Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

4 sierpnia 2018

Partnerka II

7

Pewnego dnia, będąc na patrolu, Doft otrzymała tajemniczy telefon od młodego chłopaka. Miała zjawić się sama pod mostami obok płynącej rzeki. Nic nie powiedziała Konerowi. Od razu po pracy pojechała w wyznaczone miejsce. Musiała zaparkować przy drodze i zejść na dół. Rozglądała się dookoła, szukając swojego rozmówcy. Kiedy doszła do wody, wytężyła słuch. Liście, które ocierały się o siebie, szum fal, w oddali słychać było szczekającego psa. Przypomniała sobie dom nad morzem i spacery po plaży o zachodzie słońca. Czy chciała wrócić? Możliwe, że tak, ale coś trzymało ją w mieście. I to nie była praca.
– Róża Doft? – usłyszała męski głos za swoimi plecami.
– Tak. – odwróciła się i spojrzała zaskoczona na chłopaka. – Krystian? Po co ta cała farsa?
– Przepraszam.
– Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Wczoraj was wypuściliśmy.
– Kiedy dowiedziałem się o śmierci Nikodema… – głos mu się załamał.
– Bardzo mi przykro.
– Nie wytrzymał. Baja ciągle mu cisnął przez całą drogę do domu. To przez niego popełnił samobójstwo. Dominika nie była jego pierwszą ofiarą.
– Co?!
– Podobno zgwałcił swoją kuzynkę jak miał piętnaście lat.
– O Boże…
– Nie wniosła skargi, bo ten ją zastraszył. Ale nie po to chciałem się z panią spotkać.
– A po co?
– Nie powiedziałem wszystkiego do końca.
– Czego? – obydwoje milczeli. – Nie przeciągaj tego dłużej. Mów jeśli coś wiesz.
– Po tym wszystkim, rozeszliśmy się i każdy miał iść do swojego domu, lecz mnie targało sumienie i wróciłem do parku. Chciałem jej pomóc, ale wtedy zobaczyłem jak on ją gwałci i dusi, a ona nie miała siły się bronić. Chciałem coś zrobić, ale nie mogłem się ruszyć, krzyknąć. Nic. Widziałem jej śmierć. Bałem się o tym powiedzieć, bo on mnie widział i zagroził, że zabije moją rodzinę, a z siostrą zrobi to samo co z nią. Ale nie mogę dłużej milczeć, nie po tym co się stało. Nikodem może i nie był święty, ale też nie był mordercą.
– Kto zabił?
Róża jadąc na komisariat, próbowała dodzwonić się do Konera, lecz ten nie odbierał żadnego telefonu. Ani komórkowego, ani stacjonarnego. Zaparkowała przed budynkiem i wbiegła do środka. Widząc, że winda zamyka się, szybko zablokowała drzwi i weszła, naciskając guzik. Dopiero po chwili zorientowała się z kim jedzie na górę. Staszek zlustrował ją, a ona odwzajemniła jego czynność i odwróciła się do niego tyłem.
– Ładny masz tyłek, ale wolę patrzeć na twoją twarz. A zwłaszcza w oczy.
– Daruj sobie.
– Wpadłaś tu jak poparzona. Coś się stało?
– Nie twój interes.
– To po co jeszcze raz przyjechałaś na komisariat?
– Bo czegoś zapomniałam.
– Czego?
– Ile razy mam się powtarzać?! – odwróciła się do niego i spojrzała wściekła.
– W końcu widzę twe jasne jak niebo oczy.
Róża przewróciła oczami.
Dlaczego ta winda tak się wlecze?
I w tym samym momencie zatrzymała się, zagasły światła i włączyły awaryjne.
– Świetnie! – krzyknęła.
Łukasz nacisnął wszystkie guziki razem z tym, który zadzwonił na infolinię. Otrzymali odpowiedź, że najszybciej jak się tylko da, naprawią awarię, ale obydwoje wiedzieli, że może to potrwać godziny.
– Znowu siedzimy w windzie. Pamiętasz jak się poznaliśmy?
– Teraz będziesz wracał do wspomnień?
– Do czegoś trzeba wrócić.
– Lepiej milcz.
– Wolę rozmawiać.
– Więcej tlenu zużywasz.
– Jakby ci na tym zależało.
– Zależy.
– Kiedyś byś tak nie powiedziała.
– Kiedyś było kiedyś, teraz jest teraz.
– Jaka sceptyczna się zrobiłaś. Nie poznaję cię.
– Za to ty ciągle taki sam.
– To tylko gra. Dobrze o tym wiesz.
– Powinieneś występować na deskach teatru, a nie być prokuratorem.
– Jeśli ty grałabyś u mego boku, to czemu by nie.
– Zamknij się.
– Nie. Lubię jak się denerwujesz. Wtedy jeszcze piękniej wyglądasz. Jak nimfa o wschodzie słońca.
– No mów dalej. – uśmiechnęła się szyderczo.
– Po co, jak i tak masz mnie w dupie.
– W końcu dotarło?
– Nie! Jesteś z tym dupkiem?
– Jakim dupkiem? – zmarszczyła brwi.
– Konerem.
– Nie nazywaj go tak.
– To idiota.
– Sam jesteś idiotą.
– To prawda. Nie potrafiłem cię zatrzymać.
– Tak było dla nas najlepiej.
– Chyba dla ciebie.
– Skończmy ten temat.
– Nie. Tęsknie za tobą, Różo. – podszedł do niej, próbując ujmując jej twarz.
– Zostaw.
– Pozwól mi.
– Nie! – odpychała jego dłonie od siebie, ale on był nieugięty.
– Różo, proszę.
– Nie!
Krzyknęła, a jego usta stłumiły głos. Kobieta szamotała się w jego ramionach, próbując się uwolnić. Łukasz trzymał ją w mocnym uścisku, całując brutalnie. Doft powoli traciła siły i oddech, ulegając mu. Staszek przerwał na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza. Wtedy spojrzał na półprzytomną kobietę i uśmiechnął się czule. Wtulił swoją twarz w jej włosy, wdychając ich zapach. Na jej szyi pozostawił delikatne pocałunki. Stała nieruchomo, czekając aż przestanie to robić. Kiedy odzyskała siły, odepchnęła go od siebie i spojrzała na niego lodowatym wzrokiem.
– Jeszcze raz to zrobisz!
– To co?
Rzucił wyzywające spojrzenie, które wytrąciło ją z równowagi. Ogarnęło ją dziwne uczucie, które od dawna nie czuła. Hormony zaczęły jej buzować, a w głowie pojawiały się różne sceny. Nie mogła ich opanować. Staszek widział jak ze sobą walczy. Patrzyli na siebie pożądającym wzrokiem. Róża oddychała szybko, a dłonie stawały się mokre. Kiedy Łukasz zrobił krok do przodu, kobieta rzuciła się na niego, wpijając się w jego usta. Uniósł ją i przytwierdził do ściany. Szybko ściągnęli z siebie ubrania i kochali się, osiągając najwyższe szczyty rozkoszy. Róża od dawna nie czuła tak przyjemnego uczucia. Para siedziała w milczeniu, oparta o ścianę windy. Łukasz gładził delikatną skórę kobiety, a ta kreśliła różne wzory na jego brzuchu.
– Jak zawsze spontaniczna. – pocałował ją w głowę.
– Musimy się ubrać. W każdej chwili mogą naprawić windę.
– Może jeszcze jedna rundka?
– Innym razem.
Ubrali się i Łukasz jeszcze raz pocałował Różę, która odwzajemniła jego czułość. Długo wpatrywali się w siebie, kiedy usłyszeli dźwięk ruszającej windy. Odsunęli się od siebie i drzwi rozsunęły się, ukazując w nich Radzyma i montera, który naprawił sprzęt. Koner spojrzał zaskoczony na parę, którzy stali rozdzieleni w kątach.
– Dobrze, że jesteś. Nie mogłam się do ciebie dodzwonić.
– Komórka mi padła.
– A stacjonarny też padł?
– Byłem u Adama.
– Dobra. Jak ci coś powiem to padniesz.
– Co ty robiłaś w windzie ze Staszkiem?
– Nic.
– Przecież widzę. – uśmiechnął się tajemniczo.
– Nic nie widzisz. Słuchaj mnie.
– Doszło do czegoś między wami?
– Nie! – oburzyła się, unikając jego wzroku.
– Czyli jednak do czegoś doszło.
– Za chwilę między nami może do czegoś dojść.
– Och… – naprężył się. – Cóż to za propozycja.
– Bardzo śmieszne. Spotkałam się z Krystianem.
– Że co?
– Że to. Od kilku minut próbuję ci to powiedzieć.
– To mów.

Róża opowiedziała mu ze szczegółami czego dowiedziała się na spotkaniu z chłopakiem. Mężczyzna aż usiadł z wrażenia. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Partnerzy postanowili z samego rana pojechać do domu mordercy.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz