Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

1 lutego 2020

Asystentka

42

            Wioletta na widok Oli, zaprosiła ją do kuchni i pokazała pracę kucharzy. Dziewczyna była zachwycona. Pytała każdego jak przyrządzane są potrawy. Poprosiła szefa kuchni, aby pozwolił jej coś ugotować. Kiedy z pasją przygotowywała potrawy, kucharz przyglądał się jej uważnie. Przyrządziła pierś z kurczaka zapiekana z szynką, serem i pomidorami. Udekorowała talerz i podała danie szefowi kuchni. Ukroił kawałek mięsa i żuł go w ciszy. Ola przyglądała się mu i czuła lekkie zdenerwowanie.
– Gratuluję. – podał jej dłoń, którą uścisnęła. – To był wyśmienite. – rzekł z uśmiechem, a ona nie mogła uwierzyć w jego słowa.
– Naprawdę?
– Tak. Było bardzo dobre. Może wprowadzimy to do menu? – zapytał Wiolety.
– Ty tu jesteś szefem.
– Chciałbym, aby twoja wnuczka pracowała u mnie, co ty na to?
– Olu, chcesz pracować w restauracji?

– Jeśli innym pracownikom nie będzie to przeszkadzało. – każdy na nią spojrzał i pokręcili głowami. – Tak! – krzyknęła. – Od zawsze marzyłam, żeby pracować w restauracji.
– Witamy na pokładzie. – szef kuchni jeszcze raz uścisnął jej dłoń. – Mów mi po imieniu. Jestem Gustavo.
– Miło mi, Aleksandra.
– Poznaj pozostałych. To Sergio i Miriam, a to Mario i Evita. – wskazał na nich dłonią, a oni skinęli głowami.
– Miło mi. – uśmiechnęła się do nich.
– Jeśli będziesz potrzebowała pomocy, oni ci jej udzielą.
– Dobrze.
– Pracę zaczynamy od siódmej i kończymy o dwudziestej drugiej. Są dwie zmiany. Akurat dzisiaj się złożyło, że są wszyscy. Ustalimy grafik, który będzie tobie odpowiadał.
– Mogę pracować tak jak inni. Bez problemu.
– Musisz mieć trochę czasu dla siebie, więc ustalimy w których godzinach będziesz pracować.
– Dobrze.
– To przyjdź do mnie popołudniu, bo teraz muszę jechać do centrum po zakupy.
– Mogę jechać z panem? – zapytała.
– Miałaś mi mówić po imieniu.
– Przepraszam. Gustavo, mogę jechać z tobą na zakupy?
– Oczywiście. Załóż tylko buty. – spojrzeli na kapcie, które miała na nogach.
– Dobrze. – zaśmiała się.
– Będę czekać koło auta.
– Za chwilę będę. – pobiegła do pokoju.
            Czekała obok samochodu na kucharza. Alex zauważył chodzącą dziewczynę w jedną i drugą stronę. Postanowił zajść ją od tyłu.
– Aaa! Co robisz? – wpadła w jego ramiona. Próbowała go odepchnąć od siebie.
– W końcu mi się udało. – uśmiechnął się szeroko, patrząc na jej usta.
– Puść!
– Daj mi się nacieszyć tą chwilą, proszę. – spojrzał w jej oczy błagalnie.
– Nie!
– Ale uparta jesteś.
– Jestem i nie zmienię się.
– Szkoda. Pójdziemy dziś na tańce?
– Co?! – skrzywiła się.
– Nie lubisz tańczyć?
– Lubię, ale nie z tobą.
– Przecież nie jestem aż takim złym tancerzem.
– Puść mnie! – odepchnęła go.
– Aleksandro, proszę, pójdź ze mną na tańce do World of Dance. – uklęknął przed nią i wyciągnął dłoń.
– Wstań. – wysyczała przez zęby.
– Jak się tylko zgodzisz.
– Lepiej się zgódź. – usłyszała dobiegający głos szefa. – On nie wstanie. Będzie tak długo klęczał, aż powiesz tak.
– Nie.
– To będę tu czekał na ciebie całą wieczność.
– To sobie czekaj. Jedziemy? – zapytała Gustava.
– Tak. Na pewno nie chcesz iść na tańce?
– Gdybyś to ty mnie zaprosił, od razu bym się zgodziła.
– Gdybym był wolny.
– Weź ze sobą żonę. Poznam ją z miłą chęcią.
– To jest dobry pomysł. – uśmiechnął się do niej.
– Wiem.
– Ekhem. – krząknął Alex. – Może zabierzecie mnie ze sobą? – Ola spojrzała na niego z niechęcią.
– Zgódź się. – szepnął mężczyzna i wsiadł do auta.
– O dwudziestej czekaj koło recepcji.
– Będę. – uśmiechnął się szeroko.
            Gustavo odpalił silnik i odjechali. Ola zauważyła, że chłopaka machał im na pożegnanie. Mężczyzna zobaczył złość dziewczyny i zaśmiała się, za to ona spojrzała na niego lodowato i obserwowała widoki miasta podczas jazdy.
            Dotarli do centrum i kucharz oprowadził ją po targu, opowiadając o sprzedawcach, którzy na siłę chcieli sprzedać swoje produkty i o tych, którzy mieli najlepsze, wysokiej klasy towar. Tłumaczył jej jakich użyć przypraw do swoich potraw. Zaprowadził ją również do sklepu z winami. Poprosił swojego znajomego, aby otworzył kilka win i dał do spróbowania dziewczynie. Gustavo poprosił Olę, aby zasmakowała i wyraziła swoją opinię. Na początku kobieta nic nie mówił, ale po wypiciu kilku lampek, oceniła napoje, bawiąc się przy tym bardzo dobrze. Mężczyzna zauważył, że ma ona słabą głowę i próbował odciągnąć ją od alkoholu. Ola poprosiła, aby kupił czerwone wino, które najbardziej jej smakowało, a wtedy pojedzie z nim do domu.
– Jestem dobrą aktorką, prawda? – rzekła, kiedy wsiedli do środka.
– Co?! Cały czas udawałaś pijaną? – był zaskoczony jej wyznaniem.
– Yhym… – przygryzła wargę i uśmiechnęła się słodko.
– Och… Aleksandro.
– No co? Mam dobry humor, ale nie jestem pijana.
– To dobrze, bo dostałbym reprymendę od twojej babci, że cię zabrałem do centrum i upiłem.
– Tak? – spojrzała na niego z zaciekawieniem.
– Nawet tego nie próbuj.
– Nie?
– Aleksandra.
– Ola. – poprawiła go.
– Ola to po hiszpańsku cześć.
– To będziesz mnie witał, ola Ola. – zaśmiała się.
– Dobrze, Ola. Ale dziwnie. – zaśmiał się. – Mieszanka hiszpańskiego z polskim.
– Mogę cię nauczyć.
– Nie, nie. Wystarczy, że nauczyłem się angielskiego.
– Władasz nim świetnie.
– To zasługa mojej żony. Jest nauczycielką w podstawówce.
– O! Macie dzieci?
– Niestety, ale nie. – na jego twarzy pojawił się smutek.
– Rozumiem. – poklepała go po ramieniu.
– Jesteśmy szczęśliwi ze sobą. – spojrzał na nią z uśmiechem.
– Najważniejsze jest, żeby się nie poddawać.
– Lekarze mówią, że jest szansa, ale…
– Nie możesz tracić nadziei. Przecież jesteście młodzi.
– No już nie tacy młodzi. Ja mam czterdzieści trzy, a żona trzydzieści dziewięć.
– Pozostaje jeszcze adopcja.
– Miranda nie chce. Już woli pozostać bezdzietna niż wychowywać obce dziecko.
– Każde dziecko potrzebuje rodziny, miłości, szczęścia. Nie ważne czy ma nasze geny czy nie. Dziecko to dziecko. Każdy z nas potrzebuje bliskości drugiej osoby.
– To prawda.
– Porozmawiaj jeszcze raz o tej adopcji z żoną. Może jednak się zgodzi.
– Wątpię, ale spróbować mogę.
            Dotarli do pensjonatu późnym popołudniem. W drzwiach czekała na nich Wioletta ze swoją przyjaciółką. Pomogły wyciągnąć i zanieść zakupy do restauracji. Właścicielka zauważyła, że jej wnuczka piła, więc wzięła na słowo kucharza i wypytała go dokładnie co robili w centrum. Mężczyzna wytłumaczył jej wszystko. Kobieta przyglądała się mu z przymrużonym wzrokiem.
– To wieczorem spotkamy się na tańcach? – Ola podeszła do nich.
– Tak. – odpowiedział jej z uśmiechem.
– Czy ja o czymś nie wiem? – wtrąciła się babcia.
– Idę z Gustavem i jego żoną na tańce do World of Dance.
– I z Alexem. – dodał mężczyzna.
– No, z nim też. – skrzywiła się. – Może pójdziesz z nami? – zaproponowała kobiecie.
– Mam pensjonat na głowie i nie mogę.
– Jest ciocia Beata. Przez jeden wieczór nic się nie stanie. – No babciu, zgódź się.
– To świetny pomysł. Mogłabyś się w końcu wyluzować. – zaśmiał się Gustavo.
– A nie jestem wyluzowana? – zapytała z ciekawością.
– Ostatniego czasu nie.
– No babciu, nie daj się prosić. – zaczęła skakać przy niej, trzymając ją za rękę.
– Wioleta, zgódź się. – krzyknęła Beata.
– Widzisz. – rzekła Ola.
– No dobrze. Pójdę. – przewróciła oczami.
– Dziękuję. – pocałowała ją w policzek i uciekła do swojego pokoju.
            Aleksandra poszła wziąć kąpiel. W szafie szukała sukienki, ale nic jej się nie podobało, więc ubrała długą, kremową spódnicę i beżową bluzkę na szerokich ramiączkach oraz baleriny. Zwinęła włosy w kok i zrobiła delikatny makijaż.
            Wioletta również zastanawiała się co włożyć na siebie. Przeglądała swoją szafę, wyciągając każdą rzecz i przykładała do siebie. W końcu wybrała sukienkę w kwiaty. Założyła jasne buty na niskim korku, ułożyła włosy i pomalowała usta brzoskwiniową pomadką.
            Obydwie wyszły do holu pensjonatu, przyglądając się sobie z uśmiechem. Beata była zaskoczona widokiem przyjaciółki, aż musiała zagwizdać, co rozbawiło kobiety. Do środka wszedł Alex i zrobił to samo co współwłaścicielka, podchodząc z otwartymi ramionami do Wiolety i całując ją w oba policzki. Pochwalił jej wygląd, a ta zatrzymała go ruchem ręki, aby nie podchodził do niej, ale on ją zignorował, chwycił za rękę, przyciągnął do siebie i wygiął w drugą stronę, patrząc jej głęboko w oczy.
– Twoja babcia tobie nie dorówna. Wyglądasz cudownie. Mam nadzieję, że tej nocy będziesz moja. – wyszeptał jej do ucha, a ta spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami. – Na parkiecie, oczywiście. – uśmiechnął się łobuzersko i puścił oczko do jej babci.
            Kobiety były zaskoczone zachowaniem młodego ogrodnika, a zwłaszcza Wioleta. Nie chciała, aby chłopak podrywał jej wnuczkę. Znała go od dłuższego czasu i wiedziała do czego jest zdolny. Postanowiła chronić Olę przed nim.
            Alex wziął obydwie panie pod rękę i razem z nimi udał się do lokalu, gdzie czekali na nich Gustavo wraz ze swoją żoną. Wszyscy zajęli stolik obok sceny i zamówili drinki. Rozmawiali o różnych tematach, kiedy chłopak usłyszał rytmiczną piosenkę, postanowił wyciągnąć dziewczynę na parkiet. Nie chciała robić zamieszania, więc zgodziła się. Wioleta spojrzała na niego poważnie, ale ten ją zignorował.
            Chłopak przysunął Olę blisko siebie, obejmując ją mocno w talii. Dziewczyna chciała go odsunąć, ale on jeszcze mocniej ją przycisnął. Na początku tańczyli do wolnej piosenki. Ola łapała powietrze i zatrzymywała je na chwilę, bo perfumy Alexa nie pozwalały jej normalnie oddychać. Zauważył jej dyskomfort i spojrzał na nią.
– Co ci jest? – zapytał.
– Nie masz innych perfum?
– Dlaczego?
– Duszę się. Są tak mocne, że oddychać nie mogę.
– To dlatego nie lubisz ze mną tańczyć? – zaśmiał się.
– Jest wiele powodów, a perfumy to jeden z nich. – spojrzała na niego lodowato.
– Uśmiechnij się do mnie. – poprosił ją.
– Nie.
– Oluś. – wyszeptał do ucha.
– Nie nazywaj mnie tak.
– Przecież to piękne zdrobnienie.
– Ale nie dla mnie.
– Dobrze, Oleńko. Nie będę cię tak nazywał. – dziewczyna przewróciła oczami, wzięła głęboki oddech i kichnęła.
– Na zdrowie.
– Co to za perfumy? Ile pieprzu one mają w sobie?
– Nie znam składu, ale innym dziewczynom się podoba i nie narzekają na nie.
– Ja nie jestem inną dziewczyną.
– To prawda. Jesteś wyjątkowa. – wymruczał.
– Jestem. – uśmiechnęła się do niego złośliwie.
– Jesteś piękna. – patrzył w jej oczy, poprawiając opadający kosmyk włosów.
– Jestem.
– Jesteś słodka. – spojrzała na niego podejrzliwie.
– Jestem.
– Jesteś jedyna w swoim rodzaju.
– Jestem.
– Jesteś seksowna.
– Jestem, a ty tego mojego seksapilu nigdy nie poznasz.
– Zobaczymy jeszcze. – uśmiechnął się tajemniczo, a ona spojrzała na niego lodowato.
– Odbijany! – młody Hiszpan odciągnął Olę od Alexa.
            Kiedy zobaczyła z jakim przystojnym mężczyzną tańczy, na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zaczęła się głośno śmiać, kiedy ten obracał ją we wszystkie strony. Czuła się fantastycznie w ramionach innego mężczyzny. Kątem oka zauważyła, że Alex przygląda się.
Nigdy nie będę twoja. Jestem Patryka i tylko do niego należę.
            W wejściu do lokalu stał mężczyzna, z rękoma w kieszeni i przyglądał się tańczącej Oli. Dziewczyna oniemiała i przestała się poruszać. Jej partner pytał, dlaczego nie tańczy, ale ta mu nic nie odpowiedziała. Zaczęła iść powolnym krokiem ku niemu.
– Patryk… – szepnęła.
            Mężczyzna odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia. Ola rzuciła się biegiem za nim, a za nią Alex. Próbował ją zatrzymać, ale wyrwała się mu. Mężczyzna szedł pod rękę z kobietą.
– Patryk. – powiedziała głośno. Odwrócił się i spojrzał na nią. W jej oczach pojawiły się łzy. – Przepraszam, pomyliłam pana z kimś.
– Nic się nie stało. – uśmiechnął się czule i odszedł ze swoją partnerka.
            Aleksandra stała i patrzyła na odchodzące sylwetki. Po jej twarzy spływały łzy. Alex podbiegł do niej, ale ona nie chciała z nim rozmawiać. Próbowała go ominąć i odejść, lecz ten nie pozwalał jej na to. Spojrzała na niego z goryczą. Odwróciła się i pobiegła na plażę, krzycząc, aby zostawił ją w spokoju. Z lokalu wybiegła jej babcia i chciała pobiec za nią, lecz chłopak ją zatrzymał. Kobieta bała się o wnuczkę. Modliła się w duchu, aby sobie nic nie zrobiła. Alex zabrał ją z powrotem do środka, ale ta pożegnała się ze znajomymi i udała się do pensjonatu.
            Ola zatrzymała się przy wodzie. Zaczęła kopać piasek, krzycząc:
– Dlaczego?! Dlaczego?! Amando, przeklinam cię! – uklęknęła i skuliła. – Dlaczego ja? Czemu nie mogę być szczęśliwa? – usiadła i patrzyła na wodę, jak fale przypływają i odpływają. – Co ze mną jest nie tak? Przecież nikomu nic nie zrobiłam. – jeszcze bardziej się rozpłakała.
– Proszę. – usłyszała męski głos, który wypowiedział słowo po polsku. Zaskoczona, zobaczyła nad swoja głową chusteczkę i przeniosła wzrok wyżej. – Niech pani nie płacze. Nie do twarzy pani z łzami – rzekł mężczyzna, którego Ola pomyliła z ukochanym.
– Dziękuję. – wyszeptała.
– Mogę się dosiąść? – zapytał.
– Jeśli pan tego chce, to proszę. – wskazała miejsce obok. Siedzieli długą chwilę w milczeniu, wpatrując się w wodę.
– Przepraszam za moją ciekawość, ale z kim mnie pani pomyliła? – zapytał, przerywając ciszę.
– Z bardzo ważną dla mnie osobą.
– Ukochany?
– Myślałam, że przyjechał tu… Po mnie, ale myliłam się.
– Przepraszam, że nim nie byłem. – uśmiechnął się.
– Nie ma pan za co przepraszać. Dlaczego pan tu przyszedł?
– Moja żona zmartwiła się pani stanem i chciała, abym dowiedział co się stało. Przepraszamy za naszą ciekawość, nie powinniśmy…
– Już dobrze. Nic się nie stało. – doprowadziła się do porządnego stanu.
– Niekiedy warto jest pogadać z kimś obcym.
– Będzie miał dziecko z inną. – rzekła po dłuższym milczeniu, a on spojrzał na nią zaskoczony. – Dlatego tu przyjechałam, aby o nim zapomnieć. A pana co tu sprowadza?
– Moja żona ma raka szyjki macicy. Przeszła wiele chemii, ale lekarze nie dają jej już szans. Bardzo chciała zwiedzić Hiszpanię, więc postanowiłem ją tu zabrać. – rzekł z czułością.
– Musi pan ją bardzo kochać.
– Nie wiem co zrobię jak jej zabraknie.
– Będzie pan żył dalej, a pańska żona będzie przy panu. Może nie ciałem, ale duchem na pewno. Nie może pan się załamać. Jest pan jeszcze młody. Na pewno żona chciałaby, aby pan ułożył sobie życie na nowo.
– Powtarza to, od kiedy dowiedziała się, że nie ma szansy.
– Chce, aby był pan szczęśliwy.
– Nie wiem czy znajdę to szczęście, które teraz mam.
– Nie może się pan poddawać.
– Wiem. Muszę walczyć do końca.
– Lepiej by brzmiało, jakby pan zamienił muszę na będę.
– Będę walczył do końca. – poprawił, a Ola uśmiechnęła się.
– Ma pani bardzo ładny uśmiech.
– Dziękuję. – zaczerwieniła się.
– Przepraszam, ale muszę iść. Zostawiłem żonę samą.
– Ja też muszę wrócić do pensjonatu. – obydwoje wstali i stanęli naprzeciwko siebie.
– Niech mi pani wybaczy, że się nie przedstawiłem. Jestem Patryk. – wyciągnął dłoń.
– Ola. – szepnęła, nie mogąc uwierzyć w to co usłyszała.
– Kiedy zawołała mnie pani po imieniu, myślałem, że czegoś zapomniałem. – zaśmiał się.
– Nie wiedziałam.
– Życzę, aby pani ułożyła sobie życie na nowo.
– Również tego panu życzę. Niech się pan nie załamuje.
– Postaram się.
– Trzymam za pana kciuki.
– Dziękuję. Dobranoc.
            Chwilę stała jeszcze na plaży i udała się do pensjonatu. Przechodziła obok lokalu, w którym się bawiła. Zauważyła jak Alex tańczy z jakąś dziewczyną, błądząc rękoma po jej ciele. Ola pokręciła głową, śmiejąc się z tego. Wolnym krokiem ruszyła w kierunku pensjonatu. Mijała zakochane pary. Poczuła kolejne ukłucie bólu oraz kolejny przypływ wspomnień. Brakowało jej czułości, rozmowy o niczym, droczenia się. Tęsknota za Patrykiem zabijała ją od wewnątrz, a myśl o jego ślubie, doprowadzała ją do szału.
            Wioletta, widząc nadchodzącą wnuczkę, wyszła z restauracji, aby ją przywitać. Ola zauważyła babcię i lekko się uśmiechnęła. Chciała pójść do pokoju, ale kobieta zatrzymała ją i zaprosiła na lampkę wina. Dziewczyna wahała się, ale w końcu zgodziła się za jej namową. Usiadły przy stoliku. Wioleta nalała Oli napój do kieliszka i sączyły w ciszy.
– Dlaczego tak wcześnie wyszłaś? – babcia przerwała milczenie.
– Głowa mnie rozbolała.
– Głowa? – spojrzała na nią z zaciekawieniem.
– Babciu, proszę.
– Co się stało? Alex coś ci zrobił?
– Nie.
– To co jest?
– Babciu…
– Aleksandro, widzę, że coś jest nie tak. – dziewczyna spojrzała z zaskoczeniem na nią, bo kobieta zawsze zwracała się do niej pełnym imieniem tylko wtedy, kiedy była zła. Wiedziała, że one nie odpuści. – Powiesz mi, co się stało?
– Podczas tańca, zobaczyłam mężczyznę bardzo podobnego do Patryka i wybiegłam za nim.
– Ale jak to?
– Jednak to nie był on. – zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. – Najlepsze jest to, że ten mężczyzna był nie tylko podobny do Patryka, ale jeszcze miał tak samo na imię.
– Co?
– To był jakiś zbieg okoliczności.
– I to jaki… – Wioleta nie mogła uwierzyć w słowa wnuczki.
– Jest nieszczęśliwy.
– Dlaczego?
– Jego żona ma raka szyjki macicy i lekarze nie dają jej już szans.
– Przykro mi. Życie jest okrutne.
– To prawda.
            Obydwie patrzyły przed siebie i milczały, popijając wino. Aleksandrze było żal poznanego mężczyzny. Chciała się z nim jeszcze raz spotkać, ale od razu wybiła sobie tę myśl z głowy. Porównywałaby go do Patryka. Choć przy Alexie robiła dokładnie to samo. Zaśmiała się, wyrywając z rozmyślań swoją babcię. Ta spojrzała na nią zdziwiona i sama zaczęła się śmiać. Kobiety dopiły butelkę wina i otworzyły kolejną.
– Babciu?
– Tak?
– Będziesz ze mną szczera?
– Co to za pytanie? Zawsze jestem z tobą szczera.
– Na pewno? – spojrzała na nią podejrzliwie.
– Tak.
– Kochałaś dziadka? I nie mów, że tak, bo na pewno tak nie było.
– Właśnie odpowiedziałaś sobie na pytanie.
– To dlaczego z nim byłaś? Mogłaś przecież wziąć rozwód.
– Ale jakbym to wyglądało? W tamtych czasach nie przystoiło się rozwodzić. Ludzie gadaliby co, jak, dlaczego…
– A myślałaś chociaż o rozwodzie? – przerwała jej.
– Nie raz, ale było to nierealne. Byłam z twoim dziadkiem z obowiązku, a potem z przyzwyczajenia.
– Myślisz, że mama też jest z ojcem z przyzwyczajenia?
– Tu bym się porządnie zastanowiła.
– Dlaczego?
– Anna przed poznaniem Grześka, podkochiwała się w twoim ojcu, ale nie przyznała się nigdy do tego. Był wtedy bardzo przystojnym chłopakiem. – uśmiechnęła się tajemniczo.
– Gdybyś była młodsza…
– Nie. – pokręciła głową. – Jan na początku wydawał się normalnym chłopakiem, ale po wejściu w interesy z twoim dziadkiem bardzo się zmienił. Pieniądze były najważniejsze. Dobrze, że nie popełniłaś naszego błędu.
– Czyli mama czuła coś do taty.
– Yhym… Od czasu do czasu wymieniali kilka zdań między sobą, z czego Ania była cała w skowronkach, bo Janek z nią rozmawiał. – zaśmiała się, przypominając sobie różne sytuacje z nimi związane. – Była szczęśliwa, gdyby nie pojawił się ten Ornatowski. To przez niego wszystko się popsuło. Ania po rozstaniu z nim bardzo cierpiała. Tak samo jak ty po Patryku.
– Nie musisz mi to wypominać.
– Przepraszam, ale widzę w tobie moją Anulkę, która przez wiele nocy wylewała swoje łzy.
– To chyba u nas rodzinne.
– Chyba tak. – zaśmiała się.
            Wioleta przyniosła album ze zdjęciami i opowiadała jej o osobach, które były na nich i o sytuacjach, w których się znajdowali. Śmiały się na cały głos, co spowodowało przyjście Beaty i skontrolowanie ich. Była w szoku, widząc trzy puste butelki od wina i stan kobiet. Przerwała im obradowanie nad przeszłością i kazała iść każdej spać. Na początku opierały się i chciały, aby współwłaścicielka dołączyła się do nich. Te po dłuższych negocjacjach, zgodziły się i poszły do pomieszczeń, a Beata zamknęła restaurację.
            Ola rozebrała się, położyła do łóżka i wpatrywała się w sufit. Ciągle się śmiała przypominając sobie wydarzenia ze swojego życia. Chciała napisać do przyjaciółki SMS–a, aby z nią porozmawiała przez skype’a ale kiedy zobaczyła późną godzinę, zrezygnowała.
– Na pewno śpi. Jutro zadzwonię i opowiem jej o Patryku. Nie uwierzy mi. Muszę sobie ustawić budzić, bo jutro do pracy idę. – mówiła sama do siebie, przeglądając pliki telefonu. – Pierwszy dzień pracy. Ale będę miała kaca. Ooo ja! Muszę się porządnie wyspać. – odłożyła komórkę, przewróciła się na bok i zasnęła.
Budzik dzwonił i dzwonił, a Aleksandra przewróciła się na bok i spała dalej. Wioleta zauważyła, że wnuczka nie stawiła się w restauracji na daną godzinę. Gustavo śmiał się z niej, że przeholowała z alkoholem. Właścicielce jednak nie było do śmiechu, bo dwóm pracownikom dała wolne, a Ola miała pomóc innym w kuchni. Poszła do jej pokoju i pukała długi czas, ale nikt się nie odzywał, więc postanowiła wejść do środka. Zobaczyła śpiącą dziewczynę i usłyszała jak jej budzik po raz kolejny dzwonił. Uśmiechnęła się pod nosem. Chciała ją zostawić, ale nie mogła ulec. Od poprzedniego dnia, nie jest tylko jej wnuczką, ale też pracownikiem i musiała traktować ją tak samo jak innych.
– Za chwilę wstanę. – Ola powiedziała zaspanym głosem.
– Teraz.
– Yhym…
– Ola, praca na ciebie czeka.
– Tak…
– Goście czekają na śniadanie.
– Co?! – otworzyła szeroko oczy i zerwała się z łóżka. – Za chwilę będę gotowa.
            Szybko się doprowadziła się do ładu i pobiegła do restauracji. Mieszkańcy pensjonatu siedzieli przy stolikach i rozmawiali ze sobą. Ominęła stoły i weszła do kuchni. Gustavo śmiał się z niej, że tak dobrze się bawiła wczorajszej nocy.
– Zabawa była przednia, zwłaszcza z babcią. – mężczyzna spojrzał na wchodzącą kobietę.
– Coś się stało? – zapytała.
– Dlaczego nie dałaś odespać dziewczynie? Upiłaś ją trzema butelkami wina. – wskazał na nie. – A teraz na kacu ma pracować?
– Nic jej nie będzie, jak to wypije. – podała jej szklankę z kawą.
– Nie lubię mocnej.
– Ona nie jest mocna. Ma w środku jajko.
– Co? – skrzywiła się. – Bleee…
– Nie marudź, tylko pij do dna. Zatkaj tylko nos.
– Mam to połknąć?
– Przeleci, nawet nie poczujesz. – poklepała ją po ramieniu.
– Przeleci? Babciu, ja nie chcę tego. Dobrze się przecież czuję.
– Pij. Nic ci nie będzie. – przybliżyła kubek do jej twarzy. – Zatkaj nos.
            Dziewczyna ją posłuchała i wypiła duszkiem kawę, połykając jajko. Skrzywiła się jeszcze bardziej. Odłożyła kubek i zabrała się do pracy. Na początku pracowała powoli, ale z minuty na minutę szło jej coraz sprawniej. Dekorowała talerze i wyniosła je do baru, aby kelnerzy podawali je gościom. Kiedy Ola wyniosła swoje ostatnie dania przed swoją przerwą, zauważyła znajomą sylwetkę.
– Patryk. – szepnęła.
– Kto? – Wioleta stanęła obok niej i zobaczyła jej zaskoczoną minę. – Kochanie, co się stało?
– Ten mężczyzna, co siedzi przy stoliku obok okna. – wskazała głową na niego.
– To co z nim?
– Jest bardzo podobny do Patryka.
– Przystojny.
– Yhym…
– To jego żona?
– Na to wygląda. – zobaczyły jak trzymał ją za dłoń i całuje od czasu do czasu.
– Patryk też tak robił? – spojrzała na wnuczkę.
– Tak. Zazwyczaj całował wnętrze. – pokazała na swoją dłoń.
– Musiał cię bardzo kochać. – chwyciła za nią.
– Ja nadal go kocham. Próbuję zapomnieć, ale sama widzisz.
– Potrzebujesz czasu.
– Ile? No ile? – w jej oczach pojawiły się łzy.
– Spokojnie. To minie, ale musisz być cierpliwa. – przytuliła ją do siebie.
– Dziewczyny, co jest? Przytulacie się na oczach wszystkich gości. Co oni sobie pomyślą? – Beata podeszła do baru.
– Niech myślą co chcą. Pocieszam swoją wnuczkę i mam gdzieś ich komentarze. – odpowiedziała swojej przyjaciółce.
– Co się stało? To przez tego faceta, który cię zranił?
– Tam siedzi bardzo podobny do niego. – wskazała stolik.
– Przystojny. – odpowiedziała Beata.
– Nie patrz na niego. – nakazała jej kobieta.
– Zrobię mu zdjęcie. – rzekła Ola.
– Co?! – obydwie kobiety spojrzały na nią zaskoczone.
– Wyślę Dagmarze. Nie uwierzy jak będę o tym opowiadać, muszę mieć dowód. Babciu, ustaw się tak, że niby robię tobie, ale zrobię jemu.
– To nie jest dobry pomysł. – rzekła Beata.
– Wiem, że nie, ale oni mi nie uwierzą.
– To nie mów.
– Ciociu, jak zdaję im relację, to ze wszystkiego. Niczego przed nimi nie ukrywam. To moim przyjaciele. Stań tu. – wskazała Wiolecie miejsce i ustawiła telefon tak, że było widać twarz Patryka. Zadowolona, pokazał kobietom zdjęcie mężczyzny i swojego ukochanego.
– Co robicie? – dołączył do nich zaciekawiony Alex.
– Nie twój interes. – odpowiedziała dziewczyna, a kobiety spojrzały zaskoczone na nich.
– Też chcę zobaczyć te zdjęcia.
– Nie ma co oglądać.
– Na pewno są ciekawe.
– Ciekawe dla mnie, nudne dla ciebie. – zabrała kolejne zamówienia, które kelnerzy przynieśli i weszła do kuchni.
            Przygotowała kolejne dania, z których szef był bardzo zadowolony. W południe ruch w restauracji zmniejszył się, więc Ola postanowiła zrobić sobie długą przerwę i wyjść do ogrodu. Poszła usiąść na swoją ławeczkę, lekko huśtając się. Zamknęła oczy i wyrównała swój oddech.
– Można się dosiąść? – zapytał ją mężczyzna.
– Tak. – szepnęła. Ola znowu była zaskoczona widokiem Patryka.
– Pracuje tu pani?
– Pracuję, mieszkam, odpoczywam. Jestem wnuczką właścicielki.
– No proszę. To później będzie pani prowadziła ten pensjonat?
– Nie wiem. – zaśmiała się. – Nie wybiegam aż tak w przyszłość.
– Bo nie wiadomo co nas czeka jutro.
– Właśnie. – wymienili ze sobą uśmiech. – A jak się czuje pańska żona?
– Z dnia na dzień jej stan się pogarsza, ale nie okazuje tego. Teraz poszła zrobić sobie drzemkę, aby później mieć siły na zwiedzanie.
– Jak długo państwo pozostaną w Barcelonie?
– Może dwa, trzy dni. Nie wiem czy stan żony na to pozwoli, abyśmy zostali dłużej w Hiszpanii.
– A zwiedzili już państwo cały kraj?
– Najważniejsze miejsca, które chciała zobaczyć żona.
– Ale chcielibyście zostać dłużej. – Ola uśmiechnęła się do niego, a on patrzył na nią czule.
– Chciałbym. – spojrzał na plac zabaw. Dziewczyna również spojrzała na to miejsce. – Nie zdążyliśmy stworzyć pełnej rodziny, a tak bardzo pragnęliśmy mieć dziecko. Dziewczynkę. – zaśmiał się. – Rozpieszczałbym ją. Byłaby moim oczkiem w głowie, ale niestety…
– Niech pan tak nie mówi. Będzie miał pan jeszcze dzieci.
– Ale nie z nią.
– Pańska żona będzie nad panem czuwać.
– Ciągle mi to powtarza. Ciągle…
– Powinien pan uwierzyć w te słowa.
– Nie potrafię.
– Na początku będzie ciężko, ale z czasem wróci pan do normalnego życia.
– Tak pani myśli?
– Tak. – uśmiechnęła się i chwyciła go za dłoń. – Myślę, że pan ułoży sobie życie i będzie szczęśliwy. Urodzi się panu śliczna dziewczynka. – zaśmiali się.
– Dziękuję.
– Za co? – zdziwiła się.
– Za rozmowę i za słowa wsparcia.
– Niekiedy warto jest porozmawiać z drugą osobą.
– To prawda. Pójdę już. Zobaczę co u mojej ukochanej.
– Do zobaczenia.
            Wstał i odszedł. Ola uśmiechnęła się do siebie. Zauważyła różnicę między jednym Patrykiem a drugim. Jej ukochany od zawsze był poważny i traktował ludzi urzędowo, a poznany mężczyzna, był bardzo miły i pogodny, otwarty na ludzi. Podobał się Oli, ale czuła, że nie mogłaby z nim być. Wybiła sobie wszystkie myśli związane z gościem pensjonatu i wróciła do pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz