Asystentka
37
Na twarzy
poczuła krople deszczu. Ola spojrzała w niebo i zaczęła głośno płakać.
Dziewczyna pojechała prosto do domu. Siedziała długo w aucie, a kiedy z niego
wyszła, nie poszła do mieszkania, lecz na spacer w ulewie. Przez całą drogę
myślała o Patryku i Amandzie. Ciągle słyszała jej słowa. Ludzie mijali ją z
parasolami, biegali, żeby schronić się przed deszczem, wpadali na nią,
przepraszali, ale ona nie reagowała na ich słowa. Krople deszczu mieszały się z
jej łzami. Czuła się pusta. Straciła wszystko, co było dla niej tak cenne.
Miłość. Szczęście. Radość. Uśmiech. Dotyk. Pocałunek. Patryk.
Aleksandra
weszła do jakiegoś budynku, wsiadła do windy i wjechała na górę. Po chwili
zorientowała się gdzie jest. Stanęła zrozpaczona przed drzwiami mieszkania.
Wahała się czy zadzwonić, ale w końcu odważyła się. Długo stała pod drzwiami,
tracąc nadzieję, że otworzy jej drzwi. Miała już odejść, kiedy usłyszała
przekręcający się zamek i ujrzała postać, która przed nią stanęła.
Karol był w
szoku widokiem dziewczyny. Nigdy nie widział jej w takim stanie. Bez słowa
wpuścił ją do środka. Obydwoje stali w przedpokoju, patrząc na siebie. Ola nie
mogła powstrzymać łez.
– Przepraszam. – z trudem
wypowiedziała słowo. Mężczyzna podszedł do niej i przytulił.
– Ciii. – odgarnął jej mokre włosy i
pocałował w czoło. – Nic nie mów.
– Przepraszam. – jej kolana ugięły
się, więc Karol wziął ją na ręce i zaniósł na sofę.
Trzymał ją w ramionach, kołysząc jak
dziecko. Dziewczyna jeszcze bardziej się rozkleiła. Spojrzała na niego i
zobaczyła w jego oczach dawne uczucie, którym ją darzył.
– Tak bardzo chciałabym… – ponownie
jej głos się załamał.
– Nic nie mówi. – ujął jej twarz w
dłonie i otarł łzy.
– Proszę, daj mi coś powiedzieć. –
wzięła jego dłonie. – Tak bardzo chciałabym cofnąć czas i cię pokochać. –
patrzyła na ich splecione dłonie i czuła kolejną falę rozpaczy. – Wybacz mi, że
nie kochałam cię. Tak bardzo chciałabym, ale nie mogłam. Nie mogłam… – ponownie
spojrzała mu w oczy.
Pierwszy raz
widziała łzy Karola. Dotknęła jego skroni i lekko przesuwała palce wzdłuż
twarzy, dotykając policzka, oczu, nosa, ust. Ich wzrok ponownie się spotkał.
Ola przysunęła się do niego i pocałowała go. Mężczyzna odwzajemnił to. Gładził
jej włosy i plecy. Kiedy poczuła jego dłonie, które zjeżdżały coraz niżej,
oderwała się od jego ust.
– Przepraszam. Nie powinnam. Nie wiem
co się ze mną dzieje. Wybacz mi…
– Ciii… – głaskał ją po włosach.
– Jaka ja jestem głupia.
– Nie jesteś.
– Jestem. Byłam z tak wspaniałym mężczyzną,
który mnie pokochał, a ja go skrzywdziłam. – spojrzała na niego. – Tak bardzo
chciałam… – przerwała. Miała pustkę w głowie. – Przepraszam. – odwróciła się od
niego i patrzyła przed siebie. – Kocham mężczyznę, który spędzi całe życie z
inną kobietą.
– Jak to? – Karol zdziwił się słowami
Oli.
– Amanda jest w ciąży z Patrykiem.
– Co?!
– Byłam u niego i ona też tam była.
Szczęśliwa. – kolejne łzy pojawiły się na policzkach. – Mam nadzieję, że Patryk
będzie szczęśliwy… – spojrzała ponownie na Karola. – Ty też zasługujesz na
lepszą kobietę jak ja.
– Nikt nie zastąpi takiej kobiety jak
ty. Chciałbym, żebyś mnie wtedy pokochała, jak teraz kochasz Patryka. Ale nie
mogłem cię do tego zmusić. Mogłem się domyślić, że czujesz coś do niego. Nasze
rozstanie dało mi wiele do myślenia.
– Tak?
– Tak. – Ola uśmiechnęła się do niego
i mocno wtuliła w jego ramiona.
– Tak bardzo się cieszę, że nie masz
do mnie żalu.
– Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
– Przyjaciółmi. – powtórzyła za nim
jak echo. – Dobra, przyjacielu. – otarła łzy. – Byłeś u Julii?
– Nie zaczynajmy tego tematu.
– Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
– Byłem wczoraj.
– I?
– I nic.
– Jak to nic?
– Wygoniła mnie z domu.
– Co? Chyba sobie żartujesz.
– Nie. Wygląda na to, że na dobre ją
straciłem.
– Nie straciłeś jej. Musisz jej tylko
pokazać, że ci na niej zależy, a ty na pewno odpuściłeś sobie, co?
– Julia kocha Marcina.
– Nie kocha.
– Kocha, przecież wczoraj mi to
powiedziała.
– Powiedziała tak, żebyś cierpiał.
– Dlaczego?
– Jeszcze się głupio pytasz? A ty co
robiłeś? Przypadkowe związki, które trwały z miesiąc, a jej kazałeś na to
patrzeć. A kiedy w jej życiu pojawił się jakiś chłopak, to odsyłałeś go w
diabły. I teraz się dziwisz, że cię spławiła?
– No dobra. Może i ją odpychałem, ale
nie chciałem jej skrzywdzić.
– Nie chciałeś, a jednak to robiłeś.
Ciągle powtarzasz swój błąd.
– Teraz i tak już jest koniec. Kocha
Marcina.
– Nie kocha go.
– Kocha.
– Nie.
– Tak!
– Marcin jest gejem!
– Co?! – spojrzał na nią zaskoczony.
– To co słyszałeś.
– Ale…
– Nie wyglądało, wiem.
– Ale dlaczego?
– A jak myślisz?
– No tak, żeby mi dopiec.
– To był mój pomysł.
– Co?
– Co, co, co. Tak, ja to wymyśliłam.
– Mogłem się domyślić, bo od samego
początku, tylko ty chciałaś mojego związku z nią.
– Odkąd Julia się przyznała do swoich
uczuć, to chciałam, żebyś i ty to zrobił, ale nic nie mogłam z ciebie
wyciągnąć, więc mój drogi przyjaciel mi w tym pomógł.
– Przyjaciel…
– Zazdrosny?
– On mi wszystko odebrał. Dziewczynę,
przyjaciół, może jeszcze rodzinę.
– Już ci nic nie odbierze. Dwa dni
temu wyjechał do Niemiec.
– Do swojej dziewczyny? – rzekł z sarkazmem.
– Jesteś bardzo miły, wiesz?
– Wiem. – uśmiechnął się szeroko.
– Homofob.
– Przecież nic takiego nie powiedziałem.
– Nieeee…
– Toleruję wszystkich ludzi.
– Taaaak…
– Ola!
– Karol.
– Jak się czujesz?
– Lepiej.
– Nie mogę uwierzyć.
– Ale to prawda.
– Ciekawe, który to miesiąc.
– Na pewno drugi.
– Albo to jest jej kolejna intryga.
– Co? Na pewno nie nabierałaby Patryka
na dziecko.
– Nie wiesz do czego jest zdolna.
– Wierzę, że jest w ciąży. Nie
zrobiłaby tego.
– Amanda jest zdolna do wszystkiego.
– Lepiej, żeby nie była zdolna do
niczego.
– A ty co teraz zrobisz?
– Nie wiem. Chyba odejdę z firmy.
– Nie możesz.
– Mogę. I nawet to zrobię.
– Nie.
– Karol. Jeśli zostanę w firmie, będę
jeszcze bardziej cierpieć. Nie zniosę widoku Amandy i dziecka. Ich radości…
– To przeniosę cię na inny dział, ale
nie odchodź. Ta firma cię potrzebuje.
– A ja teraz potrzebuję czasu.
– To weźmiesz urlop. – chwycił ją za
rękę. – Ola, przemyśl jeszcze tę decyzję.
– Muszę odejść.
– Ola, proszę. Dobrze to przemyśl.
Jesteś nam potrzebna.
– Nam?
– Mnie.
– Żebym za ciebie odwalała całą
robotę?
– Ola! Znasz tę firmę lepiej od
każdego pracownika. Dogadujesz się z każdym. Musisz zostać. Ta firma nie będzie
już taka jak jest teraz.
– Karol, ta firma była, jest i będzie
dobrze prosperować ze mną czy beze mnie. Ja nie mogę tam zostać.
– A co będziesz robić po?
– Nie wiem. Może zrobię sobie
przerwę, wyjadę do domu, pobędę z rodzicami. Nie wiem jeszcze.
– Chcesz wrócić do domu? Po tym co ci
ojciec zrobił?
– Skąd wiesz?
– Patryk…
– Pogodziliśmy się.
– A jak znowu będzie chciał…? No
wiesz.
– Nie. Jakby chciał, to Agatę już
wydałby za mąż, ale tego nie zrobił.
– A te jego interesy? Wiesz coś o
nich?
– Nie. Jakbym pojechała, to może
dowiedziałabym się czegoś.
– Też racja.
– Właśnie, co do naszych rodziców.
Wiedziałeś, że moja mama była z twoim ojcem?
– Co?
– Tak, byli kiedyś parą.
– To stąd ojciec ją zna.
Aleksandra
opowiedziała mu dokładnie całą historię swojej mamy i związku z Grzegorzem.
Karol nie mógł uwierzyć, że jego dziadkowie nie zgodzili się na to. Był zły, że
dla bliskich mu osób, liczyła się pozycja społeczna. Mężczyzna również
opowiedział Oli, że jego rodzice udawali przed nim i jego bratem jak bardzo się
kochają.
– Matka często płakała przez niego,
lecz nigdy nie chciała się do tego przyznać. Ojciec bardzo ją ranił, odpychając
ją od siebie. Kochał ją tylko na pokaz. Nie chciałem być taki jak on, a jednak
się stałem. Odpycham Julię od siebie. Jaki ojciec, taki syn. W tych słowach
jest wiele prawdy.
– Teraz musisz zawalczyć o nią. Musisz
przełamać lęk przed okazaniem prawdziwych uczuć.
– A jak ona mnie już nie chce?
– To będziesz walczył do końca, aż w
końcu zechce.
– Trupa? – zaśmiali się. – Podobno miłość
wszystko wybacza.
– Nie podobno, tylko tak. Twoja mama
na pewno wybaczała twojemu ojcu. Może ciągle ma nadzieję, że któregoś dnia usłyszy
Kocham cię. I nie będą to puste słowa.
Miłość to oddanie swoje serce w czyjeś ręce. Nadzieja, że ona odwzajemni to
uczucie, wybaczy błędy, pokonywała przeszkody, pomoże w każdej chwili i nie
tylko, przejdzie z tobą przez życie w szczęściu i radości, w zdrowiu i
chorobie, w biedzie i bogactwie, w smutku i żalu. We wszystkim…
– Pięknie to ujęłaś.
– Tak powinna wyglądać miłość między
dwojgiem ludzi. Życzę ci, żeby Julia była tą osobą, dzięki której poznasz
prawdziwą miłość.
– Również życzę ci, abyś poznała
mężczyznę i była z nim szczęśliwa. Chodź do mnie. – przytulił ją mocno do siebie.
Trwali w tym uścisku długą chwilę.
– Na mnie już czas.
– Zostań. Prześpisz się w sypialni, a
ja tutaj. Chcesz wracać o tej porze do domu, jeszcze w taką ulewę? Co dopiero
się wysuszyłaś, a chcesz już moknąć.
– Wezwę taksówkę.
– Zostań. Odwiozę cię rano.
– Nie, Karol. Dzięki za propozycję,
ale chcę zostać sama.
– W mieszkaniu nie będziesz sama.
Paweł i Dagmara przecież są.
– Nie ma ich. Pojechali do jej
rodziców na kolację i tam zostaną na noc.
– No dobrze, ale na pewno nie chcesz
zostać?
– Nie, Karol. Nie. Muszę teraz pobyć
sama.
Ola
zadzwoniła po taksówkę. Mężczyzna odprowadził ją do drzwi i czekał z nią. Kiedy
auto nadjechało, dziewczyna pożegnała się z nim i pobiegła do środka. Patrzyła
przez okno samochodu, jak krople w nie uderzały i spływały po szybie.
Niebo płacze razem ze mną.
Tak jak się
spodziewała, w mieszkaniu nikogo nie było. Udała się do kuchni i z lodówki
wyciągnęła wino. Wzięła kieliszek i poszła do swojego pokoju. Oglądała zdjęcia z
Patrykiem. Wspominała wszystkie chwile z nim związane. Łzy płynęły po jej
policzkach. Kiedy wypiła do końca wino, zwinęła się w kłębek i rozpaczała
dalej.
Obudziły ją
dobiegające głosy z salonu. Odwróciła się na plecy i wpatrywała się w sufit. Każdego
ranka budziła się szczęśliwa, lecz tego dnia wszystko się zmieniło. Jej życie
odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Jej dusza umarła. Przed sobą ujrzała
Patryka. Zawsze był uśmiechnięty, głaskał ją po włosach i całował w czoło po
jej przebudzeniu. Tym razem tego nie było. Kolejne łzy zbierały się w oczach.
Musiała się otrząsnąć, więc udała się do łazienki.
Po kąpieli,
Ola ubrała się i udała do kuchni, gdzie Dagmara z Pawłem pili kawę.
Przyjaciółka zauważyła, że coś trapi dziewczynę. Kobieta zrobiła sobie
śniadanie i dosiadła się do pary. Brat również dostrzegł, że jego siostra jest
w nie sosie.
– Co się stało? – zapytała Daga.
– Nic, a co miało się stać?
– Dlaczego nie jesteś u Patryka?
– Bo… – usłyszeli dzwonek do drzwi.
Paweł poszedł otworzyć.
– Nie uwierzycie co się sta… – od
progu usłyszeli głos Julii, która szybko weszła do pomieszczenia. Widząc Olę,
zamilkała. Dziewczyna odwróciła się do niej i patrzyła na nią pustym wzrokiem.
– Co się stało? Karol wyznał ci
miłość? – zaśmiał się chłopak.
– Nie. – odpowiedziała cicho.
– To co się stało? – dopytała Dagmara.
Julia
patrzyła ze smutkiem na dziewczynę. Ta kręciła głową, że para nic nie wie,
natomiast oni ją ponaglali. Ola skinęła głową, aby im powiedziała.
– Powiesz nam w końcu, co się stało? –
zapytała zniecierpliwiona Daga.
– Aaa… – Julia nie mogła wypowiedzieć
słów.
– Amanda jest w ciąży. – rzekła Ola.
– Co?!
– Z Patrykiem. – patrzyła prosto w
okno.
– Jak to?! – Dagmara nie mogła
uwierzyć i spojrzała na Julkę.
– To prawda. Będą mieć dziecko.
– Ola… – przyjaciółka chciała ją
przytulic, ale ta szybko wstała od stołu.
– Zostawcie mnie.
– Myślałem, że on taki porządny. –
rzekł Paweł.
– Proszę cię, skąd on mógł wiedzieć
co się wydarzy po rozstaniu z nią…
– Mógł się zabezpieczyć.
– A ty wierzysz, że antykoncepcja
jest taka skuteczna. – wtrąciła się jego dziewczyna.
– Nie drążmy tego tematu, proszę.
Stało się i koniec.
– A wy? – zapytała Julia.
– Koniec. Patryk teraz będzie miał
własną rodzinę.
– Przecież się kochacie.
– Nie będę dziecku zabierała ojca.
Powinno mieć oboje rodziców.
– Oni nie będą szczęśliwą rodziną.
– Julia, ja nie będę mogła z nim żyć,
kiedy on będzie miał dziecko z inną.
– Amanda będzie wtykała nos w każde
gówno.
– Właśnie, a ja tego nie chcę. Życie
i może jest piękne, ale niekiedy ostro daje w kość. Chyba byłam zbyt
szczęśliwa.
– Nie mów tak. – dziewczyna podeszła
do niej i przytuliła ją, następnie dołączyła Dagmara.
Panie
siedziały w salonie i pocieszały ją. Paweł był wściekły. Nie wiedział co ma ze sobą
zrobić. Udał się więc na spacer i myślał o całej sytuacji.
Dlaczego Ola nie może znaleźć szczęścia w miłości?
– Aaa… – krzyknął i kopnął leżący
kamień. – Za co ona tak cierpi?! – spojrzał w niebo. – No za co?! Mało
wycierpiała w swoim życiu?! W końcu mogłaby zaznać szczęścia, a nie. Ciągle
muszę patrzeć jak cierpi przez tych gnoi.
Szedł w
kierunku bloku i mówił sam do siebie. Był wściekły na każdego faceta, z którym
spotykała się jego siostra.
Marek rzucił na nią czar czy co?
Dawny kolega Pawła zabiegał o względy dziewczyny, ale ta go odtrącała.
Któregoś dnia chłopak nie wytrzymał i zatrzymał ją, kiedy grupa przyjaciół
wracała do domu. Brat próbował odciągnąć go od niej, lecz Ola chciała go
wysłuchać.
– W czym ja jestem
gorszy od Czarka? – wskazał na kolegę dziewczyny.
– To tylko kolega. O co
ci chodzi?
– Chodzisz z nim.
– Nie chodzę z nim.
Spotykamy się jak przyjaciel z przyjacielem.
– To umów się ze mną.
– Marek, ja nie chcę.
– Poznamy się.
– Marek. – wtrącił się
Paweł. – Tyle razy ci powtarzałem, że moja siostra…
– Nie jest dla mnie?
Przecież ciągle powtarzasz, że każdy ma szansę u ciebie.
– Tak, ale…
– Ale co? Może wyglądem
nie grzeszę, ale mogłabyś się ze mną spotkać.
– Marek, kilka razy
rozmawialiśmy i…
– I co? Możemy przecież
spotkać się, pójść gdzieś, co to są za rozmowy w sklepie albo w szkole?
– Marek, proszę cię. Ja
nie chcę się z tobą spotykać, bo nie ukrywajmy, nasze rozmowy się nie kleiły.
– Jak to nie kleiły?
Przecież dobrze się dogadujemy.
– Nie.
– Jak to nie?!
– No nie.
– Gardzisz mną, bo nie
jestem taki jak on czy on. – wskazywał na jej kolegów. – Gorzej wyglądam i
wstydzisz się już ze mną pokazać.
– Marek, to nie tak.
– A właśnie, że tak.
Powinnaś spotkać samych pustych lalusi, którzy będą cię wykorzystywać. A jak
spotkasz tego, w którym się zakochasz, powinien cię zranić, żebyś wiedziała co
to ból.
– Marek, przestań! –
warknął Paweł.
– Twoja siostrzyczka
wspomni jeszcze moje słowa i wtedy będzie żałować, że się ze mną nie umówiła.
– Nie żałuję. I dobrze
wiedziałam z kim mam do czynienia. Rozkapryszony jedynak, co rodzice wszystko
dają i na wszystko pozwalają.
– Nieprawda!
– Prawda. Myślałeś, że
polecę na twoją kasę? To, że oni dobrze wyglądają, nie oznacza, że lecę na
wygląd i pieniądze. Bo ty masz tylko jedno z nich, dobrze patrząc.
– Suka. Nie zaznasz
szczęścia w miłości.
Paweł
przypomniał sobie tę sytuację. Od tamtej pory nie układało się Oli z
mężczyznami. Tłumaczyli wtedy, że to nie ten, ale teraz chłopak stwierdził, że
mógł rzucić na nią jakiś czar.
Dziewczyny
przeniosły się do pokoju Oli. Ta ciągle rozpaczała po stracie ukochanego. Julia
głaskała ją po włosach, a Dagmara trzymała ją za rękę. Brat dziewczyny
obserwował je. Chciał pocieszyć siostrę, ale nie wiedział co miałby jej
powiedzieć, więc zrezygnował z tego. Usłyszał dzwonek do drzwi i poszedł je
otworzyć.
– Cześć. – przywitał się z nim Karol.
– Jest Ola?
– Jest, ale… Wejdź.
– Jak się czuje?
– A jak myślisz? – mężczyzna spojrzał
na niego z kwaszoną miną.
– Byłem u Patryka.
– I jak się czuje przyszły ojciec?
– A jak myślisz?
– Jak przyszły ojciec.
– Siedzi nad zdjęciem i testem
ciążowym i ciągle analizuje to.
– Który to miesiąc? – zapytała
Dagmara, która słyszała rozmowę Pawła z gościem.
– Podobno drugi. Niby stało się to
podczas wyjazdu na Majorkę.
– Byli wtedy ze sobą. – dodała
dziewczyna.
– Ola długo nie nacieszyła się
związkiem z Patrykiem. – rzekł brat. – Moja siostra zasługuje na szczęście. Wiele
przeszła w życiu. Każdemu pomagała, nikomu nie odmówiła, sprawiła, że ludzie
byli przy niej zawsze uśmiechnięci, a ona sama…
– Paweł… – dziewczyna podeszła do
niego i objęła go w talii.
– Pamiętasz tego Marka
Dobrzykowskiego?
– Nie.
– Próbował się umówić z Olą, ale
ciągle go spławiała.
– A! Tego. No pamiętam. Co z nim?
– Pamiętasz co wtedy powiedział,
kiedy nas zatrzymał, jak wracaliśmy z kina?
– To było tak dawno…
– Że jak się zakocha, to i tak nie
zazna szczęścia. Ten gnojek to wykrakał.
– Przestań. Kiedy to było?
– Nie ważne. Rzucił na nią urok i Ola
nie może zaznać teraz szczęścia w miłości.
– Nie mów mi tylko, że wierzysz w
takiego coś.
– Może Paweł ma rację. Niektórzy
ludzie potrafią rzucić na kogoś czar. – wtrącił Karol.
– Ty też?
– Dagmara…
– No nie wierzę. – usiadła i patrzyła
na nich z niedowierzaniem.
Kiedy
rozmawiali w kuchni, Julia została sama z Olą w jej pokoju. Dziewczyna miała
głowę na jej kolanach, a ta dalej przeczesywała jej włosy.
– Karol przyszedł, nie pójdziesz się
z nim przywitać?
– Nie.
– Julka. – spojrzała na nią.
– Nie zostawię cię tu samej.
– Proszę.
– Nie, Ola.
– Ale uparta jesteś.
– Tak jak ty.
– On cię kocha.
– Skąd to możesz wiedzieć? Nie
przyznał się do tego.
– A właśnie, że to zrobił.
– Co?
– W szpitalu. I wczoraj.
– Wczoraj?
– Jak byłam u niego. Nie wiedziałam
dokąd mam iść, a do pustego mieszkania nie chciałam wracać.
– Rozmawialiście o mnie?
– Wygoniłaś go z domu.
– Już ci się żalił. No proszę. Niech
tylko przyjdzie do mnie po coś.
– Przyjdzie.
– I wtedy ja będę miała rację.
– W czym? – Ola zmarszczyła brwi.
– Na odchodnym rzuciłam mu, że on
pierwszy przyjdzie do mnie. Ja tym razem nie ulegnę.
– Pasujecie do siebie. – wyprostowała
się i usiadła obok.
– Wiem. – uśmiechnęła się. – Tylko,
że on nie zna prawdy.
– Zna.
– Jak to?
– Powiedziałam mu o Marcinie.
– A on?
– Był w szoku. Przyznałam się, że to
był mój pomysł.
– Nie musiałaś tego robić.
– Przyznawać się czy mu mówić.
– Jedno i drugie. Mógł sobie pożyć jeszcze
w nieświadomości, że kocham kogoś innego.
– Oj Julka, Julka…
– No co? – zaśmiały się.
– Nic.
– A ty? Co teraz?
– A co ma być? Znowu jestem wolna.
– Nie o to mi chodzi. Co z pracą?
Dalej będziesz asystentką Patryka?
– Nie.
– Chcesz odejść?
– Tak. Nie mogę z nim pracować pod
jednym dachem.
– Nie możesz odejść.
– Julia, muszę.
– Nie! Ta firma cię potrzebuje.
– Mówisz jak Karol.
– Nie porównuj mnie do niego.
– Bo co?
– Bo ci się oberwie. Nie możesz
odejść.
– Julia, muszę. Sama myśl o nim, że
on gdzieś jest blisko mnie, a ja nie mogę nic zrobić, zabija mnie. Rozumiesz?
Nie mogę przebywać z nim. Tak bardzo boli. – ścisnęła pięść i przyłożyła do
klatki piersiowej.
– Przeklęta Amanda. Wszystko musiała
spieprzyć. Po niej można się wszystkiego spodziewać.
– Teraz będzie twoją bratową.
– Nie chcę takiej bratowej. Chcę
ciebie.
– Też bym chciała. I to bardzo, ale
sama widzisz.
– Do piekła z nią. Ona zniszczyła
wasz związek.
– Jest w ciąży, a o ciężarnych źle
się nie mówi.
– Niech mnie szczury pochłoną, ale
dobrego słowa to ona ode mnie nie usłyszy. Powinnaś porozmawiać z Patrykiem.
– Nie chcę.
– Ola, powinniście sobie wszystko
wyjaśnić.
– A co tu jest do wyjaśniania? Będzie
ojcem. Niech teraz zajmie się matką swojego dziecka, a nie jakąś zwykłą
dziewczyną.
– Nie jesteś zwykłą dziewczyną, tylko
wyjątkową. To ty powinnaś być teraz na jej miejscu
– Nie było nam to pisane...
– Ola, tak mi przykro. – przytuliła
się do niej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz