Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

10 lutego 2017

Jestem przy Tobie

Kilka słów wstępu. Cieszę się, że podoba się Wam moje opowiadanie, które zostało napisane 5 lat temu. Postaram się je udostępniać jak najczęściej. Jeśli tego nie będę robić, wybaczcie mi, ale życie pracującego studenta nie jest łatwe, ale lubię wyzwania i mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z dalszych części :)


4

 „A jednak ktoś mnie widzi. Ale dlaczego to Klaudia, a nie ktoś inny. Dlaczego ona?” siedział przy swoim łóżku i rozmyślał nad tym. „Może ona mi pomoże rozwiązać ten problem. Muszę z nią porozmawiać. Co mam zrobić?”. Zastanawiał się, gdy wpadł na pomysł, aby do niej napisać. Udał się do swojego domu. Poszukał laptopa i otworzył skrzynkę. Miał pełno nieodczytanych wiadomości. Otworzył okno nowej wiadomości i długo myślał co ma do niej napisać, aż w końcu zaczął: 

„Cześć, 

Może to dla Ciebie dziwne, ale dla mnie też. To co się dzisiaj wydarzyło, było naprawdę. Widziałaś mnie. Nie chciałem Cię przestraszyć, myślałem, że nikt mnie nie widzi i Ty również. Ale jednak się myliłem, zobaczyłaś mnie. Musisz mi pomóc. Proszę, spotkajmy się. Nie bój się mnie, nic Tobie nie zrobię. Przyjdę do Ciebie jutro, kiedy Twoi rodzice będą w pracy. Chcę tylko, żebyś ze mną porozmawiała i możesz mi nawet pomóc. Proszę! 

Mateusz.”
  

 Klaudia sprawdzała wieczorem skrzynkę odbiorczą. Miała kilka nieodczytanych wiadomości. Większość były to reklamy, ale zauważyła jedną wiadomość. Odczytała ją i była w szoku. „Przecież leży w szpitalu. Ale chwilka… widziałam go, czyli on jest duchem. Boże! To jest niemożliwe. Duch? Nie! Nie! Ale jak to jest możliwe? Nikt go nie widzi, tylko ja. Ale jak…? On jutro przyjdzie, nawet nie wiem o której. Co mam zrobić?” – Klaudia wzięła gorącą kąpiel, myśląc o wiadomości, którą dostała. „Czy to się dzieje naprawdę?” – zadawała sobie to pytanie co jakiś czas.

  Tej nocy mało spała. Ciągle myślała o wiadomości od chłopaka. Przecież to była zjawa, jakieś wyobrażenie, on nie może być duchem, przecież żyje. Od samej myśli rozbolała ją głowa. Wykonała poranne czynności i zeszła na dół. Rodzice byli w pracy. Dzisiaj miała spotkać się z Martą, ale nie powie jej, że widziała ducha chłopaka. 

– Cześć Marta, słuchaj nie możemy się dzisiaj spotkać. – zadzwoniła do niej, aby ją poinformować.

– Ale dlaczego? – była zaskoczona. – Przecież umawiałyśmy się dzisiaj na zakupy i plotki.

– Coś mi wypadło. Przepraszam Ciebie, ale może jutro pójdziemy?

– Klaudia… jutro spotykam się z Adamem, zapomniałaś? Dzisiaj miałyśmy coś fajnego wybrać. Proszę Cię… – zachęcała ją, ale Klaudia musiała spotkać się z… no właśnie z kim?

– Naprawdę, wybacz mi Marta, ale wypadło mi coś ważnego. Spotkamy się w piątek, dobrze? Opowiesz mi jak poszło.

– Ale… 

– Nie mogę naprawdę – przerwała jej. – Spotkamy się w piątek. Pa. – szybko się pożegnała i rozłączyła, bo wiedziała, że przyjaciółka będzie nalegała. 

  Klaudia nie wiedziała o której Mateusz może się zjawić. Szybko posprzątała kuchnię i poszła się ubrać. Myślała co na siebie założyć. Musiała przecież dobrze wyglądać, żeby zrobić na nim dobre wrażenie. Ale po co? Przecież go  nienawidziła, za to co zrobił, a jednak czuła ścisk w brzuchu. Takie samo uczucie przeżywała na widok Krzyśka – chłopka z równoległej klasy. Chodzili razem na kółko fotograficzne. Był jednym z nie wielu chłopaków, który był przystojny. Wysoki, brązowooki brunet, o ciemnej karnacji, dobrze zbudowany, pochodzący z zamożnej rodziny. Dobry kandydat na męża, nie takie coś jak Mateusz, za którym szalały prawie wszystkie dziewczyny ze szkoły, nawet te które już porzucił. Myślały, że jednak coś mu się odwróci i będzie z nim, ale nigdy tak się nie stało. A Krzysiek? To był chłopak, którego chciałaby poznać, może z nim chodzić, a później założyć rodzinę. Zamyślona weszła do pokoju. Otworzyła szafę, wyjęła z niej sukienkę i położyła na łóżko. 

  Mateusz szedł do domu dziewczyny. Zastanawiał się jaka będzie jej reakcja. Może teraz się go nie przestraszy. Przecież ją poinformował, że nie miała żadnych zwidów. Wszedł do środka. Na dole nikogo nie zastał, więc udał się do jej pokoju. Wszedł i jej widok go zaskoczył.
– No, no. Zawsze wiedziałem na czym zawiesić oko. – z wrażenia nie mógł się nadziwić jej kobiecemu pięknu.
 Klaudia stała w bieliźnie na środku pokoju. Wystraszyła się go. Nie wiedziała kiedy i jak znalazł się w jej pokoju. Krzyknęła, szybko zasłaniając się ubraniami, które miała pod ręką.

– Mógłbyś chociaż zapukać, a nie wparowujesz tutaj jak duch. – krzyczała ze zdenerwowania.

– Przecież jestem duchem, zapomniałaś już? – oparł się o komodę i dalej mierzył ją namiętnym wzrokiem. – Kiedy już wrócę do swojego ciała, schrupię Cię słodziutka. – uśmiechnął się szatańsko i puścił do niej oczko.

– Jak wrócisz. – ta odpowiedź zaskoczyła Mateusza. Nie spodziewał się. Czy ona coś wie, co z jego stanem się dzieje? 

– Co masz na myśli? Może wiesz co się ze mną dzieje? – szybko się wyprostował i zbliżył się do niej.

– To Ty nie wiesz, co się z Tobą dzieje?
– Nie, może mi powiesz z łaski swojej.

– Powiem, ale najpierw się ubiorę.

– Nie, zdejmij to co masz pod spodem. Nie obrażę się. – znowu uśmiechnął się łobuzersko. Klaudia nie lubiła tego uśmiechu, bo powodował w niej ścisk w dołku.

– Spadaj. Odwróć się.

– Ale po co? Przecież i tak nic Ci nie zrobię. Jestem duchem, a przy okazji nacieszę oko.

– Jeśli jesteś duchem, to możesz iść do burdelu i tam nacieszyć swoje oczęta. – odpowiedziała na jego zaczepki z ironicznym uśmieszkiem. Od razu poprawił jej się humor. Odgryzała się szkolnemu podrywaczowi. Była z siebie dumna. 

– A wiesz, że posłucham Twojej rady i tam pójdę. – przez dłuższą chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. – Dobra, już się ubierz.

– Nie podglądaj. – Klaudia szybko założyła na siebie zwiewną sukienkę. – Teraz możemy porozmawiać. – złożyła ubrania, kiedy Mateusz się odwrócił i znowu stanął dęba. „Co ta dziewczyna w sobie ma, że mnie tak pociąga?” – pomyślał.

– Yyy… Więc tak… Mieliśmy porozmawiać o… – patrzył jak się krząta po pokoju.

– Właśnie o czym? – odwróciła się w jego stronę, a on mierzył ja od stóp po sam czubek głowy. Kiedy się zorientował, że patrzy, ocknął się. 

– O czym? – wybudzony z transu, nie wiedział co ma mówić. – A tak. Jesteś moim wybawieniem. Tylko Ty jedyna masz zaszczyt mnie widzieć i słyszeć, więc proszę pomóż mi. 

– Ale w czym mam Ci pomóc? 

– Dowiedzieć się, dlaczego krążę po tym świecie jako duch, a nie w swoim ciele.

– A sam się nie możesz o tym dowiedzieć, tylko ja mam Ci pomóc? – była zdziwiona tym, że Mateusz prosi ją o pomoc. 

– Proszę Cię Klaudia, zakopmy ten topór wojenny i pomóż mi.

– Łatwo Ci mówić, zakopmy topór wojenny i zapomnijmy o wszystkim, ale tak się nie da. – usiadła na łóżku i spojrzała na niego. – Dlaczego się nie przyznałeś? Dlaczego?! Wiesz jak cierpieliśmy przez to, a zwłaszcza mama. Długo nie mogła się pogodzić z utratą syna. Nie wiesz jak to jest stracić bliską Ci osobę. – łzy napłynęły jej do oczu i prawie traciła głos. Nie chciała wspominać tej wiadomości, którą usłyszała od ojca dwa lata temu.

– Przepraszam. – tylko tyle potrafił wydobyć z siebie. 

– Wyjdź stąd, nie chcę Cię widzieć. Nie obchodzi mnie to czy Ty jesteś żywy czy nie. Mam to gdzieś. – rozpłakana wskazała na drzwi. Mateusz wiedział, że dzisiaj nic nie wskóra, będzie musiał spróbować kiedy indziej.

  Klaudia usiadła przy ścianie, wspominając ten dzień, w którym dowiedziała się, że to Mateusz prowadził ten samochód, który uderzył w auto, gdzie znajdował się jej brat. „Cholerny szczeniak. Kto dał mu ten samochód?” – myślała. Choć minęło dopiero albo już półtora roku od tego, nie przeszło. Mogłaby mu wybaczyć, ale jeszcze czuła do niego urazę. Nie mogła z nim swobodnie rozmawiać, bo zawsze dochodziło do kłótni i wracała wspomnieniami do tego momentu. 

  Mateusz wrócił do szpitala. Usiadł naprzeciwko łóżka i zaczął myśleć o wypadku. Krystian tego dnia miał go nauczyć jeździć samochodem. Mateusz nie mógł się doczekać. Cały czas chodził, aż brat go w końcu weźmie. Naukę rozpoczęli dopiero popołudniu. 

– Idziesz czy nie? – zapytał wściekły.

– Idę. – szybko założył trampki i wybiegł z domu za bratem.

Obydwoje wsiedli do auta. 

– Odpal, naciśnij sprzęgło, wrzuć jedynkę i ruszamy. – Mateusz wykonał polecenie. Kilka razy zgasł mu samochód albo przy jeździe szarpał.

– Kurwa jak Ty jeździsz szczeniaku! Chcesz mi rozwalić samochód?! – krzyczał Krystian.

– Nie chcę, ale co mam zrobić. To jest moja pierwsza jazda, chyba wiesz o tym, nie? – brat prawie zabił go wzrokiem.

– Jesteś za młody, masz dopiero szesnaście lat. Rozumiałbym jakbyś zdawał prawko, a teraz, po co to Tobie?

– Po to, aby umieć jeździć! Jedziemy! – wdusił gaz i ruszyli. Kilka razy jeszcze stanął, a Krystian był już na skraju nerwów.

– Kurwa wysiadaj, mam dosyć! Jak będziesz zdawał prawko, wtedy będę Cię uczyć, a nie teraz. Wysiadaj! – krzyczał rozwścieczony.

– O co Ci chodzi? Tylko kurwa, kurwa i kurwa. Co jest?

– Gówno Cię to obchodzi!

– A obchodzi, bo to na mnie się wyżywasz, a nie na tej swojej dziuni. 

– Dziuni? To pierdolona szmata. 

– Jak szmata? Co Ci zrobiła?

– Puszcza się z jakimś kolesiem z dyskoteki, a ze mną była dla kasy. Ta kurwa myślała, że będę jej fundował wszystko co sobie zażyczy. – oparli się o maskę. 

– To nieźle stary, wpakowałeś się. 

– No, jeszcze zaczęła mi wkręcać, że jest ze mną w ciąży. Suka pierdolona, puściła się z nim to teraz niech ma bachora. Ja za nieswoje płacić nie będę. 

– Nawet jakbyś miał z czego zapłacić. – poinformował go Mateusz.

– Ojciec by płacił, a potem musiałbym mu oddać. 

– Myślisz, że stary dałby kasę na swojego wnuka. – parsknął śmiechem. – Chyba w to nie wierzysz? Stary jest bardziej chytry na kasę niż ja. Ani centa by nie dał. 

– A w dupie to mam. To nie jest mój bachor.

– Skąd to wiesz?

– Bo chyba wiem z kim sypiam. – stanął naprzeciwko brata, z rękoma w kieszeni.

– No nie wiem. Nie znam Twojego życia seksualnego. – zaśmiał się z kpiną. 

– Zobaczymy jaki Ty będziesz, młody. Czy będziesz spokojny i ulokujesz swoje uczucia w jednej dziewczynie czy będziesz takim chujem jak stary, co miał codziennie inną babę.

– Skąd to wiesz? – zaciekawiło to Mateusza.

– Skąd, skąd? Przecież mieszkam z nim to wiem. Niezły był z niego bajerant. Chociaż do dzisiaj jest. Chyba ma romans ze swoją nową sekretarką. 

– Co? Tą młodą? – brat pozytywnie kiwnął głową. – Nie wierzę w to. Taka młoda ze starszym... Nie wierzę…

– A widzisz. Wszystko jest możliwe. Stary ma niezłe branie. Lepiej opowiadaj jak tam u Ciebie?

– Jak ma być, po staremu.

– Po staremu? Słyszałem od matki, że miałeś jakąś dziewczynę. Opowiadaj.

– I to nie jedną.

– No nie wierzę, zamieniasz się w ojca?

– Nie, po prostu samo tak wychodzi. – chciał się wymigać, ale dobrze wiedział, że jest taki sam jak ojciec.

– Samo wychodzi. Przestań, bajerujesz dziewczyny jak stary. Ile już miałeś?

– Nie wiem, chyba dziesięć.

– Nieźle. To co ile wymieniałeś?

– Przestań. To nie jest śmieszne. Nie chcę być taki jak ojciec.

– Ale jesteś. Przyznaj się do tego.

– Nie, nie przyznam się. – Mateusz zapatrzył się przed siebie. Brat z powrotem wrócił na miejsce obok niego. – Jest jedna dziewczyna, która bardzo mi się podoba, ale mnie ciągle odpycha, więc muszę się zadowolić innymi.

– Jak ma na imię?

– Czy to ważne i tak nic z tego nie wyjdzie.

– Dalej mów, jak? – popchnął go.

– Klaudia.

– Ładnie. Jeśli chcesz zrobić na niej wrażenie, to przestań bajerować inne dziewczyny. Tylko zajmij się nią. 

– Ona na moje bajery nie leci.

– I dobrze. Może jednak sobie odpuścisz?

– Nigdy. Ona będzie moja.

  Mateusz wsiadł do samochodu, a Krystian tylko popatrzył i pokręcił przecząco głową. Wrócili do domu. Kiedy starszy brat szykował się na imprezę, młodszy stanął w drzwiach i przyglądał się mu.

– Jedziesz ze mną? - zaproponował mu.

– No pewnie. Może wyrwę jakąś laskę.

– Wątpię. One lecą na takich jak ja.

– Taaa… Zobaczysz, wyrwę jakąś. – Mateusz chciał założyć się z bratem, ale ten mu odmówił.

  O ósmej wyjechali z domu. Klub był na obrzeżach miasta, jakieś 15 minut jazdy samochodem. Zamówili taksówkę. Kiedy zajechali było już trochę ludzi. Krystian kupił bratu piwo i wysłał go na podryw, chciał zobaczyć jak Mateusz zarywa do dziewczyn. „No popatrz. Chłopak ma branie.” – zaśmiał się pod nosem.

– Hej. Można się dosiąść? – jakaś dziewczyna podeszła do Krystiana.

– Cześć. – zlustrował ją. „Ładna” – pomyślał. – Pewnie, siadaj. Co taka dziewczyna jak Ty, tu robi?

– Pewnie to samo co Ty. – uśmiechnęła się, pociągając łyka coli.

– Pijesz colę? Może wypijesz jednak coś mocniejszego? 

– Nie, dzisiaj jestem kierowcą.

– Rozumiem, trzeba być trzeźwym. Skąd jesteś? – ich rozmowa trwała dość długo, aż nie przerwał jej Mateusz.

– Mogę kolejne piwko?

– Chyba już dużo wypiłeś, co? – zapytał, ale jednak kupił mu.

– Kim jest ten chłopak? – zapytała, kiedy on odszedł.

– To mój młodszy brat. Zapatrzony w siebie, myśli że wszystkie dziewczyny są jego.

– Może tak myśli, bo każda na niego leci. – uśmiechnęła się szeroko. „Jaki ona ma piękny uśmiech. W ogóle to ona cała jest piękna.” – myślał, wyobrażając ją sobie w swoich ramionach.

– Też byś na niego poleciała

– Nie, tacy bajeranci jak on mnie nie interesują.

– Ufff… Już myślałem, że mam konkurencję. – zaśmiał się. – Mogę prosić do tańca?

– Pewnie.

Poszli na parkiet i tańczyli do białego rana. Krystian zapomniał o bracie, więc nie wiedział co się z nim dzieje.

  Chłopak poprosił swojego brata, którego odnalazł wśród tańczących par, o kluczyki do samochodu. Ten był trochę zdziwiony po co są mu potrzebne, ale kiedy zobaczył dziewczynę za nim, już wiedział. Dał mu to, o co prosił, z myślą: „A co tam, niech się chłopak zabawi.”

  Mateusz wyszedł z Anką, zapoznaną przez siebie dziewczyna. Wsiedli do auta i chłopak zaczął się do niej dobierać. Najpierw niewinny pocałunek, potem dotyk, masaż ud, aż w końcu wsunął rękę pod bluzkę.

– Co Ty robisz? – dziewczyna odepchnęła go.

– Nie chcesz? – był zdziwiony, że go odtrąca.

– Nie, myślałam że zawieziesz mnie gdzieś w spokojniejsze miejsce, a Ty chcesz się pieprzyć pod klubem. Weź spadaj, koleś. – wysiadła z samochodu i wróciła do klubu. 

Mateusz patrzył jak się oddala. Siedział pół godziny w aucie, myśląc czy tam wrócić. Dobrze wiedział, że jego brat i bez niego świetnie się bawi. Odpalił samochód i odjechał. Droga przez las nie była oświetlona. Mateusz był po kilku piwach, jeszcze dobrze nie potrafił jeździć autem, więc odbijał się od jednej krawędzi do drugiej, z dość szybką prędkością. Z nad przeciwka jechał samochód, światła oślepiły go i było jeszcze gorzej. Auto znad przeciwka chciało go wyminąć, ale niestety samochód kierowany przez Mateusza uderzył w stronę pasażera, mocno wgniatając drzwi. Szybko zahamował. Drugi samochód odbił się od niego i wpadł do rowu. Był przez dłuższą chwilę ogłuszony. Nie wiedział co się stało. Wysiadł z samochodu, poszedł zobaczyć czy z tamtymi ludźmi jest wszystko w porządku, ale zobaczył, że nikt nie jest przytomny, spanikował. Nie wiedział co ma robić. Wsiadł do samochodu i odjechał. Auto schował u swojego najlepszego kumpla, Błażeja. 

– Stary, nikomu nie mów, że tutaj jest to auto.

– Spoko, a co się stało, że tak wygląda? – był ciekawy, jeszcze nie widział tak zmasakrowanego samochodu.

– Miałem wypadek. Może kiedy indziej Ci opowiem. Teraz nie jestem w stanie. 

– Może Cię odwieźć do domu? – zaproponował mu.

– Nie, przejdę się.

– Jak chcesz.

  Szedł chodnikiem, kiedy spostrzegł, że jest koło domu Klaudii. Pomyślał sobie, że ona teraz mogłaby mu pomóc, porozmawiać z nim, przytulić. „Nie! Przecież ona mnie nie chce! Muszę stad iść!” Szybkim krokiem udał się w stronę domu. Wziął zimny prysznic. Zamknął oczy i widział ten moment. Moment, w którym uderza w samochód. Moment, w którym widzi zakrwawione twarze. Moment, w którym ucieka! Nawet im nie pomógł! Nie wezwał pomocy! Uciekł! Zachował się jak dzieciak! Zaczął płakać. Dlaczego jechał tym samochodem, kiedy dobrze nie potrafił? Po co on to zrobił? Co powie bratu, gdy zapyta gdzie jest jego samochód? Cholera! Położył się. Długo nie mógł zasnąć. Dręczyły go wyrzuty sumienia. Ciągle widział te światła, krew, czuł strach. Zadzwonił na policję i pogotowie, informując ich o wypadku. W końcu zasnął. Przed dwunastą się obudził, zszedł na dół. Krystian coś opowiadał mamie.

– …staliśmy w tym korku, więc się pytam kierowcy co się stało, a on, że był ciężki wypadek. Dwie osoby zginęły na miejscu. 

– A co dokładnie się stało?
– Nie wiem, ale chyba musiał być jeszcze jeden samochód, ale kierowca uciekł z miejsca wypadku.

– Boże, jaka tragedia.

–  Wiem, że tam był syn Michalskich. Zginął na miejscu.

„Brat Klaudii. Zabiłem brata Klaudii. Jak się o tym dowiedzą, to mnie zabiją! Nie! Nie! Nie! Nikt się o tym nie dowie, nikt!” Wrócił do swojego pokoju. Długo myślał o tym. Sprawa zrobiła się głośna. Poszukiwali kierowcę drugiego samochodu, ale go nie znaleźli. Po dwóch miesiącach sprawa ucichła, ale chłopak u którego był samochód zażądał niezłą kasę w zamian za milczenie. Mateusz wyciągnął od ojca pieniądze, ale ten niechętnie chciał je dać, bo i tak nie znał powodu, po co mu było tyle kasy. 

 Minęło pół roku od wypadku. Nie wiadomo jak, nie wiadomo skąd, Klaudia dowiedziała się, że to on. Na początku zaprzeczał, ale w końcu się przyznał. Dziewczyna chciała iść z tym na policję, ale ją jednak przekonał, żeby tego nie robiła. Po co ma komplikować sobie, jej rodzinie i jemu życie. Przedstawił sytuację jaka panuje w jego domu. Dziewczyna długo się zastanawiała nad tym czy pójść. W końcu dobrze przemyślała sprawę. Gdyby miała taką samą sytuację w domu, gdzie rodzice są rozwiedzeni, ojca widuje raz na jakiś czas, matka ma go głęboko w dupie, tylko kumple są dla niego jak rodzina. Jak by się wtedy zachowywała? Nie poszła, ale miała do niego urazę, aż do teraz.

Mateusz siedząc na kanapie, patrząc na swoje ciało, myślał jaki on był głupi, po co to zrobił, mógł już wtedy być innym człowiekiem, ale nie. Musiał się przecież wyszaleć, i tak szalał, aż w końcu zabił. Teraz musi dobrze pomyśleć nad tym jak ubłagać Klaudię, żeby mu pomogła. Tylko jak?

  Klaudia siedziała pod oknem i płakała. Jak to możliwe? Najpierw Paweł zginął, dopiero co się pozbierała z tego, a teraz Mateusz. Jak to możliwe, że widzi jego duszę? To nie mogła być rzeczywistość, to był jakiś sen. Może powinna go odwiedzić w szpitalu? Wstała i zaczęła chodzić po pokoju. Zastanawiała się czy pójść. Raz sobie odpowiadała tak, a raz nie. W końcu się przełamała. Wzięła torbę i wyszła. Podczas drogi rozmyślała czy dobrze robi, aż w końcu dotarła na miejsce, długo stała pod budynkiem, ale ostatecznie odważyła się wejść do niego. 

– Dzień dobry, mogłaby mi pani powiedzieć gdzie leży Mateusz Karpiński?

– A kim pani jest dla niego? – zapytała recepcjonistka. 

– Yyy… Jego przyjaciółką. – kobieta spojrzała się na nią pytająco. – Proszę mi powiedzieć co z nim się dzieje.

– No dobrze. Leży w pokoju czterdzieści osiem, na trzecim piętrze. 

– Dziękuję bardzo. – z uśmiechem odeszła i poszła szukać pokoju.

  Gdy już znalazła, ponownie zawahała się czy wejść. Czuła dziwny ścisk w brzuchu. Dłuższą chwilę stała pod drzwiami, jakby się modliła, więc jeden z pielęgniarzy się nią zainteresował i podszedł do niej.

– Może w czymś pani pomóc? – zapytał, a ona odskoczyła jak oparzona.

– Nie dziękuję, właśnie miałam wejść. – odpowiedziała z uśmiechem i spławiła pielęgniarza.

 Klaudia odprowadziła pielęgniarza wzrokiem. Nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi. Widok leżącego Mateusza zaparł jej dech w piersiach. Zrobiła kilka kroków, kiedy jego duch ją zauważył. 

– Co Ty tutaj robisz? – zapytał ją Mateusz.

– Jezu, nie strasz mnie. – kolejny raz się go wystraszyła. „Jeszcze dzisiaj zejdę na zawał.” – pomyślała. 

– Przepraszam. Możesz mi odpowiedzieć.

– Chciałam zobaczyć…

– …czy nie kłamię? – spojrzał na nią pytająco. Odpowiedź zobaczył w jej oczach. – Jak widzisz, nie kłamię. Moje ciało leży przed Tobą, a dusza rozmawia. Teraz mi wierzysz?

 Klaudia raz patrzyła na ciało, a raz na ducha. Nie mogła uwierzyć, że to prawda. Widziała go, rozmawiała, to nie był sen.
– Nie wiem co powiedzieć. Jestem w szoku. – stała tak wpatrzona w jego śpiącą twarz.
– Jednak coś powiedziałaś. – przyglądał się jej. Był też zaskoczony, że przyszła do szpitala. Nie spodziewał się tego, a jednak. Bardzo się cieszył.

2 komentarze:

  1. Zaglądam tu co jakiś czas i sobie poczytuje ;) fajnie że często dodajesz coś nowego ;) ciekawa historia :)
    Niedawno zaczęłam i wrzucam swoje opowiadania do siebie na bloga i również zapraszam :) szczere opinie zawsze są w cenie :)
    Ania ;) opowiadaj-mi.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, choć nie jest łatwo znaleźć chwili czasu :)

      Dziękuję za zaproszenie. Na pewno wpadnę i poczytam Twoje historie :)

      Usuń