Karol
tymczasem wrócił do domu jej rodziców po swoje rzeczy. Marzena i Robert byli
zaskoczeni zachowaniem swojej córki. Mężczyzna im wszystko wytłumaczył i
opowiedział co takiego się wydarzyło. Przeprosił, pożegnał się i wyjechał.
Kiedy wracał do domu, próbował skontaktować się z ukochaną, ale wyłączyła
telefon. Wiedział, że to koniec. W mieszkaniu zastał Kubę.
– Co tak szybko? – zapytał.
– Klaudia o wszystkim wie.
– I jak zareagowała?
– Jest wściekła.
– Nie. – usiedli przy stole. – Mogłem jej od razu powiedzieć.
– Dobrze wiesz, że nie chciała Cię poznać, a Ty uparty piąłeś
się ku celami, aż w końcu kiedy zdobyłeś ten szczyt, spadłeś.
– Wiem, powinienem jej powiedzieć, ale nie miałem odwagi.
Bałem się, że mnie odrzuci.
– A może jednak by zrozumiała. Porozmawiaj, wyjaśnij.
– Tylko, że ona nie chce ze mną rozmawiać. Wyłączyła telefon.
– To jedź do niej. Chłopie, zrób coś, bo stracisz to co jest
dla Ciebie najważniejsze.
Karol
spojrzał na brata i w duchu przyznał mu rację. Musiał coś zrobić, bo tak straci
Klaudię na zawsze. Nazajutrz pojechał do jej mieszkania, ale nikogo nie zastał,
więc postanowił poczekać na klatce schodowej. Próbował dodzwonić się do
dziewczyny. Ciągle włączała się sekretarka. Na schodach pojawiła się Marta.
– Cześć. Wiesz może gdzie jest Klaudia? – zapytał jej.
– Hej, nie. Pokłóciliście się?
– Klaudia jest na mnie zła.
– Wejdź. A co takiego zrobiłeś? – weszli do kuchni. Marta
odłożyła zakupy i usiadła naprzeciwko niego. – Więc jak?
– Nie mówiła nic Tobie?
– Nie. Przyjechała zdenerwowana, zamknęła się w pokoju, a
wieczorem wyszła z walizką i powiedziała, że wyjeżdża. Tyle ją widziałam.
– Mówiła gdzie?
– Nie. Powiedziała „Wyjeżdżam” i wyszła. O co poszło?
– Nie powiedziałem jej czegoś.
– Czego?
– Nieważne.
– Karol, to jest ważne, bo nie wiem dlaczego moja najlepsza
przyjaciółka tak się zachowuje. Jeśli coś jej zrobiłeś, to cholernie tego pożałujesz.
– pogroziła mu palcem.
– No dobrze, powiem Ci. Klaudia dowiedziała się, że Mateusz
był moim dawcą.
– Co?
– Mam przeszczepione serce Mateusza.
– Wiem kto to jest dawca. I o to jest teraz wściekła?
– Tak. Bardzo chciałem poznać osoby, które były związane z
Mateuszem i jedną z nich była właśnie Klaudia, ale ona nie chciała.
– Dlaczego? – Marta była w szoku, bo nie wiedziała nic o tym.
Temat o Mateuszu zawsze był zamknięty. Klaudia nigdy nie chciała o nim
rozmawiać.
– Kochała go. Nadal go kocha i nie chciała, bo bym jej o nim
przypominał.
– Co? Klaudia kochała Mateusza? Ty chyba w tym momencie ze
mnie żartujesz.
– Nie, powiedziała mi co do niego czuła.
– Przecież ona go nienawidziła. Zawsze się z nią droczył, co
ją bardzo wkurzało, a potem jeszcze wypadek jej brata, który spowodował
Mateusz. Pamiętam jak dzień przed tym Klaudia powiedziała, że da mu szansę na
to, aby spróbowali, ale później dowiedziała się, że to on był sprawcą tego
zdarzenia, znienawidziła go. I teraz mi mówisz, że ona go kochała?
– No tak. Sama mi przecież mówiła.
– Nie, to jest niemożliwe. Przecież nigdy się z nim nie
spotykała. Wiedziałabym o tym. – obydwoje spojrzeli gdzieś przed siebie i
patrzeli zamyśleni. – Klaudia zmieniła się od jego wypadku. Odwiedzała go w
szpitalu. Zawsze myślałam, że to dlatego, bo widziała jego wypadek i martwiła
się o jego stan. Czyżby wtedy się zakochała? Ale jak? Przecież on cały czas był
nieprzytomny. Ona by rozmawiała z nim paranormalnie? No chyba nie… Chociaż… –
spojrzała na niego z zwątpieniem. – Nie. To jest niemożliwe. – szepnęła.
– Nie wiem jak się w nim zakochała, ale pomóż mi ją znaleźć.
Gdzie ona może być?
– Zazwyczaj w takiej chwili byłaby na wzgórzu, ale to by
tutaj nie wracała. Musi więc być gdzieś indziej. Gdzieś, gdzie czuje się
dobrze, zapomina o problemach. To musi być miejsce gdzie się jej podobało,
czuła spokój wolność…
– Santa Maria Assunta. – przerwał jej.
– Co?
– Kościół, który zwiedzaliśmy w Positano.
– Klaudia byłaby teraz we Włoszech?
– Miejsce w którym czuje się swobodnie. Wiem tylko o dwóch.
– A ja o jednym i właśnie dowiedziałam się i o drugim.
– Właśnie. Jest to wzgórze w waszym rodzinnym miasteczku i
kościół w Positano. Klaudia jest we Włoszech. Lecę tam. – ruszył pospiesznym
krokiem do drzwi.
– Hej! – zawołała go. – Klaudia jest uparta i nie będzie
chciała Cię słuchać.
– Wiem, ale też wiem jak ją poskromić, aby mnie wysłuchała.
– Powodzenia.
Szczęście
mu dopisywało, bo samolot miał za trzydzieści minut, więc w tym czasie załatwił
wszystkie formalności. Pięć godzin później zarejestrował pobyt w hotelu.
Klaudii w nim nie było. Zastanawiał się gdzie mogłaby być teraz. Udał się na
wieczorny spacer na plac, gdzie znajdował się kościół, ale tam jej nie było.
Potem poszedł na plaże, w miejsca, które zwiedzali, ale jego szukanie było na
marne, więc wrócił do hotelu.
Wstał
późnym rankiem. Po śniadaniu udał się ponownie do kościoła, ale nie widział
jej. Udał się szlakiem, który prowadził w kierunku plaży. Był tam chodnik z
kamieni otoczony starymi murami. Zobaczył w oddali dziewczynę, która szła w
jego kierunku. Zatrzymał się, aby dobrze jej się przyjrzeć. Była bardzo podobna
do Klaudii, ale nie miał pewności czy to ona. Kiedy w końcu była już blisko,
rozpoznał ją.
Klaudia na
jego widok zamarła. Patrzyła na niego i nie mogła uwierzyć, że stoi przed nią.
Odwróciła się i szybkim krokiem szła na plażę, ale Karol podbiegł do niej i
zatrzymał ją.
– Zostaw mnie! Nie dotykaj! – wyrywała się mu, ale on
przyparł ją do muru.
– Zostawię Cię tylko wtedy, kiedy mnie wysłuchasz.
– Nie zamierzam Cię słuchać. Bla, bla, bla… – krzyczała,
zatykając uszy.
Karol nie
wytrzymał napięcia i zamknął jej usta pocałunkiem. Na początku go odpychała,
ale później mu uległa i oddała się namiętności. Kiedy przestał całować, Klaudia
spojrzała na niego pół przytomnie. Chwilę dochodziła do siebie. Poprawiła
bluzkę i spojrzała z wściekłością na niego.
– Nigdy więcej tego nie rób. Zejdź mi z drogi.
– Najpierw musisz mnie wysłuchać. – zatorował jej drogę,
opierając się ręką. Klaudia stała do niego bokiem, wpatrzona gdzieś w dal. –
Klaudio, spójrz na mnie, proszę. – próbował ją odwrócić, ale odtrącała go. –
Chciałem Ci powiedzieć, ale się bałem.
– Czego się bałeś? – spojrzała mu w oczy.
– Tego, że mnie odtrącisz. Wiedziałem, że nie chciałaś się ze
mną spotykać po operacji.
– Wystarczyła mi informacja, że przeszczep się udał. Po co
pojawiłeś się w moim życiu?!
– Chodźmy gdzieś usiąść. Na spokojnie Tobie opowiem.
Poszli do
baru, który był przy plaży i zajęli stolik.
– Kiedy dowiedziałem się, że mogę poznać osoby związane z
dawcą, ucieszyłem się. Poznałem matkę Mateusza. Wszystko mi opowiedziała o nim,
również wspominała o Tobie, jako jego przyjaciółce. Chciałem Cię poznać, ale
Ewa powiedziała, że nie chcesz. Uszanowałem to i dalej nie prosiłem, ale kiedy
zaprosiła mnie z ojcem do swojego domu, zobaczyłem fotografię dziewczyny.
Spytałem kim jest osoba na niej, wtedy odpowiedziała, że to Ty. Bardzo mi się
spodobałaś. Postanowiłem, że muszę Cię poznać. Zawsze kiedy się z nią
spotykałem zdobywałem informacje co ogólnie robisz, aż pewnego dnia mi
powiedziała, że dostałaś się na uczelnię tam gdzie ja. Bardzo mnie to
ucieszyło, bo wiedziałem jak się do Ciebie zbliżyć. Od dłuższego czasu
obserwowałem Cię, ale nie miałem odwagi podejść i zagadać. Dowiedziałem się, że
masz egzamin u mojego brata, więc w końcu odważyłem się i podszedłem do Ciebie.
Całą resztę historii znasz.
– Wszystko to ukartowałeś?
– Wybacz mi. Naprawdę nie chciałem tego, ale zakochałem się w
Tobie od pierwszego wejrzenia. Klaudio, wybacz mi.
– Jedno mnie zastanawia. Przecież nie można poznać dawcy
organu, więc skąd wiesz kto nim był?
– Mój ojciec i Ewa byli kiedyś ze sobą i można powiedzieć, że
ich miłość nie wygasła.
– Stara miłość nie rdzewieje. Ale jak to możliwe, że Twoje
antygeny były zgodne z antygenami Mateusza? Czy między Tobą a nim nie ma jakiś
powiązań genetycznych?
– Jak mi wiadomo, to nie. Po prostu jakoś tak wyszło i
mieliśmy zgodność genetyczną.
– A przed Twoim wypadkiem, chorowałeś na serce?
– Miałem podobno wrodzoną wadę serca, której lekarze nigdy
nie odkryli. Dopiero po wypadku jak mój stan zaczął się pogarszać, ujawniła się
choroba.
Klaudię
jedno dziwiło, jak to możliwe, że geny Mateusza pasowały do Karola. I jeszcze
to, że Ewa z Piotrem kiedyś byli ze sobą, a później coś się stało i rozstali
się. Postanowiła, że jak wróci do Polski, to porozmawia z nią na ten temat.
– Klaudio – dotknął jej dłoni. – Wybacz mi proszę, że nie
powiedziałem Ci o tym prędzej, ale nie miałem odwagi, bałem się. Przepraszam.
– Nie wiem co mam powiedzieć. – do oczu napłynęły jej łzy. –
Czuję żal, że mi nie powiedziałeś. Teraz muszę żyć z myślą, że w Tobie bije
serce Mateusza.
– Właśnie co do Mateusza. Marta powiedziała mi, że Ty go
nienawidziłaś i nic między wami nie było. To prawda?
– Prawda. Nienawidziłam go, bo odebrał życie mojemu bratu.
– To dlaczego mnie mówiłaś, że go kochasz?
– To może Ci się wydać dziwne, a mnie uznasz za wariatkę, ale
po wypadku widziałam go.
– Co? Widziałaś go?
– Tak. Kilka dni po jego wypadku, ukazał mi się jego duch.
Myślałam, że to moja wyobraźnia, ale kiedy się odezwał… Straciłam panowanie nad
sobą. Myślałam, że zwariowałam, ale po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do
myśli, że go widzę. Na początku nasze relacje nie układały się. Kazałam mu
odejść raz na zawsze i uczynił to, ale później potrzebowałam jego wsparcia.
Chodziłam do różnych specjalistów od zjawisk paranormalnych, ale żaden mi nie
uwierzył.
– Po co do nich chodziłaś?
– Po to, aby dowiedzieć się, dlaczego go widzę. Na końcu
udałam się do szamanki, która mieszka na końcu ulicy, tam gdzie ja. Wtedy ona
mi powiedziała, że to przez miłość go widzę. Wyśmiałam ją, bo nic nie czułam do
niego, ale już wtedy coś zaczęło we mnie kiełkować. Potem wyjechałam do babci,
aby odpocząć, ale dowiedziałam się, że rodzice ojca są z nim skłóceni, więc
postanowiłam ich pogodzić. Pomógł mi w tym Mateusz. Powiedział mi też, że
zostało mu mało czasu. Przez to jeszcze bardziej zbliżyliśmy się do siebie.
Później opowiedziałam wszystko Ewie. Uważała mnie za wariatkę, ale później
uwierzyła, kiedy z nim rozmawiała przeze mnie. No i w końcu doszło do dnia,
kiedy odłączyli Mateusza od respiratora. – zapadło milczenie. Po jej policzkach
płynęły łzy. – Po jakimś czasie dowiedziałam się, że przeszczep się udał. Nie
zgodziłam się na poznanie biorcy. Nie chciałam poznawać osoby, w której bije
jego serce. Teraz muszę żyć z myślą, że jego serce jest w człowieku, którego
kocham.
– Wybacz mi, proszę.
– Dzięki niemu żyjesz. Sam chciał, aby jego serce trafiło do
przeszczepu. Pomógł Tobie. – otarła łzy. – Ta kobieta miała rację, że jeszcze
kiedyś go spotkam.
Klaudia
wybaczyła Karolowi. Chłopak był szczęśliwy, że jej nie stracił. Wieczorem
odprowadził ją do motelu, w którym się zatrzymała. Nazajutrz mieli wylot, więc
Klaudia udała się do kościoła i podziękowała Madonnie za wszystko.
Pół
roku później Karol poprosił Klaudię o rękę. Zgodziła się, a ślub odbył się
kolejne pół roku później w kościele Santa Maria Assunta. Piotr poprosił
zaprzyjaźnionego księdza, aby im udzielił ślubu. Wszyscy zjechali się do
Positano. Kiedy nadszedł najważniejszy dzień dla pary, Klaudia poprosiła Martę
i mamę, aby pomogły jej w przygotowaniu się do ślubu.
– Jak Ci się z nim układa? – zapytała przyjaciółkę.
– Dobrze. Przy nim dojrzałam. Stałam się prawdziwą kobietą.
– Jesteście ze sobą tyle co my z Karolem, nie?
– Tak i może niedługo też zostanę panią Schuchardt.
– Co?
– Tak. Kuba poprosił mnie wczoraj o rękę.
– I co odpowiedziałaś?
– Jak to co? Oczywiście, że tak. – pokazała jej pierścionek.
– Będziemy szwagierkami. – pisnęły.
– Pięknie wyglądasz.
– Dziękuję, a to dzięki Tobie.
– Oj tam. – machnęła ręką.
Marzena
pomogła włożyć córce suknię. Gdy była gotowa, poprosiła Ewę na chwilę do
pokoju.
– Ślicznie wyglądasz.
– Dziękuję. Chciałabym z Tobą porozmawiać.
– O czym?
– Już kiedyś miałam o to zapytać, ale nie miałam odwagi. Od
dłuższego czasu chodzi mi po głowie, dlaczego geny Mateusza i Karola pasowały
do siebie?
– Ale o co Ci chodzi? – Ewa nie wiedziała co Klaudia ma na
myśli.
– Byłaś kiedyś z Piotrem.
– Skąd wiesz?
– Karol mi powiedział. Czy gdy byłaś z Mariuszem, spotykałaś
się z nim?
– Od czasu do czasu, ale dalej nie rozumiem co masz na myśli?
– Miałaś z nim romans?
– Jak ten bałwan romansował na prawo i lewo, to dlaczego i ja
nie mogłam?
– Czy Mateusz i Karol byli braćmi? – zapadło milczenie.
Kobieta patrzyła na nią z przerażeniem. – Ewa odpowiedz mi.
– Tak. – odpowiedziała szlochem. – Byli braćmi. Kiedy ostatni
raz spotkałam się z nim poinformował mnie, że wraca do żony i koniec z nami, a
później dowiedziałam się, że jestem w ciąży.
– A co na to Twój były mąż? Powiedziałaś mu?
– Dowiedział się dopiero przy rozwodzie, że Mateusz nie jest
jego synem. Od tamtego czasu przestał go tak traktować. Mati odczuł to, nie
wiedział dlaczego ojciec go odrzucił, ale też mu nie powiedziałam, że on tak
naprawdę nie jest jego synem. Mariusz też tego nie zrobił.
– A Piotr? Wie?
– Tak, ale obydwoje uznaliśmy, że nikt nie może się o tym
dowiedzieć.
– Zgodziłaś się na przeszczep tylko dlatego, że Karol
potrzebował serca?
– Tak.
– Inaczej byś tego nie zrobiła, prawda?
– Klaudia…
– Ewa, Mateusz Cię prosił o to, żebyś podpisała zgodę nie
tylko dlatego, aby pomóc Karolowi, tylko żeby jego serce trafiło do osoby, która
bardzo tego potrzebowała.
– Wiem i zrobiłam to.
– Ale podpisałaś to z myślą o Karolu, żeby to do niego
trafiło serce Twojego syna.
– Klaudio, proszę Cię. Nie rozmawiajmy o tym w taki dzień.
Nie mów nic Karolowi. Obiecaj mi to. Proszę…
Klaudia
poprosiła ją, aby zostawiła ją na chwilę samą. Ewa opuściła jej pokój.
Dziewczyna długo wpatrywała się w swoje odbicie.
– Pięknie wyglądasz. Oddałbym wszystko, aby być na jego
miejscu.
– Mateusz…
– Nie płacz. To jest Twój najważniejszy dzień. Rozchmurz się.
– Klaudia otarła łzy i uśmiechnęła się. – Tak lepiej. – dziewczyna wpatrywała
się w niego jak w obrazek. – Co jest? Dlaczego się tak patrzysz?
– Dawno Cię nie widziałam.
– Nic się nie zmieniłem od tamtego czasu.
– Mateusz… – łzy ponownie zaczęły płynąć.
– Klaudia. Nie martw się, zawsze będę przy Tobie. Pamiętaj o
tym, a nawet jeśli zapomnisz…
– Nigdy o Tobie nie zapomnę. Nigdy!
– Wiem.
– Kocham Cię.
– Wiem.
– Bardzo.
– To też wiem i wiem, że bardzo kochasz Karola i będziesz
przy nim szczęśliwa. Już nie płacz. To dobry chłopak, zaopiekuje się Tobą,
będzie się o Ciebie troszczył tak jak ja. Przecież płynie w nim moja krew.
– Skąd wiesz?
– Tam na górze można się wszystkiego dowiedzieć. Otrzyj łzy i
idziemy. Będę przy Tobie.
Klaudia
otarła mokrą twarz i poprawiła makijaż. Na dole czekał już samochód, który
zawiózł ją prosto do kościoła. Przed nim czekał już na nią ojciec. Poprowadził
ją do ołtarza, gdzie przekazał ją w ręce Karola. Chłopak był zachwycony
widokiem przyszłej żony.
– Pięknie wyglądasz.
– Ty też niczego sobie. – puściła do niego oczko.
Kiedy
ceremonia już się zaczęła, przez cały czas trzymali się za rękę.
– Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć o to tę parę związkiem
małżeńskim… – ksiądz odczytał formułkę i kazał parze powtarzać przysięgę.
– Ja Karol…
– Ja Klaudia biorę Ciebie Karolu…
– Klaudio za żonę…
– Za męża i ślubuję Ci miłość…
– Wierność…
– I uczciwość małżeńską…
– Oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
– Aż do śmierci.
Po złożeniu
przysięgi nałożyli sobie obrączki. Klaudia odwróciła się w kierunku drzwi i
zauważyła uśmiechniętego Mateusza. Skinął głową i zaczął znikać. Klaudia pożegnała
go jednym słowem:
– Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz