Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

17 czerwca 2020

Asystentka

51

Tego dnia słońce świeciło na niebie, choć było czuć niską temperaturę. Ola założyła kurtkę, wychodząc z samolotu. W terminalu czekała razem z Wiolettą i Alexem po swoje bagaże. Wynajęli taksówkę i pojechali prosto do hostelu, w który się zatrzymali. Mieli jeszcze czas, aby przygotować się do ceremonii pogrzebowej.
Alex cieszył się, że mógł towarzyszyć dziewczynie w podróży. Kiedy dowiedział się o śmierci ojca Oli, poprosił ją, aby mógł jechać z nią do kraju. Dziewczyna zgodziła się, choć Wiolecie bardzo się to nie podobało. Próbowała przekonać wnuczkę do zmiany decyzji, ale ta nie chciała robić przykrości chłopakowi.
Ceremonia pogrzebowa odbyła się w samo południe na cmentarzu. Ola dowiedziała się od matki, że wolą ojca była kremacja. Pogrzeb miał odbyć się bez mszy i tak się więc stało. Wszyscy zgromadzili się przy grobie. Ksiądz chciał zaczynać, ale Paweł go powstrzymywał, bo na miejscu nie było jeszcze jego siostry.
Aleksandra ubrała czarną sukienkę i szpilki. Alex oniemiał na jej widok. W milczeniu jechali taksówką na cmentarz. Starsza kobieta szła na przód, a para za nią. Chłopak trzymał ją za rękę. Wszystkie pary oczu zwróciły się na nich. Ola stanęła obok matki, patrząc na nią. Anna chwyciła ją mocno za dłoń. Skinęła głową do Agaty i Pawła. Rozejrzała się dookoła. Wszędzie była rodzina. Większą uwagę skupiła na grupie, która stała z boku. Byli w niej Halina i Wojciech Rozenberg oraz Grzegorz Ornatowski. Obok nich stała Julia z Karolem i Adamem. Nigdzie nie widziała Patryka. Poczuła ból w klatce piersiowej. Ksiądz zaczął odprawiać liturgię pogrzebową, ale dziewczyna nie mogła się skupić. Ciągle rozglądała się, czy mężczyzna nie idzie. Alex próbował się dowiedzieć o co chodzi, ale Ola go zbywała. Coraz bardziej się denerwowała.
Wszyscy są… Prawie…
Zobaczyła, że przed nią rodzina się rozsuwa, a spośród nich wychodzi mężczyzna. Ola wzięła głęboki oddech i uspokoiła nerwy. Na jej twarz wkradł się lekki uśmiech, a w oczach pojawiły się łzy. Obydwoje patrzyli na siebie.
Patryk stał za ludźmi tak, aby dziewczyna go nie widziała. Zauważył, że rozgląda się dookoła. Utkwiła wzrokiem przy grupce znajomych. Jeszcze raz rozglądała się. Była nerwowa. Domyślił się, że to jego szuka. Przeprosił ludzi stojących przed nim, aby go przepuścili. Kiedy stanął twarzą w twarz z ukochaną, zobaczył, że uspokoiła się. Patrzyli na siebie dość długo, kiedy kapłan zapytał czy ktoś chce wygłosić ostatnie słowa. Na środek wyszedł Paweł.
– Każdy z nas znał Jana Szarakowskiego. Był dla nas synem, mężem, ojcem, wujkiem, kuzynem i przyjacielem. Każdy go znał i wiedział jaki był. Popełnił wiele błędów, za które bardzo żałował, lecz zostały mu one wybaczone. Na łożu śmierci powiedział mi: Synu, nie powielaj moich błędów. Wychowaj swoje dzieci tak, abyś był dla nich wzorem, żeby w przyszłości nie wstydziły się ciebie. Tato, byłeś dla mnie wzorem i nie wstydziłem się ciebie. Obiecuję tobie, że wychowam swoje dzieci tak, aby były dumne, że pochodzą z naszej rodziny. Do zobaczenia tam na górze.
Pracownik zakładu pogrzebowego włożył urnę do grobu i przykrył ją warstwą ziemi, natomiast pozostali brali od zebranych ludzi wieńce i kładli je na miejsce pochówku. Ola wraz z Agatą odciągnęły matkę od grobu. Każdy podchodził do nich i składał kondolencje. Od każdego usłyszeli podobne słowa.
Paweł stał obok Oli i zapraszał każdego do restauracji na poczęstunek. Na końcu podeszła do nich grupa zanjomych. Patryk podszedł ostatni. Mężczyzna ucałował dłoń Anny i przekazał jej słowa współczucia i żalu. Następnie stanął przed Olą i wpatrywał się w nią. Matka z siostrą i bratem odeszli, zostawiając ich samych. Alex przyglądał się parze, czując ukłucie zazdrości. Domyślił się, że był to Patryk. Pamiętał go ze zdjęcia, które pokazywała mu dziewczyna. Wioleta odciągnęła chłopaka od niej. Wszyscy przyglądali się im, a po policzkach Anny i Haliny płynęły łzy. Kobiety wymieniły ze sobą spojrzenia. Rodzina wraz z przyjaciółmi opuścili cmentarz, natomiast przyjaciele razem z Alexem przyglądali się parze.
Ola ciężko oddychała. Próbowała powstrzymać łzy, ale nie udało jej się to. Mężczyzna ujął jej twarz w dłonie, otarł mokre policzki i pocałował w czoło, co jeszcze bardziej ją rozczuliło. Przytulił ją mocno do siebie, ukrywając twarz w jej włosach. Dziewczyna wtuliła się w jego szyję, czując znajomy zapach lawendy, mięty, jaśminu i piżma. Pragnęła, aby czas zatrzymał się na wieki. Trwali w uścisku bardzo długo. Wyrwało ich chrząknięcie Alexa. Para spojrzała speszona na siebie.
– Przykro mi. Przyjmij szczere kondolencje. – rzekł i opuścił wzrok.
– Dziękuje. – szepnęła. – Przyjdziesz na obiad?
– Nie. Powinienem wracać do miasta.
– Proszę. – chwyciła go za ramię, a on spojrzał na nią. – Tata chciałby, abyś był… Przy mnie. – szepnęła.
Patryk ominął ją i szybkim krokiem udał się ku wyjściu. Karcił siebie, że się zgodził. Odwrócił się i spojrzał, czy idą za nim, ale nikogo nie widział, więc wsiadł do auta i pojechał do restauracji, gdzie odbywała się stypa.
Aleksandra odprowadziła wzrokiem mężczyznę. Kiedy zniknął z pola widzenia, zauważyła, że przyjaciele patrzą na nią. Otarła policzki i podeszła do nich. Poprosiła młodego chłopaka do siebie. Przedstawiła go grupie. Brat z dziewczyną mile go przywitali, lecz Julia potraktowała go lodowato, a Karol zlustrował go i udawał przyjaznego.
Alex wyczuł, że para go nie polubiła, więc to zignorował. Bardziej zależało mu na poznaniu Agaty, lecz dziewczyna szybko opuściła cmentarz. Razem z Pawłem pojechali do restauracji. Chłopak trzymał się blisko Oli, dzięki której poznał członków jej rodziny. Kiedy weszli na salę, większość już zajęła miejsca przy stołach. Ustawione były trzy rzędy, więc wybrali środkowy i środkowe miejsca. Obok niej usiadła Dagmara z Pawłem, Anna i Agata z Adamem, a naprzeciwko siedział Karol z Julią, brat Anny z żoną, Halina z Wojciechem, Grzegorz i Patryk. Natomiast obok Alexa usiadła kuzynka Oli, której spodobał się chłopak. Dziewczyna wypytała go o jego życie, ale ten odpowiadał zdawkowo.
– Kto by pomyślał, że wrócisz w takich okolicznościach. – rzekła Julia.
– Gdybym wiedziała, przyleciałabym prędzej, aby pożegnać się z ojcem, ale nikt mnie nie poinformował o jego stanie zdrowia. – spojrzała ostro na brata.
– Mama kazała nam tobie nie mówić.
– Babci też nie kazała. – rzekła Agata.
– A jeszcze chciałam mu coś powiedzieć.
– Co? – zapytał Karol i poczuł kopnięcie Julki.
– Teraz to już nie ważne. – wzdychnęła. – Nie spodziewałam się, że tu przyjedziecie.
– Firma teraz współpracuje z warsztatem samochodowym, w którym twój ojciec był właścicielem. Budują na obrzeżach duży warsztat. Patryk ciągle tu przebywa, by doglądać jak idą prace.
– Wujek rozbudowuje warsztat? – zapytała Pawła.
– Tak. Chce  wyprodukować własną markę.
– To było marzenie dziadka.
– Co? – spojrzał na nią zaskoczony.
– Babcia mi opowiedziała. Po jego śmierci, ojciec chciał tego dokonać, ale nie miał pieniędzy.
– To może teraz wujkowi się uda.
– A skąd ma tyle pieniędzy? Ile ta inwestycja ma kosztować? – zapytała Karola.
– Około dwa i pół miliona.
– Co? – Alex zachłysnął się.
– To jest minimum. Nasza firma ma kontrakty na dziesięć razy tyle od tej kwoty.
– Wow. – jęknął.
– Coś się zmieniło we firmie? – Ola spojrzała na Patryka.
– Julia zastąpiła ciebie, to wiesz, a tak poza tym to nic ciekawego.
Alex wypytał Karola o firmę. Niekiedy Julia coś dopowiedziała. Dagmara rozmawiała z ciotką rodzeństwa, a Paweł z wujem. Natomiast Ola wyłączyła się i patrzyła jak Patryk rozmawia z jej chrzestnym. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Z rozmyślań wyrwał ją hałas. Rodzice mężczyzny postanowili wrócić do domu i chcieli pożegnać się z Anną, ale nie było jej na sali. Ola wstała i odprowadziła parę do drzwi.
– Dziękuje państwu za przybycie.
– Nie znaliśmy za dobrze twojego ojca. Słyszeliśmy jakim był człowiekiem, ale nie ocenialiśmy go. – powiedział Wojtek.
– Kochanie, twój ojciec był dobrym człowiekiem, choć miał wady jak każdy. – rzekła Halina, poprawiając jej włosy. – Nie zamartwiaj się. Tam gdzie jest teraz, ma na pewno lepiej.
– Też tak sądzę. – uśmiechnęła się.
– Pożegnaj od nas swoją mamę. – Wojciech ucałował Olę w czoło.
– Idź, za chwilę do ciebie dołączę. – powiedziała żona, a ten kiwnął głową i odszedł.
– Jeszcze raz dziękuje.
– Nie masz za co. Mam do ciebie ogromną prośbę.
– Jaką? – zmarszczyła brwi.
– Porozmawiaj z Patrykiem. Wyjaśnijcie sobie wszystko. Wiesz co się stało i chciałabym, abyś dała szansę waszej miłości. – dziewczyna nie wiedziała co ma odpowiedzieć. – Pożegnaj mamę, dobrze?
– Tak, dobrze.
– Trzymaj się, kochanie. – ucałowała ją w policzek. – W każdej chwili możesz do mnie przyjechać.
– Dziękuje.
– Pa, kochanie.
– Do widzenia. – odprowadziła kobietę wzrokiem.
Co się stało? Zakazałam o tobie mówić, a teraz nic nie wiem.
Spojrzała na Patryka. Mężczyzna śmiał się. Była zaskoczona jego reakcją. Zawsze był poważny, a teraz? Żartował ze wszystkimi. Zobaczyła jak kelner wynosił tace z jedzeniem.
– Andrzej! – zawołała go, zwracając na siebie uwagę gości.
– Co się stało?
– Macie kiszone ogórki?
– Chyba jeszcze są.
– Przynieś mi kilka. – skinął głową i odwrócił się. – Albo nie. – krzyknęła i podeszła do niego. – Najlepiej przynieś mi słoik.
– Jak jeszcze mamy.
– Lepiej, żebyście mieli.
– Za chwilę sprawdzę i ci przyniosę.
– Dobra. – wzięła głęboki oddech i założyła ręce na biodra.
– A ty co krzyczysz? Dopiero co przyjechała, a już się panoszy. – rzeka do niej matka.
– Co się wydarzyło z Patrykiem? – zapytała.
– Sama się go zapytaj. – odwróciła się na pięcie i odeszła.
– Mamo, powiedz mi.
– Powiedziałam ci już.
– Proszę, ogórki. – kelner przyniósł jej słoik, na co Oli zaświeciły się oczy.
– Dzięki. Jesteś kochany. – pocałowała go i otworzyła słoik. – Mniam.
– Skąd masz ogórki? – podeszła do niej Dagmara.
– Moje. – dziewczyna przycisnęła słoik do siebie i odwróciła się. Przystanęła przy swoim miejscu, zwracając się do Julii. – Musimy porozmawiać. – odeszła, mijając przyjaciółkę i delektując się smakiem ogórków.
            Wyszła na hol, gdzie znajdowały się kanapy. Zajęła miejsce, siadając w fotelu. Po chwili dołączyła do niej Julka i Dagmara, siadając na sofie. Ola miała widok na salę, a zwłaszcza na Patryka, który od czasu do czasu posyłał jej spojrzenia.
– O czym chciałaś rozmawiać? – zapytała.
– Patryk. Jest coś o czym nie wiem i chcę się teraz dowiedzieć. – spojrzała poważnie na Julię.
– W końcu. – bąknęła.
            Nastał dzień ślubu Patryka i Amandy. Było słonecznie, ale na niebie pojawiły się burzowe chmury. Wszyscy tego dnia byli podenerwowani, tylko Patryk był jakoś dziwnie spokojny. Wziął poranny prysznic. Ubrał się i zszedł na dół. Noc spędził w rodzinnym domu, w którym miało odbyć się przyjęcie weselne. Jego rodzina kończyła już śniadanie.
– O! Idzie nasz pan młody. – przywitała go matka.
– Cześć mamo. – ucałował ją w czoło.
– Wyspałeś się braciszku?
– Yhym… – usiadł przy stole i wziął kawałek chleba, robiąc sobie kanapkę.
– A denerwujesz się?
– Nie.
– A to ciekawe. – odezwał się ojciec. – Jak ja się żeniłem z twoją matką, to o mało zawału nie dostałem.
– A czym mam się denerwować? To tylko ślub. – ugryzł kanapkę.
– On łączy na całe życie. – rzekła Halina.
– Ale w każdej chwili można wziąć rozwód.
– Julia! – skarcili ją rodzice, a Patryk puścił do niej oczko.
– No co? – wstała od stołu i odniosła swoją zastawę i sztućce do kuchni.
            Przedpołudnie mijało powoli. Patryk wyszedł na taras, gdzie miało odbyć się jego wesele. Miało się na nim pojawić ponad dwieście osób. Projektanci, modelki i modele z wybiegu, z którymi pracowała Amanda. Pracownicy firmy, przedstawiciele, z którymi były podpisane kontrakty oraz prezesi z konkurencji. Rodzina, najbliżsi przyjaciele i znajomi. Nie było tylko jednej osoby – Aleksandry. Mężczyzna bardzo za nią tęsknił. Czuł pustkę po jej odejściu. Patrząc na parkiet, wyobraził sobie, że to z nią tańczy pierwszy taniec. Z rozmyślań wyrwała go matka.
– Tu jesteś. Lepiej zacznij się szykować.
– Za chwilę, mamo.
– Coś się stało? – podeszła zmartwiona do niego.
– Nic. – pokręcił głową.
– Na pewno?
– Tak.
– To dlaczego jesteś nieobecny? Nie chcesz brać tego ślubu?
– Chcę. – odparł ze smutkiem.
– Nie widać tego po tobie.
– Mamo, proszę. – skrzywił się.
– Chcę, żebyś był szczęśliwy, a nie wyglądasz na takiego. Kochasz Olę.
– Nie. – zdenerwował się.
– Nie kłam. Przecież wiem co do niej czujesz. Matki nie okłamiesz. – wskazała na niego palcem. – Widziałam jak patrzysz na Olę, a jak na Amandę.
– Ola jest cudowną kobietę, ale nie jest nam pisane być ze sobą.
– Dlaczego? Czy to z powodu dziecka?
– Tak.
– Wolisz poświęcić swoje szczęście dla niego?
– Ola chciała, żebym stworzył z Amandą szczęśliwą rodzinę.
– Nieszczęśliwą, chciałeś powiedzieć. Bez miłości. I ty chcesz właśnie taką rodzinę stworzyć?
– Pójdę się uszykować. – ominął ją i wszedł do środka.
– Nie uciekniesz od tego.
– Do zobaczenia, mamo. – uśmiechnął się i odwrócił, idąc szybko do swojego pokoju.
            Kiedy ubierał się, do pokoju weszła Julia. Pomogła mu zawiązać krawat i włożyć marynarkę poprawiła lekkie zagniecenia i życzyła mu szczęścia na nowej drodze życia. Widziała smutek w oczach brata. Chciała mu powiedzieć, gdzie jest Ola, ale nie mogła, bo obiecała dziewczynie. Kiedy siostra dodawała mu otuchy, do pokoju wszedł Wojciech. Julia pożegnała się i wyszła.
– Wiesz synu, sądziłem jednak, że ożenisz się ze swoją asystentką.
– Też tak sądziłem, że to będzie kobieta mojego życia, ale myliłem się.
– Chcesz poświęcić swoje szczęście?
– Rozmawiałeś z mamą? – stanął przed lustrem, poprawiając garnitur.
– Martwi się o ciebie. Obydwoje chcemy, żebyś był szczęśliwy.
– I będę.
– Nie przy Amandzie. – stanął za nim i patrzył z powagą na niego.
– Tato.
– Łamiesz naszą tradycję.
– Nie zaczynaj z tym.
– Nie wiesz jeszcze o jednym. – potarł czoło, odwracając się.
– O czym? – Patryk spojrzał zdziwiony na niego.
– Przed poznaniem twojej matki, byłem związany z dziewczyną. Myślałem, że ją kocham i że ona kocha mnie, ale myliłem się. Kochała moje pieniądze. Tak samo jest z Amandą. Proszę cię, przemyśl to jeszcze.
– Już podjąłem decyzję.
– Naprawdę nie musisz tego robić. Teraz jest wiele par, które wychowują osobno dzieci.
– Ale ja tak nie chcę dla swojego i nie będę już więcej tego powtarzał. I nie próbuj mnie przekonywać.
– Dobrze. – bąknął. – To jest twoje życie i możesz robić co chcesz.
– Dziękuję.
– To szczęścia synu. – uściskał go mocno.
            Przed szesnastą, pan młody pojawił się w kościele, aby przywitać gości i wyczekiwać wybranki swojego życia. Kiedy wybiła punktualna godzina, Patryk stał przy ołtarzu. Organy zaczęły grać melodię, przy której ojciec panny młodej ją prowadził. W jego myślach pojawiła się Aleksandra w sukni ślubnej. Na jej twarzy gościł szeroki uśmiech. Biła z niej radość i szczęście. Idąc, witała gości skinieniem głowy. Jej ojciec oddał mu córkę i obydwoje, zakochani stanęli przed kapłanem, aby złożyć przysięgę. Z wyobrażenia wyrwały go jednak słowa księdza:
– Zebraliśmy się tu na ślubie Patryka i Amandy.
            Spojrzał zaskoczony na niego, a następnie na kobietę, która stała obok niego. Była uśmiechnięta. Kiedy nastąpiła pora złożenia przysięgi, mężczyzna poczuł dziwne ukłucie. Nie mógł zrobić tego sobie i Oli, lecz przypomniały się mu jej słowa:
– Dziecko musi mieć pełną rodzinę. Ty z Amandą ją stworzycie. Dacie mu dużo miłości, radości, ciepła i opieki. A ja… – jej głos zadrżał. – Ja się usunę. Na zawsze.
            Przyznał jej rację. Jego dziecko musi mieć prawdziwą rodzinę. Ojca i matkę. Wtedy ksiądz zapytał czy ktoś jest przeciwny temu małżeństwu. Zapadła cisza.
– Jeśli nikt nie ma…
– Przepraszam, ale ja się nie zgadzam.
            Wszyscy skierowali wzrok na osobę, która wstała z ławki. Była to najlepsza przyjaciółka Amandy. Wyszła na środek i szła w kierunku młodej pary.
– Patryk, musisz o czymś wiedzieć. – odezwała się, patrząc na niego.
– Zamknij się! – Amanda próbowała ją uciszyć.
– Nie! Musisz znać prawdę.
– Powiedziałam, zamknij się!
– Jaką? – zapytał mężczyzna, podchodząc bliżej do kobiety.
– Amanda nie jest w ciąży.
– Co?! – wszyscy skierowali wzrok na pannę młodą.
– Próbowała cię złapać na dziecko, abyś się z nią ożenił. Z twoim nazwiskiem zdobyłaby karierę modelki na całym świecie.
– Amanda! To prawda?! – patrzył ze złością, podchodząc do niej. – Patrz na mnie! – krzyknął, a ona spojrzała na niego z litością.
– Komu wierzysz? Jej czy mnie? Przecież jestem w ciąży i kocham cię. Nie mogłabym tego zrobić to co ona mówi. – skarciła ją wzrokiem. – Patryczku, weźmy ten ślub i bądźmy szczęśliwi. – złapała go za ręce i przyległa do niego.
– Znowu to robisz. – powiedziała jej przyjaciółka.
– Zamknij się! – wysyczała.
– Patryk nie widzisz jaka ona jest naprawdę? – zapytała, patrząc na nich.
– Właśnie widzę. – uwolnił się z uścisku, ominął ją i zaczął iść w kierunku wyjścia.
– Patryk! – Amanda wołała go. – Patryk! – podbiegła do niego, zatrzymując go.
– Zostaw mnie! – wyminął ją.
– Ale kochanie…
– Nie ma żadnego kochanie! – odwrócił się wściekły do niej. – Oszukałaś mnie i dalej kłamiesz. I to jeszcze przed samym Bogiem! – ponownie zaczął iść.
– Dobrze! Chcesz prawdy, to będziesz ją miał! – krzyknęła, a on spojrzał na nią z pogardą. – Nie jestem w ciąży, wymyśliłam to, bo twoje nazwisko otworzyłoby mi drzwi do kariery. – mężczyzna parsknął, kręcąc głową. – Wtedy po przyjęciu u Ornatowskich, kiedy zostawiłeś szklankę z whisky, dosypałam środki nasenne. A ty głupi myślałeś, że się upiłeś. – zaśmiała się szyderczo.
– Jesteś wstrętna!
– I kto to mówi?! Facet, który zakochał się w swojej sekretarce. Odbił najlepszemu przyjacielowi dziewczynę. Myślałam, że jednak masz lepszy gust niż dziewczyna z niższych sfer.
– Hej, młoda! – usłyszała głos Haliny za sobą. – Masz coś do sekretarek?
– Bo co?! – odpyskowała jej.
– Bo to. – uderzyła pięścią w jej nos. – Jeszcze raz obrazisz którąś ze sekretarek, to gorzko tego pożałujesz. – ominęła leżąc dziewczynę i podeszła do syna. – Podjąłeś dobrą decyzję. A teraz idź do Oli.
– Ekhem. – Karol podszedł do nich. – Przepraszam, że przerywam. Chciałem coś powiedzieć. – obydwoje spojrzeli na niego.
– Karol, co się stało? Chciałbym się przebrać i jechać do Oli.
– Ola wyjechała.
– Co?! Gdzie? Kiedy?
– Dwa tygodnie temu.
– Ale jak to?
– Nie mogła tu przebywać. Postanowiła wyjechać jak najdalej od ciebie.
– Nie mogła tego zrobić.
– Chce o tobie zapomnieć.
– Nie może! – krzyknął. – Gdzie wyjechała?!
– Nie wiem. – skłamał. – Pożegnała się z nami, a drugiego dnia już jej nie było.
– Nie… Ona nie mogła mnie zostawić… Nie mogła… – szedł do tyłu. Po jego policzkach zaczęły płynąć łzy.
            Halina przytuliła syna do siebie. Kiwnęła głową do Karola i wyprowadziła syna z kościoła, aby mężczyzna otrząsnął się z całej sytuacji. Wojciech przeprosił wszystkich gości. Po powrocie do domu, młody mężczyzna udał się od razu do swojego pokoju, wziąć prysznic. Czuł złość, ból, żal i smutek. Został oszukany, a jego ukochana zostawiła go samego wśród tych ludzi. Potem poszedł do stajni, wziąć konia i wyruszył na przejażdżkę.
            Późnym wieczorem wrócił do domu. Od razu poszedł do swojego pokoju, spakować swoje rzeczy. Wszystko co było przygotowane na przyjęcie weselne, zostało sprzątnięte. Rodzina pogrążyła się w melancholii. Po weekendzie, Patryk wziął się ostro za pracę, przy okazji szukając dziewczyny. Pojechał nawet do jej rodziców, ale oni również nic mu nie powiedzieli. Dopiero po kilku tygodniach, Dagmara powiedziała mu, że Ola przebywa za granicą, ale nie dodała gdzie. Prosił każdego, aby mu powiedział, lecz wszyscy milczeli. Mężczyzna pogrążył się jeszcze bardziej w pracy, aby zapomnieć o niej.
– I o to cała historia, którą chciałyśmy tobie powiedzieć, ale krzyczałaś na nas, że nie chcesz słyszeć o Patryku.
– To trzeba było napisać maila. – uniosła się i zaczęła chodzi w kółko. Zobaczyła, że mężczyzna przygląda się jej. – A ty dlaczego mu nie powiedziałaś gdzie jestem? – zwróciła się do Dagmary.
– Bo nam nie kazałaś.
– A jakbym powiedziała, że masz skoczyć do studni, to zrobiłabyś to?
– Nie, bo jestem w ciąży.
– Co?! – dziewczyny spojrzały na nią zaskoczone.
– Nie wierzę. – Ola usiadła, nie mogąc uwierzyć.
Ona też?
– Gratulacje. – rzekła Julia. – Który to tydzień?
– Ósmy. Ola, dobrze się czujesz? – spojrzała na przyjaciółkę. – Jesteś blada.
– Tak. – oddychała ciężko. – Kto by pomyślał? To terminy macie blisko siebie.
– Na to wygląda. – zaśmiała się Julia.
– To i nasza rodzina się powiększy. Gratulacje, moja kochana. – Ola wstała i podeszła do niej, przytulając ją.
– Nie było jej kilka dni i zobacz jak się za sobą stęskniły. – rzekł do swojej żony ojciec Dagmary.
– Zazdrościsz im? – zapytała kobieta.
– Bo ty mnie tak nie przytulasz.
– Wujku, to ja cię przytulę. – Ola podeszła do mężczyzny i przytuliła go.
– Kochanie. – ucałował ją w głowę. – Stęskniłem się za tobą. Dawno nas nie odwiedzałaś.
– Kiedyś na pewno wpadnę. – uśmiechnęła się.
– Tylko czy to kiedyś nastąpi. – rzekła matka Dagi.
– Nastąpi, ciociu, nastąpi.
– Mój skarbek. – pogłaskała ją po policzku. – Stań tu przede mną. – wskazała miejsce i zlustrowała dziewczynę.
– Co ją tak mierzysz? – zapytał ją mąż.
– Cicho siedź.
– Stoję.
– To stój. – Ola zaśmiała się, a kobieta spojrzała na nią poważnie. – Chodź ze mną na chwilę. – zaciągnęła ją do łazienki, sprawdzając czy są same.
– Ciociu, co się stało?
– To ty mi powiedz, co się stało. – dziewczyna zmarszczyła brwi. – To dziecko tego chłopaka, z którym przyjechałaś?
– Skąd wiesz?
– Czyli jednak?
– Nie. Skąd wiesz, że jestem w ciąży?
– To widać. – uśmiechnęła się. – To jego dziecko?
– Nie.
– To kogo? – zaskoczyła ją odpowiedź.
– Patryka Rozenberga. – szepnęła. – Zaszłam przed wyjazdem.
– Wie?
– Nikt nie wie, oprócz babci i Alexa, a teraz ciebie.
– Zamierzasz mu powiedzieć?
– Nie wiem.
– Jak to nie wiesz? – zapytała wysokim tonem.
– Co nie wie moja córka? – zapytała Anna, gdy weszła do łazienki. Kobiety spojrzały na nią.
– Twoja córka ma coś ci do powiedzenia. – Ola spojrzała na matkę z litością.
– Co takiego? – objęła ją ramieniem.
– No. – ponaglała ją ciocia.
– Jestem w ciąży. – rzekła cicho.
– O mój Boże. – zakryła usta, a w jej oczach pojawiły się łzy. – Kochanie. – przytuliła ją. – Tak bardzo się cieszę. – ucałowała ją w czoło i policzki. – Razem z Pawłem uszczęśliwiliście mnie. Gdyby ojciec żył, byłby dumny, że zostanie podwójnym dziadkiem. – zaczęła płakać.
– Gdybyście mnie poinformowali, przyleciałabym i powiedziała mu.
– Ale dlaczego nam nie przekazałaś informacji?
– Bo chciałam, aby przy tym był ojciec, ale… – rozpłakała się.
– Spokojnie, kochanie. – przytuliła ją mocno. – On teraz wie o wszystkim. – wyszeptała jej.
– Wiem.
– Który to tydzień? – zapytała, kiedy doszły do siebie.
– Dziesiąty.
– Już? To kto jest ojcem?
– Patryk.
– Co? – Anna patrzyła na nią zaskoczona. – Ale jak?
– Jeszcze przed naszym rozstaniem.
– Powiesz mu?
– Nie wiem.
– Właśnie. – odezwała się matka Dagi. – Nie wie czy ma powiedzieć ojcu dziecka, że będzie tatą. Teraz prawdziwym.
– Powinnaś mu powiedzieć. – rzekła poważnie jej matka, a dziewczyna patrzyła ze złością na nie.
– Dajcie mi spokój! – krzyknęła.
            Ominęła matkę i z trzaskiem otworzyła drzwi. Wszyscy byli w holu i patrzyli jak Ola wybiega z restauracji. Patryk zabrał swój płaszcz i pobiegł za nią.
            Aleksandra oddychała ciężko, idąc w kierunku domu. Przed restauracją były zaparkowane samochody. Przystanęła przy jednym i przyglądała się mu. Otarła mokrą twarz. Po chwili poczuła, że ktoś okrywa ją płaszczem. Odwróciła twarz i zobaczyła ukochanego.
– Masz mustanga. – wskazała na auto.
– Ostatnio kupiłem.
– Czerwony. – szepnęła, uśmiechając się. – Ładny.
– Chcesz się przejechać?
– Nie.
– Na pewno? – podszedł bliżej.
– Na pewno. – zatrzymała go ręką.
            Spojrzała na niego czule i odeszła. Mężczyzna szybko wsiadł do samochodu i jechał za nią. Na twarzy Oli pojawił się uśmiech. Szła coraz szybciej, aż w końcu stanęła i spojrzała na niego ze złością.
– O co ci chodzi? – skrzyżowała ręce na piersi.
– O bilet do Łodzi. Wiem, że masz słabość do mustangów, a większą jeszcze do mnie. – uśmiechnął się zaczepnie, natomiast dziewczyna otworzyła usta z niedowierzania.
– Jesteś bezczelny. – rzuciła słowa.
– Do twarzy mi z tą bezczelnością, prawda? – uśmiechnął się szeroko.
– Zmieniłeś się.
– Może jednak wsiądziesz? – kiwnął głową na siedzenie.
            Ola wydymała usta i zastanawiała się. Obeszła samochód i wsiadła na miejsce pasażera. Zadowolony mężczyzna odjechał. Całą tę sytuację widział Alex, który wyszedł za parą. Denerwowały go słowa ich przyjaciół, którzy przypuszczali i obstawiali, czy wrócą do siebie. Kiedy stał przed restauracją, do środka weszła Agata z Adamem, którzy wracali ze spaceru. Chłopak wymienił z dziewczyną spojrzenia i uśmiechnął się do niej przyjaźnie. Zawstydziła się, z czego był dumny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz