7
Pewnego dnia, będąc na patrolu, Doft
otrzymała tajemniczy telefon od młodego chłopaka. Miała zjawić się sama pod
mostami obok płynącej rzeki. Nic nie powiedziała Konerowi. Od razu po pracy
pojechała w wyznaczone miejsce. Musiała zaparkować przy drodze i zejść na dół.
Rozglądała się dookoła, szukając swojego rozmówcy. Kiedy doszła do wody,
wytężyła słuch. Liście, które ocierały się o siebie, szum fal, w oddali słychać
było szczekającego psa. Przypomniała sobie dom nad morzem i spacery po plaży o
zachodzie słońca. Czy chciała wrócić? Możliwe, że tak, ale coś trzymało ją w
mieście. I to nie była praca.
– Tak. – odwróciła się i spojrzała
zaskoczona na chłopaka. – Krystian? Po co ta cała farsa?
– Przepraszam.
– Możesz mi powiedzieć o co chodzi?
Wczoraj was wypuściliśmy.
– Kiedy dowiedziałem się o śmierci
Nikodema… – głos mu się załamał.
– Bardzo mi przykro.
– Nie wytrzymał. Baja ciągle mu
cisnął przez całą drogę do domu. To przez niego popełnił samobójstwo. Dominika
nie była jego pierwszą ofiarą.
– Co?!
– Podobno zgwałcił swoją kuzynkę jak
miał piętnaście lat.
– O Boże…
– Nie wniosła skargi, bo ten ją
zastraszył. Ale nie po to chciałem się z panią spotkać.
– A po co?
– Nie powiedziałem wszystkiego do
końca.
– Czego? – obydwoje milczeli. – Nie
przeciągaj tego dłużej. Mów jeśli coś wiesz.
– Po tym wszystkim, rozeszliśmy się i
każdy miał iść do swojego domu, lecz mnie targało sumienie i wróciłem do parku.
Chciałem jej pomóc, ale wtedy zobaczyłem jak on ją gwałci i dusi, a ona nie
miała siły się bronić. Chciałem coś zrobić, ale nie mogłem się ruszyć,
krzyknąć. Nic. Widziałem jej śmierć. Bałem się o tym powiedzieć, bo on mnie
widział i zagroził, że zabije moją rodzinę, a z siostrą zrobi to samo co z nią.
Ale nie mogę dłużej milczeć, nie po tym co się stało. Nikodem może i nie był
święty, ale też nie był mordercą.
– Kto zabił?
Róża jadąc na komisariat, próbowała
dodzwonić się do Konera, lecz ten nie odbierał żadnego telefonu. Ani
komórkowego, ani stacjonarnego. Zaparkowała przed budynkiem i wbiegła do
środka. Widząc, że winda zamyka się, szybko zablokowała drzwi i weszła, naciskając
guzik. Dopiero po chwili zorientowała się z kim jedzie na górę. Staszek
zlustrował ją, a ona odwzajemniła jego czynność i odwróciła się do niego tyłem.
– Ładny masz tyłek, ale wolę patrzeć
na twoją twarz. A zwłaszcza w oczy.
– Daruj sobie.
– Wpadłaś tu jak poparzona. Coś się
stało?
– Nie twój interes.
– To po co jeszcze raz przyjechałaś
na komisariat?
– Bo czegoś zapomniałam.
– Czego?
– Ile razy mam się powtarzać?! –
odwróciła się do niego i spojrzała wściekła.
– W końcu widzę twe jasne jak niebo
oczy.
Róża przewróciła oczami.
Dlaczego ta winda tak się wlecze?
I w tym samym momencie zatrzymała
się, zagasły światła i włączyły awaryjne.
– Świetnie! – krzyknęła.
Łukasz nacisnął wszystkie guziki
razem z tym, który zadzwonił na infolinię. Otrzymali odpowiedź, że najszybciej
jak się tylko da, naprawią awarię, ale obydwoje wiedzieli, że może to potrwać
godziny.
– Znowu siedzimy w windzie. Pamiętasz
jak się poznaliśmy?
– Teraz będziesz wracał do wspomnień?
– Do czegoś trzeba wrócić.
– Lepiej milcz.
– Wolę rozmawiać.
– Więcej tlenu zużywasz.
– Jakby ci na tym zależało.
– Zależy.
– Kiedyś byś tak nie powiedziała.
– Kiedyś było kiedyś, teraz jest
teraz.
– Jaka sceptyczna się zrobiłaś. Nie
poznaję cię.
– Za to ty ciągle taki sam.
– To tylko gra. Dobrze o tym wiesz.
– Powinieneś występować na deskach
teatru, a nie być prokuratorem.
– Jeśli ty grałabyś u mego boku, to
czemu by nie.
– Zamknij się.
– Nie. Lubię jak się denerwujesz.
Wtedy jeszcze piękniej wyglądasz. Jak nimfa o wschodzie słońca.
– No mów dalej. – uśmiechnęła się
szyderczo.
– Po co, jak i tak masz mnie w dupie.
– W końcu dotarło?
– Nie! Jesteś z tym dupkiem?
– Jakim dupkiem? – zmarszczyła brwi.
– Konerem.
– Nie nazywaj go tak.
– To idiota.
– Sam jesteś idiotą.
– To prawda. Nie potrafiłem cię
zatrzymać.
– Tak było dla nas najlepiej.
– Chyba dla ciebie.
– Skończmy ten temat.
– Nie. Tęsknie za tobą, Różo. –
podszedł do niej, próbując ujmując jej twarz.
– Zostaw.
– Pozwól mi.
– Nie! – odpychała jego dłonie od
siebie, ale on był nieugięty.
– Różo, proszę.
– Nie!
Krzyknęła, a jego usta stłumiły głos.
Kobieta szamotała się w jego ramionach, próbując się uwolnić. Łukasz trzymał ją
w mocnym uścisku, całując brutalnie. Doft powoli traciła siły i oddech,
ulegając mu. Staszek przerwał na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza. Wtedy
spojrzał na półprzytomną kobietę i uśmiechnął się czule. Wtulił swoją twarz w
jej włosy, wdychając ich zapach. Na jej szyi pozostawił delikatne pocałunki.
Stała nieruchomo, czekając aż przestanie to robić. Kiedy odzyskała siły,
odepchnęła go od siebie i spojrzała na niego lodowatym wzrokiem.
– Jeszcze raz to zrobisz!
– To co?
Rzucił wyzywające spojrzenie, które
wytrąciło ją z równowagi. Ogarnęło ją dziwne uczucie, które od dawna nie czuła.
Hormony zaczęły jej buzować, a w głowie pojawiały się różne sceny. Nie mogła
ich opanować. Staszek widział jak ze sobą walczy. Patrzyli na siebie
pożądającym wzrokiem. Róża oddychała szybko, a dłonie stawały się mokre. Kiedy
Łukasz zrobił krok do przodu, kobieta rzuciła się na niego, wpijając się w jego
usta. Uniósł ją i przytwierdził do ściany. Szybko ściągnęli z siebie ubrania i
kochali się, osiągając najwyższe szczyty rozkoszy. Róża od dawna nie czuła tak
przyjemnego uczucia. Para siedziała w milczeniu, oparta o ścianę windy. Łukasz
gładził delikatną skórę kobiety, a ta kreśliła różne wzory na jego brzuchu.
– Jak zawsze spontaniczna. –
pocałował ją w głowę.
– Musimy się ubrać. W każdej chwili
mogą naprawić windę.
– Może jeszcze jedna rundka?
– Innym razem.
Ubrali się i Łukasz jeszcze raz
pocałował Różę, która odwzajemniła jego czułość. Długo wpatrywali się w siebie,
kiedy usłyszeli dźwięk ruszającej windy. Odsunęli się od siebie i drzwi rozsunęły
się, ukazując w nich Radzyma i montera, który naprawił sprzęt. Koner spojrzał
zaskoczony na parę, którzy stali rozdzieleni w kątach.
– Dobrze, że jesteś. Nie mogłam się
do ciebie dodzwonić.
– Komórka mi padła.
– A stacjonarny też padł?
– Byłem u Adama.
– Dobra. Jak ci coś powiem to
padniesz.
– Co ty robiłaś w windzie ze
Staszkiem?
– Nic.
– Przecież widzę. – uśmiechnął się
tajemniczo.
– Nic nie widzisz. Słuchaj mnie.
– Doszło do czegoś między wami?
– Nie! – oburzyła się, unikając jego
wzroku.
– Czyli jednak do czegoś doszło.
– Za chwilę między nami może do
czegoś dojść.
– Och… – naprężył się. – Cóż to za
propozycja.
– Bardzo śmieszne. Spotkałam się z
Krystianem.
– Że co?
– Że to. Od kilku minut próbuję ci to
powiedzieć.
– To mów.
Róża opowiedziała mu ze szczegółami
czego dowiedziała się na spotkaniu z chłopakiem. Mężczyzna aż usiadł z
wrażenia. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Partnerzy postanowili z
samego rana pojechać do domu mordercy.
Róża opowiedziała mu ze szczegółami
czego dowiedziała się na spotkaniu z chłopakiem. Mężczyzna aż usiadł z
wrażenia. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Partnerzy postanowili z
samego rana pojechać do domu mordercy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz