Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

1 sierpnia 2017

Asystentka

1

– Coś ty taka zła?
– Nic mi nie mów. – odpowiedziała Ola swojej przyjaciółce.
– Coś w pracy?
– Wraca ten zgred ze swoją pustą narzeczoną i będę musiała słuchać tego jak było na Majorce. A było tak dobrze… – usiadła na kanapie, masując skronie.
– Miesiąc miałaś spokój. – Dagmara podeszła do niej i rozpoczęła masaż. – A teraz się wyluzuj i zapomnij o swoim szefie i jego narzeczonej.
– Jakoś nie mogę. Ta pusta brunetka będzie chwalić się na prawo i lewo, co takiego sobie kupiła, ile wydała, w jakich sklepach była… Grrr…
– Uspokój się. Przecież nie musisz jej słuchać. Do mnie pierwszej przyleci i będzie mi się chwalić.
– To ją olejesz. Zatkasz sobie uszy watą i dalej będziesz zajmowała się swoją pracą. – usiadła obok niej.
– To nie takie proste. Ona przedrze się nawet przez mur, żeby powiedzieć tobie, co takiego ma nowego. Tak samo było z pierścionkiem zaręczynowym. Weszła do biura, od razu podeszła do mnie i zaczęła machać ręką przed moimi oczami. Chciała, abym jej zazdrościła? Niestety, nie udało się jej, bo z uśmiechem pogratulowałam zaręczyn.
– Ola, ty byłaś wściekła jak dowiedziałaś się o oświadczynach.
– Nieprawda! – zerwała się z kanapy.
– Prawda. Byłaś cholernie wściekła.
– No może trochę, ale to jego życie i niech robi z nim, co chce. Jeśli chce takiego prostaka jak ona, to niech ją bierze. Oczy otworzą się mu dopiero, jak zobaczy zero na koncie.
            Dwudziestojednoletnia Aleksandra Szarakowska pracowała w dużej firmie deweloperskiej R&O Property sp. z o.o.. Była asystentką szefa, który prowadził od czterech lat firmę, którą przejął po ojcu. Tę pracę pomogła jej znaleźć jego siostra, z którą poznała przez Dagmarę. Obydwie studiowały na politechnice. Ola również chciała się dokształcić, ale jej rodzice nie mieli wystarczająco pieniędzy, aby opłacić studia. Kiedy skończyła szkołę, ojciec chciał wydać ją za mąż, za syna przyjaciela, który zapewniłby jej dostatek, lecz w dniu ślubu uciekła z domu. Ojciec kazał jej już nigdy nie pojawiać się w domu. Utrzymywała tylko kontakt z młodszą siostrą i matką. Po ucieczce zatrzymała się u swojej przyjaciółki, która pomogła jej w trudnych chwilach. Przez ten czas jeszcze bardziej się zbliżyły do siebie, stały się jak siostry. Kilka miesięcy później przeprowadziły się do miasta. Rodzice Dagmary traktowali Olę jak własną córkę. Na początku jej nie akceptowali, uważali ją za rozwydrzoną, ale kiedy dobrze ją poznali, zmienili o niej zdanie. Po tym co ją spotkało ze strony ojca, stwierdzili, że dziewczyna potrzebuje rodziny.
            Aleksandra była niezwykle atrakcyjną kobietą. Nie zdawała sobie sprawy z pożądliwych spojrzeń mężczyzn. Była zagubiona i dlatego wiązała się z niewłaściwymi mężczyznami. Ciemnoblond włosy sięgały jej do pasa, a zielone oczy miały przenikliwe spojrzenie. Miała sylwetkę klepsydry. Kształtne piersi, wcięcie w tali i kobiece biodra, którymi seksownie kołysała, uwodząc mężczyzn. Nogi miała długie i zgrabne. Nie ubierała się wyzywająco, ale zawsze pociągała swoim wyglądem. Wszystkie kobiece atuty były zawsze ukryte pod niedrogim, lecz stylowym ubraniem. Jej postać intrygowała ukrytą tajemnicę.
            Ola obudziła się z dobrym humorem, ale po śniadaniu szybko się jej popsuł. Była zdenerwowana, bo nie mogła znaleźć kluczy od samochodu. Przewróciła całą torebkę i nie znalazła ich.
– Co tak szukasz? – zapytała Dagmara.
– Kluczyków. Nie widziałaś ich?
– Leżą na szafce od butów.
            Dziewczyna szybkim krokiem udała się na korytarz. Zauważyła, że leżą koło nieprzeczytanej poczty. Sprawdziła, co tam się znajduje. Były same rachunki i reklamy. Założyła szpilki i poszła do kuchni po torebkę.
– I co? Znalazłaś je?
– Tak. – wzięła łyk kawy. – Trzeba znowu zapłacić rachunki.
– One nas zabiją. – Dagmara ugryzła kanapkę i spojrzała na przyjaciółkę. – A co ty taka wystrojona? Przecież twój szef wraca dopiero za trzy dni, więc dla kogo się tak wystroiłaś?
– Dla nikogo. Zawsze się tak ubieram, a ty dopiero teraz to zauważyłaś?
– Nie ubierasz się tak codziennie. Mała czarna i do tego jeszcze szpilki. Masz z kimś randkę po pracy?
– Może tak, może nie… A co? Jesteś zazdrosna? – uśmiechnęła się tajemniczo.
– No co ty. Ja? W końcu powinnaś znaleźć księcia z bajki, a nie ciągle marzysz o niedostępnym facecie.
– Nie marzę o nim! Idę do pracy. Cześć.
– Miłej randki! – krzyknęła za nią.
            Dagmara Matecka, współlokatorka oraz najlepsza przyjaciółka Oli. Poznały się w przedszkolu i od tego czasu są nierozłączne. Studiowała na politechnice. Tam poznała Julię, z którą się zaprzyjaźniła. Dziewczyna była kiedyś związana z bratem Oli, ale dla niej to była już przeszłość, chociaż długo przeżywała rozstanie.
            Dagmara to wysoka i długowłosa brunetka o ciemnobrązowych oczach. Tęczówki prawie zlewały się ze źrenicami i trudno było je dostrzec. Była bardzo piękną kobietą o ciemnej karnacji, którą odziedziczyła po matce. Bardzo dba o swoją sylwetkę, dlatego była bardzo szczupła. Dużo biegała oraz często chodziła na siłownię. Miała świra na punkcie zdrowego stylu życia.
            Była pogodną, otwartą i niekiedy intrygującą osobą. Lubiła słuchać oraz doradzać przyjaciółkom i znajomym w różnych sprawach. Wśród nich nosiła nazwę psychologa, choć nigdy nie chciała tego studiować.
            W sprawach sercowych była inna niż Ola. Nie przywiązywała się szybko i jeśli na jej drodze stanął jakiś chłopak, który okazywał się dupkiem, szybko go rzucała i nie wspominała go więcej. Miała wielu adoratorów, ale z żadnym nie związała się na długi okres. Każdy związek trwał nie dłużej niż cztery miesiące.
            Aleksandra śmiała się przez całą drogę z słów Dagmary. Rozradowana weszła do firmy. Przywitała się z ochroniarzem, który stał przy drzwiach.
– Miłego dnia! – powiedział z uśmiechem.
– Wzajemnie. – odpowiedziała Ola.
            Weszła do windy. Kiedy drzwi zamykały się, szybko wbiegł do niej Karol, wspólnik R&O Property.
– Cześć. – przywitał ją z uśmiechem.
– Cześć.
– Co tam?
– Świetnie. A u ciebie?
– Dobrze wiesz. – zbliżył się i wyszeptał zmysłowo słowa.
– Nie wiem. Oświeć mnie. – spojrzała na niego kątem oka z tajemniczym uśmiechem. Objął ją w pasie i zatrzymał windę.
– Jesteś cudowna. – musnął ustami jej szyję. – Czy to moje perfumy?
– Yhym… – spojrzała mu głęboko w oczy, a on przycisnął ją do ściany.
– Może już teraz pojedziemy do mnie? – chciał ją pocałować, lecz Ola odepchnęła go i włączyła przycisk.
– Nie ma tak lekko. Najpierw praca, potem przyjemności.
– Mówisz jak…
– Nie wiesz może, czy przedłużył sobie urlop?
– On? Ola, o czym ty marzysz? Chciał już wrócić po jednym dniu wolnego.
– Może mu się spodobało tyle dni wolnego i jeszcze tydzień będzie się wylegiwał na Majorce.
– Jemu na pewno nie, ale Amandzie na bank. Chciałaby tam na pewno jeszcze zostać.
– Może go przekona? – wyszli z windy.
– Może weźmiesz urlop i wyjedziesz gdzieś ze mną? – zapytał z uśmiechem.
– To jest dobry pomysł, ale on nie przeżyje dnia bez swojej asystentki.
– To niech ktoś cię zastąpi i pojedziemy gdzie tylko zechcesz. – zbliżył się do niej, ale ponownie go odepchnęła.
– Nie przy ludziach. Chcę uniknąć plotek.
– I tak już krążą, że my coś… – spojrzał na nią z łobuzerskim uśmiechem.
– To niech krążą, ale nie chcę ich potwierdzać.
– Ola…
– Karol, nie. Spotkamy się po pracy.
– Już nie bądź taka poważna. Będę na ciebie czekać na parkingu.
– Miłego dnia. – powiedziała z uśmiechem i odeszła.
            Karol Ornatowski, lat dwadzieścia siedem, syn wspólnika firmy. Przejął po ojcu pałeczkę, który razem z ojcem jego przyjaciela postanowili przejść na emeryturę. Miał młodszego brata, który studiował, tak jak on w Anglii.
            Był przystojnym i wysokim mężczyzną. Miał gęste, zawsze zaczesane do góry, ciemne włosy. Spojrzenie pełne zaufania, jego tęczówki były tak błękitne jak niebo, w które można było patrzeć cały czas. Jego uśmiech sprawiał, że wszystkie kobiety mu ulegały. Chodził razem ze swoim przyjacielem na siłownię, co sprawiło, że był dobrze wysportowany. Skórę miał bardzo gładką. Dbał o siebie jak nikt inny.
            Karol na pozór wydawał się idealnym mężczyzną, ale niestety nim nie był. Lubił romansować z kobietami, z którymi szybko się rozstawał. Był typem imprezowicza, wolał to niż pracę. Lubił również podróżować w samotności, wtedy czuł się sobą. Zawsze powtarzał ojcu, który chciał żeby jego syn ustatkował się, ale ten spławiał go tym, że jeszcze nie odnalazł tej właściwej kobiety, przy której mógłby spędzić resztę życia.
            Aleksandra wyłączyła komputer, poukładała dokumenty i ruszyła w kierunku windy. Po drodze pożegnała się z recepcjonistką i życzyła jej udanego weekendu. Zjechała na parking, gdzie już czekał na nią Karol. Podeszła do niego, a on przyciągnął ją do siebie i pocałował.
– Jedziemy gdzieś na kolację czy od razu do ciebie? – zapytała.
– Od razu do mnie. Coś przyszykuję.
– Mhm… – musnęła go ustami.
            Wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę. Krótko rozmawiali o pracy, potem przeszli do przyjemniejszych tematów.
– Jakieś Karaiby? Albo Hawaje? Co o tym myślisz? – zapytał.
– Jak chcesz to jedź.
– Chcę jechać z tobą. – położył rękę na jej kolanie i gładził wzdłuż ud.
– Trzymaj rękę na kierownicy. – wzięła jego dłoń i położyła na odpowiednie miejsce. – Jeśli chcesz jechać na wakacje to jedź.
– Tylko, że ja te wakacje chcę spędzić u twego boku. – spojrzał na nią z ognikami w oczach.
Ola od samego początku wiedziała, że byłyby to bardzo wyjątkowe wakacje w łóżku. Jak zawsze z nim. Ich związek polegał tylko na zaspokojeniu swoich przyjemności.
– Dobrze wiesz, że nie dostanę urlopu. Jestem potrzebna w firmie. – rzekła stanowczo.
– Załatwię to. Kilka dni przeżyje bez ciebie. Pracujesz z nas wszystkich najciężej. Należy ci się wolne.
– Sama pogadam z szefem o tym, okej?
– Ola…
– Karol, proszę. Jestem dorosła i sama będę podejmowała decyzję.
– Dobrze kochanie. Już się tak nie denerwuj.
– Nie denerwuję się, po prostu nie lubię jak traktujesz mnie jak małą dziewczynkę.
– Dobrze, proszę pani, już więcej nie będę tego robił.
– Grzeczny chłopiec. – pogłaskała jego policzek.
            Zatrzymali się na skrzyżowaniu, bo zapaliło się czerwone światło. Obydwoje zatracili się w swoich ramionach i nie zauważyli, kiedy z czerwonego stało się zielone. Oprzytomnieli dopiero, kiedy samochody zaczęły trąbić, aby ruszyli. Przerwali, szybko doprowadzili się do ładu i ruszyli w dalszą drogę. Karol patrzył na dziewczynę z ogromnym pożądaniem. Nie mógł się doczekać, kiedy znajdą się w jego mieszkaniu.
            Ola obserwowała mężczyznę. Wiedziała jak bardzo za nią szalał i umiała to wykorzystać. Romans z wspólnikiem szefa był dla niej zabawą, odbiciem się od codzienności. Nie chciała się z nim wiązać. Czuła, że to nie jest mężczyzna jej życia. Myślami wróciła do swojej historii sprzed lat, kiedy ojciec chciał ją wydać za mąż za nie jakiego Sebastiana Wegnera. Był starszy od niej o cztery lata. Ich ojcowie byli dobrymi przyjaciółmi. Poznali się w szkole średniej i od tamtego czasu trzymali się razem, aż w końcu założyli rodziny i urodziły im się dzieci. Odwiedzali się, wzajemnie jeździli na wakacje, jadali wspólnie obiady i kolacje oraz chodzili na różne imprezy kulturowe. Ich przyjaźń trwała aż po dziś dzień. Kiedy dzieci dojrzały, postanowili, że ich dzieci zawrą małżeństwo, łącząc obie rodziny. Dziewczynie nie spodobał się pomysł ojca. Myślała, że mu przejdzie, ale nic z tego. Obie rodziny zaczęły przygotowania do ślubu. Ola bała się chłopaka. Był dla niej niebezpieczny. Potrzebowała wolności, a on zamknąłby ją w domu i nie wypuścił z niego. Ojciec wiedział, że córka nie zgadzała się na ten ślub, dlatego nie chciał jej słuchać.

***
            Nadszedł dzień ślubu. Ola przepłakała całą noc. Modliła się, żeby jednak nic z tego nie wyszło. Rankiem mama pomogła jej przygotować się do uroczystości.
– Mamo, czy ja muszę? – zapytała zrozpaczona.
– Wiem, że nie chcesz córeczko, ale ojciec…
– Dlaczego nie możesz przekonać go do zmiany decyzji?
– Dobrze wiesz jaki on jest.
– Może by cię posłuchał? Proszę, mamo… – łzy popłynęły jej po policzku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz