Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

16 lutego 2018

Asystentka

11

Aleksandra obudziła się ze snu. Rozejrzała się po pokoju, czy na pewno jej się to śniło. Wzięła głęboki wdech i wstała. Idąc do łazienki, zobaczyła w kuchni Pawła i Dagmarę. Unikali się tak jak tylko się dało. Dziewczyna wzięła butelkę wody oraz owoc i udała się na uczelnię, za to brat szykował śniadanie dla siostry i niego. Ola wzięła szybki prysznic, umalowała się i spięła włosy w kok. Ubrała białą bluzkę z czarną kamizelką, ciemne rurki i czarne szpilki.
– Przepraszam, czy pani tu mieszka?
– Takie samo pytanie mogłabym panu zadać. – zaśmiali się równocześnie.
– Gdybyś nie była moją siostrą, no nie powiem.
– No dalej, gadaj.
– Nie, bo jesteś moją siostrą.
– Paweł.
– Ola.
– Nie drocz się ze mną. – pokazała na niego palcem.
– Patryk będzie zachwycony.
– Dlaczego on?

– A dlaczego by nie?
– Prędzej Karol, a nie on.
– Gdybyś widziała jak on na ciebie patrzył…
– A gdzie ty widziałeś jak on na mnie patrzył?
– Jak siedziałem obok was.
– I co jeszcze?
– I ten taniec.
– Co ty do niego masz?
– Nic.
– To o co ci chodzi?
– To, że podobasz się Patrykowi.
– Nieprawda.
– Prawda, tylko że ty tego nie widzisz.
– Nie podobam się, a poza tym ma narzeczoną.
– Narzeczoną, narzeczoną. Może się z nią rozstać.
– Planują ślub i skończ już ten temat. – powstrzymała go.
– I tak wiem swoje.
– Nie załatwię tobie pracy w tej firmie.
– Grozisz mi? – spojrzał na nią spod byka.
– Może.
– Nie to nie. Łaski bez.
– Dobrze.
            Wzięła ostatni łyk kawy i odstawiła filiżankę. Udała się jeszcze do łazienki, aby poprawić makijaż i wyszła z mieszkania, nie żegnając się z bratem. Idąc schodami szukała kluczyków do samochodu w torebce. Zatrzymała się na półpiętrze i wysypała całą jej zawartość na parapet, ale nie było ich tam, więc musiała się wrócić. Weszła do środka i zaczęła szukać kluczyków na szafce, która stała pod wieszakiem na ubrania. W szklanej misce ich nie było, przeszukała także półki, ale również ich tam nie znalazła.
– Tego szukasz? – Paweł zabrzęczał kluczykami, opierając się o ścianę i uśmiechając się do niej od ucha do ucha.
– Daj mi je. – wyciągnęła ku niemu rękę.
– To sobie je weź.
– Paweł! – podeszła do niego i chciała je wziąć, ale dalej się z nią droczył. – No daj mi je! Paweł!
– Pod jednym warunkiem.
– Jakim? – stanęła naprzeciwko niego.
– Zapytasz Patryka czy ma może miejsce pracy dla mnie. – chciała wziąć kluczyki, ale ponownie jej wyrwał. – I jeszcze jedno.
– Co?!
– Co Dagmara lubi teraz jeść?
– Jej zapytaj. – wyrwała mu kluczyki i szybko zbiegła po schodach.
            Zdenerwowana wsiadła do samochodu i odjechała. Stała w dużym korku. Wiedziała, że spóźni się do pracy, więc wysłała SMS– do Patryka o treści:
Stoję w korku. Będę za jakieś 30 minut.
Powoli przesuwała się do przodu. W radiu grane były piosenki z lat 80. W ich rytm uderzała palcami o kierownicę. Przed oczami ukazał jej się poranny sen. Trzymała na rękach niemowlę. Siedziała w kawiarni i czekała na kogoś. Tym kimś okazał się Patryk. Usiadł naprzeciwko niej. Na jego twarzy malowała się radość i zaskoczenia. Ola poinformowała go, że dziecko, które widzi to jego syn. Zastanawiała się, co to może oznaczać. Dlaczego to Patryk jej się śnił? Dlaczego cieszył się na jej widok? Czy coś może ją łączyć z własnym szefem? Nurtujące ją pytania przerwał SMS.
Dobrze, ale wiesz co to oznacza.
Odpisała mu:
Tak. Muszę zostać po pracy.
Odłożyła telefon i wydostała się z korku. Po dziesięciu minutach zaparkowała pod biurowcem. Kiedy wjechała windą na piętro, zobaczyła jak Patryk opiera się o jej biurko z założonymi z rękoma i skrzyżowanymi nogami. Patrzył jak idzie w jego kierunku.
– Cześć. Stało się coś? – zapytała niepewnie.
– Nieee. – patrzył przed siebie.
– Spóźniłam się tylko dwadzieścia pięć minut. Pięć minut mniej niż przewidywałam.
– Przecież wiem.
– To o co chodzi?
– Gdzie są umowy z D.B. Futureal?
– Tylko nie mów, że ich nie podpisałeś? – odwróciła się przodem do niego i spojrzała stanowczo na mężczyznę.
– Nie. – zobaczył w jej oczach złość.
– Masz je na biurku. – wskazała palcem na jego miejsce pracy.
– Nie ma ich tam. Szukałem.
– Są. Kładłam je tam. – ruszyła w kierunku jego gabinetu. – Udowodnię tobie, że tu są. – zaczęła przeglądać papiery.
– Na ja ci mówię, że ich…
– A to, co to jest?! Co to jest?! Pytam się, co to jest?! – machała papierami przed jego nosem.
– Umowy.
– Właśnie. Lepiej je jak najszybciej podpisz. – przycisnęła kartki do klatki piersiowej i wyszła, zamykając drzwi. – Dzień zaczyna się zajebiście.
            Wzięła głęboki wdech i usiadła na swoim stanowisku. Sprawdziła pocztę, którą odebrała w recepcji. Większość z niej była reklamą, więc koperty wylądowały w niszczarce. Patryk wyszedł z gabinetu i chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna go wyprzedziła.
– Podpisałeś dokumenty? Bardzo dobrze. Teraz trzeba je zanieść do księgowości.
– Wiem, właśnie ci je daję.
– Chyba sobie żartujesz. – zaśmiała się. – Ja wykonałam swoją pracę, za to ty ją zawaliłeś, więc za karę pójdziesz do księgowości zanieść te papiery.
– Ale…
– Mam cię zaprowadzić za rączkę? Księgowość znajduje się piętro niżej. W pokoju dwieście czterdzieści jeden są bardzo miłe panie. Ucieszą się, że ich szef przyszedł do nich.
– Co się z tobą dzieje? Nie poznaję cię. – patrzył na nią z niedowierzaniem.
– Lepiej się pospiesz. Ja mam dużo pracy, więc nie mogę ci poświęcać zbyt wiele swojego cennego czasu.
– Dobrze. Już idę.
– To idź, dlaczego jeszcze stoisz?
            Mężczyzna ruszył z miejsca. Zobaczył, że jego przyjaciel idzie w kierunku jego gabinetu. Karol zdziwił się, że Patryk idzie z jakimiś papierami. Przystanął na chwilę, aby przyjrzeć się dobrze temu widokowi.
– A ty dokąd się wybierasz?
– Do księgowości.
– Ty?
– Tak, bo twoja dziewczyna ma ciężkie dni. – skierował te słowa w jej kierunku.
– Słyszałam to!
– Dzisiaj będzie ciężki dzień. – spojrzał na Karola i odszedł.
            W drodze zastanawiał się nad zachowaniem swojej asystentki.
Nigdy się tak nie zachowywała. Co jej się stało? Pokłóciła się z kimś? Może coś się stało? Albo ma okres. Te kobiety…
Westchnął i wszedł do pokoju.
– Dzień dobry. – przywitał się z paniami.
– Dzień dobry. – odpowiedziały mu chórem. – Czyżby Ola też miała dzisiaj wolny dzień? – zapytała jedna z nich.
– Dzisiaj już nie. Pani Basiu, czy mogłaby pani jak najszybciej wysłać te umowy?
– Oczywiście, panie prezesie.
– Dziękuję bardzo. – podał jej papiery i wyszedł.
            W tym samym momencie Karol podszedł do Aleksandry, aby się z nią przywitać. Chciał ją pocałować w usta, ale ta szybko się odwrócił i pozostało mu tylko dać jej buziaka w policzek.
– Hej kochanie, co jest? Dlaczego jesteś taka zła? – pogłaskał ją delikatnie po twarzy.
– Nie jestem zła. Po prostu mam dużo pracy.
– Nawet gdy masz dużo pracy to się tak nie zachowujesz. – powoli dotknął jej kolana, przesuwając dłoń do góry i przyciągnął ją do siebie.
– Zostaw. – odsunęła jego rękę i wrócił do dawnej pozycji.
– Spotkamy się dzisiaj po pracy?
– Muszę zostać dłużej.
– Dlaczego?
– Spóźniłam się i muszę zostać.
– To zaczekam na ciebie.
– Nie musisz.
– Ale chcę.
– Karol, muszę dzisiaj wszystko nadrobić. – zauważyła, że Patryk wraca z księgowości. – Nie ma cię jeden dzień, a wielki szef już się gubi. – powiedziała z sarkazmem, patrząc na jego reakcję.
– Nie gubię się. Trzeba było te papiery położyć na wierzchu. – podszedł do jej biurka, a ona wstała z krzesła.
– Były, ale położyłeś na nie jakieś inne dokumenty. Mniej wartościowe.
– Nie są mnie wartościowe!
– Są!
– Nie!
– Ej! Nie kłóćcie się! – przerwał im Karol. – Jesteście w pracy, więc niech każdy do niej wróci. – Patryk spojrzał na niego, potem zimnym wzrokiem zmierzył Olę i wszedł do gabinetu. Dziewczyna odwdzięczyła się tym samym. – Wiem, że masz ciężki dzień, ale nie przeciwstawiaj się mu.
– Bo co?!
– Bo możesz stracić tę pracę.
– Już tyle razy mu się przeciwstawiłam i jeszcze tutaj jakoś pracuję.
– Ale każdemu kończy się cierpliwość.
– Moja właśnie się skończyła. Możesz wrócić do swojej pracy i mi nie przeszkadzać?
– A co z dzisiejszym wieczorem?
– Nie spędzę go z tobą.
– Aha. Dobrze wiedzieć. Jak ci przejdzie, to się odezwij. – odwrócił się na pięcie i odszedł.
            Ola wzięła głęboki oddech. Sama nie wiedziała co się z nią dzieje. Szybkim krokiem udała się do łazienki. Tym razem sprawdziła czy jest sama. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Miała pustkę w głowie. Nie umiała sobie odpowiedzieć na jedno pytanie. Była bezradna. Chciała uciec, gdzieś się schować.
– Co się ze mną dzieje? Dlaczego tak się zachowuję. Co mi się stało? Ugh… Nie wiem, nie wiem, nie wiem. – uderzyła o umywalkę.
Najpierw się odwróciła i oparła o nią, ale po chwili zaczęła chodzić w kółko. Zrobiła kilka okrążeni, stanęła ponownie przed lustrem, umyła ręce i wróciła do pracy. Idąc spotkała się ze spojrzeniem Patryka, który śledzi jej każdy ruch.
            Dzień w pracy dobiegał końca. Wszyscy pracownicy zaczęli wychodzić z firmy. Ola i Patryk unikali się. Mężczyzna nie chciał wchodzić jej w drogę, by ponownie na niego nie naskoczyła. Dziewczynie zostało jeszcze piętnaście minut do odpracowania spóźnienia. Skorzystała z okazji, że w firmie był jeszcze szef, więc zaniosła mu dokumenty do podpisu.
– Mogę? – zapytała niepewnie, stojąc w drzwiach.
– Jeśli nie będziesz krzyczeć, to możesz. – spojrzał na nią z powagą. Ola weszła do środka, zamykając za sobą drzwi.
– Przepraszam cię za ranek. – położyła przed nim papiery. – Po prostu…
– Wstałaś lewą noga. Zdarza się.
– Właśnie.
– Chcesz pogadać? – Ola uniosła jedną brew do góry. Była zaskoczona jego pytaniem.
– Dobrze się czujesz?
– Tak. – uniósł głowę do góry i spojrzał na nią.
– Nigdy tak się nie zachowywałeś.
– Jak?
– No, jesteś taki miły… Chcesz pogadać… Nie znałam cię od tej strony.
– Po prostu taki jestem.
– Po pracy, czyli tak dobrze cię nie znam.
– To może czas mnie poznać? Usiądź.
– Co się z tobą dzieje?
– Nic.
– Nie poznaję cię. Coś się stało?
– Nie.
– Na pewno?
– Na pewno.
– Może jednak?
– Przesłuchujesz mnie?
– Sam chciałeś pogadać, więc proszę, oddaję tobie… Jak to się mówi?
– Oddaję tobie głos.
– Właśnie. – zobaczyła, że Patryk się śmieje. Usiadła wygodnie w fotelu i patrzył na nią z rozbawieniem. – Z czego się śmiejesz?
– Z ciebie.
– Aż tak cię rozśmieszyłam?
– Trochę.
– Trochę? Wiesz, jak ciężko jest wywołać u ciebie uśmiech na twarzy? A kiedy już jest i pytam jak bardzo cię rozśmieszyłam, a ty mi odpowiadasz trochę. Twoja odpowiedź mnie nie satysfakcjonuje. – wskazała na niego palcem. Mężczyzna ponownie się zaśmiał.
– Teraz ci się udało.
– Nie wierzę ci.
– Od dzisiaj będę się uśmiechał.
– Na pewno?
– Na pewno.
– Obiecujesz?
– Obiecuję.
– Przysięgnij.
– Przysięgam.
– Nie tak. Wstań i powtarzaj za mną. – stanęli naprzeciwko siebie. – Unieś dwa palce do góry.
– Czuję się jak w przedszkolu.
– Cicho! Nie pozwoliłam ci mówić.
– Przepraszam.
– No dobrze. Unieś rękę i powtarzaj za mną. – z rozbawieniem w oczach, skinął głową. – Ja, Patryk Rozenberg…
– Ja, Patryk Rozenberg…
– Przysięgam, że od dnia dziesiątego czerwca…
– Będę codziennie chodził uśmiechnięty…
– Nie będę już takim burakiem…
– Nie jestem burakiem.
– Powtarzaj!
– Nie będę już takim burakiem.
– I będę przemiłym szefem dla swojej asystentki. – chciał coś powiedzieć, ale Ola powstrzymała go wzrokiem.
– I będę przemiłym szefem dla swojej… Mojej asystentki. – poprawił się.
– Przepięknie to powiedziałeś. Jestem z ciebie dumna. – podała mu dłoń do uścisku. Odwzajemnił jej czynność i z uśmiechem na twarzach patrzyli przez dłuższą chwilę na siebie.
– Karol to szczęściarz, że ma taką dziewczynę jak ty. – powiedział po chwili milczenia.
– Przesadzasz.
– Mówię prawdę. Mówił mi o swojej propozycji. Przyjęłaś ją?
– Zastanawiam się nad tym. Nie chcę zostawiać Dagmary i Pawła.
– Są dorośli i potrafią się sobą zająć.
– Może i są dorośli, ale tylko wiekowo, bo z zachowania jak dzieci.
– Dlaczego?
– Szkoda gadać. Ogólnie to jest długa historia.
– Ja mam czas, nie wiem jak ty?
– Też. Nigdzie mi się nie spieszy.
– Może napijesz się kawy?
– A umiesz ją zrobić?
– Jeszcze nigdy takiej nie piłaś.
– Lurę już piłam. – zaśmiali się.
– Moja kawa jest czarna, mocna i aromatyczna.
– Ciekawe.
– Chodź, a się przekonasz. W tym czasie mi opowiesz.
            Patryk przepuścił ją w drzwiach. Udali się do biurowej kuchni. Kiedy mężczyzna przygotował filiżanki i składniki, w tym czasie Ola opowiedział całą historię związku brata z jej przyjaciółką, ale nie wspomniała o przyczynie jego wyjazdu. Siedziała na jednej z szafek i przyglądała się szefowi, jak przygotowuje napój. Zalał filiżanki wolą i podał jej. Najpierw poczuła zapach unoszący się znad naczynia. Zamknęła oczy i rozkoszowała się nim. Kiedy je otworzyła, spotkała jego wzrok. Obserwował jej postać z uśmiechem. Dziewczyna nie tylko chciała zapamiętać zapach kawy, lecz też jego uśmiechniętą twarz. W końcu była zadowolona z siebie, że udało jej się go rozbawić. Wzięła łyk kawy i na chwilę zamarła.
Mówił prawdę.
– Jest pyszna. – powiedziała po chwili ciszy.
– A nie mówiłem?
– Dobra, dobra. Jeszcze nigdy takiej nie piłam. Jest cudowna. Oddałabym wszystko, żeby pić taką codziennie rano.
– Wszystko?
– No, prawie wszystko. Naprawdę jest dobra. – wzięła kolejny łyk i delektowała się smakiem.
– Wyszła spod ręki mistrza.
– Już się tak nie przechwalaj.
– Oj tam, oj tam. – zaśmiali się obydwoje. – To Paweł ma trudny orzech do zgryzienia. Jeśli chce odzyskać Dagmarę, a ona go nienawidzi, to będzie dopiero wyzwanie.
– Ona go kocha, tylko nie chce się do tego przyznać. Potrzebuje trochę czasu na przemyślenia. Nie jest jej łatwo. Były chłopka wraca bez słowa. Nie wiedziała, co się z nim dzieje.
– Ale, że nie dał żadnego znaku życia.
– Nie wiem co nim kierowało.
– Może chciał to wszystko przemyśleć.
– Przez cztery lata?
– Niektórzy to nawet przez dwadzieścia lat nie dają oznak życia, a potem wracają jak gdyby nigdy nic.
– Być może, ale on powinien pomyśleć, że rodzina się o niego martwi.
– Może się bał?
– Nie wiem. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Lepiej skończmy ten temat. Jak było u rodziców? Ustaliliście już datę ślubu?
– Nie. Zrobiliśmy sobie przerwę. To znaczy ja zrobiłem. Muszę odpocząć.
Tak, tak, tak! W końcu przejrzał na oczy.
– Ty musisz odpocząć od Amandy? – nie wierzyła w to co usłyszała.
– Tak. Nie chce mi się o tym gadać.
– Ja ci się zwierzyłam, więc teraz twoja kolej.
– Co mam ci powiedzieć? Że była wściekła jak jej to powiedziałem i nie przyjęła tego do wiadomości?
– Najlepiej opowiedz mi wszystko od początku.
– Muszę?
– Tak. Mów.
            Kiedy szli do jego gabinetu, opowiadał o całym zdarzeniu. Ola słuchała go z powagą, ale w środku cieszyła się.
Najlepiej byłoby, gdybyś z nią zerwał.
– Codziennie wydzwania do mnie po kilka, nawet kilkanaście razy.
– Może powinieneś z nią porozmawiać?
– Nie mam ochoty. I tak byłoby to samo co zwykle. Przez ten krótki czas się nie zmieniła.
– Na pewno nie.
– Pożyjemy, zobaczymy co z tego wyniknie.
Lepiej, żeby nic z tego nie wyniknęło.
– Na mnie już czas. Która w ogóle jest godzina? – spojrzała na zegarek w komórce.
– Dziewiętnasta dwadzieścia pięć. – poinformował ją.
– To już ta godzina? Zasiedziałam się.
– To jutro możesz iść kilka godzin prędzej do domu.
– Nie, nie. Zostanę do końca, a poza tym to nie była praca, tylko miła pogawędka z szefem.
– Może i masz rację. – uśmiechnął się.
– A może jednak pójdę prędzej do domu?
– Ej!
– No tak. Gdybym opuściła stanowisko pracy przed czasem, mój drogi szef zgubiłby się w papierach.
– Nieprawda!
– Prawda. – wstała i puściła do niego oczko. – Lecę. Nie siedź tak długo.
– Dobrze, proszę pani. – zaśmiali się obydwoje.
            Ola szła w kierunku drzwi, kiedy coś się jej przypomniało. Szybko odwróciła się w kierunku biurka. Patryk patrzył na nią inaczej niż zwykle. Nie umiała nazwać tego spojrzenia. Odzwierciadlało różne sprzeczne uczucia.
– Zapomniałam cię zapytać.
– Tak?
– Nie masz może wolnego stanowiska dla informatyka?
– Nie, a dlaczego?
– Nieważne.
– No powiedz.
Wstał i zaczął iść w jej kierunku. Stanął naprzeciwko niej i spojrzał głęboko w jej oczy. Serce dziewczyny zaczęło szybciej bić. Poczuła zapach jego perfum i zakręciło się jej w głowie.
– Paweł szuka pracy. – powiedziała po chwili milczenia.
– Niestety, ale nie mam.
– Okej, powiem mu.
– Zgłosił do Urzędu Pracy, że szuka pracy?
– Chyba tak.
– To może jednak coś się znajdzie.
– Mam nadzieję. No nic. Idę. Dobranoc.
– Dobranoc.
            Dziewczyna szybko wyszła z gabinetu. Wzięła szybki oddech. Zabrała torebkę z biurka i udała się do windy. Patryk odprowadził ją wzrokiem, a kiedy weszła do windy, podniósł rękę na pożegnanie. Asystentka odwzajemniła jego gest z uśmiechem i zamknęły się drzwi.
            Aleksandra wsiadła do samochodu, myśląc o rozmowie z szefem i o tym co się działo z nią w środku. Jeszcze nigdy nie czuła tego, co przed chwilą. Jej ciało nie reagowało tak na żadnego mężczyznę, tak jak na Patryka. Wystarczyło, że spojrzał na nią, a ona uległa jego urokowi. Jeszcze jego uśmiech. Tego popołudnia urzekła ją jego osobowość. Pierwszy raz tak rozmawiali. Ola była podekscytowana tą sytuacją.
            Weszła do mieszkania i zastała Dagmarę w kuchni, a Pawła oglądającego telewizję. Poinformowała go, że nie ma miejsca dla niego w firmie. Zamieniła również kilka słów z przyjaciółką i poszła do swojego pokoju. Przebrała się, zjadła kolację, obejrzała jakiś film z bratem. Po wszystkim położyła się do łóżka, ale nie mogła zasnąć. Myślała o Patryku i o uczuciach, które w niej wzbudził. Pomyślała również o Karolu.
Jutro będę musiała z nim porozmawiać.
            Patryk wyszedł chwilę później po dziewczynie, ale w tym czasie wykonał kilka telefonów. Zabrał swoje rzeczy i zszedł do samochodu. Podczas drogi myślał o Oli. Podobała mu się. Sprawiła, że zaczął się uśmiechać. Cieszył się, że poznał taką osobę jak ona i że jest blisko niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz