Jestem przy Tobie
6
Dzisiejszej nocy Klaudia nie mogła
zasnąć. Cały czas myślała o Krzyśku. Spełniło się jej najskrytsze marzenie:
chłopak, który jej się podobał, zaprosił ją na randkę. Tak! Tej nocy też nie
było przy niej Mateusza, ale nie zawracała sobie tym głowy. Teraz to Krzysztof
był w jej myślach. „Krzysztof, Krzysiek, Krzysiu… Mój Krzysiu…”. Zasnęła, kiedy
dzień zaczął budzić się do życia. Wstała dopiero w południe, więc i tak nie
opłacało jej się iść do szkoły. Wzięła szybki prysznic, zjadła obiad, spotkała
się z Martą i opowiedziała jej, co i jak. Wracając do domu, zauważyła, że
Mateusz stoi po drugiej stronie ulicy. Chciała podejść do niego, ale on ruszył
w stronę jeziora. Dziewczyna zaciekawiona jego dziwnym zachowaniem, udała się
za nim, aby porozmawiać. Kiedy dotarła na miejsce, nigdzie go nie było. Szła
wzdłuż wody, aż go w końcu ujrzała. Siedział na skałach. Klaudia poszła i
usiadła obok niego. Chwilę popatrzyła na niego, a następnie skierowała wzrok przed
siebie. Choć było już po szesnastej, słońce jeszcze mocno grzało. Ludzie kąpali
się, opalali, dzieciaki bawiły się w piasku, budując ogromne zamki. Gdzieś w
oddali widziała, jak jakiś mężczyzna spaceruje ze swoim synkiem. Obydwoje
wyglądali na bardzo szczęśliwych. W wodzie znajdowała się para. Pryskali się
wodą, krzyczeli, śmiali, kochali się. Klaudia patrząc na nich, poczuła dziwny
ucisk w żołądku. Nie wiedziała co to jest, zazdrość czy może jakiś lęk przed
czymś?
– Idziesz z nim? – przerwał milczenie.
– Tak.
– To już powinnaś iść się stroić. Przecież musisz pięknie
wyglądać.
– O co Ci chodzi? Może w końcu mi powiesz?
– Już powiedziałem, wczoraj. Nie podoba mi się i wiem, że
będziesz przez niego cierpieć.
– A dlaczego tak sądzisz?
– Po prostu wiem jaki jest i nie jest wart takiej dziewczyny
jak Ty.
– Nie znasz go i nie wiesz jaki jest. I nie wiem dlaczego już
wydałeś taki wyrok, ale na pewno nie będę cierpieć, tak jak przez Ciebie.
– Przeze mnie cierpiałaś?
– Tak. Straciłam przez Ciebie brata. Teraz nie mam komu się
wyżalić, wykrzyczeć, śmiać się i siedzieć w milczeniu. Chodzić nie wiadomo
gdzie, poznawać nowe środowisko. A zwłaszcza nie mam komu powiedzieć, że go
zarazem nienawidzę i kocham. Nie mam, Ty mi to odebrałeś. A kiedy mam szansę
być szczęśliwa, Ty mi mówisz, że chłopak który mi się podoba, nie jest mnie
wart. Gówno prawda, Ty nie jesteś mnie wart. I dlatego nie dałam Tobie nigdy
szansy, bo wiem, żebyś ją zmarnował. Nie jesteś wart mej miłości, Mateusz. To jest
moje życie i mam prawo nim kierować jak mi się chce, więc się w nie wtrącaj.
Spojrzeli
sobie głęboko w oczy. Dziewczyna nie mogła znieś jego wzroku, więc zabrała
swoje rzeczy i odeszła. Idąc wzdłuż plaży, po policzkach poleciały jej łzy. Czy
dobrze zrobiła, mówiąc te słowa? Czy może jednak on miał rację i będzie
cierpieć po raz kolejny? Może powinna dać mu wtedy szansę i Paweł dalej by żył?
Tyle pytań pojawiało się na raz w jej głowie, na które nie umiała odpowiedzieć.
Wróciła do domu, wzięła gorącą kąpiel, zrobiła lekki makijaż i ubrała nową,
białą sukienkę. Czekała, kiedy Krzysztof po nią przyjedzie. Przez okno widziała
Mateusza, który wpatrywał się na nią. Klaudia czuła się dziwnie po tamtych
słowach, ale gdyby tego nie zrobiła, dalej dusiłaby je w sobie. Zobaczyła jak
Krzysiek podjeżdża pod jej domu, wzięła torebkę i wyszła.
– Cześć, pięknie wyglądasz. – przywitał się z nią i otworzył
jej drzwi od samochodu. „Dżentelmen” – pomyślała Klaudia.
– Dziękuję bardzo.
Zasiadł za
kierownicą i ruszyli w kierunku kina. Grali jakąś komedię romantyczną, ale
dziewczyna nie mogła się skupić, ponieważ czuła wzrok Mateusza na sobie.
Widziała jak ich obserwuje.
– Przepraszam Cię, muszę iść na moment do łazienki.
– Dobrze. – przepuścił ją.
Umyła dłonie,
unosząc głowę, spostrzegła Mateusza w lustrze.
– Możesz przestać mnie śledzić?
– On nie jest Ciebie wart. Skrzywdzi Cię!
– Przestań. Mam Ciebie dość! Zniknij z mojego życia!
– Będziesz żałować.
– Jednego żałuję. Tego, że zostałam opętana przez jakiegoś
ducha. Wszyscy myślą, że jestem wariatką i to wszystko przez Ciebie, więc
lepiej będzie jeśli to Ty znikniesz z mojego życia, a nie on.
– Nie mów tak. Przecież obydwoje wiemy, że tak nie myślisz.
Nie chcesz abym zniknął. – odwróciła się do lustra i nie chciała na niego
patrzeć. – Klaudia, spójrz na mnie, proszę.
– Daj mi spokój. Zniknij! Proszę, zniknij. – kolejne łzy
spłynęły po jej twarzy. Odwróciła się do lustra i Mateusza już w nim nie było.
Poczuła ból w mostku. „Odszedł.”
Otarła łzy i wróciła na salę. Po
seansie wybrali się jeszcze na spacer po parku. Rozmawiali o filmie, szkole,
wakacjach i zdjęciach, lecz dziewczyna nie mogła się skupić na rozmowie, więc
tylko przytakiwała. Czy dobrze zrobiła mówiąc, aby Mateusz dał jej spokój i
odszedł?
Mijały
minuty, godziny, dni, a Mateusz się nie pojawił. Choć od czasu do czasu Klaudia
myślała o nim, nie zawracała sobie za bardzo tym głowy. Od znajomości z
Krzysztofem, przestała go odwiedzać w szpitalu. Teraz to jej chłopak był dla
niej najważniejszy. Spędzała z nim całe dnie, jeździli na wycieczki rowerowe,
jaki i samochodowe. Od dwóch miesięcy byli
oficjalnie parą. Rodzice zaakceptowali go i cieszyli się bardzo, że córka w
końcu jest szczęśliwa przy jego boku, aż
do czasu.
Krzysztof
miał tego dnia po nią przyjechać i wziąć na wycieczkę za miasto, lecz zadzwonił
i poinformował ją, że jednak nie może, bo spotkanie z przyjaciółmi okazało się
ważniejsze. Już od kilku dni nie spotykali się. „Co się takiego dzieje? Dlaczego
mnie unika? Może już nie chce ze mną być?” – pytania nękały jej myśli. Chciała z
kimś porozmawiać.
– Cześć Martuś, co robisz?
– Hej, właśnie się pakuję. Popołudniu wyjeżdżam, mówiłam
Tobie. A coś się stało?
– Nie, nic takiego. Po prostu chciałam się spotkać i pogadać.
– Przecież miałaś jechać dzisiaj na wycieczkę z Krzyśkiem.
Nie jedziecie? – była zaskoczona propozycją spotkania. Wczoraj Klaudia bardzo
cieszyła się z dzisiejszej wyprawy.
– Nie. Zadzwonił rano i powiedział, że spotyka się z przyjaciółmi.
On mnie chyba unika.
– Nie mów tak. Może coś szykuje?
– Tak, na pewno i od kilku dni się ze mną nie spotyka. Zawsze
ma wymówkę, że musi się spotkać z przyjaciółmi, albo pomóc ojcu w garażu, albo
jechać z mamą na zakupy, albo coś… Och…
– To nie wiem co się dzieje. Może wieczorem powinnaś iść do
niego i z nim porozmawiać?
– Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
– Dobry. Idź i pogadaj z nim.
– Pomyślę, a Ty się tam pakuj. Miłej podróży.
– Dzięki i trzymaj się kochana. – posłała buziaka i
rozłączyła się.
Klaudia
długo myślała na poradą Marty. „Może jednak powinnam iść do niego i
porozmawiać? Tak bardzo teraz chciałabym porozmawiać z Mateuszem. Gdzie jesteś?
Proszę wróć do mnie.” Poszła do pokoju wybrać jakąś sukienkę, ale jeszcze przed
wskoczyła do łazienki. Przemyła twarz zimną wodą i kiedy ją wycierała, w
lustrze ukazał się Mateusz. Zamarła. Nie widziała go od dwóch miesięcy. Przestała
go też odwiedzać. Zawsze kiedy chciała iść do niego, słyszała głupi komentarz
Krzyśka „Po co pójdziesz do trupa?”. Bolało ją to, bo choć to były niecałe trzy
tygodnie spędzone z jego duszą, zżyła się z nim i brakowało go jej. A teraz
ponownie go widzi. Czuje radość na jego widok, ale nie dała tego po sobie poznać.
Przed dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie. Klaudia chciała coś powiedzieć,
ale bała się odezwać. Przypomniała jej się ich ostatnia rozmowa. Jak prosiła
go, żeby zniknął z jej życia.
– Witaj Klaudio! – odezwał się pierwszy z tajemniczym
uśmiechem.
– Cześć. – odpowiedziała zahipnotyzowana.
– Co się wydarzyło, że tak bardzo mnie potrzebujesz?
– Co?! Nie potrzebuję Cię.
– Jak to nie? Przecież prosiłaś, żebym wrócił do Ciebie.
Chodzi o Krzyśka, prawda? Nie wiesz co się dzieje, co masz zrobić? – Klaudia
spojrzała na niego. „Skąd on to wszystko wie?” – Na to pytanie też odpowiem.
Byłem cały czas przy Tobie. Nie dostrzegałaś mnie, bo byłaś tak zaślepiona
urokiem Krzyśka. Wiem wszystko co się działo od czasu kiedy kazałaś mi odejść.
Na początku taki kochający, a teraz,
nazwijmy rzecz po imieniu, ma cię głęboko w dupie.
– Nieprawda!
– Prawda. Pamiętasz jak Ci mówiłem, że będziesz przez niego
cierpieć? – spojrzał w jej oczy. – Pamiętasz. Właśnie się to zaczyna. Zaczynają
Cię nękać myśli typu „Co się dzieje? Może
jednak nie chce być z Tobą? Dlaczego Cię unika?” i wiele innych. Krótko Ci
powiem. Znudziłaś się mu. Nie dałaś mu tego co powinnaś była zrobić na
początku.
– A co niby powinnam takiego zrobić? Wskoczyć mu do łóżka?!
– Trafiłaś w sedno. – usiadł obok niej. – Przez pierwsze dni
był taki kochany, to co powiedziałaś było święte, na wszystko się godził,
rozpieszczał Cię, robił wszystko, abyś była szczęśliwa. Ale z czasem to przechodzi, zaczyna się nudzić
i koniec.
– Jaki koniec?
– Związku. Już mu się znudziłaś. Na pewno teraz sobie znalazł
jakąś lalę i się z nią zabawia. Tobie wcisnął kit, że jedzie z kolegami, a tak
naprawdę wali konia jakiejś dziuni.
– Nieprawda! Coś innego musiało się wydarzyć.
– Nie. Nic innego się nie wydarzyło. Zapytaj jego byłe. One
też były na chwilę.
– Na chwilę? To znaczy ile?
– Dwa, trzy tygodnie. Z Tobą chyba najdłużej wytrzymał. Jemu
chodzi tylko o jedno.
– Tak jak Tobie.
– Wypraszam sobie!
– No tak. Teraz już taki nie jesteś, bo nie możesz, ale
przedtem też tak było. Nawet chyba krócej. Dziewczyna na jedną noc. Krzysiek
taki nie jest.
– Jest.
– Nie.
– Tak.
– Udowodnię Tobie, że nie.
– Proszę, zobaczymy. – wyszedł.
„Palant.” –
pomyślała. Podeszła do okna i zobaczyła jak Mateusz udaje się w kierunku
szpitala. „A jeśli ma rację, może Krzysiek taki jest. Dlaczego się nie odzywa?
Dlaczego mnie unika? Dlaczego jest dla mnie oschły? Dlaczego? Dlaczego?
Dlaczego? Może jednak Mateusz ma rację, może on taki jest? Może…”
Ubrała się i od razu udała się do
Krzyśka. Nie mogła czekać do wieczora, nie zniosła by dręczących ją myśli na
jego temat. Wyciągnęła komórkę i zadzwoniła do niego.
– Znowu się dzisiaj nie spotkamy? To kolejny dzień kiedy się
nie widzimy. Tęsknię za Tobą.
– Ja też, ale kochanie, obiecałem chłopakom, że dzisiaj
pojedziemy na sesję.
– Na jaką sesję? Nic mi o niej nie mówiłeś. Może pojadę z
wami i na coś się przydam?
– Nie. Zanudziłabyś się na śmierć, a poza tym to jest męska
sesja. – odpowiedział zdenerwowany.
– Męska sesja? A jaki jest temat tej sesji?
– Och kochanie, nie męcz mnie. Po prostu jadę z chłopakami w
plener i będziemy fotografować naturę.
– Naturę mówisz. A gdzie dokładnie jedziecie?
– Klaudia, ile razy mam Tobie mówić, jadę z chłopakami za
miasto robić zdjęcia i o nic więcej nie pytaj. Cześć.
– Ale… – nie zdążyła już nic więcej powiedzieć. Słyszała jak
się rozłączył. Podczas rozmowy z nim, ktoś był u jego boku. Tylko kto? Może któryś
z chłopaków.
Zobaczyła,
że jego samochód stał pod domem. „Albo jechał z którymś kolegą… albo jest w
domu.” Zadzwoniła do drzwi, ale nikt nie otwierał, a drzwi były zamknięte, więc
poszła na tył. Przy basenie były szklanki z świeżym sokiem. „Jednak ktoś jest w
domu.” Jego rodzice pracowali, więc to na pewno nie oni, a jego siostra
wyjechała na obóz harcerski, więc kto był w domu? Stała przez dłuższą chwilę
wpatrzona w drzwi. Bała się wejść, nie chciała odkryć prawdy, nie chciała
zobaczyć go z jakąś dziewczyną. „To nie może być prawda. Nie! Kogo są te szklanki?
Co one tu robią?” Jej myśli przerwały śmiechy dochodzące z salonu, zbliżały się
do wejścia. Klaudia chciała uciec, ale nie mogła się ruszyć. Bała się nawet
patrzeć. Głosy były coraz bliżej, serce biło coraz szybciej, lęk ogarnął jej
ciało. Z salonu wyszła wysoka, rudowłosa dziewczyna, która ciągnęła do siebie
chłopaka. Odwróciła się do niej, więc mogła zobaczyć z kim jej chłopak spędza
popołudnie. Dziewczyna jak z okładki. Idealna.
Nie znała jej. Zza jej pleców wyłonił
się chłopak. Nie chciała patrzeć na niego, w duchu modliła się, żeby to nie był
Krzysiek. Śmiał się tak samo głośno jak ona. Cieszyli się jak małe dzieci.
Klaudii napłynęły łzy do oczu. Nawet ona tak się przy nim nie czuła, nie była
taka radosna, nie śmiała się tak, nie tańczyła wokół niego…
– Klaudia, co Ty tutaj robisz? – zaskoczył go jej widok.
– To tak wygląda ta Twoja sesja z kolegami?
– To nie tak jak myślisz. – ruszył w jej kierunku.
– Ciekawe skąd wiesz co ja myślę. – patrzyła na niego z
obrzydzeniem.
– Nie wiem co myślisz, ale…
– Żadne „ale”. Koniec z nami! Ostrzegano mnie przed Tobą, ale
ja głupia nie słuchałam innych. – ruszyła w kierunku uliczki.
– Klaudia, proszę Cię, porozmawiajmy.
– Nie mamy o czym rozmawiać. Widziałam już wszystko. – odwróciła
się do niego i spojrzała mu ostatni raz w oczy. – Dziękuję.
– Klaudia! – próbował ją zatrzymać. Obiegał ją w kółko,
prosząc o wybaczenie i obiecał, że się dla niej zmieni, lecz dziewczyna się nie
ugięła i skierowała się w kierunku domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz