– Lubię pracować z kimś
profesjonalnym.
– Myślisz, że ja taka jestem? –
zaśmiała się.
– Tak. Wiesz co do czego.
– Miło słyszeć takie słowa. –
poklepała go po ramieniu.
– Więc?
– Przykro mi, ale nie wchodzi się dwa
razy do tej samej rzeki.
– Nigdy ze mną nie byłaś. – zaśmiali
się.
– Niestety nie wrócę do pracy na
komisariacie. Będziesz musiał zaakceptować nową partnerkę.
– Och…
– Może coś się między wami narodzi.
–
szturchnęła go.
– Nie jestem jeszcze gotowy na
związek.
Róża wysłuchała go, kiedy opowiadał o
swojej ukochanej. Wypytała go jeszcze o pobyt nad morzem. Mężczyzna poinformował
ją, że zostanie jeszcze kilka dni i wróci do domu. Kobieta zaproponowała mu
spotkanie przed jego wyjazdem. Kiedy odprowadzała go do wyjścia, ustalili dzień
i godzinę, a następnie pożegnali się. Radzym przytulił ją mocno do siebie.
– Dziękuję ci, że mnie wysłuchałaś.
– Od czego ma się przyjaciół.
– A od kiedy jesteśmy przyjaciółmi? –
spojrzał na nią z przymrużonymi oczami.
– Od zawsze. – zaśmiała się i
ponownie go przytuliła.
Słońce świeciło na bezchmurnym
niebie. Było tak gorąco, że na czole Radzyma pojawiły się krople potu. Jechał
do pracy, myśląc o nowej partnerce, która została mu przydzielona. Nie był z
tego zadowolony. Próbował przekonać Różę, ale ta nie zmieniła zdania. Kiedy wszedł
do środka, wszyscy przywitali go z radością. Od razu zameldował się u
komisarza.
– Cieszę się, że w końcu wróciłeś.
Odpocząłeś?
– Tak. Gdzie moja partnerka?
– Jeszcze nie przyjechała.
– Spóźnia się w pierwszy dzień pracy?
– Wiesz jak to jest z kobietami.
– To jest jej praca. Nie powinna się
spóźniać.
– Daj już spokój. Jak ją zobaczysz,
to wybaczysz.
– Myślisz, że jej uroda tak na mnie
podziała?
– Nie tylko to. Charakter też.
– Jasne.
Mężczyzna zignorował śmiech komisarza
i opuścił jego gabinet. Kiedy szedł do swojego biurka, zamarł w półkroku.
Zobaczył jak dziewczyna kręci się na jego krześle. Zauważając go, zatrzymała
się i spojrzała na niego z szerokim uśmiechem.
– Gdybyś widział teraz swoją minę.
– Co ty tutaj robisz?
– A jak myślisz? Jestem twoją
partnerką.
– Ale…
– Mam jeden warunek.
– Jaki? – zmarszczył brwi.
– Jeśli chcesz, abym została twoją
partnerką, musisz zwolnić moje miejsce i przenieść się o tam. – wskazała na
przeciwne biurko.
– Chyba zwariowałaś.
– Wracam do domu. – Róża rzekła
lodowatym tonem, opuszczając miejsce.
– Dobra, przeniosę się.
– Wystarczy jedno słowo, a ty robisz
się miękki. – zaśmiała się.
– Tyle razy próbowałem cię przekonać
do powrotu, a kiedy to zrobiłaś, nie pozwolę, żebyś teraz wyjechała. Zrobię
wszystko, abyś tu została.
– Wszystko?
– Prawie. – kobieta nie mogła
powstrzymać śmiechu. Od tak dawna nie czuła się dobrze, jak w towarzystwie
Radzyma. On również czuł to samo.
– Jak Paulina z tobą wytrzymywała
przez tyle lat?
– Jakoś dawała radę.
– Czekają mnie ciężkie lata z tobą.
– Myślisz, że tyle ze mną wytrwasz?
– Nie zostawię cię, a poza tym wisisz
mi uratowanie życia.
– Fakt. To będą bardzo ciężkie lata.
– Siedem lat chudych.
– Już tak nie przesadzaj. Będziesz
miała ze mną lepiej, jak z kimkolwiek innym.
– Nie wątpię w to.
– Dobrze, moi drodzy. – podszedł do
nich komisarz. – Już przyzwyczailiście się do siebie, to do pracy. Macie
pierwszą akcje. Znaleziono młodą dziewczynę w parku. Staszek już tam jest.
Jedźcie tam jak najszybciej.
– Tak jest. – Róża zasalutowała.
– Jak za starych, dobrych czasów.
– Tylko za tamtych czasów nie byłeś
komisarzem.
– Ani twoim partnerem.
– Przyznaj się, chciałeś nim być.
– Jak każdy z nas, tylko Marek miał
szczęście.
– Tak. – wyprostowała się i spojrzała
z poważna miną na Konera. – Jedziemy?
– Panie przodem.
– Doft! – krzyknął komisarz. –
Odznaka. – rzucił przedmiot w jej kierunku, a kiedy złapała, podziękowała mu
skinieniem głowy.
Róża wsiadła do radiowozu i zaczęła
narzekać na upał panujący na dworze. Miała na sobie czarną ramoneskę oraz
podkoszulkę. Kiedy zdjęła kurtkę, Radzym zlustrował ją i odpalił silnik, lecz
nie ruszył.
– No jedź. – wskazała na drogę.
– Lubisz prowokować. – spojrzał na
jej głęboki dekolt.
– Musisz się do tego przyzwyczaić. –
uśmiechnęła się zadziornie.
– To będzie trudne. – wziął głęboki
oddech i ruszyli w drogę.
Kiedy dotarli na miejsce, większość
ludzi zwróciła uwagę na idącą kobietę. Policjant odczekał chwilę i ruszył za
nią. Widział reakcję mężczyzn na widok jego partnerki. W środku poczuł dumę, że
może pracować z kimś takim jak ona. Ukrył swój uśmiech i dotarł na miejsce
zbrodni.
– Witam panów.
– Och… Dzień dobry. – lekarz pokiwał
głową.
– Róża? Co ty tutaj robisz? – Łukasz
otworzył szeroko oczy.
– Pracuję.
– Ale…
– Co z nią? – zapytała, ignorując
prokuratora.
– Została zgwałcona, a ślady na szyi
świadczą o uduszeniu. Zgon mógł nastąpić między trzecią a piątą w nocy. Miała
może piętnaście, szesnaście lat.
– Wiadomo kto to?
– Nie. Nie miała żadnych dokumentów.
– Dopiero po sekcji wyjdzie co
robiła, kiedy tego go dokonano. – wskazał na dziewczynę.
– Jak na razie jesteśmy w kropce. –
rzekł Radzym.
Róża rozejrzała się dookoła, w
poszukiwaniu czegoś, co naprowadziłoby ją na trop gwałciciela. Ruszyła wzdłuż
dróżki, rozglądając się. Łukasz stanął obok Konera i obydwóch przyglądali się
kobiecie.
– Ty ją namówiłeś do powrotu?
– Nie wiem o co ci chodzi.
– Róża nie zastąpi Pauliny. –
spojrzał mu w oczy.
– A czy ja chcę, żeby ją zastąpiła?
– Nie wiem co ci chodzi po głowie,
ale Róża nie jest tą, która do ciebie pasuje.
– Och… Za to ty wiesz kto do mnie
pasuje. Nie ośmieszaj się.
– Nawet nie próbuj jej dotykać. –
chwycił go za koszulkę.
– Możecie przestać?! – krzyknęła do
nich, widząc co się dzieje. – Znalazłam coś!
Radzym odtrącił ręce prokuratora i
podszedł do swojej partnerki, patrząc na przedmioty, które znalazła. Założył
rękawiczki i podniósł jedną z butelek.
– Są świeże.
– Myślisz o tym samym co ja? – spojrzał
na nią.
– Było ich co najmniej trzech. –
wzięła głęboki oddech. – Była taka młoda. Całe życie przed nią. – patrzyła jak
zabierają ciało dziewczyny.
– Niestety miała pecha tej nocy.
– O czym rozmawiałeś z Łukaszem?
– O niczym.
– To nic musiało być bardzo poważne.
O mało nie doszło do bójki.
– Nie przejmuj się tym. Takie widoki
będą dla ciebie codziennością.
– Żebym tylko nie musiała wkraczać do
akcji.
Zebrali butelki i oddali do
ekspertyzy, a następnie wrócili na komisariat, szukając jakichkolwiek informacji
o dziewczynie z parku. Po trzech godzinach bezskutecznych poszukiwać, śledczy zgłodnieli
i udali się na obiad, a następnie do prosektorium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz