Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

15 kwietnia 2017

Jestem przy Tobie

Z okazji nadchodzących Świąt Wielkiej Nocy życzę Wam smacznego jajka, szalonego i wyjątkowo mokrego śmigusa-dyngusa oraz samych słonecznych i cudownych dni.
 😊😊😊😊😊😊😊😊😊


15


Dziewczynę obudził nastawiony budzik. Długo wierciła się, bo nie chciała wstawać tak wcześnie, ale wzięła się w garść i w końcu zwlekła się z łóżka i poszła do łazienki. Zrobiła lekki makijaż, aby wyglądała jak człowiek, a następnie zjadła śniadanie i poszła sprawdzić czy wszystko spakowała. Patrzyła na bieliznę. „Nowa leży w szufladzie, a ja mam chodzić w starej? Nieee! Nie będę marnowała takiej okazji.” Wzięła nową i zamieniła. „Marta ma rację, to ja będę ją nosiła i ja będę się w niej czuła atrakcyjnie i seksownie.” – uśmiechnęła się do siebie. Ubrała białą bokserkę, krótkie spodenki i białe trampki.
– No, no! Seksi lala. – kiedy opuściła pokoju, Marta zagwizdała na jej widok. – Karol padnie Ci do stóp.
– No mam nadzieję. – zaśmiała się. Zadzwonił dzwonek. – Otworzysz? Ja pójdę jeszcze na chwilę do łazienki.
– Okej.
– Jeśli to będzie Karol, to powiedz, że za chwile będę gotowa.
– Tak jest, szefowo. – stanęła na baczność.
            Kiedy była w łazience, usłyszała głos chłopaka. Poprawiła jeszcze makijaż i fryzurę, puściła oczko do siebie i z uśmiechem wyszła do salonu. Zobaczyła jak Karol patrzy głęboko w oczy przyjaciółki, a ona głośno się śmiała. Dziewczyna poczuła ukłucie zazdrości.
– Jak wrócę, to musimy się koniecznie spotkać. – powiedział niskim głosem.
– Oczywiście. – odpowiedziała mu pociągającym głosem i poklepała go po ramieniu.
Klaudia nie mogła słuchać ich rozmowy i głośno krząknęła. Czuła zazdrość i smutek, bo Karol flirtował z jej przyjaciółką, ale czego mogła od niego oczekiwać? Przecież nie byli ze sobą.
– Gotowa? – krzyknął, kiedy ją zauważył.
–Tak. – zabrała walizkę z pokoju. Jeszcze przebiegła wzrokiem po pomieszczeniu, zastanawiając się czy wszystko wzięła.
– Daj, wezmę ją. – podszedł do niej, aby wziąć bagaż.
– Sama sobie poradzę.
– Jesteś zła? Nie chcesz jechać? – zmartwiło go jej zachowanie.
– Nie. Nie o to chodzi, chcę jechać, tylko zastanawiam się czy wszystko spakowałam.
– Na pewno, a jak nie to mamy tam sklepy. Daj, pomogę Tobie. – wziął od niej walizkę i wyszedł z mieszkania, zostawiając dziewczyny, aby się pożegnały.
– Co jest?
– Nic. – była zła na Martę.
– Przecież widzę, że jesteś zła.
– Nie.
– Jesteś zazdrosna o niego.
– Nieprawda.
– Klaudia, spójrz na mnie. – chwyciła ją za ramiona. – Wiem, że w głębi duszy czujesz coś do niego i nie zrobiłabym tego Tobie. Rozmawialiśmy o wystawie zdjęciowej.
– Po co?
– Karol chce zrobić wystawę i szuka pomocy, więc się zgodziłam. Nie bądź zazdrosna.
– Dlaczego mi nic nie powiedział?
– Nie wiem. Może to zrobi teraz albo to jest niespodzianka dla Ciebie, ale mniejsza z tym. Baw się dobrze. Karol jest Twój. Mam nadzieję, że wrócicie tu jako para.
– Przestań. – zaczerwieniła się.
– Co przestań? Pasujecie do siebie. Czuję to w kościach, a teraz idź do niego. Nie każ mu tak długo na siebie czekać.
– Okej, a Ty tu tak dużo nie imprezuj. I żeby mieszkanie było całe kiedy wrócę.
– Idź już. Jedźcie spokojnie, żeby nic się wam się stało.
– Już się tak nie martw. Ty lepiej uważaj.
– Z głodu nie umrę, to najważniejsze. – zaśmiały się. Marta przytuliła ją. – Tylko się tam baw z umiarem, żebyś pamiętała i opowiedziała mi co takiego robiłaś.
– Dobrze mamusiu, mogę już iść?
– Tak, tak. Oczywiście. Nawet musisz. Baw się dobrze. – puściła do niej oczko.
– Dzięki. – Marta odprowadziła Klaudię do samochodu. – Uważaj na nią. I nie upij jej. Nie chcesz wiedzieć co robi, jak jest zalana w trupa.
– Marta!
– Jeszcze jakieś rady? Może instrukcja obsługi? – zaśmiał się.
– Niech pomyślę.
– Dosyć tego. Jedziemy, a Ty naprawdę nie imprezuj tyle.
– Trzymaj się kochana. Aaa… Umie dobrze gotować. – powiedziała do Karola.
– Tak? A tym się nie chwaliła.
– Nie było czym. Jedziemy? – spytała chłopaka.
– Oczywiście.
– Pa. – Marta ucałowała Klaudię w policzek.
            Na początku podróży Klaudia była trochę spięta i mało mówiła. Myślała nad tym co powiedziała przyjaciółka. Chciała zapytać o to Karola, ale nie potrafiła, a poza tym jeśli to tajemnica i Marta nie miała jej nic mówić? Ale dlaczego on mówił do niej takim głosem jakby z nią flirtował?
– Hej, tu ziemia! Wszystko okej?
– Tak, dlaczego pytasz?
– Bo od początku podróży jesteś cicha. Coś się stało?
– Nie, po prostu myślę co Marta będzie robiła.
– A co takiego ma robić? Przecież to duża dziewczynka i umie o siebie zadbać, prawda?
– Tak, ale jej nie znasz i nie wiesz jak potrafi zabalować.
– To aż taka z niej imprezowiczka? Nie wygląda na taką. – zaśmiał się.
– Lubi imprezować, a przy tym nie zna umiaru.
– Znam takich, a potem wielce narzekają, że nic nie pamiętają. – wymienili się uśmiechem. – Odpręż się, bo jeszcze trochę drogi przed nami.
– Możesz od razu jechać do domu, po co będziesz mi pokazywał okolicę?
– Po to, abyś ją poznała. Nie chcesz?
– Chcę, ale może jak będziemy w domu, to udamy się na spacer i będziesz mi pokazywał i opowiadał?
– W domu będziemy robić co innego i nie będzie czasu, aby zwiedzić okolicę.
– A co takiego będziemy robić?
– Zobaczysz. – spojrzał na nią z tajemniczym uśmiechem.
– Dlaczego jesteś taki tajemniczy?
– Bo lubię jak chcesz coś ze mnie wyciągnąć, ale to się Tobie nie udaje.
– Ty sadysto!
– Jesteś słodka, gdy tak się złościsz. – zaskoczyło ja to, bo tylko Mateusz tak mówił. Zamilkła. – Nie obrażaj się. Hej! – dotknął ją za kolano.
– Nie dotykaj. – szepnęła i wzięła jego dłoń.
– Klaudia, nie obrażaj się. – zjechał na pobocze i zatrzymał samochód. Dziewczyna wysiadła z auta. – Klaudia co jest? – próbował ją zatrzymać, ale wymykała mu się z rąk.
– Zostaw mnie na chwilę. – udała się w kierunku, w którym jechali. Karol patrzył jak odchodzi. Wsiadł do samochodu i ruszył za nią powoli.
            Klaudia wiedziała, że chłopak za nią jedzie. Stanęła, aby odetchnąć. Zadziwił ją piękny widok łąk i zbóż, a w tle niebo zbiegało się z lasem. Była zachwycona tym widokiem. Karol wysiadł z auta i podszedł do niej. Stali tak w milczeniu i podziwiali ten widok. Dziewczyna w oddali zauważyła biegające konie. Poczuła wzrok chłopaka na sobie, wiec spojrzała na niego.
– Przepraszam.
– Nic się nie stało.
– Stało. Musiałem powiedzieć coś, co Cię dotknęło.
– To nie Twoja wina. – położyła rękę na jego ramieniu. – To ja już dawno temu powinnam zapomnieć, ale jakoś nie potrafię, nie mogę.
– Ale o czym?
– Nieważne. – ruszyła w kierunku auta, ale Karol chwycił ją za rękę.
– Proszę Cię, powiedz mi. Tak będzie dla Ciebie najlepiej, a ja będę wiedział jak Ci nie sprawić po raz kolejny przykrości.
            Klaudia na początku wahała się, ale uległa pod wpływem jego spojrzenia. Usiedli na skarpie drogi. Dziewczyna siedziała długą chwilę zamyślona. Chłopak nie chciał być nachalny, więc też siedział cicho i raz po raz przyglądał się jej. W końcu wróciła do rzeczywistości i spojrzała na Karola.
– W moim życiu był pewien chłopak. Pojawił się w dość nietypowy sposób. Zasiał w nim zamęt. Na początku go nienawidziła, ale później to zaczęło przeradzać się w uczucie. Czułam się przy nim bezpiecznie, było wspaniale. Spędzałam z nim każdą wolną chwilę. Zawsze był przy mnie. Czuję, że teraz też jest… – zapadła chwila milczenia. Klaudia spojrzała przed siebie. – I kiedy powiedziałeś, że słodko wyglądam kiedy się złoszczę, przypomniałeś mi go. – łzy popłynęły jej po policzkach. – Też tak mówił, kiedy złościłam się na niego. Tak bardzo mi go brakuje, ale czuję, że jest blisko mnie. – położyła dłoń na sercu.
– Jak odszedł?
– Miał wypadek. Był utrzymywany przy życiu przez dwa miesiące, a później lekarze stwierdzili, że nie ma sensu i odłączyli go od respiratora.
– Bardzo musiało Cię to boleć.
– Kochałam go. Nadal go kocham.
– Tak mi przykro. Jak miał na imię?
– Mateusz. – odpowiedziała i chwilę jeszcze patrzyła na krajobraz. – Jedziemy?
– Jeśli jesteś gotowa, to tak. – wstała, otrzepała się i ruszyła do samochodu. Karol zrobił to samo, lecz przed pójściem do auta patrzył na widok tak jakby widział go po raz ostatni i chciał go zapamiętać. Udał się do samochodu i ruszyli w dalszą podróż.
            Godzinę później byli już na miejscu. Klaudię zaskoczył widok domu, który znajdował się na tle drzew. Był duży, pomalowany na biało, dach za to był w odcieniu szarości. Był ogrodzony białym płotem, gdzie była uliczka. Przez skalistą ścieżkę można było dojść do werandy. Przed domem było zasadzone kilka drzewek, a pod nimi były duże gąszcze kwiatów. W trawniku były umieszczone lampy. Klaudii spodobało się i chciała zobaczyć więcej.
– Myślałam, że dom leży w centrum.
– Nie. Do centrum miejscowości są dwa kilometry.
– Pięknie tutaj. – uśmiechnęła się.
            Za nią był widok pagórków, łąk i pól. Zobaczyła te konie, które widziała przy postoju.
– To są wasze konie?
– Tak. – Karol wyjął bagaże z bagażnika. – Chodźmy. Czekają na nas.
            Klaudia wzięła swoją walizkę i udali się w kierunku domu. Na werandę wyszedł mężczyzna w średnim wieku. Miał taki sam uśmiech jak Karol.
– W końcu jesteście. Nie mogłem się was doczekać. Witajcie w domu. – stał z otwartymi rękoma.
– Witaj tato. – Karol podszedł do ojca i uściskał go. – To jest Klaudia.
– Dzień dobry.
– To jest ta dziewczyna, o której tak ciągle mówisz? – puścił do niej oczko.
– Tato…
– Mój syn zawsze miał szczęście do kobiet, ale że do tak pięknych to nie wiedziałem. – objął ją ramieniem i wprowadził do domu.
Obydwoje śmiali się z tego. Klaudia jeszcze przed wejściem, spojrzała na chłopaka i zobaczyła złość w jego oczach. „A jednak coś o mnie mówił i nie chciał, abym się o tym dowiedziała. Tu Cię mam, Karolku.” – pomyślała. Uśmiechnęła się do niego.
            Mężczyzna zaprowadził ją do salonu. Była zachwycona pomieszczeniem. Na ścianach wisiały dwa obrazy: jeden przedstawiał konie, a drugi krajobraz jakiegoś miasteczka nad wodą. W powietrzu było czuć świeży zapach kwiatów. Karol wtargał się za nimi z walizkami.
– Na pewno jesteście głodni, pójdę i coś przyszykuję, a Ty zaprowadź Klaudię do jej pokoju.
– Chodź.
– Wow. – powiedziała, kiedy jego ojciec poszedł do kuchni.
– Co?
– Pięknie tu.
– Chodź, zobaczysz resztę. – uśmiechnął się do niej.
            Klaudia wzięła od niego swój bagaż i szła za nim po schodach. Na ścianie wisiały różne fotografie. Szybko przebiegła po nich wzrokiem. Były to zdjęcia jakiś dzieci i dorosłych. Karol zaprowadził ją do pokoju, gdzie miała spać. Sypialnia bardzo przypadła jej do gustu.
– Rozgość się, a ja pójdę do swojego pokoju zanieść torbę.
– A gdzie będziesz spał?
– Naprzeciwko Twojego pokoju. – posłał jej tajemniczy uśmiech i wyszedł.
            Dziewczyna rzuciła się na łóżko. Materac był miękki, co jej się spodobało. Gładziła ręką pościel i wdychała świeży zapach. Spojrzała na drzwi łazienki i ruszyła w jej kierunku. Weszła i oniemiała. Pomieszczenie wyglądało jak ze stron z gazet mieszkaniowych.
– I jak Ci się podoba? – usłyszała głos chłopaka.
– Jest pięknie. – wyszła z radością z łazienki. – Nic nie mówiłeś, że mieszkasz w takim domu.
– Nie było czym się chwalić.
– Nie było? Gdybym miała taki dom jak Ty, to każdemu bym się chwaliła.
– Gdybym rozpowiadał jaki mam dom, to dziewczyny leciałyby tylko na niego.
– To prawda. – Klaudia zobaczyła minę Karola. – Hej, co jest?
– Nic takiego. Chodźmy na dół. Tata na pewno czeka już na nas z obiadem.
– No dobrze. – Klaudia zeszła z Karolem na dół. Zobaczyła, że Kuba wita się z ojcem.
– Cześć bracie. – przywitali się męskim uściskiem. Spojrzał na Klaudię. – Własnym oczom nie wierzę. Mój brat przywiózł ze sobą dziewczynę. – podszedł do niej z otwartymi ramionami. – Jesteś tutaj pierwsza.
– Myślałam, że jednak ktoś tu był przede mną.
– Ależ skąd. Karol nigdy tu nie przywoził swoich dziewczyn, więc jestem zaskoczony. Witaj w naszych skromnych progach. – uściskał ją. Wszyscy zasiedli do stołu. Zaciekawiło ją, że nie ma ich matki. „Może się rozwiedli?”
– Wyśmienite. Mój tata w ogóle nie potrafi gotować, za to pan… Pycha. – pochwaliła go.
– Jaki pan? Mów mi po imieniu. Jestem Piotr, a nauczyłem się gotować po śmierci żony. Nie wiedziałem, że mam taki talent. Dziękuję za pochwałę. – chwycił ją za dłoń, bo siedziała obok niego. Zobaczył jej zaskoczoną minę. – Klaudio, coś się stało?
– Nie, nic takiego. – Karol wstał i poszedł odnieść talerz do kuchni.
– Mój syn nic Tobie nie powiedział o śmierci matki?
– Nie. Można powiedzieć, że nic mi nie mówi.
– Karol po śmierci mamy zamknął się w sobie. Długo dochodził do siebie po tym zdarzeniu. – rzekł Kuba.
– Kiedy odeszła?
– Niecałe dwa lata temu.
– Tak mi przykro. Nic nie wiedziałam. Przepraszam.
– Nie masz za co przepraszać. Karol musiał mieć jakiś powód, że Tobie nie powiedział.
– Nie miał żadnego powodu, przecież dobrze wiesz, że nie lubi jak ktoś mu współczuje, dlatego nie powiedział Klaudii.
– Może i tak. – Piotr uścisnął mocniej jej dłoń. – Ważne, że smakował Tobie obiad.
– Był bardzo pyszny. – odwzajemniła jego uśmiech.
            Po obiedzie pomogła mu z Kubą posprzątać. Kiedy skończyli, poszła do Karola. Siedział na schodach werandy. Zajęła miejsce obok niego, próbowała wychwycić gdzie patrzy. Siedzieli w milczeniu, ale Klaudia nie wytrzymała.
– Dlaczego mi nic nie powiedziałeś o śmierci swojej mamy?
– Nie było o czym mówić.
– Jak to? Przyjechałam tu i od samego początku pobytu dowiaduję się czegoś nowego o Tobie. Dlaczego jesteś taki tajemniczy? Dlaczego nie opowiesz mi o swoim życiu? Znamy się już trochę, jesteśmy przecież przyjaciółmi, a przyjaciele mówią sobie wszystko, nawet to co wydarzyło się w ich przeszłości. – dotknęła jego ramienia. – Czego ja jeszcze o Tobie nie wiem? – nic nie odpowiedział, tylko spojrzał się na nią z obojętnym wzrokiem. Zdziwiło ją jego zachowanie, bo jeszcze nigdy go takiego nie widziała. – Po co mnie tu przywiozłeś?
– Żebyś zobaczyła jak mieszkałem przez dwanaście lat. Żebyś poznała moją rodzinę.
– Poznałam. To fantastyczni i mili ludzie. Jestem w szoku, że Twój tata tak dobrze gotuje. – zaśmiali się obydwoje.
– Tak, odkrył w sobie ten talent kulinarny dopiero dwa lata temu. – znowu spojrzał przed siebie.
– Jak ona zmarła?
– Zginęła  w wypadku. To był ostatni tydzień sierpnia. Jechaliśmy razem. Wszystko było okej, kiedy z nad przeciwka pojawił się tir. Mama próbowała go wyminąć, zjeżdżając na pobocze, ale i tak zahaczył o nas i uderzył z ogromną siłą. Mama zginęła na miejscu, a mnie udało się wyjść jakoś z tego. – Klaudii popłynęły łzy, bo nie tylko ona straciła wtedy bliska osobę. Przybliżyła się do niego i wtuliła się.
– Wiem co czujesz. Wtedy też straciłam Mateusza.
            Siedzieli tak przytuleni przez jakiś czas, kiedy chłopak zaproponował dziewczynie przejażdżkę konno. Zabrał ją i pokazał ziemie, które należą do jego rodziny. Opowiedział jej historię jak kupili ten dom. Dziewczyna była zachwycona widokiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz