Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

10 października 2018

Asystentka

17

            Zaparkowała przed blokiem i wbiegła zdyszana do mieszkania. W kuchni zastała Dagmarę, która nalewała jej zupę. Rzuciła torebkę na sofę i zaczęła szukać wazonu dla kwiatów. Nalała wodę do naczynia i umieściła w nim bukiet. Położyła go na stoliku w salonie i poszła zjeść obiad. Opowiedziała przyjaciółce o całym poranku i południu. Dziewczyna chwaliła jej szefa, a Ola tylko przewracała oczami. Po rozmowie, wzięła szybki prysznic. Owinęła się ręcznikiem i wyszła, wycierając włosy.
– Masz półtorej godziny i jeszcze nie zaczęłaś się szykować? – zapytała ją współlokatorka.
– Nie wiem czy mam iść.
– Jak to nie wiesz? To jest twoja jedyna szansa, żeby zabawić się w takim klubie.
– Mam dziwne przeczucie, że coś się wydarzy. – usiadła na kanapie.
– A co niby ma się wydarzyć?
– No nie wiem. Podświadomość mówi mi, żebym tam nie szła.

– Olej ją i się zabaw. Tego brakuje ci, rozrywki! – nachyliła się nad nią.
– Nie mam się w co ubrać.
– To chodź. Znajdziemy coś w szafie. – chwyciła ją za rękę i zaciągnęła do pokoju. – Masz jakąś odlotową sukienkę?
– Odlotowa sukienka na imprezę w klubie? Nigdy. – spojrzała na nią przerażona i pokręciła głową. Z szuflady wyjęła białą bieliznę i poszła ją założyć do łazienki. Wysuszyła przy okazji włosy. Po chwili wróciła i zastała w pokoju bałagan. Na łóżku rozłożone były wszystkie sukienki, na krześle wisiały bluzki, a na toaletce leżały spodnie.
– O! Zobacz tę. – Dagmara przyłożyła do siebie kremową sukienkę z czarną koronką. – Nie wiedziałam, że masz takie sukienki.
– Co ty robisz?!
– Ale o co ci chodzi? Pomagam tobie wybrać sukienkę.
– O co mi chodzi? – powiedziała wysokim tonem Ola. – Pozwoliłam, byś to zrobiła, ale nie było mowy o bałaganie. Kto to teraz posprząta? – wskazała ręką po pomieszczeniu.
– O to się nie martw. Albo ta. – przyjaciółka wskazała na jasnozieloną, z krótkim rękawem i rozłożystą od pasa w dół. – Do tego te twoje szpilki…
– Żadnych szpilek. Już dosyć się w nich dzisiaj nabiegałam.
– To baleriny.
– Dobra. Daj ją, przymierzę.
            Ola założyła na siebie sukienkę i baleriny. Stanęła przed dużym lustrem w pokoju, kilka razy okręciła się wokół siebie, ale sukienka jej nie pasowała. Po niej przymierzyła żółtą, małą czarną, białą, z odkrytymi plecami, łososiową bez ramiączek, kwiecistą i brązową. Ola już się poddała. Miała czterdzieści pięć minut, a nie była ubrana, uczesana ani umalowana. Dagmara wygrzebała z szafy jeszcze jedną. Jasnofioletową z szerokimi ramiączkami, od pasa rozłożystą. Na biodrach przepasana była cienkim, czarnym paskiem. Miała lekkie wcięcie w dekolcie.
– Wow. – Dagmara patrzyła na nią zachwycona. – No nie pogadasz. Wszyscy będą cię podziwiać.
– No mam taką nadzieję. – zaśmiała się.
– Chodź, usiądź. Umaluję cię.
– Tylko nie przesadź. Chcę wyglądać jak człowiek.
            Dziewczyna nałożyła na jej twarz odrobinę fluidu, a następnie pudru. Powieki pokryła od wewnętrznej strony oka jasnym fioletem, kończąc ciemnym cieniem na zewnątrz. Po rzęsach przejechała kilka razy tuszem. Na usta nałożyła szminkę o delikatnym odcieniu różu. Rozczesała jej długie włosy. Po bokach zaplotła małe warkoczyki, upinając je na środku głowy. Popryskała ją jeszcze perfumami i Aleksandra była gotowa do wyjścia. Wyciągnęła z komody jedną z czarnych kopertówek. Włożyła do niej telefon, chusteczki i portfel z dokumentami.
– Czym jedziesz? – zapytała przyjaciółka.
– Chyba wezwę taksówkę.
– Po co masz za nią płacić? Ja mogę cię odwieźć.
– Czym? – spojrzała na nią rozbawiona.
– Twoim samochodem. – odparła z szerokim uśmiechem.
– Szukasz pretekstu, żeby zobaczyć ten klub.
– Nieee. –pokręciła głową, marszcząc przy tym brwi.
– To, żeby przejechać się moim samochodem.
– No może. Mogę jechać?
– No nie wiem. Jeszcze się rozbijesz i co wtedy?
– Jestem dobrym kierowcą.
– Który nie jeździł od dłuższego czasu.
– Ola, nie bądź taka. Proszę, pozwól mi się odwieźć.
– No dobra, ale pojedziesz powoli.
– Tak jest! – zasalutowała jej Dagmara.
            Ola dała jej kluczyki i dokumenty od auta. Kiedy były już gotowe do wyjścia, do mieszkania wkroczył Paweł z pudełkiem w rękach.
– A wy dokąd się wybieracie? – zlustrował obydwie wzrokiem, kładąc pudło na stół.
– Jadę do Mozeli na firmową imprezę, a Dagmara mnie odwiezie.
– To sam mam to zjeść?
– A co to jest? – stanęła obok niego i otworzyła pudełko.
– Tort urodzinowy dla ciebie. Gdybym wiedział, że go nie skosztujesz, kupiłbym mniejszy.
– Ja go nie skosztuję? Zostaw mi kawałek. Jutro go zjem.
– Jutro będzie futro. Dzisiaj masz urodziny.
– Oj tam, oj tam. – szturchnęła go w ramię.
– Ola! – zawołała ją przyjaciółka, pokazując palcem na zegarek.
– Muszę iść. – ucałowała go w policzek.
– Baw się dobrze.
– Dzięki! I zostaw mi ten kawałek.
– Dobra.
            Nie było dużego ruchu na ulicach, więc dziewczyny szybko dotarły pod klub. Ola pożegnała się z koleżanką, dając jej jeszcze kazanie jak ma prowadzić samochód. Dagmara przyjęła to z powagą, życząc jej udanej imprezy.
            Aleksandra pokazała identyfikator ochronie, aby potwierdzić, że jest pracownikiem firmy. Weszła do środka i poczuła chłodne powietrze na ciele. Wnętrze holu urządzone było w czerwono–czarnych odcieniach. Na salę prowadziło kilka stopni schodów i duże drzwi, które były już otwarte. Na dolnej i górnej sali był bar oraz zarezerwowane boksy. Barmani obsługiwali już pierwszych klientów. Na środku, pod ścianą, umiejscowiona została scena, gdzie grał DJ. Wnętrze sali, pod wpływem świateł zmieniało kolory.
            Ola wodziła wzrokiem po sali. Z minuty na minutę na miejsce przybywało coraz więcej pracowników. Wzrok skierowała na balkon. Siedziało tam kierownictwo z zarządem. Zauważyła, że Patryk się jej przygląda. Popijał jakiś napój, słuchając jednego członka zarządu. Ubrany w szarą koszulę, rozpiętą przy szyi i czarne spodnie. Dziewczynie na jego widok serce zaczęło bić szybciej. Przypomniała sobie jak ostatnim razem z nim tańczyła.
– Cześć Ola! – krzyknęła do niej kobieta, wyrywając ją z wspomnień.
– Hej Ewa! – pomachała do koleżanki.
– Świetnie wyglądasz.
– Dzięki, ty również.
            Ewa pracowała w bufecie. Dziewczyny zbliżyły się do siebie, po tym jak Ola pomogła jej utrzymać pracę w firmie. Amanda chciała ją zwolnić, ale nie miała takich uprawnień, więc poprosiła o to Patryka, koloryzując historię powodu, dla którego ta miała zostać zwolniona. Rzekomo dziewczyna chciała ją otruć. Kiedy szef wręczył swojej asystentce wypowiedzenie, które miała jej dostarczyć, wtedy ona uparła się, by jej wysłuchał. Na początku się spierali, ale w końcu Patryk jej uległ i zgodził się na pozostawienie pracownicy w firmie. Po wysłuchaniu wyjaśnień Oli, szef musiał się nad tym zastanowić. Jeszcze raz zapytał swoją narzeczoną o tę sytuację, a ona przyznała się do kłamstwa. Prosiła go, aby jednak zwolnił Ewę, ale on wyszedł wściekły z mieszkania i na drugi dzień przeprosił kobietę, przyznając rację Oli, że najpierw powinien wysłuchać drugą stronę, a nie od razu ogłaszać wyrok.
            Ewa zaprosiła ją na drinka, ale dziewczyna odmówiła i zamówiła sobie wodę. Na początku obgadywały pracowników, zwłaszcza mężczyzn, a potem kobieta, pod wpływem alkoholu zaczęła być odważniejsza i postanowiła poderwać barmana. Ola śmiała się z całej tej sytuacji. Niestety, mężczyzna ją ignorował.
– Fajnego mamy szefa, nie? – zaśmiała się, patrząc na niego.
– Tak. – Ola spojrzała na Patryka. Przemieścił się. Teraz był na dole i prowadził zaciętą rozmowę z kilkoma mężczyznami .
– Szkoda, że jest zajęty.
– Dlaczego?
– Bo teraz to ja bym go bajerowała, a nie oni. – dziewczyna zaśmiała się ze słów koleżanki. – No co? Ty to masz dobrze.
– Ja?
– Yhym… Codziennie po osiem godzin patrzysz na to cudo. Każda dziewczyna chciałaby być na twoim miejscu.
– Przestań.
– Mówię prawdę. Każda tobie zazdrości. Myślisz, że nie słyszę tego, jak do niego wzdychają? A księgowe to już w ogóle.
– Dobra, dobra. Ja muszę iść do łazienki. Za chwilę wrócę.
– Dobrze. – Ewa zamówiła kolejnego drinka, a Ola poszła do toalety, która znajdowały się za barem.
            Weszła do środka. Ściany miały ciemny odcień szarości. Podłogę i połowę ścian pokrywały białe kafelki. Naprzeciwko pięciu metalowych drzwi było długie lustro, przy którym znajdował się marmurowy blat, a w nim umieszczone umywalki. Na ścianach wisiały suszarki oraz ręczniki. Nikogo nie było w toalecie. Po załatwieniu swoich potrzeb, Ola podeszła do jednej z umywalek. Przyłożyła ręce pod kran i woda automatyczne zaczęła lecieć. Wysuszyła ręce i poprawiła makijaż, kiedy do łazienki wszedł… Patryk. Widziała jego odbicie w lustrze i odwróciła się do niego, opierając się o kamienny blat. Mężczyzna zamknął za sobą drzwi.
– Chyba pomyliłeś łazienki. – powiedziała stanowczo, widząc że szef ma już wzięte.
– Nie. – pokiwał przecząco głową, a na jego twarz wdarł się uśmiech.
– Co ty sobie wyobrażasz? Najpierw w restauracji zachowujesz się jak jakiś zazdrośnik. Rozmawiam spokojnie z Popielewiczem, a ty od razu łapiesz mnie za kolano. Co to miało być?! Potem na mnie krzyczysz w samochodzie. A teraz… – wskazała dłonią na jego postać. – Zadowolony wchodzisz do damskiej łazienki i…
            Patryk powolnymi krokami zbliżył się do niej, opierając ręce o blat i przytwierdzając ją do niego. Kiedy spojrzał na nią zamroczony z przymkniętymi powiekami, dziewczyna przestała krzyczeć. Jego bliskość sprawiła, że zapomniała o czym mówiła. Czuła jak jej ciało drży pod jego wpływem. Oparł swoje czoło o jej i trwali tak przez dłuższą chwilę, kiedy on nagle przerwał milczenie.
– Pięknie pachniesz. – wymruczał.
– A ty śmierdzisz.
            Obydwoje zachichotali. Patryk potarł nosem o jej policzek, wtulając się w jej włosy. Wziął głęboki wdech i głośno wypuścił powietrze z płuc. Ola położyła swoje dłonie na jego piersiach i próbowała go odepchnąć, ale ten trzymał się mocno blatu, mrucząc pod nosem.
– Patryk.
– Hmm… – spojrzał na nią, a ona w tym momencie go odepchnęła.
– Chodźmy stąd, bo jeszcze pomyślą, że mnie porwałeś.
            Mężczyzna zaśmiał się, tak samo jak dziewczyna. Otworzył jej drzwi i wyszli razem. Poprosił ją do tańca, co na początku się jej nie spodobało, ale w końcu po długich błaganiach szefa, zgodziła się. Po kilku kawałkach byli zmęczeni i udali się do baru. Patryk zamówił jedną kolejkę wódki dla nich. Ola się opierała, ale wypiła.
– Musisz się trochę rozluźnić. – rzekł.
– Za to ty masz już chyba za dużo luzu w sobie.
– Dlatego piję wodę. – wskazał jej szklankę. – Dla pani jeszcze raz to samo.
– Nie! – krzyknęła.
– Bez dyskusji. – skinął głową kelnerowi, aby ten jej nalał. Dziewczyna wzięła łyk i połknęła z niesmakiem.
– Ostra, aż piecze w język. – upiła kilka łyków soku, aby zabić smak wódki.
– I bardzo dobrze. Takie są najlepsze.
– Aby się upić. – burknęła pod nosem.
            Patryk zamówił jej jeszcze dwie kolejki i ponownie poprosił ją do tańca. Ola już czuła, że kręci jej się w głowie, ale nie okazywała tego. Przetańczyli kilka kawałków, ponownie wrócili na swoje miejsca i tym razem dziewczyna sama zamawiała sobie drinki, co na początku podobało się mężczyźnie. Jednak po jakimś czasie zaczął się o nią martwić.
– Może w końcu pohamujesz się z tym piciem? – zapytał. – Jesteś pijana.
– Nie jestem. Jeszcze jeden. – odpowiedziała, prosząc o kolejnego drinka.
– To już trzynasty. Nie doliczając wódki. Wystarczy.
– Nie.
– Tak. – kiedy go wypiła, wziął od niej kieliszek i kiwnął barmanowi, aby więcej jej nie nalewał.
– Jeszcze jeden.
– Nie. Jedziemy do domu. – wstał i złapał ją za rękę.
– Zostaw. To jest mój dzień i mogę robić co mi się podoba.
– Twój dzień minął. Jedziemy.
– Nie. – zbliżyła się do niego. – Zabawimy się? – Patryk się zaśmiał.
– Zabawimy się, ale wtedy gdy będziesz trzeźwa. Chodź.
– A co będziemy robić? – zarzuciła mu ręce na szyję.
– To zależy od ciebie, co lubisz.
– Mmm… – zamruczała.
– Jedziemy. – zdjął ją ze stołka barowego, po czym się zachwiała, więc objął ją w talii, by utrzymała równowagę.
            Przed wyjściem poinformował barmana, aby wysłali mu rachunek. Wyprowadził pijaną dziewczynę na zewnątrz i zadzwonił po taksówkę. Ola ledwo trzymała się na nogach. Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję i wtuliła się w niego. Mężczyzna nie mógł znieść bliskości kobiety. Wzrastało w nim napięcie, a Ola jeszcze mocniej się do niego tuliła.
– No gdzie jest ta taksówka? – chłopak co chwilę spoglądał na zegarek.
– Za chwilę przyjedzie. Nie denerwuj się tak. – spojrzała na niego półprzytomnie i delikatnie musnęła ustami jego podbródek. Patryk znieruchomiał.
– Ola. – położył ręce na jej ramionach, odsuwając ją kawałek od siebie. – Podaj mi swój adres. Odwiozę cię.
– Nie chcę jechać do domu. Nie mogą mnie zobaczyć w takim stanie. Zabierz mnie ze sobą.
– Nie mogę. Powiedz mi, gdzie mieszkasz.
– Nie.
– Ola, proszę. Powiedz.
– Weź mnie ze sobą. Ze sobą. – przytuliła się do niego, mocno obejmując go w pasie. Położyła głowę na jego klatce piersiowej i stali tak aż do przyjazdu taksówki.
            Patryk podał kierowcy swój adres. Ola położyła głowę na kolanach mężczyzny i zasnęła. Ten gładził jej włosy, następnie twarz, przesuwając dłoń do ramienia i z powrotem. Kiedy dotarli na miejsce, mężczyzna zapłacił taksówkarzowi i wysiadł z auta. Obszedł samochód, otworzył drzwi od strony Oli i wyciągnął ją z pojazdu. Wziął ją na ręce i zaniósł do windy. Gdy dojechali na ostatnie piętro, otworzył drzwi swojego mieszkania i wniósł ją do środka. Postawił dziewczynę na chwilę na podłogę, aby zamknąć zamki i ponownie znalazła się w jego ramionach. Zaniósł ją do swojej sypialni. Położył ją na łóżku i wtedy Ola się obudziła.
– Patryk… – powiedziała półprzytomnym głosem.
– Ciii… Jesteś w domu. Śpij. – próbował wyswobodzić się z jej uścisku.
– Wiem, że mnie pragniesz. – zaczęła go całować po szyi.
– To dobrze, że o tym wiesz, ale teraz śpij.
– Kochaj się ze mną.
– Nie mogę.
– To mnie przeleć.
– Nie będę taki jak Karol.
– Jaki?
– Nie będę się z tobą kochał, wtedy kiedy jesteś pijana, chociaż naprawdę cię pragnę.
– Ale…
– Ciii… Nie ma żadnego ale. Śpij. – ucałował ją w czoło, ściągnął ze stóp buty i przykrył jej ciało kocem. Chwilę obserwował jak śpi w jego łóżku i wyszedł z pomieszczenia.
            Nalał sobie whisky do szklanki z lodem i usiadł w fotelu, patrząc na drzwi sypialni. Myślał o dziewczynie. Jej słowa obijały się o jego uszy jak echo. Pragnął jej, ale nie mógł się z nią kochać. Czuł narastający ból, że nie może spełnić jej prośby. Bardzo chciał poczuć jej delikatną skórę, smak jej ust…
– Nie możesz o tym myśleć. Nie możesz. – wyszeptał sam do siebie, dopijając napój.
            Poszedł do łazienki. Rozebrał się i wszedł pod prysznic. Odkręcił kurek z gorącą wodą. Woda spływała po jego ciele. Jedną ręką oparł się o płytki i myślał o Oli. Wyobrażał sobie, że teraz mógłby ją trzymać w ramionach, kochać się z nią całą noc. Po prysznicu, poszedł do sypialni i przyglądał się jeszcze chwilę śpiącej dziewczynie.
Aleksandra przekręciła się na prawy bok. Promienie słoneczne, które wpadały przez okno, ogrzewały jej twarz, a zarazem nie pozwalały jej dalej spać. Powoli otworzyła oczy, aby przyzwyczaić wzrok do światła. Kiedy już to zrobiła, przed jej twarzą ukazał mężczyzna, który na nią patrzył. Na początku przetwarzała w głowie gdzie się znajduje i kim jest leżący człowiek. Szeroko otworzyła oczy, wlepiając się w jego wzrok. Przekręciła się na bok i spadła z łóżka.
– Cholera. – powiedziała bezgłośnie. Szybko pozbierała się z podłogi, patrząc na leżącą postać.
– A ty dokąd? – zapytał Patryk.
– Do łazienki. – wyszła z pomieszczenia, szybko oddychając.
Uspokój się, uspokój. To tylko sen, zaraz się obudzisz.
            Mężczyzna wyszedł za nią, zdejmując podkoszulek, w którym spał. Ola odwróciła się do niego przodem, kiedy usłyszała, że za nią stanął. Błądziła wzrokiem po jego umięśnionej klatce.
O. Mój. Boże! Jakie cudo!
– Po prawej.
– Co? – spojrzała na niego rozkojarzona.
– Łazienka jest po prawej.
– A no tak. – ruszyła do niej szybkim krokiem.
            Głośno zatrzasnęła drzwi, opierając się o nie. Najpierw musiała się uspokoić, żeby zrobić kolejny ruch. Jej serce biło jak oszalałe. Brała głębokie wdechy i wydychała powietrze ustami.
To nie jest sen. To się dzieje naprawdę. Jestem u Patryka. Tak!
Podeszła do lustra i o mało co nie wystraszyła się swojego odbicia.
– Cholera! – krzyknęła.
            Poprawiła włosy, zaczesując je w kok. Obmyła twarz wodą.
Dlaczego nie wzięłam ze sobą torebki? Jaka jestem głupia. Wyglądam jak trup, ale jeszcze nie śmierdzę jak on. Tam miałam gumy do żucia. Cholera jasna!
Spojrzała na szczoteczkę do zębów, a potem na siebie i jeszcze raz na szczoteczkę.
– Nie mogę. Wybacz mi. – powiedziała do lustra, wyjmując szczoteczkę z kubka i nakładając na nią pastę. Po umyciu zębów, przejrzała się jeszcze raz w swoim odbiciu. – Nie jest tak źle. Bywało gorzej.
            Patryk przyrządzał dla nich śniadanie oraz napój na kaca dla Oli, kiedy usłyszał krzyk dobiegający z łazienki, przerwał i podszedł do drzwi. Chciał zapukać, ale się zawahał. Zrobił kilka rund wokół drzwi, a następnie oparł się o framugę.
Co ty tam robisz? Co się z tobą dzieje? Za chwilę tam wejdę, jeśli nie otworzysz tych drzwi. Pięć. Cztery. Trzy. Dwa…
Dziewczyna otworzyła je szeroko. Znieruchomiała na widok półnagiego szefa, opierającego się o drzwi z rozłożonymi ramionami. Patrzyli na siebie w milczeniu. Napięcie między nimi wzrosło.
– W końcu. – Patryk przerwał tę nerwową sytuację. – Wy, kobiety, to całą wieczność spędzicie w tych łazienkach.
– Trzeba było zapukać, to wyszłabym prędzej.
– Dobra, a teraz chodź na śniadanie.
            Wypuścił ją, aby przeszła obok niego. Skarcił siebie za swoje zachowanie. Poszedł za nią do kuchni, nalał jej kawy do filiżanki, ale najpierw postawił przed nią musującą wodę.
– Co to? – zapytała wskazując na szklankę.
– Na kaca. – założył na siebie czarny T–shirt, bo widział, że dziewczyna jest speszona jego widokiem. Był zadowolony, ale nie okazywał tego.
– Nie mam kaca. – powiedziała z uśmiechem.
– Nie masz go po takiej ilości alkoholu?
– Nie. Nigdy nie miałam kaca, nie doskwierał mi ból głowy, nie chciało mi się pić. Jestem tylko zmęczona i chciałabym jeszcze odespać jeszcze kilka godzin.
– Jak wrócisz do domu, to je odeśpisz. Wypij to, nie zaszkodzi tobie.
– No nie wiem. – wzięła łyk i skrzywiła się, czując jego smak, ale wypiła wszystko. – Okropne.
– Ale wypiłaś wszystko. Chyba jednak masz tego kaca.
– Nie, zrobiłam ci przyjemność. – przysunęła do siebie filiżankę z kawą, wsypała do niej cukru i powoli mieszała łyżeczką.
– Niby jaką?
– Zrobiłeś dla mnie napój, więc go wypiłam, żeby nie było ci przykro.
– Och. I tak nie byłoby mi przykro, gdybyś nie wypiła. – był zdziwiony, że tak pomyślała. Widział, że chce coś dodać, więc jej przerwał. – Dobra, nie kłóćmy się. Jedz. – położył pieczywo na stół i zasiadł naprzeciwko niej.
– Nie jestem głodna.
– Jedz. – nakazał.
– Nie.
– Zjedz chociaż kanapkę.
– Ile razy mam powtarzać, że nie jestem głodna?
– Musisz coś zjeść. Nie wyjdziesz stąd bez śniadania. – spojrzał na nią z poważną miną.
– Naprawdę? Nie jesteś moim ojcem, żebyś mi mówił co mam robić. – wzięła łyk kawy, patrząc na mężczyznę.
– Ale mam się tobą opiekować, więc lepiej zjedz.
– A ja słyszałam o trosce.
– A troska to nie opieka? – przybliżył się do niej, patrząc jej głęboko w oczy.
– Nie. – odpowiedziała szybko. Czuła, że w środku napięcie zaczyna wzrastać.
– A dla mnie jest. Jedz. – wskazał na jedzenie, które było na stole.
– Nie rozkazuj mi!
– Ja nie rozkazuje, tylko nakazuje. – nastąpiło nerwowe milczenie. Ola musiała szybko coś wymyślić, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
– Złamałeś przysięgę. – powiedziała po długiej chwili patrzenia na siebie.
– Jaką? – robił dla siebie kanapkę.
– Dobrze wiesz co mi przysięgałeś. – przypomniał sobie chwilę, kiedy obydwoje stali w jego gabinecie i powtarzał po niej słowa. Odsunął od siebie wspomnienia i spojrzał na nią z szerokim uśmiechem.
– Proszę. – ponownie wrócił do poprzedniej mimiki twarzy.
– Och, no nie. Cały czas ją łamiesz. Czeka na ciebie kara.
– Kara? – spojrzał na nią spode łba.
– Tak, kara, panie Rozenberg. – wzięła kolejny łyk kawy.
– A niby jaka, panno Aleksandro? – wyraźnie podkreślił jej imię. Spojrzała na niego zaskoczona, bo nikt dawno nie zwracał się do niej pełnym imieniem. Musiała coś powiedzieć, żeby ukryć emocje, które ponownie obudziły się w środku.
– Skąd wiesz, że jestem panną? – próbowała mówić spokojnym tonem, co prawie się jej udało.
– Nie masz obrączki.
– To, że nie mam obrączki, nie oznacza, że nie mam męża.
– A masz? – zaciekawiły go słowa dziewczyny. Przy przyjmowaniu do pracy nie mógł zapytać ją o stan cywilny, bo byłaby to ingerencja w życie prywatne, a później już nie myślał o tym.
– Może, kiedyś, gdzieś tam wyszłam za swojego księcia z bajki… – spojrzała gdzieś przed siebie.
– To dlaczego nie jesteś z nim w tej bajce?
– Bo księżniczka uciekła z tej bajki. – spojrzała na niego. Jego wyraz twarzy przybrał łagodną postać. Zapadło długie milczenie. Ola dopiła kawę i szybko zerwała się z krzesła, zabierając kopertówkę z sobą. – Muszę już iść. Cześć. – szła przyspieszonym krokiem do drzwi.
– Ej, a śniadanie? – zerwał się za nią.
– Kiedyś indziej zjemy. Cześć. – odwróciła się, patrząc na niego z uśmiechem. Stał na końcu korytarza, wskazując na stół. Na jego twarz też wdarł się uśmiech. Puściła do niego oczko i zamknęła za sobą drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz