Dni mijały, a partnerzy nie mieli
dużo pracy. Pomagali innym śledczym w rozwiązywaniu spraw. Pewnego dnia, kiedy
Róża wracała do domu, zobaczyła tajemniczą paczkę na swojej wycieraczce. Weszła
do środka, odłożyła swoje rzeczy i wyjęła zawartość koperty. Przeczytała list i
obejrzała zdjęcia. Do nich dołączona była również karteczka.
„Teraz wiesz dlaczego cierpisz.”
Wybiegła z mieszkania i wsiadła do
samochodu, wciskając gaz do dechy. Zaparkowała przed budynkiem, trzaskając
drzwiami.
– Prokurator…
– Zamknij się! – wskazała na nią
palcem, wchodząc do gabinetu.
– Panie prokuratorze. – za kobietą
weszła jego asystentka.
– Możesz już iść do domu. Nie będę
cię potrzebował.
– Dobrze. – opuściła kancelarię,
zostawiając parę samą w budynku.
– Wróciłaś na powtórkę? – podszedł do
niej uśmiechnięty, nie spodziewając się mocnego ciosu w twarz. – Okej,
zrozumiałem. Radzym się dowiedział?
– Ważniejsze jest to, czego ja się
dowiedziałam.
– Czego? – zmarszczył brwi.
– Proszę. – rzuciła w niego kopertą.
– Co to jest?
– Sama chciałabym wiedzieć.
Łukasz wyjął zawartość koperty i od
razu odłożył zdjęcia, siadając za biurkiem i chowając twarz w dłoniach. Róża
przyglądała się mu z założonymi rękoma.
– Wyjaśnisz mi o co chodzi? Zabiłeś
ją?
– Nie.
– Kim ona jest?
– To córka Law'a.
– Co?! – w jej oczach pojawiły się
łzy. – Zabiłeś córkę największego mafiosy w mieście?
– Nie zabiłem jej! Jest w śpiączce.
– Nie wierzę… – chwyciła się za
głowę.
– Płacę za jej leczenie.
– Przez ciebie o mało nie zginęłam. –
po jej twarzy płynęły łzy. – Przez ciebie straciłam to, co najbardziej pragnęłam!
Straciłam nadzieję! Nienawidzę cię!
– Róża. – wstał i chwycił ją za rękę
trzymając.
– Zostaw mnie!
– To był wypadek. Weszła mi pod
maskę. Nie zdążyłem zahamować. Spanikowałem. Uciekłem.
– Nie... – spojrzała na niego
zaskoczona. – Zostawiłeś ją na pastwę losu? Jak mogłeś?!
– Nie wiedziałem...
– Zamilcz! Nie chcę cię znać!
– Róża.
– Nienawidzę cię! – czuła ból w
klatce, wypowiadając te słowa, a łzy spływały po jej policzkach. – Nienawidzę
cię. – wyszeptała.
Opuściła gabinet, trzaskając
drzwiami. Nie zauważyła mężczyzny, który stał przy oknie. Słyszał ich całą
rozmowę. Kiedy kobieta wyszła, przywitał się z nią, lecz ta nie zwróciła na
niego uwagi. Odczekał chwilę, upewniając się, że Doft opuściła budynek, a
następnie wszedł do środka.
– Łukasz Staszek, pamiętasz mnie? –
zapytał, uśmiechając się złośliwie.
Róża zbiegła po schodach i wsiadła do
samochodu. Nie wytrzymała napięcia, które siedziało w niej i zaczęła głośno
krzyczeć, uderzając w kierownicę. Oparła głowę o nią, płacząc. Kiedy w końcu
się uspokoiła, odpaliła silnik i jeździła po mieście bez sensu. Nie chciała
wracać do pustego mieszkania, gdzie wracałaby do wspomnień, ale też nie chciała
być sama. Zatrzymała auto, wysiadła z niego i szła przed siebie. Ciągle myślała
o Łukaszu i tym co zrobił. Weszła do bloku i stanęła przed drzwiami i czekała.
– Róża?
Radzym otworzył i ujrzał zapłakaną
kobietę. Widząc go, rzuciła mu się w ramiona, przytulając mocno. Ponownie
rozkleiła się. Mężczyzna nie pytał o nic. Zamknął drzwi i odwzajemnił uścisk.
Długo stali przytuleni, kiedy zaprowadził ją do salonu i podał gorącą herbatę.
– Co się stało? – zapytał, siadając
obok niej.
– Powrót do przeszłości bywa bardzo
bolesny.
– Ma to związek ze Staszkiem?
– Tak. – zamilkła.
Koner czekał cierpliwie. Widział, że
Róża walczy ze sobą. Nie chciał jej ponaglać, ale czuł że powie coś, czego nie
chce usłyszeć. Doft odłożyła kubek i podciągnęła nogi do góry, obejmując je
rękoma.
– Byliśmy małżeństwem.
– Co?! Ty i on?
– Od zawsze marzyłam, żeby dostać się
do policji. Kiedy skończyłam liceum, od razu zapisałam się na testy. Komendant
był dobrym znajomym ojca, więc pomógł mi przygotować się do tego wszystkiego.
Testy zaliczyłam dopiero za trzecim razem. Nie mogłam przejść klasyfikacji
fizycznej. I nie patrz się tak na mnie. Trudno było mi zdobyć ten minimalny
czas. Ale mniejsza z tym. Potem wszystko poszło z górki. Na początku pracowałam
jako zwykły funkcjonariusz, ale chciałam czegoś więcej. Studiowałam
resocjalizację i fascynowałam się pracą śledczych. Nawet napisałam o tym pracę
magisterską. Wiem, trochę dziwne to. – wytłumaczyła, widząc jego minę. – I tak
skończyłam studia i trafiłam do grona śledczych. Można powiedzieć, że Marek, mój
partner, wciągnął mnie do swoich znajomych. Tam poznałam Łukasza. Irytował
mnie, ale nie mogłam powiedzieć czy negatywnie czy pozytywnie. Gdy go
widziałam, miałam ochotę go rozszarpać, a ja go nie było, zastanawiałam się co
robi w danym momencie. Ciągle się droczyliśmy. Jeden drugiemu dogryzał. –
zaśmiała się. – I coś między nami zaiskrzyło. – uśmiechnęła się na to
wspomnienie, dotykając swoich ust. – Zaczęliśmy ze sobą chodzić, choć
zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam, bo wiedziałam ile Łukasz miał romansów
na swoim koncie, ale zaryzykowała. Po roku oświadczył się i wzięliśmy ślub. Był skromny, w gronie
rodziny i przyjaciół. Po ślubie chciałam mieć dziecko, ale Łukasz nie był
jeszcze gotowy. Tak się tłumaczył. Przez dwa lata odkładaliśmy to, aż
zaczęliśmy się oddalać od siebie. Jego matka zareagowała na to i żeby ratować
małżeństwo, postanowił, że już przyszedł czas. Kiedy dowiedziałam się, że
jestem w ciąży, cieszyłam się jak małe dziecko. Pragnęłam je mieć. – po jej
policzkach spłynęły łzy. – Łukasz, wiedząc o tym, zakazał mi pracować.
Kłóciliśmy się, nie mogłam wytrzymać napięcia, więc wyprowadziłam się do mojej
przyjaciółki. Przepraszał mnie i prosił, abym wróciła. – zamknęła oczy, biorąc
głęboki oddech. – Tamtego dnia, pojechałam razem z Markiem, do tamtego banku.
Widziałam jego śmierć. Zginął na moich oczach, a ja nic nie mogłam zrobić.
Chciałam się obudzić z tego koszmaru, ale… – jej głos załamał się. – To był
dopiero początek. Zostałam postrzelona. Ból w podbrzuszu był nie do zniesienia.
Myślałam tylko o dziecku. Nie chciałam go stracić. Straciłam przytomność i
obudziłam się w szpitalu. I wtedy… – kolejna fala łez słynęła po policzkach. –
Lekarz oznajmił to czego nie chciałam nigdy usłyszeć. – zamknęła oczy.
– Ciii…
– To nie było wszystko. Powiedział
mi, że nigdy już nie zajdę w ciążę. Nigdy… To był dla mnie wyrok śmierci.
Wolałam usłyszeć, że mam raka niż to, że już nigdy nie urodzę dziecka. –
ponownie się załamała.
– Spokojnie. – Koner próbował ją
uspokoić. – Będziesz miała jeszcze dziecko i będziesz wspaniałą matką na
świecie.
– Nigdy…
Długo milczeli. Radzym trzymał ją w
objęciach, głaszcząc po ramieniu. Róża uspokoiła się, wzięła głęboki oddech i
zaczęła kontynuować opowiadanie swojej historii.
– Nie mogłam się pozbierać. Wpadłam w
depresję. Łukasz postanowił, żebyśmy wyjechali do domu nad morzem, który
odziedziczył w spadku po babci. Zgodziłam się. Mieliśmy spędzić tam miesiąc i
wrócić do miasta, ale ja nie chciałam. To miejsce przypominało mi o mojej
tragedii, którą przeżyłam. – spojrzała mu w oczy. – Teraz wiesz, dlaczego nie
chciałam tu wracać.
– To wszystko przypomina ci o
wypadku.
– Tak… Trudno mi było tu przyjechać
cztery lata temu. Chociaż teraz też… Wróćmy do mnie i Łukasza, bo na pewno
jesteś ciekaw jak to się skończyło.
– Nie będę ukrywał.
– Po miesiącu on wrócił do miasta, ja
zostałam nad morzem. Przyjeżdżał w każdy weekend, ale to nic nie dawało.
Próbował się do mnie zbliżyć, ale ciągle go odtrącałam. Patrzył na mnie
litościwie. Nie mogłam tego znieść. Nigdy mi tego nie powiedział, ale czułam,
że myśli o tym. To była moja wina. Tak na początku myślałam. Postanowiłam, że
lepiej będzie dla nas jak się rozstaniemy. Łukasz nie chciał, prosił, abym przemyślała,
ale byłam nieugięta. Złożyłam pozew. Podarował mi dom po swojej babci, choć go
nie chciałam. I nasze drogi się rozeszły. Nasze relacje miały pozostać w
„przyjaźni”, ale przestaliśmy się kontaktować ze sobą. Ale wiem, że on dzwonił
do mojej gosposi, żeby dowiedzieć się co u mnie.
– Skąd to wiesz?
– Któregoś dnia usłyszałam jak
rozmawia z nim.
– I?
– Myślała, że ją zwolnię. No wiesz… –
uśmiechnęła się.
– Wiem jaka potrafisz być
profesjonalna.
– Kazałam jej za każdym razem
pozdrawiać Łukasza. Teraz tego żałuję.
– Dlaczego?
– Dzisiaj dowiedziałam się, dlaczego
straciłam dziecko.
– Nie rozumiem. – zmarszczył brwi. –
Wtedy była strzelanina i zostałaś postrzelona przez tych bandytów.
– To nie oni. Łukasz jeszcze przed
tym jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży, potrącił dziewczynę i uciekł z
miejsca wypadku.
– Nie wierzę. Staszek?
– Tak. Zrobił to. Zostawił ją, nie
udzielając jej pomocy. A ciągle powtarza, że grozi za to kara, a sam jej
uniknął.
– Kim była ta dziewczyna?
– Córką największego mafiosy.
– Law’a?
– Zemścił się na nim.
– A co dziewczyną?
– Jest w śpiączce. Łukasz podobno
płaci za jej leczenie. Będę musiała iść do szpitala.
– Po co?
– Dowiedzieć się czegoś więcej o jej
stanie. – zamilkła. – Ten gnojek prawie ją zabił! A ja przez niego straciłam
dziecko i nadzieję, że kiedykolwiek je urodzę. Nienawidzę go. – wypowiadając te
słowa, zamknęła oczy.
– Wtedy w windzie… Wydarzyło się coś
między wami?
– Gdybym wiedziała, zabiłam gnoja!
Przez ten cały czas obwiniałam się, że to była moja wina. Że mogłam zrezygnować
z pracy.
– Chciał cię chronić. Może był
szantażowany i nie chciał cię narażać na niebezpieczeństwo.
– Nie mów mi, że trzymasz jego
stronę?
– Nie trzymam, mówię jak mogło być.
– To dlaczego mi nie powiedział o tym
wypadku? Jeśli byliśmy małżeństwem to powinniśmy wszystko sobie mówić, a nie
mieć przed sobą tajemnic.
– Może się bał, że go zostawisz.
– A ty co byś zrobił? – zapytała po
chwili zastanowienia.
– Nie mam pojęcia. Ale na pewno nie
zostawiłbym jej bez pomocy.
– Dlaczego on to zrobił?
– Nie zadręczaj się tym, bo i tak nie
odpowiesz sobie na to pytanie. Wątpię, żeby sam Łukasz wiedział dlaczego
uciekł.
– Powiedział mi, że spanikował.
– Dziwne w jego przypadku, ale
realne. Też jest człowiekiem.
Obydwoje zamilkli i patrzyli przed
siebie, pogrążeni w swoich myślach. Radzym bez słowa udał się do kuchni po piwo
i wrócił z dwoma butelkami, podając jedną kobiecie. Róża była mu wdzięczna za
to, że jej wysłuchał. Mężczyzna zaproponował jej, żeby gdzieś wyszli. Na
początku wahała się, ale po jego namowach, że zapomni choć na chwilę o
wszystkim, zgodziła się. Przed wyjściem zadzwoniła jej komórka. Numer był dla
niej nieznany.
– Słucham.
– Czy rozmawiam z panią Różą?
– Tak. O co chodzi? – zapytała,
słysząc słowa kobiety. – Co?!
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz