Wioletta na
widok Oli, zaprosiła ją do kuchni i pokazała pracę kucharzy. Dziewczyna była
zachwycona. Pytała każdego jak przyrządzane są potrawy. Poprosiła szefa kuchni,
aby pozwolił jej coś ugotować. Kiedy z pasją przygotowywała potrawy, kucharz
przyglądał się jej uważnie. Przyrządziła pierś z kurczaka zapiekana z szynką,
serem i pomidorami. Udekorowała talerz i podała danie szefowi kuchni. Ukroił
kawałek mięsa i żuł go w ciszy. Ola przyglądała się mu i czuła lekkie
zdenerwowanie.
– Gratuluję. – podał jej dłoń, którą
uścisnęła. – To był wyśmienite. – rzekł z uśmiechem, a ona nie mogła uwierzyć w
jego słowa.
– Naprawdę?
– Tak. Było bardzo dobre. Może
wprowadzimy to do menu? – zapytał Wiolety.
– Ty tu jesteś szefem.
– Chciałbym, aby twoja wnuczka
pracowała u mnie, co ty na to?
– Olu, chcesz pracować w restauracji?
– Jeśli innym pracownikom nie będzie
to przeszkadzało. – każdy na nią spojrzał i pokręcili głowami. – Tak! –
krzyknęła. – Od zawsze marzyłam, żeby pracować w restauracji.
– Witamy na pokładzie. – szef kuchni
jeszcze raz uścisnął jej dłoń. – Mów mi po imieniu. Jestem Gustavo.
– Miło mi, Aleksandra.
– Poznaj pozostałych. To Sergio i
Miriam, a to Mario i Evita. – wskazał na nich dłonią, a oni skinęli głowami.
– Miło mi. – uśmiechnęła się do nich.
– Jeśli będziesz potrzebowała pomocy,
oni ci jej udzielą.
– Dobrze.
– Pracę zaczynamy od siódmej i
kończymy o dwudziestej drugiej. Są dwie zmiany. Akurat dzisiaj się złożyło, że
są wszyscy. Ustalimy grafik, który będzie tobie odpowiadał.
– Mogę pracować tak jak inni. Bez
problemu.
– Musisz mieć trochę czasu dla
siebie, więc ustalimy w których godzinach będziesz pracować.
– Dobrze.
– To przyjdź do mnie popołudniu, bo
teraz muszę jechać do centrum po zakupy.
– Mogę jechać z panem? – zapytała.
– Miałaś mi mówić po imieniu.
– Przepraszam. Gustavo, mogę jechać z
tobą na zakupy?
– Oczywiście. Załóż tylko buty. –
spojrzeli na kapcie, które miała na nogach.
– Dobrze. – zaśmiała się.
– Będę czekać koło auta.
– Za chwilę będę. – pobiegła do
pokoju.
Czekała obok
samochodu na kucharza. Alex zauważył chodzącą dziewczynę w jedną i drugą
stronę. Postanowił zajść ją od tyłu.
– Aaa! Co robisz? – wpadła w jego
ramiona. Próbowała go odepchnąć od siebie.
– W końcu mi się udało. – uśmiechnął
się szeroko, patrząc na jej usta.
– Puść!
– Daj mi się nacieszyć tą chwilą,
proszę. – spojrzał w jej oczy błagalnie.
– Nie!
– Ale uparta jesteś.
– Jestem i nie zmienię się.
– Szkoda. Pójdziemy dziś na tańce?
– Co?! – skrzywiła się.
– Nie lubisz tańczyć?
– Lubię, ale nie z tobą.
– Przecież nie jestem aż takim złym
tancerzem.
– Puść mnie! – odepchnęła go.
– Aleksandro, proszę, pójdź ze mną na
tańce do World of Dance. – uklęknął przed nią i wyciągnął dłoń.
– Wstań. – wysyczała przez zęby.
– Jak się tylko zgodzisz.
– Lepiej się zgódź. – usłyszała
dobiegający głos szefa. – On nie wstanie. Będzie tak długo klęczał, aż powiesz
tak.
– Nie.
– To będę tu czekał na ciebie całą
wieczność.
– To sobie czekaj. Jedziemy? –
zapytała Gustava.
– Tak. Na pewno nie chcesz iść na tańce?
– Gdybyś to ty mnie zaprosił, od razu
bym się zgodziła.
– Gdybym był wolny.
– Weź ze sobą żonę. Poznam ją z miłą
chęcią.
– To jest dobry pomysł. – uśmiechnął
się do niej.
– Wiem.
– Ekhem. – krząknął Alex. – Może
zabierzecie mnie ze sobą? – Ola spojrzała na niego z niechęcią.
– Zgódź się. – szepnął mężczyzna i
wsiadł do auta.
– O dwudziestej czekaj koło recepcji.
– Będę. – uśmiechnął się szeroko.
Gustavo
odpalił silnik i odjechali. Ola zauważyła, że chłopaka machał im na pożegnanie.
Mężczyzna zobaczył złość dziewczyny i zaśmiała się, za to ona spojrzała na
niego lodowato i obserwowała widoki miasta podczas jazdy.
Dotarli do
centrum i kucharz oprowadził ją po targu, opowiadając o sprzedawcach, którzy na
siłę chcieli sprzedać swoje produkty i o tych, którzy mieli najlepsze, wysokiej
klasy towar. Tłumaczył jej jakich użyć przypraw do swoich potraw. Zaprowadził
ją również do sklepu z winami. Poprosił swojego znajomego, aby otworzył kilka win
i dał do spróbowania dziewczynie. Gustavo poprosił Olę, aby zasmakowała i
wyraziła swoją opinię. Na początku kobieta nic nie mówił, ale po wypiciu kilku
lampek, oceniła napoje, bawiąc się przy tym bardzo dobrze. Mężczyzna zauważył,
że ma ona słabą głowę i próbował odciągnąć ją od alkoholu. Ola poprosiła, aby
kupił czerwone wino, które najbardziej jej smakowało, a wtedy pojedzie z nim do
domu.
– Jestem dobrą aktorką, prawda? –
rzekła, kiedy wsiedli do środka.
– Co?! Cały czas udawałaś pijaną? –
był zaskoczony jej wyznaniem.
– Yhym… – przygryzła wargę i
uśmiechnęła się słodko.
– Och… Aleksandro.
– No co? Mam dobry humor, ale nie
jestem pijana.
– To dobrze, bo dostałbym reprymendę
od twojej babci, że cię zabrałem do centrum i upiłem.
– Tak? – spojrzała na niego z
zaciekawieniem.
– Nawet tego nie próbuj.
– Nie?
– Aleksandra.
– Ola. – poprawiła go.
– Ola to po hiszpańsku cześć.
– To będziesz mnie witał, ola Ola. –
zaśmiała się.
– Dobrze, Ola. Ale dziwnie. – zaśmiał
się. – Mieszanka hiszpańskiego z polskim.
– Mogę cię nauczyć.
– Nie, nie. Wystarczy, że nauczyłem
się angielskiego.
– Władasz nim świetnie.
– To zasługa mojej żony. Jest
nauczycielką w podstawówce.
– O! Macie dzieci?
– Niestety, ale nie. – na jego twarzy
pojawił się smutek.
– Rozumiem. – poklepała go po
ramieniu.
– Jesteśmy szczęśliwi ze sobą. –
spojrzał na nią z uśmiechem.
– Najważniejsze jest, żeby się nie
poddawać.
– Lekarze mówią, że jest szansa, ale…
– Nie możesz tracić nadziei. Przecież
jesteście młodzi.
– No już nie tacy młodzi. Ja mam
czterdzieści trzy, a żona trzydzieści dziewięć.
– Pozostaje jeszcze adopcja.
– Miranda nie chce. Już woli pozostać
bezdzietna niż wychowywać obce dziecko.
– Każde dziecko potrzebuje rodziny,
miłości, szczęścia. Nie ważne czy ma nasze geny czy nie. Dziecko to dziecko.
Każdy z nas potrzebuje bliskości drugiej osoby.
– To prawda.
– Porozmawiaj jeszcze raz o tej
adopcji z żoną. Może jednak się zgodzi.
– Wątpię, ale spróbować mogę.
Dotarli do
pensjonatu późnym popołudniem. W drzwiach czekała na nich Wioletta ze swoją
przyjaciółką. Pomogły wyciągnąć i zanieść zakupy do restauracji. Właścicielka
zauważyła, że jej wnuczka piła, więc wzięła na słowo kucharza i wypytała go
dokładnie co robili w centrum. Mężczyzna wytłumaczył jej wszystko. Kobieta
przyglądała się mu z przymrużonym wzrokiem.
– To wieczorem spotkamy się na
tańcach? – Ola podeszła do nich.
– Tak. – odpowiedział jej z
uśmiechem.
– Czy ja o czymś nie wiem? – wtrąciła
się babcia.
– Idę z Gustavem i jego żoną na tańce
do World of Dance.
– I z Alexem. – dodał mężczyzna.
– No, z nim też. – skrzywiła się. –
Może pójdziesz z nami? – zaproponowała kobiecie.
– Mam pensjonat na głowie i nie mogę.
– Jest ciocia Beata. Przez jeden
wieczór nic się nie stanie. – No babciu, zgódź się.
– To świetny pomysł. Mogłabyś się w
końcu wyluzować. – zaśmiał się Gustavo.
– A nie jestem wyluzowana? – zapytała
z ciekawością.
– Ostatniego czasu nie.
– No babciu, nie daj się prosić. –
zaczęła skakać przy niej, trzymając ją za rękę.
– Wioleta, zgódź się. – krzyknęła
Beata.
– Widzisz. – rzekła Ola.
– No dobrze. Pójdę. – przewróciła
oczami.
– Dziękuję. – pocałowała ją w
policzek i uciekła do swojego pokoju.
Aleksandra
poszła wziąć kąpiel. W szafie szukała sukienki, ale nic jej się nie podobało,
więc ubrała długą, kremową spódnicę i beżową bluzkę na szerokich ramiączkach
oraz baleriny. Zwinęła włosy w kok i zrobiła delikatny makijaż.
Wioletta
również zastanawiała się co włożyć na siebie. Przeglądała swoją szafę,
wyciągając każdą rzecz i przykładała do siebie. W końcu wybrała sukienkę w
kwiaty. Założyła jasne buty na niskim korku, ułożyła włosy i pomalowała usta
brzoskwiniową pomadką.
Obydwie
wyszły do holu pensjonatu, przyglądając się sobie z uśmiechem. Beata była
zaskoczona widokiem przyjaciółki, aż musiała zagwizdać, co rozbawiło kobiety.
Do środka wszedł Alex i zrobił to samo co współwłaścicielka, podchodząc z
otwartymi ramionami do Wiolety i całując ją w oba policzki. Pochwalił jej
wygląd, a ta zatrzymała go ruchem ręki, aby nie podchodził do niej, ale on ją
zignorował, chwycił za rękę, przyciągnął do siebie i wygiął w drugą stronę,
patrząc jej głęboko w oczy.
– Twoja babcia tobie nie dorówna.
Wyglądasz cudownie. Mam nadzieję, że tej nocy będziesz moja. – wyszeptał jej do
ucha, a ta spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami. – Na parkiecie,
oczywiście. – uśmiechnął się łobuzersko i puścił oczko do jej babci.
Kobiety były
zaskoczone zachowaniem młodego ogrodnika, a zwłaszcza Wioleta. Nie chciała, aby
chłopak podrywał jej wnuczkę. Znała go od dłuższego czasu i wiedziała do czego
jest zdolny. Postanowiła chronić Olę przed nim.
Alex wziął
obydwie panie pod rękę i razem z nimi udał się do lokalu, gdzie czekali na nich
Gustavo wraz ze swoją żoną. Wszyscy zajęli stolik obok sceny i zamówili drinki.
Rozmawiali o różnych tematach, kiedy chłopak usłyszał rytmiczną piosenkę,
postanowił wyciągnąć dziewczynę na parkiet. Nie chciała robić zamieszania, więc
zgodziła się. Wioleta spojrzała na niego poważnie, ale ten ją zignorował.
Chłopak
przysunął Olę blisko siebie, obejmując ją mocno w talii. Dziewczyna chciała go
odsunąć, ale on jeszcze mocniej ją przycisnął. Na początku tańczyli do wolnej
piosenki. Ola łapała powietrze i zatrzymywała je na chwilę, bo perfumy Alexa
nie pozwalały jej normalnie oddychać. Zauważył jej dyskomfort i spojrzał na
nią.
– Co ci jest? – zapytał.
– Nie masz innych perfum?
– Dlaczego?
– Duszę się. Są tak mocne, że
oddychać nie mogę.
– To dlatego nie lubisz ze mną
tańczyć? – zaśmiał się.
– Jest wiele powodów, a perfumy to
jeden z nich. – spojrzała na niego lodowato.
– Uśmiechnij się do mnie. – poprosił
ją.
– Nie.
– Oluś. – wyszeptał do ucha.
– Nie nazywaj mnie tak.
– Przecież to piękne zdrobnienie.
– Ale nie dla mnie.
– Dobrze, Oleńko. Nie będę cię tak
nazywał. – dziewczyna przewróciła oczami, wzięła głęboki oddech i kichnęła.
– Na zdrowie.
– Co to za perfumy? Ile pieprzu one
mają w sobie?
– Nie znam składu, ale innym
dziewczynom się podoba i nie narzekają na nie.
– Ja nie jestem inną dziewczyną.
– To prawda. Jesteś wyjątkowa. –
wymruczał.
– Jestem. – uśmiechnęła się do niego
złośliwie.
– Jesteś piękna. – patrzył w jej
oczy, poprawiając opadający kosmyk włosów.
– Jestem.
– Jesteś słodka. – spojrzała na niego
podejrzliwie.
– Jestem.
– Jesteś jedyna w swoim rodzaju.
– Jestem.
– Jesteś seksowna.
– Jestem, a ty tego mojego seksapilu
nigdy nie poznasz.
– Zobaczymy jeszcze. – uśmiechnął się
tajemniczo, a ona spojrzała na niego lodowato.
– Odbijany! – młody Hiszpan odciągnął
Olę od Alexa.
Kiedy
zobaczyła z jakim przystojnym mężczyzną tańczy, na jej twarzy pojawił się
szeroki uśmiech. Zaczęła się głośno śmiać, kiedy ten obracał ją we wszystkie
strony. Czuła się fantastycznie w ramionach innego mężczyzny. Kątem oka
zauważyła, że Alex przygląda się.
Nigdy nie będę twoja. Jestem Patryka i tylko do niego należę.
W wejściu do
lokalu stał mężczyzna, z rękoma w kieszeni i przyglądał się tańczącej Oli.
Dziewczyna oniemiała i przestała się poruszać. Jej partner pytał, dlaczego nie
tańczy, ale ta mu nic nie odpowiedziała. Zaczęła iść powolnym krokiem ku niemu.
– Patryk… – szepnęła.
Mężczyzna
odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia. Ola rzuciła się biegiem za nim, a za
nią Alex. Próbował ją zatrzymać, ale wyrwała się mu. Mężczyzna szedł pod rękę z
kobietą.
– Patryk. – powiedziała głośno.
Odwrócił się i spojrzał na nią. W jej oczach pojawiły się łzy. – Przepraszam,
pomyliłam pana z kimś.
– Nic się nie stało. – uśmiechnął się
czule i odszedł ze swoją partnerka.
Aleksandra
stała i patrzyła na odchodzące sylwetki. Po jej twarzy spływały łzy. Alex
podbiegł do niej, ale ona nie chciała z nim rozmawiać. Próbowała go ominąć i
odejść, lecz ten nie pozwalał jej na to. Spojrzała na niego z goryczą.
Odwróciła się i pobiegła na plażę, krzycząc, aby zostawił ją w spokoju. Z
lokalu wybiegła jej babcia i chciała pobiec za nią, lecz chłopak ją zatrzymał.
Kobieta bała się o wnuczkę. Modliła się w duchu, aby sobie nic nie zrobiła.
Alex zabrał ją z powrotem do środka, ale ta pożegnała się ze znajomymi i udała
się do pensjonatu.
Ola
zatrzymała się przy wodzie. Zaczęła kopać piasek, krzycząc:
– Dlaczego?! Dlaczego?! Amando,
przeklinam cię! – uklęknęła i skuliła. – Dlaczego ja? Czemu nie mogę być
szczęśliwa? – usiadła i patrzyła na wodę, jak fale przypływają i odpływają. –
Co ze mną jest nie tak? Przecież nikomu nic nie zrobiłam. – jeszcze bardziej
się rozpłakała.
– Proszę. – usłyszała męski głos,
który wypowiedział słowo po polsku. Zaskoczona, zobaczyła nad swoja głową
chusteczkę i przeniosła wzrok wyżej. – Niech pani nie płacze. Nie do twarzy
pani z łzami – rzekł mężczyzna, którego Ola pomyliła z ukochanym.
– Dziękuję. – wyszeptała.
– Mogę się dosiąść? – zapytał.
– Jeśli pan tego chce, to proszę. –
wskazała miejsce obok. Siedzieli długą chwilę w milczeniu, wpatrując się w
wodę.
– Przepraszam za moją ciekawość, ale
z kim mnie pani pomyliła? – zapytał, przerywając ciszę.
– Z bardzo ważną dla mnie osobą.
– Ukochany?
– Myślałam, że przyjechał tu… Po
mnie, ale myliłam się.
– Przepraszam, że nim nie byłem. –
uśmiechnął się.
– Nie ma pan za co przepraszać.
Dlaczego pan tu przyszedł?
– Moja żona zmartwiła się pani stanem
i chciała, abym dowiedział co się stało. Przepraszamy za naszą ciekawość, nie
powinniśmy…
– Już dobrze. Nic się nie stało. –
doprowadziła się do porządnego stanu.
– Niekiedy warto jest pogadać z kimś
obcym.
– Będzie miał dziecko z inną. –
rzekła po dłuższym milczeniu, a on spojrzał na nią zaskoczony. – Dlatego tu
przyjechałam, aby o nim zapomnieć. A pana co tu sprowadza?
– Moja żona ma raka szyjki macicy.
Przeszła wiele chemii, ale lekarze nie dają jej już szans. Bardzo chciała
zwiedzić Hiszpanię, więc postanowiłem ją tu zabrać. – rzekł z czułością.
– Musi pan ją bardzo kochać.
– Nie wiem co zrobię jak jej
zabraknie.
– Będzie pan żył dalej, a pańska żona
będzie przy panu. Może nie ciałem, ale duchem na pewno. Nie może pan się
załamać. Jest pan jeszcze młody. Na pewno żona chciałaby, aby pan ułożył sobie
życie na nowo.
– Powtarza to, od kiedy dowiedziała
się, że nie ma szansy.
– Chce, aby był pan szczęśliwy.
– Nie wiem czy znajdę to szczęście,
które teraz mam.
– Nie może się pan poddawać.
– Wiem. Muszę walczyć do końca.
– Lepiej by brzmiało, jakby pan
zamienił muszę na będę.
– Będę walczył do końca. – poprawił,
a Ola uśmiechnęła się.
– Ma pani bardzo ładny uśmiech.
– Dziękuję. – zaczerwieniła się.
– Przepraszam, ale muszę iść.
Zostawiłem żonę samą.
– Ja też muszę wrócić do pensjonatu.
– obydwoje wstali i stanęli naprzeciwko siebie.
– Niech mi pani wybaczy, że się nie
przedstawiłem. Jestem Patryk. – wyciągnął dłoń.
– Ola. – szepnęła, nie mogąc uwierzyć
w to co usłyszała.
– Kiedy zawołała mnie pani po
imieniu, myślałem, że czegoś zapomniałem. – zaśmiał się.
– Nie wiedziałam.
– Życzę, aby pani ułożyła sobie życie
na nowo.
– Również tego panu życzę. Niech się
pan nie załamuje.
– Postaram się.
– Trzymam za pana kciuki.
– Dziękuję. Dobranoc.
Chwilę stała
jeszcze na plaży i udała się do pensjonatu. Przechodziła obok lokalu, w którym
się bawiła. Zauważyła jak Alex tańczy z jakąś dziewczyną, błądząc rękoma po jej
ciele. Ola pokręciła głową, śmiejąc się z tego. Wolnym krokiem ruszyła w
kierunku pensjonatu. Mijała zakochane pary. Poczuła kolejne ukłucie bólu oraz
kolejny przypływ wspomnień. Brakowało jej czułości, rozmowy o niczym, droczenia
się. Tęsknota za Patrykiem zabijała ją od wewnątrz, a myśl o jego ślubie,
doprowadzała ją do szału.
Wioletta, widząc
nadchodzącą wnuczkę, wyszła z restauracji, aby ją przywitać. Ola zauważyła
babcię i lekko się uśmiechnęła. Chciała pójść do pokoju, ale kobieta zatrzymała
ją i zaprosiła na lampkę wina. Dziewczyna wahała się, ale w końcu zgodziła się
za jej namową. Usiadły przy stoliku. Wioleta nalała Oli napój do kieliszka i
sączyły w ciszy.
– Dlaczego tak wcześnie wyszłaś? –
babcia przerwała milczenie.
– Głowa mnie rozbolała.
– Głowa? – spojrzała na nią z
zaciekawieniem.
– Babciu, proszę.
– Co się stało? Alex coś ci zrobił?
– Nie.
– To co jest?
– Babciu…
– Aleksandro, widzę, że coś jest nie
tak. – dziewczyna spojrzała z zaskoczeniem na nią, bo kobieta zawsze zwracała
się do niej pełnym imieniem tylko wtedy, kiedy była zła. Wiedziała, że one nie
odpuści. – Powiesz mi, co się stało?
– Podczas tańca, zobaczyłam mężczyznę
bardzo podobnego do Patryka i wybiegłam za nim.
– Ale jak to?
– Jednak to nie był on. – zamknęła
oczy i wzięła głęboki oddech. – Najlepsze jest to, że ten mężczyzna był nie
tylko podobny do Patryka, ale jeszcze miał tak samo na imię.
– Co?
– To był jakiś zbieg okoliczności.
– I to jaki… – Wioleta nie mogła
uwierzyć w słowa wnuczki.
– Jest nieszczęśliwy.
– Dlaczego?
– Jego żona ma raka szyjki macicy i
lekarze nie dają jej już szans.
– Przykro mi. Życie jest okrutne.
– To prawda.
Obydwie
patrzyły przed siebie i milczały, popijając wino. Aleksandrze było żal
poznanego mężczyzny. Chciała się z nim jeszcze raz spotkać, ale od razu wybiła
sobie tę myśl z głowy. Porównywałaby go do Patryka. Choć przy Alexie robiła
dokładnie to samo. Zaśmiała się, wyrywając z rozmyślań swoją babcię. Ta
spojrzała na nią zdziwiona i sama zaczęła się śmiać. Kobiety dopiły butelkę
wina i otworzyły kolejną.
– Babciu?
– Tak?
– Będziesz ze mną szczera?
– Co to za pytanie? Zawsze jestem z
tobą szczera.
– Na pewno? – spojrzała na nią
podejrzliwie.
– Tak.
– Kochałaś dziadka? I nie mów, że
tak, bo na pewno tak nie było.
– Właśnie odpowiedziałaś sobie na
pytanie.
– To dlaczego z nim byłaś? Mogłaś
przecież wziąć rozwód.
– Ale jakbym to wyglądało? W tamtych
czasach nie przystoiło się rozwodzić. Ludzie gadaliby co, jak, dlaczego…
– A myślałaś chociaż o rozwodzie? –
przerwała jej.
– Nie raz, ale było to nierealne.
Byłam z twoim dziadkiem z obowiązku, a potem z przyzwyczajenia.
– Myślisz, że mama też jest z ojcem z
przyzwyczajenia?
– Tu bym się porządnie zastanowiła.
– Dlaczego?
– Anna przed poznaniem Grześka,
podkochiwała się w twoim ojcu, ale nie przyznała się nigdy do tego. Był wtedy
bardzo przystojnym chłopakiem. – uśmiechnęła się tajemniczo.
– Gdybyś była młodsza…
– Nie. – pokręciła głową. – Jan na
początku wydawał się normalnym chłopakiem, ale po wejściu w interesy z twoim
dziadkiem bardzo się zmienił. Pieniądze były najważniejsze. Dobrze, że nie
popełniłaś naszego błędu.
– Czyli mama czuła coś do taty.
– Yhym… Od czasu do czasu wymieniali
kilka zdań między sobą, z czego Ania była cała w skowronkach, bo Janek z nią
rozmawiał. – zaśmiała się, przypominając sobie różne sytuacje z nimi związane.
– Była szczęśliwa, gdyby nie pojawił się ten Ornatowski. To przez niego
wszystko się popsuło. Ania po rozstaniu z nim bardzo cierpiała. Tak samo jak ty
po Patryku.
– Nie musisz mi to wypominać.
– Przepraszam, ale widzę w tobie moją
Anulkę, która przez wiele nocy wylewała swoje łzy.
– To chyba u nas rodzinne.
– Chyba tak. – zaśmiała się.
Wioleta
przyniosła album ze zdjęciami i opowiadała jej o osobach, które były na nich i
o sytuacjach, w których się znajdowali. Śmiały się na cały głos, co spowodowało
przyjście Beaty i skontrolowanie ich. Była w szoku, widząc trzy puste butelki
od wina i stan kobiet. Przerwała im obradowanie nad przeszłością i kazała iść
każdej spać. Na początku opierały się i chciały, aby współwłaścicielka
dołączyła się do nich. Te po dłuższych negocjacjach, zgodziły się i poszły do
pomieszczeń, a Beata zamknęła restaurację.
Ola
rozebrała się, położyła do łóżka i wpatrywała się w sufit. Ciągle się śmiała
przypominając sobie wydarzenia ze swojego życia. Chciała napisać do
przyjaciółki SMS–a, aby z nią porozmawiała przez skype’a ale kiedy zobaczyła
późną godzinę, zrezygnowała.
– Na pewno śpi. Jutro zadzwonię i
opowiem jej o Patryku. Nie uwierzy mi. Muszę sobie ustawić budzić, bo jutro do
pracy idę. – mówiła sama do siebie, przeglądając pliki telefonu. – Pierwszy
dzień pracy. Ale będę miała kaca. Ooo ja! Muszę się porządnie wyspać. –
odłożyła komórkę, przewróciła się na bok i zasnęła.
Budzik dzwonił i dzwonił, a
Aleksandra przewróciła się na bok i spała dalej. Wioleta zauważyła, że wnuczka
nie stawiła się w restauracji na daną godzinę. Gustavo śmiał się z niej, że
przeholowała z alkoholem. Właścicielce jednak nie było do śmiechu, bo dwóm
pracownikom dała wolne, a Ola miała pomóc innym w kuchni. Poszła do jej pokoju
i pukała długi czas, ale nikt się nie odzywał, więc postanowiła wejść do
środka. Zobaczyła śpiącą dziewczynę i usłyszała jak jej budzik po raz kolejny
dzwonił. Uśmiechnęła się pod nosem. Chciała ją zostawić, ale nie mogła ulec. Od
poprzedniego dnia, nie jest tylko jej wnuczką, ale też pracownikiem i musiała
traktować ją tak samo jak innych.
– Za chwilę wstanę. – Ola powiedziała
zaspanym głosem.
– Teraz.
– Yhym…
– Ola, praca na ciebie czeka.
– Tak…
– Goście czekają na śniadanie.
– Co?! – otworzyła szeroko oczy i
zerwała się z łóżka. – Za chwilę będę gotowa.
Szybko się
doprowadziła się do ładu i pobiegła do restauracji. Mieszkańcy pensjonatu
siedzieli przy stolikach i rozmawiali ze sobą. Ominęła stoły i weszła do
kuchni. Gustavo śmiał się z niej, że tak dobrze się bawiła wczorajszej nocy.
– Zabawa była przednia, zwłaszcza z
babcią. – mężczyzna spojrzał na wchodzącą kobietę.
– Coś się stało? – zapytała.
– Dlaczego nie dałaś odespać
dziewczynie? Upiłaś ją trzema butelkami wina. – wskazał na nie. – A teraz na
kacu ma pracować?
– Nic jej nie będzie, jak to wypije.
– podała jej szklankę z kawą.
– Nie lubię mocnej.
– Ona nie jest mocna. Ma w środku
jajko.
– Co? – skrzywiła się. – Bleee…
– Nie marudź, tylko pij do dna.
Zatkaj tylko nos.
– Mam to połknąć?
– Przeleci, nawet nie poczujesz. –
poklepała ją po ramieniu.
– Przeleci? Babciu, ja nie chcę tego.
Dobrze się przecież czuję.
– Pij. Nic ci nie będzie. –
przybliżyła kubek do jej twarzy. – Zatkaj nos.
Dziewczyna
ją posłuchała i wypiła duszkiem kawę, połykając jajko. Skrzywiła się jeszcze
bardziej. Odłożyła kubek i zabrała się do pracy. Na początku pracowała powoli,
ale z minuty na minutę szło jej coraz sprawniej. Dekorowała talerze i wyniosła
je do baru, aby kelnerzy podawali je gościom. Kiedy Ola wyniosła swoje ostatnie
dania przed swoją przerwą, zauważyła znajomą sylwetkę.
– Patryk. – szepnęła.
– Kto? – Wioleta stanęła obok niej i
zobaczyła jej zaskoczoną minę. – Kochanie, co się stało?
– Ten mężczyzna, co siedzi przy
stoliku obok okna. – wskazała głową na niego.
– To co z nim?
– Jest bardzo podobny do Patryka.
– Przystojny.
– Yhym…
– To jego żona?
– Na to wygląda. – zobaczyły jak
trzymał ją za dłoń i całuje od czasu do czasu.
– Patryk też tak robił? – spojrzała
na wnuczkę.
– Tak. Zazwyczaj całował wnętrze. –
pokazała na swoją dłoń.
– Musiał cię bardzo kochać. –
chwyciła za nią.
– Ja nadal go kocham. Próbuję
zapomnieć, ale sama widzisz.
– Potrzebujesz czasu.
– Ile? No ile? – w jej oczach
pojawiły się łzy.
– Spokojnie. To minie, ale musisz być
cierpliwa. – przytuliła ją do siebie.
– Dziewczyny, co jest? Przytulacie
się na oczach wszystkich gości. Co oni sobie pomyślą? – Beata podeszła do baru.
– Niech myślą co chcą. Pocieszam
swoją wnuczkę i mam gdzieś ich komentarze. – odpowiedziała swojej przyjaciółce.
– Co się stało? To przez tego faceta,
który cię zranił?
– Tam siedzi bardzo podobny do niego.
– wskazała stolik.
– Przystojny. – odpowiedziała Beata.
– Nie patrz na niego. – nakazała jej kobieta.
– Zrobię mu zdjęcie. – rzekła Ola.
– Co?! – obydwie kobiety spojrzały na
nią zaskoczone.
– Wyślę Dagmarze. Nie uwierzy jak
będę o tym opowiadać, muszę mieć dowód. Babciu, ustaw się tak, że niby robię
tobie, ale zrobię jemu.
– To nie jest dobry pomysł. – rzekła
Beata.
– Wiem, że nie, ale oni mi nie
uwierzą.
– To nie mów.
– Ciociu, jak zdaję im relację, to ze
wszystkiego. Niczego przed nimi nie ukrywam. To moim przyjaciele. Stań tu. –
wskazała Wiolecie miejsce i ustawiła telefon tak, że było widać twarz Patryka.
Zadowolona, pokazał kobietom zdjęcie mężczyzny i swojego ukochanego.
– Co robicie? – dołączył do nich
zaciekawiony Alex.
– Nie twój interes. – odpowiedziała
dziewczyna, a kobiety spojrzały zaskoczone na nich.
– Też chcę zobaczyć te zdjęcia.
– Nie ma co oglądać.
– Na pewno są ciekawe.
– Ciekawe dla mnie, nudne dla ciebie.
– zabrała kolejne zamówienia, które kelnerzy przynieśli i weszła do kuchni.
Przygotowała
kolejne dania, z których szef był bardzo zadowolony. W południe ruch w
restauracji zmniejszył się, więc Ola postanowiła zrobić sobie długą przerwę i
wyjść do ogrodu. Poszła usiąść na swoją ławeczkę, lekko huśtając się. Zamknęła
oczy i wyrównała swój oddech.
– Można się dosiąść? – zapytał ją
mężczyzna.
– Tak. – szepnęła. Ola znowu była
zaskoczona widokiem Patryka.
– Pracuje tu pani?
– Pracuję, mieszkam, odpoczywam. Jestem
wnuczką właścicielki.
– No proszę. To później będzie pani
prowadziła ten pensjonat?
– Nie wiem. – zaśmiała się. – Nie
wybiegam aż tak w przyszłość.
– Bo nie wiadomo co nas czeka jutro.
– Właśnie. – wymienili ze sobą
uśmiech. – A jak się czuje pańska żona?
– Z dnia na dzień jej stan się
pogarsza, ale nie okazuje tego. Teraz poszła zrobić sobie drzemkę, aby później
mieć siły na zwiedzanie.
– Jak długo państwo pozostaną w
Barcelonie?
– Może dwa, trzy dni. Nie wiem czy
stan żony na to pozwoli, abyśmy zostali dłużej w Hiszpanii.
– A zwiedzili już państwo cały kraj?
– Najważniejsze miejsca, które
chciała zobaczyć żona.
– Ale chcielibyście zostać dłużej. –
Ola uśmiechnęła się do niego, a on patrzył na nią czule.
– Chciałbym. – spojrzał na plac
zabaw. Dziewczyna również spojrzała na to miejsce. – Nie zdążyliśmy stworzyć
pełnej rodziny, a tak bardzo pragnęliśmy mieć dziecko. Dziewczynkę. – zaśmiał
się. – Rozpieszczałbym ją. Byłaby moim oczkiem w głowie, ale niestety…
– Niech pan tak nie mówi. Będzie miał
pan jeszcze dzieci.
– Ale nie z nią.
– Pańska żona będzie nad panem
czuwać.
– Ciągle mi to powtarza. Ciągle…
– Powinien pan uwierzyć w te słowa.
– Nie potrafię.
– Na początku będzie ciężko, ale z
czasem wróci pan do normalnego życia.
– Tak pani myśli?
– Tak. – uśmiechnęła się i chwyciła
go za dłoń. – Myślę, że pan ułoży sobie życie i będzie szczęśliwy. Urodzi się
panu śliczna dziewczynka. – zaśmiali się.
– Dziękuję.
– Za co? – zdziwiła się.
– Za rozmowę i za słowa wsparcia.
– Niekiedy warto jest porozmawiać z
drugą osobą.
– To prawda. Pójdę już. Zobaczę co u
mojej ukochanej.
– Do zobaczenia.
Wstał i
odszedł. Ola uśmiechnęła się do siebie. Zauważyła różnicę między jednym
Patrykiem a drugim. Jej ukochany od zawsze był poważny i traktował ludzi
urzędowo, a poznany mężczyzna, był bardzo miły i pogodny, otwarty na ludzi.
Podobał się Oli, ale czuła, że nie mogłaby z nim być. Wybiła sobie wszystkie
myśli związane z gościem pensjonatu i wróciła do pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz