Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

3 marca 2017

Jestem przy Tobie



9

 

           Rano zjadła śniadanie i udała się na jogging. Dawno nie biegała. Dostała mocnej zadyszki i musiała robić co chwilę krótkie przerwy. Z powrotem biegła koło domu dziadków. Widziała jak wsiadali do samochodu. Kiedy auto ją mijało, spojrzała na starszą kobietę. Ona również odwzajemniła spojrzenie. Było w nim widać zaskoczenie i radość tak jakby ją znała. „Może mnie rozpoznała. Większość mówi, że jestem podobna do taty.”


Babcia była w ogródku, więc Klaudia wzięła szybki prysznic i poszła jej pomóc. Potem zjadły obiad i poszły na cmentarz. Podczas drogi kobieta opowiedziała jej różne historie o mamie, o sąsiadach, nawet o niej jak zawsze przyjeżdżała na wakacje z Pawłem i chciała wszędzie z nim chodzić, ale brat nigdy nie chciał jej zabierać, bo był to dla niego obciach.



Będąc na wakacjach, Paweł poszedł spotkać się z kolegami, a Klaudia nie chciała być sama z dziadkami, więc z nudów śledziła brata, ale i tak na końcu jego koledzy się zorientowali. Śmiali się, że jego dziadkowie mają prywatnego detektywa. Paweł był wściekły na nią, bo nie mógł nigdzie sam wyjść. Ale z czasem to się zmieniło, a potem dziewczynka sama zaczęła jeździć do dziadków. Podczas spaceru chciała zapytać o rodziców taty, ale jednak coś ją powstrzymało. Najpierw poszły na grób dziadka, a później babcia pokazywała gdzie pochowani są jej przodkowie i opowiedziała o nich.



Tak więc popołudnie szybko jej minęło. Wróciły do domu, zjadły posiłek i Klaudia od razu poszła do pokoju. Zaczęła czytać książkę, którą wzięła. Nazajutrz też nic ciekawego nie robiła. Opalała się, była na spacerze i dokończyła książkę. Oderwała się na chwilę od rzeczywistości. Przestała myśleć o Krzyśku, Mateuszu, o kobiecie, ale niestety była to tylko chwila.



– I jak? Przemyślałaś już wszystko? – znienacka przed jej oczami pojawił się Mateusz.



– Co Ty tu robisz? – zerwała się z leżaka.



– Chcę Cię poinformować, że już niedługo nie będziesz musiała mnie znosić.



– Dlaczego? – zaskoczył ją ton chłopaka.



– Lekarze zaproponowali rodzicom, żeby zastanowili się nad tym, aby mnie odłączyć od respiratora.



– Ale jak to?



– Tak to. Ja już dawno umarłem, tylko serce mam jak dzwon.



– Oni nie mogą tego zrobić. Nic się już nie da zrobić?



– Nie. Podobno uraz głowy jest tak poważny, że jest już po mnie.



– Ale oni nie mogą Cię tak po prostu odłączyć! Nie mogą. Nie! – Klaudia zaczęła płakać.



– Jeśli rodzice się zgodzą to mnie odłączą. Klaudio, zostało mi mało czasu. – ujął jej rękę. – Wybacz mi, że tak bardzo Cię skrzywdziłem. Nie chciałem wtedy spowodować tego wypadku. Powinienem się wtedy zgłosić na policję i ponieść karę.



– Mateusz, przestań. Proszę Cię, nie mówmy o tym. Teraz Twoje życie jest ważniejsze.



– Ja już go nie mam. Odkryłem je dopiero teraz, przy Tobie. Od dwóch miesięcy to było moje życie, lecz martwe. – na chwilę zamilkł, spojrzał gdzieś w dal. – Klaudia, kocham Cię odkąd ujrzałem Twoje oczy. Nie wiem co mnie wtedy trafiło, nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, ale wtedy… Wybacz mi Klaudio, tak bardzo żałuję, że Cię zraniłem. Nie wiem co mi wtedy odbiło! Po co ja wsiadałem do tego samochodu?



– Nie mówmy o tym, proszę. To było dawno. Po prostu musiało tak być.



– Nie musiało, gdybym był mądrzejszy nie wsiadłbym. Rozumiesz, nie zrobiłbym tego!



– Nie zadręczaj się już tym, proszę. Co jeszcze mówili lekarze?



– Że moje serce nadaje się do przeszczepu, ale nie wiem czy mama się na to zgodzi.



– A Ty? Chciałbyś je oddać?



– Przynajmniej komuś uratuję życie. Jak ja nie mogę żyć, to chociaż ktoś będzie mógł korzystać z życia.



– Jak wrócę do domu, to porozmawiam z Twoją mamą, dobrze?



– Dobrze. Kiedy wracasz?



– Nie wiem. Muszę jeszcze załatwić tu pewną sprawę.



– Jaką? Może Ci pomogę?



– Jak?



– Nie wiem. A o co chodzi?



– Chcę najpierw poznać swoich dziadków ze strony ojca, a później ich pogodzić.



– To Ty ich nie znasz? Dlaczego chcesz ich pogodzić?



– Dziadek wyrzekł się ojca, bo pokochał tę kobietę co nie powinien.



– Czyli Twoją mamę?



– Yhym… – Klaudia usiadła naprzeciwko niego i opowiedziała mu całą historię. – Od dwudziestu pięciu lat nie widzieli się. Bardzo chciałabym, aby się pogodzili.



– Pomogę Tobie. – patrzył się w jej oczy.



– Dziękuję. – odwzajemniła jego uśmiech.



            Po rozmowie z Mateuszem wzięła gorący prysznic, położyła się obok niego i razem zasnęli. Była szczęśliwa, że ktoś jest tak blisko niej, że jest to Mateusz.



            Gdy się obudziła, chłopaka już nie było. Długo się zastanawiała, gdzie on może być. Wstała, ubrała się i zeszła zjeść śniadanie z babcią.



– Dzień dobry. – przywitała się z nią radośnie.



– Witaj kochanie. Jak Ci się spało? – widziała jak oczy się jej świecą.



– Bardzo dobrze. – uśmiechała się szeroko.



– Właśnie widzę. Przecież wczoraj nic takiego nie robiłaś, żebyś miała powód do radości. Czy ta książka tak na Ciebie wpłynęła, albo coś innego lub ktoś? – zaśmiała się.



– Babciu, przestań. Przecież dobrze wiesz, że nikogo nie mam, a zwłaszcza tutaj.



– No nie wiem. Chodzisz sama na te spacery, może kogoś tam poznałaś… – spojrzała na nią tajemniczo.



            Klaudia pokręciła głową, dopiła herbatę i wyszła. Chciała powiedzieć babci, że jest bardzo szczęśliwa. Martwiło ją jedno, gdzie w tym momencie był Mateusz? Udała się w kierunku domu dziadków. Wsiadali do samochodu, kiedy przed jej oczami pojawił się chłopak. Wystraszyła się i krzyknęła głośno. Starsi państwo spojrzeli na nią.



– Ty wariatko. Zwracasz na siebie uwagę. – skarcił ją Mateusz. – Teraz udaj kota.



– Miauuu… – ze strachem w oczach spojrzała na niego.



– A teraz chodź. – szła za nim w kierunku parku.



– Mogłeś mnie tak nie straszyć. – usiedli na ławce, tak aby nikt nie słyszał jak Klaudia mówi sama do siebie.



– Ale za to sprowokowałaś ich, żeby się na Ciebie spojrzeli.



– Przestań. Nie chcę ich prowokować.



– A jak chcesz do nich dotrzeć?



– Nie wiem. Nie mam planu, ale ostatnio babcia się tak na mnie dziwnie patrzyła. Tak jakby mnie rozpoznała.



– Może jednak Cię rozpoznała, skąd to możesz wiedzieć? Jesteś bardzo podobna do ojca.



– No jestem, ale skąd ona może wiedzieć, że to właśnie ja jestem jej wnuczką?



– Zobaczymy co czas przyniesie.



            Klaudia spojrzała z politowaniem na Mateusza. Chwilę jeszcze posiedzieli, obserwując przyrodę, a następnie udali się na długi spacer. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Dziewczyna poinformowała babcię, że zje obiad na mieście. Później poszli nad jeziorko. Mateusz kazał wejść Klaudii do wody, ale ta się upierała. Kiedy się rozebrała i próbowała położyć, żeby się opalić, Mateusz zaciągnął ją do wody. Na początku była wściekła, ale im dłużej bawiła się z nim, czuła się szczęśliwa. Powróciły do niej wspomnienia, jak z Pawłem przychodziła w to miejsce i tak samo ją brał do wody. Choć ludzie patrzyli się na nią jak na wariatkę, ona nie przejmowała się tym, bo Mateusz był blisko niej. Wróciła na swoje miejsce i położyła się opalać. Spędziła na plaży kilka godziny, potem wróciła do domu. Kiedy kończyła jeść, do drzwi zadzwonił dzwonek. Babcia poszła otworzyć, a Klaudia w tym czasie sprzątnęła wszystko ze stołu.



– Dobry wieczór. – usłyszała kobiecy głos.



– Dobry wieczór. – za to głos babci był zaskoczony.



– Mogłabym wejść?



– Proszę. – babcia wpuściła kobietę i zaprowadziła ją do kuchni. Na jej widok Klaudia wstała. Była zaszokowana jej widokiem. „Co ona tutaj robi?”



– Ty jesteś Klaudia, prawda? – spojrzała na nią z radością w oczach. Dziewczyna kiwnęła głową. Nie potrafiła wydobyć z siebie głosu. – Wiedziałam. Jesteś bardzo podobna do ojca. – stała w drzwiach i patrzyła na nią.



– Może pani usiądzie i napije się czegoś? – milczenie przerwała babcia. Krystyna spojrzała na Klaudię, chciała odmówić, lecz dziewczyna ją zachęciła. Usiadła i poprosiła o herbatę. – Proszę. To ja nie będę wam przeszkadzać. Porozmawiajcie sobie. – kiedy wychodziła, odwróciła się jeszcze i spojrzała na wnuczkę. Widziała w jej oczach radość i smutek. Te uczucia mieszały się ze sobą.



– Co tutaj panią sprowadza? – pierwsza odezwała się Klaudia.



– Jestem Twoją babcią i proszę mów tak do mnie. Wiem, jestem dla Ciebie obca, ale jednak jesteśmy rodziną.



– Dobrze.



– Rozumiem Cię, dla mnie to też jest trudnie. Odpowiem na Twoje pytanie, dobrze?



– Dobrze, proszę.



– Widziałam jak spacerujesz koło naszego domu. Z początku nie widziałam kim jesteś, ale kiedy dobrze Ci się przyjrzałam, wiedziałam, że jesteś córką Roberta. Mam teraz chociaż okazję poznać Ciebie, bo Pawła nie miałam. Tak bardzo chciałam, ale… – przerwała, nie mogła powiedzieć słowa przez łzy.



– Przez niego nie mogłaś? – spojrzała w jej oczy i znała odpowiedź.



– To dobry człowiek, ale jego duma nie mogła mi na to pozwolić.



– Przecież to jest Twoje życie. Ty masz prawo robić co chcesz, nie musisz się jemu podporządkowywać, mówić co robisz. Mogłaś się z nami spotykać, utrzymywać kontakt z ojcem.



– Mogłam, ale to nie jest takie łatwe. Twoje słowa są proste w wypowiedzi, ale czyny już nie. Jestem starej daty, zostałam wychowana, że to mąż jest najważniejszą osobą w Twoim życiu.



– Co?



– Tak. Czasy się zmieniły, ale Twój dziadek nie może tego zrozumieć. Bardzo chciałam być blisko was, ale Marek mi na to nie pozwolił. Zakazał mi się z wami widywać.



– Ale jak?



– Może to nie jest takie łatwe do zrozumienia. Twój dziadek został wychowany w wysokiej klasie ekonomicznej. Jego ojciec, dziadek też tacy byli. Mieli żony pochodzące z zamożnych rodzin, lecz Twój ojciec złamał tę tradycję. Marka to zabolało. Też chciał mieć synową z zamożnej rodziny. Jego duma przerosła go. Z nerwów nie wiedział co robi i wtedy to się stało. Kazał mu zapomnieć, że ma rodzinę.



– A Ty?



– Co ja mogłam zrobić? Gdybym mu się przeciwstawiła, to mogłabym pakować się razem z Robertem i zapomnieć o tym, że mam męża.



– Dlaczego tego nie zrobiłaś? Przecież ojciec by Cię przygarnął.



– Miejsce żony zawsze jest przy mężu. On ma swoje życie, po co miałby się zajmować starą matką? Wierzyłam w niego, że sobie poradzi i wiem, że wyszedł na ludzi. Jestem szczęśliwa, że nie jest taki jak swój ojciec, że swoje szczęście buduje nie na pieniądzach, lecz na miłości. Na pewno darzy was wielką miłością. Tak bardzo chciałabym naprawić wszystkie błędy, nadrobić te wszystkie stracone lata. Tak bardzo… – łzy spływały jej po policzkach.



– Babciu. – wzięła jej dłonie. – To nie jest Twoja wina, z jednej strony ojciec mógł ulec i ożenić się z tamtą dziewczyną, a z drugiej dziadek mógłby schować swoja dumę do kieszeni.



– Obydwoje są uparci. Dwadzieścia pięć lat temu został mi odebrany jedyny syn, a także straciłam męża. Już nic nie odzyskam. – zapadła cisza.



– Możesz odzyskać, tylko musisz mi pomóc. – przerwała jej.

1 komentarz: