Na ulicach panował
spokój i cisza. Lampy rozświetlały główne drogi oraz uliczki. Dziewczyna
wybrała jedną z nich, idąc powoli. Na balkonach wisiały doniczki, a obok nich
małe lampiony. Mijała włoską restaurację, zakład fryzjerski oraz sklepik
obuwniczy. Usłyszała jak ktoś za nią idzie. Stanęła sztywno i patrzyła przed
siebie. W duchu modliła się, aby ten ktoś nic jej nie zrobił. Był coraz bliżej,
a Ola była sparaliżowana.
– A ty gdzie chodzisz sama po tych
uliczkach? – usłyszała znajomy głos. – Chcesz, aby ktoś, coś ci zrobił?
– Alex. – odwróciła się. –
Wystraszyłeś mnie. Myślałam, że…
– Myślałaś, że to jakiś gwałciciel? –
uśmiechnął się łobuzersko, widząc odpowiedź w jej oczach. – Nie, to tylko ja.
– Ty też mógłbyś być gwałcicielem.
– Jeśli kobieta nie chce, to ja jej
do niczego nie zmuszę.
– Ciekawe. – skrzyżowała ręce na
piersi i przyglądała się mu.
– Moja osoba jest bardzo ciekawa. –
włożył dłonie do kieszeni.
– Nie zaprzeczam. Twoje wejście na
przyjęcie było mistrzowskie.
– Podobało ci się?
– Nie wiem co myślałeś, robiąc to? Bo
jeśli chciałeś wzbudzić moją zazdrość, to niestety, ale ci się nie udało.
– Szkoda. – zwiesił głowę, patrząc na
nią spode łba.
– Za to u innych wywołałeś.
– Tak? – uniósł głowę i spojrzał
zaciekawiony.
– Moja babcia.
– Domyśliłem się. Widziałem jak na
mnie patrzy.
– Musi być bardzo dobra, że z nią
jeszcze nie skończyłeś. – uśmiechnęła się złośliwie.
– Wiolę kocham na swój sposób.
– Chyba każdą tak kochasz. Powiedz,
ile ich jest?
– Ale kogo? – udał zdziwionego.
– Nie udawaj. Z iloma sypiasz? Na
dzień dzisiejszy, oczywiście.
– Chcesz wiedzieć?
– Tak. – spojrzał złowieszcze.
– Z żadną. – ominął ją, idąc przed
siebie.
– Nie wierzę ci. Dlaczego uciekasz?
– Nie uciekam, tylko idę.
– Boisz się spojrzeć mi prosto w
oczy? Wstyd ci jest teraz, od kiedy wiem, że sypiasz z moją babcią? – podkreśliła
ostatnie słowo.
– Powiedz słowo, a zakończę to
wszystko. – odwrócił się do niej.
– Rób co chcesz. Ja i tak nie ulegnę.
– wyminęła go, idąc na główną ulicę.
– Ulegniesz. I to szybciej niż ty o
tym sądzisz. – powiedział sam do siebie.
Aleksandra
szła kilka kroków przed Alexem. Próbowała wyrzucić z głowy wyobrażenie jego z
babcią. Na samą myśl robiło jej się niedobrze. Za to chłopak szedł za nią i
lustrował ją od tyły, wyobrażając sobie różne rzeczy.
– Może pójdziesz obok mnie niż za mną
i marząc o rzeczach niemożliwych do zrealizowania.
– Wolę iść za tobą, bo może cię ktoś
zaatakować. – dziewczyna zaśmiała się.
– Na pewno mnie tu ktoś zaatakuje jak
idziesz za mną. Zło czai się wszędzie.
– To prawda. Czai się wszędzie. –
rzekł niskim głosem.
– O co ci chodzi?
Odwróciła
się do niego, a on powoli podszedł do niej. Jego spojrzenie było mroczne. Jej
serce zaczęło szybciej bić, a oddech przyspieszył. Zrobiła kilka kroków do
tyłu, ale chłopak był blisko niej. Chciała uciec, lecz Alex złapał ją za rękę i
przycisnął do muru. Oparł ręce, w których uwięził dziewczynę. Ola odwróciła
mocno twarz w jedną stronę, więc Alex pozostawił pocałunek na jej szyi.
– Poczekam. Wyszeptał do jej ucha,
pocałował w policzek i odszedł, zostawiając ją samą.
Kiedy
zniknął z pola widzenia, wzięła głęboki oddech. Nie wiedziała co ma myśleć o
całej sytuacji, która zaszła na ulicy. Ręce i nogi trzęsły się. Przystanęła,
żeby się uspokoić.
Ola spokojnie. Nic ci przecież nie zrobił. Oddychaj.
Zdarzeniu przyglądała się kobieta w
oknie. Otworzyła je i krzyknęła do dziewczyny po hiszpańsku. Na początku nie
zorientowała się, że to do niej, ale kiedy ta jeszcze raz ją zawołała,
odwróciła się w jej kierunku i wskazała na siebie, a ona kiwnęła głową.
– Przepraszam, ale nie mówię po
hiszpańsku. – odpowiedziała jej.
– Znam angielski. Dogadamy się jakoś.
Chodź na górę.
– Ale…
– Nie marudź. Drugie piętro, po
lewej.
Co mnie jeszcze dzisiaj spotka?
Weszła do budynku i szła po schodach.
Były murowane, a poręcz pomalowana na brązowo. Ze ścian odchodziła farba. Kiedy
chciała zadzwonić do drzwi, w wejściu stanęła kobieta. Była starsza niż
dziewczyna przypuszczała.
– Zrobiłam herbatę. Proszę wejść.
– A nie powinna pani czasami już
spać?
– Lubisz się mądrować, prawda? –
pstryknęła ją w nos i pociągnęła do środka.
– Ja…
– Chodź, chodź.
Wprowadziła
ją do salonu. Był urządzony w starym stylu. Na ścianach wisiały fotografie
rodzinne. Dziewczyna przyglądała się każdemu, a kobieta opowiadała jej historię
swojej rodziny. Ola poczuła się lepiej. Wypiła razem z kobietą zaparzony napój.
– Brakowało mi rozmowy z kimś takim
jak ty. Jesteś bardzo inteligentną dziewczyną. Przypominasz mi moją córkę.
– Mówiła mi pani o tym.
– Wiem kochana, wiem. – poklepała ją
po dłoni. – Brakuje mi jej.
– Może powinna pani do niej
zadzwonić? Na pewno jej też pani brakuje.
– Nie, moje dziecko. Nie mam jej
numeru, a nawet… Gdyby jej mnie brakowało, to byłaby tu, a jej tak naprawdę nie
ma. Widać, że w stolicy się jej powodzi.
– Powinna pani do niej jechać. Poznać
wnuka, powiedzieć, że wybaczyła jej pani wybryk młodzieńczy. – po policzkach
kobiety płynęły łzy. – Pani nie chciała jej wyrzucać z domu. Była pani w amoku,
mówiąc te słowa. Mąż panią zostawił, a kiedy córka oznajmia, że spodziewa się
dziecka, powiedziała pani, aby wynosiła się z domu, ale nigdy nie zakazała jej
wracać. Pani córka niestety tego nie zrozumiała.
– Nie powinnam tego mówić. –
szepnęła.
– Powinnaś się z nią spotkać i
porozmawiać. Przepraszam, pani powinna…
– Nic się nie stało. – uśmiechnęła
się czule. – Możesz mówić mi po imieniu.
– To nie wypada.
– Wypada, wypada. Jestem Casilda.
– Aleksandra.
– Piękne imię.
– Też tak sądzę. – uśmiechnęła się
szeroko.
– Moja córka ma na imię Anastasia.
– Bardzo podoba mi się to imię.
– Mnie też. – wzdychnęła. – A jeśli
moja córka nie będzie chciała ze mną rozmawiać? – kobieta wróciła do tematu.
– Jak nie pojedziesz, to się nie
przekonasz.
– Sama nie wiem. – Casilda wahała
się.
– Pakuj rzeczy, w poniedziałek
wybierzemy się na wycieczkę do stolicy.
– Chyba zwariowałaś? – oburzyła się
kobieta.
– Nie. Chciałabym zwiedzić Madryt i
wyrwać się stąd na kilka dni. A ty byś nie chciała?
– Chciałabym, ale czym pojedziemy?
– Samochodem albo pociągiem. Może
babcia pożyczy auto. Na pewno się zgodzi.
– Może lepiej byłoby jechać
pociągiem? Będzie taniej.
– Jeszcze o tym pomyślimy.
– Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
– Znowu zaczęłaś się wahać. To jest
bardzo dobry pomysł. Jutro… – spojrzała na zegarek. – Znaczy się dzisiaj
porozmawiam z nią.
– No dobrze. To daj mi znać. Masz tu
mój numer. – zapisała na karteczce i dała dziewczynie.
– Zadzwonię. – dopiła herbatę i
wstała z miejsca.
– A ty dokąd?
– Na mnie już czas.
– Bez przesady. Jest młoda godzina.
– Może i młoda, ale moja babcia i
znajomi na pewno się martwią o mnie.
– To ty jesteś gościem na tym
przyjęciu, co tu urządzili?
– Tak. – zaśmiała się.
– Mogłam się domyślić. Tak pięknie
ubrana, to na pewno z jakiejś imprezki się urwała. – zaśmiały się.
– Urwałam. Poszłam się przewietrzyć,
a trafiłam do twojego domu.
– Przeznaczenie cię tu przywiodło.
– Nie wierzę w to.
– A powinnaś. – rzekła cicho. –
Widziałam cię z Alexem. – odpowiedział ją powoli do drzwi.
– Znasz go?
– Wszyscy go tu znają. Casanova.
Uważaj na niego.
– Wszyscy mnie ostrzegają przed nim.
– Najlepiej unikaj go, jeśli nie
chcesz być wykorzystana i porzucona.
– Nie uda się mu to. I on o tym wiem.
– Może i wie, ale naprawdę, pilnuj
się na każdym kroku i nie daj się.
– Nie dam się, obiecuję. – podniosła
dłoń do góry, a drugą położyła na klatkę piersiową.
– Wierzę w ciebie. Masz silny
charakter. – chwyciła ją mocno za ramię. – A teraz idź, bo będę gadała i
gadała.
– Wygania mnie pani?
– Nie, ale sama mówiłaś, że babcia
się o ciebie martwi. – zaśmiały się.
– Dobrze. To dzisiaj zadzwonię.
– Będę czekać. Dobrej zabawy.
– Dziękuję. – pomachała jej, kiedy
była na schodach.
Wróciła do
restauracji, gdzie odbywało się przyjęcie zaręczynowe. Wioletta martwiła się
nieobecnością wnuczki. Widziała jak Alex wychodził za nią z lokalu i kiedy on
przyszedł sam, kobieta wzięła go na rozmowę, ale chłopak nic jej nie
powiedział. On również zaczął się martwić o Olę. Żałował, że zostawił ją samą
na ulicy. Kiedy zobaczyli ją w środku, babcia od razu wzięła ją na bok i
przepytała. Aleksandra kazała jej się uspokoić i opowiedziała co się jej
przydarzyło. Wioleta nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Zgodziła się na
wyjazd wnuczki do stolicy. Również sama chciała poznać Casildę.
Julia
próbował dodzwonić się do Oli, ale ta nie odbierała komórki. Chciała przekazać
jej ważną wiadomość. Jej myśli kierowały się ku najgorszych zdarzeń. Karol
uspokoił ją, że dziewczynie na pewno nic nie jest, ale ta dalej była w nerwach.
– Tak, słucham. – dziewczyna usłyszała
męski głos.
– Czy mogłabym rozmawiać z Olą?
– A kto mówi?
– Jej przyjaciółka, a pan kim jest?
– Jej chłopakiem.
– Słucham?!
– To co pani słyszała. – zapadło
milczenie. – Jest tam pani?
– Zaskoczył mnie pan.
– Nie dziwię się. Ola nie lubi
afiszować się naszą miłością. Coś przekazać?
– Tak. Nie… Proszę jej nic nie mówić.
– Dobrze.
– Do widzenia.
– Żegnam. – mężczyzna rozłączył się.
Julia
odłożyła komórkę na stół i patrzyła gdzieś przed siebie, nie mogąc uwierzyć w
to co usłyszała. Jej ukochany wszedł do jadalni i zmartwił się jej zachowaniem.
Usiadł obok niej, pytając co się stało.
– Ola ma chłopaka.
– Co?! – spojrzał na nią,
niedowierzając w jej słowa.
– Ja też nie mogę w to uwierzyć.
– Może coś ci się przesłyszało. –
ominął ją, nalewając sobie wodę do szklanki.
– Nie przesłyszało. Odebrał jej
chłopak.
– Ola nie mogłaby się tak szybko z
kimś związać.
– Nie? A z tobą zerwała, będąc z moim
bratem.
– Mnie nie kochała, a Patryka tak.
– Cholera. – uderzyła w stół i
podeszła do okna. – I co teraz?
– Nic. Zadzwonimy do niej jeszcze
raz.
– Wieczorem spróbuję.
– Yhym… – podszedł do niej i
przytulił ją. – A teraz pojedziemy do rodziców, sprawdzić jak się czują po
wczorajszym.
– Mam nadzieję, że dobrze. –
uśmiechnęła się, całując go delikatnie.
Aleksandra
obudziła się koło południa. Wzięła szybki prysznic i poszła do pracy. Po kilku
godzinach zrobiła sobie przerwę. Wyszła do baru, gdzie była jej babcia. Podczas
rozmowy zauważyła swój telefon. Zdziwiła się i próbowała sobie przypomnieć,
kiedy go zostawiła. Sprawdziła połączenia i wiadomości, ale nic nie otrzymała.
– Cześć dziewczyny. – Alex przywitał
je radosnym uśmiechem.
– Dzień dobry. – przywitała go ostro
Wioletta.
– Cześć. – natomiast Ola odwzajemniła
jego uśmiech.
– Wyspałyście się?
– Tak. I widać, że ty też. – kobieta
odpowiedziała złośliwie.
– Wiola, a co ty taka zła? Chyba
miałaś krótki sen.
– Ale bardzo twardy. – ominęła
wnuczkę i weszła do kuchni.
– Zrobiłem jej coś? – zapytał Oli.
– Nie wiem. Musisz się sam
dowiedzieć. – wzięła telefon i chciała wrócić do pracy.
– Zaczekaj.
– Hmm… – spojrzała na niego pytająco.
– Przepraszam za wczoraj. Poniosło
mnie trochę. – podrapał się po głowie.
– Trochę?
– Ola, wybacz mi moje zachowanie.
– No nie wiem. – zlustrowała go.
– Proszę.
– Nawet nie wiesz co czułam. –
uniosła głos na niego.
– Oluś, przebacz mi.
– Muszę to przemyśleć.
– Zrobię dla ciebie wszystko. – mówił
błagalnym głosem.
– Wszystko?
– Tak.
– Daj mi spokój!
– Nie mogę tego zrobić.
– A powiedziałeś, że zrobisz
wszystko.
– Ale nie to. – patrzył na nią czule.
– Daj mi czas do namysłu. – odwróciła
się i weszła do kuchni.
– Dobrze, Aleksandro. – uśmiechnął
się łobuzersko.
Wieczorem,
Ola udała się zmęczona do pokoju. Włączyła laptop, sprawdziła tylko pocztę,
unikając wszystkich portali plotkarskich. Nie chciała oglądać zdjęć ze ślubu
Patryka. Chciała wyłączyć komputer, ale weszła jeszcze na skype’a, zobaczyć czy
ktoś jest dostępny ze znajomych.
– Hej Julka, a ty nie odpoczywasz? –
rzekła, kiedy jej przyjaciółka odebrała połączenie.
– Już odpoczęłam. Dzwoniłam dzisiaj
rano do ciebie.
– Tak? – sprawdziła telefon, ale nie
było połączenia od dziewczyny. – Ale ja nic nie mam.
– Jak to? Przecież twój chłopak
odebrał.
– Jaki chłopak? – spojrzała na nią
zaskoczona.
– Odebrał i przedstawił się jako twój
chłopak.
– A powiedział jak ma na imię? –
zmarszczyła brwi.
– Nie, a ja nawet nie zapytałam.
– Hmm… – zamyśliła się.
– Ola?
– Tak.
– Muszę ci coś powiedzieć. –
uśmiechnęła się szeroko.
– Jesteś w ciąży? – zaśmiała się.
– Nie.
– To co? Karol ci się oświadczył?
– Nie. Patryk…
– Nie! – krzyknęła, a Julia spojrzała
na nią z szeroko otwartymi oczami. – Nie chcę o nim słyszeć. Dzisiaj
sprawdziłam tylko pocztę, żeby nie widzieć zdjęć.
– Ale…
– Julia, proszę cię! Nie chcę słyszeć
o Patryku, rozumiesz?! – rzekła ostrym tonem.
– Dobrze. – szepnęła. Nie mogła
uwierzyć w zachowanie Oli.
– Przekaż to reszcie. Nie chcę
słyszeć o Patryku! – powtórzyła i wzięła głęboki oddech, uśmiechając się. – Jak
układa się tobie i Karolowi?
– Jak na razie dobrze.
– Tylko dobrze? – uniosła brew do
góry.
– Nie chcę chwalić dnia przed
zachodem słońca.
– Okej. – uniosła ręce do góry. – O
nic więcej cię nie pytam. A jest dobry w łóżku, nie?
– Ola! – zaśmiały się.
– Chciałam poznać twoją opinię.
– Moją?
– Przecież swoją znam.
– No tak. – zachichotały. – Jeśli
znasz swoją, to po co ci moja?
– Julia, czy ty chcesz mnie zbyć? –
spojrzała na nią podejrzliwie.
– Ja? Nigdy.
– Wyczuwam kłamstwo.
– Aleksandro, o co ty mnie oskarżasz?
– oburzyła się, a po chwili zaczęły się głośno śmiać. Ola usłyszała pukanie do
drzwi. Wskazała palcem, żeby była cicho.
– Proszę. – krzyknęła, a do pokoju
wszedł Alex, z bukietem róż. – Co ty robisz? – uklęknął przed jej łóżkiem.
Julia niepokoiła się sytuacją w pokoju przyjaciółki.
– Aleksandro, chciałbym cię prosić o
wybaczenie. Miałem wypite i sama wiesz jak zachowuję się po alkoholu, ale
wczoraj przeholowałem. Nie powinienem się do ciebie zbliżać. Wiem, że mnie nie
chcesz, ale zrobię wszystko, abyś dała mi szansę. – Ola patrzyła na niego
zaskoczona, a jej słuchaczka otworzyła usta z wrażenia.
– Alex… – nie potrafiła pozbierać
swoich myśli. – Możemy porozmawiać o tym jutro?
– Moglibyśmy, ale nie wiadomo co może
się nam przydarzyć następnego dnia.
– A niby co ma się przydarzyć?
– No właśnie nie wiadomo. – rzekł
poważnym tonem. – Olu, wybacz mi. – spojrzał na nią błagalnie.
Dziewczyna
spojrzała na Julię, a ta kiwała głową, aby przebaczyła mu, choć nie wiedziała o
co dokładnie poszło.
– Dobrze, wybaczam tobie, ale nie
zapomnę o tym, co zrobiłeś. – wstała z łóżka i podeszła do niego.
– Dziękuję. – podniósł się i chciał
ją przytulic.
– Nie. – zatrzymała go. – Wystarczy
przestać przypominać, a ty myślisz, że już ci uległam. Nie jestem taka łatwa.
– Dobrze, będę teraz pamiętać, żeby
trzymać dystans.
– Mam taką nadzieję. A te kwiaty dla
kogo? – wskazała ruchem głowy na bukiet.
– Dla ciebie, oczywiście. –
uśmiechnął się szeroko, wręczając je. Kiedy je odbierała, przejechał dłonią po
jej ręce, a ona spiorunowała go wzrokiem. – Przepraszam. Może pójdziemy jutro
na tańce?
– Nie. Jutro mam wyjazd. – wyciągnęła
wazon z szafki i poszła do łazienki nalać wody.
– Dokąd?
– Do stolicy. – położyła go na
stoliku razem z kwiatami.
– Po co? – zapytał oburzony.
– To już moja sprawa. – uśmiechnęła
się złośliwie.
– Jedziesz sama czy z kimś?
– Z kimś.
– Kobieta, mężczyzna?
– Obojnak.
– To nie jest śmieszne.
– Jest, bo zadajesz głupie pytania.
– Może ja już pójdę? – wskazał na
drzwi.
– Tak, to jest bardzo dobry pomysł. –
uśmiechnęła się szeroko.
– Miła jak zawsze. – powiedział sam
do siebie, a ona to usłyszała. – Życzę dobrej nocy.
– Dobranoc.
– Obojnak? – Julia wybuchła śmiechem,
kiedy usłyszała zamykające się drzwi.
– Denerwuje mnie już.
– To on odebrał twój telefon. –
rzekła, kiedy się uspokoiła.
– Co?!
– To było on. Rozpoznałam go po
głosie.
– A ty mi kazałaś, żebym mu
wybaczyła.
– Nie odpuściłby tobie.
– Wiem. To jest najbardziej uparty
facet jakiego w życiu poznałam.
– Widać, że jest pewny siebie.
– Przestałam już go ostrzegać, ale
znowu będę musiała to robić.
– Spokojnie kochana. Pokaż bukiet. –
Ola wzięła laptop i obróciła go w kierunku stolika.
– No, no. Postarał się. Co takiego
zrobił?
– Wczoraj próbował mnie pocałować,
albo nawet… – ucięła w połowie zdania, zamykając oczy.
– Dobierał się do ciebie? –
dziewczyna zmartwiła się.
– Na szczęście nie. Chciał tylko
pocałować, a ja odwróciłam twarz.
– Nie mogłaś go odepchnąć?
– Gdybyś zobaczyła jak on patrzył,
miałabyś ciary na skórze i czarne myśli.
– Dzisiaj rano miałam, gdy nie odbierałaś.
– Nie miałam telefonu. Był w
restauracji. Nie wiem skąd on się tam wziął.
– Może zapomniałaś?
– Może. Nie wiem. – zapadło chwilowe
milczenie.
– To jutro jedziesz do Madrytu? –
Julia uśmiechnęła się tajemniczo.
– Tak.
– Na długo?
– Na kilka dni. Chcę zwiedzić miasto.
– Takiej to się powodzi. –
powiedziała z goryczą.
– Pakuj walizki, w samolot i jesteś
już u mnie.
– Gdyby to było takie proste.
– To jest bardzo proste. – zaśmiały
się.
– A z kim jedziesz? Z babcią?
– Nie wiem czy pojedzie. Wczoraj
poznałam pewną kobietę i chcę jej pomóc w odzyskaniu córki.
– Co?
– Historia podobna do mojej.
Aleksandra
opowiedziała ze szczegółami całą historię Casildy. Julia była zaskoczona
zachowaniem kobiety. Dziewczyny rozmawiały jeszcze chwilę, a następnie Ola
rozłączyła się. Udała się do łazienki, a potem spakowała rzeczy, które miały
się jej przydać w podróży. Przed snem przyglądała się jeszcze bukietowi.
Za to Julia
po rozmowie, spojrzała na siedzącego naprzeciwko Karola. Uśmiechnął się do
niej. Dziewczyna poszła do kuchni po butelkę wina oraz kieliszki i położyła je
na stoliku w salonie.
– Mówiłem, że nie ma chłopaka. –
wziął łyk napoju.
– Co za dupek?! – wysyczała. –
Odebrał jej telefon i przedstawił się jako jej chłopak.
– A ty jej kazałaś mu wybaczyć.
– On by nigdy nie odpuścił i tyle
byłoby z naszej rozmowy. A tak, uwolniła się od niego.
– No nie wiem. On nie odpuści dopóki
nie zaciągnie jej do łóżka.
– Mówisz? – spojrzała na niego.
– Yhym…
– Ty też taki byłeś.
– Ale już nie jestem. – pocałował ją
w nos.
– No nie wiem.
– Zmieniłem się. – uśmiechnął się.
– Ale nie do końca.
– Ważne, że wygrałem ze swoimi
największymi wadami, ale też muszę jakieś mieć, żeby cię denerwować. –
powiedział niskim tonem, zbliżając się do niej. – Nie mogę być idealny.
– Nie ważne jakie masz wady. I tak
cię kocham. – pocałowała go.
– Ja ciebie też.
Ola włożyła walizki do samochodu. Po
wczorajszych przemyśleniach i obliczeniach, razem z Casildą postanowiły jechać
pociągiem. Pożegnała się z pracownikami restauracji i Beatą. Tego dnia Alexa
nie było w pracy. Dziewczyna myślała, że przyjdzie się pożegnać, ale myliła
się. Poczuła uczucie rozczarowania. Wioleta pojechała po kobietę i odwiozła je
na dworzec.
– Babciu, nie płacz. Wrócę za kilka
dni. – otarła jej mokre policzki.
– Wiem, że wrócisz.
– Mogłaś jechać z nami.
– Nie chcę zostawić pensjonatu na
głowie Beaty.
– Kilka dni wolnego dobrze by ci
zrobiło.
– Kiedyś pojedziemy razem. A teraz
wsiadaj, bo odjedzie bez ciebie.
– Trzymaj się. Zadzwoń jak
dojedziecie.
– Dobrze. – wsiadła i pomachała jej.
Po sześciu
godzinach były na miejscu. Wzięły taksówkę, która zawiozła je pod wskazany
adres. Hotelik, w którym się zatrzymały, miał bardzo miłą obsługę. Młoda
recepcjonistka wydała klucze do pokoi i wskazała im drogę. Każda z kobiet udała
się do swojego pomieszczenia. Ola rozejrzała się dookoła. Pokoik był mały, ale
przytulny. Widok z okna prowadził na ulicę. Dziewczyna zadzwoniła do babci,
informując ją, że dotarły na miejsce. Kiedy zakwaterowały się, Aleksandra
zaprosiła Casildę na obiad do baru, która znajdowała się naprzeciwko hoteliku.
Tam omówiły spotkanie z jej córką.
Po zjedzeniu,
udały się na Plaze de Espana. Na placu znajdował się pomnik Migueal Cervantesa,
autora Don Kichota. Na placu były
również budynki rządowe, siedziby firm oraz apartamenty mieszkalne. Najbardziej
charakterystycznymi budowlami były dwa wieżowce: Edificio de Espana i Torre de
Madrid.
Ola zrobiła
kilka zdjęć i razem z Casildą usiadły na ławeczce, obserwując ludzi. Siedziały
w milczeniu. Dziewczyna szukała w telefonie informacji na temat atrakcji
turystycznych w Madrycie.
– Dlaczego to robisz? – zapytała,
przerywając milczenie.
– Co robię? – dziewczyna spojrzała na
kobietę.
– To, że przyjechałaś tu ze mną,
żebym pogodziła się z córką.
– Byłam w podobnej sytuacji, jak
ojciec mnie wygonił z domu.
– Co?!
– Zrobił to, bo uciekłam w dniu
swojego ślubu z mężczyzną, którego mi wybrał.
– Dlaczego ci wybrał?
– Tradycja rodzinna. Moja babcia i
mama też były zmuszone wyjść za mąż za tych, których nie kochały.
– Przecież czasy aranżowanych
małżeństw minęły.
– Najwidoczniej nie w mojej rodzinie.
– wzdychnęła.
– Tylko nie zmuszaj swoich dzieci.
– Nie popełnię błędów moich przodków.
– uśmiechnęła się i opowiedziała Casildzie całą swoją historię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz