Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

15 stycznia 2020

Asystentka

41

Ola po zjedzeniu śniadania, wzięła laptop i poszła do ogrodu. Nigdzie nie widziała Alexa. Ucieszyła się i zajęła swoje miejsce. Postanowiła napisać e-maila do Karola, ale nie potrafiła ułożyć sensownych zdań. Patrzyła jak kursor pojawia się i znika. Z rozmyślań wyrwał ją młody ogrodnik. Wystraszyła się go, bo pojawił się znienacka.
– Co robisz? – zapytał, uśmiechając się szeroko.
– Próbuje napisać wiadomość.
– Do kogo? – przymrużył oczy, unosząc jedną brew.
– Do przyjaciela.
– Bliski, dalszy?
– Jest dla mnie jak brat.
– Długo się znacie?
– A co to za pytania?
– Chciałbym cię lepiej poznać. – wyciągnął dłoń w jej kierunku, ale dziewczyna spiorunowała go wzrokiem. – Trzymam raczki przy sobie. – uniósł ręce do góry.
– Ale drażni cię, żeby mnie dotknąć.
– Jesteś piękna. – wstała i stanęła naprzeciwko niego.

– I z miłą chęcią przeleciałbyś mnie. – odwróciła się i chciała odejść.
– Ola. – złapał ją za rękę.
– Puść mnie.
– Nie.
– Alex!
– Zapomnij o nim. Jeśli nie przyleciał tu za tobą, to coś oznacza. Nie jest ciebie wart.
– Tak, oznacza. Będzie miał dziecko. Z inną! – wykrzyczała. – A teraz daj mi spokój.
            Odeszła, zostawiając go zaskoczonego. Zamknęła się w pokoju i rzuciła się na łóżko z płaczem. Musiała z kimś porozmawiać. Otworzyła laptop i weszła na czat. Nikogo na nim nie było. Napisała SMS–a do Dagmary i czekała, aż jej przyjaciółka zadzwoni. Przyglądała jeszcze album ze zdjęciami z nimi, aż w końcu Dagmara pojawiła się na czacie.
– Hej kochana, co się stało? – dziewczyna zmartwiła się widokiem Oli.
– Myślałam, że ten wyjazd coś zmieni, ale nie potrafię o nim zapomnieć.
– Musisz dać sobie trochę czasu, minęły dopiero dwa dni.
– Dostaliście zaproszenie? – otarła łzy.
– Tak.
– Kiedy jest?
– Za dwa tygodnie.
– Szybko. – rzekła zaskoczona.
– Zaskoczyli nas tym zaproszeniem. Nie spodziewaliśmy się tego.
– Paweł i Patryk dobrze się dogadywali, może nawet się zaprzyjaźnili.
– Nie wiem czy tam iść.
– Idź. Wesprzesz Julkę.
– O tak. Jej się przyda nasze wsparcie.
– A właśnie, co do Julki? Wiesz czy spotkała się z Karolem?
– Nie.
– Nie, nie wiesz czy nie, nie spotkali się? – zaśmiała się.
– Nie spotkali się. Karol ci nie mówił?
– Nie. – rzuciła ostro.
– Nie rozmawiałaś z nim?
– Rozmawiałam, ale… – urwała i spojrzała w okno.
– Ale co? Ola, co jest? – zmartwiła się jej milczeniem.
– Kazał mi wracać do Polski, a ja krzyknęłam na niego i zakończyłam rozmowę.
– I już żadne się nie odezwało do siebie?
– Yhym…
– To napisz do niego.
– Tylko nie wiem co.
– To co ci serce mówi.
– Serce nic mi nie mówi. Dawno już jest martwe.
– Nie mów tak.
– Ale tak jest. Tydzień temu umarło.
– Ola…
– A gdzie jesteś? – zauważyła za nią znajome tło. – W domu? Dzisiaj nie poszłaś do pracy?
– Przecież dzisiaj jest dzień wolny.
– Święto. Zapomniałam.
– O czym ty myślisz? – zaśmiała się Daga. – Poznałaś kogoś?
– Tak, młodego, przystojnego i pewnego siebie ogrodnika.
– Ohohoho… Chyba zawrócił ci w głowie. – uśmiechnęła się szeroko.
– Denerwuje mnie.
– Już?
– Latynoski macho.
– Uuuu… Podrywał cię? – zaśmiała się głośno.
– Najpierw puścił oczko, potem okazało się, że mówi po polsku, a na końcu powiedział, żebym otworzyła przed nim swe serce. – powiedziała poetycko.
– Nieźle.
– A na dodatek jest tak pewny siebie, że mu ulegnę.
– Znając ciebie, nie zrobisz tego.
– Oczywiście, że nie. Nie dam mu tej satysfakcji.
– I bardzo dobrze.
– A Paweł gdzie jest?
– W kuchni. Gotuje. – odpowiedziała dumna.
– Mmm... Ty to masz dobrze. – uśmiechnęła się.
– No a jak. A ty co jesz? Już spróbowałaś hiszpańskich potraw?
– Jeszcze nie. Babcia prowadzi restaurację, ale nie ma tam hiszpańskich specjalności. – Dagmara się skrzywiła, a Ola głośno się zaśmiała. – Nie martw się, jeszcze spróbuje. Nie spieszy mi się z powrotem do domu.
– A w ogóle chcesz wrócić?
– Nie wiem. Jak na razie chcę odpocząć i zapomnieć o wszystkim.
– Musisz dać sobie trochę czasu.
– Wiem. – zauważyła, że Karol wszedł na skype’a. – Daguś, będę kończyć.
– Coś się stało?
– Karol jest dostępny i chciałabym z nim pogadać.
– Okej. A powiedz mi, jak ma na imię ten ogrodnik? – puściła do niej oczko.
– Alex.
– Alex. – powtórzyła, przeciągając jego imię.
– Daga.
– Dobra, dzwoń do Karola.
– Bawcie się dobrze. Pozdrów Pawła.
– Okej. Ty też. I dzwoń częściej.
– Jak będę miała czas i ty będziesz dostępna.
– Będę cały czas. Muszę wiedzieć co i jak z Alexem. A co takiego robisz?
– Daga! Wiele rzeczy. – uśmiechnęła się tajemniczo.
– Dobra, dobra. Paaaa… – wysłała jej całusa i rozłączyła się.
            Dziewczyna uśmiechnęła się i od razu zadzwoniła do Karola. Chwilę czekała, aż w końcu pojawił się na ekranie. Patrzył na nią poważnie.
– Cześć. – odezwała się, ale ten nie odpowiedział. – Karol, chciałabym cię przeprosić za wczoraj. – założył ręce na klatkę piersiową i przechylił głowę na bok. – Karol, powiedz coś.
– Coś.
– Przepraszam, ale wczoraj mnie poniosło. Dzisiaj też. – przypomniała sobie chwilę z Alexem. – Nie potrafię o nim zapomnieć.
– On o tobie też, ale nie mówi o tym.
– To skąd to możesz wiedzieć, że nie zapomniał o mnie?
– Widać to.
– A ty?
– Co ja?
– Julia?
– Zajęła twoje miejsce.
– Co? – zaskoczył ją słowami.
– Tak. Patryk zatrudnił ją jako swoją asystentkę. Powiedział, że nie chce obcej osoby w swojej firmie.
– Będziesz miał ją teraz na wyłączność. – uśmiechnęła się promiennie.
– O co ci chodzi? – wyprostował się.
– Obiecałeś mi.
– Tydzień jeszcze się nie skończył.
– Idź do niej dzisiaj i pogadaj.
– A jak znowu mnie wygoni, albo co gorsza, zamknie drzwi przed nosem?
– To wejdziesz przez okno. – zaśmiała się.
– Masz bardzo dobry humor.
– Rozmowa z tobą zawsze mi go poprawia.
– Cieszę się, że chociaż na coś się przydaje. – rzekł smutno.
– Karol, co się stało? – zaniepokoiła się jego zachowaniem.
– Patryk poprosił mnie, abym został jego świadkiem.
– Zgodziłeś się?
– Nie miałem innego wyboru. Jest moim przyjacielem i nie zostawię go w… – wziął głęboki oddech. – Ten dzień.
– Dasz radę.
– Mam nadzieję.
– Też nie chcę, aby brał z nią ślub, ale to jego wybór.
– Ale twoja decyzja też na tym zaważyła.
– Nie zaczynajmy tego tematu, proszę.
– Szanuję twoją decyzję i jeśli nie chcesz rozmawiać o Patryku, dobrze. Będę siedział cicho.
– Dziękuję. – uśmiechnęła się przez łzy.
– Ola?
– Tak?
– Wrócisz kiedyś do Polski?
– Nie wiem. Jak na razie nie myślę o tym.
– Rozumiem.
– Ale na twój ślub przyjadę. – zaśmiała się.
– Ciekawe z kim?
– Z Julią.
– Żebym tylko zgodziła się ze mną porozmawiać.
– Zgodzi się. – mężczyzna zwiesił głowę. – Karol, co jest? Patryk i Julia nie są jedynymi problemami, które cię dręczą.
– Rodzice pokłócili się, i ojciec zamieszkał ze mną.
– O co? Chyba nie o moją mamę?
– Nie wiem. Nie chciał mi powiedzieć.
– Jest w domu?
– Nie, poszedł gdzieś. Wczoraj byłem u mamy, ale ona też nic mi nie powiedziała. Była roztrzęsiona. Adam został z nią na noc, miał do mnie zadzwonić, ale jeszcze tego nie zrobił.
– Może sam zadzwoń.
– Dzwoniłem, ale ma wyłączony telefon.
– To może jedź i zobacz.
– Chyba tak zrobię.
– Karol. – spojrzał na nią. – Wszystko będzie dobrze. Pogodzą się.
– Mam nadzieję.
– Porozmawiaj z nimi otwarcie. Może uda ci się ich pogodzić.
– Mówisz?
– Rodzice zazwyczaj słuchają swoich dzieci. Poproś, aby wybaczyli i dali sobie szansę.
– Mówisz, że posłuchają?
– Musisz być przekonujący. Powiedz, że są dla ciebie przykładem i chciałbyś, aby twoje dzieci też brały z nich przykład.
– Ale ja nie mam dzieci.
– Ale na pewno będziesz je miał i chciałbyś, aby widziałby szczęśliwych dziadków, prawda?
– Masz rację. Jadę do domu zobaczyć jak z mamą, a potem ściągnę ojca. Ola, jesteś wielka. – uśmiechnął się szeroko.
– W końcu zobaczyłam na twojej twarzy szczery uśmiech.
– A nigdy go nie widziałaś?
– Dawno temu.
– Trzymaj się.
– Ty też. Czekam na relację.
– Dostaniesz ją. Za jakiś czas.
– Karol! – krzyknęła.
– No dobra. Napiszę ci e-maila.
– Karol.
– Jak będziesz dostępna, to zadzwonię.
– Teraz już lepiej. – zaśmiała się.
– Jadę zobaczyć, co i jak.
            Ola posłała mu całusa i rozłączyła się. Udała się do restauracji, zjadł obiad i wybrała się razem z Beatą do centrum miasta na zakupy. Spędziły tam całe popołudni. Kiedy dziewczyna szła do pokoju, Alex ją zatrzymał. Chciał z nią porozmawiać o porannej rozmowie, ale ona go zbyła i szybkim krokiem weszła do środka.
            Natomiast Karol po rozmowie z przyjaciółką, pojechał do domu rodzinnego. Brat czekał na niego w salonie.
            Adam Ornatowski, był młodszym bratem Karola. Był jego przeciwieństwem. Wyskoki blondyn o brązowych oczach. Razem z Pawłem, studiował w Anglii informatykę. Jak na jego zawód, charakterystyczne były okulary, które nosił. Prostokątne szkiełka w grubej, czarnej oprawie. Jego broda była pokryta lekkim zarostem.
            Adam był człowiekiem lojalnym i szanowanym pracownikiem w firmie, w której pracował. Otrzymywał dużo pochwał od swojego szefa za swoją pracowitość i dokładność. Był typem samotnika. Nie lubił imprezować. Nigdy nie miał dziewczyny, bo jego największą wadą była nieśmiałość, a gdy już jakaś się pojawiła, zbywał je nudnymi tematami.
            Karol wpadł do domu zadyszany. W salonie siedziała także jego matka, która milczała. Młodszy syn próbował wyciągnąć coś z niej.
– I co? – starszy brat podszedł do niego.
– Siedzi i milczy.
– Ciekawe o co poszło. Żeby tylko nie o Annę.
– O kogo?
– O matkę Oli i Pawła.
– A ona co ma wspólnego z naszym ojcem?
– Byli kiedyś ze sobą.
– Co? – spojrzał na niego zaskoczony.
– Tak. Dzwonię po tatę. Niech tu przyjedzie.
            Mężczyzna ubłagał Grzegorza, aby ten przyjechał do domu, bo jego synowie chcą z nim porozmawiać. Zgodził się niechętnie. W między czasie Karol próbował nawiązać rozmowę z Zytą, ale ta dalej milczała. W pomieszczeniu pojawiła się głowa rodziny.
– Chcieliście rozmawiać. – rzekł.
– Co on tutaj robi? – zapytała wściekła kobieta.
– Mieszkam.
– To ja w takim razie się wyprowadzam. – wstała i chciała iść na górę, lecz Karol ją zatrzymał.
– Mamo, proszę, porozmawiajmy.
– Nie mamy o czym rozmawiać.
– Mamo, proszę. – Adam podszedł do niej i objął ją ramieniem.
– Powiecie nam w końcu o co poszło? – zapytał starszy syn.
– Jego zapytajcie. – wskazała na męża. – No proszę, powiedz im. – odwróciła się i odeszła kawałek.
– Miałem romans dwadzieścia lat temu.
– Ze swoją sekretarką. – dodała, ponownie stając do nich przodem.
– Co?! – Adam spojrzał na ojca. – Zdradzałeś mamę?
– Nie ukrywajmy, nie układało się nam.
– To ty nie chciałeś uczestniczyć w naszym małżeństwie! – krzyknęła na niego.
– Zyta, ja…
– Wiecie jak się tego dowiedziałam? – synowie spojrzeli na nią. – Do naszego domu zawitał owoc tego romansu. Córka waszego ojca. – wskazała na niego.
– Mamy siostrę? – młodszy brat szepnął do starszego.
– Nie wiem dokładnie czy to moja córka. Zleciłem badanie DNA.
– Po otrzymaniu wyników, lepiej powtórz, bo mogą się mylić. – powiedziała złośliwie.
– Zyta.
– Skończ! Dzwoniłam do prawnika. Pozew rozwodowy już czeka.
– Zyta… – zrobił kilka kroków do przodu.
– Mamo. – Karol powstrzymał ojca, aby nie podchodził do niej. – Mamuś. – chwycił ją za ramiona spojrzał głęboko w oczy. – Zastanów się dobrze nad swoją decyzją. Badania mogą wyjść negatywnie, a ty później będziesz żałować.

– On mnie zdradzał na prawo i lewo! – wysyczała przez zęby.
– I zawsze mu wybaczałaś. – wyszeptał.
– Teraz też na pewno ma jakąś kochankę na boku.
– Nie mam. – odezwał się Grzegorz. – I nie zdradzałem cię na prawo i lewo. – wykrzyczał.
– Ciekawe, to gdzie przebywałeś całymi wieczorami, co?
– Nie mogę tobie powiedzieć.
– Kochanka. – spojrzała na syna.
– Mamo, zaczekaj do wyników, a potem podejmiesz decyzję.
– Zyta, proszę.
– Mamo, tato. – Karol przypomniał sobie słowa Oli. – Może z Adamem jesteśmy dorośli, ale ciągle bolą nas wasze kłótnie. Nie chcemy, abyście się kłócili. Najlepiej będzie jak porozmawiacie otwarcie o swoim życiu, wadach i zaletach. Poznacie się lepiej, bo przez te trzydzieści lat, staliście się jeszcze bardziej obcymi ludźmi. Chciałbym, aby w przyszłości moje dzieci widziały swoich dziadków szczęśliwych, pełnych miłości. Na miłość nie jest za późno. – zwrócił się do Grzegorza. – Tato, powinieneś docenić to, że przez te wszystkie lata, mama tobie wybaczała. I teraz musisz zawalczyć o nią, jeśli nie chcesz jej stracić. – małżonkowie patrzyli na siebie. – Zostawimy was samych. Porozmawiajcie otwarcie.
            Karol i Adam zostawali ich samych w salonie. Grzegorz i Zyta zostali sami w salonie i wpatrywali się długo w siebie.
– Myślisz, że się pogodzą? – młodszy brat zapytał starszego.
– Tak.
– Po twoim kazaniu… Skąd ty je wziąłeś?
– Z serca.
– A ty je masz? – spojrzał na niego, uśmiechając się.
– A nie mam?
– Zmieniłeś się nie do poznania.
– Dorosłem.
– Może w końcu zawalczysz o Julię.
– Paweł tobie powiedział?
– O czym? – zmarszczył brwi.
– O Julii i o tym, że…
– Że ją kochasz? Nie. Ja to wiedziałem od dawna, ale wolałem milczeć. – chwycił go za ramię.
– A ty co? Też powinieneś się wyszaleć.
– Dobrze wiesz, że nie lubię imprez.
– Ciekawe jak poznasz dziewczynę.
– Nie bój się. Znajdzie się jakaś.
– Mam nadzieję, że nie da się tak łatwo spławić twoimi nudnym tematom.
– Musi interesować się tym samym co ja, albo chociaż mieć jakieś pojęcie o technologii.
– Dobra, dobra, technologu. Ja się zbieram. Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę.
– Julia? – uśmiechnął się.
– Dowiesz się w swoim czasie.
            Karol pojechał jeszcze do mieszkania, aby się odświeżyć i coś zjeść. Myślał czy kupić bukiet kwiatów, ale od razu sobie przypomniał ostatnią sytuację, więc zrezygnował z tego pomysłu. Pojechał prosto do mieszkania Julii. Zaparkował przed budynkiem i siedział długą chwilę, obserwując przechodniów. Zastanawiał się czy iść do niej.
Ale z ciebie cykor.
 Skarcił siebie w duchu i wysiadł z auta. Stał przed domofonem, ale nie zadzwonił. Odszedł od drzwi i spacerował w kółko przed nimi. Jakaś kobieta wybrała numer, otworzyła je szeroko i weszła do środka. Kiedy miały się zamknąć, mężczyzna szybko podszedł do nich i wbiegł po schodach na piętro, na którym mieszkała dziewczyna. Zadzwonił do drzwi i oparł się o futrynę. Julia zajrzała przez wizjer, ale nikogo nie zobaczyła, więc otworzyła, myśląc, że przyszedł jej brat.
– Karol? – zdziwiła się jego widokiem.
            Wszedł i zamknął za sobą drzwi, patrząc poważnie na dziewczynę. Podszedł do niej, ujmując jej twarz w swoje dłonie i przyciągnął ją blisko siebie, całując ją delikatnie. Następnie ich języki złączyły się w namiętny taniec. Na początku dziewczyna poniosła się chwili, ale otrzeźwiała po usłyszeniu jakiegoś dźwięku i zaczęła wyrwać się z uścisku, aż w końcu odepchnęła mężczyzną od siebie. Obydwoje oddychali ciężko, patrząc na siebie z niedowierzaniem, co przed chwilą się stało.
– Co ty sobie myślisz?! Przyjdziesz i będziesz mnie całował?! – krzyknęła na niego.
– Ja… – zaczął się jąkać. – Ja…
– Co jaja? Kura jesteś czy co? Jeszcze zacznij mi tu gdakać. – pokazała ręką na pomieszczenie. Karol uśmiechnął się promiennie. – Powiedz to w końcu.
– Kocham cię, Julio Rozenberg. – rozłożył ramiona, w które wtuliła się dziewczyna.
– Ja ciebie też. – pocałował ją. – W końcu się doczekałam. – uśmiechnęła się.
– Kocham cię. – wyszeptał.
            Pozostawiał pocałunki na jej twarzy, zjeżdżając do szyi. Wsunął dłoń pod jej bluzkę i gładził jej delikatne plecy. Przesunął dłoń na brzuch, docierając do piersi. Pieścił je, a Julia jęknęła.
– Karol, ja…
– Nie będziemy się spieszyć, kochanie. – wyszeptał.
– Jeśli nie będziesz się ze mną kochał, to już nikt tego nie zrobi. – powiedziała poważnym tonem, przygryzając wargę.
– Jak sobie życzysz, moja królowo. – uśmiechnął się łobuzersko i pocałował namiętnie.
– Ale… – wyszeptała.
– Wiem, czekałaś tylko na mnie, abym to ja uczynił cię prawdziwą kobietą.
– Świnia. – uderzyła go w ramię, a on się zaśmiał.
            Pocałowała go, a on uniósł ją do góry. Julia oplotła nogami jego biodra. Weszli do sypialni i położył ją na łóżku. Rozpiął zamek i zdjął jej spodenki, a następnie bluzkę. Natomiast Julia rozpięła jego koszulę, ukazując jego tors. Przejechała po nim delikatnie palcami. Położył się na niej, całując i piszcząc jej ciało. Dziewczyna z rozkoszą mu się oddała. Próbowała odpiąć jego pasek, ale on szybkim ruchem, uniósł jej ręce do góry. Pieścił ją, wywołując nowe, nieoczekiwane fale rozkoszy. Kiedy poczuła jak jego dłonie błądzą, aby uwolnić jej piersi, odwróciła go na plecy i szybkim ruchem odpięła pasek.
– Tak bardzo ci się spieszy? – zapytał, uśmiechając się łobuzersko.
– Chcę cię widzieć całego.
            Zdjęła mu spodnie i zobaczyła jak jego męskość próbuje się wydostać na zewnątrz. Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Wędrowała dłonią po jego klatce, drażniąc jego sutki.
– Tak! Dotykaj niżej! – rozkazał jej. – Niżej!
            Jej dłonie powędrowały w dół, a z tym cała ona. Julia pieściła językiem okolice pępka i delikatnie go okrążała. Karol trzęsącymi rękoma, chciał jak najszybciej pozbyć się bielizny, ale dziewczyna powstrzymała go i sama to zrobiła. Ujrzała jego wielkie podniecenie. Mężczyzna odwrócił ją na plecy, wziął jej dłoń i kazał go objąć. Usłyszała głośny jęk, wydobywający się z jego ust. Nie mógł dłużej wytrzymać. Przybliżył się do niej i namiętnie zaczął całować jej szyję, pozbywając się jej bielizny. Pragnął jej coraz bardziej.
– Jesteś piękna. – szepnął do jej ucha, dotykając wnętrza ud. – Cudowna.
– Karol…
– Ciii… – uciszył ją. – Pozwól mi… Pozwól… – nie dokończył, obejmując mocno piersi i całując je. Julię ogarnęło omdlenie pożądania.
– Karol…! – jęknęła, kiedy poczuła jego palce. – Ja jeszcze… Nigdy tak… Nie czułam… Ooo!
            Trzęsła się z pożądania. Nie mogła dłużej wytrzymać. Karol na chwilę oderwał się od jej piersi i podniósł głowę. Zobaczył jak płonie z pożądania, więc pozostawił na jej ustach namiętny pocałunek. Odszukał miejsce między jej udami. Domagała się, aby w końcu złączyli się w jedno ciało.
– Teraz, Karol! Teraz!
– Jak tylko pani każe. – wyszeptał.
            Wszedł w nią powoli, tak aby nie sprawić jej bólu. Na początku poruszał się powolnymi ruchami. Kiedy Julia się rozluźniła, owinęła go nogami wokół jego bioder. Wchodził w nią głęboko, mocno, aż w końcu obydwoje doznali przyjemniej rozkoszy. Leżeli, odwróceni do siebie. Długo patrzyli sobie w oczy, uśmiechając się do siebie i trzymając się za dłonie. Dziewczyna czuła się szczęśliwa.
– Kocham cię. – równo wyszeptali słowa i zaczęli się śmiać.
– Byłeś cudowny.
– Jak na twój pierwszy raz, byłaś naprawdę dobra.
– To komplement? – uśmiechnęła się tajemniczo.
– Tak szczerze, to byłaś słaba.
– Karol! – szturchnęła go.
– Żartuję, moja piękna. Byłaś wspaniała. – pocałował ją.
            Wzięli razem prysznic, następnie zjedli kolację i udali się do salonu, obejrzeć film. Zajęli miejsce na sofie, wtulając się w siebie.
– Zostaniesz moją dziewczyną?
– Co? – spojrzała na niego zdziwiona.
– To co słyszałaś.
– A nią nie jestem?
– Nie oficjalnie, więc się pytam, czy zostaniesz moją dziewczyną?
– Będę musiała się porządnie zastanowić nad tym.
– Nie daj mi długo czekać na odpowiedź.
– Ja musiałam długo czekać na ciebie, więc ty też poczekaj trochę na odpowiedź.
– Julia, proszę.
– O co mnie prosisz? – zbliżyła się do niego i zaczęła całować jego szyję.
– Dobrze wiesz.
– Bądź cierpliwy. – wyszeptała.
– Przecież wiesz, że nie jestem.
– Musisz się nauczyć.
– Wiele muszę, a zwłaszcza, żeby nie stać się taki jak ojciec. – odgarnął jej włosy i spojrzał na nią ze smutkiem.
– Co z twoim ojcem?
– Wiele razy zdradzał mamę, a teraz okazało się, że ma dziecko ze swoją byłą sekretarką.
– Co?
– Zamieszkał ze mną, bo pokłócił się z matką, a dzisiaj oznajmiła jeszcze, że chce rozwodu. Nie wiem co mam robić. Nie chcę, żeby się rozstali.
– Powinni ze sobą porozmawiać.
– Może rozmawiali po naszym odejściu.
– Miej nadzieję, że wszystko się ułoży.
– Mam. – pogłaskał ją po policzku.
– Jestem przy tobie. I zawsze będę.
– To oznacza, że się zgadzasz?
– Ale na co? – spojrzała, udając zaskoczenie.
– Julia.
– Powiedziałam, żebyś był cierpliwy. – wyprostowała się, siadając w normalnej pozycji.
– Tak czy nie? – patrzył na nią z niecierpliwieniem.
– Jeszcze nie podjęłam decyzji.
– Podjęłaś, tylko wolisz się ze mną droczyć. – uszczypnął ją w ramię.
– Ała. – odwzajemniła jego czyn.
– Ach tak! – położył ją na plecy. – Odpowiedz.
– Przecież ją znasz. – zaczęła się głośno śmiać, a ten łaskotał ją po brzuchu.
– Chcę ją usłyszeć.
– Karol!
– Odpowiedz.
– Tak! Tak. – spojrzała na niego zdyszana. – Tak. Zostanę twoją dziewczyną.
– Kocham cię.
            Pocałował ją namiętnie. Julia czuła się szczęśliwa, że jej ukochany odwzajemnił jej uczucie. Marzyła o tej chwili, przyglądając się śpiącemu mężczyźnie.
Warto wierzyć w marzenia. Mój Karol. Teraz się postaram, abyś był ze mną do końca moich dni. Dziękuję ci, Olu.
– Hej piękna.
            Aleksandra o mało nie zachłysnęła się kawą, kiedy Alex znienacka pojawił się przy stole. Chłopak usiadł naprzeciwko niej, z łobuzerskim uśmiechem. Dziewczyna rozejrzała się po sali, czy ktoś zwrócił na nich uwagę, ale każdy był zajęty sobą.
– Co chcesz?
– Przyszedłem się przywitać. Jak ci minął weekend?
– Świetnie, bo nie widziałam ciebie.
– Zraniłaś moje serce swoimi słowami. – położył dłoń na piersi.
– I bardzo dobrze. Może w końcu odczepisz się ode mnie. – wstała, wzięła talerzyk i filiżankę ze stołu.
– Tak łatwo nie odpuszczę. – zagrodził jej drogę i wyszeptał, patrząc głęboko w oczy.
– Będziesz musiał mnie odpuścić. – ominęła go, a on lustrował ją od tyłu, pocierając brodę i uśmiechając tajemniczo.
– I tak będziesz moja. – szepnął do siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz