25 lat później…
– Mamo! Tato! Jesteście w domu?! –
chłopak wszedł do domu i zawołał swoich rodziców, udając się do kuchni.
Marcin
Rozenberg, dwudziestopięcioletni syn Aleksandry i Patryka oraz następca
właściciela R&O Property.
Ukończył studia na Politechnice Gdańskiej, na której dalej studiuje jego
rodzeństwo.
Był czystą
kopią swojego ojca. Wysoki i dobrze zbudowany brunet, oczy ciemnoniebieskie
oraz ciemna karnacja, lecz uśmiech gościł na jego twarzy częściej niż u jego
ojca. Charakter jednak odziedziczył po matce. Był otwarty, z dużym poczuciem
humoru, towarzyski oraz bezpośredni. Choć przejawiał kilka cech swojego ojca,
tajemniczości i niechęci do imprezowania, to i tak był upodabniany do matki, z
czego Ola była bardzo dumna.
Patryk
zaraził syna do gry w tenisa. Co weekend chodzili razem na kort i rozgrywali
turnieje. Tak samo jak ojciec, Marcin poznał tam dziewczynę. Z Klarą był
związany od roku. Dobrze znał tradycję rodziną, więc postanowił, że kiedy
przejmie firmę, zatrudni ją na stanowisku asystentki prezesa.
Klara była
wysoką, szczupłą blondynką. Aleksandra czuła do niej odrazę. Bardzo
przypominała jej Amandę. Wiele razy kłóciła się z synem o nią, ale ten nie
chciał jej słuchać. Mąż podzielał jej zdanie, ale nie wtrącał się w życie syna.
W weekend
miało odbyć się przyjęcie, gdzie miała zostać przekazana firma w ręce Marcina.
Aleksandra wraz z Patrykiem ogłosili nabór na asystentkę prezesa. Przyszły
właściciel jednak o tym nie wiedział.
Kiedy
chłopak krzątał się po kuchni, w tym samym czasie, w sypialni państwa
Rozenberg, małżeństwo zabawiało się na różne sposoby. Jednak ich igraszki
przerwało ponowne wołanie syna. Spojrzeli na siebie zaskoczeni i zerwali się z
łóżka, zakładając na siebie ubrania i zeszli zadowoleni na dół.
– Przeszkodziłem w czymś? – zapytał
uśmiechnięty od uch do ucha, domyślając się co jego rodzice robili.
– Ależ skądże. – odpowiedziała Ola.
– Jednak sadzę, że tak. – puścił jej
oczko. – Twoje włosy...
– Co moje włosy? – spojrzała na
Patryka.
– Popraw je.
– A co z nimi nie tak? – podeszła do
lustra i przeraził się. Napuszone i sterczące. – Synku, taka moda.
– Jasne. – parsknął.
– Napijesz się czegoś?
– Sam się obsłużyłem. – pocałował ją
w policzek. – Tato, wszystkiego najlepszego.
– Synu, ja tobie też życzę
wszystkiego co najlepsze. – przytulili się. – Prezent dostaniesz wieczorem.
– A ja dam tobie teraz. – wyjął
butelkę z walizki. – Najstarsze chorwackie wino.
– A ja już myślałam, że kolejny
zegarek. – zaśmiała się żona.
– A od mamy co dostałeś? – uśmiechnął
się do niej tajemniczo.
– To co zwykle. – klepnął go w ramie
i podszedł do Oli, całując namiętnie.
– Moglibyście się powstrzymać. –
szepnął, odwracając się do nich plecami.
– Klara będzie? – zapytała go matka.
– Oczywiście.
– Jeszcze się nie rozstaliście? –
Patryk spojrzał na niego zaciekawiony.
– Jak przejmę firmę, to zatrudnię ją
na stanowisku asystentki.
– Nigdy się na to nie zgodzę. Nie
zajmie mojego miejsca.
– Mamo, proszę.
– Widać, że nie znasz swojej matki i
nie wiesz do czego jest zdolna. – uśmiechnęła się tajemniczo.
– Mamo, nie kombinuj.
– Jeszcze zobaczymy.
– Tato. – spojrzał na niego.
– Nie patrz tak na mnie. Twoja matka
zawsze ma rację.
– Lizus. – szepnął.
– Nawet jak jej nie ma.
– Hej! – uderzyła go ręcznikiem.
– Wiem, że w naszej rodzinie panuje
dziwna tradycja, ale kocham Klarę i to z nią chcę ułożyć sobie życie.
– Jasne. – małżeństwo spojrzała na
siebie.
– Dzisiaj się jej oświadczę.
– Co?!
– Synu, lepiej się zastanów nad tą
decyzją, bo później będziesz żałował tego do końca życia.
– Ojciec ma rację. A pierścionek
chociaż masz?
– Nie.
– To po co podejmujesz takie decyzje?
– Oj mamo.
– Mamo, mamo, a później przyleci z
bekiem, że źle zrobił. – powiedziała sama do siebie. – Ile ją znasz? Rok?
Będziesz jak twój ojciec. Wrobiony w ciążę.
– Dobra, nie wspominajmy tego.
– Klara taka nie jest.
– Jest bardzo podobna do byłej
narzeczonej twojego ojca.
– Ola, powiedziałem coś.
– A co w ogóle słychać u Amandy
Wylegały? – zaśmiała się. – Przepraszam, Schmit.
– Od dwudziestu lat robi sobie
operacje plastyczne. – odpowiedział jej mąż.
– I tak się nie odmłodzi. –
parsknęła. – Klara też taka będzie.
– Ostatnio powiększyła sobie piersi.
– szepnął.
– Już jest. – bąknęła.
– Nie, ona jest inna od Amandy. –
oparł się o blat baru.
Patryk objął
ramieniem Olę i pocałował w czoło. Uśmiechnęli się do siebie. Mąż wyszeptał jej
do ucha:
– Trzeba go oświecić i to jak
najprędzej.
Marcin opowiadał im jak było w
Chorwacji. W jego głosie można było dostrzec zachwyt i tęsknotę. Aleksandrze
podarował naszyjnik z bursztynów, który od razu założyła. Mężczyźni pochwalili
jej urodę. Dołączyli do nich bliźniaki, Anastazja i Krzysztof, którzy rzucili
się na brata, ciesząc się z jego widoku. Ola wtuliła się w Patryka i pocałowała
go.
– Mamy piękną rodzinę.
– rzekła.
– To prawda. I to
dzięki tobie.
– I tobie.
Wieczorem
zaczęli zjawiać się zaproszeni goście. Pierwsi byli Karol z Julią oraz Dagmara
z Pawłem. Przyjaciółki pomogły Oli w kuchni. Dołączyła do nich Anastazja.
Następnie zjawili się rodzice gospodarza oraz jego przyjaciela, a po nich
rodzice Dagi. Aleksandra pobiegła na górę się przebrać. Założyła pomarańczową
sukienkę oraz naszyjnik, który otrzymała od syna.
Do ich domu
przybywali kolejni goście. Agata i Adam ze swoimi dziećmi. Para pięć lat
później od wielkiego ślubu pobrała się i na świat przyszedł pierwszy syn, a po
dwóch latach córka. Tomasz zdawał maturę tego roku. Jego matka bardzo się
denerwowała, ale Ewa też przysparzała jej problemów. Siostra śmiała się z niej,
że przechodzi dokładnie to samo co Anna, która ułożyła sobie ponownie życie z
Henrykiem Balickim. Na końcu zjawiła się Amelia z Janem, którzy przyszli razem.
W kuchni zaczęło wrzeć od plotek, które rozpoczęły kuzynki.
Amelia
Ornatowska, kuzynka Marcina, urodzona tego samego dnia co on i niedługo
wspólniczka. Ukończyła studia na Uniwersytecie Ekonomicznym i zajmie miejsce
swego ojca.
Była wysoką,
szczupłą, ciemną blondynką o dużych, ciemnych oczach. Miała owalną twarz,
prosty nos oraz czerwone, pełne usta. Jej uśmiech zniewalał każdego mężczyznę.
Każdy chciał się z nią umówić, lecz dziewczyna każdemu odmawiała. Swe serce
oddała już komuś innemu.
Jan
Szarakowski, syn Pawła i Dagmary, urodzony kilka minut później po Marcinie,
właściciel firmy House Future. Jego
ojciec wykupił wszystkie udziały, a jego syn razem ze swoim wujkiem, połączył
firmy. R&O Property i House Future są partnerami od ponad
roku.
Mężczyzna
był wysokim i dobrze zbudowany, o czarnych włosach, ciemnej karnacji i
jasnoniebieskich oczach. Jego uroda była bardzo charakterystyczna. Wiele firm
modelingowych proponowało mu karierę modela, lecz chłopaka to nie interesowało.
Tak samo było z kobietami. Wiele chciało się z nim umówić, ale Janek wybrał już
towarzyszkę swego serca.
– O czym tak plotkujecie, drogie
panie? – do kuchni wszedł Karol.
– O twojej córce jak poderwał mojego
syna. – odpowiedziała mu Dagmara.
– Co?
– Mówiłam, że mój bratanek będzie z
twoim oczkiem w głowie.
– Nastka, ty tam dużo wiesz…
– O co posądzasz moją córkę? –
oburzyła się Ola.
– To jest twoja czysta kopia. Sama
spójrz. – wszystkie pary oczu zwróciły się na nią.
– Dlaczego tak na mnie patrzycie?
– Nastko… – mężczyzna podszedł do
niej i odciągnął ją od grona kobiet. – Powiedz mi szczerze, są ze sobą?
– Kto z kim jest? – zapytał Paweł,
podchodząc do nich.
– Twój syn podrywa moją córkę.
– Chyba zwariowałeś. Janek ma pęczki
kobiet, a miałby wybrać twoją córkę? Chyba sobie kpisz.
– Słucham? To do mojej córki
ustawiają się kolejki i może przebierać ile chce, więc nie wybrałaby twojego
syna. Nigdy.
– Panowie, jak macie się kłócić, to
lepiej pomóżcie nam w kuchni. – Julia z Dagmarą podeszli do nich i podały im
miseczki z jedzeniem.
Prawie
wszyscy przybyli na miejsce. Na tę okazję, Patryk wynajął firmę, która
zabudowała taras. Goście pomogli wynosić jedzenie. Gospodarz udał się do swojej
żony, zobaczyć czy jeszcze coś zostało.
– Gotowa? – zapytał, obejmując ją w
talii.
– Tak, a ty?
– Też. – wziął głęboki oddech. –
Dlaczego Karol z Pawłem się kłócą?
– Amelka z Jankiem są razem. –
uśmiechnęła się.
– Naprawdę?
– Tak.
– Kto by pomyślał, że moi szwagrowie
zostaną teściami.
– Kto by pomyślał, że moje
przyjaciółki, a zarazem bratowa i szwagierka, zostaną teściowymi.
– Niewiarygodne.
– Ciekawe kogo my będziemy mieli za
teściów.
– Nie wiem, ale ja jej nie chcę mieć
za synową. – usłyszeli dzwonek do drzwi.
– O wilku mowa. Zaraz zrobi wejście
smoka.
– Dobry wieczór. – przywitała się z
nimi piskliwym głosem.
– Dobry wieczór. – odpowiedzieli jej.
– Mnie też się nie podoba. Może
namówimy naszego syna, żeby zerwał z nią. – uśmiechnęła się słodko.
– Ja się w to nie bawię. – puścił ją.
– Ale tobie też się nie podoba.
– No nie.
– A tradycja musi trwać, prawda? –
uniosła brew.
– Prawda.
– Właśnie. Ty go przekonasz do tego.
– Dlaczego ja? – zaskoczyło go
postanowienie żony. – Przecież to też jest twój syn. Masz z nim lepsze relacje.
– Nieprawda.
– Zawsze ciebie słuchał, więc jako
mamusia przekonasz go.
– Och… – jęknęła.
– Też cię kocham. – pocałował ją.
Małżeństwo
dołączyło do gości. Każdy chwalił talent kulinarny kobiety, z czego bardzo się
cieszyła. Paweł i Karol pogodzili się, a nawet ogarnęła ich radość, że ich dzieci
są ze sobą. Po zjedzeniu kolacji, gospodarz wstał od stołu i spojrzał na
zgromadzonych.
– Ten dzień jest bardzo wyjątkowy dla
mnie. Tego dnia moja mama wydała mnie na świat. – skinęła głową, a w oku
zakręciła się łezka. – Tego dnia połączyłem się na zawsze z moją ukochaną. –
chwycił ją mocno za dłoń i pocałował. – I tego samego dnia na świat przyszedł
mój syn i ta wspaniała para. – wskazał na nich, a oni wznieśli kieliszki do
góry. – A dziś, razem z moim wspólnikiem i najlepszym przyjacielem, chcemy
przekazać firmę w ręce naszych dzieci. Marcinie, prowadź tę firmę tak jak
nakazuje tradycja. Z nowoczesnością. – wszyscy zaśmiali się. – Za nowych
właścicieli R&O Property.
– Za właścicieli! – wszyscy wznieśli
kieliszki do góry i wzięli łyk napoju.
– Dobrze mi poszło? – szepnął do
żony.
– Wspaniale. – otarł jej mokry
policzek.
Goście
wspominali różne chwile z ich życia, poczynając od starszych, kończąc na
młodych. Kobiety pomogły Aleksandrze posprzątać ze stołu i nakryć do deseru.
Przyjaciółki plotkowały o Klarze, jak bardzo przypomina Amandę. Olę bardzo to
zmartwiło. Zauważyła, że jej syn wyszedł z łazienki, więc poprosiła go na
rozmowę.
– Co się stało, mamusiu? – podszedł
do niej, biorąc babeczkę do ust.
– Zostaw, bo nie starczy dla gości.
– Przepyszne. Teraz zajmiesz się
prowadzeniem restauracji babci?
– Jak mnie zatrudni. – zaśmiała się.
– Ale nie o tym chciałam z tobą rozmawiać.
– A o czym? – zmarszczył brwi.
– Wiem jak bardzo jesteś zaślepiony
Klarą…
– Mamo... – przerwał jej.
– Posłuchaj mnie. Nie popełniaj błędu
ojca, nie oświadczaj się jej. Przemyśl dobrze tę decyzję. Nie chcę, żebyś
później cierpiał.
– Dlaczego uważasz, że Klara jest
taka sama jak Amanda?
– To widać.
– Ja jednak nie wiedzę. Powinnaś ją
lepiej poznać, bo jak nakazuje tradycja, to ona będzie twoją synową.
– Co?
– W poniedziałek podpisuję z nią
umowę.
– Nie zgadzam się.
– Już podjąłem decyzję.
– Jesteś uparty jak ojciec.
– Jestem Rozenberg. – zaśmiał się.
– Tylko żaden Rozenberg nie zatrudnił
niedoświadczonej, niemającej pojęcia ekonomicznego, marketingowego czy
księgowego, a nawet nieodpowiedzialnego pracownika. Klara właśnie taka jest.
Ona nadaję się tylko na wystawę.
– Dlaczego ty ją tak obrażasz?
– Bo jej nie lubię. – powiedziała
ostro. – Myślisz, że twoja babcia nie ingerowała w zatrudnienie mnie? Ciocia
Julia mnie poleciła, ale to ona namówiła twojego ojca na zatrudnienie mnie w
firmie. – pogłaskała go po ramionach, patrząc jak on szybko stał się mężczyzna.
– Robisz dokładnie to samo co twój ojciec. Gdyby nie babcia, wątpię, żebyś był
na tym świecie. Lepiej dobrze zastanów się na swoją decyzją.
Aleksandra
opuściła kuchnię, zostawiając syna z mętlikiem w głowie. Opierał się o blat i
wpatrywał w okno, myśląc o rozmowie z matką. Po chwili poczuł jak ktoś obejmuje
go w pasie.
– Tu jesteś kochanie. – Klara wtuliła
się w jego szyję. – Widziałam, że rozmawiałeś ze swoją matką.
– Tak.
– O mnie? – zapytała piskliwym
głosem.
– Nie, o firmie.
– Powiedziałeś jej, że chcesz mnie
zatrudnić?
– Jeszcze nie. – skłamał. – Chcę,
żeby była to dla nich niespodzianka.
Nie chciał
mówić, że jego rodzice nie lubią jej, bo przypomina im dawną znajomą, która
prawie zniszczyła ich miłość. Para wróciła do stołu i włączyła się w dyskusję.
Po północy goście zaczęli żegnać się i wychodzić jeden po drugim. Patryka i
Aleksandrę zostali sami. Para wzięła butelkę wina oraz kieliszki i udali się do
ogrodu na ławeczkę. Mąż nalał i przytulił do siebie żonę.
– Rozmawiałam z naszym synem. –
rzekła Ola.
– I jak? Przekonałaś go?
– Nie wiem. Powiedziała mu, że ma
przemyśleć swoją decyzję.
– Wierzę, że to zrobi. Przecież to
moja krew.
– I moja. – pocałowała go. – Jestem
zmęczona. Dzień pełen wrażeń.
– To prawda. Od rana coś się dzieje.
– Prawnicy wszystko załatwili?
– Tak. Od poniedziałku oficjalnie
Marcin zarządza firmą.
– A nam należy się długi urlop.
– I co teraz będziemy robić? –
spojrzał na żonę.
– Jak to co? Otworzymy własny biznes.
– zaśmiała się.
– Jaki? – zmarszczył brwi.
– Podbijemy gastronomię.
– Z twoim talentem na pewno. –
pocałował ją w czoło.
– Ty też dobrze gotujesz.
– Skąd ci się wzięła gastronomia?
– Od czasu kiedy wyjechałam do
Hiszpanii i pracowałam w restauracji babci.
– Co się stało z pensjonatem? –
zapytał.
– Babcia sprzedała go Beacie, a ona
ściągnęła tam swoją bratanicę i teraz ona jest tam właścicielką.
– Wszystko zostaje w rodzinie.
– Dokładnie. Cieszę się, że Janek
jest z Amelką.
– Ładna z nich para.
– Karol na początku jak się
bulwersował. – zaśmiali się.
– Jak oni wezmą ślub, to będziemy
jedną wielką rodziną.
– Przecież od zawsze nią byliśmy.
– Wiem, ale teraz będzie to
formalnie. Paweł i Karol teściami. Nie wierzę. – kręcił głową.
– Gdyby tylko mój ojciec żył…
– Byłby z ciebie bardzo dumny.
– Mam nadzieję. – zamilkła. – Prosty
człowiek dorobił się tyle, a nikt o tym nie wiedział.
– Pamiętam jak przysłał nam list, że
on jest kolejnym właścicielem udziałów.
– Byłeś wtedy wściekły.
– Nigdy tego nie zapomnę. –
uśmiechnął na to wspomnienie. – Jak zadzwonił Henryk, to w ogóle się nie
przedstawił, tylko umówił mnie na spotkanie z nowym właścicielem. Pomyślałem
wtedy: W końcu ujawni się tajemniczy pan
S, a do sali weszłaś ty.
– A ty nie chciałeś kupić udziałów.
– I dobrze zrobiłem.
– Zabrałeś mnie na kolację, po której
myślałam, że do czegoś dojdzie, a tu nic. – zaśmiała się.
– To ty nie chciałaś.
– Dobrze wiesz dlaczego.
– Nie wspominajmy go.
Małżonkowie
siedzieli jeszcze w ogrodzie, kiedy na horyzoncie zaczęło pojawiać się słońce.
Para zaśmiała się, że wspomnienia zabrały im czas i będą musieli odespać go w
dzień.
Marcin
obudził się z wielkim zapałem do pracy. Tego dnia oficjalnie stał się prezesem R&O Property. Bardzo się denerwował,
choć wszyscy lubili go w firmie. Ubrał białą koszulę, granatowy krawat, czarną
marynarkę oraz spodnie. Spojrzał na swoje odbicie, poprawił włosy i z uśmiechem
na twarzy, wyszedł z mieszkania, w którym kiedyś mieszkał jego ojciec.
Patryk
przyglądał się swojej śpiącej żonie. Jej twarz wyrażała spokój, a od czasu do
czasu pojawił się uśmiech. Zaczął ją całować po szyi, zjeżdżając w dół.
Aleksandra przeciągnęła się i otworzyła oczy. Czuła na brzuchu przyjemne
mrowienie, które zbliżało się do jej ust.
– Ogól się. – zaśmiała się głośno. –
Strasznie drapiesz.
– Tak jak lubisz, kochanie.
– Prostak. – pocałował ją namiętnie.
Małżeństwo
zjadło śniadanie i wyruszyli w drogę do firmy, załatwić ostatnie formalności w
przekazaniu działalności. Para rozmawiała o tym, ale bardziej kobietę martwiło
to, co jej syn miał zamiar zrobić.
– Spokojnie, kochanie. O której ma
przyjść ta dziewczyna?
– O jedenastej.
– To nie zdąży podpisać umowy z
Klarą, jak mu przeszkodzisz.
– Mam nadzieję, że nie będę musiała
mu przeszkadzać.
– Dziś jest twój ostatni dzień w
pracy i możesz robić to, co przystaje asystentce prezesa. – uśmiechnął się.
– Przez dwadzieścia sześć lat to
robiłam i masz rację, jeden dzień mnie nie zbawi. – zaśmiała się. – Klara nie
przejmie mojego stanowiska.
– Ona nie dorównuje tobie. – posłał
jej całusa.
– Też cię kocham. – pocałowała go w
policzek.
– Nie rozpraszaj mnie. Nie widzisz,
że prowadzę. – powiedział ostro.
– Jak zawsze stanowczy. – wytknęła
język.
W sali
konferencyjnej czekał na nich prawnik razem z Amelią i Marcinem. Na parkingu
spotkali się właściciele ze swoimi żonami i udali się do windy. Kobiety
plotkowały na różne tematy, a mężczyźni rozmawiali o umowach, które firma musiała
przedłużyć. Weszli do środka, i zajęli swoje miejsca. Prawnik przedstawił
procedury przekazania firmy w ręce nowych właścicieli.
Po spotkaniu
Aleksandra z Julią udały się do bufetu na kawę, a Patryk z Karolem przekazywali
informacje dotyczące firmy. Szwagierka zauważyła, że coś dręczy jej bratową,
więc zaczęła ją wypytywać, ale Ola próbowała uniknąć rozmowy.
– Mów, o co chodzi, bo nie dam tobie
spokoju. – patrzyła na nią poważnie.
– Marcin chce zatrudnić Klarę na
stanowisko asystentki.
– Nie może tego zrobić – oburzyła się
zachowaniem swojego bratanka.
– Wiem. – spojrzała na zegarek. – Za
pół godziny ma przyjść dziewczyna na rozmowę.
– Robisz dokładnie to samo co mama. –
zaśmiała się Julia.
– Pamiętam. Spotkała się ze mną na
mieście, a dzień później dostałam telefon z firmy, że mam przyjść.
– Tak. Mama była zachwycona tobą.
Przez cały dzień mówiła o tobie. Pojechała do Patryka i truła, że ma cię
zatrudnić, a kiedy to zrobił, dziękowali mi, że ciebie poleciłam.
– Trudno było jej się rozstać ze
swoją pracą.
– To prawda. Patryk z niechęcią
zgodził się na rozmowę z tobą, ale później zadzwonił do mnie i zapytał, gdzie
cię ukrywałam.
– Nigdy o tym nie mówiłaś.
– Jakoś tak wyszło. – zaśmiały się.
– Idę zobaczyć czy przyszła. – wstały
od stolika i udały się na górę.
– Jestem ciekawa, jaka będzie
przyszła pani Rozenberg. – rzekła podekscytowana.
Po
spotkaniu, Amelia z Marcinem udali się do swoich gabinetów. W środku czekała na
niego Klara, która rzuciła się na niego i zaczęła go całować.
– Nie mogłam się doczekać. Jak po
spotkaniu?
– A jak ma być? Dobrze. Dzisiaj były
same formalności. – ominął ją i usiadł przy biurku, przeglądając papiery.
– A ze mną kiedy załatwisz
formalności? – usiadła na blacie, biorąc i odkładając kartki na bok. – Trzeba
spisać umowę.
– Przecież to chwila.
Marcin
spojrzał na nią z powagą. Miał mętlik w głowie. Jego matka miała rację co do
jej kompetencji. Dziewczyna nie potrafiła nic. Więcej wiedziała co dzieje się w
show–biznesie niż na rynku. Obiecał jej, że po przejęciu firmy, ona zostanie
jego prawą ręką, lecz zaczął żałować tej decyzji. Chciał wyjść z biura i nie
wracać. Wiele osób pokładało w nim nadzieję. Potrzebował pomocy, dobrej pomocy,
a jego dziewczyna mu jej nie mogła dać.
Aleksandra
razem z Julią szły korytarzem. Kiedy zobaczyły młodą dziewczynę przy recepcji,
to przystanęły. Stwierdziły, że to ona i pierwsza podeszła do niej, a druga
udała się do sali konferencyjnej, mówiąc panom o nowej pracownicy.
– Czy pani…? – Ola przyjrzała się
jej.
– Lena Wysocka. – podała rękę.
– Miło mi, Aleksandra Rozenberg.
– Och… – jęknęła i zaczęła się
denerwować.
– Spokojnie, ja nie będę
przeprowadzać rozmowy.
– Ja…
– Nie denerwuj się. Mój syn, Marcin
będzie z tobą rozmawiać. To miły chłopak, ale może wydać się trochę lodowaty. –
zaśmiała się. – Jedna rada ode mnie.
– Tak. – oddychała szybko.
– Najpierw się uspokój. – uśmiechnęła
się czule. – Już?
– Tak. – wzięła głęboki oddech.
– Mam nadzieję, że jesteś kobietą z
charakterem.
– Tak.
– A coś innego jak tak?
– Jestem niezależna, podejmuję
rozważnie każdą decyzję, otwarta na nowe pomysły.
– Jesteś pyskata?
– Jak coś mi nie pasje, to mówię
prosto z mostu.
– Idealna. – uśmiechnęła się szeroko.
– Nerwy opadły?
– Tak. Czuję, jakbym rozmawiała z
biską mi osobą.
– Pochlebiasz mi. Mam nadzieję, że
mój syn da tobie tę pracę i godnie mnie zastąpisz.
– Trudno będzie panią zastąpić.
– Ważne, żeby mój syn był z ciebie
zadowolony i prowadził tę firmę tak, jak była prowadzona do tej pory. A ty mu w
tym pomożesz.
– Jeśli otrzymam tę pracę, będę
bardzo się starać, aby pomóc pani synowi.
– Po roku będziesz miała dość pracy w
tej firmie. – zaśmiała się. – Idę sprawdzić co mój szanowny syn robi. –
uśmiechnęła się. – Nie denerwuj się i bądź pewna siebie.
– Dobrze. – zaśmiała się, a Ola udała
się do gabinetu syna.
Dwudziestojednoletnia
Lena Wysock, dziewczyna która pochodziła z małej wioski, wychowana w rodzinie
pełnej miłości, postanowiła wyjechać i zrealizować swoje marzenia. Razem ze
swoją przyjaciółką wynajęły mieszkanie i pracowały w różnych miejscach, aby się
utrzymać oraz opłacić studia.
Lena była
wysoką, o kobiecych krągłościach, brunetką o błękitnych oczach. Lubiła nosić
dopasowane do siebie rzeczy. Nigdy nie zwracała uwagi na markę. Kupowała
ubrania wygodne i nie przekraczające jej budżetu.
Była
atrakcyjną dziewczyną, choć mężczyźni nie szaleli za nią. Była w jednym
poważnym związku, lecz chłopak ją zdradzał z wieloma dziewczynami. Od tamtego
czasu nie spotykała się z nikim. Przystała ufać mężczyznom. Uważała ich za
kobieciarzy, którzy musieli zaspokoić swoje potrzeby.
– Marcin, mogę cię na chwilę prosić. – Ola weszła do środka.
– Co się stało, mamo? – zapytał, kiedy stanęli na korytarzu.
– Widzisz tę dziewczynę? – wskazała na chodzącą w kółko Lenę.
– Fajny tyłek. – zlustrował ją. – Ała. – uderzyła go w ramię,
patrząc ze złością. – No co?
– Ona jest idealna.
– Na co?
– Na twoją asystentkę.
– Przecież obiecałem Klarze…
– Tylko dlatego, że w naszej rodzinie panuje ta tradycja.
– Też.
– Ona nie spełnia żadnych warunków.
– Mamo. – skrzywił się.
– Dobrze o tym wiesz. – wzięła głęboki oddech. – To nie
chodzi o to, że nie lubię Klary, ale ona nie nadaje się, a ta dziewczyna, wręcz
przeciwnie. Jest idealna.
– Ale mamo, przecież to skromna dziew… – spojrzał na nią
jeszcze raz i zatkało go. Jej błękitne oczy go zniewoliły. Nie wiedział co ma
powiedzieć. – Masz rację, mamo. – szepnął.
– Widzisz. Ja mam nosa do ludzi. Idź poinformować Klarę, że
nie dostanie tej posady. – wskazała na biurko, odwróciła się i zrobiła kilka
kroków. – A! Zakończ proszę, ten związek, bo tradycja to tradycja i chyba jej
nie złamiesz, prawda synku? – spojrzała na niego, ale ten nie odpowiedział.
Uśmiechnęła się i podeszła do stojącej dziewczyny. – Przyjdź do sali
konferencyjnej, pochwalić się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz