Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

8 sierpnia 2017

Partnerka

3

Wzięła karton i odwróciła się na pięcie. Pożegnała się jeszcze raz z komisarzem i udała się prosto do windy. Kobieta, którą mijała, uśmiechnęła się do niej. Róża zmarszczyła brwi. 
Kim ona była?
– Dzień dobry. – przywitała się z komisarzem.
– Witam. Zapraszam do mnie. – wpuścił ją do środka.
Pani śledcza, czekając na windę, obserwowała ją przez chwilę. Nie potrafiła nazwać uczuć, które towarzyszyły jej. Czuła ścisk w żołądku i nie mogła swobodnie oddychać. Coś było w niej niepokojącego, lecz Róża nie wiedziała co to mogło być.
– Radzymie, mogę prosić ciebie do siebie. – szef wezwał do policjanta. – Poznaj Beatę Kroft. Będzie twoją partnerką.
– Dzień dobry.
– wyciągnęła do niego dłoń, lecz ten jej nie uścisnął. Zlustrował ją lodowatym wzrokiem.
– Nie chcę mieć partnera.
– Od górnie przydzielono tobie Beatę, więc to uszanuj, a jak nie, to idź do komendanta. Mógłbyś gorzej trafić.
– Nie wiem co masz na myśli.
– Już dobrze wiesz. Proszę, pokaż Beacie jej miejsce i opowiedz o swojej pracy. Chciałbym, abyście dogadali się w pewnych kwestiach. Już dziś będziecie mieli okazję uczestniczyć w pierwszej akcji. Pojedziecie do Milanowa. Karol Adamski, dwudziestolatek, rozprowadza narkotyki w Drifcie. – rzucił na biurko jego teczkę. – Przymknijcie go.
– Tak jest, szefie. – odezwała się Beata, a Radzym zabrał teczkę i wyszedł.
– Idź za nim. – wskazał głową na drzwi. – A! I siedzisz naprzeciwko niego. Tam siedziała Paulina, więc Radzym może mieć wąty, ale tym się nie przejmuj. Musisz mieć jakieś miejsce.
– Dobrze. – uśmiechnęła się.
– Życzę miłej współpracy.
– Dziękuję. – opuściła gabinet i podeszła do wyznaczonego biurka. Mężczyzna spiorunował ją wzrokiem. – Wiem, że nie podoba się tobie, że tu jestem, ale to jest moja praca. Musisz to zrozumieć. Słyszałam co się stało, naprawdę tobie współczuję, ale oddziel życie prywatne od zawodowego. Jeśli nie jesteś w stanie pracować, weź urlop.
– Nie musisz mnie pouczać co mam robić. I lepiej szanuj to miejsce. – zerwał się na równe nogi i poszedł się przewietrzyć.
Był wściekły. Miał ochotę krzyczeć. Naprzeciwko komisariatu była siłownia, więc tam się udał. Podczas uderzeń w worek treningowy cały czas myślał o zaistniałej sytuacji. Nie chciał mieć partnera. Wiele razy mówił o tym swojemu podwładnemu, kiedy tylko ten coś wspominał o przydzieleniu mu kogoś. Praca w samotności pomogłaby mu w zapomnieniu o ukochanej, lecz teraz będzie porównywał Beatę do niej. Jeszcze bardziej będzie się wściekał, kiedy kobieta zrobi coś, co nie będzie po jego myśli. Wziął głęboki oddech i wrócił na komisariat.
Wieczorem pojechali do klubu, gdzie młody chłopak miał rozprowadzać narkotyki. Przed wyjazdem, Beata chciała ustalić plan ujęcia kryminalisty, lecz Radzym jej nie słuchał. Wolał zrobić to sam. Kobieta próbowała do niego jakoś dotrzeć, ale ciągle ją odtrącał.
– Proszę, posłuchaj mnie. – zatrzymała go przed wejściem. – Wmieszajmy się w tłum…
– Zejdź mi z drogi. Wiem co mam robić.
– Chyba jednak nie wiesz. – szepnęła, kiedy ten ją minął.
Beata weszła za nim i rozejrzała się dookoła. Było tam pełno młodych ludzi. Niektóry mieli nawet czternaście – piętnaście lat. Wzięła głęboki oddech i wmieszała się w tłum. Próbowała znaleźć swojego partnera, lecz znikł jej z pola widzenia. Zdenerwowała się, bo nie wiedziała do czego jest zdolny.
Pierwsza akcja.
W tym samym czasie Róża przeglądała rzeczy Pauliny. Poprosiła również Staszka, aby załatwił jej bilingi. Patrzyła na zdjęcia z zdarzenia oraz na pocisk, który ją zabił.
– Kto mógł cię zabić? Jakich miałaś wrogów? Komu się naraziłaś? – zadawała sobie pytania, na które jeszcze nie znała odpowiedzi. – Znajdę tego, kto pozbawił cię życia. – usłyszała dzwonek do drzwi i poszła otworzyć. – Skąd wiesz, gdzie mieszkam?
– Nie jest trudno się dowiedzieć. Przyniosłem to, o co mnie prosiłaś. – Staszek podał jej teczkę. – Mogę wejść?
– Masz chwilę. – wpuściła go do środka.
– Nie urządziłaś się jeszcze.
– Nie zamierzam tu długo zostać. Rozwiążę sprawę i wyjeżdżam.
– Dlaczego nie chcesz zostać? – usiadł przy stole i patrzył na materiały dowodowe.
– Dobrze wiesz. – rzuciła teczkę i oparła się o krzesło. – Mam dużo pracy, nie chcę cię wyganiać, ale…
– Nic się nie zmieniłaś. Piękna jak anioł i ostra jak żyleta.
– Skończyłeś już z tymi porównywaniami?
– Nie. Mógłbym tyle użyć.
– A ja użyję jednego. Jesteś jak wrzód na dupie. I proszę, wyjdź z mojego mieszkania. – wskazała na drzwi.
– Różo, nie raz jeszcze się spotkamy. – ujął jej twarz i pozostawił pocałunek na policzku.
– Jeszcze raz to zrobisz…
– Do zobaczenia. – usłyszała zamykające się drzwi.
Beata zauważyła siedzącego Radzyma przy barze. Podeszła do niego i usłyszała jak rozmawia z barmanem o Adamskim. Mężczyzna na początku kręcił, że nikogo takiego nie zna, lecz kiedy dostał stówę powiedział, że w klubie był młody chłopak, który coś sprzedaje, ale więcej nie powiedział.
– Podobno przychodzi o dwudziestej drugiej. – rzekł do swojej partnerki.
– To może teraz wysłuchasz mnie jaki mam plan?
– Pójdziemy do drzwi i tam go złapiemy. – ruszył do wyjścia.
– Na pewno go złapiesz. – przewróciła oczami i udała się za nim. – Radzym, lepiej będzie jak wmieszamy się w tłum i udamy, że chcemy kupić od niego narkotyki. Wtedy go przymkniemy.
– Nie będziesz mi mówić co mam robić.
– On tutaj nas rozpozna i ucieknie.
– Ciekawe niby skąd ma nas znać?
– Może mnie nie zna, ale ciebie to wszyscy znają. Na przykład z telewizji lub gazet.
– To ty idź się wmieszaj w tłum, a ja sobie zaczekam tu na niego.
– Jeszcze wspomnisz moje słowa. – skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i oparła się o ścianę.
Radzym co chwilę sprawdzał zegarek, chodząc w kółko. Beata przyglądała mu się ze stoickim spokojem. Wolała nie okazywać żadnych emocji, ale bardzo denerwowała się, że akcja nie wyjdzie. W poprzedniej pracy takich młodzieniaszków łapała jak muchy, ale z Radzymem nie pójdzie jej tak łatwo.
Karol Adamski wszedł do klubu i kiedy zobaczył mężczyznę, odwrócił się i wybiegł szybko z budynku. Policjanci rzucili się za nim w pościg. Uciekał między samochodami. Radzym był tuż za nim, ale nie mógł go dogonić. Beata przeanalizowała szybko skrót jak go dopaść. Biegła i skakała przez samochody. Kiedy była już blisko, rzuciła się na chłopaka, tocząc się po ziemi. Przygniotła go swoim ciałem i zakuła kajdankami.
– Nigdy więcej. – dyszała jak parowóz.
– Puszczaj mnie! – chłopak próbował uwolnić się.
– Leż spokojnie. – przygniotła jego twarz.
– Jesteś zatrzymany pod zarzutem rozprowadzania środków odurzających. – Radzym ukucnął przy nim.
– Wstawaj. – Beata szarpnęła go za ręce.
– No muszę przyznać, masz biega. – powiedział, kiedy wsiedli do samochodu.
– Następnym razem realizujemy mój plan. Nie mam ochoty biegać za takimi drobnymi przestępcami.
– Nie jestem drobnym przestępcą.
– Zamknij się! – warknął policjant.
Dotarli na komisariat i przekazali funkcjonariuszom Adamskiego, aby zamknęli go w celi. Partnerzy omówili zdarzenie, kłócąc się przy tym, a następnie rozdzielili się i każdy pojechał do swojego domu.
Następnego dnia przesłuchali młodego chłopaka i sporządzili protokół. Do końca dnia nie mieli żadnych interwencji, więc komisarz zwolnił ich z pracy. Radzym pojechał do domu, gdzie czekała na niego matka. Kobieta martwiła się o syna. Nie miała z nim kontaktu od pogrzebu Pauliny. Kiedy dzwoniła do niego, nigdy nie odbierał lub odrzucał połączenie.
– Co tu robisz? – zapytał, otwierając drzwi i wpuszczając ją do środka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz