23
Nie mogę się doczekać realizacji twoich
przegranych. :)
P.S. Przyjdź do mnie. Musimy uzgodnić kilka
szczegółów.
Ola spojrzała
najpierw na kartkę, a potem na szeroko uśmiechniętego szefa. Włączyła komputer
i zabrała się do pracy. Nie mogła się na niej skupić, bo on cały czas
przyglądał się jej z tajemniczym uśmiechem. Zadzwonił na jej telefon
stacjonarny.
– Przyjdź do
mnie. – rzekł niskim tonem.
– Jak na
razie nie mam po co, bo nie mam nic dla ciebie.
– Przynieś mi
pocztę.
– Dzisiaj
poczty nie ma. Jest piątek.
– To po
prostu przyjdź.
– Przyjdę jak
będę miała coś dla pana.
Odłożyła
słuchawkę i wróciła do pracy. Zadzwonił do niej jeszcze raz, ale dziewczyna
podniosła i odłożyła słuchawkę. Na jej twarzy zagościł uśmiech. Patryk widząc
zadowoloną asystentkę, wyszedł z gabinetu, opierając się o futrynę drzwi.
– Aleksandra,
mogę cię prosić do siebie?
– Za chwilę.
– patrzyła w monitor i pisała coś.
– Ola…
– Za chwilę.
– Oleńka...
–
znieruchomiała i spojrzała na niego ze złością. – Do mnie! – odwrócił się na
pięcie i wszedł do środka.
– Nienawidzę
cię, Rozenberg. – wstała i udała się za nim.
– Słyszałem
to.
– Bo miałeś
słyszeć. – zauważyła, że opuszcza roletę. – Czego ode mnie chcesz?
– Usiądź
sobie. – wskazał na fotele, za to on usiadł na biurku i przyglądał się jej.
– Nie, wolę
postać.
– Może
jednak?
– Nie. Mów
to, co chcesz mi powiedzieć.
– Nie bądź
taka stanowcza.
– Mam dużo
pracy.
– Tylko mi
nie mów, że praca jest dla ciebie taka ważna.
– Jest tak
samo ważna, jak dla ciebie.
– Jednak są
rzeczy ważne i ważniejsze.
– Co chciałeś
mi powiedzieć?
– Przyjadę po
ciebie o dziewiętnastej. – podszedł do niej.
– Tylko to?
– Ubierz się
tak, żeby było ci wygodnie.
– Może być
dres? – spojrzała na niego z przymrużonymi oczami, a on się z tego zaśmiał.
– Może być.
– Coś
jeszcze?
– Możesz mi
przynieść wstępne raporty.
– Za pół
godziny będą gotowe.
– Dobrze.
Możesz wracać do pracy.
– W końcu.
Popołudniu
Karol wziął dziewczynę na lunch. Opowiadał jej jeszcze o tym, co zobaczył w
USA. Ola nie słuchała go uważnie, bo cały czas była myślami przy swoim szefie.
Kończąc swoją pracę, pożegnała się z Karolem i pojechała prosto do domu. Znowu
nikogo w nim nie było. Zadzwoniła do Dagmary, kiedy ta wchodziła do mieszkania.
Ola poprosiła przyjaciółkę, aby pomogła jej uszykować się na kolację z Patrykiem.
–
Wydepilowałaś nogi? – zapytała ją Daga, kiedy szperała w jej szafie.
– Daga! – ta
tylko się zaśmiała.
– Jaką
sukienkę chcesz założyć?
– Myślałam o
twojej czarnej.
– O której? –
odwróciła się do niej.
– Tej
rozłożystej z krótkim rękawem.
– Tej z
trójkątnym dekoltem?
– Yhym… –
przytaknęła głową.
– No dobra,
zaraz ci przyniosę i ją przymierzysz.
W
tym czasie, kiedy przyjaciółka szukała dla niej sukienki, Ola zrobiła makijaż.
Nałożyła na powieki naturalny cień do powiek, podkręciła rzęsy tuszem, a usta
pomalowała delikatnym odcieniem różu. Dagmara wróciła do niej z sukienką. Założyła
ją i idealnie leżała na jej ciele. Założyła do niej czarne szpilki.
– Wow. –
przyjaciółka patrzyła na nią z otwartymi ustami. – Wyglądasz… Cudownie.
Oszaleje na twoim punkcie.
– Bez
przesady.
– Uwierz mi.
Gdybym była facetem, to już dawno byłabyś moja. – zaśmiały się.
– Ale
niestety nie jestem.
– A co z
Karolem?
– Idę z nim
na rocznicę ślubu jego rodziców. Dostałam tę sukienkę. – wyciągnęła ją z szafy.
– Wow. Musiał
się wykosztować.
– Trochę.
– A jak
przyjął to, że idziesz z Patrykiem na kolację?
– Był
zazdrosny, ale jakoś to przyjął.
– Jak to
mężczyzna.
– Dagmara, ja
nie wiem co mam robić. Mam ochotę stąd uciec.
– Uciekniesz
i co dalej?
– Nie wiem.
– Ja już
tobie powiedziałam. Patryk. To on jest mężczyzną, przy którym jesteś
szczęśliwa. Walcz o tę miłość. Jestem pewna, że jeśli to zrobisz, pokonasz
wszystkie przeszkody.
– A co z
Karolem? Nie chcę ranić jego uczuć.
– Trochę go
poboli, ale szybko znajdzie kogoś innego.
– Nie wiem.
Jestem między młotem a kowadłem.
– Ja
powiedziałam to co myślę, a co ty z tym zrobisz, to już twoja sprawa. A teraz
idź, bo jest już dziewiętnasta. – zerknęła na zegarek i odprowadziła ją do
drzwi.
– Może jednak
zwiążę te włosy? – przejrzała się w lustrze.
– Nie. Tak
wyglądasz lepiej. Idź, bo na pewno na ciebie czeka.
– Idę. Cześć.
– pocałowała ją w policzek.
– Miłej
zabawy.
– Dziękuję.
– No idź już.
Nie każ mu na siebie czekać.
– Dobra, już
idę. – zaśmiały się.
Dagmara
podeszła do okna i zobaczyła Patryka, czekającego obok samochodu. Spacerował w
jedną i drugą stronę z rękoma w kieszeni. Kiedy Aleksandra wyszła z budynku i
szła w jego kierunku, stanął oniemiały. Powoli przesuwał wzrok po jej postaci.
Na jej twarzy zagościł rumieniec, kiedy ich spojrzenia się spotkały. Stanęła
naprzeciwko niego.
– Wow. –
jęknął, dalej wodząc po niej wzrokiem. – Wyglądasz… pięknie.
– Dziękuję.
Ty też niczego sobie. – przyglądała się mu, kiedy stał i patrzył na nią z
otwartymi ustami. – Jedziemy?
– Tak,
oczywiście. – od razu oprzytomniał, otworzył drzwi samochodu i szybko zasiadł
za kierownicą.
– Do jakiej
restauracji mnie zabierasz?
– Do żadnej.
– To gdzie
zjemy kolację?
– Przekonasz
się. – uśmiechnął się tajemniczo.
Zobaczyła,
że jadą do jego mieszkania. Zdziwiła się, że będą u niego jeść. Przez jej myśli
przemknęło kilka wizji. Była nimi trochę przerażona, ale nie żałowałaby ich,
gdyby się sprawdziły. Zaparkował pod budynkiem, w którym mieszkał.
– Gdybym
wiedziała, że będziemy jeść u ciebie, przyjechałabym sama.
– Nie
będziemy jeść u mnie. Nie w mieszkaniu.
– A gdzie?
– Chodź, a
przekonasz się.
Otworzył
jej drzwi i udali się do windy. Wysiedli na piętrze, na którym mieszkał, ale
nie weszli do mieszkania. Patryk zaprowadził ją na schody, które prowadziły na
dach. Weszli na górę, gdzie urządzony był ogród. Dróżka zrobiona z drewna
prowadziła do stolika, na którym czekały już dania. Mężczyzna pomógł usiąść
dziewczynie, nalał jej wina i zasiadł naprzeciwko niej.
– Pięknie tu. – rzekła, błądząc
wzrokiem po dachu. – Sam to urządziłeś?
– Nie. To sprawa mamy. Zawsze chciała
mieć ogród na dachu i wykorzystała to.
– Ma kobieta gust.
Podczas
posiłku Patryk opowiadał o osiedlu, na którym mieszka, że to jego firma je
wybudowała i była to dla niego pierwsza budowa jako prezesa, więc postanowił tu
zamieszkać. Następnie o domie, który kupił, o studiach, jakich ludzi tam
poznał, natomiast Ola również opowiadała mu różne historie ze swojego życia.
Szkoła, ważne egzaminy, imprezy, a zwłaszcza wracała do wspomnień spędzonych z
matką, jak ta wspierała ją w trudnych chwilach. O ojcu nie wspomniała ani
słowem. Potem mężczyzna zniknął na długą chwilę. Dziewczyna wykorzystała to i
spacerowała po dachu, oglądając ogród. Przystanęła przy półściance i podziwiała
widok miasta. Na ulicach był niewielki ruch, ludzie spacerowali po chodnikach z
dziećmi, jeździli rowerami lub na rolkach, a niebo robiło się pomarańczowe pod
wpływem słońca. Usłyszała dobiegającą muzykę. Spokojna, idealnie pasująca do
tej chwili. Patryk podszedł do niej i zaprosił ją do tańca. Objął ją w talii i
przysunął do siebie. Ona położyła mu rękę na barku, zbliżając twarz do jego
szyi, a ich wolne dłonie splotły się. Tańczyli wolno, bujając się co chwilę w
takt muzyki.
– Dlaczego
akurat tutaj? – zapytała.
– Bo
chciałem, żebyś zobaczyła zachód słońca. – wskazał na niebo.
Chwilę
przyglądali się temu zjawisku, a następnie spojrzeli sobie w oczy. Dziewczyna
lekko rozchyliła usta. Mężczyzna widząc to, oparł swoje czoło o jej i czekał,
aż ona go pocałuje, lecz tego nie zrobiła. Wtuliła swoją twarz w jego szyję,
czując jego zapach. Po tańcu, poszli usiąść na huśtawkę. Rozmawiali o swoich
zainteresowaniach i marzeniach.
– Chciałbym
wybrać się w podróż dookoła świata oraz skoczyć ze spadochronem. – oznajmił
mężczyzna. – A ty?
– Też
chciałabym objechać świat, ale to nie jest aż takie wielkie marzenie.
– A jakie
jest?
– Nie wiem
czym mam mówić, to jest takie…
– Jakie? Mów.
Ja powiedziałem, więc teraz twoja kolej.
– Chciałabym
kupić mustanga. – na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie.
– Naprawdę?
– Tak.
– Dlaczego
właśnie ten samochód?
– Bo ma to
coś, czego nie umiem wytłumaczyć. Po prostu ma to, co mnie pociąga. Trochę
wstyd mi się do tego przyznać.
– Do czego?
– Nie… –
zawstydziła się.
– No mów.
Obiecuję, że nikomu nie powiem.
– Na pewno?
– Przysięgam.
– uniósł dłoń do góry.
– Uważam, że
mustang jest lepszy od mężczyzny.
– Co?! –
zaśmiał się. – Uważasz, że samochód może… – nie mógł wypowiedzieć, bo ciągle
się z tego śmiał.
– Wiedziałam.
Nie powinnam tego mówić.
– Co takiego
ma ten samochód, czego nie ma facet?
– Wszystko.
Po prostu jest i sprawiłby, że byłabym szczęśliwa.
– Samochód?
– Tak.
– Nie wierzę.
Po prostu nie wierzę. Samochód jest lepszy ode mnie. – usiadł załamany, a
dziewczyna zaczęła się śmiać.
– Nie
przejmuj się.
– Jak mam się
nie przejmować? Zostałem porównany do rzeczy martwej.
– Bez duszy.
– Właśnie.
Nie wierzę. – oparł się. – Czym mnie jeszcze zaskoczysz?
– Nie wiem. –
spojrzała na jego zegarek, ale nie widziała dokładnej godziny. – Która jest
godzina? – chwyciła go za rękę. – Po północy. Muszę wracać do domu. – wstała i
podeszła do stolika po torebkę.
– Odwiozę
cię.
– Nie trzeba,
wezwę taksówkę.
– Daj spokój.
Chodź.
Przez
całą drogę rozmawiali o aucie szefa. Dziewczyna tłumaczyła mu, że jest dobry,
ale nie w jej typie. Zaparkował pod blokiem i pomógł jej wysiąść.
– Dziękuję za
kolację i inne atrakcje. – zaśmiali się z jej rymu.
– To ja
dziękuję.
– Ty? To
twoja zasługa. Wygrałeś.
– Yhym… I
drugi zakład też wygrałem. – uśmiechnął się łobuzersko.
– Wiedziałam.
Nie darujesz mi?
– Nie.
Czekam.
Aleksandra
błądziła wzrokiem po jego twarzy. Powoli zbliżała się do niego, kiedy
usłyszała, że ktoś krząknął. Serce zaczęło jej szybciej bić. Gwałtownie
odwróciła twarz w kierunku idącej osoby.
Skąd on się tutaj wziął?
– Dobry
wieczór. – Paweł przywitał się z nimi. – Co wy robicie o tej porze?
– A ty? –
zapytała go siostra, patrząc na niego ze złością w oczach.
– Wracam od
Adama. A ty?
– Nieważne. –
powiedziała, dając znaki, żeby odszedł.
– Byliśmy na
kolacji.
– Aaa… To ja
nie będę wam przeszkadzał. Przyszedłem się tylko przywitać. Już mnie nie ma. –
odebrał sygnały dziewczyny, pożegnał się z Patrykiem i odszedł.
– Przepraszam
cię za niego.
– Nie masz za
co. U jakiego Adama był?
–
Ornatowskiego.
– To oni się
znają?
– Tak.
Studiowali razem w Anglii.
– Jaki ten
świat mały.
– Będę się
zbierać. – zaczęła się wycofywać. – Jeszcze raz dziękuję za kolację. Dobranoc.
– Dobranoc. –
odpowiedział jej z uśmiechem.
Ola
odwróciła się i zrobiła kilka kroków, kiedy przystanęła na chwilę. Ponownie
odwróciła się w jego kierunku. Stał przy samochodzie z rękoma w kieszeni i
patrzył na nią. Dziewczyna szybkim, zdecydowanym krokiem podeszła do niego.
Wbiła swoje palce w jego włosy, przysunęła jego twarz do swojej i pocałowała
go, zarzucając drugą rękę na jego szyję. Mężczyzna chwycił ją w talii, mocniej
przysuwając do siebie i odwzajemniając jej pocałunek. Kiedy oderwali usta od
siebie, patrzyli sobie głęboko w oczy przez dłuższą chwilę. Ola uwolniła się z
jego objęć i odeszła w milczeniu.
Oszołomiona
tym co zaszło pod blokiem, weszła do mieszkania. Na jej twarzy cały czas gościł
uśmiech. Szła wolnym krokiem do swojego pokoju. Z kuchni wyłonili się Dagmara i
Paweł.
– Ale mnie
wystraszyliście! – spojrzała na nich, łapiąc się za serce.
– Wszystko
widzieliśmy. – powiedziała dziewczyna.
– To dobrze.
– odpowiedziała z uśmiechem i udała się do pokoju.
– Ola! –
zawołał ją brat.
– Nie teraz.
– pomachała dłonią i zamknęła za sobą drzwi.
– Tak! –
krzyknęła Daga i rzuciła się chłopakowi na szyję. – W końcu.
– Też się z
tego cieszę.
–
Przepraszam. – oderwała się od niego, poprawiła bluzkę i odeszła.
Pocałowałam go. Pocałowałam… W końcu!
Ola podeszła
do lustra i patrzyła na swoje usta, dotykając ich. Położyła się na środku
łóżka, patrząc w sufit. Ciągle odtwarzała w myślach to wydarzenie. Patryk
również po powrocie do domu, myślał o niej i o tym co się stało. Dziewczyna
sprawiła, że zaczął się więcej śmiać, być otwarty i… wyluzowany. Wziął gorący
prysznic, założył spodnie i położył się. Obydwoje wyobrazili sobie, że leżą obok
siebie. Ola przytuliła do siebie poduszkę, a Patryk odwrócił się na bok i
patrzył na miejsce, gdzie leżała dziewczyna.
Następnego
dnia do łóżka dziewczyny wskoczyła Dagmara, budząc ją. Nie mogła się doczekać,
kiedy ta zda jej relację, ale przyjaciółka wygoniła ją z pokoju i dalej
próbowała spać. Wstała po dwóch godzinach od pobudki, zjadła śniadanie i
opowiedziała zniecierpliwionej dziewczynie o wieczorze spędzonym z Patrykiem.
Popołudniu po Olę przyjechał Karol i zabrał ją do siebie. Wieczorem poszli na
kolację, a po niej spacerowali ulicami miasta. Niedzielę spędzili aktywnie, a
to wszystko dzięki dziewczynie, bo wiedziała, że jej partner nie ruszyłby się z
łóżka. Ten weekend był dla niej trudny. Kiedy mężczyzna nakrywał ją na
niesłuchaniu wymyślała różne preteksty. Nie mogła mu powiedzieć co wydarzyło
się po kolacji.
Nowy
tydzień rozpoczął się pracowicie. Uzgadniano warunki umowy z kolejną firmą
budowlaną. Patryk poinformował swoją asystentkę, że wyjedzie z nim na dwa dni.
Karolowi to się nie podobało, ale on nie mógł się wtrącić w wyjazdy służbowe.
Zarządzał finansami firmy i tym miał się zajmować – prezes to ciągle powtarzał.
Wyjazd zaplanowano na poniedziałek. W piątek mężczyzna uzgodnił szczegóły z
Aleksandrą.
Ich
relacje były napięte. Było tak jak na początku, kiedy dziewczyna zaczęła
pracować. Obydwoje trzymali dystans do siebie. Po pracy Ola wracała raz do
swojego mieszkania, a raz do Karola. Patryk w środku tygodnia zatelefonował do
Amandy i zgodził się, aby poszli razem na uroczystość do Ornatowskich. Zaproszenie
dostał również Paweł, co trochę zdziwiło jego siostrę, ale cieszyła się, że
będzie tam ktoś bliski. Przyjęcie miało odbyć się na sto osób w ich
posiadłości.
– znieruchomiała i spojrzała na niego ze złością. – Do mnie! – odwrócił się na pięcie i wszedł do środka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz