Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

30 września 2019

Asystentka

33

            Para ogarnęła bałagan, który zrobili chwilę temu. Dziewczyna poprawiła krawat swojemu partnerowi, a następnie zdjęła go i zabrała ze sobą. Wychodząc, przypomniała sobie, że miała zadać jeszcze jedno pytanie.
– Jakie atrakcje będą na tym przyjęciu?
– Jeszcze nie wiem, a masz jakiś pomysł?
– Niech Karol zrobi striptiz dla Julii. – podeszła do biurka.
– I kto tu ma brudne myśli?
– Zazdrosny jesteś?
– Sam mógłbym to zrobić dla ciebie.
– Tak? A kiedy?
– To będzie niespodzianka.
– Dzisiaj?
– Nie.
– Jutro?
– Nie.
– Hmm… – wydymała usta.
– Niespodzianka. – pocałował ja. – Wracamy do pracy.
– Krawat zatrzymuję.
– Znowu?

– Może go oddam, może nie…
– Ola…
– Praca czeka. – wysłała mu całusa i wyszła.
            Patryk zadzwonił na podany przez Olę numer. Marcin był zaskoczony, że brat jego partnerki dzwonił do niego. Myślał, że nie zaakceptował go. Mężczyzna na początku nawiązał luźna rozmowę, co chłopakowi wydało się podejrzane. Kiedy zapytał wprost, Patryk przyznał się i wyjaśnił po co do niego dzwonił. Marcinowi spodobał się pomysł i zgodził się na to. Po pracy miał się z nim spotkać i omówić plan przyjęcia. Po rozmowie, udał się do Karola, aby poinformować go o imprezie. Patryk wszedł rozradowany do gabinetu przyjaciela.
– Co się stało, że jesteś taki zadowolony?
– Marcin organizuje przyjęcie urodzinowe dla Julii w sobotę.
– A gdzie?
– W Mozelii.
– Na bogato. – burknął.
– Znowu jesteś zły.
– Nie podoba mi się ten typek. Ile oni się znają?
– Dość długo.
Tylko nie całą dobę.
– Dlaczego ja nic o nim nie wiem? – zaczął chodzić po pomieszczeniu.
– Może Julia nie chciał tobie nic mówić o nim, bo wie, że skrytykowałbyś go bez poznania.
– Nikt nie zasługuje na nią.
– To ma zostać starą panną do końca życia?
– Nie! – krzyknął.
– Karol, ja go poznałem i od razu polubiłem. Ma duże poczucie humoru. Julia czuje się przy nim szczęśliwa, i to jest najważniejsze. Powinieneś go poznać. Może się zaprzyjaźnicie.
– Może jeszcze powinienem z nim zamieszkać? – wstał i ruszył do wyjścia.
– Jak chcesz. – zaśmiał się. – Cześć.
            Po pracy Patryk pojechał na spotkanie z Marcinem. Obydwoje punktualnie zjawili się na miejscu i od razu przeszli do konkretnego tematu.
– Dlaczego ja mam być głównym organizatorem przyjęcia?
– Chyba jesteś z Julią?
– Teoretycznie tak.
– Praktycznie mam nadzieję, że nie.
– Nie.
– To dobrze, bo Karol chyba nie zniósłby tego. – mężczyzna zaśmiał się.
– Znowu Karol.
– On nie cierpi ciebie, a ty jego.
– Nie chodzi mi o to. Julia od rana mówiła o nim i mam dość dalszego słuchania.
– Od rana? To nie była w pracy?
– Była. Pracuje u mojego wuja. – uśmiechnął się szeroko.
– Jaki ten świat jest mały.
– Aż za bardzo. Kto by przypuszczał, że moja przyjaciółka zwiąże się z kimś takim ja ty, a ja będę udał chłopaka twojej siostry.
– Nie musisz tego robić.
– Ale chcę. Julia jest bardzo dobrą dziewczyną i zasługuje na szczęście.
– To prawda. Zgadzasz się?
– Ostatecznie.
– To może dzisiaj omówimy wstępnie jak to ma wyglądać, a jutro spotkamy się w klubie i już konkretnie zaplanujemy imprezę.
– Karolowi opadnie szczęka, że taki ktoś jak ja potrafi zadbać o taką kobietę jak Julia.
– Dobra macho, najpierw zaplanujmy to, co będzie się tam działo.
            Zeszło im na to całe popołudnie. Kiedy Ola dzwoniła do swojego ukochanego, ten nie odbierał. Zaczęła się denerwować i poczuła ukłucie zazdrości. Szybko rozwiała to uczucie i zaczęła się z tego śmiać. Po powrocie Dagmary, przyjaciółki myślały o prezencie dla Julii.
            Wieczorem Patryk oddzwonił do Aleksandry i przeprosił ją za to, że nie odbierał. Opowiedział jej o spotkaniu z Marcinem, ale nie zdradził swojego planu, co trochę rozzłościło dziewczynę. Ta za to ta przekazała mu kilka pomysłów na prezent. Po długich sporach doszli do porozumienia i wybrali podarunek urodzinowy dla siostry mężczyzny.
Natomiast Karol po powrocie do domu, nalał sobie alkohol do szklanki. Sącząc go, rozmyślał jak zaskoczyć dziewczynę w ważnym dniu dla niej.
– Muszę wymyślić coś oryginalnego. Tylko co? – wyszedł na balkon i spojrzał w niebo. – Już wiem. – uśmiechnął się szeroko.
            Aleksandra jak zawsze pojawiła się punktualnie w firmie. Wykonała wszystkie czynności dotyczące pracy i czekała na swojego szefa. Patryk spóźniał się już godzinę, co ją zdziwiło. Postanowiła zadzwonić, lecz mężczyzna znowu nie odbierał. Przez jej głowę przebiegały różne myśli. Po kilku telefonach wzięła swoje rzeczy i poszła poinformować Karola, że jedzie do ukochanego.
– Ola, uspokój się. – szedł za nią do windy.
– Nie odbiera telefonów. Nigdy mu to się nie zdarzyło. Może mu się coś stało?
– Spokojnie. Może gdzieś zostawił komórkę i nie słyszy dzwonka.
– Zawsze ma przy sobie. To nie jest do niego podobne, że nie przyszedł do pracy, nie informując mnie o tym.
– Ola, spokojnie. – złapał ją za ramiona. – Oddychaj.
– A jak Amanda mu coś zrobiła?
– Nie.
– Muszę jechać. – weszła do środka.
– Może pojadę z tobą?
– Nie. Ktoś musi być na posterunku.
– Jedź ostrożnie.
            Dzień był bardzo upalny. Ludzie chodzili rozebrani po chodnikach, co jeszcze bardziej zdenerwowało dziewczynę. Nawet muzyka płynąca z radia jej nie uspokoiła. Dzwoniła jeszcze kilka razy dzwoniła do mężczyzny, ale ten dalej nie odbierał. Po przebiciu się przez korek, zaparkowała pod budynkiem i pobiegła do środka, krzycząc do recepcjonisty przywitanie. Chłopak zdziwił się zachowaniem gościa. Wzruszył ramionami i wrócił do swojej lektury. Kiedy zajechała windą na piętro, pobiegła do drzwi i zaczęła nerwowo dzwonić do drzwi. Po chwili ukazał się on.
– Patryk. – odetchnęła z ulgą i rzuciła mu się na szyję. – Nic ci nie jest? – dotykała go po twarzy i klatce piersiowej.
– Nie? Ola, co się stało?
– Nie odbierałeś ode mnie telefonu. Zdenerwowałam się, myślałam, że coś ci się stało.
– Nic mi nie jest. – weszli do środka.
– Dlaczego nie odbierałeś telefonu?
– Wyciszyłem go, bo… – spojrzał na nią.
– Bo co? Patryk nie denerwuj mnie.
– Okres dostałaś?
– Patryk!
– Spokojnie. – podszedł do niej i chciał przytulić, lecz go odepchnęła.
– Dlaczego?
– Amanda dzwoniła.
– Wiedziałam. – odwróciła się do niego plecami i zaczęła chodzić po salonie.
– Co? – spojrzał na nią podejrzanie. – Ty coś wiesz? – spojrzała na niego i szybko odwróciła wzrok. – Mów! – rzekł stanowczo.
– Ona chce mi ciebie odebrać.
– Co? – parsknął śmiechem. – Ola, to…
– Patryk. – odwróciła się do niego. – Ona nie może znieść tego, że jesteś szczęśliwy ze mną i zrobi wszystko, żeby zniszczyć nasz związek.
– Kochanie. – podszedł do Oli i ujął jej twarz w dłonie. – Nie pozwolę, aby ktoś zniszczył naszą miłość. Nikt tego nie zrobi. Rozumiesz?
– A jak…?
– Ciii… Obiecuję, że nikt, rozumiesz, nikt nie będzie w stanie nas rozdzielić. Obiecuję.
– Kocham cię.
– Ja ciebie też. – przytulił ją do siebie.
– Dlaczego nie ma cię w firmie?
– Spotykam się z Marcinem.
– Po co?
– Zabieram go do klubu, żeby pokazać gdzie to jest. Uwierzysz, że nie wiedział o nim.
– A skąd miał wiedzieć, jak do Polski przyjeżdża dwa razy do roku i to jeszcze nie do miasta, tylko do rodziny.
– Jedynie, że tak.
– To wczoraj nie omówiliście planu przyjęcia?
– Wstępnie, a dzisiaj konkretnie.
– Jutro też spędzisz z nim dzień?
– Zazdrosna jesteś?
– Nie, ale…
– Zazdrośnica. – trącił palcem o jej nos.
– Nie!
– Tak.
– Spędzaj z nim tyle czasu ile chcesz, ja wracam do pracy. – wzięła torebkę i szła w kierunku drzwi.
– Hej. – załapał ją za rękę.
– Puść! – wyrwała mu ją.
– Dobrze, spędzę z nim każdą wolną chwilę.
– Tylko spróbuj! – odwróciła się do niego i wskazała palcem.
– Też cię kocham. – wysłał jej całusa.
– I tak ma być. Wieczorem przyjedziesz do mnie?
– Jak się wyrobię, to tak.
– A co takiego masz do roboty?
– Muszę jechać do domu i zobaczyć czy ekipa skończyła remont. Dzisiaj mieli to zrobić.
– Zadzwoń.
– Dobrze, zazdrośnico.
– Nie jest… – szybko zamknął jej usta pocałunkiem. – Kocham cię.
– Idź już, bo zostawiłaś firmę na pastwę losu.
– Nieprawda. Karol jest na czele.
– A temu co się stało? Chce zostać pracownikiem miesiąca? – zaśmiał się.
– Może.
– Idź już.
– Wyganiasz mnie?
– Możesz zostać jak chcesz. – odchylił rąbek ręcznika.
– Chciałbyś. – uśmiechnęła się szyderczo.
            Aleksandra uspokoiła się po wizycie u Patryka i pojechała prosto do firmy. Kiedy była na miejscu, Karol przyszedł do niej, aby dowiedzieć się co z jego przyjacielem. Dziewczyna opowiedziała mu o wizycie u ukochanego. Mężczyzna zdziwił się, że jego była kochanka dobija się do swojego byłego i zaczął rozmyślać o jej planie, ale kiedy usłyszał o spotkaniu z Marcinem, wszelkie myśli o Amandzie znikły.
– Chce się z nim zaprzyjaźnić czy co?
– Marcin potrzebuje pomocy, więc Patryk się zgodził. Kto, jak nie on, zna dobrze Julię?
– Ja.
– Tak. Akurat ty pomógłbyś Marcinowi.
– A dlaczego by nie?
– Karol, znam cię. Nie wiem czy Marcin wyszedłby z tego cało.
– Cało, a dlaczego…
– Karol, proszę. – nie wytrzymała i powiedział to, co powinna trzymać za zębami. – Przyznaj się, że kochasz Julię.
– Ja… – spojrzał na nią zaskoczony i nie wiedział co ma odpowiedzieć.
– No ty.
– Nie kocham jej.
– Serio?
– Kpisz ze mnie?
– Przecież to widać po tobie, że szalejesz za nią, tylko boisz się przyznać do tego.
– Julia jest dla mnie…
– Tak, tak, tak. Jak siostra. Bla, bla, bla. Pieprzysz jak potłuczony!
– Wracam do pracy, jak mam pieprzyć jak potłuczony.
– Może jak będziesz sam, to przyznasz się do swoich uczuć. – krzyknęła za nim. – Ca za uparty facet?
– Co za baba?! Nie będzie mi mówi, że kocham Julię, bo jej… – wszedł do gabinetu i trzasnął drzwiami. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić, więc położył się na podłodze i wpatrywał się w sufit. – Nie kocham Julii. Nie kocham. Nie kocham. Nie kocham. Nie kocham. Kocham. Nie! Człowieku ty jej nie kochasz. – zerwał się i usiadł.
– Szefie, wszystko w porządku? – do środka weszła jego asystentka.
– Nic nie jest w porządku. – wstał i odwrócił się do niej przodem. – Dziękuję Klaudio, możesz wrócić do pracy. A! Mam dzisiaj jakieś spotkania?
– Nie.
– Dziękuję. – uśmiechnął się.
            Patryk podjechał pod podany przez Marcina adres i oboje pojechali do klubu. Na zewnątrz czekał na nich właściciel. Na widok mężczyzn, ucieszył się i zaprosił ich do swojego biura. Idąc przez salę, chłopak był zachwycony wystrojem klubu.
– Dużo musiał pan zainwestować w ten klub. – stwierdził Marcin.
– Półtora miliona.
– Osiąga pan duże zyski?
– Zależy od tygodnia. Niekiedy dziesięć tysięcy, a nawet dwadzieścia.
– Nieźle. A jakie imprezy, oprócz dyskotek i przyjęć urodzinowych, pan urządza?
– Wszystkie?
– Nawet stypy?
– Nawet. – zaśmiał się. – Ostatnio obok wybudowałem restaurację.
– Więc prowadzi pan podwójny interes.
– Można tak powiedzieć. Jeszcze jakieś pytania?
– Nie. Kolega wszystkiego się dowiedział. – Patryk klepnął chłopaka w plecy.
– Tak. Wiem wszystko.
– To zapraszam do mnie. Omówimy przyjęcie, które chcą panowie zorganizować.
– Tylko nie zadawaj głupich pytań. – Patryk szepnął do niego.
– W ogóle się nie odezwę.
            Mężczyzna spojrzał na niego, ale się nie odezwał. Właściciel wyciągnął umowę i zaczął pisać dane mężczyzn, natomiast Patryk przekazał właścicielowi swoje wymagania: miał być najlepszy DJ oraz najlepszy alkohol. Opowiedział również o pomyśle chłopaka, który ma być zrealizowany.
– Wszystko spisałem. Może pan podpisać.
– Marcin, proszę.
– Ale ja…
– Wszelkie koszty pokrywam ja, ale to ty jesteś organizatorem, więc to twój podpis powinien widnieć na umowie.
– No dobrze. – podpisał się w wyznaczonym miejscu.
– Dziękuję. To zapraszam panów na salę.
            Właściciel wytłumaczył Marcinowi, gdzie co się znajduje i przedstawił menedżera sali, do którego może się zwrócić o pomoc w przygotowaniu imprezy. Natomiast Patryk siedział przy barze i pił wodę.
– Jeszcze nigdy nie widziałem takiego klubu. Nawet w Niemczech takich nie ma.
– Wystarczy tutaj przyjechać i masz. – wskazał na pomieszczenie.
– Mam. – westchnął.
– Tęsknisz za rodzinnym domem, który tutaj był?
– Nie chciałem wyjeżdżać z Polski. Miałem tu przyjaciół, ale rodzice się uparli.
– Nie mogłeś zostać u dziadków?
– Zmarli ja byłem mały.
– Przykro mi. A ktoś z rodziny?
– Siostra mamy i tak miała za dużo swoich problemów, to jeszcze miałaby mieć mnie na głowie? Nie, dziękuję.
– Moi rodzice też chcieli, abym wyjechał z kraju i uczuł się za granicą, ale uparłem się i zostałem.
– Ja też bym tak zrobił, ale nie mogłem.
– To jest najgorsze, jak czegoś bardzo chcesz, a nie możesz dostać, bo ktoś temu zabrania.
– Życie jest do dupy, ale zarazem piękne.
            Mężczyzna odwiózł chłopaka do domu. Powiedział mu, że jak będzie miał problem z przygotowywaniami przyjęcia, ma zadzwonić do niego, a on pomoże pozałatwiać sprawy dotyczące imprezy.
– Przecież jestem organizatorem i sam dam sobie radę. – zaśmiał się.
            Patryk pojechał do domu, żeby sprawdzić czy ekipa skończyła, a następnie do mieszkania, odświeżyć się. Wieczorem zadzwonił do Oli i poinformował ją, że zjawi się u niej. Dziewczyna wygoniła swoich lokatorów z mieszkania i kazała im iść do kina, a potem gdzie tylko chcą, tylko żeby nie przeszkadzali jej i Patrykowi. Mężczyzna punktualnie zjawił się u niej. Kiedy otworzyła drzwi, stał oparty ręką o futrynę, a w drugiej trzymał wino.
– Czy panienka chciała się ze mną widzieć?
– No nie wiem. A co ma pan w swojej ofercie?
– Mile spędzony wieczór.
– Tylko?
– Jeśli panienka chce, to nawet noc.
            Ola przygryzła wargę i tajemniczo się uśmiechnęła. Złapała go za bluzkę i wciągnęła do środka, całując namiętnie. Kiedy leżeli w łóżku dziewczyny, Patryk bawił się jej włosami. Opowiedział o dniu spędzonym poza firmą i zapytał swoją ukochaną o nią.
– Wszystko po staremu. Nic się nie zmieniło. Dalej stoi.
– Mam nadzieję. – zaśmiał się.
– A jak dom? Ekipa skończyła?
– Tak. Mogę zacząć wnosić meble.
– Kiedy to zrobisz?
– Może jutro po pracy to zrobimy.
– My? – podniosła się i spojrzała na niego.
– My.
– Dobrze. – pocałowała go.
            Kiedy byli w kuchni, Patryk zauważył, że jego dziewczyna nie jest taka jak zawsze, więc zapytał o co chodzi. Na początku unikała tematu, ale mężczyzna przyparł ją do muru. Powiedziała mu o kłótni z Karolem. Nie był z tego zadowolony. Przytulił ją do siebie i zaniósł do łóżka, gdzie zasnęli przytuleni do siebie.
            Późnym wieczorem do mieszkania wróciła Dagmara z Pawłem. Zauważyli otwartą butelkę wina i dwa kieliszki. Wymienili spojrzenia i wiedzieli, że rano przy stole zasiądzie czwarta osób.
– Może dopijemy do końca? – Paweł podszedł do stołu i wziął butelkę.
– Zostaw. Jestem zmęczona, chodźmy spać.
– Spać? A może jednak coś…? – złapał ją w talii i przysunął do siebie.
– Co? – zarzuciła mu ręce na szyję.
– Może to, co para obok?
– A może oni nie robili tego?
– Wierzysz w to?
– No dobrze, ale musimy to po cichutku zrobić.
– Dobrze. – szepnął i pocałował ją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz