Ola po zjedzeniu śniadania, wzięła
laptop i poszła do ogrodu. Nigdzie nie widziała Alexa. Ucieszyła się i zajęła
swoje miejsce. Postanowiła napisać e-maila do Karola, ale nie potrafiła ułożyć
sensownych zdań. Patrzyła jak kursor pojawia się i znika. Z rozmyślań wyrwał ją
młody ogrodnik. Wystraszyła się go, bo pojawił się znienacka.
– Co robisz? – zapytał, uśmiechając
się szeroko.
– Próbuje napisać wiadomość.
– Do kogo? – przymrużył oczy, unosząc
jedną brew.
– Do przyjaciela.
– Bliski, dalszy?
– Jest dla mnie jak brat.
– Długo się znacie?
– A co to za pytania?
– Chciałbym cię lepiej poznać. –
wyciągnął dłoń w jej kierunku, ale dziewczyna spiorunowała go wzrokiem. –
Trzymam raczki przy sobie. – uniósł ręce do góry.
– Ale drażni cię, żeby mnie dotknąć.
– Jesteś piękna. – wstała i stanęła
naprzeciwko niego.
– I z miłą chęcią przeleciałbyś mnie.
– odwróciła się i chciała odejść.
– Ola. – złapał ją za rękę.
– Puść mnie.
– Nie.
– Alex!
– Zapomnij o nim. Jeśli nie
przyleciał tu za tobą, to coś oznacza. Nie jest ciebie wart.
– Tak, oznacza. Będzie miał dziecko.
Z inną! – wykrzyczała. – A teraz daj mi spokój.
Odeszła,
zostawiając go zaskoczonego. Zamknęła się w pokoju i rzuciła się na łóżko z
płaczem. Musiała z kimś porozmawiać. Otworzyła laptop i weszła na czat. Nikogo
na nim nie było. Napisała SMS–a do Dagmary i czekała, aż jej przyjaciółka
zadzwoni. Przyglądała jeszcze album ze zdjęciami z nimi, aż w końcu Dagmara pojawiła
się na czacie.
– Hej kochana, co się
stało? – dziewczyna zmartwiła się widokiem Oli.
– Myślałam, że ten
wyjazd coś zmieni, ale nie potrafię o nim zapomnieć.
– Musisz dać sobie
trochę czasu, minęły dopiero dwa dni.
– Dostaliście
zaproszenie? – otarła łzy.
– Tak.
– Kiedy jest?
– Za dwa tygodnie.
– Szybko. – rzekła
zaskoczona.
– Zaskoczyli nas tym
zaproszeniem. Nie spodziewaliśmy się tego.
– Paweł i Patryk dobrze
się dogadywali, może nawet się zaprzyjaźnili.
– Nie wiem czy tam iść.
– Idź. Wesprzesz Julkę.
– O tak. Jej się przyda
nasze wsparcie.
– A właśnie, co do
Julki? Wiesz czy spotkała się z Karolem?
– Nie.
– Nie, nie wiesz czy
nie, nie spotkali się? – zaśmiała się.
– Nie spotkali się.
Karol ci nie mówił?
– Nie. – rzuciła ostro.
– Nie rozmawiałaś z
nim?
– Rozmawiałam, ale… –
urwała i spojrzała w okno.
– Ale co? Ola, co jest?
– zmartwiła się jej milczeniem.
– Kazał mi wracać do
Polski, a ja krzyknęłam na niego i zakończyłam rozmowę.
– I już żadne się nie
odezwało do siebie?
– Yhym…
– To napisz do niego.
– Tylko nie wiem co.
– To co ci serce mówi.
– Serce nic mi nie
mówi. Dawno już jest martwe.
– Nie mów tak.
– Ale tak jest. Tydzień
temu umarło.
– Ola…
– A gdzie jesteś? –
zauważyła za nią znajome tło. – W domu? Dzisiaj nie poszłaś do pracy?
– Przecież dzisiaj jest
dzień wolny.
– Święto. Zapomniałam.
– O czym ty myślisz? –
zaśmiała się Daga. – Poznałaś kogoś?
– Tak, młodego,
przystojnego i pewnego siebie ogrodnika.
– Ohohoho… Chyba
zawrócił ci w głowie. – uśmiechnęła się szeroko.
– Denerwuje mnie.
– Już?
– Latynoski macho.
– Uuuu… Podrywał cię? –
zaśmiała się głośno.
– Najpierw puścił oczko, potem
okazało się, że mówi po polsku, a na końcu powiedział, żebym otworzyła przed
nim swe serce. – powiedziała poetycko.
– Nieźle.
– A na dodatek jest tak
pewny siebie, że mu ulegnę.
– Znając ciebie, nie
zrobisz tego.
– Oczywiście, że nie.
Nie dam mu tej satysfakcji.
– I bardzo dobrze.
– A Paweł gdzie jest?
– W kuchni. Gotuje. –
odpowiedziała dumna.
– Mmm... Ty to masz
dobrze. – uśmiechnęła się.
– No a jak. A ty co
jesz? Już spróbowałaś hiszpańskich potraw?
– Jeszcze nie. Babcia prowadzi
restaurację, ale nie ma tam hiszpańskich specjalności. – Dagmara się skrzywiła,
a Ola głośno się zaśmiała. – Nie martw się, jeszcze spróbuje. Nie spieszy mi
się z powrotem do domu.
– A w ogóle chcesz
wrócić?
– Nie wiem. Jak na
razie chcę odpocząć i zapomnieć o wszystkim.
– Musisz dać sobie
trochę czasu.
– Wiem. – zauważyła, że
Karol wszedł na skype’a. – Daguś, będę kończyć.
– Coś się stało?
– Karol jest dostępny i
chciałabym z nim pogadać.
– Okej. A powiedz mi, jak
ma na imię ten ogrodnik? – puściła do niej oczko.
– Alex.
– Alex. – powtórzyła,
przeciągając jego imię.
– Daga.
– Dobra, dzwoń do
Karola.
– Bawcie się dobrze.
Pozdrów Pawła.
– Okej. Ty też. I dzwoń
częściej.
– Jak będę miała czas i
ty będziesz dostępna.
– Będę cały czas. Muszę
wiedzieć co i jak z Alexem. A co takiego robisz?
– Daga! Wiele rzeczy. –
uśmiechnęła się tajemniczo.
– Dobra, dobra. Paaaa… –
wysłała jej całusa i rozłączyła się.
Dziewczyna
uśmiechnęła się i od razu zadzwoniła do Karola. Chwilę czekała, aż w końcu
pojawił się na ekranie. Patrzył na nią poważnie.
– Cześć. – odezwała się, ale ten nie
odpowiedział. – Karol, chciałabym cię przeprosić za wczoraj. – założył ręce na
klatkę piersiową i przechylił głowę na bok. – Karol, powiedz coś.
– Coś.
– Przepraszam, ale wczoraj mnie
poniosło. Dzisiaj też. – przypomniała sobie chwilę z Alexem. – Nie potrafię o
nim zapomnieć.
– On o tobie też, ale nie mówi o tym.
– To skąd to możesz wiedzieć, że nie
zapomniał o mnie?
– Widać to.
– A ty?
– Co ja?
– Julia?
– Zajęła twoje miejsce.
– Co? – zaskoczył ją słowami.
– Tak. Patryk zatrudnił ją jako swoją
asystentkę. Powiedział, że nie chce obcej osoby w swojej firmie.
– Będziesz miał ją teraz na
wyłączność. – uśmiechnęła się promiennie.
– O co ci chodzi? – wyprostował się.
– Obiecałeś mi.
– Tydzień jeszcze się nie skończył.
– Idź do niej dzisiaj i pogadaj.
– A jak znowu mnie wygoni, albo co
gorsza, zamknie drzwi przed nosem?
– To wejdziesz przez okno. – zaśmiała
się.
– Masz bardzo dobry humor.
– Rozmowa z tobą zawsze mi go
poprawia.
– Cieszę się, że chociaż na coś się
przydaje. – rzekł smutno.
– Karol, co się stało? – zaniepokoiła
się jego zachowaniem.
– Patryk poprosił mnie, abym został
jego świadkiem.
– Zgodziłeś się?
– Nie miałem innego wyboru. Jest moim
przyjacielem i nie zostawię go w… – wziął głęboki oddech. – Ten dzień.
– Dasz radę.
– Mam nadzieję.
– Też nie chcę, aby brał z nią ślub,
ale to jego wybór.
– Ale twoja decyzja też na tym
zaważyła.
– Nie zaczynajmy tego tematu, proszę.
– Szanuję twoją decyzję i jeśli nie
chcesz rozmawiać o Patryku, dobrze. Będę siedział cicho.
– Dziękuję. – uśmiechnęła się przez
łzy.
– Ola?
– Tak?
– Wrócisz kiedyś do Polski?
– Nie wiem. Jak na razie nie myślę o
tym.
– Rozumiem.
– Ale na twój ślub przyjadę. –
zaśmiała się.
– Ciekawe z kim?
– Z Julią.
– Żebym tylko zgodziła się ze mną
porozmawiać.
– Zgodzi się. – mężczyzna zwiesił
głowę. – Karol, co jest? Patryk i Julia nie są jedynymi problemami, które cię
dręczą.
– Rodzice pokłócili się, i ojciec
zamieszkał ze mną.
– O co? Chyba nie o moją mamę?
– Nie wiem. Nie chciał mi powiedzieć.
– Jest w domu?
– Nie, poszedł gdzieś. Wczoraj byłem
u mamy, ale ona też nic mi nie powiedziała. Była roztrzęsiona. Adam został z
nią na noc, miał do mnie zadzwonić, ale jeszcze tego nie zrobił.
– Może sam zadzwoń.
– Dzwoniłem, ale ma wyłączony
telefon.
– To może jedź i zobacz.
– Chyba tak zrobię.
– Karol. – spojrzał na nią. –
Wszystko będzie dobrze. Pogodzą się.
– Mam nadzieję.
– Porozmawiaj z nimi otwarcie. Może
uda ci się ich pogodzić.
– Mówisz?
– Rodzice zazwyczaj słuchają swoich
dzieci. Poproś, aby wybaczyli i dali sobie szansę.
– Mówisz, że posłuchają?
– Musisz być przekonujący. Powiedz,
że są dla ciebie przykładem i chciałbyś, aby twoje dzieci też brały z nich
przykład.
– Ale ja nie mam dzieci.
– Ale na pewno będziesz je miał i
chciałbyś, aby widziałby szczęśliwych dziadków, prawda?
– Masz rację. Jadę do domu zobaczyć
jak z mamą, a potem ściągnę ojca. Ola, jesteś wielka. – uśmiechnął się szeroko.
– W końcu zobaczyłam na twojej twarzy
szczery uśmiech.
– A nigdy go nie widziałaś?
– Dawno temu.
– Trzymaj się.
– Ty też. Czekam na relację.
– Dostaniesz ją. Za jakiś czas.
– Karol! – krzyknęła.
– No dobra. Napiszę ci e-maila.
– Karol.
– Jak będziesz dostępna, to
zadzwonię.
– Teraz już lepiej. – zaśmiała się.
– Jadę zobaczyć, co i jak.
Ola posłała
mu całusa i rozłączyła się. Udała się do restauracji, zjadł obiad i wybrała się
razem z Beatą do centrum miasta na zakupy. Spędziły tam całe popołudni. Kiedy
dziewczyna szła do pokoju, Alex ją zatrzymał. Chciał z nią porozmawiać o
porannej rozmowie, ale ona go zbyła i szybkim krokiem weszła do środka.
Natomiast
Karol po rozmowie z przyjaciółką, pojechał do domu rodzinnego. Brat czekał na
niego w salonie.
Adam
Ornatowski, był młodszym bratem Karola. Był jego przeciwieństwem. Wyskoki
blondyn o brązowych oczach. Razem z Pawłem, studiował w Anglii informatykę. Jak
na jego zawód, charakterystyczne były okulary, które nosił. Prostokątne
szkiełka w grubej, czarnej oprawie. Jego broda była pokryta lekkim zarostem.
Adam był
człowiekiem lojalnym i szanowanym pracownikiem w firmie, w której pracował.
Otrzymywał dużo pochwał od swojego szefa za swoją pracowitość i dokładność. Był
typem samotnika. Nie lubił imprezować. Nigdy nie miał dziewczyny, bo jego
największą wadą była nieśmiałość, a gdy już jakaś się pojawiła, zbywał je
nudnymi tematami.
Karol wpadł
do domu zadyszany. W salonie siedziała także jego matka, która milczała.
Młodszy syn próbował wyciągnąć coś z niej.
– I co? – starszy brat podszedł do
niego.
– Siedzi i milczy.
– Ciekawe o co poszło. Żeby tylko nie
o Annę.
– O kogo?
– O matkę Oli i Pawła.
– A ona co ma wspólnego z naszym
ojcem?
– Byli kiedyś ze sobą.
– Co? – spojrzał na niego zaskoczony.
– Tak. Dzwonię po tatę. Niech tu
przyjedzie.
Mężczyzna
ubłagał Grzegorza, aby ten przyjechał do domu, bo jego synowie chcą z nim porozmawiać.
Zgodził się niechętnie. W między czasie Karol próbował nawiązać rozmowę z Zytą,
ale ta dalej milczała. W pomieszczeniu pojawiła się głowa rodziny.
– Chcieliście rozmawiać. – rzekł.
– Co on tutaj robi? – zapytała
wściekła kobieta.
– Mieszkam.
– To ja w takim razie się
wyprowadzam. – wstała i chciała iść na górę, lecz Karol ją zatrzymał.
– Mamo, proszę, porozmawiajmy.
– Nie mamy o czym rozmawiać.
– Mamo, proszę. – Adam podszedł do
niej i objął ją ramieniem.
– Powiecie nam w końcu o co poszło? –
zapytał starszy syn.
– Jego zapytajcie. – wskazała na
męża. – No proszę, powiedz im. – odwróciła się i odeszła kawałek.
– Miałem romans dwadzieścia lat temu.
– Ze swoją sekretarką. – dodała,
ponownie stając do nich przodem.
– Co?! – Adam spojrzał na ojca. –
Zdradzałeś mamę?
– Nie ukrywajmy, nie układało się
nam.
– To ty nie chciałeś uczestniczyć w
naszym małżeństwie! – krzyknęła na niego.
– Zyta, ja…
– Wiecie jak się tego dowiedziałam? –
synowie spojrzeli na nią. – Do naszego domu zawitał owoc tego romansu. Córka
waszego ojca. – wskazała na niego.
– Mamy siostrę? – młodszy brat
szepnął do starszego.
– Nie wiem dokładnie czy to moja
córka. Zleciłem badanie DNA.
– Po otrzymaniu wyników, lepiej
powtórz, bo mogą się mylić. – powiedziała złośliwie.
– Zyta.
– Skończ! Dzwoniłam do prawnika.
Pozew rozwodowy już czeka.
– Zyta… – zrobił kilka kroków do
przodu.
– Mamo. – Karol powstrzymał ojca, aby
nie podchodził do niej. – Mamuś. – chwycił ją za ramiona spojrzał głęboko w
oczy. – Zastanów się dobrze nad swoją decyzją. Badania mogą wyjść negatywnie, a
ty później będziesz żałować.
– On mnie zdradzał na prawo i lewo! –
wysyczała przez zęby.
– I zawsze mu wybaczałaś. –
wyszeptał.
– Teraz też na pewno ma jakąś
kochankę na boku.
– Nie mam. – odezwał się Grzegorz. –
I nie zdradzałem cię na prawo i lewo. – wykrzyczał.
– Ciekawe, to gdzie przebywałeś
całymi wieczorami, co?
– Nie mogę tobie powiedzieć.
– Kochanka. – spojrzała na syna.
– Mamo, zaczekaj do wyników, a potem
podejmiesz decyzję.
– Zyta, proszę.
– Mamo, tato. – Karol przypomniał
sobie słowa Oli. – Może z Adamem jesteśmy dorośli, ale ciągle bolą nas wasze
kłótnie. Nie chcemy, abyście się kłócili. Najlepiej będzie jak porozmawiacie
otwarcie o swoim życiu, wadach i zaletach. Poznacie się lepiej, bo przez te
trzydzieści lat, staliście się jeszcze bardziej obcymi ludźmi. Chciałbym, aby w
przyszłości moje dzieci widziały swoich dziadków szczęśliwych, pełnych miłości.
Na miłość nie jest za późno. – zwrócił się do Grzegorza. – Tato, powinieneś
docenić to, że przez te wszystkie lata, mama tobie wybaczała. I teraz musisz zawalczyć
o nią, jeśli nie chcesz jej stracić. – małżonkowie patrzyli na siebie. –
Zostawimy was samych. Porozmawiajcie otwarcie.
Karol i Adam
zostawali ich samych w salonie. Grzegorz i Zyta zostali sami w salonie i
wpatrywali się długo w siebie.
– Myślisz, że się pogodzą? – młodszy
brat zapytał starszego.
– Tak.
– Po twoim kazaniu… Skąd ty je
wziąłeś?
– Z serca.
– A ty je masz? – spojrzał na niego,
uśmiechając się.
– A nie mam?
– Zmieniłeś się nie do poznania.
– Dorosłem.
– Może w końcu zawalczysz o Julię.
– Paweł tobie powiedział?
– O czym? – zmarszczył brwi.
– O Julii i o tym, że…
– Że ją kochasz? Nie. Ja to
wiedziałem od dawna, ale wolałem milczeć. – chwycił go za ramię.
– A ty co? Też powinieneś się
wyszaleć.
– Dobrze wiesz, że nie lubię imprez.
– Ciekawe jak poznasz dziewczynę.
– Nie bój się. Znajdzie się jakaś.
– Mam nadzieję, że nie da się tak
łatwo spławić twoimi nudnym tematom.
– Musi interesować się tym samym co
ja, albo chociaż mieć jakieś pojęcie o technologii.
– Dobra, dobra, technologu. Ja się
zbieram. Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę.
– Julia? – uśmiechnął się.
– Dowiesz się w swoim czasie.
Karol
pojechał jeszcze do mieszkania, aby się odświeżyć i coś zjeść. Myślał czy kupić
bukiet kwiatów, ale od razu sobie przypomniał ostatnią sytuację, więc
zrezygnował z tego pomysłu. Pojechał prosto do mieszkania Julii. Zaparkował
przed budynkiem i siedział długą chwilę, obserwując przechodniów. Zastanawiał
się czy iść do niej.
Ale z ciebie cykor.
Skarcił siebie w duchu i wysiadł z auta. Stał
przed domofonem, ale nie zadzwonił. Odszedł od drzwi i spacerował w kółko przed
nimi. Jakaś kobieta wybrała numer, otworzyła je szeroko i weszła do środka.
Kiedy miały się zamknąć, mężczyzna szybko podszedł do nich i wbiegł po schodach
na piętro, na którym mieszkała dziewczyna. Zadzwonił do drzwi i oparł się o
futrynę. Julia zajrzała przez wizjer, ale nikogo nie zobaczyła, więc otworzyła,
myśląc, że przyszedł jej brat.
– Karol? – zdziwiła się jego
widokiem.
Wszedł i
zamknął za sobą drzwi, patrząc poważnie na dziewczynę. Podszedł do niej,
ujmując jej twarz w swoje dłonie i przyciągnął ją blisko siebie, całując ją
delikatnie. Następnie ich języki złączyły się w namiętny taniec. Na początku
dziewczyna poniosła się chwili, ale otrzeźwiała po usłyszeniu jakiegoś dźwięku
i zaczęła wyrwać się z uścisku, aż w końcu odepchnęła mężczyzną od siebie.
Obydwoje oddychali ciężko, patrząc na siebie z niedowierzaniem, co przed chwilą
się stało.
– Co ty sobie myślisz?! Przyjdziesz i
będziesz mnie całował?! – krzyknęła na niego.
– Ja… – zaczął się jąkać. – Ja…
– Co jaja? Kura jesteś czy co?
Jeszcze zacznij mi tu gdakać. – pokazała ręką na pomieszczenie. Karol
uśmiechnął się promiennie. – Powiedz to w końcu.
– Kocham cię, Julio Rozenberg. –
rozłożył ramiona, w które wtuliła się dziewczyna.
– Ja ciebie też. – pocałował ją. – W
końcu się doczekałam. – uśmiechnęła się.
– Kocham cię. – wyszeptał.
Pozostawiał
pocałunki na jej twarzy, zjeżdżając do szyi. Wsunął dłoń pod jej bluzkę i
gładził jej delikatne plecy. Przesunął dłoń na brzuch, docierając do piersi.
Pieścił je, a Julia jęknęła.
– Karol, ja…
– Nie będziemy się spieszyć,
kochanie. – wyszeptał.
– Jeśli nie będziesz się ze mną
kochał, to już nikt tego nie zrobi. – powiedziała poważnym tonem, przygryzając
wargę.
– Jak sobie życzysz, moja królowo. –
uśmiechnął się łobuzersko i pocałował namiętnie.
– Ale… – wyszeptała.
– Wiem, czekałaś tylko na mnie, abym
to ja uczynił cię prawdziwą kobietą.
– Świnia. – uderzyła go w ramię, a on
się zaśmiał.
Pocałowała
go, a on uniósł ją do góry. Julia oplotła nogami jego biodra. Weszli do
sypialni i położył ją na łóżku. Rozpiął zamek i zdjął jej spodenki, a następnie
bluzkę. Natomiast Julia rozpięła jego koszulę, ukazując jego tors. Przejechała
po nim delikatnie palcami. Położył się na niej, całując i piszcząc jej ciało.
Dziewczyna z rozkoszą mu się oddała. Próbowała odpiąć jego pasek, ale on
szybkim ruchem, uniósł jej ręce do góry. Pieścił ją, wywołując nowe,
nieoczekiwane fale rozkoszy. Kiedy poczuła jak jego dłonie błądzą, aby uwolnić
jej piersi, odwróciła go na plecy i szybkim ruchem odpięła pasek.
– Tak bardzo ci się spieszy? –
zapytał, uśmiechając się łobuzersko.
– Chcę cię widzieć całego.
Zdjęła mu
spodnie i zobaczyła jak jego męskość próbuje się wydostać na zewnątrz.
Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Wędrowała dłonią po jego klatce, drażniąc
jego sutki.
– Tak! Dotykaj niżej! – rozkazał jej.
– Niżej!
Jej dłonie
powędrowały w dół, a z tym cała ona. Julia pieściła językiem okolice pępka i
delikatnie go okrążała. Karol trzęsącymi rękoma, chciał jak najszybciej pozbyć się
bielizny, ale dziewczyna powstrzymała go i sama to zrobiła. Ujrzała jego
wielkie podniecenie. Mężczyzna odwrócił ją na plecy, wziął jej dłoń i kazał go
objąć. Usłyszała głośny jęk, wydobywający się z jego ust. Nie mógł dłużej
wytrzymać. Przybliżył się do niej i namiętnie zaczął całować jej szyję,
pozbywając się jej bielizny. Pragnął jej coraz bardziej.
– Jesteś piękna. – szepnął do jej
ucha, dotykając wnętrza ud. – Cudowna.
– Karol…
– Ciii… – uciszył ją. – Pozwól mi…
Pozwól… – nie dokończył, obejmując mocno piersi i całując je. Julię ogarnęło
omdlenie pożądania.
– Karol…! – jęknęła, kiedy poczuła
jego palce. – Ja jeszcze… Nigdy tak… Nie czułam… Ooo!
Trzęsła się
z pożądania. Nie mogła dłużej wytrzymać. Karol na chwilę oderwał się od jej
piersi i podniósł głowę. Zobaczył jak płonie z pożądania, więc pozostawił na
jej ustach namiętny pocałunek. Odszukał miejsce między jej udami. Domagała się,
aby w końcu złączyli się w jedno ciało.
– Teraz, Karol! Teraz!
– Jak tylko pani każe. – wyszeptał.
Wszedł w nią
powoli, tak aby nie sprawić jej bólu. Na początku poruszał się powolnymi
ruchami. Kiedy Julia się rozluźniła, owinęła go nogami wokół jego bioder.
Wchodził w nią głęboko, mocno, aż w końcu obydwoje doznali przyjemniej rozkoszy.
Leżeli, odwróceni do siebie. Długo patrzyli sobie w oczy, uśmiechając się do
siebie i trzymając się za dłonie. Dziewczyna czuła się szczęśliwa.
– Kocham cię. – równo wyszeptali
słowa i zaczęli się śmiać.
– Byłeś cudowny.
– Jak na twój pierwszy raz, byłaś
naprawdę dobra.
– To komplement? – uśmiechnęła się
tajemniczo.
– Tak szczerze, to byłaś słaba.
– Karol! – szturchnęła go.
– Żartuję, moja piękna. Byłaś
wspaniała. – pocałował ją.
Wzięli razem
prysznic, następnie zjedli kolację i udali się do salonu, obejrzeć film. Zajęli
miejsce na sofie, wtulając się w siebie.
– Zostaniesz moją dziewczyną?
– Co? – spojrzała na niego zdziwiona.
– To co słyszałaś.
– A nią nie jestem?
– Nie oficjalnie, więc się pytam, czy
zostaniesz moją dziewczyną?
– Będę musiała się porządnie
zastanowić nad tym.
– Nie daj mi długo czekać na
odpowiedź.
– Ja musiałam długo czekać na ciebie,
więc ty też poczekaj trochę na odpowiedź.
– Julia, proszę.
– O co mnie prosisz? – zbliżyła się
do niego i zaczęła całować jego szyję.
– Dobrze wiesz.
– Bądź cierpliwy. – wyszeptała.
– Przecież wiesz, że nie jestem.
– Musisz się nauczyć.
– Wiele muszę, a zwłaszcza, żeby nie
stać się taki jak ojciec. – odgarnął jej włosy i spojrzał na nią ze smutkiem.
– Co z twoim ojcem?
– Wiele razy zdradzał mamę, a teraz
okazało się, że ma dziecko ze swoją byłą sekretarką.
– Co?
– Zamieszkał ze mną, bo pokłócił się
z matką, a dzisiaj oznajmiła jeszcze, że chce rozwodu. Nie wiem co mam robić.
Nie chcę, żeby się rozstali.
– Powinni ze sobą porozmawiać.
– Może rozmawiali po naszym odejściu.
– Miej nadzieję, że wszystko się
ułoży.
– Mam. – pogłaskał ją po policzku.
– Jestem przy tobie. I zawsze będę.
– To oznacza, że się zgadzasz?
– Ale na co? – spojrzała, udając
zaskoczenie.
– Julia.
– Powiedziałam, żebyś był cierpliwy.
– wyprostowała się, siadając w normalnej pozycji.
– Tak czy nie? – patrzył na nią z
niecierpliwieniem.
– Jeszcze nie podjęłam decyzji.
– Podjęłaś, tylko wolisz się ze mną
droczyć. – uszczypnął ją w ramię.
– Ała. – odwzajemniła jego czyn.
– Ach tak! – położył ją na plecy. –
Odpowiedz.
– Przecież ją znasz. – zaczęła się
głośno śmiać, a ten łaskotał ją po brzuchu.
– Chcę ją usłyszeć.
– Karol!
– Odpowiedz.
– Tak! Tak. – spojrzała na niego
zdyszana. – Tak. Zostanę twoją dziewczyną.
– Kocham cię.
Pocałował ją
namiętnie. Julia czuła się szczęśliwa, że jej ukochany odwzajemnił jej uczucie.
Marzyła o tej chwili, przyglądając się śpiącemu mężczyźnie.
Warto wierzyć w marzenia. Mój Karol. Teraz się postaram, abyś był ze mną
do końca moich dni. Dziękuję ci, Olu.
– Hej piękna.
Aleksandra o
mało nie zachłysnęła się kawą, kiedy Alex znienacka pojawił się przy stole.
Chłopak usiadł naprzeciwko niej, z łobuzerskim uśmiechem. Dziewczyna rozejrzała
się po sali, czy ktoś zwrócił na nich uwagę, ale każdy był zajęty sobą.
– Co chcesz?
– Przyszedłem się przywitać. Jak ci
minął weekend?
– Świetnie, bo nie widziałam ciebie.
– Zraniłaś moje serce swoimi słowami.
– położył dłoń na piersi.
– I bardzo dobrze. Może w końcu
odczepisz się ode mnie. – wstała, wzięła talerzyk i filiżankę ze stołu.
– Tak łatwo nie odpuszczę. –
zagrodził jej drogę i wyszeptał, patrząc głęboko w oczy.
– Będziesz musiał mnie odpuścić. –
ominęła go, a on lustrował ją od tyłu, pocierając brodę i uśmiechając
tajemniczo.
– I tak będziesz moja. – szepnął do
siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz