Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

16 lipca 2020

Asystentka

53

            Popołudniu wszyscy wrócili do domu. Dołączyła do nich Wioleta z Alexem. Starszej kobiecie nie podobało się jak chłopak adorował jej młodszą wnuczkę. Siedzieli w salonie i debatowali nad testamentem Jana. Agata miał dosyć słuchania i zaproponowała chłopakowi, aby poszli do jej pokoju. Wioleta kiwnęła głową do Oli, żeby coś zrobiła, ale ta tylko skarciła ją wzrokiem. W środku jednak poczuła, że Alex może uwieść jej siostrę, ale zignorowała uczucie, wierząc w jego zmianę. Wróciła do słuchania testamentu, które czytał Paweł. Każdy punkt analizowali z dokładnością, zastanawiając się nad wola ojca. Po godzinie zrobili sobie przerwę na jedzenie, a następnie wrócili do kontynuowania debaty.
– Nie wierzę w to, co zrobił ojciec. – rzekła Ola.
– Chciał cię zabezpieczyć. – odezwał się Paweł.
– Zabezpieczyć? A może to, że nie mogłabym się uwolnić od Rozenberga. – wymienili ze sobą spojrzenia.
– Co z nimi zrobisz?
– Nie wiem. Najpierw się z nimi spotkam i zobaczę jak przebiegnie rozmowa. – spojrzała na matkę i babcię. – Nie chcę tych udziałów.
– Córeczko, przemyśl to jeszcze. Przecież…
– Mamo. – zerwała się na równe nogi. – To będzie moja decyzja i będziecie musieli ją zaakceptować.
– Charakter odziedziczyła po tobie. – Wioleta spojrzała na córkę.
– Od kogo ojciec kupił te udziały? – zapytał brat.
– Od Popielewicza. Sprzedał wszystko jak wyjeżdżał… do Hiszpanii. – wzdychnęła.
– Co tam jest takiego, że wszystkich tam ciągnie?
– Może dlatego, że jest tam ciepło i ludzie lepiej zarabiają. – odpowiedziała mu babcia.
– Chyba pojadę i to sprawdzę.
– To się pakuj i pojedziesz ze mną.
– Ale nie zostawię mojej ciężarówki.
– Daga wie, jak ty ją nazywasz?
– Nie i jej nie powiesz. – uśmiechnął się szeroko.
– Skąd to możesz wiedzieć? Biorę telefon i wybieram jej numer i naciskam na zieloną słuchawkę i dzwo… – na wyświetlaczu pojawił się numer. – I nie dzwonię.
– Chwila, może mi ktoś wytłumaczy, co się tu dzieje? Jaka ciężarówka? – Wioleta zapytała, patrząc na Pawła.
– Wnuk ci opowie, co przeskrobał, a ja idę zrobić coś do picia.
– No słucham. – zwróciła się do chłopaka.
– To wy rozmawiajcie, a ja pójdę… – wskazała na komórkę, ale nikt jej nie słuchał. Wzięła głęboki oddech i wyszła na korytarz. – Tak słucham.
Po drugiej stronie usłyszała głos prawnika, Henryka Balickiego. Poinformował ją o spotkaniu w firmie oraz prosiło przekazanie Pawłowi, aby punktualnie stawił się w jego kancelarii, gdzie stamtąd mieli pojechać do siedziby firmy, w której był udziałowcem. Również zaoferował swoją pomocą, za co Ola mu podziękowała. Pożegnała się z nim i weszła do salonu.
– Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Przyjeżdżam i dowiaduję się, że mój kochany wnuk uczyni ze mnie prababcię.
– Oj babciu, nie przeżywaj tak. – Ola usiadła na oparciu fotela i przytuliła się do niej. – Powinnaś się cieszyć.
– Cieszę się, ale…
– Jednak jest jakieś ale.
– Chociaż któreś z was mogłoby zrobić to pobożnemu. – patrzyła na nich.
– Ola.
– Paweł. – wymienili spojrzenia.
– Ty też.
– Też. – uśmiechnęła się szeroko.
– Z nim? – wskazała na schody.
– Nie.
– A z kim? – zmarszczył brwi. – Z Patrykiem? Kiedy to się zdarzyło?
– Dwa i pół miesiąca temu.
– Julia, Dagmara i ty. – wyliczał.
– Urodzicie razem. Zobaczycie. – zaśmiała się Anna.
– Ważne, żeby dzieci były zdrowe. – rzekła Wioleta. – Powinnaś mu powiedzieć.
– Jeszcze tego nie zrobiłaś? – zdziwił się brat.
– Będę musiała mu powiedzieć, bo coraz więcej osób o tym wie.
– Udziały też powinnaś zostawić.
– Nie chcę ich.
– To jak urodzisz, to zapiszesz na swoje dziecko.
– Tak też nie chcę. Jeśli Patryk będzie chciał przekazać swojemu dziecku udziały, sam to zrobi.
– Ale te udziały zabezpieczyłyby cię w razie czegoś. – rzekł brat.
– Mówisz tak, jakby Patryk miał nie uznać swojego dziecka. – odezwała się Wioleta.
– Patryk może nie uwierzyć ze względu na niego. – wskazał na schody.
– Już nie kracz. – machnęła na nią ręką. – Patryk jest inny, prawda? – zwróciła się do Oli.
– Paweł może mieć rację. O Boże… – przypomniała sobie swoje słowa, kiedy mówiła mu podczas głuchych telefonów.
– Co? – pary oczu patrzyły na nią.
– Pamiętacie jak wam mówiłam o tajemniczej osobie, która do mnie dzwoniła?
– Tak. – odpowiedzieli chórem.
– To był Patryk. – otworzyli usta z niedowierzania. – Któregoś razu powiedziałam mu, że jestem szczęśliwa i czuję się jak w raju. – wzdychnęła. – Moje słowa zabrzmiały wtedy dwuznacznie.
– Ola, coś ty zrobiła?! – Paweł krzyknął na nią.
– Nie wiedziałam, że to on mógł dzwonić. Choć domyślałam się.
– To po tych domysłach mogłaś ugryźć się w język.
– Och… I co teraz mam zrobić? – zapytała, patrząc na każdego litościwie.
– Powiedzieć mu prawdę. – odpowiedział brat spokojniejszym tonem. – Wyjaśnić mu.
– A jak byliście sami, to pytał się o niego?
– Nie. Może Karola. Zadzwoń do niego i dowiedz się, czy rozmawiał z nim o tym, tam. – chłopak ponownie wskazał na górę.
– Hmm… Za chwilę wrócę. – wzięła komórkę i wyszła z domu.
– No cześć Oluś. – Karol przywitał ją radosnym głosem. – Jak się czujesz?
– Dobrze. Dzisiaj było odczytanie testamentu.
– Twój ojciec miał testament?
– Tak. I bardzo duży majątek.
– Nieźle. – wziął głęboki oddech.
– Jak się spotkamy, to wszystko tobie opowiem, ale dzwonię w innej sprawie.
– Słucham cię.
– Patryk pytał się tobie o Alexa?
– Nie, a dlaczego miałby to robić?
– Po to, żeby się upewnić czy z nim jestem.
– A jesteś?
– Karol. – usłyszała, że mężczyzna się śmieje.
– Nie, nie pytał. Po czekaj chwilę. Julia… – zawołał ją. – Patryk pytał się tobie o Alexa?
– Nie, a dlaczego pytasz?
– Ola dzwoni.
– Jak się czuje?
– Dobrze. – odpowiedział dziewczynie i wrócił do rozmowy. – Nie. Może z Dagmarą rozmawiał.
– Pytałam Pawła.
– To zapytaj się jej samej.
– No dobra. A co u was? – zapytała, zmieniając temat.
– Po staremu. Ale nie uwierzysz.
– W co?
– Jutro poznamy nowego wspólnika firmy.
– Ale jesteś podekscytowany. – zaśmiała się.
– Tak, jestem ciekaw kim on jest.
– A może to kobieta?
– Nie. Kobieta nigdy nie miała udziałów R&O Property.
– Przekonasz się o tym jutro.
– Taa… – wzdychnął, a Ola zaśmiała się. – Z czego się śmiejesz?
– Z twojej reakcji. Cieszysz się jak małe dziecko, które za chwile rozpakuje prezent.
– Wiem i dobrze mi z tym.
– Jak Julia z tobą wytrzymuje?
– Sam się dziwię, że mnie kocha. – przyciągnął dziewczynę na swoje kolana.
– A ty ją odrzucałeś.
– Teraz to wskoczyłbym w ogień za nią. – pocałował ją.
– Świnia. – rzekła Ola.
– Dlaczego?
– Róbcie to bez osób trzecich.
– Tylko ją pocałowałem. – odparł oburzony, a w tle usłyszała śmiech dziewczyny.
– Najpierw zakończ ze mną rozmowę, a później całuj.
– Już?
– Karol.
– Też cię kocham.
– Karol! – skarciła go podniesionym głosem.
– Mówiłem do mojej ukochanej.
– Rozmawiasz ze mną czy z Julią? – zapytała ze złością.
– Już z tobą.
– Już?
– Nie złość się.
– Nie złoszczę się. Wracaj do rozmowy z ukochaną. – rzekła mile. – A ja zadzwonię jeszcze do Dagi.
– Okej. Trzymaj się.
– Ucałuj Julię ode mnie, ale w policzek.
– Dobrze. Już ją całuję.
            Rozłączyła się, śmiejąc się na cały głos. Następnie zadzwoniła do Dagmary z tym samym pytaniem, lecz usłyszała negatywną odpowiedź. Ola zmartwiła się, że jej ukochany mógł myśleć, że jest z Alexem. Stała chwilę przed domem, patrząc w niebo i rozmyślając o nim. Kiedy chciała wejść do środkach, w drzwiach stanął Alex.
– Jak się czujesz? – zapytał. – Nie mieliśmy okazji porozmawiać.
– Dobrze. Słyszałeś co się stało?
– Yhym… Zostaniesz w Polsce?
– Nie wiem. Zobaczę jak potoczy się mój los przez te kilka dni.
– Powiedziałaś im, że jesteś w ciąży? – wskazał na dom.
– Tak.
– A temu…?
– Patrykowi? – spojrzała na niego. – Jeszcze nie.
– Powiesz?
– Powiem.
– Yhym… – zrobił poważną minę.
– Widzę, że dogadujesz się z Agatą.
– Tak. – rzekł, patrząc tajemniczo.
– Tu jesteście. – młodsza siostra wyszła do nich. – Mama zaprasza na kolację.
– To chodźmy. – chłopak przepuścił Olę i wszedł za nią.
            Patryk chodził zdenerwowany po gabinecie. Zastanawiał się, kim może być tajemniczy pan S. Przeczytał jeszcze raz jego list.
Po tak długim czasie teraz chcesz się ujawnić? Kim jesteś?
Spojrzał w okno. Obserwował jak samochody przejeżdżają obok firmy. Z rozmyślań wyrwała go Julia, informując go, że w sali konferencyjnej czekał już Wojciech i Karol. Podziękował jej i po chwili udał się do nich.
            Wybiła godzina spotkania, ale właściciela udziałów dalej nie było. Mężczyzna zaczął się denerwować. Kiedy usłyszeli otwierające się drzwi, zerwał się z miejsca i poprawił marynarkę. W przejściu stanął zdyszany Grzegorz. Zobaczył zrezygnowane miny mężczyzn.
– Jeszcze go nie ma? – zapytał.
– Nie. – odpowiedział Karol. – Miało cię nie być.
– Mama mnie tu przysłała, bo sama jest ciekawa kim jest ten tajemniczy udziałowiec.
– Halina też jest ciekawa. – rzekł Wojciech. – Od rana truła mi tym głowę, a kiedy wychodziłem z domu, krzyknęła, żebym od razu po spotkaniu zadzwonił.
– Zyta tak samo.
            Do środka weszła Julia i poinformowała ich, że jeszcze gość nie przyszedł. Patryk wstał i zaczął chodzić w kółko, denerwując się. Nie lubił jak ktoś się spóźniał na spotkanie z nim. Wszyscy się rozluźnili i zaczęli żartować, kiedy do środka weszła tajemnicza osoba. Była ubrana na czarno. Kapelusz, ciemne okulary, płaszcz, sukienka i szpilki.
– Witam panów. – przywitała ich, zdejmując górną część okrycia.
– Ola? – Karol nie mógł uwierzyć w jej widok.
– Podobno kobieta nie był właścicielem choć procenta udziałów tej firmy. – uśmiechnęła się.
– To prawda. Żadna kobieta nie miała udziałów. – potwierdził Wojciech.
– No proszę, czyli jestem pierwszą kobietą, która je posiada. I to w dwudziestu procentach. – zajęła miejsce naprzeciwko Patryka. – Julka, siadaj. Nie jest zdrowe tak długo stać. A zwłaszcza w ciąży. – odsunęła jej krzesło. – Dlaczego tak na mnie patrzycie, jakbyście pierwszy raz mnie widzieli.
– Bo widzimy. – zaśmiała się Karol. Patryk usiadł i przyglądał się z poważną minę. – Zatrzymasz udziały?
– Mój ojciec chciałby tego, ale…
– Nie dotrzyma pani ostatniej woli ojca? – zapytał Grzegorz.
– Wiem, że chciał dla mnie jak najlepiej, ale nie chcę tych udziałów. – właściciel nerwowo poprawił się na miejscu.
– Co chcesz zrobić? – zapytał wspólnik.
– Chce je wam sprzedać.
– Znasz ich wartość?
– Tak. Dwadzieścia pięć milionów, ale nie chcę tyle. Wystarczy mi pięć.
– Co? – parsknął Patryk. – Tyle pieniędzy, a ty chcesz tylko pięć?
– Mój ojciec kupił je za tyle. Można powiedzieć, że Popielewicz oddał je za darmo.
– Tak mało? – Wojciech spojrzał na mężczyzn.
– Chciał się uwolnić od bogactwa i zacząć żyć jak normalny człowiek. Skąd to wiem? – widziała na twarzach malujące się pytanie. – Rozmawiałam z nim dzisiaj rano. I wszystko mi opowiedział, że prawnik mojego ojca skontaktował się z nim, następnie spotkali się i negocjowali.
– Gdzie teraz jest? – zapytał Grzegorz.
– W Hiszpanii. – odpowiedziała z radością.
– Julia, może my też się tam wybierzemy? – Karol zapytał swojej ukochanej, a ta zaśmiała się.
– Na pewno nie chce pani zatrzymać udziałów? – Grzegorz jeszcze raz zadał jej to samo pytanie.
– Na pewno. Proszę przemyśleć moją propozycję i zadzwonić do mnie. – uśmiechnęła się do Patryka. – Na mnie już czas. – wzięła płaszcz, okulary i kapelusz.
– Zatrzymałaś się u Dagi i Pawła? – Julia zapytała wychodząc za nią z konferencyjnej.
– Tak.
– To może się spotkamy? – Karol objął za szyję i uwiesił się na niej.
– Możemy. – wzięła jego rękę. – Ale nigdy więcej nie uwieszaj się na mnie.
– A co ty taka się zrobiłaś?
– Dowiesz się w swoim czasie. – uśmiechnęła się tajemniczo. Odwróciła się i podeszła do windy.
– Co takiego? – Julia podeszła do niej.
– Przyjdźcie dzisiaj wieczorem, to wam powiem.
– Już nie bądź taka tajemnicza. – tym razem mężczyzna uwiesił się na ukochanej.
– Dobra, przyjdziemy. Nie uwieszaj się na mnie. – zwróciła się do Karola.
– No co z wami?
– Kobiety nigdy nie zrozumiesz. – Ola poklepała go po klatce piersiowej i nacisnęła guzik.
– Będziemy wieczorem.
– Czekam.
            Patrzyła jak Karol szedł z Julią na jej dawne stanowisko pracy. W jej głowie pojawiły się wspomnienia, a na twarzy uśmiech. Weszła do windy, a kiedy drzwi zamykały się, do środka wbiegł zdyszany Patryk. Ola spojrzała na niego zaskoczona. Jechali na dół w milczeniu, gdy mężczyzna zatrzymał windę i stanął naprzeciwko dziewczyny.
– Co robisz?
– A ty? – patrzył na nią ze złością.
– Nie wiem o co ci chodzi.
– Dlaczego chcesz odsprzedać udziały? Chcesz się uwolnić od nas? – przyglądał się jej. Ola czuła ucisk w dole i ciężko oddycha. – A może ode mnie? – przybliżył się do niej.
– Patryk… – szepnęła, patrząc na jego usta.
– Odpowiedz. – rzekł poważnym tonem. Dziewczyna spojrzała na niego. W oczach miał pustkę. Żadnego uczucia. Otrząsnęła się i odeszła kawałek od niego.
– Chcę je wam oddać. Udziały powinny być u właściwego właściciela.
– Spotkajmy się. – powiedział ciepłym tonem, a nawet uśmiechnął się.
– Kiedy?
– Dzisiaj. Kolacja?
– Dobrze.
– To przyjadę po ciebie o dwudziestej. Tam gdzie zawsze? – wskazał na nią palcem.
– Tak. Zatrzymałam się tam, gdzie mieszkałam. – uśmiechnęła się szeroko.
– To dobrze. – nacisnął guzik po którym winda ruszyła. – Nie będę musiał cię szukać po całym mieście.
– Z tego co mi wiadomo, to szukałeś mnie nawet poza miastem.
– Skąd wiesz? – spojrzał na nią lodowato.
– Wróbelki mi wyćwierkały, ale proszę cię, nie zamroź ich swoim spojrzeniem.
– Coś czuję, że ta kolacja będzie ciekawa.
– Przecież ty nigdy nie nudziłeś się w moim towarzystwie. – szturchnęła go.
– Już nie bądź taka do przodu.
– I tak mi tyłu nie zabraknie. – zaśmiała się i wyszła z windy. – Gdzie będzie ta kolacja?
– Dlaczego pytasz?
– Chcę wiedzieć jak się ubrać.
– W restauracji.
– To do zobaczenia, Rozenberg.
            Pomachała mu, pożegnała się z ochroniarzem i z uśmiechem wyszła z budynku. Spojrzała w niebo. Było przejrzyste i jasne. Wzięła głęboki oddech i ruszyła do samochodu. Pojechała prosto do mieszkania. Nikogo w nim nie zastała. Poszła do kuchni i zajrzała do lodówki. Znalazła w niej sos bolognese, więc wstawiła makaron i poszła do swojego pokoju, przejrzeć rzeczy, które miała ze sobą.
– Cholera, nie mam sukienki. – zadzwoniła do przyjaciółki, ale ta nie odbierała. – Niech to szlak.
            Denerwowała się przed spotkaniem z Patrykiem. Chodziła z kąta w kąt, myśląc jak ma się ubrać, żeby zrobić na nim dobre wrażenie.
– Co się ze mną dzieje? Zachowuję się jak zakochana nastolatka. – zaśmiała się. – Widzisz malutki, mamusia spotka się z twoim tatusiem i powie mu o tobie. Ciekawe jak zareaguje. – dotknęła swojego brzucha.
Miała kilka wizji jak mężczyzna przyjmie wiadomość. Usłyszała otwierający się zamek w drzwiach. Zerwała się na równe nogi i stanęła na holu.
– Już jesteś? – zapytała zdziwiona Dagmara.
– Musisz mi pomóc.
– W czym?
– Idę na kolację i nie mam w co się ubrać. – odpowiedziała zdenerwowana.
– Spokojnie. Gdzie i z kim idziesz? – podeszła do niej.
– Do restauracji. – spojrzała na nią przerażona. – Z Patrykiem.
– To musisz wyglądać jak bogini.
– Proszę cię, pomóż mi.
– Pomogę tobie, ale mogę się najpierw najeść?
– Tak. – szepnęła.
– Ostatni raz wyglądałaś tak trzy miesiące temu, albo nawet prędzej.
– Co masz na myśli? – usiadła przy stole.
– Jak Patryk cię pierwszy raz zaprosił na kolację. Do siebie?
– Tak. Jedliśmy na dachu. Pamiętam to jak dziś. Powiedziałam mu, że mustang jest lepszy od faceta.
– Żartujesz?
– Tak było. A teraz? Ma mustanga.
– Ma. – usiadła naprzeciwko niej. – Do jakiej restauracji cię zabiera?
– Nie wiem. Jak mi zaproponował to, to byłam w amoku i od razu się zgodziłam.
– Szalejesz ze nim. – zaśmiała się.
– I to nie wiesz jak. – uśmiechnęła się tajemniczo.
– Planujesz wrócić do domu?
– Zobaczymy jak potoczy się ten wieczór.
– A jednak! – krzyknęła.
– Nawet nie wiesz jak mi tego brakuje.
– Celibat już ci się znudził?
– Wszystko było w porządku, do czasu, gdy on znowu pojawił się w moim zasięgu. Mam ochotę się na niego rzucić.
– Chyba coś o tym wiem. – uśmiechnęła się.
– Paweł ci się oświadczył? – zapytała, patrząc zaciekawiona.
– Tak.
– Jak to było? – poprawiła się na miejscu, a Dagmara oparła się rękoma o blat baru i patrzyła gdzieś w dal, przypominając sobie sytuację.
– To było tydzień temu, w niedzielę rano. Wiedziałam, że jestem w ciąży, ale czekałam na odpowiednią chwilę, żeby powiedzieć o tym Pawłowi. Jak co rano, odczuwałam nudności i biegłam do łazienki. Zawsze robiłam to po cichu, żeby go nie obudzić, ale wtedy… Obudził się i przyszedł. Myślał, że złapałam jakiegoś wirusa. Przytrzymał mi nawet włosy. – zaśmiała się. – Kiedy zapytał czy dobrze się czuje, odpowiedziałam: Jak ma się czuć kobieta w ciąży? Jego mina – bezcenna. Uklęknął, spojrzał mi głęboko w oczy i zadał pytanie: Dagmaro, matko mojego dziecka, moja ukochana, czy wyjdziesz za mnie? Kiedy chciałam odpowiedzieć, zwymiotowałam, a Paweł rzekł: Potraktuje to jako tak.
– Serio? – Ola zaśmiała się.
– Jak mi nie wierzysz, to jego zapytaj. – powiedziała uniesionym głosem.
– Spokojnie, wierzę. A pierścionek masz?
– Jeszcze nie.
– Co on się tak ociąga?
– Mnie jakoś nie zależy na pierścionku. Dobra, chodźmy. Wybierzemy dla ciebie jakąś sukienkę.
            Dagmara otworzyła szafę i kazała dziewczynie wybrać sukienkę, która jej się spodoba. Po przymierzaniu wielu ubrań, Ola poszła wziąć prysznic. Przyjaciółka uczesała i umalowała ją. Kiedy była gotowa, dziewczyny usłyszały dzwonek do drzwi. Serce Aleksandry przyspieszyło. Daga poszła otworzyć. W progu stała Julia z Paweł. Przywitali się i weszli do salonu. Ola zapomniała zadzwonić do pary i przeprosić ich. Patrzyła na swoje odbicie i karciła siebie. Ponownie usłyszała dzwonek.
To on.
– No, no stary, ale się wystroiłeś. – przywitał go Karol.
– Wybierasz się gdzieś? – zapytała go siostra.
– Tak. – odpowiedziała Ola, kiedy wyszła z pokoju.
            Wszystkie pary oczu zwróciły się na nią. Była ubrana w ciemnofioletową, dopasowaną sukienkę, która miała trójkątne wcięcie w dekolcie. Włosy miała rozpuszczone, delikatny makijaż, a szyję zdobił wisiorek, który otrzymała. W dłoniach trzymała kopertówkę, a na jej stopach prezentowały się czarne szpilki. Natomiast Patryk ubrany był na czarno. Czarna koszula, krawat, garnitur i buty. Ola była zachwycona jego widokiem. Czuła, że jej serce za chwilę wyskoczy z piersi.
– Wow. – jęknął Karol, co spowodowało, że para otrząsnęła się.
– Paweł jest? – Patryk zapytał Dagmary.
– Jeszcze w pracy. Dzwonił, że musi załatwić jakieś formalności dotyczące ze spadkiem.
– Rozumiem.
– Przepraszam was kochani, powinnam zadzwonić i uprzedzić, ale wyleciało mi z głowy. – podeszła do pary.
– Nie tłumacz się. – rzekła Julia.
– To już widzę jak cała chodziłaś. – zaśmiał się przyjaciel.
– Żałuj. – dodała Daga.
– Ja tu jestem – odezwała się Ola, sprawiając, że Patryk zaczął się śmieć. – Bardzo śmieszne, bardzo.
– Nawet nie wiesz jak. Chciałbym to zobaczyć. – odparł z szerokim uśmiechem.
– Nigdy nie będzie ci to dane.
– Mogłaś to nagrać. – zwrócił się do Dagmary.
– To byłby hit kinowy. – odezwał się Karol.
– A ile kasy by się zarobiło. – dodała Julia.
– Wy sobie jaja ze mnie robicie czy co? – zapytała ostrym tonem, patrząc na każdego.
– Ale powiało chłodem. – szepnął przyjaciel.
– Czyżby Alex cię tak zmienił? – zapytał Patryk.
– On mnie nie irytuje jak ty. – wskazała na niego palcem.
– To jeszcze trochę cię poirytuję. – patrzył łobuzersko. – Idziemy? – zamruczał. Ola przyglądała się mu z zmrużonymi oczami.
– Idziemy. – ominęła go, idąc na przód.
– Możesz tak nie kołysać tymi biodrami? – dziewczyna odwróciła się szybko, wpadając na niego.
– Bo co? – spojrzała na niego lodowato.
– Dobrze wiesz. – uniósł jedną brew do góry, uśmiechając się tajemniczo.
– Och… – przewróciła oczami i otworzyła drzwi.
– Tylko przywieź ją całą i zdrową. – krzyknął Karol.
            Para spojrzała na niego, a następnie na siebie. Ola zmieszała się, a Patryk uśmiechnął dumnie. Dziewczyna kazała iść mu pierwszemu, na co on wzdychnął, pokręcił głową i szedł powoli, naśladując ją. Aleksandra pospieszała go i komentowała jego kręcenie biodrami. Kiedy znaleźli się przy aucie, Ola wzięła głęboki oddech. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Mężczyzna otworzył drzwi, a ona zajęła miejsce pasażera. Całą sytuację przyjaciele obserwowali z góry oraz Paweł, który szedł do budynku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz