– Ola! –
Patryk machał ręką przed jej twarzą, ale ona nie reagowała. – Ola!
– Co?! –
wystraszona, spojrzała na niego.
– Pytałem, co
sądzisz o tych wszystkich projektach.
– Yyy… Eee…
Yyy… – przymrużyła oczy i przejrzała je szybko.
– Nie
słuchałaś mnie. – spojrzała na niego.
– Wybacz mi,
ale nie.
– O czym
myślałaś?
– Nieważne. –
na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
– Coś ważnego
musiało zaprzątać twoje myśli.
– To nie coś,
co cię zainteresuje.
– A może
jednak?
– Jednak nie.
– To który
według ciebie jest najlepszy? – zapytał po dłuższym milczeniu.
– Projekt
numer trzy. – wskazała na niego. – On idealnie oddaje twoje wyobrażenie osiedla.
– Tak
sądzisz?
– Tak.
– Też o nim
myślałem, ale wolałem poznać twoją opinię.
– To już ją
znasz.
– Jutro
zawiozę ten projekt na budowę.
– A teraz
możesz mnie odwieźć do firmy.
– A po co
tam? – zaczął sprzątać papiery ze stołu.
– Mam tam
samochód.
– Nic mu się
nie stanie.
– To ciekawe
jak dotrę do domu i jutro do pracy?
– Odwiozę
cię, a jutro podjadę po ciebie i pojedziemy razem do pracy.
– Co?
– To co
słyszałaś i nie odmawiaj, bo i tak nie posłucham. Zbyt uparty.
– Uparty jak
osioł.
– Wyglądam na
osła?
– Dorobi się
tobie ośle uszy, przyczepi ogon i osiołek z ciebie idealny.
– Bardzo
śmieszne. – zbliżył się do niej.
Patrzyli
sobie głęboko w oczy. Tym razem to Ola przejęła inicjatywę i powoli zaczęła się
do niego zbliżać. Choć była w szpilkach, jeszcze wspięła się na palcach, aby
zasmakować jego ust. Kiedy była bardzo blisko, zadzwonił jej telefon. Spojrzała
Patrykowi w oczy. Widziała w nich zawód, ale też ulgę.
– Odbierz. –
nakazał, wskazując jej torebkę.
–
Przepraszam. – szepnęła.
Poszukała
komórki. Na wyświetlaczu widniał nieznajomy dla niej numer.
– Słucham?
– Cześć
siostrzyczko.
– Paweł? –
zdziwiło ją to, że dzwoni z innego telefonu.
– Tak.
Słuchaj, mam do ciebie prośbę.
– Jaką? Gdzie
ty w ogóle jesteś?
– Nie denerwuj
się. Po prostu…
– Gdzie
jesteś? – zaczęła chodzić po pomieszczeniu.
– Jestem na
policji.
– Co?!
– Zamknęli
mnie.
– Za co?!
– Później
tobie wytłumaczę. Proszę cię, przyjedź i mnie stąd wyciągnij.
– Zaraz będę.
Rozłączyła
się i zdenerwowana spojrzała na Patryka. Stał spięty, patrząc na nią lodowato.
Poprawił swoją koszulę i założył marynarkę.
– Paweł
został aresztowany. Muszę po niego jechać. – wzięła torebkę i ruszyła w
kierunku wyjścia, ale odwróciła się do mężczyzny. – Zawieziesz mnie?
– Oczywiście.
– podszedł do niej i złapał ją za ramiona. – Nie martw się, wyciągniemy go. –
do jej oczu napłynęły łzy. – Hej, nie płacz, wszystko będzie dobrze. – otarł
jej mokre policzki.
– Jeśli robi
to samo co robił w przeszłości, to zabiję go tymi rękoma. – uniosła dłonie do
góry, pokazując je mężczyźnie.
– Spokojnie.
Chodź, pojedziemy po niego. – wrócił się po projekty, po czym wyszli na
zewnątrz i odjechali.
Ruch
na ulicach był średni, bo większość ludzi wracała z pracy do domów. Po
piętnastu minutach zjawili się na parkingu policyjnym. Patryk wpłacił za Pawła
kaucję, choć długo kłócił się o to z Olą. Kiedy we troje wyszli z komisariatu,
dziewczyna zaatakowała brata.
– Co ty znowu
zrobiłeś?
– Nic.
– Jak to nic?
To dlaczego cię zamknęli?
– Bo jakiś
fagas dobiera się do mojej Dagmary.
– Twojej?
– Mojej. Co
cię tak dziwi?
– Gdzie ona w
ogóle jest?
– W domu.
Kazałem jej jechać, choć długo się ze mną spierała, ale w końcu ją do tego
przekonałem. Co za gnojek?! Rozumiesz, dobierał się do niej, a przecież
widział, że była ze mną! – krzyczał na parkingu.
– Teraz taki
kozak z ciebie? A gdzie byłeś przez te cztery lata? No gdzie?! – stanęła blisko
niego i mówiła stanowczym tonem, patrząc mu prosto w oczy. – Zostawiłeś ją
samą. Nie interesowałeś się nią. Gdybyś został, byłoby inaczej. Zostawiłeś nie
tylko ją, ale i nas. Mnie. Wtedy, kiedy najbardziej cię potrzebowałam. A teraz
wracasz i myślisz, że Daga rzuci ci się w ramiona i wybaczy? Nie. Ona nie jest
taka jak ja. Nie wybacza szybko. Jeśli ją kochasz, to pohamuj emocje. – w jej
oczach ponownie pojawiły się łzy. Całą tę sytuację obserwował szef dziewczyny.
– Masz rację.
– Paweł opuścił głowę i zaczął się powoli wycofywać. – Masz rację. – zszedł ze
schodów. – Masz rację.
– Paweł! –
dziewczyna rzuciła się za nim. – Paweł!
– Zostaw go.
– Patryk chwycił ją za rękę. – To nic nie da. Musi to wszystko przemyśleć.
Wszystko będzie dobrze. – otarł jej łzy, a dziewczyna przytuliła się do niego.
– Dobrze, że
jesteś ze mną. – mężczyzna gładził jej włosy, a następnie je pocałował.
– Chodź,
odwiozę cię do domu. – chwycił ją za rękę i poszli do samochodu.
Kiedy
zjawili się pod blokiem, Ola nie pożegnała się z mężczyzną i nie wysiadła.
Patrzyła gdzieś w dal. Patryk przyglądał się jej z powagą.
– To było
cztery lata temu. – przerwała milczenie. – Jakoś wiosną. Poszliśmy na dyskotekę
do jedynego klubu, który był w miasteczku. Na początku dobrze się bawiliśmy,
ale po kilku godzinach do Dagmary zaczął przystawiać się jakiś chłopak.
Odtrącała go, ale on i tak robił swoje. Kiedy zobaczył to Paweł, wkurzył się i zaatakował
go. Pobił go do nieprzytomności. Jego ojciec wniósł sprawę do sądu, ale nasz
przekonał go pieniędzmi, żeby jednak się wycofał.
– Dlatego
wyjechał?
– Nie.
Wyjechał z tego samego powodu co ja. – odwróciła twarz do niego. – Kiedyś
opowiem tobie tę historię, obiecuję. – siedzieli w milczeniu i patrzyli na
siebie. – Dziękuję ci za wszystko. Oddam tobie te pieniądze.
– Nie ma
potrzeby.
– Jest. Mam u
ciebie duży dług wdzięczności. Nie wiem jak go spłacę.
– Dasz radę.
– zaśmiał się.
– Jeszcze raz
dziękuję.
– Cała
przyjemność po mojej stronie.
– Muszę już
iść. – otworzyła drzwi od samochodu. – Cześć.
– Cześć. –
pożegnali się i dziewczyna przeszła kilka kroków, nim odwróciła się do niego.
– Patryk!
– Tak?
– O której jutro
mam być gotowa?
– Będę o
ósmej.
– Do
zobaczenia.
Uśmiechnęła
się do niego i odeszła. Dopiero kiedy weszła do środka, mężczyzna odjechał. Do
końca dnia myślał o swojej asystentce, tak samo jak ona o nim.
Dagmara
opowiedziała Oli o całym zdarzeniu, które zaszło po pracy. Paweł wrócił do
mieszkania dopiero po dwudziestej drugiej, kompletnie pijany. W rękach trzymał
bukiet czerwonych róż. Dziewczyny siedziały na kanapie w salonie, kiedy ten
uklęknął przed ukochaną dziewczyną. Ola zostawiła ich samych i poszła do
swojego pokoju, natomiast jej brat zaczął bełkotać przeprosiny.
– Dagmaro,
wybacz mi moje zachowanie. Zachowałem się jak idiota. Nie powinienem go
zaczepiać, przecież sama dałabyś sobie radę. Ale nie za to chcę… Wybacz mi te
cztery lata mojej nieobecności. To, że zostawiłem cię tu samą. Wiedz, że nie
zapomniałem o tobie. Tęskniłem, cholernie tęskniłem. Chciałem wrócić, ale się
bałem.
– Czego?
– Że
wyrzucisz mnie ze swojego życia. Dagmara. Dni, tam gdzie byłem, były dla mnie
katorgą. Myślałem o tobie, myślałem o tym, że masz kogoś, że on cię dotyka,
pożąda, nie mogłem tego znieść. Wybacz mi. Tak bardzo cię kocham, że jestem w
stanie zabić dla ciebie. Kocham cię… – położył głowę na jej kolanach i zasnął.
– Też cię
kocham. – ucałowała go w głowę.
Paweł
obudził się z silnym bólem głowy. Kiedy dobrze otworzył oczy, zauważył, że
dziewczyny stoją nad nim. Zapytał o godzinę i po odpowiedzi, którą otrzymał,
zerwał się na równe nogi, ale nie dał rady na nich ustać.
– Siadaj. –
nakazała mu Ola. – Dzwoniłam do twojej pracy i powiedziałam, że dzisiaj nie
przyjdziesz.
– A jaki
powód podałaś?
– Że masz
niestrawność.
– A wy,
dlaczego nie jesteście w pracy?
– Ja
dzwoniłam do Patryka, że się spóźnię.
– A ty? –
spojrzał na Dagmarę.
– Idę na
popołudnie.
– Masz tu
napój na kaca. – siostra podała mu szklankę. – Wypij wszystko, a ja będę się
zbierać do pracy.
– Podziękuj
Patrykowi. Oddam mu pieniądze za kaucję.
– Trzymajcie
się. – wzięła torebkę i wyszła z mieszkania.
Paweł
przeprosił Dagmarę za swoje zachowanie. Dziewczyna wybaczyła mu, a popołudniu
poszła do pracy, zostawiając go samego w domu. Natomiast Ola wezwała taksówkę i
pojechała do firmy. Patryk był trochę zawiedziony, że nie mógł po nią
przyjechać. Nawet zaproponował, że zaczeka za nią, ale dziewczyna odmówiła.
Wpadła do firmy zdyszana, po dwóch godzinach spóźnienia. Od razu wzięła się do
pracy. Wydrukowała raporty i zaniosła szefowi do podpisania.
– Jak się
czuje Paweł? – zapytał, kiedy wszystko zatwierdził.
– Po wypiciu
napoju na kaca powinien poczuć się lepiej.
– To wczoraj
musiał mieć ciężką noc.
– Nie było
tak źle. Daga się nim zajęła.
– To już
wszystko między nimi dobrze?
– Powoli
zbliżają się do siebie. Mam nadzieję, że im się uda. Pogawędziłabym jeszcze,
ale muszę wracać do pracy.
– Dobrze, ale
zrób sobie przerwę.
– Okej. –
szła w kierunku drzwi, ale stanęła i odwróciła się do mężczyzny.
– Coś się
stało? – spojrzał na nią zmartwiony.
– Nie. Paweł
dziękuje za to co zrobiłeś dla niego i kazał przekazać, że odda tobie
pieniądze.
– Ale już
tobie mówiłem, że nie ma potrzeby. – wstał i oparł się o biurko z rękoma w
kieszeni.
– Patryk,
Paweł nie chce robić sobie u nikogo długów. Może spotkacie się, porozmawiacie
ze sobą i wszystko…
– Podaj mi
jego numer, zadzwonię i umówię się z nim.
Ola
zgodziła się i podała mu to, o co prosił, a potem wyszła z jego gabinetu i
zabrała się ostro do pracy. Po kilku godzinach zrobiła sobie przerwę. Kiedy
wróciła z lunchu, zauważyła kartkę na biurku.
Poszedłem spotkać się z twoim bratem. Będę za
jakąś godzinę.
Patryk
dotarł do umówionego miejsca. Paweł siedział już w kawiarence i pił wodę.
Mężczyzna podszedł do niego, przywitał się i zamówił kawę.
– Zaskoczyłeś
mnie tym telefonem. – rzekł Paweł.
– Ola kazała
mi się z tobą spotkać.
– Moja
siostra? – zaskoczyły go słowa Patryka. – Nawet własnego szefa sobie ustawiła.
– Może źle to
ująłem. Zaproponowała spotkanie z tobą.
– Tak czy
siak, posłuchałeś jej.
– Może od
razu przejdziemy do rzeczy?
– Proszę.
– Nie chce od
was pieniędzy. Ani od ciebie, ani od Oli.
– Patryk,
posłuchaj mnie…
– Paweł. –
przerwał mu, mówiąc stanowczo. – Chciałem pomóc i to zrobiłem. Jeśli ja będę w
potrzebie, to wy mi pomożecie.
– Dobrze,
pomożemy, ale w tej sprawie chodzi o pieniądze. Nie chcę mieć długów na
starcie. Niech coś się stanie, będziesz mnie ciągał po sądach, a ja nie będę w
stanie oddać tobie. Chcę tego uniknąć. Oddam każdą złotówkę, którą na mnie
wyłożyłeś.
– Nie chcę
tych pieniędzy.
– Każdemu
pracownikowi tak pomagasz?
– Słucham? –
zaskoczyło go to pytanie. – Nie rozumiem.
– Pomagasz
każdemu czy Ola jest wyjątkiem?
–
Potrzebowała pomocy, to zrobiłem to, co uważałem za stosowne. – Paweł
przyglądał mu się z uwagą.
– Skąd
wzięliście się razem na komisariacie?
– A to jest
jakieś przesłuchanie?
– Martwię się
o Olę. Chcę wiedzieć co ona robiła z własnym szefem.
–
Pracowaliśmy.
– Po pracy?
– Tak.
Musiałem wybrać projekt i Aleksandra mi w tym pomogła.
– Aleksandra.
– zaśmiał się Paweł, a Patryk spojrzał na niego zdziwiony. Ten widząc jego
wyraz twarzy, postanowił wytłumaczyć mu swoje zachowanie. – Musi być dumna, że
tak się do niej zwracasz.
– Nie jest.
Zazwyczaj jest zaskoczona, tylko nie wiem dlaczego.
– Bo odkąd
pamiętam, nikt się tak do niej nie zwracał. Zawsze Ola i Ola, ale nigdy
Aleksandra. Pamiętam jak się wkurzała na Oleńka, mówiła: Mam na imię Aleksandra, ale pozwoliłam wam zwracać się do mnie Ola,
więc tak do mnie mówcie.
– Słyszę, że
lubicie wracać do wspomnień.
– Ola coś
tobie opowiadała?
– O waszej
siostrze i o tym jak ciebie oskarżono.
– To już
wiesz do czego jestem zdolny.
– Ostrzegasz
mnie przed czymś?
– A mam?
– Nie wiem.
– Właśnie.
Który projekt wybrałeś? – brat asystentki zmienił temat, bo wiedział, że jak
będzie drążył temat siostry i ona się o tym dowie, to mu się oberwie.
– Wybraliśmy
ten waszej firmy. Damian jeszcze nie świętował?
– Nic mi o
tym nie wiadomo.
– No tak. –
Patryk przypomniał sobie o jego stanie. – Jak zjawisz się w firmie, to się
dowiesz. Damian zawsze szuka pretekstu do imprezowania.
– Jak na
razie był tylko jeden bankiet.
– Ale będzie
ich więcej. Zobaczysz. Musisz co najmniej jeden weekend w miesiącu poświęcić na
imprezy w firmie.
– Da się
zrobić. – zaśmiali się.
– Lubisz
imprezować. – stwierdził Patryk.
– Lubię, a ty
nie?
– Też, ale bez
przesady. Są też inne atrakcje niż imprezy.
– To prawda.
– Muszę się
zbierać. – mężczyzna wezwał kelnera, aby podał mu rachunek.
– Ja też
poproszę. – powiedział Paweł.
– Proszę
doliczyć ten rachunek do mojego. Zapłacę za wszystko.
– Ale…
– Nie ma
żadnego ale.
– Patryk.
– Jesteś tak
samo uparty jak Ola.
– Co w
rodzinie to nie zginie.
– Prawda. –
Patryk zapłacił rachunek i wyszli z kawiarenki.
– Przeleję na
twoje konto pieniądze.
– Naprawdę,
nie ma potrzeby.
– Już
powiedziałem. Nie chcę długów u nikogo. Nawet u ciebie.
– To była
bezinteresowna pomoc, nie potrzebuję zwrotu gotówki.
– Nie bądź
uparty.
– Jak to
twoja siostra powiedziała, jestem zbyt uparty.
– Ja też
jestem uparty i jeszcze dziś dostaniesz te pieniądze.
– Nie kłóćmy
się o pieniądze, bo i tak są mało warte.
– Może i są,
ale zawsze pomagają.
– Tylko
trochę. Muszę już wracać. Zostawiłem firmę na głowie Oli.
– Poradzi
sobie.
– Wiem. To
zdolna dziewczyna.
– Po bracie.
– dumny wskazał na siebie. – Jedź. Musimy kiedyś powtórzyć spotkanie.
– Jestem tego
samego zdania.
Pożegnali
się uściskiem dłoni, Paweł udał się do domu, po drodze robiąc zakupy, a Patryk
odjechał w kierunku firmy. Wjechał windą na swoje piętro pracy i szedł w
kierunku gabinetu.
– Oleńka, do
mnie. – powiedział, przechodząc obok jej biurka. Na twarzy dziewczyny pojawiła
się zdziwiona mina, a zarazem złość. Wstała i szła za szefem. – Nie podawaj
Pawłowi mojego numeru konta.
– Już to
zrobiłam. – powiedziała zadowolona. Mężczyzna spojrzał na nią ze złością w
oczach. – No co?
– Nic. –
odpowiedział ostro. – Wracaj do pracy. – tym razem rzekł łagodnie.
– Nienawidzę
jak ktoś mówi do mnie Oleńka.
– Wiem, a ja
nienawidzę jak ktoś mi się sprzeciwia.
– Rozmawiałeś
o mnie z Pawłem? – podeszła do biurka i stanęła naprzeciwko szefa.
– Tak.
– Co ci
powiedział na mój temat?
– To jest
przesłuchanie?
– Tak.
– Zamiast
mnie przesłuchiwać, to weź się do pracy. – otworzył laptop i zaczął stukać w
klawiaturę.
Ola
jeszcze chwilę patrzyła na niego, po czym wyszła powolnym krokiem z
pomieszczenia, robiąc to, co jej szef kazał – pracować. Pracowała do końca i
tak jak zawsze, pół godziny przed wyjściem, poszła zanieść raporty końcowe do
zatwierdzenia i do księgowości. Kiedy wróciła, weszła jeszcze raz do gabinetu
szefa.
– Patryk. –
powiedziała, stając naprzeciwko niego.
– Hmm… –
siedział utkwiony głową w laptopie.
– Dzisiaj
jest festyn.
– No i co w
związku z tym?
– Poszedłbyś
ze mną?
– Ja? –
spojrzał na nią zaskoczony.
– Tak.
– Nie możesz
iść z Dagmarą i Pawłem?
– Nie za
bardzo.
– Mam dużo
pracy.
– Praca,
praca, praca. Wyluzuj.
– Jestem
wyluzowany.
– Nie jesteś.
– Jestem.
Proszę cię, idź do domu i odpocznij.
– Pójdę, ale
dopiero wtedy, kiedy ty opuścisz firmę razem ze mną.
– Ola, proszę
cię. – podszedł do niej, złapał ją za ramię i poprowadził w kierunku drzwi. –
Mam dużo pracy. Idź do domu.
– Wyganiasz
mnie?
– Nie, po
prostu troszczę się o ciebie. Idź do domu. Cześć. – wyprowadził ją z
pomieszczenia i zamknął za nią drzwi.
– Ale… –
odwróciła się i szybko je otworzyła. – Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. –
wskazała na niego palcem, a on stanął na środku gabinetu, z rękoma w kieszeni,
patrząc na nią z poważną miną. Dziewczyna widząc go, zaczęła się śmiać i
wyszła, zamykając drzwi. – Uspokój się, Ola. Przecież to twój szef, zawsze taki
jest. – nie wiedziała dlaczego śmieje się z jego postawy. Uspokoiła się i
ponownie weszła do środka, ale widząc jego postawę znowu zaczęła się śmiać i
wyszła. Oparła głowę o drzwi, wzięła kilka oddechów i ponownie weszła. – Nie
bądź taki. – w końcu wydusiła z siebie słowa.
– Jaki? –
powiedział stanowczo.
– Taki zimny.
– Zimny? Mam
być gorący? – dziewczyna znowu zaczęła się śmiać.
– Nie, taki
jaki byłeś dziesięć minut temu.
– A jaki
byłem?
– Nie byłeś
taki oschły jak teraz.
– Oschły?
– Tak.
– A nie
zimny?
– Oschły,
zimny dupek.
– Dupek?
– Tak, dupek.
– założyła ręce na piersiach i przyglądała się mu.
– Och… –
bąknął.
– Chcę iść na
festyn.
– To idź.
– Ale chcę,
żebyś poszedł ze mną.
– Po co?
– Podobno
masz się o mnie troszczyć, opiekować, jak tam sobie to nazywasz. A jak pójdę
sama i coś mi się stanie, to co? Będziesz miał mnie na sumieniu. – Patryk
patrzył na nią z uniesionymi brwiami. Chciało mu się śmiać, ale się
powstrzymywał. Opuścił głowę, wziął głęboki oddech i spojrzał na nią z
uśmiechem.
– No dobra,
niech ci będzie, pójdę z tobą. – odwrócił się i podszedł do biurka spakować
rzeczy.
– Ale nie tak
ubrany.
– A niby jak?
– Bardziej
luźno.
– Nie mam się
w co ubrać.
– Na pewno
masz.
– To jedź ze
mną i sama się przekonasz. – Patryk uśmiechnął się łobuzersko, a Ola spojrzała
na niego zaskoczona i nie wiedziała co ma powiedzieć.
– Dobra. –
rzekła po długim namyśle. – Ale najpierw pojadę do siebie, by się przebrać. W
luźniejsze rzeczy. – dodała.
– Okej. Znasz
mój adres?
– Oczywiście.
– odpowiedziała niepewnie, przypominając sobie jak wybiegła z jego mieszkania.
Aleksandra
wzięła swoje rzeczy i zjechali windą na parking. Pożegnali się, a każde
odjechało w swoim kierunku. Ola po zaparkowaniu samochodu, wbiegła zdyszana do
mieszkania. Po drodze myślała o Patryku i o tym, w co się ubierze. Szybko udała
się do łazienki, wzięła prysznic i pobiegła do swojego pokoju. Paweł był zdziwiony
zachowaniem siostry.
Wariatka.
– Paweł! –
wybiegła z pokoju. – I jak wyglądam?
– Dobrze.
– Czy może
lepiej w kucyku? – zebrała włosy w dłoń i jeszcze raz się odwróciła.
– Nie, lepiej
w rozpuszczonych.
– Tak?
– Tak.
– Na pewno?
– Na pewno. –
podszedł do niej i złapał ją za ramiona. – Patryk będzie zachwycony.
– Co?
– A niby dla
kogo się tak stroisz?
– Dla nikogo.
– zawstydziła się.
– Jedzie mi
tu czołg, a tu strzelają z karabinu? – pokazał na swoje oczy.
– Już nie
można się zapytać czy się dobrze wygląda? – wyrwała mu się z objęć i poszła do
swojego pokoju.
– Można.
Gdzie idziesz?
– Na festyn.
– Z
Patrykiem?
– A co cię to
obchodzi? – odwróciła się do niego.
– Chcę
wiedzieć z kim będziesz się bawić.
– Lepiej
zajmij się Dagmarą.
– Zajmuję
się.
– To dobrze,
a mnie daj spokój.
– Ola, jesteś
jedną z ważnych kobiet w moim życiu.
– Kto jest
jeszcze ważny oprócz mnie?
– Dagmara,
mama, ty i Agata.
– O! Jestem
na podium. – zaśmiała się.
– Wszystkie
jesteście. Kocham was nad życie i jeśli ktoś was skrzywdzi, to mu nie daruję.
– Skończ.
Widać, że się nie zmieniłeś. Dagmara cię wtedy o mało nie rzuciła. Myślałam, że
zmieniłeś się w tej Anglii.
– Jak widzę,
że ktoś napastuje kobietę, to mam przejść obok tego obojętnie? Nigdy.
– Musisz
hamować się z agresją, bo nie każdą ktoś napastuje. Nie pamiętasz jak
szczypałam się z kolegami albo nawet biłam? Jakoś nie reagowałeś na to. Nawet
jak Dagmara to robiła, to nie byłeś taki jak teraz.
– Ale ja ich
znałem.
– Dagmara też
zna swoich znajomych i wie do czego są zdolni. Przestań zachowywać się jak
rozkapryszone dziecko.
– To mam patrzeć
na to i nic nie robić?
– Tak,
dopiero jak zacznie wołać o pomoc, to wtedy zareagujesz.
– Ale on ją
napastował.
– Dałaby
sobie z nim radę, nawet ci o tym mówiła.
– Nie
słuchałem jej.
– No właśnie.
Powinieneś robić tak jak Patryk.
– Patryk... –
spojrzał na nią z uśmiechem. – Dobry z niego facet. Co on takiego robi?
– Staje za
drugą osobą i patrzy na swojego przeciwnika z surową miną, a tamten od razu
rezygnuje. Powinieneś spróbować.
– Hmm…
Ciekawe. Następnym razem spróbuję.
– Tylko
przećwicz kilka razy przed lustrem tę minę. Ja muszę lecieć. Pa. – pocałowała
go w policzek, zabrała torebkę i wyszła z mieszkania.
– Pa, miłej
zabawy… Z Patrykiem. – powiedział, kiedy Ola zamknęła drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz