4
– Co tu robisz? – zapytał, otwierając
drzwi i wpuszczając ją do środka.
– Przyszłam cię odwiedzić. Nie mogę?
– Możesz, ale przyszłaś bez powodu
czy jednak coś cię dręczy?
– Tak. Ty mnie dręczysz. Martwię się
o ciebie.
– Nie masz czym. Żyję i mam się
dobrze.
– No nie wiem czy dobrze.
– Co chcesz wiedzieć? Że bez Pauliny
żyć nie mogę? Każdy dzień bez niej jest dla mnie męczarnią, ale nie mogę po
sobie tego poznać.
– Synku. – przytuliła go. – Przyjedź
do nas. Odpoczniesz. Pomożesz ojcu w prowadzeniu firmy.
– Nie chcę. Wróciłem do pracy. –
wyswobodził się z jej objęć i usiadł przy stole.
– To i tak nie pomoże tobie w
zapomnieniu o Paulinie.
– Nie chcę o niej zapominać.
Muszę
wiedzieć kto ją zabił, a będąc na urlopie, nic nie będę wiedzieć, bo ta
przeklęta pani śledcza trzyma się procedur, ale ja nie dam jej żyć. Będzie
musiała mnie informować o każdym kroku śledztwa.
– Radzym, powinieneś odpuścić. Jeśli
będzie coś wiadomo, to na pewno cię poinformują. Daj im pracować w spokoju.
– Nie. Muszę wszystko wiedzieć. I proszę
cię, nie kłóć się ze mną. Nie wiesz jak to jest stracić osobę, z którą
planowałaś całe życie.
– Dobrze, synku. – pocałowała go w
czoło. – Zjemy obiad czy musisz wracać do pracy?
– Możemy zjeść, ale chyba pójdziemy
do restauracji, bo nie mam nic w lodówce.
– To chodźmy do sklepu. Zrobimy
zakupy i ugotujemy coś razem. Jak za dawnych czasów. Pamiętasz…
Mężczyzna wraz z matką poszli do
supermarketu i zrobili zakupy, a kiedy wrócili, ugotowali razem obiad. Kobieta
opowiedziała mu o ojcu i siostrze. Dziewczyna planował ślub ze swoim
narzeczonym. Radzym cieszył się z tego, bo w końcu jego siostra postanowiła się
ustatkować. Miała już dwójkę dzieci. Policjant tęsknił za swoimi siostrzeńcami.
Miał bardzo dobre relacje z chłopcami.
Syn obiecał matce, że niedługo ich odwiedzi. Odwiózł ją na dworzec,
pożegnał się i czekał, aż autobus odjedzie, następnie pojechał na siłownie, a
późnym wieczorem wstąpił jeszcze na komisariat po teczkę z informacjami
kolejnej sprawy, które zostawił mu komisarz.
W biurze, gdzie pracował, nie było
już nikogo, więc zdziwił się, że świeciło się paliło na jednym z biurków, lecz
nie potrafił określić na którym to było. Szedł wolnym i cichym krokiem z windy.
Kiedy stanął na środku pokoju, nie spodziewał się kogo może tam zastać.
– Dobrze, że jesteś.
– Czego chcesz? – zapytał, podchodząc
do swojego biurka.
– Porozmawiać. – Róża rozsiadła się
wygodnie w fotelu, założyła nogę na nogę i przyglądała się Radzymowi.
– Proszę. – wskazał dłonią, aby
zaczęła.
– Paulina miała jakiś wrogów?
– Dobrze wiesz jaki jest nasz zawód.
Każdy ma wrogów.
– A mnie chodzi o takich, którzy
grożą. Paulina dostawała jakieś pogróżki? Dziwne telefony? Cokolwiek. Dobrze
się zastanów.
– Hmm… – przymrużył oczy i potarł
brodę. – Nie.
– Na pewno? Jest to bardzo ważne.
– Nic mi nie przychodzi do głowy.
Sprawdź bilingi.
– Mam tylko bilingi służbówki. Nic
tam nie ma ciekawego. Może ktoś dzwonił na prywatny?
– Paulina używała tylko telefonu
służbowego.
– A jakieś listy? Maile?
– Nie.
– Nie zachowywała się dziwnie w
ostatnich dniach?
– Nie. – mierzyli siebie zimnym
wzrokiem. – Skończyłaś już?
– Jeśli nie masz mi nic do
powiedzenia, to tak.
– To może zejdziesz z mojego miejsca?
– Kiedyś to miejsce należało do mnie.
– przejechała dłonią po biurku.
– Skąd wiedziałaś, że przyjdę?
– Adam zostawił dla ciebie informacje
dotyczące Nowackiego. – podsunęła mu teczkę. – Czekałam na ciebie trzy godziny
i dwadzieścia dwie minuty.
– To trzeba było zadzwonić do mnie.
– Wolę z zaskoczenia brać na
przesłuchanie. – uśmiechnęła się lekko. – Sprawdź partnera kochanki Nowackiego.
Adres masz w środku. – wstała i udała się do wyjścia.
– Dlaczego on?
– Jak jutro pojedziesz, to się
przekonasz dlaczego. Cześć.
Radzym odprowadził ją wzrokiem do
wyjścia. Przejrzał zawartość teczki. Nowacki został oskarżony o kradzież
własnej firmy. Przesiadywał w areszcie od tygodnia. Żona próbowała wyciągnąć go
za kaucją, lecz prokurator się nie zgodził. Mężczyzna zastanawiał się, skąd
Róża wiedziała o kochance. Nigdzie nie było wspomniane, że szef wielkiej
korporacji, zdradzał żonę. Zignorował jej informacje, schował teczkę do biurka
i opuścił biuro.
Kolejnego dnia policjant wraz z
partnerką pojechali do firmy przesłuchać współwłaściciela. Mężczyzna bronił
swojego przyjaciela, mówiąc, że nie mógł okradać własnej firmy.
– Więc kto mógł to zrobić? Wszystkie
dowody, które zostały zebrane, potwierdzają, że to pański wspólnik pobierał
firmowe pieniądze. – stwierdziła Beata.
– Nie mam pojęcia, ale Wojtek jest
niewinny.
– Czy pan Nowacki miał romans? –
Radzym rozejrzał się po wnętrzu, a następnie spojrzał na mężczyznę, który
zdenerwował się jego pytaniem.
– Proszę odpowiedzieć. – ponaglała
policjantka.
– Tak. Miał romans z jedną z
księgowych.
– Jest teraz w firmie?
– Nie, wczoraj była u mnie i
poprosiła o miesiąc wolnego.
– Cholera. – policjant wziął głęboki
oddech.
– Czy ona ma coś wspólnego z tym? To
ona wrobiła Wojtka? Tyle razy powtarzałem mu, że ten romans źle się dla niego
skończy.
– Dziękujemy panu za rozmowę.
Jedziemy. – Radzym kiwnął głową do kobiety i wyszli z budynku.
– Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi?
Skąd wiedziałeś o romansie?
– To akurat jest mało ważne skąd.
Musimy ją dorwać, bo może wyjechać z kraju razem ze swoim kochankiem.
– Co? Nie rozumiem.
– To zrozum. Ona i jej partner
zaplanowali, że okradną firmę i zwalą na Nowackiego, że to on brał firmowe
pieniądze. Na pewno manipulowała nim, a on wszystko podał jej jak na tacy.
Hasła, dzięki którym miała do wszystkiego dostęp. Podsuwała mu papiery do
podpisywania, a teraz on siedzi, a ona może baluje. Rozumiesz?
– Rozumiem. – Beata zmarszczyła brwi.
– Trzeba jej adres zdobyć.
– Wiem, gdzie mieszka.
– Skąd?
– Nie ważne.
Kiedy dotarli na miejsce i zauważyli,
że kobieta pakuje walizki. Kiedy weszła do domu po resztę, para wysiadła z
samochodu i udali się za nią do środka. Na ich widok, wystraszyła się. Z góry
zszedł jej partner, przyglądając się policjantom.
– Mamy do pani kilka pytań. – zaczęła
Beata.
– Proszę się spieszyć z tymi
pytaniami, bo za chwilę musimy jechać na lotnisko. – rzekł mężczyzna.
– To nie będzie konieczne. – Radzym
spojrzał na niego lodowatym wzrokiem. – Dlaczego państwo okradali firmę?
– Słucham? – kobieta otworzyła
szeroko oczy i zaczęła błądzić wzrokiem po pomieszczeniu. – Nie wiem o co panu
chodzi?
– Już dobrze pani wie. Pani wraz ze
swoim partnerem zaplanowaliście, że okradniecie firmę. Miała pani uwieść
Nowackiego, wyciągnąć potrzebne informacje, pobrać pieniądze z firmowego konta
i wkopać prezesa, że to on okradał przez wiele miesięcy firmę. Wszystko poszło
zgodnie z planem, tylko popełniła pani jeden błąd.
– Niby jaki?
– Biorąc urlop, kiedy sprawa wyszła
na jaw. Myśli pani, że to nie jest trochę podejrzliwe? Zastanawia mnie tylko,
dlaczego pani to zrobiła? Czy pani partner do tego panią zmusił?
– Nie okradałam firmy. – oburzyła
się. – A urlop mogę brać kiedy mi się podoba.
– Naprawdę? A mnie się jednak zdaje,
że trzeba mieć przepracowany jakiś długi okres, żeby brać miesięczny urlop.
– Skończył pan już to przesłuchanie?
Spieszymy się. – mężczyzna stanął koło kobiety.
– Dlaczego pan kazał swojej partnerce
okraść firmę?
– Nic jej nie kazałem!
– A mnie się zdaje, że jednak musi
być coś na rzeczy, bo pańskie nerwy przekraczają granicę. Pracował pan w
firmie?
– Co to cię obchodzi?!
– Niech pan uważa na słowa. –
ostrzegła go Beata. – Proszę odpowiedzieć.
– Pracowałem, i co z tego?
– Co pan robił? – policjantka
przyglądała się mężczyźnie.
– Byłem asystentem pani architekt.
– To dlaczego pan już nie pracuje w
firmie?
– Miałem dosyć tej pracy.
– Czyżby?
– I tak pani tego nie zrozumie.
– To proszę mi wytłumaczyć.
– Mój ukochany nie będzie nic
tłumaczył. Spieszymy się.
– Proszę dać coś powiedzieć swojemu
partnerowi. Niech pan nam powie co się stało, że pan musiał odejść z firmy.
– Byłem asystentem Jaklińskiej. –
zmiękł. Usiadł na sofie.
– Maciek!
– Proszę niech pan mówi. – Beata
usiadła obok niego.
– Obiecała mi szybki awans, tylko pod
warunkiem, że stworzę projekt domu kultury, który miał wziąć udział w
konkursie. Zaufałem jej i zrobiłem to co mi kazała, a ona oddała mój projekt
swojemu mężowi, dzięki któremu jego firma wygrała konkurs. Ja za to nie
dostałem żadnego awansu, tylko wypowiedzenie i odprawę trzymiesięczną, bo
Jaklińska bała się, że to mnie będą podziwiać, a nie jej mężusia, który i tak
ma ją w dupie. To dzięki mnie ta firma zaczęła funkcjonować. Przez wiele lat
planowałem zemstę na nich.
– Dlaczego pan nie poszedł i nie
domagał się swoich praw?
– Skąd mogłem wiedzieć, że tak to się
stanie? Dzisiaj pani obiecują awans, a jutro wywalają z pracy. Jak się pani
wtedy czuje?
– Złość. Mam ochotę krzyczeć. Wyżyć
się na czymś. A potem czuję rozpacz.
– Więc wie pani co czułem.
– Ale nie rozumiem chęci zemsty.
Przecież są prawnicy, którzy na pewno panu by pomogli.
– Nie miałem za co ich wynająć, żeby
mi pomogli. A zniszczenie dobrego imienia Nowackiego i Jaklińskiej było
najlepszym rozwiązaniem. Teraz wiele firm zrezygnowała z współpracy z nimi.
– Teraz jest pan zadowolony z siebie?
– zapytał Radzym.
– Po części. Nowacki miał iść
siedzieć, a firma splajtowałaby.
– I wiele ludzi straciłoby pracę. O
to panu chodziło?
– Nie. – szepnął.
– Jest pan zatrzymany. Pani również.
– Beata wyciągnęła kajdanki i założyła na ręce mężczyzny.
Para policjantów wyprowadziła
kochanków i zawiozła ich na komisariat. Prokurator czekał już na nich.
Pogratulował im w rozwiązaniu sprawy. Po przesłuchaniu, Staszek poprosił
Radzyma na słowo. Mężczyzna był zaskoczony jego zachowaniem. Nie przepadali za
sobą, więc policjant domyślił się, że to on ściągnął tutaj Różę, żeby nie
zawracał głowy Łukaszowi.
Muszę wiedzieć kto ją zabił, a będąc na urlopie, nic nie będę wiedzieć, bo ta przeklęta pani śledcza trzyma się procedur, ale ja nie dam jej żyć. Będzie musiała mnie informować o każdym kroku śledztwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz