2
– Róża. – Łukasz szepnął pod nosem. –
Dziękuję, Agato. Możesz odejść. – sekretarka skinęła głową i zamknęła za sobą
drzwi. Mężczyzna wstał, chcąc przywitać kobietę.
– Daruj sobie. – rzekła, podchodząc
bliżej. – Dawaj te akta i już mnie nie ma.
– Może jednak przedstawię tobie
sprawę.
– Nie mam ochoty ciebie słuchać. A
wszystkiego i tak dowiem się z teczki. – patrzyła na niego lodowato.
– Proszę. Masz tam zdjęcia…
– Wiem, nie musisz mi mówić co tu się
znajduje.
– Mam nadzieję, że uda się tobie
rozwiązać tę sprawę.
– Po to tu jestem.
– przeglądała
zawartość teczki. – Nie ma to jak wrócić na stare śmieci. – uśmiechnęła się
lekko do prokuratora i odwróciła się do policjanta, który przyglądał się jej w
milczeniu. – Radzym Koner. – zlustrowała go i wydęła usta. – Moje kondolencje.
– odwróciła się na pięcie i wyszła z gabinetu.
– Do widze… – sekretarka chciała ją
pożegnać, ale po ostrym spojrzeniu Róży, zamilkła.
Łukasz uśmiechał się szeroko,
natomiast Radzym nie wiedział co ma powiedzieć. Był zaskoczony zachowaniem
kobiety. Kobiety, która miała prowadzić śledztwo w sprawie jego ukochanej. Wiedział,
że nie będzie miał z nią lekko.
– Kto to był? – zapytał, przerywając
milczenie.
– Mój śledczy. Róża Doft. Radzę nie
wchodzić jej w drogę.
– Widzę, że nie tylko ja mam z tobą
na pieńku.
– Radzę, lepiej trzymaj się od niej z
dala. Rozwiąże tę sprawę, tylko musisz być cierpliwy i ułatwić jej prowadzenie
śledztwa.
– A jeśli tego nie zrobię?
– Nie chciałbym być w twojej skórze.
Radzym przewrócił oczami i wyszedł. Wychodząc
z budynku, zauważył, że ktoś stoi obok jego samochodu i wpatruje się w szyby.
Jego złość nabrała jeszcze większej mocy. Kiedy zbliżył się, błękitne, pełne
lodu oczy spojrzały na niego.
– Koner.
– Doft.
– Chcę mieć wszystkie służbowe rzeczy
Pauliny. Jutro rano przyjadę po nie na komisariat.
– A jeśli ich nie dam, to co?
– Lepiej współpracuj ze mną, bo jak
nie, to przeprowadzę taką rewizję w twoim mieszkaniu, że nie tylko zabiorę
rzeczy Pauliny, ale mogę też odkryć niepożądane obiekty, które skompromitują
twoje życie. Zrozumieliśmy się?
– Nie za bardzo.
– To dobrze. – uśmiechnęła się krzywo
i wsiadła do swojego samochodu.
Radzym miał ochotę w coś uderzyć, ale
powstrzymał się, zaciskając mocno pięści. Po powrocie do domu, nalał sobie czystej
wódki i usiadł na sofie. Myślał o pani śledczej. Był wściekły na nią. Jej
zachowanie irytowało go tak, że kiedy patrzył na nią, włos jeżył mu się na
głowie, ale postanowił, że nie da jej spokojnie przeprowadzić śledztwa. Musiał
wszystko wiedzieć o morderstwie swojej ukochanej.
Mężczyzna z niechęcią wstał z łóżka.
Wiedział, że czeka go spotkanie z Różą Doft. Kiedy pakował rzeczy Pauliny,
przypomniały się mu każde dochodzenia, które razem prowadzili. Bardzo brakowało
mu kobiety. Przed pracą pojechał jeszcze na cmentarz złożyć świeże kwiaty.
Róża zaparkowała przed komisariatem i
weszła do środka, robiąc duże wrażenie na funkcjonariuszach, którzy ją mijali.
Kiedy czekała, aż drzwi windy otworzą się, spojrzała na jednego policjanta,
który patrzył na nią jakby pierwszy raz widział kobietę. Uśmiechnęła się do
niego i puściła mu oczko, a następnie weszła do windy. Przyjrzała się swojemu
wizerunkowi. Była ubrana na czarno. Oficerki, spodnie ze skóry i kurtka zapięta
do połowy, która idealnie eksponowała jej dekolt. Lubiła prowokować i zawsze
zachwycała swoim wyglądem mężczyzn, którzy próbowali ją uwieść, ale nigdy nie
uległa. Była odporna na teksty podrywaczy.
Idąc korytarzem, mijała niektórych
znajomych policjantów, z którymi kiedyś pracowała. Komisarz wyszedł ze swojego
gabinetu i czekał na nią. Uśmiechnęła się szeroko na jego widok. Rzadko się
uśmiechała, więc było to zaskoczeniem dla niektórych. Przywitała się z dawnym
szefem. Zaprosił ją do siebie, a ona skorzystała z tego i zajęła miejsce przez
niego wskazane.
– Jak to jest wrócić?
– Dużo wspomnień wiąże się z tym
miejscem.
– Mam nadzieję, że zostały tylko te
pozytywne.
– Negatywne też są. – spojrzała na
swoje dłonie.
– Minęło kilka lat.
– Sześć, trzy miesiące i pięć dni.
– Jak zawsze dokładna.
– To tutaj zdobyłam swoje
doświadczenie. Bardzo dobrze mi się pracowało.
– Tęsknisz za tamtymi czasami?
– Tak. – uśmiechnęła się. –
Chciałabym wrócić, ale widzę, że moje biurko jest zajęte.
– Radzym tam siedzi. – kobieta
parsknęła. – Poznałaś go?
– Już wcześniej go znałam.
– Skąd?
– Zapoznawałam się z jego kartoteką.
– zaśmiała się. – Poznaliśmy się u Staszka.
– Myślałem, że już prędzej się
znaliście.
– No coś ty. – spojrzała przez okno
drzwi. – O! Zjawił się jaśnie pan. Spóźnił się dwadzieścia pięć minut. –
spojrzała na zegarek. – I ty na to pozwalasz?
– On jest w trudnej sytuacji. Zrozum.
– To niech idzie na urlop jak jest w
trudnej sytuacji. – wstała.
– Był, ale nie mógł wytrzymać
siedzenia sam w domu.
– To mógł wyjechać. Dlaczego mu tego
nie zaproponowałeś? Ja przynajmniej miałabym spokój, bo coś czuję, że nie da mi
odporu i będzie chciał wszystko wiedzieć.
– Paulina była…
– Wiem co ich łączyło. Wszystko wiem.
Staszek wszystko mi przekazał.
– Dobrze, że cię tu ściągnął. Mamy
nadzieję, że rozwiążesz tę sprawę.
– Zastanawia mnie tylko, skąd oprawca
wiedział, że oni będą na dachu.
– Nie mam pojęcia.
– Muszę przesłuchać wszystkich. Och… –
westchnęła głośno.
– Dasz radę, a jak nie, to zawsze
tobie pomogę.
– Nie. Sama to zrobię. Nie lubię jak
ktoś wchodzi mi w dupę.
– Jak chcesz, ale pamiętaj.
– Dzięki.
Wyszła z gabinetu i podeszła do
swojego dawnego biurka, gdzie siedział Koner. Usiadła na brzegu i rozejrzała się
po nim, a następnie skierowała wzrok na niego. Mężczyzna oparł się wygodnie o
fotel i przyglądał się jej z przymrużeniem oczu.
– Już się napatrzyłeś?
– Tu masz rzeczy Pauliny. – wskazał
na pudło.
– Czyżbyś się wystraszył rewizji?
– Nie. Staszek radził mi, żebym
trzymał się z dala od ciebie.
– Nie wierzę. Posłuchałeś go? –
zdumiała się jego słowami.
– W połowie. Chcę wszystko wiedzieć o
śledztwie.
– Procedury. – wstała i wzięła
karton.
– W dupie to mam. – chwycił ją mocno
za rękę. – Paulina była moją partnerką. Chcę wiedzieć kto ją zabił.
– Dowiesz się, kiedy rozwiążę sprawę.
A teraz trzymaj się z dala ode mnie, bo nie podaruję tobie.
– Grozisz mi?
– Ostrzegam. Jeśli będziesz mi
utrudniał dochodzenie, postaram się, żeby cię przymknęli. Wiesz ile za to
grozi. – uśmiechnęła się słodko.
– Jak ty mnie wkur…
– To jest obraza funkcjonariusza
policji. Kara grzywny lub pozbawienie wolności.
– Przecież nic nie powiedziałem.
– Ale chciałeś, gdybym tobie nie
przerwała.
– Jak z tobą wytrzymuje twój facet?
– Zapytaj się mu.
Wzięła karton i odwróciła się na
pięcia. Pożegnała się jeszcze raz z komisarzem i udała się prosto do windy.
Kobieta, którą mijała, uśmiechnęła się do niej. Róża zmarszczyła brwi. Kim ona
była?
– przeglądała zawartość teczki. – Nie ma to jak wrócić na stare śmieci. – uśmiechnęła się lekko do prokuratora i odwróciła się do policjanta, który przyglądał się jej w milczeniu. – Radzym Koner. – zlustrowała go i wydęła usta. – Moje kondolencje. – odwróciła się na pięcie i wyszła z gabinetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz