Popołudniu
wszyscy wrócili do domu. Dołączyła do nich Wioleta z Alexem. Starszej kobiecie
nie podobało się jak chłopak adorował jej młodszą wnuczkę. Siedzieli w salonie
i debatowali nad testamentem Jana. Agata miał dosyć słuchania i zaproponowała
chłopakowi, aby poszli do jej pokoju. Wioleta kiwnęła głową do Oli, żeby coś
zrobiła, ale ta tylko skarciła ją wzrokiem. W środku jednak poczuła, że Alex
może uwieść jej siostrę, ale zignorowała uczucie, wierząc w jego zmianę.
Wróciła do słuchania testamentu, które czytał Paweł. Każdy punkt analizowali z
dokładnością, zastanawiając się nad wola ojca. Po godzinie zrobili sobie
przerwę na jedzenie, a następnie wrócili do kontynuowania debaty.
– Nie wierzę w to, co zrobił ojciec.
– rzekła Ola.
– Chciał cię zabezpieczyć. – odezwał
się Paweł.
– Zabezpieczyć? A może to, że nie mogłabym
się uwolnić od Rozenberga. – wymienili ze sobą spojrzenia.
– Nie wiem. Najpierw się z nimi
spotkam i zobaczę jak przebiegnie rozmowa. – spojrzała na matkę i babcię. – Nie
chcę tych udziałów.
– Córeczko, przemyśl to jeszcze.
Przecież…
– Mamo. – zerwała się na równe nogi.
– To będzie moja decyzja i będziecie musieli ją zaakceptować.
– Charakter odziedziczyła po tobie. –
Wioleta spojrzała na córkę.
– Od kogo ojciec kupił te udziały? –
zapytał brat.
– Od Popielewicza. Sprzedał wszystko
jak wyjeżdżał… do Hiszpanii. – wzdychnęła.
– Co tam jest takiego, że wszystkich
tam ciągnie?
– Może dlatego, że jest tam ciepło i
ludzie lepiej zarabiają. – odpowiedziała mu babcia.
– Chyba pojadę i to sprawdzę.
– To się pakuj i pojedziesz ze mną.
– Ale nie zostawię mojej ciężarówki.
– Daga wie, jak ty ją nazywasz?
– Nie i jej nie powiesz. – uśmiechnął
się szeroko.
– Skąd to możesz wiedzieć? Biorę
telefon i wybieram jej numer i naciskam na zieloną słuchawkę i dzwo… – na
wyświetlaczu pojawił się numer. – I nie dzwonię.
– Chwila, może mi ktoś wytłumaczy, co
się tu dzieje? Jaka ciężarówka? – Wioleta zapytała, patrząc na Pawła.
– Wnuk ci opowie, co przeskrobał, a
ja idę zrobić coś do picia.
– No słucham. – zwróciła się do
chłopaka.
– To wy rozmawiajcie, a ja pójdę… –
wskazała na komórkę, ale nikt jej nie słuchał. Wzięła głęboki oddech i wyszła
na korytarz. – Tak słucham.
Po drugiej stronie usłyszała głos
prawnika, Henryka Balickiego. Poinformował ją o spotkaniu w firmie oraz prosiło
przekazanie Pawłowi, aby punktualnie stawił się w jego kancelarii, gdzie
stamtąd mieli pojechać do siedziby firmy, w której był udziałowcem. Również
zaoferował swoją pomocą, za co Ola mu podziękowała. Pożegnała się z nim i
weszła do salonu.
– Po prostu nie mogę w to uwierzyć.
Przyjeżdżam i dowiaduję się, że mój kochany wnuk uczyni ze mnie prababcię.
– Oj babciu, nie przeżywaj tak. – Ola
usiadła na oparciu fotela i przytuliła się do niej. – Powinnaś się cieszyć.
– Cieszę się, ale…
– Jednak jest jakieś ale.
– Chociaż któreś z was mogłoby zrobić
to pobożnemu. – patrzyła na nich.
– Ola.
– Paweł. – wymienili spojrzenia.
– Ty też.
– Też. – uśmiechnęła się szeroko.
– Z nim? – wskazała na schody.
– Nie.
– A z kim? – zmarszczył brwi. – Z Patrykiem?
Kiedy to się zdarzyło?
– Dwa i pół miesiąca temu.
– Julia, Dagmara i ty. – wyliczał.
– Urodzicie razem. Zobaczycie. –
zaśmiała się Anna.
– Ważne, żeby dzieci były zdrowe. –
rzekła Wioleta. – Powinnaś mu powiedzieć.
– Jeszcze tego nie zrobiłaś? –
zdziwił się brat.
– Będę musiała mu powiedzieć, bo
coraz więcej osób o tym wie.
– Udziały też powinnaś zostawić.
– Nie chcę ich.
– To jak urodzisz, to zapiszesz na
swoje dziecko.
– Tak też nie chcę. Jeśli Patryk
będzie chciał przekazać swojemu dziecku udziały, sam to zrobi.
– Ale te udziały zabezpieczyłyby cię
w razie czegoś. – rzekł brat.
– Mówisz tak, jakby Patryk miał nie
uznać swojego dziecka. – odezwała się Wioleta.
– Patryk może nie uwierzyć ze względu
na niego. – wskazał na schody.
– Już nie kracz. – machnęła na nią
ręką. – Patryk jest inny, prawda? – zwróciła się do Oli.
– Paweł może mieć rację. O Boże… –
przypomniała sobie swoje słowa, kiedy mówiła mu podczas głuchych telefonów.
– Co? – pary oczu patrzyły na nią.
– Pamiętacie jak wam mówiłam o
tajemniczej osobie, która do mnie dzwoniła?
– Tak. – odpowiedzieli chórem.
– To był Patryk. – otworzyli usta z
niedowierzania. – Któregoś razu powiedziałam mu, że jestem szczęśliwa i czuję
się jak w raju. – wzdychnęła. – Moje słowa zabrzmiały wtedy dwuznacznie.
– Ola, coś ty zrobiła?! – Paweł
krzyknął na nią.
– Nie wiedziałam, że to on mógł
dzwonić. Choć domyślałam się.
– To po tych domysłach mogłaś ugryźć
się w język.
– Och… I co teraz mam zrobić? –
zapytała, patrząc na każdego litościwie.
– Powiedzieć mu prawdę. –
odpowiedział brat spokojniejszym tonem. – Wyjaśnić mu.
– A jak byliście sami, to pytał się o
niego?
– Nie. Może Karola. Zadzwoń do niego
i dowiedz się, czy rozmawiał z nim o tym, tam. – chłopak ponownie wskazał na
górę.
– Hmm… Za chwilę wrócę. – wzięła
komórkę i wyszła z domu.
– No cześć Oluś. – Karol przywitał ją
radosnym głosem. – Jak się czujesz?
– Dobrze. Dzisiaj było odczytanie
testamentu.
– Twój ojciec miał testament?
– Tak. I bardzo duży majątek.
– Nieźle. – wziął głęboki oddech.
– Jak się spotkamy, to wszystko tobie
opowiem, ale dzwonię w innej sprawie.
– Słucham cię.
– Patryk pytał się tobie o Alexa?
– Nie, a dlaczego miałby to robić?
– Po to, żeby się upewnić czy z nim jestem.
– A jesteś?
– Karol. – usłyszała, że mężczyzna
się śmieje.
– Nie, nie pytał. Po czekaj chwilę.
Julia… – zawołał ją. – Patryk pytał się tobie o Alexa?
– Nie, a dlaczego pytasz?
– Ola dzwoni.
– Jak się czuje?
– Dobrze. – odpowiedział dziewczynie
i wrócił do rozmowy. – Nie. Może z Dagmarą rozmawiał.
– Pytałam Pawła.
– To zapytaj się jej samej.
– No dobra. A co u was? – zapytała,
zmieniając temat.
– Po staremu. Ale nie uwierzysz.
– W co?
– Jutro poznamy nowego wspólnika
firmy.
– Ale jesteś podekscytowany. –
zaśmiała się.
– Tak, jestem ciekaw kim on jest.
– A może to kobieta?
– Nie. Kobieta nigdy nie miała
udziałów R&O Property.
– Przekonasz się o tym jutro.
– Taa… – wzdychnął, a Ola zaśmiała
się. – Z czego się śmiejesz?
– Z twojej reakcji. Cieszysz się jak
małe dziecko, które za chwile rozpakuje prezent.
– Wiem i dobrze mi z tym.
– Jak Julia z tobą wytrzymuje?
– Sam się dziwię, że mnie kocha. –
przyciągnął dziewczynę na swoje kolana.
– A ty ją odrzucałeś.
– Teraz to wskoczyłbym w ogień za
nią. – pocałował ją.
– Świnia. – rzekła Ola.
– Dlaczego?
– Róbcie to bez osób trzecich.
– Tylko ją pocałowałem. – odparł
oburzony, a w tle usłyszała śmiech dziewczyny.
– Najpierw zakończ ze mną rozmowę, a
później całuj.
– Już?
– Karol.
– Też cię kocham.
– Karol! – skarciła go podniesionym
głosem.
– Mówiłem do mojej ukochanej.
– Rozmawiasz ze mną czy z Julią? –
zapytała ze złością.
– Już z tobą.
– Już?
– Nie złość się.
– Nie złoszczę się. Wracaj do rozmowy
z ukochaną. – rzekła mile. – A ja zadzwonię jeszcze do Dagi.
– Okej. Trzymaj się.
– Ucałuj Julię ode mnie, ale w
policzek.
– Dobrze. Już ją całuję.
Rozłączyła
się, śmiejąc się na cały głos. Następnie zadzwoniła do Dagmary z tym samym
pytaniem, lecz usłyszała negatywną odpowiedź. Ola zmartwiła się, że jej
ukochany mógł myśleć, że jest z Alexem. Stała chwilę przed domem, patrząc w
niebo i rozmyślając o nim. Kiedy chciała wejść do środkach, w drzwiach stanął
Alex.
– Jak się czujesz? – zapytał. – Nie
mieliśmy okazji porozmawiać.
– Dobrze. Słyszałeś co się stało?
– Yhym… Zostaniesz w Polsce?
– Nie wiem. Zobaczę jak potoczy się
mój los przez te kilka dni.
– Powiedziałaś im, że jesteś w ciąży?
– wskazał na dom.
– Tak.
– A temu…?
– Patrykowi? – spojrzała na niego. –
Jeszcze nie.
– Powiesz?
– Powiem.
– Yhym… – zrobił poważną minę.
– Widzę, że dogadujesz się z Agatą.
– Tak. – rzekł, patrząc tajemniczo.
– Tu jesteście. – młodsza siostra
wyszła do nich. – Mama zaprasza na kolację.
– To chodźmy. – chłopak przepuścił
Olę i wszedł za nią.
Patryk
chodził zdenerwowany po gabinecie. Zastanawiał się, kim może być tajemniczy pan
S. Przeczytał jeszcze raz jego list.
Po tak długim czasie teraz chcesz się ujawnić? Kim jesteś?
Spojrzał w okno. Obserwował jak
samochody przejeżdżają obok firmy. Z rozmyślań wyrwała go Julia, informując go,
że w sali konferencyjnej czekał już Wojciech i Karol. Podziękował jej i po
chwili udał się do nich.
Wybiła
godzina spotkania, ale właściciela udziałów dalej nie było. Mężczyzna zaczął
się denerwować. Kiedy usłyszeli otwierające się drzwi, zerwał się z miejsca i
poprawił marynarkę. W przejściu stanął zdyszany Grzegorz. Zobaczył zrezygnowane
miny mężczyzn.
– Jeszcze go nie ma? – zapytał.
– Nie. – odpowiedział Karol. – Miało
cię nie być.
– Mama mnie tu przysłała, bo sama
jest ciekawa kim jest ten tajemniczy udziałowiec.
– Halina też jest ciekawa. – rzekł
Wojciech. – Od rana truła mi tym głowę, a kiedy wychodziłem z domu, krzyknęła,
żebym od razu po spotkaniu zadzwonił.
– Zyta tak samo.
Do środka
weszła Julia i poinformowała ich, że jeszcze gość nie przyszedł. Patryk wstał i
zaczął chodzić w kółko, denerwując się. Nie lubił jak ktoś się spóźniał na
spotkanie z nim. Wszyscy się rozluźnili i zaczęli żartować, kiedy do środka
weszła tajemnicza osoba. Była ubrana na czarno. Kapelusz, ciemne okulary,
płaszcz, sukienka i szpilki.
– Witam panów. – przywitała ich,
zdejmując górną część okrycia.
– Ola? – Karol nie mógł uwierzyć w
jej widok.
– Podobno kobieta nie był
właścicielem choć procenta udziałów tej firmy. – uśmiechnęła się.
– To prawda. Żadna kobieta nie miała
udziałów. – potwierdził Wojciech.
– No proszę, czyli jestem pierwszą
kobietą, która je posiada. I to w dwudziestu procentach. – zajęła miejsce
naprzeciwko Patryka. – Julka, siadaj. Nie jest zdrowe tak długo stać. A
zwłaszcza w ciąży. – odsunęła jej krzesło. – Dlaczego tak na mnie patrzycie,
jakbyście pierwszy raz mnie widzieli.
– Bo widzimy. – zaśmiała się Karol.
Patryk usiadł i przyglądał się z poważną minę. – Zatrzymasz udziały?
– Mój ojciec chciałby tego, ale…
– Nie dotrzyma pani ostatniej woli
ojca? – zapytał Grzegorz.
– Wiem, że chciał dla mnie jak
najlepiej, ale nie chcę tych udziałów. – właściciel nerwowo poprawił się na
miejscu.
– Co chcesz zrobić? – zapytał
wspólnik.
– Chce je wam sprzedać.
– Znasz ich wartość?
– Tak. Dwadzieścia pięć milionów, ale
nie chcę tyle. Wystarczy mi pięć.
– Co? – parsknął Patryk. – Tyle
pieniędzy, a ty chcesz tylko pięć?
– Mój ojciec kupił je za tyle. Można
powiedzieć, że Popielewicz oddał je za darmo.
– Tak mało? – Wojciech spojrzał na
mężczyzn.
– Chciał się uwolnić od bogactwa i
zacząć żyć jak normalny człowiek. Skąd to wiem? – widziała na twarzach malujące
się pytanie. – Rozmawiałam z nim dzisiaj rano. I wszystko mi opowiedział, że
prawnik mojego ojca skontaktował się z nim, następnie spotkali się i
negocjowali.
– Gdzie teraz jest? – zapytał
Grzegorz.
– W Hiszpanii. – odpowiedziała z
radością.
– Julia, może my też się tam
wybierzemy? – Karol zapytał swojej ukochanej, a ta zaśmiała się.
– Na pewno nie chce pani zatrzymać
udziałów? – Grzegorz jeszcze raz zadał jej to samo pytanie.
– Na pewno. Proszę przemyśleć moją
propozycję i zadzwonić do mnie. – uśmiechnęła się do Patryka. – Na mnie już
czas. – wzięła płaszcz, okulary i kapelusz.
– Zatrzymałaś się u Dagi i Pawła? –
Julia zapytała wychodząc za nią z konferencyjnej.
– Tak.
– To może się spotkamy? – Karol objął
za szyję i uwiesił się na niej.
– Możemy. – wzięła jego rękę. – Ale
nigdy więcej nie uwieszaj się na mnie.
– A co ty taka się zrobiłaś?
– Dowiesz się w swoim czasie. –
uśmiechnęła się tajemniczo. Odwróciła się i podeszła do windy.
– Co takiego? – Julia podeszła do
niej.
– Przyjdźcie dzisiaj wieczorem, to
wam powiem.
– Już nie bądź taka tajemnicza. – tym
razem mężczyzna uwiesił się na ukochanej.
– Dobra, przyjdziemy. Nie uwieszaj
się na mnie. – zwróciła się do Karola.
– No co z wami?
– Kobiety nigdy nie zrozumiesz. – Ola
poklepała go po klatce piersiowej i nacisnęła guzik.
– Będziemy wieczorem.
– Czekam.
Patrzyła jak
Karol szedł z Julią na jej dawne stanowisko pracy. W jej głowie pojawiły się
wspomnienia, a na twarzy uśmiech. Weszła do windy, a kiedy drzwi zamykały się, do
środka wbiegł zdyszany Patryk. Ola spojrzała na niego zaskoczona. Jechali na
dół w milczeniu, gdy mężczyzna zatrzymał windę i stanął naprzeciwko dziewczyny.
– Co robisz?
– A ty? – patrzył na nią ze złością.
– Nie wiem o co ci chodzi.
– Dlaczego chcesz odsprzedać udziały?
Chcesz się uwolnić od nas? – przyglądał się jej. Ola czuła ucisk w dole i ciężko
oddycha. – A może ode mnie? – przybliżył się do niej.
– Patryk… – szepnęła, patrząc na jego
usta.
– Odpowiedz. – rzekł poważnym tonem.
Dziewczyna spojrzała na niego. W oczach miał pustkę. Żadnego uczucia.
Otrząsnęła się i odeszła kawałek od niego.
– Chcę je wam oddać. Udziały powinny
być u właściwego właściciela.
– Spotkajmy się. – powiedział ciepłym
tonem, a nawet uśmiechnął się.
– Kiedy?
– Dzisiaj. Kolacja?
– Dobrze.
– To przyjadę po ciebie o
dwudziestej. Tam gdzie zawsze? – wskazał na nią palcem.
– Tak. Zatrzymałam się tam, gdzie
mieszkałam. – uśmiechnęła się szeroko.
– To dobrze. – nacisnął guzik po
którym winda ruszyła. – Nie będę musiał cię szukać po całym mieście.
– Z tego co mi wiadomo, to szukałeś
mnie nawet poza miastem.
– Skąd wiesz? – spojrzał na nią
lodowato.
– Wróbelki mi wyćwierkały, ale proszę
cię, nie zamroź ich swoim spojrzeniem.
– Coś czuję, że ta kolacja będzie
ciekawa.
– Przecież ty nigdy nie nudziłeś się
w moim towarzystwie. – szturchnęła go.
– Już nie bądź taka do przodu.
– I tak mi tyłu nie zabraknie. –
zaśmiała się i wyszła z windy. – Gdzie będzie ta kolacja?
– Dlaczego pytasz?
– Chcę wiedzieć jak się ubrać.
– W restauracji.
– To do zobaczenia, Rozenberg.
Pomachała
mu, pożegnała się z ochroniarzem i z uśmiechem wyszła z budynku. Spojrzała w
niebo. Było przejrzyste i jasne. Wzięła głęboki oddech i ruszyła do samochodu.
Pojechała prosto do mieszkania. Nikogo w nim nie zastała. Poszła do kuchni i
zajrzała do lodówki. Znalazła w niej sos bolognese, więc wstawiła makaron i
poszła do swojego pokoju, przejrzeć rzeczy, które miała ze sobą.
– Cholera, nie mam sukienki. –
zadzwoniła do przyjaciółki, ale ta nie odbierała. – Niech to szlak.
Denerwowała
się przed spotkaniem z Patrykiem. Chodziła z kąta w kąt, myśląc jak ma się
ubrać, żeby zrobić na nim dobre wrażenie.
– Co się ze mną dzieje? Zachowuję się
jak zakochana nastolatka. – zaśmiała się. – Widzisz malutki, mamusia spotka się
z twoim tatusiem i powie mu o tobie. Ciekawe jak zareaguje. – dotknęła swojego
brzucha.
Miała kilka wizji jak mężczyzna
przyjmie wiadomość. Usłyszała otwierający się zamek w drzwiach. Zerwała się na
równe nogi i stanęła na holu.
– Już jesteś? – zapytała zdziwiona
Dagmara.
– Musisz mi pomóc.
– W czym?
– Idę na kolację i nie mam w co się
ubrać. – odpowiedziała zdenerwowana.
– Spokojnie. Gdzie i z kim idziesz? –
podeszła do niej.
– Do restauracji. – spojrzała na nią
przerażona. – Z Patrykiem.
– To musisz wyglądać jak bogini.
– Proszę cię, pomóż mi.
– Pomogę tobie, ale mogę się najpierw
najeść?
– Tak. – szepnęła.
– Ostatni raz wyglądałaś tak trzy
miesiące temu, albo nawet prędzej.
– Co masz na myśli? – usiadła przy
stole.
– Jak Patryk cię pierwszy raz
zaprosił na kolację. Do siebie?
– Tak. Jedliśmy na dachu. Pamiętam to
jak dziś. Powiedziałam mu, że mustang jest lepszy od faceta.
– Żartujesz?
– Tak było. A teraz? Ma mustanga.
– Ma. – usiadła naprzeciwko niej. –
Do jakiej restauracji cię zabiera?
– Nie wiem. Jak mi zaproponował to,
to byłam w amoku i od razu się zgodziłam.
– Szalejesz ze nim. – zaśmiała się.
– I to nie wiesz jak. – uśmiechnęła
się tajemniczo.
– Planujesz wrócić do domu?
– Zobaczymy jak potoczy się ten
wieczór.
– A jednak! – krzyknęła.
– Nawet nie wiesz jak mi tego brakuje.
– Celibat już ci się znudził?
– Wszystko było w porządku, do czasu,
gdy on znowu pojawił się w moim zasięgu. Mam ochotę się na niego rzucić.
– Chyba coś o tym wiem. – uśmiechnęła
się.
– Paweł ci się oświadczył? –
zapytała, patrząc zaciekawiona.
– Tak.
– Jak to było? – poprawiła się na
miejscu, a Dagmara oparła się rękoma o blat baru i patrzyła gdzieś w dal,
przypominając sobie sytuację.
– To było tydzień temu, w niedzielę
rano. Wiedziałam, że jestem w ciąży, ale czekałam na odpowiednią chwilę, żeby
powiedzieć o tym Pawłowi. Jak co rano, odczuwałam nudności i biegłam do
łazienki. Zawsze robiłam to po cichu, żeby go nie obudzić, ale wtedy… Obudził
się i przyszedł. Myślał, że złapałam jakiegoś wirusa. Przytrzymał mi nawet
włosy. – zaśmiała się. – Kiedy zapytał czy dobrze się czuje, odpowiedziałam: Jak ma się czuć kobieta w ciąży? Jego
mina – bezcenna. Uklęknął, spojrzał mi głęboko w oczy i zadał pytanie: Dagmaro, matko mojego dziecka, moja ukochana,
czy wyjdziesz za mnie? Kiedy chciałam odpowiedzieć, zwymiotowałam, a Paweł
rzekł: Potraktuje to jako tak.
– Serio? – Ola zaśmiała się.
– Jak mi nie wierzysz, to jego
zapytaj. – powiedziała uniesionym głosem.
– Spokojnie, wierzę. A pierścionek
masz?
– Jeszcze nie.
– Co on się tak ociąga?
– Mnie jakoś nie zależy na
pierścionku. Dobra, chodźmy. Wybierzemy dla ciebie jakąś sukienkę.
Dagmara
otworzyła szafę i kazała dziewczynie wybrać sukienkę, która jej się spodoba. Po
przymierzaniu wielu ubrań, Ola poszła wziąć prysznic. Przyjaciółka uczesała i
umalowała ją. Kiedy była gotowa, dziewczyny usłyszały dzwonek do drzwi. Serce
Aleksandry przyspieszyło. Daga poszła otworzyć. W progu stała Julia z Paweł.
Przywitali się i weszli do salonu. Ola zapomniała zadzwonić do pary i
przeprosić ich. Patrzyła na swoje odbicie i karciła siebie. Ponownie usłyszała
dzwonek.
To on.
– No, no stary, ale się wystroiłeś. –
przywitał go Karol.
– Wybierasz się gdzieś? – zapytała go
siostra.
– Tak. – odpowiedziała Ola, kiedy
wyszła z pokoju.
Wszystkie
pary oczu zwróciły się na nią. Była ubrana w ciemnofioletową, dopasowaną
sukienkę, która miała trójkątne wcięcie w dekolcie. Włosy miała rozpuszczone,
delikatny makijaż, a szyję zdobił wisiorek, który otrzymała. W dłoniach
trzymała kopertówkę, a na jej stopach prezentowały się czarne szpilki.
Natomiast Patryk ubrany był na czarno. Czarna koszula, krawat, garnitur i buty.
Ola była zachwycona jego widokiem. Czuła, że jej serce za chwilę wyskoczy z
piersi.
– Wow. – jęknął Karol, co
spowodowało, że para otrząsnęła się.
– Paweł jest? – Patryk zapytał
Dagmary.
– Jeszcze w pracy. Dzwonił, że musi
załatwić jakieś formalności dotyczące ze spadkiem.
– Rozumiem.
– Przepraszam was kochani, powinnam
zadzwonić i uprzedzić, ale wyleciało mi z głowy. – podeszła do pary.
– Nie tłumacz się. – rzekła Julia.
– To już widzę jak cała chodziłaś. –
zaśmiał się przyjaciel.
– Żałuj. – dodała Daga.
– Ja tu jestem – odezwała się Ola,
sprawiając, że Patryk zaczął się śmieć. – Bardzo śmieszne, bardzo.
– Nawet nie wiesz jak. Chciałbym to
zobaczyć. – odparł z szerokim uśmiechem.
– Nigdy nie będzie ci to dane.
– Mogłaś to nagrać. – zwrócił się do
Dagmary.
– To byłby hit kinowy. – odezwał się
Karol.
– A ile kasy by się zarobiło. –
dodała Julia.
– Wy sobie jaja ze mnie robicie czy
co? – zapytała ostrym tonem, patrząc na każdego.
– Ale powiało chłodem. – szepnął
przyjaciel.
– Czyżby Alex cię tak zmienił? –
zapytał Patryk.
– On mnie nie irytuje jak ty. –
wskazała na niego palcem.
– To jeszcze trochę cię poirytuję. –
patrzył łobuzersko. – Idziemy? – zamruczał. Ola przyglądała się mu z zmrużonymi
oczami.
– Idziemy. – ominęła go, idąc na
przód.
– Możesz tak nie kołysać tymi
biodrami? – dziewczyna odwróciła się szybko, wpadając na niego.
– Bo co? – spojrzała na niego
lodowato.
– Dobrze wiesz. – uniósł jedną brew
do góry, uśmiechając się tajemniczo.
– Och… – przewróciła oczami i
otworzyła drzwi.
– Tylko przywieź ją całą i zdrową. –
krzyknął Karol.
Para
spojrzała na niego, a następnie na siebie. Ola zmieszała się, a Patryk
uśmiechnął dumnie. Dziewczyna kazała iść mu pierwszemu, na co on wzdychnął,
pokręcił głową i szedł powoli, naśladując ją. Aleksandra pospieszała go i
komentowała jego kręcenie biodrami. Kiedy znaleźli się przy aucie, Ola wzięła
głęboki oddech. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Mężczyzna otworzył
drzwi, a ona zajęła miejsce pasażera. Całą sytuację przyjaciele obserwowali z
góry oraz Paweł, który szedł do budynku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz