Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

17 lutego 2017

Jestem przy Tobie

6

            Dzisiejszej nocy Klaudia nie mogła zasnąć. Cały czas myślała o Krzyśku. Spełniło się jej najskrytsze marzenie: chłopak, który jej się podobał, zaprosił ją na randkę. Tak! Tej nocy też nie było przy niej Mateusza, ale nie zawracała sobie tym głowy. Teraz to Krzysztof był w jej myślach. „Krzysztof, Krzysiek, Krzysiu… Mój Krzysiu…”. Zasnęła, kiedy dzień zaczął budzić się do życia. Wstała dopiero w południe, więc i tak nie opłacało jej się iść do szkoły. Wzięła szybki prysznic, zjadła obiad, spotkała się z Martą i opowiedziała jej, co i jak. Wracając do domu, zauważyła, że Mateusz stoi po drugiej stronie ulicy. Chciała podejść do niego, ale on ruszył w stronę jeziora. Dziewczyna zaciekawiona jego dziwnym zachowaniem, udała się za nim, aby porozmawiać. Kiedy dotarła na miejsce, nigdzie go nie było. Szła wzdłuż wody, aż go w końcu ujrzała. Siedział na skałach. Klaudia poszła i usiadła obok niego. Chwilę popatrzyła na niego, a następnie skierowała wzrok przed siebie. Choć było już po szesnastej, słońce jeszcze mocno grzało. Ludzie kąpali się, opalali, dzieciaki bawiły się w piasku, budując ogromne zamki. Gdzieś w oddali widziała, jak jakiś mężczyzna spaceruje ze swoim synkiem. Obydwoje wyglądali na bardzo szczęśliwych. W wodzie znajdowała się para. Pryskali się wodą, krzyczeli, śmiali, kochali się. Klaudia patrząc na nich, poczuła dziwny ucisk w żołądku. Nie wiedziała co to jest, zazdrość czy może jakiś lęk przed czymś?


– Idziesz z nim? – przerwał milczenie.


– Tak.


– To już powinnaś iść się stroić. Przecież musisz pięknie wyglądać.


– O co Ci chodzi? Może w końcu mi powiesz?


– Już powiedziałem, wczoraj. Nie podoba mi się i wiem, że będziesz przez niego cierpieć.


– A dlaczego tak sądzisz?


– Po prostu wiem jaki jest i nie jest wart takiej dziewczyny jak Ty.


– Nie znasz go i nie wiesz jaki jest. I nie wiem dlaczego już wydałeś taki wyrok, ale na pewno nie będę cierpieć, tak jak przez Ciebie.


– Przeze mnie cierpiałaś?


– Tak. Straciłam przez Ciebie brata. Teraz nie mam komu się wyżalić, wykrzyczeć, śmiać się i siedzieć w milczeniu. Chodzić nie wiadomo gdzie, poznawać nowe środowisko. A zwłaszcza nie mam komu powiedzieć, że go zarazem nienawidzę i kocham. Nie mam, Ty mi to odebrałeś. A kiedy mam szansę być szczęśliwa, Ty mi mówisz, że chłopak który mi się podoba, nie jest mnie wart. Gówno prawda, Ty nie jesteś mnie wart. I dlatego nie dałam Tobie nigdy szansy, bo wiem, żebyś ją zmarnował. Nie jesteś wart mej miłości, Mateusz. To jest moje życie i mam prawo nim kierować jak mi się chce, więc się w nie wtrącaj.


            Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Dziewczyna nie mogła znieś jego wzroku, więc zabrała swoje rzeczy i odeszła. Idąc wzdłuż plaży, po policzkach poleciały jej łzy. Czy dobrze zrobiła, mówiąc te słowa? Czy może jednak on miał rację i będzie cierpieć po raz kolejny? Może powinna dać mu wtedy szansę i Paweł dalej by żył? Tyle pytań pojawiało się na raz w jej głowie, na które nie umiała odpowiedzieć. Wróciła do domu, wzięła gorącą kąpiel, zrobiła lekki makijaż i ubrała nową, białą sukienkę. Czekała, kiedy Krzysztof po nią przyjedzie. Przez okno widziała Mateusza, który wpatrywał się na nią. Klaudia czuła się dziwnie po tamtych słowach, ale gdyby tego nie zrobiła, dalej dusiłaby je w sobie. Zobaczyła jak Krzysiek podjeżdża pod jej domu, wzięła torebkę i wyszła.


– Cześć, pięknie wyglądasz. – przywitał się z nią i otworzył jej drzwi od samochodu. „Dżentelmen” – pomyślała Klaudia.


– Dziękuję bardzo.


            Zasiadł za kierownicą i ruszyli w kierunku kina. Grali jakąś komedię romantyczną, ale dziewczyna nie mogła się skupić, ponieważ czuła wzrok Mateusza na sobie. Widziała jak ich obserwuje.


– Przepraszam Cię, muszę iść na moment do łazienki.


– Dobrze. – przepuścił ją.


            Umyła dłonie, unosząc głowę, spostrzegła Mateusza w lustrze.


– Możesz przestać mnie śledzić?


– On nie jest Ciebie wart. Skrzywdzi Cię!


– Przestań. Mam Ciebie dość! Zniknij z mojego życia!


– Będziesz żałować.


– Jednego żałuję. Tego, że zostałam opętana przez jakiegoś ducha. Wszyscy myślą, że jestem wariatką i to wszystko przez Ciebie, więc lepiej będzie jeśli to Ty znikniesz z mojego życia, a nie on.


– Nie mów tak. Przecież obydwoje wiemy, że tak nie myślisz. Nie chcesz abym zniknął. – odwróciła się do lustra i nie chciała na niego patrzeć. – Klaudia, spójrz na mnie, proszę.


– Daj mi spokój. Zniknij! Proszę, zniknij. – kolejne łzy spłynęły po jej twarzy. Odwróciła się do lustra i Mateusza już w nim nie było. Poczuła ból w mostku. „Odszedł.”


Otarła łzy i wróciła na salę. Po seansie wybrali się jeszcze na spacer po parku. Rozmawiali o filmie, szkole, wakacjach i zdjęciach, lecz dziewczyna nie mogła się skupić na rozmowie, więc tylko przytakiwała. Czy dobrze zrobiła mówiąc, aby Mateusz dał jej spokój i odszedł?


            Mijały minuty, godziny, dni, a Mateusz się nie pojawił. Choć od czasu do czasu Klaudia myślała o nim, nie zawracała sobie za bardzo tym głowy. Od znajomości z Krzysztofem, przestała go odwiedzać w szpitalu. Teraz to jej chłopak był dla niej najważniejszy. Spędzała z nim całe dnie, jeździli na wycieczki rowerowe, jaki i samochodowe. Od  dwóch miesięcy byli oficjalnie parą. Rodzice zaakceptowali go i cieszyli się bardzo, że córka w końcu jest szczęśliwa przy  jego boku, aż do czasu.


            Krzysztof miał tego dnia po nią przyjechać i wziąć na wycieczkę za miasto, lecz zadzwonił i poinformował ją, że jednak nie może, bo spotkanie z przyjaciółmi okazało się ważniejsze. Już od kilku dni nie spotykali się. „Co się takiego dzieje? Dlaczego mnie unika? Może już nie chce ze mną być?” – pytania nękały jej myśli. Chciała z kimś porozmawiać.


– Cześć Martuś, co robisz?


– Hej, właśnie się pakuję. Popołudniu wyjeżdżam, mówiłam Tobie. A coś się stało?


– Nie, nic takiego. Po prostu chciałam się spotkać i pogadać.


– Przecież miałaś jechać dzisiaj na wycieczkę z Krzyśkiem. Nie jedziecie? – była zaskoczona propozycją spotkania. Wczoraj Klaudia bardzo cieszyła się z dzisiejszej wyprawy.


– Nie. Zadzwonił rano i powiedział, że spotyka się z przyjaciółmi. On mnie chyba unika.


– Nie mów tak. Może coś szykuje?


– Tak, na pewno i od kilku dni się ze mną nie spotyka. Zawsze ma wymówkę, że musi się spotkać z przyjaciółmi, albo pomóc ojcu w garażu, albo jechać z mamą na zakupy, albo coś… Och…


– To nie wiem co się dzieje. Może wieczorem powinnaś iść do niego i z nim porozmawiać?


– Nie wiem czy to jest dobry pomysł.


– Dobry. Idź i pogadaj z nim.


– Pomyślę, a Ty się tam pakuj. Miłej podróży.


– Dzięki i trzymaj się kochana. – posłała buziaka i rozłączyła się.


            Klaudia długo myślała na poradą Marty. „Może jednak powinnam iść do niego i porozmawiać? Tak bardzo teraz chciałabym porozmawiać z Mateuszem. Gdzie jesteś? Proszę wróć do mnie.” Poszła do pokoju wybrać jakąś sukienkę, ale jeszcze przed wskoczyła do łazienki. Przemyła twarz zimną wodą i kiedy ją wycierała, w lustrze ukazał się Mateusz. Zamarła. Nie widziała go od dwóch miesięcy. Przestała go też odwiedzać. Zawsze kiedy chciała iść do niego, słyszała głupi komentarz Krzyśka „Po co pójdziesz do trupa?”. Bolało ją to, bo choć to były niecałe trzy tygodnie spędzone z jego duszą, zżyła się z nim i brakowało go jej. A teraz ponownie go widzi. Czuje radość na jego widok, ale nie dała tego po sobie poznać. Przed dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie. Klaudia chciała coś powiedzieć, ale bała się odezwać. Przypomniała jej się ich ostatnia rozmowa. Jak prosiła go, żeby zniknął z jej życia.


– Witaj Klaudio! – odezwał się pierwszy z tajemniczym uśmiechem.


– Cześć. – odpowiedziała zahipnotyzowana.


– Co się wydarzyło, że tak bardzo mnie potrzebujesz?


– Co?! Nie potrzebuję Cię.


– Jak to nie? Przecież prosiłaś, żebym wrócił do Ciebie. Chodzi o Krzyśka, prawda? Nie wiesz co się dzieje, co masz zrobić? – Klaudia spojrzała na niego. „Skąd on to wszystko wie?” – Na to pytanie też odpowiem. Byłem cały czas przy Tobie. Nie dostrzegałaś mnie, bo byłaś tak zaślepiona urokiem Krzyśka. Wiem wszystko co się działo od czasu kiedy kazałaś mi odejść. Na początku taki kochający,  a teraz, nazwijmy rzecz po imieniu, ma cię głęboko w dupie.


– Nieprawda!


– Prawda. Pamiętasz jak Ci mówiłem, że będziesz przez niego cierpieć? – spojrzał w jej oczy. – Pamiętasz. Właśnie się to zaczyna. Zaczynają Cię nękać myśli typu „Co się dzieje? Może jednak nie chce być z Tobą? Dlaczego Cię unika?” i wiele innych. Krótko Ci powiem. Znudziłaś się mu. Nie dałaś mu tego co powinnaś była zrobić na początku.


– A co niby powinnam takiego zrobić? Wskoczyć mu do łóżka?!


– Trafiłaś w sedno. – usiadł obok niej. – Przez pierwsze dni był taki kochany, to co powiedziałaś było święte, na wszystko się godził, rozpieszczał Cię, robił wszystko, abyś była szczęśliwa.  Ale z czasem to przechodzi, zaczyna się nudzić i koniec.


– Jaki koniec?


– Związku. Już mu się znudziłaś. Na pewno teraz sobie znalazł jakąś lalę i się z nią zabawia. Tobie wcisnął kit, że jedzie z kolegami, a tak naprawdę wali konia jakiejś dziuni.  


– Nieprawda! Coś innego musiało się wydarzyć.


– Nie. Nic innego się nie wydarzyło. Zapytaj jego byłe. One też były na chwilę.


– Na chwilę? To znaczy ile?


– Dwa, trzy tygodnie. Z Tobą chyba najdłużej wytrzymał. Jemu chodzi tylko o jedno.


– Tak jak Tobie.


– Wypraszam sobie!


– No tak. Teraz już taki nie jesteś, bo nie możesz, ale przedtem też tak było. Nawet chyba krócej. Dziewczyna na jedną noc. Krzysiek taki nie jest.


– Jest.


– Nie.


– Tak.


– Udowodnię Tobie, że nie.


– Proszę, zobaczymy. – wyszedł.


            „Palant.” – pomyślała. Podeszła do okna i zobaczyła jak Mateusz udaje się w kierunku szpitala. „A jeśli ma rację, może Krzysiek taki jest. Dlaczego się nie odzywa? Dlaczego mnie unika? Dlaczego jest dla mnie oschły? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Może jednak Mateusz ma rację, może on taki jest? Może…”


Ubrała się i od razu udała się do Krzyśka. Nie mogła czekać do wieczora, nie zniosła by dręczących ją myśli na jego temat. Wyciągnęła komórkę i zadzwoniła do niego.


– Znowu się dzisiaj nie spotkamy? To kolejny dzień kiedy się nie widzimy. Tęsknię za Tobą.


– Ja też, ale kochanie, obiecałem chłopakom, że dzisiaj pojedziemy na sesję.


– Na jaką sesję? Nic mi o niej nie mówiłeś. Może pojadę z wami i na coś się przydam?


– Nie. Zanudziłabyś się na śmierć, a poza tym to jest męska sesja. – odpowiedział zdenerwowany.


– Męska sesja? A jaki jest temat tej sesji?


– Och kochanie, nie męcz mnie. Po prostu jadę z chłopakami w plener i będziemy fotografować naturę.


– Naturę mówisz. A gdzie dokładnie jedziecie?


– Klaudia, ile razy mam Tobie mówić, jadę z chłopakami za miasto robić zdjęcia i o nic więcej nie pytaj. Cześć.


– Ale… – nie zdążyła już nic więcej powiedzieć. Słyszała jak się rozłączył. Podczas rozmowy z nim, ktoś był u jego boku. Tylko kto? Może któryś z chłopaków.


            Zobaczyła, że jego samochód stał pod domem. „Albo jechał z którymś kolegą… albo jest w domu.” Zadzwoniła do drzwi, ale nikt nie otwierał, a drzwi były zamknięte, więc poszła na tył. Przy basenie były szklanki z świeżym sokiem. „Jednak ktoś jest w domu.” Jego rodzice pracowali, więc to na pewno nie oni, a jego siostra wyjechała na obóz harcerski, więc kto był w domu? Stała przez dłuższą chwilę wpatrzona w drzwi. Bała się wejść, nie chciała odkryć prawdy, nie chciała zobaczyć go z jakąś dziewczyną. „To nie może być prawda. Nie! Kogo są te szklanki? Co one tu robią?” Jej myśli przerwały śmiechy dochodzące z salonu, zbliżały się do wejścia. Klaudia chciała uciec, ale nie mogła się ruszyć. Bała się nawet patrzeć. Głosy były coraz bliżej, serce biło coraz szybciej, lęk ogarnął jej ciało. Z salonu wyszła wysoka, rudowłosa dziewczyna, która ciągnęła do siebie chłopaka. Odwróciła się do niej, więc mogła zobaczyć z kim jej chłopak spędza popołudnie. Dziewczyna jak z okładki. Idealna.


Nie znała jej. Zza jej pleców wyłonił się chłopak. Nie chciała patrzeć na niego, w duchu modliła się, żeby to nie był Krzysiek. Śmiał się tak samo głośno jak ona. Cieszyli się jak małe dzieci. Klaudii napłynęły łzy do oczu. Nawet ona tak się przy nim nie czuła, nie była taka radosna, nie śmiała się tak, nie tańczyła wokół niego…


– Klaudia, co Ty tutaj robisz? – zaskoczył go jej widok.


– To tak wygląda ta Twoja sesja z kolegami?


– To nie tak jak myślisz. – ruszył w jej kierunku.


– Ciekawe skąd wiesz co ja myślę. – patrzyła na niego z obrzydzeniem.


– Nie wiem co myślisz, ale…


– Żadne „ale”. Koniec z nami! Ostrzegano mnie przed Tobą, ale ja głupia nie słuchałam innych. – ruszyła w kierunku uliczki.


– Klaudia, proszę Cię, porozmawiajmy.


– Nie mamy o czym rozmawiać. Widziałam już wszystko. – odwróciła się do niego i spojrzała mu ostatni raz w oczy. – Dziękuję.


– Klaudia! – próbował ją zatrzymać. Obiegał ją w kółko, prosząc o wybaczenie i obiecał, że się dla niej zmieni, lecz dziewczyna się nie ugięła i skierowała się w kierunku domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz