Wieczorem,
kiedy para szykowała się do wyjścia, Ola siedziała przed telewizorem, oglądając
jakiś film dokumentalny. Dagmarze zrobiło się żal przyjaciółki.
– No co? – dziewczyna spojrzała na
nią. – Jestem gdzieś brudna?
– Jesteś czysta jak łza. –
uśmiechnęła się.
– To o co chodzi?
– Może pójdziesz z nami do klubu?
– Nie. Idźcie i bawcie się dobrze.
– Bez ciebie jesteśmy niekompletni. –
rzekł Paweł.
– Jacy? – zaśmiała się.
– Proszę, idź z nami. – Dagmara
ponaglała ją.
– Odpowiedzcie mi na jedno pytanie.
– Jakie?
– Dlaczego zaczęliście chodzić na
bilard? – para spojrzała na siebie.
– Po ślubie, którego nie było. –
zaczął Paweł. – Razem z Karolem wyciągnęliśmy Patryka do klubu. Na początku
piliśmy, oglądaliśmy mecze, a po nim mieliśmy iść do domu, ale Karol zobaczył
bilard i wyzwał na pojedynek Patryka. I tak kilka razy byliśmy tam, a potem
dziewczyny zaczęły z nami chodzić. I tak co piątek chodzimy grać, odstresować
się. – zaśmiał się.
– Odstresować się? – parsknęła. – A
niby po czym?
– Po ciężkim dniu pracy.
– Ja dzisiaj nie miałam ciężkiego
dnia.
– Patryk będzie. – szepnął do jej
ucha, a do ukochanej puścił oczko.
– Patryk… – szepnęła. – Nie. Nie idę.
– otrzeźwiała i skrzyżowała ręce.
– Ola. – szturchnęła ją Daga.
– Możecie iść. – wstała i poszła do
swojego pokoju.
– Zrób coś. – warknęła na Pawła.
– Sama coś zrób. Ja powiedziałem co
miałem powiedzieć. Będę czekać na dole.
– Paweł, nie zostawiaj mnie samej.
– Idź do niej. – wskazał na drzwi i
wyszedł z mieszkania.
– Och… – podskoczyła. Podeszła do
drzwi Oli i zapukała, ale dziewczyna się nie odezwała, więc weszła do środka. –
Ola, mogę… Wow.
– Dobrze wyglądam? – dziewczyna miała
na sobie czarne botki, jeansy, które idealnie podkreślały jej długie nogi oraz
dłuższą białą bluzkę, która była lekko prześwitująca. Miała rozpuszczone włosy
i delikatny makijaż.
– Wyglądasz świetnie. Czyli idziesz z
nami? – zapytała z nadzieją w głosie.
– Jak mogłaby mnie ominąć okazja
zobaczenia Patryka? – uśmiechnęła się szeroko.
– No tak. – zaśmiała się.
– Gdzie Paweł?
– Czeka na dole.
Wixx był klubem muzycznym, gdzie
występowały amatorskie zespoły. Wystrój był w ciemnych kolorach, jak i
oświetlenie. Na każdym piętrze znajdował się bar, gdzie serwowane były różne
alkohole. Na parterze była scena oraz stoliki, zajęte przez ludzi. Na piętrach
znajdowały się stoły bilardowe, stół do snookera, stoliki piłkarskie oraz automaty
do gier.
Kiedy Ola
weszła razem z parą na pierwsze piętro, przy barze siedziała Julia z Adamem i
przyglądali się grze Patryka i Karola. Przyjaciele dołączyli do nich, witając
się z każdym. Ucieszyli się na widok dziewczyny. Kiedy podeszła a Karola, obok
niego pojawił się jej ukochany. Zlustrowała go i odwróciła się na pięcie.
– A ze mną się nie przywitasz? –
zapytał zaskoczony.
– Cześć Patryk. – usiadła na krześle
barowym, zamawiając sok.
– A ty nie pijesz alkoholu? –
zapytała Julia.
– Nie.
– Dzisiaj miała wirusa. – rzekła
Daga, powodując u swojej przyjaciółki zakrztuszenie.
– Uuu… – skrzywiła się dziewczyna. –
Dobrze się czujesz?
– Tak.
– Paweł, Adam, chodźcie do nas. –
zawoła Karol.
– Teraz zobaczysz jak gra twój brat.
– zaśmiała się jego ukochana.
– Chcę to zobaczyć. – ustawiły
krzesła tak, aby mieć ich na widoku. – No braciszku, pokaż czego się nauczyłeś.
– Patrz i ucz się, siostrzyczko. –
puścił jej całusa.
Mężczyźni krzyczeli,
a kobiety śmiały się z niego. Paweł próbował się skoncentrować, biorąc głębokie
wdechy. Długo stał pochylony, ruszając kijem i patrząc na bilę.
Pokażę wam wszystkim.
Uderzył kulę, która odbiła się od
krawędzi i wpadła do dziury. Wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować.
– Szacunek, braciszku. W końcu
nauczyłeś się jak trafiać w bilę. – zaśmiały się dziewczyny.
– Bardzo śmieszne.
– Jaki naburmuszony.
– Zapraszam. – wskazał na stół.
– Najpierw plotki, później gra.
– Już widzę ich ploteczki. – bąknął.
– Naprawdę nigdy nie umiałeś grać w
bilard? – zapytał Karol.
– Umiałem. – odpowiedział ostro.
– Jasne. – parsknął Patryk, śmiejąc
się z przyjacielem.
– I jak tu z wami grać? Jak te baby z
wami wytrzymują, to ja nie wiem.
– Ze mną nikt nie wytrzymuje. –
odrzekł Patryk, uderzając. – A tak właśnie. Ola jest z tym Alexem czy nie?
– Nie dowiedziałeś się jeszcze? –
zapytał Karol.
– A ty wiesz i nic nie mówisz?
– Ja nic nie wiem. – uniósł ręce do
góry. – Przecież wszystko mogło się zmienić od ostatniego razu.
– Ostatniego, co?! – krzyknął,
zawracając uwagę dziewczyn.
– Nie są ze sobą. – Paweł sprostował
ich domysły.
– Czyli od ostatniego nic się nie
zmieniło. – powiedział przyjaciel.
– Co się do jasnej cholery, działo w
tej Hiszpanii? – patrzył na nich ze złością.
– Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. –
poklepał go Adam.
– Ty też jesteś przeciwko mnie?
– Ja, ależ skąd. Jeśli wiesz, że nie
są ze sobą, to po co domagasz się szczegółów?
– Bo wy wiecie wszystko, a ja nic.
Spała z nim? – spojrzał na nich podejrzliwie, a potem na śmiejącą się Olę.
– Tego nie wiemy. – odpowiedział
Karol.
– Nie zwierzała się nam ze swoich
spraw intymnych. – dodał jej brat.
– To po co on tu przyleciał?
– Nie wiemy. – odpowiedzieli chórem.
– Lepiej wracajmy do gry.
– To jest najlepszy pomysł. – rzekł
Paweł.
– I mówi ten co nie umie grać. –
zażartował z niego przyjaciel.
– Jeszcze pożałujecie tych słów.
Natomiast
dziewczyny plotkowały o modzie dla ciężarnych, zabawkach i ubrankach dla
dzieci. Ola chciała przyznać się do ciąży, ale nie miała odwagi. Słuchała swoich
przyjaciółek, od czasu do czasu spoglądając na Patryka. Czuła, że mężczyźni
rozmawiają o niej.
– Jak udała się wczorajsza kolacja z
moim braciszkiem? – zapytała Julia.
– Hmm… – spojrzała na niego. –
Dobrze.
– Tylko tyle?
– A co chcesz wiedzieć? – uśmiechnęła
się.
– Doszło do czegoś?
– Było blisko, ale moja komórka
musiała to przerwać.
– A co się takiego stało? –
zmarszczyła brwi.
– Babcia dzwoniła i martwiła się o
Agatę, bo nie wróciła do domu na czas.
– Ona ma w tym roku maturę?
– Tak. I szlaja się do późnych godzin
po miasteczku z Alexem, zamiast się uczyć.
– Przecież ty też nie byłaś lepsza. –
rzekła Dagmara.
– Gdyby moi rodzice tylko wiedzieli
co ja w tym czasie robiłam. – zaśmiała się.
– Chyba nie chcę wiedzieć. – odezwała
się Julia.
– To był najlepszy okres w moim
życiu.
– Nie wątpię. – zaśmiały się.
Dziewczyny
rozmawiały i zamawiały kolejne szklanki soku, natomiast mężczyźni debatowali
nad grą. Przyszła kolej na Patryka. Przymierzył się i uderzył kulę tak, że
wyleciała poza stół i potoczyła się do stóp Oli. Dziewczyna spojrzała na nich
spode łba, podnosząc ją. Podeszła do stołu i położyła bilę.
– Nie umiecie grać? – spojrzała na
Patryka.
– Za to ty potrafisz. – oparł brodę o
kij i uśmiechnął się szeroko.
– Jestem mistrzynią bilardu.
– Ach tak?
– Nie radzę. – bąknął Paweł.
– To w takim razie zagrajmy jeden na
jednego. – wyzwał ja na pojedynek.
– Dobra. – podeszła do Karola,
zabierając mu kij.
– Zobaczymy kto jest lepszy.
– To oczywiste. – uśmiechnęła się
złośliwie.
– Założymy się? – stali naprzeciwko
siebie, tylko stół ich dzielił.
– O co?
– Będziesz moją niewolnicą przez
jeden dzień. – Ola otworzyła szeroko oczy, nie mogąc uwierzyć w jego słowa, a
reszta przyjaciół zagwizdała. Patryk nachylił się, odpierając się o stół ręką.
– I co? Wchodzisz w to? – dziewczyna zrobiła to samo. Ich twarze były blisko
siebie.
– A ty odkupisz swoje udziały.
– Będziesz moja. – wyszeptał i
wyprostowali się.
Wszyscy
przyglądali się ich grze. Na początku to Ola prowadziła, z czego przyjaciele
śmiali się z Patryka, ale i tak mu kibicowali. Pod koniec gry, kiedy
dziewczynie zostały cztery bile i po nie trafieniu, mężczyzna zaczął wbijać
kule do dołków.
– Nasuń się! – uderzył ją lekko
biodrem, przesuwając ją w bok. Spiorunowała go wzrokiem, a on zaśmiał się. –
Szykuj się. Już niedługo… Moja. – szepnął, kiedy wbił kolejną kulę i przeszedł
obok niej. Jej serce biło coraz szybciej. Było jej gorąco i nie mogła złapać
oddechu, kiedy ocierał się o nią.
Na stole
została ostatnia kula. Stanął obok niej i obydwoje spojrzeli na siebie. Patryk
uśmiechnął się władczo, co sprawiło u niej ciarki na całym ciele. Na jej usta
wkradł się lekki uśmiech. Stała tyłem do przyjaciół, więc nie widzieli jej
reakcji. Nachylił się i wszystkie oczy wlepiły się w kule. Uderzył. Chwila
trwała wieczność. W końcu wpadła. Wszyscy zaczęli krzyczeć i gwizdać. Ola
uśmiechnęła się, przygryzając wargę. Kiedy zaczęły do niej docierać słowa
przyjaciół, opuściła głowę i zrobiła poważną minę, odwracając się do nich.
– No stary. Gratuluję. – Karol
podszedł do niego i przybił piątkę.
– Nie martw się. – Dagmara objęła ją.
– Powiedz mi szczerze. – wyszeptała. – Blefowałaś? Mogłaś ograć go już na samym
początku. Chciałaś, żeby wygrał, prawda? – Ola spojrzała na przyjaciółkę, a ta
odczytała odpowiedź z jej oczu. – Wiedziałam.
– Aleksandro. – usłyszała jego głos.
Spojrzała na niego ze złością. – Chcę moją wygraną. – uśmiechnął się
łobuzersko.
– Może jutro ją odbierzesz?
– Nie. Chcę ją teraz. – rzekł
stanowczym tonem.
– Och… – jęknęła. – Czego chcesz? –
zapytała ostro.
– Dobrze wiesz czego. – zamruczał. –
Ciebie.
– Ooo… Uuu… – wszyscy wydali z siebie
okrzyk i bili brawa.
– Karol? – odwrócił się do
przyjaciela. – Zajmiesz się jutro firmą?
– Tak jest, szefie. – zasalutował.
– A ty… – wskazał na nią palcem. –
Idziesz ze mną. – zabrał rzeczy i wyszedł z nią. – Chciałaś, abym wygrał. –
szli do auta.
– Miałeś szczęście.
– Nie. – złapał ją za rękę i odwrócił
do siebie. – Chciałaś, jak tylko usłyszałaś czego chcę.
– Nieprawda.
– Widziałem błysk w twoich oczach.
Chciałaś tego. Chcesz. – zaczął całować ją po szyi, a ona jęknęła.
– Patryk… – szepnęła, a on odnalazł
drogę do jej ust.
– Ciągle marzysz o mustangu? –
zaśmiała się. – Świntuszek.
Obydwoje
wsiedli do samochodu i ruszyli do mieszkania Patryka. Olę nurtowało, że mimo
soboty, pracownicy firmy musieli iść do pracy. Zapytała właściciela o to, a ten
wyjaśnił jej, że jest to wyjątkowa sytuacja, bo Amerykanie złożyli wizytację i
wszyscy dyrektorzy każdego działu mieli stawić się następnego dnia.
Mężczyzna
zaparkował na parkingu podziemnym i razem z dziewczyną wjechali na ostatnie
piętro. Ola rozejrzała się po pomieszczeniu i stwierdziła, że od jej ostatniej
wizyty, nic się nie zmieniło. Patryk zapytał czy chciałaby się czegoś napić.
Spojrzała na niego zaskoczona, myśląc, że od razu dojdzie do czegoś między
nimi. Zauważył to i zaczął się śmiać.
– Mamy dwadzieścia cztery godziny i
wszystko może się zdarzyć. – rzekł. – Czego się napijesz?
– Wody. – usiadła na sofie.
– Proszę. – usiadł obok, trzymając
dystans.
– Dziękuję. – wzięła łyk i odstawiła
szklankę. Poprawiła się tak, aby patrzeć na mężczyznę. On zrobił to samo. – Mam
być twoją niewolnica, a jak na razie nic nie robię.
– Bo nic nie musisz.
– To po co mnie tu przywiozłeś i
trzymasz?
– Chcę się na ciebie napatrzeć. –
uśmiechnął się czule.
– I mnie do końca znienawidzić. –
dodała.
– Jakbym mógł ciebie nienawidzić?
– Patryk… – szepnęła, zbliżając się
do niego i delikatnie całując w usta, wsuwając dłoń pod koszulkę.
– Nie spieszmy się. – ujął jej twarz,
gładząc opuszkami palcy.
– Dobrze. – uśmiechnęła się i
przytuliła się mocno do niego.
– Tęskniłem za tobą.
– Ja za tobą też. – spojrzała na
niego. – Któregoś dnia myślałam, że przyjechałeś, jak zobaczyłam uderzająco
podobnego mężczyznę do ciebie.
– Gdybym wiedział gdzie jesteś, od
razu bym przyjechał.
– Gdybym ja wiedziała co się stało… –
zamknęła oczy.
– Ciii… – pocałował ją w czoło. – Był
przystojniejszy ode mnie?
– Narcyz. – uderzyła go lekko, a on
zaśmiał się. – Nawet gdyby, to nie miałam szans.
– Co? – odsunął ją od siebie. –
Chciałaś do niego startować? – patrzył groźnie.
– Miałabym kopię ciebie. – pogłaskała
go po twarzy.
– Dlaczego nie miałaś szans? –
spojrzał łagodnie.
– Miał żonę, którą kochał ponad
wszystko, ale… – zawiesiła głos.
– Co się stało?
– Miała raka. Niedawno zmarła.
Dostałam od niej ten wisiorek. – pokazała mu serduszko.
– Ładny.
– Podobno ma wielką moc.
– Wierzysz w to? – spojrzał na nią z
uśmiechem.
– A dlaczego miałabym nie wierzyć?
– To jaką on ma moc?
– Przyciąga dobrą i czystą miłość.
– Czyli mnie. – patrzył łobuzersko.
– Jesteś bezczelny.
– Wiem. – pocałował ją namiętnie.
– Muszę ci coś powiedzieć. –
szepnęła.
– Nie teraz… – całował jej szyję.
– Ale…
– Ciii… – szepnął, zamykając jej usta
pocałunkiem.
Ola obudziła
się wtulona w Patryka. Słyszała jak jego serce bije równomiernie. Spojrzała na
jego spokojną twarz. Leżeli na sofie, przykryci kocem, który przyniósł
mężczyzna, kiedy oglądali jakiś film w telewizji. Dziewczyna cieszyła się, że
mężczyźnie nie spieszyło się do niczego. Chciała wstać i pójść do łazienki, ale
obudziła swojego ukochanego.
– Dzień dobry. – przywitała go
radośnie.
– Dzień dobry. Wyspałaś się? –
zapytał, rozciągając się.
– Przy tobie zawsze się wysypiam. –
Patryk przyciągnął ją do siebie i pocałował.
– Głodna?
– Yhym…
– To pójdę się odświeżyć i przygotuję
coś na śniadanie.
Usiadła po
turecku na sofie i czekała, aż mężczyzna opuści łazienkę. Kiedy ona się
odświeżała, Patryk gotował jajka i kroił warzywa na kanapki. Ola wychodząc z
pomieszczenia, poczuła aromat parzonej kawy, która przywiodła ją do kuchni, ale
poczuła również zapach jajka, co spowodowało u niej nudności. Szybko pobiegła
do łazienki. Patryk zdziwił się jej zachowaniem. Podszedł do drzwi, pukając do
nich, ale dziewczyna nie odpowiadała. Po dłuższej chwili, otworzyła je, patrząc
na niego z przerażeniem.
– Dobrze się czujesz?
– Tak. – ominęła go.
– Na pewno?
– Tak. – odpowiedziała ostro. – Muszę
ci coś powiedzieć.
– Co takiego?
– Ja…
– Jesteś w ciąży?
– Patryk…
– No tak. – potarł czoło. – Mogłem
się domyślić jak mówiłaś mi, że jesteś szczęśliwa, że jesteś w raju. Ułożyłaś
sobie życie na nowo.
– Patryk, proszę. – zrobiła kilka
kroków, a on powstrzymał ją, aby nie zbliżała się do niego.
– To jest dziecko Alexa? Jednak
jesteś z nim, a mówisz innym, że nie. Dlaczego mi nie powiedziałaś?
– Patryk, to nie tak…
– A ja cię ciągnąłem tu, myśląc… –
mówił sam do siebie. – No właśnie. Co ja sobie myślałem? Że dalej mnie kochasz?
– Patryk…
– Wracaj do niego. Idź i bądź
szczęśliwa. I pogratuluj mu ode mnie. Facet ma cholerne szczęście. – odwrócił
się na pięcie i zamknął się w łazience. Ola podeszła i zaczęła pukać.
– Patryk to nie tak. Patryk proszę,
otwórz drzwi. Porozmawiajmy. Patryk! – uderzyła pięścią. – To twoje dziecko!
Patryk! To jest twoje dziecko! Nic mnie nie łączy z Alexem! Patryk!
Usłyszała
dzwoniącą komórkę, ale na początku ją zignorowała, dobijając się do drzwi. Po
kilku minutach zrezygnowała i wyciągnęła telefon. Odebrała zrozpaczona, że
mężczyzna nie chciał z nią rozmawiać. Ale to był dopiero początek jej nerwów.
Patryk usłyszał krzyki dobiegające z salonu. Wyszedł szybko i zobaczył
zrozpaczoną dziewczynę.
– Co się stało? – zapytał, podchodząc
do niej.
– Agaty nie ma w domu.
– Może poszła do szkoły.
– Nie! – krzyknęła zdenerwowana. –
Nie spędziła nocy. Rozumiesz?! Nie ma jej w domu… – usiadła, a Patryk przytulił
ją do siebie, całując w głowę.
– Spokojnie.
– Nie ma jej… – płakała, a w głowie
miała tylko jedno. – Muszę jechać do domu. – zerwała się na równe nogi. – Muszę
jechać… – wzięła swoje rzeczy i pobiegła do wyjścia. Patryk zrobił to samo.
– Zaczekaj. Pojadę z tobą.
– Musze jechać do Pawła.
– Ola, uspokój się. – złapał ją za
ramiona. – Wszystko będzie dobrze.
– To moja wina. – szepnęła, patrząc
na niego. – Zaufałam mu… Jak coś jej się stanie… – po jej policzkach płynęły
kolejne łzy.
– Nic się jej nie stanie.
– Alex… To on…
Wsiedli do
samochodu i mężczyzna z piskiem opon ruszył do mieszkania Oli. Zaparkował przed
budynkiem, a dziewczyna ruszyła biegiem do środka. Przed drzwiami szukała kluczy
do mieszkania, za to Patryk dzwonił do drzwi. Otworzyła im Dagmara, zdziwiona
ich widokiem. Ominęła ją i wbiegła do salonu.
– Co tu robicie? Przecież zakład
jeszcze trwa. – Paweł spojrzał na parę.
– Agaty nie ma w domu. Nie spędziła
tam nocy. Alex ją uprowadził. – rzekła spokojniejszym tonem.
– Co? – patrzył na nią zaskoczony,
kręcąc głową.
– Nie ma jej. To moja wina. –
ponownie zaczęła płakać. Podszedł do niej i mocno przytulił.
– To nie jest twoja wina.
– Idź spakować wasze rzeczy. – Patryk
zwrócił się do Dagi. – Zawiozę was do domu.
– Dobrze. Zadzwonisz do Adama i
powiesz mu co się stało?
– Tak.
Dziewczyna
poszła do pokoju i zaczęła pakować swoje i Pawła rzeczy. Natomiast Patryk
wyszedł na balkon i wybrał numer do Adama, po kilku sygnałach usłyszał jego
głos.
– Cześć Patryk. Co się stało, że
dzwonisz? Nie zajmujesz się Olą? – zaśmiał się.
– Zajmuje się. Gdzie jesteś?
– Jeszcze w domu. Za chwile jadę do
Agaty. Co jest?
– Chodzi o Agatę.
– Co z nią? – usłyszał zdenerwowanie
w jego głosie.
– Nie ma jej w domu. Podobno też nie
spędziła nocy.
– Co?! – krzyknął. – Jadę do niej!
Chłopak
rozłączył się i wybiegł ze swojego mieszkania. Patryk wziął głęboki oddech i
wszedł do środka. Dagmara przyniosła mu walizki, swoją i Oli. Paweł upierał się, że pojedzie swoim autem, ale ukochana przekonała go, że nie
jest w stanie prowadzić. Zgodził się z niechęcią i ruszyli w drogę.
Karol zadzwonił,
informując go, że Amerykanie przełożyli spotkanie. Za to ten powiedział mu o
Agacie. Przyjaciel zrobił to samo co reszta. Zabrał rzeczy i wyszedł z
mieszkania. Po chwili wrócił po Julię. Wściekła i zdenerwowana dziewczyna,
krzyczała na niego. Mężczyzna też nie wytrzymał i krzyknął na nią, a ona
spojrzała na niego przerażona i wsiadła do auta.
Końcówka zawsze taka trzymająca w napięciu �� czas ekam z utęsknieniem
OdpowiedzUsuń