Tego dnia słońce świeciło na niebie,
choć było czuć niską temperaturę. Ola założyła kurtkę, wychodząc z samolotu. W
terminalu czekała razem z Wiolettą i Alexem po swoje bagaże. Wynajęli taksówkę
i pojechali prosto do hostelu, w który się zatrzymali. Mieli jeszcze czas, aby
przygotować się do ceremonii pogrzebowej.
Alex cieszył się, że mógł towarzyszyć
dziewczynie w podróży. Kiedy dowiedział się o śmierci ojca Oli, poprosił ją, aby
mógł jechać z nią do kraju. Dziewczyna zgodziła się, choć Wiolecie bardzo się
to nie podobało. Próbowała przekonać wnuczkę do zmiany decyzji, ale ta nie chciała
robić przykrości chłopakowi.
Ceremonia pogrzebowa odbyła się w
samo południe na cmentarzu. Ola dowiedziała się od matki, że wolą ojca była kremacja.
Pogrzeb miał odbyć się bez mszy i tak się więc stało. Wszyscy zgromadzili się
przy grobie. Ksiądz chciał zaczynać, ale Paweł go powstrzymywał, bo na miejscu
nie było jeszcze jego siostry.
Aleksandra ubrała czarną sukienkę i
szpilki. Alex oniemiał na jej widok. W milczeniu jechali taksówką na cmentarz. Starsza
kobieta szła na przód, a para za nią. Chłopak trzymał ją za rękę. Wszystkie
pary oczu zwróciły się na nich. Ola stanęła obok matki, patrząc na nią. Anna
chwyciła ją mocno za dłoń. Skinęła głową do Agaty i Pawła. Rozejrzała się
dookoła. Wszędzie była rodzina. Większą uwagę skupiła na grupie, która stała z
boku. Byli w niej Halina i Wojciech Rozenberg oraz Grzegorz Ornatowski. Obok
nich stała Julia z Karolem i Adamem. Nigdzie nie widziała Patryka. Poczuła ból
w klatce piersiowej. Ksiądz zaczął odprawiać liturgię pogrzebową, ale
dziewczyna nie mogła się skupić. Ciągle rozglądała się, czy mężczyzna nie
idzie. Alex próbował się dowiedzieć o co chodzi, ale Ola go zbywała. Coraz
bardziej się denerwowała.
Wszyscy są… Prawie…
Zobaczyła, że przed nią rodzina się
rozsuwa, a spośród nich wychodzi mężczyzna. Ola wzięła głęboki oddech i
uspokoiła nerwy. Na jej twarz wkradł się lekki uśmiech, a w oczach pojawiły się
łzy. Obydwoje patrzyli na siebie.
Patryk stał za ludźmi tak, aby dziewczyna
go nie widziała. Zauważył, że rozgląda się dookoła. Utkwiła wzrokiem przy
grupce znajomych. Jeszcze raz rozglądała się. Była nerwowa. Domyślił się, że to
jego szuka. Przeprosił ludzi stojących przed nim, aby go przepuścili. Kiedy
stanął twarzą w twarz z ukochaną, zobaczył, że uspokoiła się. Patrzyli na
siebie dość długo, kiedy kapłan zapytał czy ktoś chce wygłosić ostatnie słowa.
Na środek wyszedł Paweł.
– Każdy z nas znał Jana
Szarakowskiego. Był dla nas synem, mężem, ojcem, wujkiem, kuzynem i przyjacielem.
Każdy go znał i wiedział jaki był. Popełnił wiele błędów, za które bardzo
żałował, lecz zostały mu one wybaczone. Na łożu śmierci powiedział mi: Synu, nie powielaj moich błędów. Wychowaj
swoje dzieci tak, abyś był dla nich wzorem, żeby w przyszłości nie wstydziły
się ciebie. Tato, byłeś dla mnie wzorem i nie wstydziłem się ciebie.
Obiecuję tobie, że wychowam swoje dzieci tak, aby były dumne, że pochodzą z
naszej rodziny. Do zobaczenia tam na górze.
Pracownik zakładu pogrzebowego włożył
urnę do grobu i przykrył ją warstwą ziemi, natomiast pozostali brali od
zebranych ludzi wieńce i kładli je na miejsce pochówku. Ola wraz z Agatą
odciągnęły matkę od grobu. Każdy podchodził do nich i składał kondolencje. Od
każdego usłyszeli podobne słowa.
Paweł stał obok Oli i zapraszał
każdego do restauracji na poczęstunek. Na końcu podeszła do nich grupa
zanjomych. Patryk podszedł ostatni. Mężczyzna ucałował dłoń Anny i przekazał
jej słowa współczucia i żalu. Następnie stanął przed Olą i wpatrywał się w nią.
Matka z siostrą i bratem odeszli, zostawiając ich samych. Alex przyglądał się
parze, czując ukłucie zazdrości. Domyślił się, że był to Patryk. Pamiętał go ze
zdjęcia, które pokazywała mu dziewczyna. Wioleta odciągnęła chłopaka od niej.
Wszyscy przyglądali się im, a po policzkach Anny i Haliny płynęły łzy. Kobiety
wymieniły ze sobą spojrzenia. Rodzina wraz z przyjaciółmi opuścili cmentarz,
natomiast przyjaciele razem z Alexem przyglądali się parze.
Ola ciężko oddychała. Próbowała
powstrzymać łzy, ale nie udało jej się to. Mężczyzna ujął jej twarz w dłonie,
otarł mokre policzki i pocałował w czoło, co jeszcze bardziej ją rozczuliło.
Przytulił ją mocno do siebie, ukrywając twarz w jej włosach. Dziewczyna wtuliła
się w jego szyję, czując znajomy zapach lawendy, mięty, jaśminu i piżma.
Pragnęła, aby czas zatrzymał się na wieki. Trwali w uścisku bardzo długo.
Wyrwało ich chrząknięcie Alexa. Para spojrzała speszona na siebie.
– Przykro mi. Przyjmij szczere
kondolencje. – rzekł i opuścił wzrok.
– Dziękuje. – szepnęła. – Przyjdziesz
na obiad?
– Nie. Powinienem wracać do miasta.
– Proszę. – chwyciła go za ramię, a
on spojrzał na nią. – Tata chciałby, abyś był… Przy mnie. – szepnęła.
Patryk ominął ją i szybkim krokiem
udał się ku wyjściu. Karcił siebie, że się zgodził. Odwrócił się i spojrzał,
czy idą za nim, ale nikogo nie widział, więc wsiadł do auta i pojechał do
restauracji, gdzie odbywała się stypa.
Aleksandra odprowadziła wzrokiem
mężczyznę. Kiedy zniknął z pola widzenia, zauważyła, że przyjaciele patrzą na
nią. Otarła policzki i podeszła do nich. Poprosiła młodego chłopaka do siebie.
Przedstawiła go grupie. Brat z dziewczyną mile go przywitali, lecz Julia
potraktowała go lodowato, a Karol zlustrował go i udawał przyjaznego.
Alex wyczuł, że para go nie polubiła,
więc to zignorował. Bardziej zależało mu na poznaniu Agaty, lecz dziewczyna
szybko opuściła cmentarz. Razem z Pawłem pojechali do restauracji. Chłopak
trzymał się blisko Oli, dzięki której poznał członków jej rodziny. Kiedy weszli
na salę, większość już zajęła miejsca przy stołach. Ustawione były trzy rzędy,
więc wybrali środkowy i środkowe miejsca. Obok niej usiadła Dagmara z Pawłem,
Anna i Agata z Adamem, a naprzeciwko siedział Karol z Julią, brat Anny z żoną,
Halina z Wojciechem, Grzegorz i Patryk. Natomiast obok Alexa usiadła kuzynka
Oli, której spodobał się chłopak. Dziewczyna wypytała go o jego życie, ale ten
odpowiadał zdawkowo.
– Kto by pomyślał, że wrócisz w
takich okolicznościach. – rzekła Julia.
– Gdybym wiedziała, przyleciałabym
prędzej, aby pożegnać się z ojcem, ale nikt mnie nie poinformował o jego stanie
zdrowia. – spojrzała ostro na brata.
– Mama kazała nam tobie nie mówić.
– Babci też nie kazała. – rzekła Agata.
– A jeszcze chciałam mu coś
powiedzieć.
– Co? – zapytał Karol i poczuł
kopnięcie Julki.
– Teraz to już nie ważne. –
wzdychnęła. – Nie spodziewałam się, że tu przyjedziecie.
– Firma teraz współpracuje z
warsztatem samochodowym, w którym twój ojciec był właścicielem. Budują na
obrzeżach duży warsztat. Patryk ciągle tu przebywa, by doglądać jak idą prace.
– Wujek rozbudowuje warsztat? –
zapytała Pawła.
– Tak. Chce wyprodukować własną markę.
– To było marzenie dziadka.
– Co? – spojrzał na nią zaskoczony.
– Babcia mi opowiedziała. Po jego
śmierci, ojciec chciał tego dokonać, ale nie miał pieniędzy.
– To może teraz wujkowi się uda.
– A skąd ma tyle pieniędzy? Ile ta
inwestycja ma kosztować? – zapytała Karola.
– Około dwa i pół miliona.
– Co? – Alex zachłysnął się.
– To jest minimum. Nasza firma ma
kontrakty na dziesięć razy tyle od tej kwoty.
– Wow. – jęknął.
– Coś się zmieniło we firmie? – Ola
spojrzała na Patryka.
– Julia zastąpiła ciebie, to wiesz, a
tak poza tym to nic ciekawego.
Alex wypytał Karola o firmę. Niekiedy
Julia coś dopowiedziała. Dagmara rozmawiała z ciotką rodzeństwa, a Paweł z
wujem. Natomiast Ola wyłączyła się i patrzyła jak Patryk rozmawia z jej
chrzestnym. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Z rozmyślań wyrwał ją
hałas. Rodzice mężczyzny postanowili wrócić do domu i chcieli pożegnać się z
Anną, ale nie było jej na sali. Ola wstała i odprowadziła parę do drzwi.
– Dziękuje państwu za przybycie.
– Nie znaliśmy za dobrze twojego
ojca. Słyszeliśmy jakim był człowiekiem, ale nie ocenialiśmy go. – powiedział
Wojtek.
– Kochanie, twój ojciec był dobrym
człowiekiem, choć miał wady jak każdy. – rzekła Halina, poprawiając jej włosy.
– Nie zamartwiaj się. Tam gdzie jest teraz, ma na pewno lepiej.
– Też tak sądzę. – uśmiechnęła się.
– Pożegnaj od nas swoją mamę. –
Wojciech ucałował Olę w czoło.
– Idź, za chwilę do ciebie dołączę. –
powiedziała żona, a ten kiwnął głową i odszedł.
– Jeszcze raz dziękuje.
– Nie masz za co. Mam do ciebie
ogromną prośbę.
– Jaką? – zmarszczyła brwi.
– Porozmawiaj z Patrykiem.
Wyjaśnijcie sobie wszystko. Wiesz co się stało i chciałabym, abyś dała szansę
waszej miłości. – dziewczyna nie wiedziała co ma odpowiedzieć. – Pożegnaj mamę,
dobrze?
– Tak, dobrze.
– Trzymaj się, kochanie. – ucałowała
ją w policzek. – W każdej chwili możesz do mnie przyjechać.
– Dziękuje.
– Pa, kochanie.
– Do widzenia. – odprowadziła kobietę
wzrokiem.
Co się stało? Zakazałam o tobie mówić, a teraz nic nie wiem.
Spojrzała na Patryka. Mężczyzna śmiał
się. Była zaskoczona jego reakcją. Zawsze był poważny, a teraz? Żartował ze
wszystkimi. Zobaczyła jak kelner wynosił tace z jedzeniem.
– Andrzej! – zawołała go, zwracając
na siebie uwagę gości.
– Co się stało?
– Macie kiszone ogórki?
– Chyba jeszcze są.
– Przynieś mi kilka. – skinął głową i
odwrócił się. – Albo nie. – krzyknęła i podeszła do niego. – Najlepiej przynieś
mi słoik.
– Jak jeszcze mamy.
– Lepiej, żebyście mieli.
– Za chwilę sprawdzę i ci przyniosę.
– Dobra. – wzięła głęboki oddech i
założyła ręce na biodra.
– A ty co krzyczysz? Dopiero co
przyjechała, a już się panoszy. – rzeka do niej matka.
– Co się wydarzyło z Patrykiem? – zapytała.
– Sama się go zapytaj. – odwróciła
się na pięcie i odeszła.
– Mamo, powiedz mi.
– Powiedziałam ci już.
– Proszę, ogórki. – kelner przyniósł
jej słoik, na co Oli zaświeciły się oczy.
– Dzięki. Jesteś kochany. –
pocałowała go i otworzyła słoik. – Mniam.
– Skąd masz ogórki? – podeszła do
niej Dagmara.
– Moje. – dziewczyna przycisnęła
słoik do siebie i odwróciła się. Przystanęła przy swoim miejscu, zwracając się
do Julii. – Musimy porozmawiać. – odeszła, mijając przyjaciółkę i delektując
się smakiem ogórków.
Wyszła na
hol, gdzie znajdowały się kanapy. Zajęła miejsce, siadając w fotelu. Po chwili
dołączyła do niej Julka i Dagmara, siadając na sofie. Ola miała widok na salę,
a zwłaszcza na Patryka, który od czasu do czasu posyłał jej spojrzenia.
– O czym chciałaś rozmawiać? –
zapytała.
– Patryk. Jest coś o czym nie wiem i
chcę się teraz dowiedzieć. – spojrzała poważnie na Julię.
– W końcu. – bąknęła.
Nastał dzień ślubu Patryka i Amandy. Było
słonecznie, ale na niebie pojawiły się burzowe chmury. Wszyscy tego dnia byli
podenerwowani, tylko Patryk był jakoś dziwnie spokojny. Wziął poranny prysznic.
Ubrał się i zszedł na dół. Noc spędził w rodzinnym domu, w którym miało odbyć
się przyjęcie weselne. Jego rodzina kończyła już śniadanie.
– O! Idzie nasz pan młody. – przywitała go matka.
– Cześć mamo. – ucałował ją w czoło.
– Wyspałeś się braciszku?
– Yhym… – usiadł przy stole i wziął kawałek chleba, robiąc sobie kanapkę.
– A denerwujesz się?
– Nie.
– A to ciekawe. – odezwał się ojciec. – Jak ja się żeniłem z twoją matką,
to o mało zawału nie dostałem.
– A czym mam się denerwować? To tylko ślub. – ugryzł kanapkę.
– On łączy na całe życie. – rzekła Halina.
– Ale w każdej chwili można wziąć rozwód.
– Julia! – skarcili ją rodzice, a Patryk puścił do niej oczko.
– No co? – wstała od stołu i odniosła swoją zastawę i sztućce do kuchni.
Przedpołudnie mijało powoli. Patryk wyszedł na taras,
gdzie miało odbyć się jego wesele. Miało się na nim pojawić ponad dwieście
osób. Projektanci, modelki i modele z wybiegu, z którymi pracowała Amanda. Pracownicy
firmy, przedstawiciele, z którymi były podpisane kontrakty oraz prezesi z
konkurencji. Rodzina, najbliżsi przyjaciele i znajomi. Nie było tylko jednej
osoby – Aleksandry. Mężczyzna bardzo za nią tęsknił. Czuł pustkę po jej
odejściu. Patrząc na parkiet, wyobraził sobie, że to z nią tańczy pierwszy
taniec. Z rozmyślań wyrwała go matka.
– Tu jesteś. Lepiej zacznij się szykować.
– Za chwilę, mamo.
– Coś się stało? – podeszła zmartwiona do niego.
– Nic. – pokręcił głową.
– Na pewno?
– Tak.
– To dlaczego jesteś nieobecny? Nie chcesz brać tego ślubu?
– Chcę. – odparł ze smutkiem.
– Nie widać tego po tobie.
– Mamo, proszę. – skrzywił się.
– Chcę, żebyś był szczęśliwy, a nie wyglądasz na takiego. Kochasz Olę.
– Nie. – zdenerwował się.
– Nie kłam. Przecież wiem co do niej czujesz. Matki nie okłamiesz. –
wskazała na niego palcem. – Widziałam jak patrzysz na Olę, a jak na Amandę.
– Ola jest cudowną kobietę, ale nie jest nam pisane być ze sobą.
– Dlaczego? Czy to z powodu dziecka?
– Tak.
– Wolisz poświęcić swoje szczęście dla niego?
– Ola chciała, żebym stworzył z Amandą szczęśliwą rodzinę.
– Nieszczęśliwą, chciałeś powiedzieć. Bez miłości. I ty chcesz właśnie
taką rodzinę stworzyć?
– Pójdę się uszykować. – ominął ją i wszedł do środka.
– Nie uciekniesz od tego.
– Do zobaczenia, mamo. – uśmiechnął się i odwrócił, idąc szybko do
swojego pokoju.
Kiedy ubierał się, do pokoju weszła Julia. Pomogła mu
zawiązać krawat i włożyć marynarkę poprawiła lekkie zagniecenia i życzyła mu
szczęścia na nowej drodze życia. Widziała smutek w oczach brata. Chciała mu
powiedzieć, gdzie jest Ola, ale nie mogła, bo obiecała dziewczynie. Kiedy
siostra dodawała mu otuchy, do pokoju wszedł Wojciech. Julia pożegnała się i
wyszła.
– Wiesz synu, sądziłem jednak, że ożenisz się ze swoją asystentką.
– Też tak sądziłem, że to będzie kobieta mojego życia, ale myliłem się.
– Chcesz poświęcić swoje szczęście?
– Rozmawiałeś z mamą? – stanął przed lustrem, poprawiając garnitur.
– Martwi się o ciebie. Obydwoje chcemy, żebyś był szczęśliwy.
– I będę.
– Nie przy Amandzie. – stanął za nim i patrzył z powagą na niego.
– Tato.
– Łamiesz naszą tradycję.
– Nie zaczynaj z tym.
– Nie wiesz jeszcze o jednym. – potarł czoło, odwracając się.
– O czym? – Patryk spojrzał zdziwiony na niego.
– Przed poznaniem twojej matki, byłem związany z dziewczyną. Myślałem, że
ją kocham i że ona kocha mnie, ale myliłem się. Kochała moje pieniądze. Tak
samo jest z Amandą. Proszę cię, przemyśl to jeszcze.
– Już podjąłem decyzję.
– Naprawdę nie musisz tego robić. Teraz jest wiele par, które wychowują
osobno dzieci.
– Ale ja tak nie chcę dla swojego i nie będę już więcej tego powtarzał. I
nie próbuj mnie przekonywać.
– Dobrze. – bąknął. – To jest twoje życie i możesz robić co chcesz.
– Dziękuję.
– To szczęścia synu. – uściskał go mocno.
Przed szesnastą, pan młody pojawił się w kościele, aby
przywitać gości i wyczekiwać wybranki swojego życia. Kiedy wybiła punktualna
godzina, Patryk stał przy ołtarzu. Organy zaczęły grać melodię, przy której
ojciec panny młodej ją prowadził. W jego myślach pojawiła się Aleksandra w
sukni ślubnej. Na jej twarzy gościł szeroki uśmiech. Biła z niej radość i
szczęście. Idąc, witała gości skinieniem głowy. Jej ojciec oddał mu córkę i
obydwoje, zakochani stanęli przed kapłanem, aby złożyć przysięgę. Z wyobrażenia
wyrwały go jednak słowa księdza:
– Zebraliśmy się tu na ślubie Patryka i Amandy.
Spojrzał zaskoczony na niego, a następnie na kobietę,
która stała obok niego. Była uśmiechnięta. Kiedy nastąpiła pora złożenia
przysięgi, mężczyzna poczuł dziwne ukłucie. Nie mógł zrobić tego sobie i Oli,
lecz przypomniały się mu jej słowa:
– Dziecko musi mieć pełną rodzinę. Ty z Amandą ją stworzycie. Dacie mu
dużo miłości, radości, ciepła i opieki. A ja… – jej głos zadrżał. – Ja się
usunę. Na zawsze.
Przyznał jej rację. Jego dziecko musi mieć prawdziwą
rodzinę. Ojca i matkę. Wtedy ksiądz zapytał czy ktoś jest przeciwny temu
małżeństwu. Zapadła cisza.
– Jeśli nikt nie ma…
– Przepraszam, ale ja się nie zgadzam.
Wszyscy skierowali wzrok na osobę, która wstała z ławki.
Była to najlepsza przyjaciółka Amandy. Wyszła na środek i szła w kierunku
młodej pary.
– Patryk, musisz o czymś wiedzieć. – odezwała się, patrząc na niego.
– Zamknij się! – Amanda próbowała ją uciszyć.
– Nie! Musisz znać prawdę.
– Powiedziałam, zamknij się!
– Jaką? – zapytał mężczyzna, podchodząc bliżej do kobiety.
– Amanda nie jest w ciąży.
– Co?! – wszyscy skierowali wzrok na pannę młodą.
– Próbowała cię złapać na dziecko, abyś się z nią ożenił. Z twoim
nazwiskiem zdobyłaby karierę modelki na całym świecie.
– Amanda! To prawda?! – patrzył ze złością, podchodząc do niej. – Patrz
na mnie! – krzyknął, a ona spojrzała na niego z litością.
– Komu wierzysz? Jej czy mnie? Przecież jestem w ciąży i kocham cię. Nie
mogłabym tego zrobić to co ona mówi. – skarciła ją wzrokiem. – Patryczku, weźmy
ten ślub i bądźmy szczęśliwi. – złapała go za ręce i przyległa do niego.
– Znowu to robisz. – powiedziała jej przyjaciółka.
– Zamknij się! – wysyczała.
– Patryk nie widzisz jaka ona jest naprawdę? – zapytała, patrząc na nich.
– Właśnie widzę. – uwolnił się z uścisku, ominął ją i zaczął iść w
kierunku wyjścia.
– Patryk! – Amanda wołała go. – Patryk! – podbiegła do niego, zatrzymując
go.
– Zostaw mnie! – wyminął ją.
– Ale kochanie…
– Nie ma żadnego kochanie! – odwrócił się wściekły do niej. – Oszukałaś
mnie i dalej kłamiesz. I to jeszcze przed samym Bogiem! – ponownie zaczął iść.
– Dobrze! Chcesz prawdy, to będziesz ją miał! – krzyknęła, a on spojrzał
na nią z pogardą. – Nie jestem w ciąży, wymyśliłam to, bo twoje nazwisko
otworzyłoby mi drzwi do kariery. – mężczyzna parsknął, kręcąc głową. – Wtedy po
przyjęciu u Ornatowskich, kiedy zostawiłeś szklankę z whisky, dosypałam środki
nasenne. A ty głupi myślałeś, że się upiłeś. – zaśmiała się szyderczo.
– Jesteś wstrętna!
– I kto to mówi?! Facet, który zakochał się w swojej sekretarce. Odbił
najlepszemu przyjacielowi dziewczynę. Myślałam, że jednak masz lepszy gust niż
dziewczyna z niższych sfer.
– Hej, młoda! – usłyszała głos Haliny za sobą. – Masz coś do sekretarek?
– Bo co?! – odpyskowała jej.
– Bo to. – uderzyła pięścią w jej nos. – Jeszcze raz obrazisz którąś ze
sekretarek, to gorzko tego pożałujesz. – ominęła leżąc dziewczynę i podeszła do
syna. – Podjąłeś dobrą decyzję. A teraz idź do Oli.
– Ekhem. – Karol podszedł do nich. – Przepraszam, że przerywam. Chciałem
coś powiedzieć. – obydwoje spojrzeli na niego.
– Karol, co się stało? Chciałbym się przebrać i jechać do Oli.
– Ola wyjechała.
– Co?! Gdzie? Kiedy?
– Dwa tygodnie temu.
– Ale jak to?
– Nie mogła tu przebywać. Postanowiła wyjechać jak najdalej od ciebie.
– Nie mogła tego zrobić.
– Chce o tobie zapomnieć.
– Nie może! – krzyknął. – Gdzie wyjechała?!
– Nie wiem. – skłamał. – Pożegnała się z nami, a drugiego dnia już jej
nie było.
– Nie… Ona nie mogła mnie zostawić… Nie mogła… – szedł do tyłu. Po jego
policzkach zaczęły płynąć łzy.
Halina przytuliła syna do siebie. Kiwnęła głową do Karola
i wyprowadziła syna z kościoła, aby mężczyzna otrząsnął się z całej sytuacji. Wojciech
przeprosił wszystkich gości. Po powrocie do domu, młody mężczyzna udał się od
razu do swojego pokoju, wziąć prysznic. Czuł złość, ból, żal i smutek. Został
oszukany, a jego ukochana zostawiła go samego wśród tych ludzi. Potem poszedł
do stajni, wziąć konia i wyruszył na przejażdżkę.
Późnym wieczorem wrócił do domu. Od razu poszedł do
swojego pokoju, spakować swoje rzeczy. Wszystko co było przygotowane na
przyjęcie weselne, zostało sprzątnięte. Rodzina pogrążyła się w melancholii. Po
weekendzie, Patryk wziął się ostro za pracę, przy okazji szukając dziewczyny.
Pojechał nawet do jej rodziców, ale oni również nic mu nie powiedzieli. Dopiero
po kilku tygodniach, Dagmara powiedziała mu, że Ola przebywa za granicą, ale
nie dodała gdzie. Prosił każdego, aby mu powiedział, lecz wszyscy milczeli.
Mężczyzna pogrążył się jeszcze bardziej w pracy, aby zapomnieć o niej.
– I o to cała historia, którą
chciałyśmy tobie powiedzieć, ale krzyczałaś na nas, że nie chcesz słyszeć o
Patryku.
– To trzeba było napisać maila. –
uniosła się i zaczęła chodzi w kółko. Zobaczyła, że mężczyzna przygląda się
jej. – A ty dlaczego mu nie powiedziałaś gdzie jestem? – zwróciła się do
Dagmary.
– Bo nam nie kazałaś.
– A jakbym powiedziała, że masz
skoczyć do studni, to zrobiłabyś to?
– Nie, bo jestem w ciąży.
– Co?! – dziewczyny spojrzały na nią
zaskoczone.
– Nie wierzę. – Ola usiadła, nie
mogąc uwierzyć.
Ona też?
– Gratulacje. – rzekła Julia. – Który
to tydzień?
– Ósmy. Ola, dobrze się czujesz? –
spojrzała na przyjaciółkę. – Jesteś blada.
– Tak. – oddychała ciężko. – Kto by
pomyślał? To terminy macie blisko siebie.
– Na to wygląda. – zaśmiała się
Julia.
– To i nasza rodzina się powiększy.
Gratulacje, moja kochana. – Ola wstała i podeszła do niej, przytulając ją.
– Nie było jej kilka dni i zobacz jak
się za sobą stęskniły. – rzekł do swojej żony ojciec Dagmary.
– Zazdrościsz im? – zapytała kobieta.
– Bo ty mnie tak nie przytulasz.
– Wujku, to ja cię przytulę. – Ola
podeszła do mężczyzny i przytuliła go.
– Kochanie. – ucałował ją w głowę. –
Stęskniłem się za tobą. Dawno nas nie odwiedzałaś.
– Kiedyś na pewno wpadnę. –
uśmiechnęła się.
– Tylko czy to kiedyś nastąpi. –
rzekła matka Dagi.
– Nastąpi, ciociu, nastąpi.
– Mój skarbek. – pogłaskała ją po
policzku. – Stań tu przede mną. – wskazała miejsce i zlustrowała dziewczynę.
– Co ją tak mierzysz? – zapytał ją
mąż.
– Cicho siedź.
– Stoję.
– To stój. – Ola zaśmiała się, a
kobieta spojrzała na nią poważnie. – Chodź ze mną na chwilę. – zaciągnęła ją do
łazienki, sprawdzając czy są same.
– Ciociu, co się stało?
– To ty mi powiedz, co się stało. –
dziewczyna zmarszczyła brwi. – To dziecko tego chłopaka, z którym przyjechałaś?
– Skąd wiesz?
– Czyli jednak?
– Nie. Skąd wiesz, że jestem w ciąży?
– To widać. – uśmiechnęła się. – To
jego dziecko?
– Nie.
– To kogo? – zaskoczyła ją odpowiedź.
– Patryka Rozenberga. – szepnęła. –
Zaszłam przed wyjazdem.
– Wie?
– Nikt nie wie, oprócz babci i Alexa,
a teraz ciebie.
– Zamierzasz mu powiedzieć?
– Nie wiem.
– Jak to nie wiesz? – zapytała
wysokim tonem.
– Co nie wie moja córka? – zapytała
Anna, gdy weszła do łazienki. Kobiety spojrzały na nią.
– Twoja córka ma coś ci do
powiedzenia. – Ola spojrzała na matkę z litością.
– Co takiego? – objęła ją ramieniem.
– No. – ponaglała ją ciocia.
– Jestem w ciąży. – rzekła cicho.
– O mój Boże. – zakryła usta, a w jej
oczach pojawiły się łzy. – Kochanie. – przytuliła ją. – Tak bardzo się cieszę.
– ucałowała ją w czoło i policzki. – Razem z Pawłem uszczęśliwiliście mnie.
Gdyby ojciec żył, byłby dumny, że zostanie podwójnym dziadkiem. – zaczęła
płakać.
– Gdybyście mnie poinformowali,
przyleciałabym i powiedziała mu.
– Ale dlaczego nam nie przekazałaś
informacji?
– Bo chciałam, aby przy tym był
ojciec, ale… – rozpłakała się.
– Spokojnie, kochanie. – przytuliła
ją mocno. – On teraz wie o wszystkim. – wyszeptała jej.
– Wiem.
– Który to tydzień? – zapytała, kiedy
doszły do siebie.
– Dziesiąty.
– Już? To kto jest ojcem?
– Patryk.
– Co? – Anna patrzyła na nią
zaskoczona. – Ale jak?
– Jeszcze przed naszym rozstaniem.
– Powiesz mu?
– Nie wiem.
– Właśnie. – odezwała się matka Dagi.
– Nie wie czy ma powiedzieć ojcu dziecka, że będzie tatą. Teraz prawdziwym.
– Powinnaś mu powiedzieć. – rzekła
poważnie jej matka, a dziewczyna patrzyła ze złością na nie.
– Dajcie mi spokój! – krzyknęła.
Ominęła
matkę i z trzaskiem otworzyła drzwi. Wszyscy byli w holu i patrzyli jak Ola
wybiega z restauracji. Patryk zabrał swój płaszcz i pobiegł za nią.
Aleksandra
oddychała ciężko, idąc w kierunku domu. Przed restauracją były zaparkowane
samochody. Przystanęła przy jednym i przyglądała się mu. Otarła mokrą twarz. Po
chwili poczuła, że ktoś okrywa ją płaszczem. Odwróciła twarz i zobaczyła
ukochanego.
– Masz mustanga. – wskazała na auto.
– Ostatnio kupiłem.
– Czerwony. – szepnęła, uśmiechając
się. – Ładny.
– Chcesz się przejechać?
– Nie.
– Na pewno? – podszedł bliżej.
– Na pewno. – zatrzymała go ręką.
Spojrzała na
niego czule i odeszła. Mężczyzna szybko wsiadł do samochodu i jechał za nią. Na
twarzy Oli pojawił się uśmiech. Szła coraz szybciej, aż w końcu stanęła i
spojrzała na niego ze złością.
– O co ci chodzi? – skrzyżowała ręce
na piersi.
– O bilet do Łodzi. Wiem, że masz
słabość do mustangów, a większą jeszcze do mnie. – uśmiechnął się zaczepnie,
natomiast dziewczyna otworzyła usta z niedowierzania.
– Jesteś bezczelny. – rzuciła słowa.
– Do twarzy mi z tą bezczelnością,
prawda? – uśmiechnął się szeroko.
– Zmieniłeś się.
– Może jednak wsiądziesz? – kiwnął
głową na siedzenie.
Ola wydymała
usta i zastanawiała się. Obeszła samochód i wsiadła na miejsce pasażera.
Zadowolony mężczyzna odjechał. Całą tę sytuację widział Alex, który wyszedł za
parą. Denerwowały go słowa ich przyjaciół, którzy przypuszczali i obstawiali,
czy wrócą do siebie. Kiedy stał przed restauracją, do środka weszła Agata z
Adamem, którzy wracali ze spaceru. Chłopak wymienił z dziewczyną spojrzenia i
uśmiechnął się do niej przyjaźnie. Zawstydziła się, z czego był dumny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz