Jestem przy Tobie
9
Rano zjadła śniadanie i udała się na
jogging. Dawno nie biegała. Dostała mocnej zadyszki i musiała robić co chwilę
krótkie przerwy. Z powrotem biegła koło domu dziadków. Widziała jak wsiadali do
samochodu. Kiedy auto ją mijało, spojrzała na starszą kobietę. Ona również
odwzajemniła spojrzenie. Było w nim widać zaskoczenie i radość tak jakby ją
znała. „Może mnie rozpoznała. Większość mówi, że jestem podobna do taty.”
Babcia była w ogródku, więc Klaudia
wzięła szybki prysznic i poszła jej pomóc. Potem zjadły obiad i poszły na
cmentarz. Podczas drogi kobieta opowiedziała jej różne historie o mamie, o
sąsiadach, nawet o niej jak zawsze przyjeżdżała na wakacje z Pawłem i chciała wszędzie
z nim chodzić, ale brat nigdy nie chciał jej zabierać, bo był to dla niego
obciach.
Będąc na wakacjach, Paweł poszedł
spotkać się z kolegami, a Klaudia nie chciała być sama z dziadkami, więc z
nudów śledziła brata, ale i tak na końcu jego koledzy się zorientowali. Śmiali
się, że jego dziadkowie mają prywatnego detektywa. Paweł był wściekły na nią,
bo nie mógł nigdzie sam wyjść. Ale z czasem to się zmieniło, a potem dziewczynka
sama zaczęła jeździć do dziadków. Podczas spaceru chciała zapytać o rodziców
taty, ale jednak coś ją powstrzymało. Najpierw poszły na grób dziadka, a
później babcia pokazywała gdzie pochowani są jej przodkowie i opowiedziała o
nich.
Tak więc popołudnie szybko jej minęło.
Wróciły do domu, zjadły posiłek i Klaudia od razu poszła do pokoju. Zaczęła
czytać książkę, którą wzięła. Nazajutrz też nic ciekawego nie robiła. Opalała
się, była na spacerze i dokończyła książkę. Oderwała się na chwilę od
rzeczywistości. Przestała myśleć o Krzyśku, Mateuszu, o kobiecie, ale niestety
była to tylko chwila.
– I jak? Przemyślałaś już wszystko? – znienacka przed jej
oczami pojawił się Mateusz.
– Co Ty tu robisz? – zerwała się z leżaka.
– Chcę Cię poinformować, że już niedługo nie będziesz musiała
mnie znosić.
– Dlaczego? – zaskoczył ją ton chłopaka.
– Lekarze zaproponowali rodzicom, żeby zastanowili się nad tym,
aby mnie odłączyć od respiratora.
– Ale jak to?
– Tak to. Ja już dawno umarłem, tylko serce mam jak dzwon.
– Oni nie mogą tego zrobić. Nic się już nie da zrobić?
– Nie. Podobno uraz głowy jest tak poważny, że jest już po
mnie.
– Ale oni nie mogą Cię tak po prostu odłączyć! Nie mogą. Nie!
– Klaudia zaczęła płakać.
– Jeśli rodzice się zgodzą to mnie odłączą. Klaudio, zostało
mi mało czasu. – ujął jej rękę. – Wybacz mi, że tak bardzo Cię skrzywdziłem.
Nie chciałem wtedy spowodować tego wypadku. Powinienem się wtedy zgłosić na
policję i ponieść karę.
– Mateusz, przestań. Proszę Cię, nie mówmy o tym. Teraz Twoje
życie jest ważniejsze.
– Ja już go nie mam. Odkryłem je dopiero teraz, przy Tobie.
Od dwóch miesięcy to było moje życie, lecz martwe. – na chwilę zamilkł,
spojrzał gdzieś w dal. – Klaudia, kocham Cię odkąd ujrzałem Twoje oczy. Nie
wiem co mnie wtedy trafiło, nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego
wejrzenia, ale wtedy… Wybacz mi Klaudio, tak bardzo żałuję, że Cię zraniłem.
Nie wiem co mi wtedy odbiło! Po co ja wsiadałem do tego samochodu?
– Nie mówmy o tym, proszę. To było dawno. Po prostu musiało
tak być.
– Nie musiało, gdybym był mądrzejszy nie wsiadłbym.
Rozumiesz, nie zrobiłbym tego!
– Nie zadręczaj się już tym, proszę. Co jeszcze mówili lekarze?
– Że moje serce nadaje się do przeszczepu, ale nie wiem czy
mama się na to zgodzi.
– A Ty? Chciałbyś je oddać?
– Przynajmniej komuś uratuję życie. Jak ja nie mogę żyć, to
chociaż ktoś będzie mógł korzystać z życia.
– Jak wrócę do domu, to porozmawiam z Twoją mamą, dobrze?
– Dobrze. Kiedy wracasz?
– Nie wiem. Muszę jeszcze załatwić tu pewną sprawę.
– Jaką? Może Ci pomogę?
– Jak?
– Nie wiem. A o co chodzi?
– Chcę najpierw poznać swoich dziadków ze strony ojca, a
później ich pogodzić.
– To Ty ich nie znasz? Dlaczego chcesz ich pogodzić?
– Dziadek wyrzekł się ojca, bo pokochał tę kobietę co nie
powinien.
– Czyli Twoją mamę?
– Yhym… – Klaudia usiadła naprzeciwko niego i opowiedziała mu
całą historię. – Od dwudziestu pięciu lat nie widzieli się. Bardzo chciałabym,
aby się pogodzili.
– Pomogę Tobie. – patrzył się w jej oczy.
– Dziękuję. – odwzajemniła jego uśmiech.
Po rozmowie
z Mateuszem wzięła gorący prysznic, położyła się obok niego i razem zasnęli.
Była szczęśliwa, że ktoś jest tak blisko niej, że jest to Mateusz.
Gdy się
obudziła, chłopaka już nie było. Długo się zastanawiała, gdzie on może być.
Wstała, ubrała się i zeszła zjeść śniadanie z babcią.
– Dzień dobry. – przywitała się z nią radośnie.
– Witaj kochanie. Jak Ci się spało? – widziała jak oczy się
jej świecą.
– Bardzo dobrze. – uśmiechała się szeroko.
– Właśnie widzę. Przecież wczoraj nic takiego nie robiłaś,
żebyś miała powód do radości. Czy ta książka tak na Ciebie wpłynęła, albo coś
innego lub ktoś? – zaśmiała się.
– Babciu, przestań. Przecież dobrze wiesz, że nikogo nie mam,
a zwłaszcza tutaj.
– No nie wiem. Chodzisz sama na te spacery, może kogoś tam
poznałaś… – spojrzała na nią tajemniczo.
Klaudia pokręciła
głową, dopiła herbatę i wyszła. Chciała powiedzieć babci, że jest bardzo
szczęśliwa. Martwiło ją jedno, gdzie w tym momencie był Mateusz? Udała się w
kierunku domu dziadków. Wsiadali do samochodu, kiedy przed jej oczami pojawił
się chłopak. Wystraszyła się i krzyknęła głośno. Starsi państwo spojrzeli na
nią.
– Ty wariatko. Zwracasz na siebie uwagę. – skarcił ją
Mateusz. – Teraz udaj kota.
– Miauuu… – ze strachem w oczach spojrzała na niego.
– A teraz chodź. – szła za nim w kierunku parku.
– Mogłeś mnie tak nie straszyć. – usiedli na ławce, tak aby
nikt nie słyszał jak Klaudia mówi sama do siebie.
– Ale za to sprowokowałaś ich, żeby się na Ciebie spojrzeli.
– Przestań. Nie chcę ich prowokować.
– A jak chcesz do nich dotrzeć?
– Nie wiem. Nie mam planu, ale ostatnio babcia się tak na
mnie dziwnie patrzyła. Tak jakby mnie rozpoznała.
– Może jednak Cię rozpoznała, skąd to możesz wiedzieć? Jesteś
bardzo podobna do ojca.
– No jestem, ale skąd ona może wiedzieć, że to właśnie ja
jestem jej wnuczką?
– Zobaczymy co czas przyniesie.
Klaudia
spojrzała z politowaniem na Mateusza. Chwilę jeszcze posiedzieli, obserwując
przyrodę, a następnie udali się na długi spacer. Rozmawiali o wszystkim i o
niczym. Dziewczyna poinformowała babcię, że zje obiad na mieście. Później
poszli nad jeziorko. Mateusz kazał wejść Klaudii do wody, ale ta się upierała.
Kiedy się rozebrała i próbowała położyć, żeby się opalić, Mateusz zaciągnął ją
do wody. Na początku była wściekła, ale im dłużej bawiła się z nim, czuła się
szczęśliwa. Powróciły do niej wspomnienia, jak z Pawłem przychodziła w to
miejsce i tak samo ją brał do wody. Choć ludzie patrzyli się na nią jak na
wariatkę, ona nie przejmowała się tym, bo Mateusz był blisko niej. Wróciła na
swoje miejsce i położyła się opalać. Spędziła na plaży kilka godziny, potem
wróciła do domu. Kiedy kończyła jeść, do drzwi zadzwonił dzwonek. Babcia poszła
otworzyć, a Klaudia w tym czasie sprzątnęła wszystko ze stołu.
– Dobry wieczór. – usłyszała kobiecy głos.
– Dobry wieczór. – za to głos babci był zaskoczony.
– Mogłabym wejść?
– Proszę. – babcia wpuściła kobietę i zaprowadziła ją do
kuchni. Na jej widok Klaudia wstała. Była zaszokowana jej widokiem. „Co ona
tutaj robi?”
– Ty jesteś Klaudia, prawda? – spojrzała na nią z radością w
oczach. Dziewczyna kiwnęła głową. Nie potrafiła wydobyć z siebie głosu. –
Wiedziałam. Jesteś bardzo podobna do ojca. – stała w drzwiach i patrzyła na
nią.
– Może pani usiądzie i napije się czegoś? – milczenie
przerwała babcia. Krystyna spojrzała na Klaudię, chciała odmówić, lecz
dziewczyna ją zachęciła. Usiadła i poprosiła o herbatę. – Proszę. To ja nie
będę wam przeszkadzać. Porozmawiajcie sobie. – kiedy wychodziła, odwróciła się
jeszcze i spojrzała na wnuczkę. Widziała w jej oczach radość i smutek. Te uczucia
mieszały się ze sobą.
– Co tutaj panią sprowadza? – pierwsza odezwała się Klaudia.
– Jestem Twoją babcią i proszę mów tak do mnie. Wiem, jestem
dla Ciebie obca, ale jednak jesteśmy rodziną.
– Dobrze.
– Rozumiem Cię, dla mnie to też jest trudnie. Odpowiem na
Twoje pytanie, dobrze?
– Dobrze, proszę.
– Widziałam jak spacerujesz koło naszego domu. Z początku nie
widziałam kim jesteś, ale kiedy dobrze Ci się przyjrzałam, wiedziałam, że
jesteś córką Roberta. Mam teraz chociaż okazję poznać Ciebie, bo Pawła nie
miałam. Tak bardzo chciałam, ale… – przerwała, nie mogła powiedzieć słowa przez
łzy.
– Przez niego nie mogłaś? – spojrzała w jej oczy i znała
odpowiedź.
– To dobry człowiek, ale jego duma nie mogła mi na to
pozwolić.
– Przecież to jest Twoje życie. Ty masz prawo robić co
chcesz, nie musisz się jemu podporządkowywać, mówić co robisz. Mogłaś się z
nami spotykać, utrzymywać kontakt z ojcem.
– Mogłam, ale to nie jest takie łatwe. Twoje słowa są proste
w wypowiedzi, ale czyny już nie. Jestem starej daty, zostałam wychowana, że to
mąż jest najważniejszą osobą w Twoim życiu.
– Co?
– Tak. Czasy się zmieniły, ale Twój dziadek nie może tego
zrozumieć. Bardzo chciałam być blisko was, ale Marek mi na to nie pozwolił.
Zakazał mi się z wami widywać.
– Ale jak?
– Może to nie jest takie łatwe do zrozumienia. Twój dziadek
został wychowany w wysokiej klasie ekonomicznej. Jego ojciec, dziadek też tacy
byli. Mieli żony pochodzące z zamożnych rodzin, lecz Twój ojciec złamał tę
tradycję. Marka to zabolało. Też chciał mieć synową z zamożnej rodziny. Jego
duma przerosła go. Z nerwów nie wiedział co robi i wtedy to się stało. Kazał mu
zapomnieć, że ma rodzinę.
– A Ty?
– Co ja mogłam zrobić? Gdybym mu się przeciwstawiła, to mogłabym
pakować się razem z Robertem i zapomnieć o tym, że mam męża.
– Dlaczego tego nie zrobiłaś? Przecież ojciec by Cię przygarnął.
– Miejsce żony zawsze jest przy mężu. On ma swoje życie, po
co miałby się zajmować starą matką? Wierzyłam w niego, że sobie poradzi i wiem,
że wyszedł na ludzi. Jestem szczęśliwa, że nie jest taki jak swój ojciec, że
swoje szczęście buduje nie na pieniądzach, lecz na miłości. Na pewno darzy was
wielką miłością. Tak bardzo chciałabym naprawić wszystkie błędy, nadrobić te
wszystkie stracone lata. Tak bardzo… – łzy spływały jej po policzkach.
– Babciu. – wzięła jej dłonie. – To nie jest Twoja wina, z
jednej strony ojciec mógł ulec i ożenić się z tamtą dziewczyną, a z drugiej
dziadek mógłby schować swoja dumę do kieszeni.
– Obydwoje są uparci. Dwadzieścia pięć lat temu został mi
odebrany jedyny syn, a także straciłam męża. Już nic nie odzyskam. – zapadła
cisza.
– Możesz odzyskać, tylko musisz mi pomóc. – przerwała jej.
Kiedy kolejna część? :)
OdpowiedzUsuń