Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

28 kwietnia 2019

Asystentka

25

         Obudziły go promienie słoneczne. Nie pamiętał jak trafił do łóżka. Przypomniał sobie moment, kiedy przyniósł rzeczy Amandy i chwilę rozmawiali. Odwrócił twarz i zauważył patrzącą na niego kobietę.
– Dzień dobry, śpiochu. – Amanda pocałowała zaskoczonego mężczyznę. – Dziękuję za cudowną noc. Za twoją namiętność. Sądziłam, że nic już nas nie łączy, ale pocałunkami i pieszczotami dowiodłeś, że jest inaczej. Teraz wiem, że nadal mnie pragniesz.
– Nie powinno do tego dojść.
– Żałujesz?
– Wybacz mi, ale przesadziłem z alkoholem. Nie powinienem do tego dopuścić.
– Nie mów tak. Nie mam ci czego wybaczać. Przeciwnie, jestem ci bardzo wdzięczna. Brakowało mi ciebie. Tak bardzo się za tobą stęskniłam. – pocałowała go. – Pamiętasz co mi mówiłeś?

– Nie. – odpowiedział cicho, tak że kobieta go nie usłyszała i ciągnęła dalej.
– Czy przemawiał przez ciebie alkohol czy byłeś szczery? Powtarzałeś, że mnie potrzebujesz, chcesz do mnie wrócić…
– Amanda, przepraszam cię, ale nie pamiętam tego. Pamiętam, że z tobą zerwałem... – wstał z łóżka.
– Ale Patryk… Tej nocy pokazałeś mi coś innego.
– Byłem pijany… – przypomniał sobie, że wypił tylko dwie szklanki whisky.
            Jak mógł się nimi upić? Przecież nie miał tak słabej głowy, a na przyjęciu też za wiele nie wypił. Poszedł wziąć prysznic, a po nim definitywnie zakończył związek z Amandą. Dziewczyna wzięła wszystkie swoje rzeczy i wściekła wyszła z mieszkania.
– Jeszcze mnie popamiętasz, Patryku Rozenberg. Nie pozwolę ci tak łatwo się ode mnie uwolnić. Wrócisz do mnie i to już niedługo. Ciesz się wolnością póki możesz. – mówiła do siebie.
            Popołudniu Karol przyjechał do Oli. Para rozmawiała o przyjęciu jego rodziców. Mężczyzna powiedział jej, że był u nich rano i dowiedział się jakie prezenty otrzymali od gości. Następnie dziewczyna poszła do sypialni, by spakować swoje rzeczy na wyjazd z Patrykiem. Tym razem jej partner był milczący, co zdziwiło Olę. Zapięła walizkę i odstawiła ją na bok. Podeszła do Karola i pogłaskała jego głowę. Nie zareagował na jej czyn.
– Coś się stało? – zapytała.
– Co? – spojrzał na nią zdezorientowany. – Nic.
– A może jednak coś się wydarzyło? Z Julką?
– Nie! – wstał i zaczął chodzić nerwowo po pokoju. – A co niby miało się wydarzyć?
– Może ty mi powiesz?
– Czyżbyś była zazdrosna? – uśmiechnął się łobuzersko.
– Nie. Tak. Nie wiem. Mniejsza z tym. Wczoraj zachowywałeś się… dziwnie wobec niej. Byłeś zazdrosny o to, że przyszła z kolegą. Czy ty coś do niej czujesz? – zapytała z nadzieją, że usłyszy pozytywną odpowiedź.
– Jest dla mnie jak siostra.
– Jak siostra?
– Siostra, o którą się martwię. Chcę dla niej jak najlepiej. Ola, co jest? – zobaczył jej zmartwioną minę.
– Nic. Mam nadzieję, że ten Darek zagości w jej życiu na dłużej.
– Lepiej nie.
– Dlaczego?
– Ola!
– Odpowiedz.
– To nie jest mężczyzna dla niej. Rozkocha ją w sobie, a jak się trafi lepsza okazja, zdradzi ją i złamie jej serce.
– Ta historia mi kogoś przypomina.
– Kogo?
– Ciebie. Czy ty nie robisz tego samego? Rozkochujesz w sobie kobiety, a jak spodoba ci się kolejna, to tamtą rzucasz. Czy tak nie jest? – ruszyła w kierunku drzwi.
– Ola…
– Ty naprawdę nic nie czujesz do Julii? – odwróciła się i spojrzała na niego.
– Nie. – odpowiedział po chwili milczenia.
– Idę po kosmetyki. Zaraz wracam.
            Dziewczyna miała nadzieję, że Karol może coś czuć do siostry swojego przyjaciela i wtedy byłoby jej łatwiej zakończyć z nim związek. Chciała jechać na wyjazd z szefem jako wolna kobieta. Ale przeszkodą i tak była narzeczona Patryka. Musiała ograniczyć się tylko do swojej wyobraźni.
            Karol pożegnał się z nią, mówiąc czułe słówka i obiecując, że będzie za nią tęsknił. Wieczorem Dagmara wróciła od rodziców. Dziewczyny opowiedziały sobie nawzajem co wydarzyło się w weekend. Przyjaciółka prześledziła walizkę Oli i po kryjomu wyjęła piżamę, a włożyła czarną koszulę nocną z koronką. Dagę zdziwiło zachowanie partnera przyjaciółki wobec Julii. Ta powiedziała jej, że dziewczyna od kilku lat podkochuje się w mężczyźnie, ale nigdy oficjalnie się do tego nie przyznała.
– Trzeba ich wyswatać.
– Ola, ty chcesz swatać swojego chłopaka z inną dziewczyną?
– I tak nie zazna szczęścia przy mnie , a przy Julce… Ma to zagwarantowane.
            Do domu wrócił Paweł. Dagmara na jego widok szybko uciekła do swojego pokoju. Chłopak postanowił, że następnego dnia porozmawia z dziewczyną. Pójdzie za radą Tomasza Rozenberga. Kiedy jego siostra opuściła łazienkę, dał jej małe kazanie, jak ma się zachowywać na wyjeździe. Dziewczyna śmiała się z tego, ale obiecała mu, że będzie spokojna.
Patryk przyjechał po swoją asystentkę punktualnie o dziewiątej. Zapakował jej walizkę do bagażnika i odjechali. Podróż miała trwać dziesięć godzin. Co kilka godziny robili postój na toaletę, kawę oraz posiłek. Popołudniu przejeżdżali przez małe miasteczko. Wyjeżdżając z terenu zabudowanego, mijali pola uprawne, a następnie wjechali w las. Mężczyzna zaniepokoił się warkotem, który dochodził spod maski. Zatrzymał się i sprawdził co się dzieje. Wydawało się mu, że wszystko jest w porządku. Zasiadł za kierownicą, ale nie mógł odpalić auta. Próbował kilka razy, ale to niczego nie dało. Na ich nieszczęście nikt nie przejeżdżał obok nich, a do centrum miasteczka mieli cztery kilometry. Żadne nie chciało tam pójść, bo jedno z nich musiałoby pilnować samochodu. Chcieli również wezwać pomoc drogową, ale dziewczynie rozładował się telefon, a Patryk nie miał zasięgu. Obydwoje usiedli na masce, patrzyli na siebie i śmiali się z sytuacji.
– Musimy znaleźć mechanika. – rzekł mężczyzna.
– A o której mamy tam być?
– Jak dobrze policzyłem, to o dziewiętnastej powinniśmy zameldować się w hotelu.
– To się spóźnimy.
– Ważne żebyśmy jutro tam byli.
– Przecież ta umowa nie jest aż taka ważna.
– Każda umowa z firmami budowlanymi jest ważna, bo dzięki temu nasza firma się rozrasta. Nieważne czy są małe czy duże. Ważne, że dobrze prosperują.
– Najwyżej zadzwonisz i powiesz co się stało. Później podpiszesz tę umowę.
– Chcę to jak najszybciej załatwić i niech zabierają się do pracy.
– Praca, praca, praca. Zanudzasz. Nie każdy człowiek żyje pracą, tak jak ty. Jest też życie poza nią. Lepsze.
– Jest lepsze, gdy u twego boku jest osoba, która potrafi sprawić, że czujesz się szczęśliwy. Wystarczy tylko jej obecność…
– Której ufasz…
– I którą kochasz. – dokończył zdanie.
            Patrzyli na siebie z uśmiechem. Ola czuła się przy Patryku bezpiecznie. Wiedziała, że jeśli coś by się wydarzyło, to on by ją przed tym obronił. Obydwoje chcieli, aby ta chwila trwała wiecznie, ale przerwał ją warkot ciągnika, który nadjeżdżał z przeciwnej strony. Mężczyzna widząc go, zatrzymał starszego człowieka i poprosił o pomoc. Ten się zgodził i odholował samochód do miasteczka. Mechanik sprawdził co zostało uszkodzone.
– Głowica cylindra. – poinformował Patryka.
– Naprawicie to dzisiaj?
– Niestety, nie mamy części. Będziemy musieli jechać do miasta, żeby je kupić. Naprawimy go dopiero jutro.
– Dopiero?
– Tak.
– Niech to szlag. – Patryk przeczesał włosy ręką. – Naprawdę nie da się tego prędzej zrobić? Mogę zapłacić za wszystko.
– Tu nie chodzi o pieniądze, proszę pana. Ja nie mogę opuścić warsztatu w czasie pracy. Dopiero po niej pojadę do miasta i kupię brakujące części do samochodów.
– Jutro muszę być w Sandomierzu. Podpisuję ważną umowę z firmą. Potrzebuję samochodu.
– Bardzo mi przykro, ale nie mogę nic zrobić.
– Och… – Patryk wygiął się w drugą stronę.
– Samochód będzie naprawiony jutro.
– O której?
– Powinien być do odbioru popołudniu.
– Dopiero?
– Nic nie mogę na to poradzić.
– Dobrze. Proszę, aby pan zrobił to jak najszybciej.
– Zrobię wszystko co w mojej mocy.
– Dziękuję. Do widzenia.
            Na zewnątrz z starszym mężczyzną stała dziewczyna. Rozmawiali o historii miasteczka. Patryk podszedł do nich cichym krokiem, a Ola dopiero po spojrzeniu rozmówcy zrozumiała, że jej szef stoi za nią.
– I co? – zapytała.
– Jutro go naprawią.
– Dopiero?
– Dopiero. – odpowiedział ostro.
– Nie denerwuj się. – złapała go za ramię i zaczęła je głaskać.
– Jak mam się nie denerwować? Jutro mieliśmy podpisać tę cholerną umowę…
– Ciii… Spokojnie. – chwyciła go za drugie ramię i spojrzała mu głęboko w oczy. – Oddychaj. Zadzwonisz do nich i powiesz o zaistniałej sytuacji. Przełożysz spotkanie na następny dzień. Wszystko się ułoży. – spojrzał gdzieś w dal. – Patryk. Wszystko będzie dobrze.
– Musimy znaleźć jakiś nocleg.
– Z żoną prowadzimy mały pensjonat przy wjeździe do miasteczka. Przejdziecie państwo jakieś trzysta metrów i znajdziecie go naprzeciwko sklepu. – oznajmił mężczyzna.
– Weźmiemy walizki i przyjdziemy. – powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
– Dobrze. To ja pójdę i na was zaczekam.
            Mężczyzna odjechał ciągnikiem, a para udała się do warsztatu po swoje walizki. Ola zamieniła kilka zdań z mechanikiem o naprawie auta. Obiecał jej, że od samego rana się za to zabierze. Pożegnali się i poszli w kierunku pensjonatu.
– Mogłaś go poprosić, aby jeszcze dzisiaj go naprawił.
– Przecież słyszałeś, że nie ma części i…
– Tak, wiem. Nie musisz mówić mi tego co on.
– Trzeba było zrobić przegląd przed wyjazdem.
– A po co? Przecież samochód chodził jak w zegarku.
– Chodził, a teraz stoi.
– Nie tylko on stoi. – uśmiechnął się tajemniczo, a dziewczyna przystanęła, patrząc na niego zdziwiona.
– Co masz na myśli?
– Myślę, że pobyt w tym pensjonacie będzie wyjątkowy. Zapamiętamy go do końca życia. Lepiej się rusz. Obijasz się.
– Ja się obijam? To ty masz głupie myśli, których nie możesz utrzymać w swojej główce.
            Wyprzedziła go i ruszyła dumna przed siebie. Patryk przez całą drogę się uśmiechał, obserwując jak porusza się figura Oli.
            Dotarli na miejsce, w którym czekał już na nich mężczyzna. Dom był wykonany z drewnianych kolumn oraz słupów. Murowany, pomalowany na biało, z czerwonym dachem i okiennicami. Trawnik był krótko przystrzyżony. Nad wejściem przybita była tabliczka z napisem U Róży. Gospodarz wprowadził ich do środka, gdzie krzątała się starsza kobieta.
– Kochanie, zobacz kogo przyprowadziłem.
– Moje wy biedactwa, macie szczęście. – oznajmiła radośnie. – Ostatnio była tu parka z plecakami, pytali o pokój. Nie mieli ślubu i się do tego przyznali. Bezwstydnicy. Pogoniłam ich. – Zszokowana Ola spojrzała na Patryka, a on dalej słuchał kobiety, nie zwracając na nią uwagi. – Trzeba żyć po bożemu. A zatem państwo?
– Szara…
– Rozenberg. Żona nie może się jeszcze przyzwyczaić do nowego nazwiska. – objął ją w pasie.
– Po prostu proszę nam mówić Ola i Patryk. – dopowiedziała dziewczyna.
– Pięknie. Pokażę wam pokój.
– Ty pierwsza, kwiatuszku.
– Dziękuję, pysiaczku.
– Jak cudownie widzieć taką piękną parę, która aż tak się kocha. – przerwała im kobieta. – To jest wasz pokój. Rozgośćcie się. – poszła i zostawiła ich samych.
            Pomieszczenie było małe. Ściany kolory brzoskwiniowego, na jednej z nich wisiał obraz przedstawiający krajobraz wzgórza. Po lewej ustawiono zaścielone łóżko, a obok niego szafkę nocna z lampką. W pokoju również było wejście do osobnej łazienki.
– Pobożni ludzie. – powiedział Patryk.
– Bardzo. – bąknęła Ola.
– Jesteś zła?
– Po co kłamałeś? Może mielibyśmy dwa pokoje?
– A może ja… – podszedł do niej wolnym krokiem, mówiąc niskim tonem.
– Zapomnij. Nie będę spała z tobą w jednym łóżku.
– Jak byłaś pijana to spałaś.
– Nic z tego nie pamiętam. I nie będę z tobą spała.
– To idź się upij i znowu będziemy razem spać. – zakpił.
– Jesteś bezczelny.
– Bezczelny dupek?
– Dokładnie. Z ust mi to wyjąłeś. – wskazała na niego palcem, a on złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Serce Oli zaczęło bić szybciej. Zaczęła błądzić wzrokiem po jego twarzy.
– Dlaczego teraz nie jesteś taka odważna? – nie odpowiedziała mu, więc zaczął zbliżać usta do jej ust. Kiedy już miał ją pocałować, ktoś zapukał do drzwi. – Proszę. – przytulił dziewczynę.
– Och, przepraszam. Przeszkodziłam wam? – do pokoju weszła gospodyni.
– Nie. – odpowiedział z uśmiechem.
– Zapomniałam wam powiedzieć, że na kolacji będzie jeszcze jedna para.
– Może ja coś ugotuję. – rzekł mężczyzna.
– Ty? – Ola zdziwiła się jego propozycją.
– Nie ma mowy. Jesteście tu gośćmi, a poza tym nie wpuszczam obcych do kuchni.
– Och… Bardzo chciałbym coś ugotować dla państwa w podzięce, że przyjęliście nas pod swój dach.
– Patryk jest mistrzem gotowania. – tym razem to dziewczyna z niego zakpiła, uwalniając się z jego objęć.
– Naprawdę?
– Tak. – odpowiedział z uśmiechem.
– No dobrze. To już wam nie przeszkadzam. – kobieta wyszła zadowolona z pomieszczenia.
– Czy ja powiedziałam mistrzem gotowania?
– Tak.
– Przecież nigdy nie jadłam twoich dań. W ogóle umiesz gotować?
– Mieszkanie samemu do czegoś zobowiązuje.
– Aha. – spojrzała na łóżko, a potem na niego. – Proponuję rzucić monetą.
– Ale o co?
– O łóżko. Przecież nie będę z tobą spała.
– A ty dalej swoje...
– Tak. Nie chcę…
– A może jednak. – przerwał jej pocałunkiem. – Idę wziąć prysznic.
            To będzie ciężka noc. Bardzo ciężka.
Aleksandra usiadła oszołomiona na łóżku i słyszała jak mężczyzna coś nucił pod prysznicem. Otworzyła walizkę i zaczęła szukać bluzki oraz jeansów. Wyjmując rzeczy zauważyła, że zamiast piżamy ma koszulę nocną.
Dagmara!
            Patryk wyszedł spod prysznica bardzo zadowolony, osuszył swe ciało, owinął się ręcznikiem w pasie i wszedł do pokoju, ale nie zastał w nim Oli. Wyjrzał przez okno i zauważył, że rozmawia z gospodynią. Ubrał się szybko i wyszedł, w obawie, że dziewczyna może powiedzieć jej prawdę.
– Idzie twój mąż. – poinformowała ją kobieta.
– Nie mogłeś dłużej zostać pod tym prysznicem? – zaczepiła go Ola.
– Nie, nie mogłem.
– No dobrze. Cały ogródek jest do pańskiej dyspozycji, a tam są drzwi do kuchni. – wskazała na budynek. – Może w czymś pomogę?
– Nie trzeba. Sam zrobię kolację. A jak będę potrzebował pomocy, to moja kochana żona mi pomoże. Prawda, słonko? – złapał ją za ramiona.
– Oczywiście, chmurko. – uśmiechnęła się do niego fałszywie.
– Dobrze. To ja chociaż nakryję do stołu.
– Nie, nie. Tym też się zajmiemy. Dzisiaj ma pani wolne. Proszę gdzieś wyjść i się zrelaksować.
– Och… Jaki pan miły. To zostawiam państwa i czekam na kolację.
– Będzie pyszna, obiecuję.
– Do zobaczenia. – podniosła rękę, a para jej odmachała.
– O czym rozmawiałyście? – zapytał dziewczynę Patryk.
– O kobiecych sprawach. Przez ciebie muszę teraz okłamywać niewinną kobietę.
– Przecież ty cały czas kłamiesz. – chodził po ogrodzie z koszykiem i zbierał warzywa, których potrzebował.
– Co?! O czym jeszcze oprócz pracy rozmawiałeś z Pawłem?
– O niczym.
– Ciekawe, bo zdaje mi się, że rozmowa kręciła się wokół mnie.
– Może coś tam o tobie wspomnieliśmy.
– Co?!
– Nie pamiętam.
– Patryk...
– Ola, daj spokój. Lepiej mi pomóż.
– Sam zgłosiłeś się na kucharza, więc sam gotuj. – odwróciła się na pięcie i odeszła.
            Patryk po krótkiej chwili znalazł się w kuchni. Przeszukał szafki i znalazł naczynia do gotowania. Na przystawkę serwowane miały być pieczone ziemniaki z fetą, a na danie główne żeberka z warzywami i imbirem. Zabrał się do pracy, korzystając z pomocy internetu.
            Ola weszła do jadalni. Na środku stał duży stół, a na nim widniała kartka.
Możecie użyć którejś zastawy z kredensu.
Pomieszczenie wykonano z ciemnych paneli ściennych oraz podłogowych. W kącie obok drzwi prowadzących do salonu stał duży zegar. Na ścianie wisiała fotografia ślubna pary prowadzącej pensjonat. Do jadalni wszedł mężczyzna. Dziewczyna wytłumaczyła mu co tam robi, a on pokazał jej, gdzie co się znajduje. Dekorowanie stołu zajęło jej niecałe pół godziny. Później poszła poinformować Patryka, że wykonała swoje zadanie.
– Pięknie pachnie. Co robisz? Mogę spróbować. – zaglądała mu przez ramię.
– Spróbujesz na kolacji.
– A jak mnie otrujesz?
– Nie mam potrzeby, żeby cię truć.
– Na pewno?
– Na pewno.
– Jesteś pewien?
– Jestem pewien.
– W stu procentach?
– Ola... – odwrócił się do niej.
– Tak? – zrobiła niewinną minę.
– No.
– Co no?
– Przestań się ze mną droczyć.
– Ale ja lubię się z tobą droczyć.
– A ja nie tylko to lubię. – zbliżył do niej twarz.
– Wiem, bo ja też to lubię. – uśmiechnęła się szeroko, co go zaskoczyło. – Idę wziąć prysznic.
– To była jakaś zachęta?
– Możesz to sobie tylko wyobrazić. Lepiej tam gotuj, kucharzyku.
            Dziewczyna poszła do pokoju. Wyjęła z walizki czarną sukienkę oraz baleriny i udała się do łazienki. Pod prysznicem myślała o całej sytuacji.
Na pewno będą się pytać o nasz związek. Ciekawe co Patryk wymyśli. Niech wciska im jakąś historyjkę, nie pomogę mu albo… Nie wiesz z kim się ożeniłeś, Rozenberg.
Osuszyła ciało i owinęła się ręcznikiem. Rozczesała włosy i nałożyła lekki makijaż. Wyszła z pomieszczenia i wystraszyła się półnagiego mężczyzny.
– Co ty tutaj robisz?
– Przebieram się. – rzekł Patryk.
– Akurat teraz?
– Za chwilę jest kolacja. – założył czarny T–shirt, który idealnie leżał na jego ciele.
– No tak. Wszyscy pierwszy raz będą kosztować twoich dań.
– Nie pierwszy. Gotowałem już dla innych.
– Ciekawe...
– Zadzwoń do Karola i go zapytaj. – stanął naprzeciwko niej i spojrzał jej w oczy. Zobaczył w nich niezadowolenie. – Lepiej się ubierz i zejdź na dół. – wyszedł zadowolony z pokoju.
Zdziwiłbyś się jakbym zadzwoniła. Oj, zdziwiłbyś się. Dagmara, dzięki za tę bieliznę. Jeśli masz tak głupie myśli, to pomogę ci je zrealizować.
Założyła sukienkę i zeszła do jadalni. Siedziała tam już para koło pięćdziesiątki oraz gospodarz. Gospodyni pomagała Patrykowi wynosić dania. Na jej widok kobieta rozradowała się. Mężczyzna odsunął jej krzesło, żeby usiadła.
– Dzisiaj nie masz szpilek, więc jeśli będziesz mnie kopać to ból będzie mniejszy. – szepnął.
– Żebyś się czasami nie zdziwił i nie wzywał pomocy. – Ola uśmiechnęła się słodko.
– Już nie bądź taka ostra.
– Będę taka jak mi się podoba.
– Dobrze jest popatrzeć jak młodzi się kochają. – rzekła kobieta.
– Za miłość. – gospodarz wzniósł toast, a Ola z Patrykiem spojrzeli na siebie.
            W trakcie posiłku małżeństwo, które również przebywało w pensjonacie – Helena i Bronisław – opowiadało o swoim związku. Również gospodarze – Róża i Władek, wspominali o przebiegu ich znajomości. Namawiali Olę i Patryka. Na początku obydwoje odmawiali.
– Kochanie, opowiedz państwu naszą historię. Bardzo chcą ją usłyszeć. – dziewczyna uśmiechnęła się do niego i pogłaskała go po plecach.
– No dobrze. – rzekł niechętnie. – To było półtora roku temu. Szukałem nowej asystentki i wtedy w firmie zjawiła się Aleksandra. Oczarowała mnie już pierwszego dnia. Wiedziałem, że jest to kobieta mojego życia. – patrzył jej głęboko w oczy.
– Och, kochanie. Nie schlebiaj mi tak.
– Nie schlebiam, taka jest prawda. Musiałem starać się o jej względy. Uparta z niej osóbka. Zawsze musi postawić na swoim.
– I dzięki mnie ta firma jeszcze stoi. – wszyscy się zaśmiali. – Kontynuuj, kochanie.
– Tak, dzięki twojemu uporowi i temu, że tak łatwo tobie ulegam, kotku. – uśmiechnął się tajemniczo. Dziewczynie zrobiło się gorąco, szybko odwróciła twarz i wzięła łyk wina. – Pół roku temu poprosiłem ją o rękę. Zgodziła się, ale długo się nad tym wahała.
– Nieprawda.
– Prawda. Mówiłaś Co ludzie powiedzą?, a ja miałem to gdzieś. Nie obchodziło mnie zdanie innych, tylko jej odpowiedź. Wtedy powiedziała tak. Ślub odbył się kilka tygodni temu.
– A dlaczego nie nosicie obrączek? – zapytała Róża.
– Oddaliśmy je do wygrawerowania. – odpowiedział Patryk.
– A co będzie na nich napisane?
– Na zawsze twój. – dziewczyna spojrzała na uśmiechniętego mężczyznę.
– Na zawsze twoja. – powiedziała półgłosem.
– Jakie to piękne. – gospodyni złączyła dłonie i przyglądała się cudownej parze. – Pójdę po deser.
            Kobieta poszła do kuchni, a mężczyźni rozmawiali o firmie Patryka. Przyniosła pyszny placek ze śliwkami. Wszyscy zachwycali się wypiekiem gospodyni. Następnie gospodarz nalał wszystkim wina. Kiedy podszedł do żony, Patryk zadał mu pytanie związane z kieliszkami.
– To antyki?
– Tak jak my. – spojrzał na żonę z uśmiechem. – Mają już czterdzieści lat.
– Nie musisz się do tego przyznawać. – uderzyła go lekko w ramię.
– Kocham cię. – pocałował ją.
– Podstawą czterdziestoletniego związku jest pocałunek. Zawsze trzeba całować tak jakby był to pierwszy i ostatni. – rzekł Bronisław i namiętnie pocałował swoją żonę.
– No chłopcze, pokaż nam starym jak to robić.
– Słucham? – Patryk spojrzał na gospodarza.
– Ja ucałowałem żonę, Bronek wycałował swoją. Teraz twoja kolej.
– Nie, robiliśmy to już wcześniej. – powiedziała Ola.
– Pokaż, że jesteś mężczyzną. – chłopak ponownie spojrzał na niego, a następnie na dziewczynę i ucałował ją w policzek.
– Idealnie. – uśmiechnęła się Aleksandra.
– Jeśli to był buziak to dziwię się, że jeszcze z nim jesteś. – zaśmiała się Róża.
– Są nieśmiali. – rzekła Helena.
– Jesteście wśród swoich. Młodzi, tuż po ślubie, zakochani. Każdy to widzi. Cholera chłopcze, pocałuj ją! – Władek uderzył dłonią w stół.
            Para spojrzała na siebie. Ola odwróciła twarz od mężczyzny i wzięła łyk trunku. Wszyscy patrzyli na Patryka w oczekiwaniu, by ją pocałował. Objął jej twarz, obrócił w kierunku swojej, spojrzał jej w oczy, a następnie zbliżył usta do jej ust. Delikatnie muskał jej wargi, a później połączyli się w namiętnym pocałunku. Kiedy przestali, spojrzeli na siebie speszeni. Oderwali się i wypili do dna swoje napoje.
– I to nazywa się całus. – powiedziała uradowana gospodyni.
            Rozmawiali jeszcze chwilę na temat podróży pary, która gościła w pensjonacie. W trzydziestą rocznicę ślubu postanowili odwiedzić różne miejsca w Polsce. Potem młodzi pomogli Róży posprzątać po kolacji i udali się do pokoju. Ola wzięła koszulę nocną i poszła do łazienki. Koszulka sięgała do połowy ud i miała duży dekolt. Złożyła sukienkę w kostkę, przyłożyła do klatki piersiowej i lekko uchyliła drzwi, żeby zobaczyć, gdzie znajduje się Patryk. Rozmawiał przez telefon, a kiedy usłyszał skrzypnięcie, odwrócił się w jej kierunku. Patrzył na nią zdziwiony, bo pokazywała mu, że ma odwrócić się do niej plecami. Szybko zakończył rozmowę i odłożył telefon. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i czekał na wyjaśnienia dziewczyny.
– Odwróć się. – nalegała.
– Ale dlaczego? Myślisz, że nie widziałem… – zlustrował ją. – ... półnagiej kobiety?
– Ale mnie nie zobaczysz. – przymknęła drzwi tak, że tylko było jej widać głowę.
– Hmm… Wstydzisz się?
– Tak, wstydzę się. Pasuje? A teraz się odwróć.
– No dobra, niech ci będzie.
            Odwrócił się plecami, a dziewczyna szybko przebiegła przez pokój, odkładając sukienkę na walizkę i weszła pod kołdrę. Patryk kątem oka obserwował tył jej ciała. Chciał do niej podejść, lecz szybko wybił to sobie z głowy.
– Możesz iść do łazienki. – powiedziała z uśmiechem.
– A jednak śpimy razem.
– Nie. Tam masz fotele. Złącz je sobie i możesz pójść spać.
– Ale…
– Nie ma żadnego ale. Tutaj masz poduszkę, a przykrycie zaraz ci skądś skołuje. Idź, idź.
            Mężczyzna patrzył na nią oszołomiony. Wziął od niej poduszkę, położył ją na fotelu, zabrał swoje rzeczy i wszedł do łazienki.
Co ty ze mną robisz, dziewczyno?
 Patrzył na swoje odbicie. Uśmiechnął się łobuzersko i zdjął koszulkę.
– Jak ty mnie, tak ja tobie.
            Natomiast Ola przeszukała komody, w których znalazła koc. Położyła go na stoliku i wróciła do łóżka. Przejrzała telefon i poinformowała Karola, że nie dotarli jeszcze na miejsce i nie ma się czym martwić. Napisała również wiadomość ze szczegółami do Dagmary. Czekała na odpowiedź od niej, ale się nie doczekała. Kiedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, odłożyła telefon i szybko ukryła się pod kołdrą. Widząc nagi tors Patryka szeroko otworzyła oczy i wzięła głęboki oddech. Mężczyzna wiedział jak jego asystentka na niego reaguje i był z tego zadowolony. Ułożył fotele i położył się na swoim legowisku. Aleksandra wyłączyła lampkę. Słyszała jak Patryk się wierci, więc ponownie ją włączyła.
– Możesz przestać się wiercić? Nie mogę spać.
– To weź mnie do łóżka. – rzekł proszącym głosem.
– Nie.
– Okaż trochę litości, tu jest ciasno. – przytulił do siebie poduszkę i zatrzepotał kilka razy rzęsami, uśmiechając się niewinnie.
– Jedno chrapnięcie i wracasz na fotele.
– Dzięki ci, o ma lady.
            Dziewczyna przesunęła się na drugi koniec łóżka, robiąc mu miejsce. Obydwoje leżeli, patrząc w sufit. Ola próbowała się uspokoić, ale to nie było dla niej proste. Patryk również myślał o tym, żeby nie odwrócić się w jej kierunku i nie zacząć jej całować.
– Jutro wyruszamy w dalszą podróż? – zapytała, przerywając napięcie.
– Zależy o której samochód będzie naprawiony.
– No popołudniu ma być już sprawny.
– Ale mechanik nie określił dokładnej godziny, a zostało nam jeszcze sześć godzin jazdy.
– To i tak dużo. – obróciła się na bok, bo nie mogła znieść jego spojrzenia. – Dobranoc.
– Dobranoc. – również postąpił tak jak dziewczyna, po czym obydwoje zasnęli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz