Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

17 października 2017

Partnerka

8

Zapach świeżego powietrza unosił się wśród skał i drzew. Na bezchmurnym niebie świeciło słońce, które ogrzewało ziemię. Ptaki przelatywały nad łąką, wydając z siebie odgłosy. Uśmiechnięty chłopczyk, ubrany w biały strój, podbiegł do kobiety, która stała po środku, obserwując krajobraz, który ją otaczał. Ujął jej dłoń i zaczął prowadzić do jasnego miejsca.
– Kim jesteś? – zapytała. Chłopiec tylko się uśmiechnął i szedł z nią dalej. – Znam cię? – spojrzał na nią jasnoniebieskimi oczami i wskazał na powiewający materiał.
– Córeczko. – usłyszała kobiecy głos, ale nie widziała jej.
– Mama? – po jej twarzy spłynęły łzy.
– Moja kochana Różyczka.
– Mama.
– Jeszcze nie czas.
– Ale na co?
– Jeszcze nie czas.
Oddalała się od miejsca i coraz ciszej słyszała głos matki. Widziała jak mały chłopczyk machał jej na pożegnanie. Nastała ciemność. Niepokój ogarniający duszę i ból przeszywający ciało. Hałas, który roznosił się jak echo w jej głowie, spowodował, że musiała otworzyć oczy, aby dowiedzieć się, co się z nią dzieje. Blask światła oślepił ją. Usłyszała również dźwięk respiratora. Powoli otwierała oczy, żeby przyzwyczaić je do jasności.
– Witamy z powrotem, pani Różo. – młody lekarz pochylał się nad nią uśmiechnięty.
– Gdzie jestem?
– W szpitalu. Kiedy pani uciekała z budynku…
– Zahaczyłam o coś i przewróciłam się. Próbowałam wstać, ale wtedy doszło do wybuchu. Więcej nie pamiętam.
– Została pani znaleziona pod gruzami. Ma pani złamane tylko dwa żebra. Miała pani wiele szczęścia. Anioł stróż czuwał nad panią.
Uśmiechnęła się lekko. Pielęgniarka pomogła jej dojść do siebie. Kiedy wydobrzała, do sali wszedł Łukasz. Był niewyspany, co odbiło się na jego wyglądzie. Ubrany był w jeansy i koszulkę. Róża była zaskoczona jego widokiem. Odkąd pamiętała, zawsze chodził ubrany w garnitury. Mężczyzna usiadł naprzeciwko niej i długo wpatrywał się w nią.
– Jak się czujesz?
– A jak mam się czuć? Wszystko mnie boli.
– Bałem się, że cię stracę.
– Muszę jechać do Krakowa odnaleźć tę dziewczynę.
– Róża, o mało nie umarłaś, a już myślisz o śledztwie? Teraz musisz odpocząć. Jak wydobrzejesz, wrócisz do tego.
– Nie. – spojrzała na niego lodowato. – To był zamach na życie funkcjonariuszy policji, a zwłaszcza na Radzyma. Teraz grozi mu jeszcze większe niebezpieczeństwo.
– Teraz będziesz odpoczywać i nigdzie nie pojedziesz! – wstał i wskazał na nią palcem.
– Nie będziesz mi rozkazywał.
– Jestem twoim…
– Łączą nas tylko relacje czysto zawodowe.
– Jeśli tak, to wiedz, że to ja cię tu ściągnąłem, więc jesteś pod moją opieką i nigdzie nie jedziesz, dopóki nie wydobrzejesz.
Wściekły wyszedł z sali, trzaskając mocno drzwiami. Kobieta zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Chciała jak najszybciej rozwiązać zagadkę śmierci Pauliny i wyjechać z miasta, lecz wypadek spowolnił jej śledztwo. Musiała obmyślić jakiś plan jak wrócić szybko do pracy.
Radzym sporządzał raporty, kiedy na komisariat wszedł Staszek, który wpadł na komisariat przed kolejną rozprawą. Beata od razu podeszła do niego i pytała go o stan kobiety, lecz ten ją zignorował i udał się do gabinetu komisarza. Zrezygnowana, zajęła swoje miejsce i spojrzała na swojego partnera.
– Próbujesz go poderwać? – zapytał Koner.
– Co? Nie. Martwię się o Różę.
– Od kiedy?
– Co teraz będzie ze śledztwem?
– Łukasz będzie musiał się tym zająć.
– Co ty taki spokojny? Jeszcze tydzień temu skakałbyś ze złości, że nikt się tym nie zajmuje.
– Nie martwię się o śledztwo, bo wiem, że Róża zrobi wszystko, aby je rozwiązać jak najszybciej.
– Skąd możesz wiedzieć, że szybko to nastąpi? – zmarszczyła brwi.
– Po prostu wiem.
– Cholera! – prokurator wybiegł wściekły z gabinetu.
Dzień przed, Koner odwiedził Różę, kiedy tylko dowiedział się o jej wybudzeniu. Wszedł do sali i zauważył jak kobieta próbuje wstać z łóżka.
– Co ty robisz? – szybko podszedł do niej, pomagając jej usiąść.
– Muszę się stąd wydostać.
– Dopiero co się wybudziłaś, a już chcesz...
– Muszę jechać do Krakowa.
– Po co? – zdziwił się.
– Rozwiązać śledztwo.
– Najpierw wydobrzej, a potem...
– Nie! Grozi nam ogromne niebezpieczeństwo, a zwłaszcza tobie. To nie był przypadek, że tylko pod naszym i komendanta stolikiem była bomba.
– Ale dlaczego? Nie rozumiem tego, że ktoś chciał zabić nas wszystkich. I jaki to ma związek z zabójstwem Pauliny?
– Sprawa Kortiny, mówi ci to coś? Ktoś mści się za jego śmierć.
– Co?! Skąd wiesz, że to o niego może chodzić?
– Cholera! – skrzywiła się z bólu. – Przez te tabletki nie wiem co mówię.
– Połóż się.
– Nie. Złamałam przepisy. Nie powinieneś się o tym dowiedzieć.
– Jak już zaczęłaś, to dokończ.
– Walicki mi powiedział, że to ty miałeś zginąć na dachu.
– Znał zabójcę?
– Tak, ale nie zdążył nam powiedzieć kto to. Przejrzałam wszystkie sprawy, które prowadziłeś z Pauliną. Wszystkie były błahostkami, prócz jednej.
– Kortiny. – wyszeptał.
– Zabiłeś najlepszego snajpera.
– Pomagał handlarzom narkotyków, którzy należeli do mafii, a on... Wiesz ile dzieciaków zatruło się tym świństwem?! Widziałem jak niektóre z nich umierały, a on nawet nie kiwnął palcem. Wolał ich chronić i rozprowadzać to cholerstwo. Kiedy się wszystko wydało, próbowałem go przekonać, żeby wydał swoich wspólników, ale zaczął mi grozić bronią. Szarpaliśmy się i wtedy... – wziął głęboki oddech. – Strzał prosto w serce. To był wypadek. Nawet ja nie pociągnąłem za spust, ale...
– Miał narzeczoną. Miała cztery lata, żeby teraz zacząć się mścić za jego śmierć. Tobie grozi największe niebezpieczeństwo. Jeśli się stąd nie wydostanę, umrą wszyscy, którzy mieli coś wspólnego ze śmiercią Kortiny.
– Prawie cały komisariat był w to zamieszany. Ona jest nieobliczalna.
– Dlatego mi pomóż, a nikt nie ucierpi.
Łukasz wbiegł do szpitala, szukając lekarza prowadzącego Róży. Kiedy dowiedział się, że przeprowadza operację, zaczął wydzwaniać do kobiety, lecz ta nie odbierała. Denerwował się jej stanem zdrowia, ale również był wściekły na nią, że go nie posłuchała.
– Dzień dobry, panie prokuratorze. – lekarz przywitał go.
– Witam. Co się stało, że nie ma Róży?
– Musiała uciec nad ranem.
– Jak to?! Nikt nie sprawdzał co z jej stanem?
– O czwartej jeszcze była w swojej sali, lecz o szóstej już nie. Przeszukaliśmy cały szpital, ale…
– Nie wierzę! Jak mogliście do tego dopuścić?! Jeśli coś się jej stanie, pozwę was. – wskazał na niego palcem i spiorunował wzrokiem.
Komisarz wyszedł ze swojego gabinetu, aby wyznaczyć policjantów na patrol. Beata od razu podeszła do niego, zapytać się o Różę i zachowanie prokuratora. Mężczyzna wyjaśnił jej wszystko. Kobieta była zaskoczona, bo nie spodziewała się takiego obrotu sprawy.
– Myślałam, że Łukasz zajmie się teraz śledztwem, a Róża będzie wypoczywać.
– Nie znasz jeszcze Róży i nie wiesz do czego jest zdolna.
– Strach się bać co wymyśliła.
– Nie mam pojęcia, ale lepiej będzie jak szybko się znajdzie.
Helikopter wylądował na dachu szpitala. Radzym załatwił z dyrektorem szpitala, który był przyjacielem jego rodziny, że wynajmie na kilka godzin helikopter, który miał przetransportować Różę do Krakowa. Mężczyźni pomogli wydostać się kobiecie ze szpitala na dach. Poleciał z nią pielęgniarz, który miał kontrolować jej stan.
Wysiadła z helikoptera i szybko udała się do nieoznakowanego radiowozu, który zawiózł ją w wskazane miejsce. Koner również pomyślał o tym i od razu po wystartowaniu śmigłowca, poinformował swoich kolegów po fachu co mają zrobić. Kiedy dotarła na miejsce, w mieszkaniu zastała młoda kobietę. Była zdziwiona jej widokiem.
– Pani Edyta Holisz?
– Tak, a pani? – zapytała niepewnie.
– Róża Doft. – pokazała swoją oznakę. – Możemy porozmawiać?
– Oczywiście, proszę wejść. – wpuściła ją do środka. – A mogłabym wiedzieć o co chodzi?
– O Adama Kortinę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz