54
Mężczyzna
zaparkował przed ekskluzywną restauracją Alfa&Omega.
Wnętrze było w jasnych kolorach, wyłożone w niektórych miejscach drewnem. Kelner
zaprowadził parę do stolika i podał menu. Ola przeglądała i nie wiedziała co ma
wybrać, bo miała ochotę na pizzę, a nie wykwintne dania. Kiedy kelner przyszedł
przyjąć od nich zamówienia, dziewczyna dalej miała pustkę w głowie. W końcu po
długim patrzeniu, wybrała pierwszą pozycję, która wpadła jej w oko.
– Jaki jest powód tej kolacji? –
zapytała.
– Czy musi być jakiś powód? –
spojrzał na nią.
– Chyba musi.
– To jaki jest twoim zdaniem?
– Chcesz mnie przekonać, abym nie
sprzedawała twoich udziałów.
– Teraz są twoje i ty nimi
rozporządzasz.
– Dobrze wiesz, że ja nic nie
włożyłam w firmę.
– Włożyłaś więcej niż każdy z nas.
– Nieprawda. – zwiesiła głowę.
– Ola. – dziewczyna nie reagowała. –
Aleksandro, spójrz na mnie. Proszę. – podniosła wzrok.
– Włożyłaś w nią swoje
serce. Każdy kto potrzebował pomocy, pomagałaś, wszyscy prosili mnie, abym cię
przekonał do powrotu, ale wiedziałem, że nie zmienisz zdania z mojego powodu.
– Masz rację. Nie zmieniłabym zdania.
Nie wróciłabym do firmy. Uważasz, że wniosłam serce, masz rację. Była moim
światem, czułam się dobrze, wiedziałam co mam robić, choć niekiedy… –
uśmiechnęła się. – Było ciężko, ale pomimo tego chciałam tam wracać, aż do
czasu.
– Nie żałujesz tego wyjazdu? –
zapytał, patrząc czule. Dziewczyna długo milczała. Tym razem Patryk nie zmuszał
jej do odpowiedzi.
– Nie, dzięki temu odpoczęłam i
przemyślałam kilka spraw. Poznałam też wspaniałych ludzi, dzięki którym wiele
się nauczyłam. Jestem im za to bardzo wdzięczna.
– Wrócisz tam?
– Skąd mam to wiedzieć? Najpierw
muszę załatwić tu wszystkie sprawy.
– Nie rozmawiajmy już o tym. –
skrzywił się.
– A o czym chcesz rozmawiać? Mam
opowiedzieć o Barcelonie? Co robiłam, zobaczyłam? Powiedz mi.
– Kim jest ten chłopak, który z tobą
przyleciał? – patrzył poważnie, a Ola uśmiechnęła się.
– Alex jest moim przyjacielem,
którego poznałam w pensjonacie. To on pomógł mi poznać kulturę katalońską.
– Przyjaciel?
– Tak.
– Bliski?
– Po co zadajesz te durnowate
pytania? Chcesz wiedzieć czy z nim jestem? – zobaczyła w jego oczach
potwierdzenie. – Moja odpowiedź brzmi… – zawiesiła głos, uśmiechając się
złośliwie. – A jak myślisz, jestem z nim czy nie?
– Nie denerwuj mnie. – wysyczał.
– Czyżbyś był zazdrosny?
– Ja? Nigdy.
– Nie? To dlaczego tak nerwowo
reagujesz?
– Irytujesz mnie tą swoją pewnością
siebie.
– Uuu… – zmarszczyła nos.
– Lepiej odpowiedz.
– Ale na co?
– Ola. – rzekł ostro.
– Już się tak nie złość.
– Powiesz mi czy nie?
– Zastanowię się.
– To ja pójdę do łazienki. Może jak
zostaniesz sama, to zastanowisz się nad odpowiedzią.
Aleksandra
odprowadziła go wzrokiem, śmiejąc się w duchu. Podeszła do menadżera sali,
który podał jej płaszcz. Jej partner podziękował mu i obydwoje wyszli na
zewnątrz, idąc do jego samochodu.
– Usłyszę odpowiedź? – zapytał,
stając naprzeciwko niej.
– To najpierw ty mi powiedz co
myślisz. – podeszła bliżej do niego, czując, że mężczyzna sztywnieje.
– Myślę, że… – zbliżył twarz do jej.
– Tak. – wyszeptała, patrząc na jego
usta. – Co myślisz?
– Że on…
– Yhym… – przygryzła dolną wargę.
– Dlaczego mi to robisz?
– Co?
– Przygryzasz wargę.
– Wiem, że tego chcesz. – uśmiechnęła
się tajemniczo.
– Nawet nie wiesz jak. – zbliżał się
powoli. Kiedy mieli złączyć się w pocałunku, usłyszeli dzwoniącą komórkę.
– Akurat teraz? – Patryk zaśmiał się.
– Odbierz. Może to coś ważnego.
– Co może być ważnego o tej porze?
– Odbierz.
– Och… – jęknęła. Wyciągnęła telefon
z kopertówki i spojrzała na wyświetlacz. – Przepraszam, ale musze odebrać.
– Dobrze. – kiwnął głową, a ona
odeszła.
– Tak, babciu, co się stało?
– Agaty nie ma jeszcze w domu, a Alex
nie odbiera ode mnie telefonów. Nie wiem, co mam robić. – mówiła zdenerwowana.
– Mama jest w domu?
– Nie ma i nie wie, że Agata jeszcze
nie wróciła. Nie chcę jej niepokoić. Dopiero dzisiaj wyszła z domu.
– A gdzie jest?
– U Basi. Niech porozmawia z nią, a
nie ciągle siedzi w domu i rozmyśla o twoim ojcu.
– Dzwoniłaś do Agaty?
– Zostawiła telefon w domu.
– Spokojnie babciu. Zadzwonię do
Alexa, dobrze?
– Tak. – wzięła głęboki oddech. –
Oddzwoń do mnie, proszę.
– Dobrze. – rozłączyła się i wybrała
numer chłopaka. Odwróciła się do Patryka. Stał przy samochodzie i wymielili
uśmiechy.
– Tak. – usłyszała głos w słuchawce.
– Agata jest z tobą? – zapytała.
– Tak, a dlaczego pytasz?
– To teraz odprowadź ją do domu, bo
babcia odchodzi od zmysłów.
– Przecież nic jej nie jest. –
zapewnił ją.
– No i co z tego. – rzekła ostro. –
Już dawno powinna być w domu. Jest późno.
– Dobrze. Właśnie idziemy w kierunku
domu. Bądź spokojna.
– I tak się dowiem czy wróciła.
– Nie ufasz mi?
– Ufam, ale ona jeszcze chodzi do
szkoły i powinna być wypoczęta.
– Rozumiem. – powiedział poważnym
tonem.
– Przepraszam, ale babcia mnie
zdenerwowała.
– Nie powinnaś się denerwować. To nie
zdrowe w twoim stanie.
– Agata ma być cała i zdrowa.
– Tak jest.
– Pa. – pożegnała się i rozłączyła.
Ponownie zadzwoniła do Wiolety. – Za chwilę będą w domu.
– Niech tylko on przekroczy próg…
– Babciu proszę. Nie zaczynaj. Napisz
wiadomość, czy wróciła.
– Dobrze. A ty co robisz? – zapytała.
– Jestem na kolacji z Patrykiem.
– Co? – zaskoczyła ją odpowiedź
wnuczki. – Przepraszam. To nie przeszkadzam tobie.
– Nie przeszkadzasz. I tak nic z tego
nie będzie.
– Dlaczego?
– Zdenerwowałam się zachowaniem
Agaty. Co ona sobie myśli?
– To przez Alexa.
– Ale ona też jest winna. Zobaczyła
przystojnego chłopaka i już zapomniała o świecie.
– Też prawda. Nie jest taka jak ty. –
stwierdziła. – Wracaj do Patryka. Pozdrów go ode mnie.
– Znacie się? – zdziwiła się.
– Poznaliśmy się na pogrzebie. Bardzo
miły chłopak.
– Dobrze, pozdrowię go.
Ola wzięła
głęboki oddech i spojrzała w niebo. Było przejrzyste i gwiazdy były widoczne.
Przyglądała się im, kiedy poczuła jak mężczyzna obejmuje ją za ramiona. Oparła
głowę na jego barku i obydwoje stali w milczeniu. Dziewczyna czuła się
bezpiecznie w jego ramionach.
– Wszystko w porządku? – zapytał.
– Tak.
– Na pewno? Widzę, że coś cię trapi.
– Wszystko w porządku. – odwróciła
się do niego przodem. – Odwieziesz mnie do domu?
– Tak. – uśmiechnął się czule i
poszli do jego auta. – A! Masz pozdrowienia od mojej babci.
– Również ją pozdrów. – odrzekł
radośnie.
– Widać, że bardzo się polubiliście.
– Twoja babcia jest wspaniałą
kobietą. – uśmiechnął się łobuzersko, a Ola spiorunowała go.
– Rozmawialiście ze sobą zaledwie
kilka minut, a już stwierdzasz, że jest wspaniała?
– Na pewno nie jest taka wredna jak
ty.
– Ja wredna? – spojrzała na niego
wściekła.
– A nie? Wróciłaś i już mnie
irytujesz.
– Dobrze, wyjadę.
– Nie!
– Dlaczego? – spojrzała, unosząc
jedną brew i uśmiechając się tajemniczo.
– Dopiero co wróciłaś, a już chcesz
wyjeżdżać?
– Przecież powiedziałeś, że cię
irytuję. To wyjadę i będziesz miał spokój.
– Nigdzie nie wyjedziesz.
– Już się tak nie denerwuj, bo ci
żyłka pęknie.
– Żeby tobie czasami nie pękła. –
bąknął.
– Co?! Zatrzymaj się! – krzyknęła.
– Nie!
– Patryk!
– Ola! – patrzyli na siebie za
złością. Dziewczyna otrzeźwiała, bo mężczyzna patrz na nią zamiast na drogę.
Jej serce zaczęło bić szybciej.
– Zatrzymaj się. – rzekła ostro, a
Patryk z piskiem opon zahamował.
– Proszę bardzo. Wysiadaj. Droga
wolna. – Ola odwróciła się, siadając prosto.
– Teraz to mnie odwieź do domu.
Przejechałeś mój przystanek, kiedy mówiłam, że masz się zatrzymać.
– Boże… – wzdychnął, przewrócił
oczami i ruszył w drogę. – Daj mi cierpliwość. Dlaczego stworzyłeś kobiety? –
zapytał sam siebie.
– Żeby zawracały głowę takim jak ty.
– odpowiedziała, uśmiechając się złośliwie, a on rzucił jej złowrogie
spojrzenia.
To dopiero początek, Rozenberg.
Aleksandra
czuła się dumna z siebie. Patryk zaparkował przed blokiem i czekał, aż
dziewczyna wysiądzie, lecz ta nie ruszała się z miejsca.
– Podwiozłem cię, teraz możesz
wysiąść. – rzekł, wskazując na budynek.
– Nie pożegnasz się ze mną?
– Dziękuje za skorzystanie z mojej
usługi. Polecam się na przyszłość. Życzę dobrej nocy. – rzekł ze sztucznym
uśmiechem.
– No co ty? – parsknęła.
– Potraktowałaś mnie jak taksówkarza,
więc tak właśnie żegnają się ze swoimi klientami.
– Może jeszcze mam ci zapłacić? – oburzyła
się.
– A za darmo cię podwiozłem?
– Dobrze, ale nie mam przy sobie
wystarczająco gotówki.
– Nie chcę p[pieniędzy, lecz coś
innego. – rzekł niskim tonem, uśmiechając się tajemniczo.
– Niech pan tu zaczeka, pójdę do domu
po udziały dobrze prosperującej firmy.
– Ola! – zmarszczył brwi.
– Nie chce ich.
– A ja ich nie kupię.
– To nie, ale pamiętaj, że masz
jeszcze wspólnika.
– Karol też nie kupi.
– Skąd wiesz?
– Znam go.
– Na tyle dobrze, że nie pomógłby
uwolnić się swojej przyjaciółce od ciebie?
– Czyli jednak? – patrzyli sobie
głęboko w oczy.
– Dzięki za podwózkę. – Wysiadła z
auta, trzaskając drzwiami.
Dupek!
Patryk odprowadził ją wzrokiem, a
następnie odjechał, śmiejąc się przez całą drogę. Natomiast Ola weszła do
mieszkania. Dagmara była w kuchni i zauważyła jak wściekła, idzie do pokoju.
– Już wróciłaś? – zapytała, wchodząc
za nią.
– Co ja w nim widziałam?
– Co się stało? – usiadła na łóżku,
przyglądając się jej.
– Znowu się kłóciliśmy.
– Jak zawsze. Nie brakowała ci tego?
– Na początku nie mogłam się
pozbierać. Nawet żałowałam, że wyjechałam.
– Chciałaś wrócić?
– Kiedy myślałam o tym, czułam
blokadę. Gdybym wiedziała co się stało, na pewno bym wróciła.
– Więc chciałaś…
– Wiem. – zaczęła chodzić po pokoju.
– Wiem. Zakazałam wam mówić o nim. Ale wy też jesteście winni.
– Chciałam napisać maila, ale Paweł
mnie powstrzymywał. Chciał uszanować twoją decyzję.
– I uszanował.
– Co teraz zrobisz?
– Nie wiem. Na dzień dzisiejszy chcę
sprzedać te udziały Patrykowi, ale on nie chce o tym słyszeć.
– Dlaczego?
– A jak myślisz?
– Dalej cię kocha. – wymieniły
spojrzenia. – Pytał się o Alexa?
– Tak.
– I? – zaciekawił ją złośliwy uśmiech
przyjaciółki.
– I nic się nie dowiedział, bo tylko
go zdenerwowałam, że ma sam pomyśleć.
– Nie wierzę. – zaśmiała się. – A jak
pomyśli, że jesteście?
– On dobrze wie, że między mną a
Alexem nic nie ma.
– Na pewno? – patrzyła na nią spode
łba.
– Tak. – zapadło milczenie. Ola
usiadła obok niej.
– Po co on przyjechał tu z tobą? –
zapytała Daga.
– Chciał mnie wspierać w trudniej
chwili. Jak się dowiedziałam, że ojciec nie żyje, to pomógł mi załatwić
wszystko z przyjazdem. Nie myślałam wtedy o niczym, tylko dlaczego ojciec
zmarł. Dopiero co się pogodziłam z tatą, a już go nie ma.
– Nie myśl o tym. Tak musiało być. A
poza tym twój ojciec nie chciał, abyście myśleli o jego śmierci. – przytuliła
ją do siebie.
– Jak byłam nastolatką, zawsze mi
powtarzał, że jak umrze to mam się cieszyć, bo tam gdzie on będzie, będzie mu się
lepiej żyło.
– Na pewno mówił prawdę.
– Też tak sądzę. – Ola spojrzała na
nią i uśmiechnęła się. – A ja nasza fasolka? – dotknęła jej brzucha.
– Jak na razie rozwija się.
– A słyszałaś już bicie serca?
– Tak. Cudowne uczucie. – zaśmiała
się.
Rozmawiały o
ciąży Dagmary. Dziewczyna mówiła przyjaciółce, jak chciałyby urządzić pokój
dziecięcy. Następnie pożegnały się, życząc sobie dobrej nocy. Ola odczytała
wiadomość od babci. Wiedziała, że jest późna godzina, ale musiała zadzwonić do
siostry.
– Tak? – odezwała się Agata.
– Jeszcze nie spisz? – zapytała
zdenerwowana.
– Właśnie zamierzałam zamknąć oczy,
ale przerwałaś mi tę czynność.
– To jak długo zamykasz te oczy, co?
– O co ci chodzi?
– Już dobrze wiesz. Gdzie szlajałaś
się z Alexem?
– Jesteś zazdrosna? Przecież nie
jesteście ze sobą.
– Nie jestem zazdrosna. – powiedziała
ostrym tonem. – O której wróciłaś do domu?
– Przed dziesiątą.
– Tak? To dlaczego babcia do mnie
dzwoniła po jedenastej?
– Co?! Po co dzwoniła? – zapytała
oburzona.
– Martwiła się o ciebie. Jutro masz
szkołę i nie powinnaś tak do późna przebywać poza domem.
– Jutro mam wolne. – oznajmiła.
– Dlaczego? – Ola była zdziwiona.
– Wychowawczyni kazała mi zostać w
domu, żebym doszła do siebie.
– Widać jak szybko doszłaś.
– Ola, proszę… – jęknęła.
– Alex…
– Niedługo wyjeżdża. – przerwała jej.
– Co? Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
– Bo nie chce tobie zawracać głowy.
Masz przecież inne sprawy do załatwienia. Powiedziałaś Patrykowi?
– Jeszcze nie.
– A jak zareagowali na twój widok w
firmie? – zapytała zaciekawiona.
– Byli zaskoczeni.
– Chciałabym widzieć ich miny. –
zaśmiała się.
– Agata proszę, uważaj na Alexa. Nie
ufaj mu za bardzo.
– Przecież powiedziałaś, że się
zmienił.
– Może i się zmienił, ale nie ufam mu
w stu procentach. Nie poznaję cię. – rzekła spokojnym tonem.
– Co masz na myśli?
– Jeszcze kilka miesięcy temu
zarzekałaś się facetów, a teraz? To z powodu Adama?
– Adam? – wyszeptała.
– Co z nim? – Ola zmarszczyła brwi.
– Całkiem o nim zapomniałam.
– Co się z tobą dzieje? Alex już do
końca odebrał tobie rozum?
– Nie. – odpowiedziała oburzona. –
Zakończ znajomość z Alexem i zajmij się Adamem. Przecież on się tobie podoba.
Dogadujecie się. Może coś z tego być. Chyba nie chcesz zaprzepaścić takiej
szansy?
– Nie, Adam jest wspaniałym
chłopakiem, ale…
– Nie ma żadnego ale.
– Ola, proszę... – wzdychnęła.
– Przy Adamie będziesz szczęśliwa, a
za chwilę po Alexie nie będzie śladu.
– Jutro zadzwonię do Adama i
potwierdzę z nim cotygodniowe spotkanie.
– W końcu zaczęłaś myśleć
racjonalnie.
Aleksandra
wypytała ją o relacje z chłopakiem. Siostra przyznała się z rumieńcem do ich
pierwszego pocałunku. Siostra przekonała ją, aby nie zrywała z nim kontaktu.
Agata wiedziała, że może liczyć na jej rady.
Olę obudziły
dobiegające hałasy z kuchni. Z niechęcią wstała z łóżka i udała się do
pomieszczenia, gdzie był Paweł z Dagmarą. Usłyszała, że rozmawiali o działce,
którą jej brat dostał w spadku. Planował wybudować mały domek dla nich. Para
zauważyła swoją współlokatorkę.
– Już wstałaś? – zapytał Paweł?
– Obudziła mnie wasza rozmowa.
– Zamyka się drzwi, jak się idzie spać.
– Ty już nie bądź taki mądry. Co
robisz?
– Jajecznicę. – podsunął jej
patelnię, a Ola poczuła nudności i pobiegła do łazienki.
– A jej co? – Dagmara spojrzała na
ukochanego.
– Nie wiem. Może złapała jakiegoś
wirusa. – skłamał.
Ola obmyła
twarz zimną wodą i spojrzała na swoje odbicie lustrzane. Usłyszała pukanie do
drzwi. Wzięła głęboki oddech i otworzyła je. W progu stała Dagmara.
– Dobrze się czujesz? – zapytała z
troską.
– Tak. – wyszła i udały się do
kuchni.
– Zaparzyłam tobie mięte. – wskazała
na kubek, który stał przed nią.
– Dziękuję. – patrzyła na nią jak coś
szukała w szafce. Ola spojrzała pytająco na brata, lecz ten pokręcił głową.
– Nic jej nie powiedziałem. –
szepnął, biorąc łyk kawy.
– Co szukasz? – zapytała
przyjaciółka.
– Elektrolitów, ale chyba nie mam.
Jak będę wracać z pracy to wejdą do apteki. – dołączyła do nich.
– Nie musisz. Sama pójdę.
– Przecież ledwo chodzisz.
– Nic mi nie jest. Musiałam coś zjeść
wczoraj i mój żołądek tego nie przetrawił. Nie martw się o mnie.
– Co będziesz robić? – zapytał brat.
– Odpocznę, a później pójdę na
spacer.
– Jak będziesz coś potrzebować, to
dzwoń. Urwę się z pracy i przyjadę. – chwycił ją za dłoń.
– Macie jakieś plany na wieczór?
– Jak co piątek, idziemy grać w
bilard. – rzekła Daga.
– Jak co piątek? – Ola zmarszczyła
brwi.
– Od kilku tygodni stało się to
naszym hobby. – wytłumaczył Paweł.
– Dlaczego? Przecież nigdy nie
chodziliście grać, a zwłaszcza ty. Lewa ręka do tego. – zaśmiała się.
– I ciągle jest. – dodała dziewczyna.
– Nie jestem.
– Nauczyłeś się grać? – Ola nie mogła
powstrzymać śmiechu.
– Uczę się.
– Tak się uczy jak za młodu. –
parsknęła Dagmara.
– Oglądając.
– Ja wam jeszcze pokażę. – wstał od
stołu, wziął płaszcz i wyszedł.
– Już się tak nie fochaj. – krzyknęła
za nim siostra, ale usłyszała trzask zamykających się drzwi. – Uuu…
– Za chwilę wróci.
– Po co?
– Po mnie. – zaśmiały się, a w kuchni
pojawił się Paweł.
– Jedziesz ze mną? – zapytał
ukochanej.
– A z kim mam jechać? – wstała od
stołu i zabrała kubek z talerzykiem.
– Nie sprzątaj. Ja to zrobię. –
rzekła Ola.
– No dobrze. Jak będziesz czegoś
potrzebować, to wiesz co masz robić. – założyła płaszcz.
– Dzwonić.
– Odpoczywaj. – pocałowała ją w
policzek.
Kiedy
zrobiła obiad dla współlokatorów, ubrała się i poszła na spacer. Przechadzając
się po ulicach miasta, stwierdziła, że nic się nie zmieniło. Choć minęły dwa
miesiące, Ola czuła jakby wyjechała na kilka lat. Będąc w parku, przypomniała
sobie chwile spędzone z Patrykiem. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Rozmyślając o ukochanym, usłyszała w oddali płacz dziecka. Zaczęła szukać
wzrokiem, kiedy ujrzała idącą parę z wózkiem. Ojciec dziecka pochylał się nad
nim, a matka mówiła co ma robić. Mężczyzna objął kobietę w talii, całując w
głowę. Szczęśliwi i pełni miłości. Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk dzwoniącej
komórki.
– Tak, słucham. – odebrała.
– Cześć córuś. Jak się czujesz? –
usłyszała głos matki.
– Dobrze. A ty? Co u ciebie?
– Ciągle myślę o Janie. Brakuje mi
go.
– Wiem, ale będziesz musiała
przyzwyczaić się do jego braku.
– Nie wiem czy dam radę.
– Dasz, ale potrzebujesz czasu.
Zawsze możesz na nas liczyć. Pomożemy tobie.
– Wiem, ale teraz założycie swoje
rodziny i będziecie mieli swoje sprawy. A co do nich, załatwiłaś wszystko?
– Nie. Patryk nie chcę kupić swoich
udziałów. – wstała z ławki i zaczęła iść w kierunku domu.
– A powiedziałaś mu?
– Jeszcze nie.
– Powinnaś zrobić to jak najszybciej.
– Powiem mu przy najbliższej okazji.
Agata jest w domu? – zapytała, zmieniając temat.
– Tak. Przepisuje lekcje, bo Hana jej
wysłała czy coś.
– A ma spotkać się z Alexem?
– Nie wiem. Może wieczorem przyjdzie.
– Nie pozwól, aby gdzieś razem
wychodzili.
– Dlaczego? Co się dzieje? – zapytała
zdenerwowana.
– Spokojnie mamo, nic się nie dzieje,
ale czuję, że Alex jednak się nie zmienił. Dopilnuj proszę, aby Agata nigdzie z
nim nie wychodziła. Jutro wrócę do domu i porozmawiam z nim.
– Dobrze, będę ich pilnować. Mam
nadzieję, że jednak nie przyjdzie.
– Ja też mam taką nadzieję. –
wzdychnęła. – A babcia załatwiła coś z restauracją?
– Postanowiła, że wróci do Polski i
będzie ją prowadziła.
– Chce spełnić ostatnią wolą taty? –
uśmiechnęła się do siebie.
– Choć nie lubiła twojego ojca, a
kiedyś szalała za nim, postanowiła wrócić.
– No proszę. Kto by się spodziewał? A
co z pensjonatem?
– Przepisze go cioci Beacie.
– Czyli wraca na stałe. – ucieszyła
się. – Kiedy wraca do Hiszpanii?
– Jak załatwi wszystko tutaj. A
dlaczego pytasz?
– Bo jak ona wraca, to ja też.
– Po co?! – usłyszała ostry ton
matki.
– Po resztę swoich rzeczy.
– Jak wrócisz do domu, to
porozmawiasz z babcią. A co u Dagmary? Jak się czujesz?
– Dobrze, ale rano męczą ją nudności.
– Efekty uboczne ciąży. A ty?
– Też mam te efekty. – bąknęła.
– To rodzinne. – Anna zaśmiała się. –
A ona wie, że ty też?
– Wczoraj chciałam im powiedzieć.
Zaprosiłam Julię i Karola, ale… – stanęła na pasach, czekając na zielone
światło.
– Ale?
– Byłam na kolacji z Patrykiem.
– Miałaś okazję i nie powiedziałaś
mu? – zapytała oburzona zachowaniem córki.
– Jemu to trzeba wykrzyczeć prosto w
twarz: jestem w ciąży! – rzekła głośno.
– Gratulacje. – powiedział mężczyzna,
który stał obok niej.
– Dziękuję. – uśmiechnęła się do
niego. Ruszyła szybko przed siebie, widząc zielone światło.
– Co się stało? – zapytała
zaciekawiona matka.
– Nic takiego. Jakiś facet
pogratulował mi ciąży.
– Czyli są jeszcze życzliwi ludzie na
tym świecie.
– Oj mamo. – jęknęła.
Kiedy
dotarła do mieszkania, pod drzwiami czekał kurier z kwiatami. Podpisała
pokwitowanie i weszła do środka, szykując bileciku. Znalazłszy go, szybko wyjęła
karteczkę i przeczytała:
Cieszę się z twojego powrotu.
P.S. Za nic nie kupię twoich udziałów. P.
– Zobaczymy jeszcze, Rozenberg.
Wstawiła
bukiet do wazonu. Przyglądała im się ze szerokim uśmiechem. Czerwone róże. Jej ulubione
kwiaty. Dziewczyna odgrzała sobie obiad, nałożyła na talerz i usiadła przed
telewizorem, sprawdzając co jest emitowane. Kiedy jej lokatorzy wrócili do
domu, nakryła do stołu i podała im obiad. Głodna para usiadł przy nim i ze
smakiem kosztowała dania, które ugotowała Ola. Zachwalali je i śmiali się, że w
restauracji nauczyła się profesjonalnie gotować.
– Włożyłaś w nią swoje serce. Każdy kto potrzebował pomocy, pomagałaś, wszyscy prosili mnie, abym cię przekonał do powrotu, ale wiedziałem, że nie zmienisz zdania z mojego powodu.
Już nie mogę się doczekać końca :)
OdpowiedzUsuń