Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

31 grudnia 2018

Asystentka

21

– Ola! – Patryk machał ręką przed jej twarzą, ale ona nie reagowała. – Ola!
– Co?! – wystraszona, spojrzała na niego.
– Pytałem, co sądzisz o tych wszystkich projektach.
– Yyy… Eee… Yyy… – przymrużyła oczy i przejrzała je szybko.
– Nie słuchałaś mnie. – spojrzała na niego.
– Wybacz mi, ale nie.
– O czym myślałaś?
– Nieważne. – na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
– Coś ważnego musiało zaprzątać twoje myśli.
– To nie coś, co cię zainteresuje.
– A może jednak?

– Jednak nie.
– To który według ciebie jest najlepszy? – zapytał po dłuższym milczeniu.
– Projekt numer trzy. – wskazała na niego. – On idealnie oddaje twoje wyobrażenie osiedla.
– Tak sądzisz?
– Tak.
– Też o nim myślałem, ale wolałem poznać twoją opinię.
– To już ją znasz.
– Jutro zawiozę ten projekt na budowę.
– A teraz możesz mnie odwieźć do firmy.
– A po co tam? – zaczął sprzątać papiery ze stołu.
– Mam tam samochód.
– Nic mu się nie stanie.
– To ciekawe jak dotrę do domu i jutro do pracy?
– Odwiozę cię, a jutro podjadę po ciebie i pojedziemy razem do pracy.
– Co?
– To co słyszałaś i nie odmawiaj, bo i tak nie posłucham. Zbyt uparty.
– Uparty jak osioł.
– Wyglądam na osła?
– Dorobi się tobie ośle uszy, przyczepi ogon i osiołek z ciebie idealny.
– Bardzo śmieszne. – zbliżył się do niej.
            Patrzyli sobie głęboko w oczy. Tym razem to Ola przejęła inicjatywę i powoli zaczęła się do niego zbliżać. Choć była w szpilkach, jeszcze wspięła się na palcach, aby zasmakować jego ust. Kiedy była bardzo blisko, zadzwonił jej telefon. Spojrzała Patrykowi w oczy. Widziała w nich zawód, ale też ulgę.
– Odbierz. – nakazał, wskazując jej torebkę.
– Przepraszam. – szepnęła.
Poszukała komórki. Na wyświetlaczu widniał nieznajomy dla niej numer.
– Słucham?
– Cześć siostrzyczko.
– Paweł? – zdziwiło ją to, że dzwoni z innego telefonu.
– Tak. Słuchaj, mam do ciebie prośbę.
– Jaką? Gdzie ty w ogóle jesteś?
– Nie denerwuj się. Po prostu…
– Gdzie jesteś? – zaczęła chodzić po pomieszczeniu.
– Jestem na policji.
– Co?!
– Zamknęli mnie.
– Za co?!
– Później tobie wytłumaczę. Proszę cię, przyjedź i mnie stąd wyciągnij.
– Zaraz będę.
Rozłączyła się i zdenerwowana spojrzała na Patryka. Stał spięty, patrząc na nią lodowato. Poprawił swoją koszulę i założył marynarkę.
– Paweł został aresztowany. Muszę po niego jechać. – wzięła torebkę i ruszyła w kierunku wyjścia, ale odwróciła się do mężczyzny. – Zawieziesz mnie?
– Oczywiście. – podszedł do niej i złapał ją za ramiona. – Nie martw się, wyciągniemy go. – do jej oczu napłynęły łzy. – Hej, nie płacz, wszystko będzie dobrze. – otarł jej mokre policzki.
– Jeśli robi to samo co robił w przeszłości, to zabiję go tymi rękoma. – uniosła dłonie do góry, pokazując je mężczyźnie.
– Spokojnie. Chodź, pojedziemy po niego. – wrócił się po projekty, po czym wyszli na zewnątrz i odjechali.
            Ruch na ulicach był średni, bo większość ludzi wracała z pracy do domów. Po piętnastu minutach zjawili się na parkingu policyjnym. Patryk wpłacił za Pawła kaucję, choć długo kłócił się o to z Olą. Kiedy we troje wyszli z komisariatu, dziewczyna zaatakowała brata.
– Co ty znowu zrobiłeś?
– Nic.
– Jak to nic? To dlaczego cię zamknęli?
– Bo jakiś fagas dobiera się do mojej Dagmary.
– Twojej?
– Mojej. Co cię tak dziwi?
– Gdzie ona w ogóle jest?
– W domu. Kazałem jej jechać, choć długo się ze mną spierała, ale w końcu ją do tego przekonałem. Co za gnojek?! Rozumiesz, dobierał się do niej, a przecież widział, że była ze mną! – krzyczał na parkingu.
– Teraz taki kozak z ciebie? A gdzie byłeś przez te cztery lata? No gdzie?! – stanęła blisko niego i mówiła stanowczym tonem, patrząc mu prosto w oczy. – Zostawiłeś ją samą. Nie interesowałeś się nią. Gdybyś został, byłoby inaczej. Zostawiłeś nie tylko ją, ale i nas. Mnie. Wtedy, kiedy najbardziej cię potrzebowałam. A teraz wracasz i myślisz, że Daga rzuci ci się w ramiona i wybaczy? Nie. Ona nie jest taka jak ja. Nie wybacza szybko. Jeśli ją kochasz, to pohamuj emocje. – w jej oczach ponownie pojawiły się łzy. Całą tę sytuację obserwował szef dziewczyny.
– Masz rację. – Paweł opuścił głowę i zaczął się powoli wycofywać. – Masz rację. – zszedł ze schodów. – Masz rację.
– Paweł! – dziewczyna rzuciła się za nim. – Paweł!
– Zostaw go. – Patryk chwycił ją za rękę. – To nic nie da. Musi to wszystko przemyśleć. Wszystko będzie dobrze. – otarł jej łzy, a dziewczyna przytuliła się do niego.
– Dobrze, że jesteś ze mną. – mężczyzna gładził jej włosy, a następnie je pocałował.
– Chodź, odwiozę cię do domu. – chwycił ją za rękę i poszli do samochodu.
            Kiedy zjawili się pod blokiem, Ola nie pożegnała się z mężczyzną i nie wysiadła. Patrzyła gdzieś w dal. Patryk przyglądał się jej z powagą.
– To było cztery lata temu. – przerwała milczenie. – Jakoś wiosną. Poszliśmy na dyskotekę do jedynego klubu, który był w miasteczku. Na początku dobrze się bawiliśmy, ale po kilku godzinach do Dagmary zaczął przystawiać się jakiś chłopak. Odtrącała go, ale on i tak robił swoje. Kiedy zobaczył to Paweł, wkurzył się i zaatakował go. Pobił go do nieprzytomności. Jego ojciec wniósł sprawę do sądu, ale nasz przekonał go pieniędzmi, żeby jednak się wycofał.
– Dlatego wyjechał?
– Nie. Wyjechał z tego samego powodu co ja. – odwróciła twarz do niego. – Kiedyś opowiem tobie tę historię, obiecuję. – siedzieli w milczeniu i patrzyli na siebie. – Dziękuję ci za wszystko. Oddam tobie te pieniądze.
– Nie ma potrzeby.
– Jest. Mam u ciebie duży dług wdzięczności. Nie wiem jak go spłacę.
– Dasz radę. – zaśmiał się.
– Jeszcze raz dziękuję.
– Cała przyjemność po mojej stronie.
– Muszę już iść. – otworzyła drzwi od samochodu. – Cześć.
– Cześć. – pożegnali się i dziewczyna przeszła kilka kroków, nim odwróciła się do niego.
– Patryk!
– Tak?
– O której jutro mam być gotowa?
– Będę o ósmej.
– Do zobaczenia.
            Uśmiechnęła się do niego i odeszła. Dopiero kiedy weszła do środka, mężczyzna odjechał. Do końca dnia myślał o swojej asystentce, tak samo jak ona o nim.
            Dagmara opowiedziała Oli o całym zdarzeniu, które zaszło po pracy. Paweł wrócił do mieszkania dopiero po dwudziestej drugiej, kompletnie pijany. W rękach trzymał bukiet czerwonych róż. Dziewczyny siedziały na kanapie w salonie, kiedy ten uklęknął przed ukochaną dziewczyną. Ola zostawiła ich samych i poszła do swojego pokoju, natomiast jej brat zaczął bełkotać przeprosiny.
– Dagmaro, wybacz mi moje zachowanie. Zachowałem się jak idiota. Nie powinienem go zaczepiać, przecież sama dałabyś sobie radę. Ale nie za to chcę… Wybacz mi te cztery lata mojej nieobecności. To, że zostawiłem cię tu samą. Wiedz, że nie zapomniałem o tobie. Tęskniłem, cholernie tęskniłem. Chciałem wrócić, ale się bałem.
– Czego?
– Że wyrzucisz mnie ze swojego życia. Dagmara. Dni, tam gdzie byłem, były dla mnie katorgą. Myślałem o tobie, myślałem o tym, że masz kogoś, że on cię dotyka, pożąda, nie mogłem tego znieść. Wybacz mi. Tak bardzo cię kocham, że jestem w stanie zabić dla ciebie. Kocham cię… – położył głowę na jej kolanach i zasnął.
– Też cię kocham. – ucałowała go w głowę.
            Paweł obudził się z silnym bólem głowy. Kiedy dobrze otworzył oczy, zauważył, że dziewczyny stoją nad nim. Zapytał o godzinę i po odpowiedzi, którą otrzymał, zerwał się na równe nogi, ale nie dał rady na nich ustać.
– Siadaj. – nakazała mu Ola. – Dzwoniłam do twojej pracy i powiedziałam, że dzisiaj nie przyjdziesz.
– A jaki powód podałaś?
– Że masz niestrawność.
– A wy, dlaczego nie jesteście w pracy?
– Ja dzwoniłam do Patryka, że się spóźnię.
– A ty? – spojrzał na Dagmarę.
– Idę na popołudnie.
– Masz tu napój na kaca. – siostra podała mu szklankę. – Wypij wszystko, a ja będę się zbierać do pracy.
– Podziękuj Patrykowi. Oddam mu pieniądze za kaucję.
– Trzymajcie się. – wzięła torebkę i wyszła z mieszkania.
            Paweł przeprosił Dagmarę za swoje zachowanie. Dziewczyna wybaczyła mu, a popołudniu poszła do pracy, zostawiając go samego w domu. Natomiast Ola wezwała taksówkę i pojechała do firmy. Patryk był trochę zawiedziony, że nie mógł po nią przyjechać. Nawet zaproponował, że zaczeka za nią, ale dziewczyna odmówiła. Wpadła do firmy zdyszana, po dwóch godzinach spóźnienia. Od razu wzięła się do pracy. Wydrukowała raporty i zaniosła szefowi do podpisania.
– Jak się czuje Paweł? – zapytał, kiedy wszystko zatwierdził.
– Po wypiciu napoju na kaca powinien poczuć się lepiej.
– To wczoraj musiał mieć ciężką noc.
– Nie było tak źle. Daga się nim zajęła.
– To już wszystko między nimi dobrze?
– Powoli zbliżają się do siebie. Mam nadzieję, że im się uda. Pogawędziłabym jeszcze, ale muszę wracać do pracy.
– Dobrze, ale zrób sobie przerwę.
– Okej. – szła w kierunku drzwi, ale stanęła i odwróciła się do mężczyzny.
– Coś się stało? – spojrzał na nią zmartwiony.
– Nie. Paweł dziękuje za to co zrobiłeś dla niego i kazał przekazać, że odda tobie pieniądze.
– Ale już tobie mówiłem, że nie ma potrzeby. – wstał i oparł się o biurko z rękoma w kieszeni.
– Patryk, Paweł nie chce robić sobie u nikogo długów. Może spotkacie się, porozmawiacie ze sobą i wszystko…
– Podaj mi jego numer, zadzwonię i umówię się z nim.
            Ola zgodziła się i podała mu to, o co prosił, a potem wyszła z jego gabinetu i zabrała się ostro do pracy. Po kilku godzinach zrobiła sobie przerwę. Kiedy wróciła z lunchu, zauważyła kartkę na biurku.
Poszedłem spotkać się z twoim bratem. Będę za jakąś godzinę.
            Patryk dotarł do umówionego miejsca. Paweł siedział już w kawiarence i pił wodę. Mężczyzna podszedł do niego, przywitał się i zamówił kawę.
– Zaskoczyłeś mnie tym telefonem. – rzekł Paweł.
– Ola kazała mi się z tobą spotkać.
– Moja siostra? – zaskoczyły go słowa Patryka. – Nawet własnego szefa sobie ustawiła.
– Może źle to ująłem. Zaproponowała spotkanie z tobą.
– Tak czy siak, posłuchałeś jej.
– Może od razu przejdziemy do rzeczy?
– Proszę.
– Nie chce od was pieniędzy. Ani od ciebie, ani od Oli.
– Patryk, posłuchaj mnie…
– Paweł. – przerwał mu, mówiąc stanowczo. – Chciałem pomóc i to zrobiłem. Jeśli ja będę w potrzebie, to wy mi pomożecie.
– Dobrze, pomożemy, ale w tej sprawie chodzi o pieniądze. Nie chcę mieć długów na starcie. Niech coś się stanie, będziesz mnie ciągał po sądach, a ja nie będę w stanie oddać tobie. Chcę tego uniknąć. Oddam każdą złotówkę, którą na mnie wyłożyłeś.
– Nie chcę tych pieniędzy.
– Każdemu pracownikowi tak pomagasz?
– Słucham? – zaskoczyło go to pytanie. – Nie rozumiem.
– Pomagasz każdemu czy Ola jest wyjątkiem?
– Potrzebowała pomocy, to zrobiłem to, co uważałem za stosowne. – Paweł przyglądał mu się z uwagą.
– Skąd wzięliście się razem na komisariacie?
– A to jest jakieś przesłuchanie?
– Martwię się o Olę. Chcę wiedzieć co ona robiła z własnym szefem.
– Pracowaliśmy.
– Po pracy?
– Tak. Musiałem wybrać projekt i Aleksandra mi w tym pomogła.
– Aleksandra. – zaśmiał się Paweł, a Patryk spojrzał na niego zdziwiony. Ten widząc jego wyraz twarzy, postanowił wytłumaczyć mu swoje zachowanie. – Musi być dumna, że tak się do niej zwracasz.
– Nie jest. Zazwyczaj jest zaskoczona, tylko nie wiem dlaczego.
– Bo odkąd pamiętam, nikt się tak do niej nie zwracał. Zawsze Ola i Ola, ale nigdy Aleksandra. Pamiętam jak się wkurzała na Oleńka, mówiła: Mam na imię Aleksandra, ale pozwoliłam wam zwracać się do mnie Ola, więc tak do mnie mówcie.
– Słyszę, że lubicie wracać do wspomnień.
– Ola coś tobie opowiadała?
– O waszej siostrze i o tym jak ciebie oskarżono.
– To już wiesz do czego jestem zdolny.
– Ostrzegasz mnie przed czymś?
– A mam?
– Nie wiem.
– Właśnie. Który projekt wybrałeś? – brat asystentki zmienił temat, bo wiedział, że jak będzie drążył temat siostry i ona się o tym dowie, to mu się oberwie.
– Wybraliśmy ten waszej firmy. Damian jeszcze nie świętował?
– Nic mi o tym nie wiadomo.
– No tak. – Patryk przypomniał sobie o jego stanie. – Jak zjawisz się w firmie, to się dowiesz. Damian zawsze szuka pretekstu do imprezowania.
– Jak na razie był tylko jeden bankiet.
– Ale będzie ich więcej. Zobaczysz. Musisz co najmniej jeden weekend w miesiącu poświęcić na imprezy w firmie.
– Da się zrobić. – zaśmiali się.
– Lubisz imprezować. – stwierdził Patryk.
– Lubię, a ty nie?
– Też, ale bez przesady. Są też inne atrakcje niż imprezy.
– To prawda.
– Muszę się zbierać. – mężczyzna wezwał kelnera, aby podał mu rachunek.
– Ja też poproszę. – powiedział Paweł.
– Proszę doliczyć ten rachunek do mojego. Zapłacę za wszystko.
– Ale…
– Nie ma żadnego ale.
– Patryk.
– Jesteś tak samo uparty jak Ola.
– Co w rodzinie to nie zginie.
– Prawda. – Patryk zapłacił rachunek i wyszli z kawiarenki.
– Przeleję na twoje konto pieniądze.
– Naprawdę, nie ma potrzeby.
– Już powiedziałem. Nie chcę długów u nikogo. Nawet u ciebie.
– To była bezinteresowna pomoc, nie potrzebuję zwrotu gotówki.
– Nie bądź uparty.
– Jak to twoja siostra powiedziała, jestem zbyt uparty.
– Ja też jestem uparty i jeszcze dziś dostaniesz te pieniądze.
– Nie kłóćmy się o pieniądze, bo i tak są mało warte.
– Może i są, ale zawsze pomagają.
– Tylko trochę. Muszę już wracać. Zostawiłem firmę na głowie Oli.
– Poradzi sobie.
– Wiem. To zdolna dziewczyna.
– Po bracie. – dumny wskazał na siebie. – Jedź. Musimy kiedyś powtórzyć spotkanie.
– Jestem tego samego zdania.
            Pożegnali się uściskiem dłoni, Paweł udał się do domu, po drodze robiąc zakupy, a Patryk odjechał w kierunku firmy. Wjechał windą na swoje piętro pracy i szedł w kierunku gabinetu.
– Oleńka, do mnie. – powiedział, przechodząc obok jej biurka. Na twarzy dziewczyny pojawiła się zdziwiona mina, a zarazem złość. Wstała i szła za szefem. – Nie podawaj Pawłowi mojego numeru konta.
– Już to zrobiłam. – powiedziała zadowolona. Mężczyzna spojrzał na nią ze złością w oczach. – No co?
– Nic. – odpowiedział ostro. – Wracaj do pracy. – tym razem rzekł łagodnie.
– Nienawidzę jak ktoś mówi do mnie Oleńka.
– Wiem, a ja nienawidzę jak ktoś mi się sprzeciwia.
– Rozmawiałeś o mnie z Pawłem? – podeszła do biurka i stanęła naprzeciwko szefa.
– Tak.
– Co ci powiedział na mój temat?
– To jest przesłuchanie?
– Tak.
– Zamiast mnie przesłuchiwać, to weź się do pracy. – otworzył laptop i zaczął stukać w klawiaturę.
            Ola jeszcze chwilę patrzyła na niego, po czym wyszła powolnym krokiem z pomieszczenia, robiąc to, co jej szef kazał – pracować. Pracowała do końca i tak jak zawsze, pół godziny przed wyjściem, poszła zanieść raporty końcowe do zatwierdzenia i do księgowości. Kiedy wróciła, weszła jeszcze raz do gabinetu szefa.
– Patryk. – powiedziała, stając naprzeciwko niego.
– Hmm… – siedział utkwiony głową w laptopie.
– Dzisiaj jest festyn.
– No i co w związku z tym?
– Poszedłbyś ze mną?
– Ja? – spojrzał na nią zaskoczony.
– Tak.
– Nie możesz iść z Dagmarą i Pawłem?
– Nie za bardzo.
– Mam dużo pracy.
– Praca, praca, praca. Wyluzuj.
– Jestem wyluzowany.
– Nie jesteś.
– Jestem. Proszę cię, idź do domu i odpocznij.
– Pójdę, ale dopiero wtedy, kiedy ty opuścisz firmę razem ze mną.
– Ola, proszę cię. – podszedł do niej, złapał ją za ramię i poprowadził w kierunku drzwi. – Mam dużo pracy. Idź do domu.
– Wyganiasz mnie?
– Nie, po prostu troszczę się o ciebie. Idź do domu. Cześć. – wyprowadził ją z pomieszczenia i zamknął za nią drzwi.
– Ale… – odwróciła się i szybko je otworzyła. – Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. – wskazała na niego palcem, a on stanął na środku gabinetu, z rękoma w kieszeni, patrząc na nią z poważną miną. Dziewczyna widząc go, zaczęła się śmiać i wyszła, zamykając drzwi. – Uspokój się, Ola. Przecież to twój szef, zawsze taki jest. – nie wiedziała dlaczego śmieje się z jego postawy. Uspokoiła się i ponownie weszła do środka, ale widząc jego postawę znowu zaczęła się śmiać i wyszła. Oparła głowę o drzwi, wzięła kilka oddechów i ponownie weszła. – Nie bądź taki. – w końcu wydusiła z siebie słowa.
– Jaki? – powiedział stanowczo.
– Taki zimny.
– Zimny? Mam być gorący? – dziewczyna znowu zaczęła się śmiać.
– Nie, taki jaki byłeś dziesięć minut temu.
– A jaki byłem?
– Nie byłeś taki oschły jak teraz.
– Oschły?
– Tak.
– A nie zimny?
– Oschły, zimny dupek.
– Dupek?
– Tak, dupek. – założyła ręce na piersiach i przyglądała się mu.
– Och… – bąknął.
– Chcę iść na festyn.
– To idź.
– Ale chcę, żebyś poszedł ze mną.
– Po co?
– Podobno masz się o mnie troszczyć, opiekować, jak tam sobie to nazywasz. A jak pójdę sama i coś mi się stanie, to co? Będziesz miał mnie na sumieniu. – Patryk patrzył na nią z uniesionymi brwiami. Chciało mu się śmiać, ale się powstrzymywał. Opuścił głowę, wziął głęboki oddech i spojrzał na nią z uśmiechem.
– No dobra, niech ci będzie, pójdę z tobą. – odwrócił się i podszedł do biurka spakować rzeczy.
– Ale nie tak ubrany.
– A niby jak?
– Bardziej luźno.
– Nie mam się w co ubrać.
– Na pewno masz.
– To jedź ze mną i sama się przekonasz. – Patryk uśmiechnął się łobuzersko, a Ola spojrzała na niego zaskoczona i nie wiedziała co ma powiedzieć.
– Dobra. – rzekła po długim namyśle. – Ale najpierw pojadę do siebie, by się przebrać. W luźniejsze rzeczy. – dodała.
– Okej. Znasz mój adres?
– Oczywiście. – odpowiedziała niepewnie, przypominając sobie jak wybiegła z jego mieszkania.
            Aleksandra wzięła swoje rzeczy i zjechali windą na parking. Pożegnali się, a każde odjechało w swoim kierunku. Ola po zaparkowaniu samochodu, wbiegła zdyszana do mieszkania. Po drodze myślała o Patryku i o tym, w co się ubierze. Szybko udała się do łazienki, wzięła prysznic i pobiegła do swojego pokoju. Paweł był zdziwiony zachowaniem siostry.
Wariatka.
– Paweł! – wybiegła z pokoju. – I jak wyglądam?
– Dobrze.
– Czy może lepiej w kucyku? – zebrała włosy w dłoń i jeszcze raz się odwróciła.
– Nie, lepiej w rozpuszczonych.
– Tak?
– Tak.
– Na pewno?
– Na pewno. – podszedł do niej i złapał ją za ramiona. – Patryk będzie zachwycony.
– Co?
– A niby dla kogo się tak stroisz?
– Dla nikogo. – zawstydziła się.
– Jedzie mi tu czołg, a tu strzelają z karabinu? – pokazał na swoje oczy.
– Już nie można się zapytać czy się dobrze wygląda? – wyrwała mu się z objęć i poszła do swojego pokoju.
– Można. Gdzie idziesz?
– Na festyn.
– Z Patrykiem?
– A co cię to obchodzi? – odwróciła się do niego.
– Chcę wiedzieć z kim będziesz się bawić.
– Lepiej zajmij się Dagmarą.
– Zajmuję się.
– To dobrze, a mnie daj spokój.
– Ola, jesteś jedną z ważnych kobiet w moim życiu.
– Kto jest jeszcze ważny oprócz mnie?
– Dagmara, mama, ty i Agata.
– O! Jestem na podium. – zaśmiała się.
– Wszystkie jesteście. Kocham was nad życie i jeśli ktoś was skrzywdzi, to mu nie daruję.
– Skończ. Widać, że się nie zmieniłeś. Dagmara cię wtedy o mało nie rzuciła. Myślałam, że zmieniłeś się w tej Anglii.
– Jak widzę, że ktoś napastuje kobietę, to mam przejść obok tego obojętnie? Nigdy.
– Musisz hamować się z agresją, bo nie każdą ktoś napastuje. Nie pamiętasz jak szczypałam się z kolegami albo nawet biłam? Jakoś nie reagowałeś na to. Nawet jak Dagmara to robiła, to nie byłeś taki jak teraz.
– Ale ja ich znałem.
– Dagmara też zna swoich znajomych i wie do czego są zdolni. Przestań zachowywać się jak rozkapryszone dziecko.
– To mam patrzeć na to i nic nie robić?
– Tak, dopiero jak zacznie wołać o pomoc, to wtedy zareagujesz.
– Ale on ją napastował.
– Dałaby sobie z nim radę, nawet ci o tym mówiła.
– Nie słuchałem jej.
– No właśnie. Powinieneś robić tak jak Patryk.
– Patryk... – spojrzał na nią z uśmiechem. – Dobry z niego facet. Co on takiego robi?
– Staje za drugą osobą i patrzy na swojego przeciwnika z surową miną, a tamten od razu rezygnuje. Powinieneś spróbować.
– Hmm… Ciekawe. Następnym razem spróbuję.
– Tylko przećwicz kilka razy przed lustrem tę minę. Ja muszę lecieć. Pa. – pocałowała go w policzek, zabrała torebkę i wyszła z mieszkania.
– Pa, miłej zabawy… Z Patrykiem. – powiedział, kiedy Ola zamknęła drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz