Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

29 lipca 2020

Asystentka

54

            Mężczyzna zaparkował przed ekskluzywną restauracją Alfa&Omega. Wnętrze było w jasnych kolorach, wyłożone w niektórych miejscach drewnem. Kelner zaprowadził parę do stolika i podał menu. Ola przeglądała i nie wiedziała co ma wybrać, bo miała ochotę na pizzę, a nie wykwintne dania. Kiedy kelner przyszedł przyjąć od nich zamówienia, dziewczyna dalej miała pustkę w głowie. W końcu po długim patrzeniu, wybrała pierwszą pozycję, która wpadła jej w oko.
– Jaki jest powód tej kolacji? – zapytała.
– Czy musi być jakiś powód? – spojrzał na nią.
– Chyba musi.
– To jaki jest twoim zdaniem?
– Chcesz mnie przekonać, abym nie sprzedawała twoich udziałów.
– Teraz są twoje i ty nimi rozporządzasz.
– Dobrze wiesz, że ja nic nie włożyłam w firmę.
– Włożyłaś więcej niż każdy z nas.
– Nieprawda. – zwiesiła głowę.
– Ola. – dziewczyna nie reagowała. – Aleksandro, spójrz na mnie. Proszę. – podniosła wzrok.
– Włożyłaś w nią swoje serce. Każdy kto potrzebował pomocy, pomagałaś, wszyscy prosili mnie, abym cię przekonał do powrotu, ale wiedziałem, że nie zmienisz zdania z mojego powodu.
– Masz rację. Nie zmieniłabym zdania. Nie wróciłabym do firmy. Uważasz, że wniosłam serce, masz rację. Była moim światem, czułam się dobrze, wiedziałam co mam robić, choć niekiedy… – uśmiechnęła się. – Było ciężko, ale pomimo tego chciałam tam wracać, aż do czasu.
– Nie żałujesz tego wyjazdu? – zapytał, patrząc czule. Dziewczyna długo milczała. Tym razem Patryk nie zmuszał jej do odpowiedzi.
– Nie, dzięki temu odpoczęłam i przemyślałam kilka spraw. Poznałam też wspaniałych ludzi, dzięki którym wiele się nauczyłam. Jestem im za to bardzo wdzięczna.
– Wrócisz tam?
– Skąd mam to wiedzieć? Najpierw muszę załatwić tu wszystkie sprawy.
– Nie rozmawiajmy już o tym. – skrzywił się.
– A o czym chcesz rozmawiać? Mam opowiedzieć o Barcelonie? Co robiłam, zobaczyłam? Powiedz mi.
– Kim jest ten chłopak, który z tobą przyleciał? – patrzył poważnie, a Ola uśmiechnęła się.
– Alex jest moim przyjacielem, którego poznałam w pensjonacie. To on pomógł mi poznać kulturę katalońską.
– Przyjaciel?
– Tak.
– Bliski?
– Po co zadajesz te durnowate pytania? Chcesz wiedzieć czy z nim jestem? – zobaczyła w jego oczach potwierdzenie. – Moja odpowiedź brzmi… – zawiesiła głos, uśmiechając się złośliwie. – A jak myślisz, jestem z nim czy nie?
– Nie denerwuj mnie. – wysyczał.
– Czyżbyś był zazdrosny?
– Ja? Nigdy.
– Nie? To dlaczego tak nerwowo reagujesz?
– Irytujesz mnie tą swoją pewnością siebie.
– Uuu… – zmarszczyła nos.
– Lepiej odpowiedz.
– Ale na co?
– Ola. – rzekł ostro.
– Już się tak nie złość.
– Powiesz mi czy nie?
– Zastanowię się.
– To ja pójdę do łazienki. Może jak zostaniesz sama, to zastanowisz się nad odpowiedzią.
            Aleksandra odprowadziła go wzrokiem, śmiejąc się w duchu. Podeszła do menadżera sali, który podał jej płaszcz. Jej partner podziękował mu i obydwoje wyszli na zewnątrz, idąc do jego samochodu.
– Usłyszę odpowiedź? – zapytał, stając naprzeciwko niej.
– To najpierw ty mi powiedz co myślisz. – podeszła bliżej do niego, czując, że mężczyzna sztywnieje.
– Myślę, że… – zbliżył twarz do jej.
– Tak. – wyszeptała, patrząc na jego usta. – Co myślisz?
– Że on…
– Yhym… – przygryzła dolną wargę.
– Dlaczego mi to robisz?
– Co?
– Przygryzasz wargę.
– Wiem, że tego chcesz. – uśmiechnęła się tajemniczo.
– Nawet nie wiesz jak. – zbliżał się powoli. Kiedy mieli złączyć się w pocałunku, usłyszeli dzwoniącą komórkę.
– Akurat teraz? – Patryk zaśmiał się.
– Odbierz. Może to coś ważnego.
– Co może być ważnego o tej porze?
– Odbierz.
– Och… – jęknęła. Wyciągnęła telefon z kopertówki i spojrzała na wyświetlacz. – Przepraszam, ale musze odebrać.
– Dobrze. – kiwnął głową, a ona odeszła.
– Tak, babciu, co się stało?
– Agaty nie ma jeszcze w domu, a Alex nie odbiera ode mnie telefonów. Nie wiem, co mam robić. – mówiła zdenerwowana.
– Mama jest w domu?
– Nie ma i nie wie, że Agata jeszcze nie wróciła. Nie chcę jej niepokoić. Dopiero dzisiaj wyszła z domu.
– A gdzie jest?
– U Basi. Niech porozmawia z nią, a nie ciągle siedzi w domu i rozmyśla o twoim ojcu.
– Dzwoniłaś do Agaty?
– Zostawiła telefon w domu.
– Spokojnie babciu. Zadzwonię do Alexa, dobrze?
– Tak. – wzięła głęboki oddech. – Oddzwoń do mnie, proszę.
– Dobrze. – rozłączyła się i wybrała numer chłopaka. Odwróciła się do Patryka. Stał przy samochodzie i wymielili uśmiechy.
– Tak. – usłyszała głos w słuchawce.
– Agata jest z tobą? – zapytała.
– Tak, a dlaczego pytasz?
– To teraz odprowadź ją do domu, bo babcia odchodzi od zmysłów.
– Przecież nic jej nie jest. – zapewnił ją.
– No i co z tego. – rzekła ostro. – Już dawno powinna być w domu. Jest późno.
– Dobrze. Właśnie idziemy w kierunku domu. Bądź spokojna.
– I tak się dowiem czy wróciła.
– Nie ufasz mi?
– Ufam, ale ona jeszcze chodzi do szkoły i powinna być wypoczęta.
– Rozumiem. – powiedział poważnym tonem.
– Przepraszam, ale babcia mnie zdenerwowała.
– Nie powinnaś się denerwować. To nie zdrowe w twoim stanie.
– Agata ma być cała i zdrowa.
– Tak jest.
– Pa. – pożegnała się i rozłączyła. Ponownie zadzwoniła do Wiolety. – Za chwilę będą w domu.
– Niech tylko on przekroczy próg…
– Babciu proszę. Nie zaczynaj. Napisz wiadomość, czy wróciła.
– Dobrze. A ty co robisz? – zapytała.
– Jestem na kolacji z Patrykiem.
– Co? – zaskoczyła ją odpowiedź wnuczki. – Przepraszam. To nie przeszkadzam tobie.
– Nie przeszkadzasz. I tak nic z tego nie będzie.
– Dlaczego?
– Zdenerwowałam się zachowaniem Agaty. Co ona sobie myśli?
– To przez Alexa.
– Ale ona też jest winna. Zobaczyła przystojnego chłopaka i już zapomniała o świecie.
– Też prawda. Nie jest taka jak ty. – stwierdziła. – Wracaj do Patryka. Pozdrów go ode mnie.
– Znacie się? – zdziwiła się.
– Poznaliśmy się na pogrzebie. Bardzo miły chłopak.
– Dobrze, pozdrowię go.
            Ola wzięła głęboki oddech i spojrzała w niebo. Było przejrzyste i gwiazdy były widoczne. Przyglądała się im, kiedy poczuła jak mężczyzna obejmuje ją za ramiona. Oparła głowę na jego barku i obydwoje stali w milczeniu. Dziewczyna czuła się bezpiecznie w jego ramionach.
– Wszystko w porządku? – zapytał.
– Tak.
– Na pewno? Widzę, że coś cię trapi.
– Wszystko w porządku. – odwróciła się do niego przodem. – Odwieziesz mnie do domu?
– Tak. – uśmiechnął się czule i poszli do jego auta. – A! Masz pozdrowienia od mojej babci.
– Również ją pozdrów. – odrzekł radośnie.
– Widać, że bardzo się polubiliście.
– Twoja babcia jest wspaniałą kobietą. – uśmiechnął się łobuzersko, a Ola spiorunowała go.
– Rozmawialiście ze sobą zaledwie kilka minut, a już stwierdzasz, że jest wspaniała?
– Na pewno nie jest taka wredna jak ty.
– Ja wredna? – spojrzała na niego wściekła.
– A nie? Wróciłaś i już mnie irytujesz.
– Dobrze, wyjadę.
– Nie!
– Dlaczego? – spojrzała, unosząc jedną brew i uśmiechając się tajemniczo.
– Dopiero co wróciłaś, a już chcesz wyjeżdżać?
– Przecież powiedziałeś, że cię irytuję. To wyjadę i będziesz miał spokój.
– Nigdzie nie wyjedziesz.
– Już się tak nie denerwuj, bo ci żyłka pęknie.
– Żeby tobie czasami nie pękła. – bąknął.
– Co?! Zatrzymaj się! – krzyknęła.
– Nie!
– Patryk!
– Ola! – patrzyli na siebie za złością. Dziewczyna otrzeźwiała, bo mężczyzna patrz na nią zamiast na drogę. Jej serce zaczęło bić szybciej.
– Zatrzymaj się. – rzekła ostro, a Patryk z piskiem opon zahamował.
– Proszę bardzo. Wysiadaj. Droga wolna. – Ola odwróciła się, siadając prosto.
– Teraz to mnie odwieź do domu. Przejechałeś mój przystanek, kiedy mówiłam, że masz się zatrzymać.
– Boże… – wzdychnął, przewrócił oczami i ruszył w drogę. – Daj mi cierpliwość. Dlaczego stworzyłeś kobiety? – zapytał sam siebie.
– Żeby zawracały głowę takim jak ty. – odpowiedziała, uśmiechając się złośliwie, a on rzucił jej złowrogie spojrzenia.
To dopiero początek, Rozenberg.
            Aleksandra czuła się dumna z siebie. Patryk zaparkował przed blokiem i czekał, aż dziewczyna wysiądzie, lecz ta nie ruszała się z miejsca.
– Podwiozłem cię, teraz możesz wysiąść. – rzekł, wskazując na budynek.
– Nie pożegnasz się ze mną?
– Dziękuje za skorzystanie z mojej usługi. Polecam się na przyszłość. Życzę dobrej nocy. – rzekł ze sztucznym uśmiechem.
– No co ty? – parsknęła.
– Potraktowałaś mnie jak taksówkarza, więc tak właśnie żegnają się ze swoimi klientami.
– Może jeszcze mam ci zapłacić? – oburzyła się.
– A za darmo cię podwiozłem?
– Dobrze, ale nie mam przy sobie wystarczająco gotówki.
– Nie chcę p[pieniędzy, lecz coś innego. – rzekł niskim tonem, uśmiechając się tajemniczo.
– Niech pan tu zaczeka, pójdę do domu po udziały dobrze prosperującej firmy.
– Ola! – zmarszczył brwi.
– Nie chce ich.
– A ja ich nie kupię.
– To nie, ale pamiętaj, że masz jeszcze wspólnika.
– Karol też nie kupi.
– Skąd wiesz?
– Znam go.
– Na tyle dobrze, że nie pomógłby uwolnić się swojej przyjaciółce od ciebie?
– Czyli jednak? – patrzyli sobie głęboko w oczy.
– Dzięki za podwózkę. – Wysiadła z auta, trzaskając drzwiami.
Dupek!
Patryk odprowadził ją wzrokiem, a następnie odjechał, śmiejąc się przez całą drogę. Natomiast Ola weszła do mieszkania. Dagmara była w kuchni i zauważyła jak wściekła, idzie do pokoju.
– Już wróciłaś? – zapytała, wchodząc za nią.
– Co ja w nim widziałam?
– Co się stało? – usiadła na łóżku, przyglądając się jej.
– Znowu się kłóciliśmy.
– Jak zawsze. Nie brakowała ci tego?
– Na początku nie mogłam się pozbierać. Nawet żałowałam, że wyjechałam.
– Chciałaś wrócić?
– Kiedy myślałam o tym, czułam blokadę. Gdybym wiedziała co się stało, na pewno bym wróciła.
– Więc chciałaś…
– Wiem. – zaczęła chodzić po pokoju. – Wiem. Zakazałam wam mówić o nim. Ale wy też jesteście winni.
– Chciałam napisać maila, ale Paweł mnie powstrzymywał. Chciał uszanować twoją decyzję.
– I uszanował.
– Co teraz zrobisz?
– Nie wiem. Na dzień dzisiejszy chcę sprzedać te udziały Patrykowi, ale on nie chce o tym słyszeć.
– Dlaczego?
– A jak myślisz?
– Dalej cię kocha. – wymieniły spojrzenia. – Pytał się o Alexa?
– Tak.
– I? – zaciekawił ją złośliwy uśmiech przyjaciółki.
– I nic się nie dowiedział, bo tylko go zdenerwowałam, że ma sam pomyśleć.
– Nie wierzę. – zaśmiała się. – A jak pomyśli, że jesteście?
– On dobrze wie, że między mną a Alexem nic nie ma.
– Na pewno? – patrzyła na nią spode łba.
– Tak. – zapadło milczenie. Ola usiadła obok niej.
– Po co on przyjechał tu z tobą? – zapytała Daga.
– Chciał mnie wspierać w trudniej chwili. Jak się dowiedziałam, że ojciec nie żyje, to pomógł mi załatwić wszystko z przyjazdem. Nie myślałam wtedy o niczym, tylko dlaczego ojciec zmarł. Dopiero co się pogodziłam z tatą, a już go nie ma.
– Nie myśl o tym. Tak musiało być. A poza tym twój ojciec nie chciał, abyście myśleli o jego śmierci. – przytuliła ją do siebie.
– Jak byłam nastolatką, zawsze mi powtarzał, że jak umrze to mam się cieszyć, bo tam gdzie on będzie, będzie mu się lepiej żyło.
– Na pewno mówił prawdę.
– Też tak sądzę. – Ola spojrzała na nią i uśmiechnęła się. – A ja nasza fasolka? – dotknęła jej brzucha.
– Jak na razie rozwija się.
– A słyszałaś już bicie serca?
– Tak. Cudowne uczucie. – zaśmiała się.
            Rozmawiały o ciąży Dagmary. Dziewczyna mówiła przyjaciółce, jak chciałyby urządzić pokój dziecięcy. Następnie pożegnały się, życząc sobie dobrej nocy. Ola odczytała wiadomość od babci. Wiedziała, że jest późna godzina, ale musiała zadzwonić do siostry.
– Tak? – odezwała się Agata.
– Jeszcze nie spisz? – zapytała zdenerwowana.
– Właśnie zamierzałam zamknąć oczy, ale przerwałaś mi tę czynność.
– To jak długo zamykasz te oczy, co?
– O co ci chodzi?
– Już dobrze wiesz. Gdzie szlajałaś się z Alexem?
– Jesteś zazdrosna? Przecież nie jesteście ze sobą.
– Nie jestem zazdrosna. – powiedziała ostrym tonem. – O której wróciłaś do domu?
– Przed dziesiątą.
– Tak? To dlaczego babcia do mnie dzwoniła po jedenastej?
– Co?! Po co dzwoniła? – zapytała oburzona.
– Martwiła się o ciebie. Jutro masz szkołę i nie powinnaś tak do późna przebywać poza domem.
– Jutro mam wolne. – oznajmiła.
– Dlaczego? – Ola była zdziwiona.
– Wychowawczyni kazała mi zostać w domu, żebym doszła do siebie.
– Widać jak szybko doszłaś.
– Ola, proszę… – jęknęła.
– Alex…
– Niedługo wyjeżdża. – przerwała jej.
– Co? Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
– Bo nie chce tobie zawracać głowy. Masz przecież inne sprawy do załatwienia. Powiedziałaś Patrykowi?
– Jeszcze nie.
– A jak zareagowali na twój widok w firmie? – zapytała zaciekawiona.
– Byli zaskoczeni.
– Chciałabym widzieć ich miny. – zaśmiała się.
– Agata proszę, uważaj na Alexa. Nie ufaj mu za bardzo.
– Przecież powiedziałaś, że się zmienił.
– Może i się zmienił, ale nie ufam mu w stu procentach. Nie poznaję cię. – rzekła spokojnym tonem.
– Co masz na myśli?
– Jeszcze kilka miesięcy temu zarzekałaś się facetów, a teraz? To z powodu Adama?
– Adam? – wyszeptała.
– Co z nim? – Ola zmarszczyła brwi.
– Całkiem o nim zapomniałam.
– Co się z tobą dzieje? Alex już do końca odebrał tobie rozum?
– Nie. – odpowiedziała oburzona. – Zakończ znajomość z Alexem i zajmij się Adamem. Przecież on się tobie podoba. Dogadujecie się. Może coś z tego być. Chyba nie chcesz zaprzepaścić takiej szansy?
– Nie, Adam jest wspaniałym chłopakiem, ale…
– Nie ma żadnego ale.
– Ola, proszę... – wzdychnęła.
– Przy Adamie będziesz szczęśliwa, a za chwilę po Alexie nie będzie śladu.
– Jutro zadzwonię do Adama i potwierdzę z nim cotygodniowe spotkanie.
– W końcu zaczęłaś myśleć racjonalnie.
            Aleksandra wypytała ją o relacje z chłopakiem. Siostra przyznała się z rumieńcem do ich pierwszego pocałunku. Siostra przekonała ją, aby nie zrywała z nim kontaktu. Agata wiedziała, że może liczyć na jej rady.
            Olę obudziły dobiegające hałasy z kuchni. Z niechęcią wstała z łóżka i udała się do pomieszczenia, gdzie był Paweł z Dagmarą. Usłyszała, że rozmawiali o działce, którą jej brat dostał w spadku. Planował wybudować mały domek dla nich. Para zauważyła swoją współlokatorkę.
– Już wstałaś? – zapytał Paweł?
– Obudziła mnie wasza rozmowa.
– Zamyka się drzwi, jak się idzie spać.
– Ty już nie bądź taki mądry. Co robisz?
– Jajecznicę. – podsunął jej patelnię, a Ola poczuła nudności i pobiegła do łazienki.
– A jej co? – Dagmara spojrzała na ukochanego.
– Nie wiem. Może złapała jakiegoś wirusa. – skłamał.
            Ola obmyła twarz zimną wodą i spojrzała na swoje odbicie lustrzane. Usłyszała pukanie do drzwi. Wzięła głęboki oddech i otworzyła je. W progu stała Dagmara.
– Dobrze się czujesz? – zapytała z troską.
– Tak. – wyszła i udały się do kuchni.
– Zaparzyłam tobie mięte. – wskazała na kubek, który stał przed nią.
– Dziękuję. – patrzyła na nią jak coś szukała w szafce. Ola spojrzała pytająco na brata, lecz ten pokręcił głową.
– Nic jej nie powiedziałem. – szepnął, biorąc łyk kawy.
– Co szukasz? – zapytała przyjaciółka.
– Elektrolitów, ale chyba nie mam. Jak będę wracać z pracy to wejdą do apteki. – dołączyła do nich.
– Nie musisz. Sama pójdę.
– Przecież ledwo chodzisz.
– Nic mi nie jest. Musiałam coś zjeść wczoraj i mój żołądek tego nie przetrawił. Nie martw się o mnie.
– Co będziesz robić? – zapytał brat.
– Odpocznę, a później pójdę na spacer.
– Jak będziesz coś potrzebować, to dzwoń. Urwę się z pracy i przyjadę. – chwycił ją za dłoń.
– Macie jakieś plany na wieczór?
– Jak co piątek, idziemy grać w bilard. – rzekła Daga.
– Jak co piątek? – Ola zmarszczyła brwi.
– Od kilku tygodni stało się to naszym hobby. – wytłumaczył Paweł.
– Dlaczego? Przecież nigdy nie chodziliście grać, a zwłaszcza ty. Lewa ręka do tego. – zaśmiała się.
– I ciągle jest. – dodała dziewczyna.
– Nie jestem.
– Nauczyłeś się grać? – Ola nie mogła powstrzymać śmiechu.
– Uczę się.
– Tak się uczy jak za młodu. – parsknęła Dagmara.
– Oglądając.
– Ja wam jeszcze pokażę. – wstał od stołu, wziął płaszcz i wyszedł.
– Już się tak nie fochaj. – krzyknęła za nim siostra, ale usłyszała trzask zamykających się drzwi. – Uuu…
– Za chwilę wróci.
– Po co?
– Po mnie. – zaśmiały się, a w kuchni pojawił się Paweł.
– Jedziesz ze mną? – zapytał ukochanej.
– A z kim mam jechać? – wstała od stołu i zabrała kubek z talerzykiem.
– Nie sprzątaj. Ja to zrobię. – rzekła Ola.
– No dobrze. Jak będziesz czegoś potrzebować, to wiesz co masz robić. – założyła płaszcz.
– Dzwonić.
– Odpoczywaj. – pocałowała ją w policzek.
            Kiedy zrobiła obiad dla współlokatorów, ubrała się i poszła na spacer. Przechadzając się po ulicach miasta, stwierdziła, że nic się nie zmieniło. Choć minęły dwa miesiące, Ola czuła jakby wyjechała na kilka lat. Będąc w parku, przypomniała sobie chwile spędzone z Patrykiem. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Rozmyślając o ukochanym, usłyszała w oddali płacz dziecka. Zaczęła szukać wzrokiem, kiedy ujrzała idącą parę z wózkiem. Ojciec dziecka pochylał się nad nim, a matka mówiła co ma robić. Mężczyzna objął kobietę w talii, całując w głowę. Szczęśliwi i pełni miłości. Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk dzwoniącej komórki.
– Tak, słucham. – odebrała.
– Cześć córuś. Jak się czujesz? – usłyszała głos matki.
– Dobrze. A ty? Co u ciebie?
– Ciągle myślę o Janie. Brakuje mi go.
– Wiem, ale będziesz musiała przyzwyczaić się do jego braku.
– Nie wiem czy dam radę.
– Dasz, ale potrzebujesz czasu. Zawsze możesz na nas liczyć. Pomożemy tobie.
– Wiem, ale teraz założycie swoje rodziny i będziecie mieli swoje sprawy. A co do nich, załatwiłaś wszystko?
– Nie. Patryk nie chcę kupić swoich udziałów. – wstała z ławki i zaczęła iść w kierunku domu.
– A powiedziałaś mu?
– Jeszcze nie.
– Powinnaś zrobić to jak najszybciej.
– Powiem mu przy najbliższej okazji. Agata jest w domu? – zapytała, zmieniając temat.
– Tak. Przepisuje lekcje, bo Hana jej wysłała czy coś.
– A ma spotkać się z Alexem?
– Nie wiem. Może wieczorem przyjdzie.
– Nie pozwól, aby gdzieś razem wychodzili.
– Dlaczego? Co się dzieje? – zapytała zdenerwowana.
– Spokojnie mamo, nic się nie dzieje, ale czuję, że Alex jednak się nie zmienił. Dopilnuj proszę, aby Agata nigdzie z nim nie wychodziła. Jutro wrócę do domu i porozmawiam z nim.
– Dobrze, będę ich pilnować. Mam nadzieję, że jednak nie przyjdzie.
– Ja też mam taką nadzieję. – wzdychnęła. – A babcia załatwiła coś z restauracją?
– Postanowiła, że wróci do Polski i będzie ją prowadziła.
– Chce spełnić ostatnią wolą taty? – uśmiechnęła się do siebie.
– Choć nie lubiła twojego ojca, a kiedyś szalała za nim, postanowiła wrócić.
– No proszę. Kto by się spodziewał? A co z pensjonatem?
– Przepisze go cioci Beacie.
– Czyli wraca na stałe. – ucieszyła się. – Kiedy wraca do Hiszpanii?
– Jak załatwi wszystko tutaj. A dlaczego pytasz?
– Bo jak ona wraca, to ja też.
– Po co?! – usłyszała ostry ton matki.
– Po resztę swoich rzeczy.
– Jak wrócisz do domu, to porozmawiasz z babcią. A co u Dagmary? Jak się czujesz?
– Dobrze, ale rano męczą ją nudności.
– Efekty uboczne ciąży. A ty?
– Też mam te efekty. – bąknęła.
– To rodzinne. – Anna zaśmiała się. – A ona wie, że ty też?
– Wczoraj chciałam im powiedzieć. Zaprosiłam Julię i Karola, ale… – stanęła na pasach, czekając na zielone światło.
– Ale?
– Byłam na kolacji z Patrykiem.
– Miałaś okazję i nie powiedziałaś mu? – zapytała oburzona zachowaniem córki.
– Jemu to trzeba wykrzyczeć prosto w twarz: jestem w ciąży! – rzekła głośno.
– Gratulacje. – powiedział mężczyzna, który stał obok niej.
– Dziękuję. – uśmiechnęła się do niego. Ruszyła szybko przed siebie, widząc zielone światło.
– Co się stało? – zapytała zaciekawiona matka.
– Nic takiego. Jakiś facet pogratulował mi ciąży.
– Czyli są jeszcze życzliwi ludzie na tym świecie.
– Oj mamo. – jęknęła.
            Kiedy dotarła do mieszkania, pod drzwiami czekał kurier z kwiatami. Podpisała pokwitowanie i weszła do środka, szykując bileciku. Znalazłszy go, szybko wyjęła karteczkę i przeczytała:
Cieszę się z twojego powrotu.
P.S. Za nic nie kupię twoich udziałów. P.
– Zobaczymy jeszcze, Rozenberg.
            Wstawiła bukiet do wazonu. Przyglądała im się ze szerokim uśmiechem. Czerwone róże. Jej ulubione kwiaty. Dziewczyna odgrzała sobie obiad, nałożyła na talerz i usiadła przed telewizorem, sprawdzając co jest emitowane. Kiedy jej lokatorzy wrócili do domu, nakryła do stołu i podała im obiad. Głodna para usiadł przy nim i ze smakiem kosztowała dania, które ugotowała Ola. Zachwalali je i śmiali się, że w restauracji nauczyła się profesjonalnie gotować.

1 komentarz: