Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

2 lutego 2017

Jestem przy Tobie

1

           Piątek, piąteczek, piątunio. Wymarzony dzień każdego ucznia. Licealiści odliczali minuty do rozpoczęcia długiego weekendu. Dyrektor zgromadził jeszcze uczniów na sali gimnastycznej, aby przekazać komunikat: „Zbliża się dla was długi czas na odpoczynek. Wykorzystajcie go pozytywnie i bawcie się z umiarem, niech nikomu nic się nie stanie. Życzę miłego odpoczynku.” Oczywiście każdy uczeń wziął słowa dyrektora do serca. A zwłaszcza Mateusz. Już miał zaplanowany ten czas na imprezy.


– To jutro spotykamy się u Maćka? – zapytał z uśmiechem.


– Tak, będzie świetna zabawa. Nie może Ciebie zabraknąć. – odpowiedział Błażej.


– Oczywiście, że mnie nie zabraknie. Beze mnie to będzie stypa. – zaśmiał się.


– Przyjdziesz z kimś?


– Nie wiem. Może tak, może nie.


– Nie bądź już taki tajemniczy. – powiedziała Magda.


– Czy ja jestem tajemniczy? Nie wiem czy z kimś przyjdę. Wybaczcie mi, ale się spieszę. – pożegnał się i odszedł.


            Mateusz pochodził z rozbitej rodziny. Rodzice rozwiedli się jak miał dziesięć lat, a jego brat – Krystian – dwanaście. Długo trwała wojna z kim mają zamieszkać chłopcy, aż w końcu sąd zdecydował, że młodszy zamieszka z matką, a starszy z ojcem. Tak więc chłopcy zostali rozdzieleni. Spotykali się co drugi weekend oraz ferie zimowe i letnie. Ojciec Mateusza stał się wielkim deweloperem. Był jednym z dziesięciu milionerów w Polsce. Za to matka pracowała w banku jako dyrektor. Praca zawsze była dla niej najważniejsza, dopiero później rodzina. Nie zwracała dużej uwagi na to, co Mateusz wyczyniał. Wychowywał się sam. Wyrosło z niego niezłe ziółko. Wiele razy matka odbierała go z komisariatu za to, że wdawał się w bójki w miejscach publicznych, jechał samochodem pod wpływem alkoholu, zakradał się do miejsc, do których był zakaz wstępu. Niekiedy miał szczęście, że policja go nie złapała. Był nazywany przez mieszkańców chuliganem. W szkole zawsze znajdował sobie słabe ogniwa, ale nigdy ich nie dotknął fizycznie, lecz naśmiewał się z nich i poniżał. Na każdej lekcji był aktywny, lubił się śmiać i żartować z nauczycielami, był bardzo przez nich lubiany, co sprawiało, że nie zwracali uwagi na jego zachowanie. Brał udziały w różnych zawodach sportowych, grywał w spektaklach szkolnych. Był zaangażowanym uczniem i nie tylko. Jeden z niewielu przystojnych chłopaków w liceum. Każda dziewczyna szalała za nim, co sprawiało że wykorzystywał je i łamał im serca, lecz nie każda uległa jego urokowi. Tylko jedna osoba. Była nią Klaudia. Na początku szkoły dużo razy próbował ją poderwać, ale ta zawsze odtrącała go. Nic do niego nie miała, ale nie lubiła chłopaków, którzy zachowują się jak macho. Gdyby nie jeden wybryk Mateusza, który spowodował nienawiść dziewczyny do niego, dalej może by ją podrywał, a ona by go odtrącała.


            Wracając do domu, myślał jeszcze nad tym czy może wziąć Beatę na imprezę. Kręcił już z nią od dłuższego czasu. Dziewczyna była niebieskooką blondynką o średnim wzroście. Miała bardzo duże zainteresowanie u chłopców, wielu się w niej się podkochiwało, ale niestety nie wybrała żadnego z nich. Miała dużą satysfakcję uwodząc ich, a później porzucając. Ale Mateusz tego nie zauważył, był w nią wpatrzony jak w obrazek, ciągle miał nadzieję, że jemu da szansę, a ona jednak traktowała go jak dobrego kumpla. Jadąc samochodem był tak zamyślony, że aż nie potrącił człowieka. Tą osobą była Klaudia. Przechodziła przez pasy, gdzie Mateusz ledwo zahamował.


– Nie widzisz, że jadę samochodem?!


– To Ty powinieneś uważać. Tu jest przejście dla pieszych.


– I co z tego? Nie mam prawa Cię przepuszczać.


– To jest teren zabudowany i powinieneś jechać pięćdziesiąt, a nie sto dwadzieścia. Kto Tobie dał prawo jazdy, matole.


– Odezwała się mądra. Nie Twoja sprawa ile jeżdżę.


– Z taką prędkością zabijesz nie tylko pieszych, ale i siebie. Chyba, że chcesz zabić kolejną osobę?


– Weź się zamknij czarownico i zejdź mi z drogi.


– Nie zabij się sam.


– Spadaj! – wsiadł do samochodu i odjechał.


             Klaudia jeszcze chwilę patrzyła jak Mateusz odjeżdża. „Co za wariat, żeby tylko nic mu się nie stało.” – pomyślała. Wróciła do domu, odgrzała sobie obiad i włączyła telewizor. Nie znalazła niczego ciekawego do obejrzenia, więc po posiłku udała się do swojego pokoju. Rozpakowała torbę, odrobiła lekcje i schowała książki do szafki. Posprzątała pokój, posegregowała ubrania i w końcu mogła się zrelaksować, więc włączyła film „Jak w niebie”.


            Klaudia była spokojną, zdystansowaną osobą. Miała jedną, ale wytrwałą przyjaciółkę, Martę. Dziwiła się, że ona z nią jeszcze wytrzymuje. Zawsze przy tej myśli śmiała się. Dziewczyna dobrze się uczyła, z czego rodzice byli bardzo dumni. Dwa lat temu dotknęła ich ciężka tragedia. Brat Klaudii zginął w wypadku samochodowym, gdzie jechał z kolegami na imprezę. Jej rodzice bardzo to przeżyli, stracili pierworodne dziecko. Na początku jeszcze nie mogła zrozumieć co się stało, myślała, że za chwilę wróci do domu. Dopiero na jego pogrzebie uświadomiła sobie, że jego już nie ma i nigdy nie wróci. Przez tę tragedię zamknęła się w sobie. Minął rok od tego momentu, kiedy dziewczyna zaprzyjaźniła się z nową koleżanką, którą poznała na spotkaniu klasowym. Od tamtego czasu stały się dobrymi przyjaciółkami. Rodzicie Klaudii cieszyli się, że w końcu ich córka ma z kim porozmawiać. Dziewczyny szybko złapały swój język.  Kiedy poznały swoją klasę, Marta lubiła szeptać do ucha Klaudii: „Widzisz tego chłopaka, tego bruneta. Zobacz jaki jest przystojny, jakie ciacho z niego. Mrrr…”. Dziewczyna tylko spojrzała na nią z uśmiechem, ale Mateusz nie podobał się jej, to nie był jej typ. Czuła, że z nim było coś nie tak. Była atrakcyjną dziewczyną w klasie, podobała się chłopcom, ale była dla nich niedostępna, co przez to ich odpychało, ale chłopak się nie poddawał. Wymyślał różne preteksty, aby się do niej zbliżyć, ale zawsze słyszał: „NIE!”. Klaudia już prawie mu uległa i chciała z nim porozmawiać, ale po tym co zrobił, znienawidziła go. Od tamtego czasu nie mogła na niego patrzeć. W głębi serca coś do niego czuła, ale nienawiść to zdusiła.


            Mateusz szykował się na spotkanie z Beatą. Nie wiedział w co ma się ubrać. „Przecież to nie jest randka” – mówił sam do siebie. „Chłopie ogarnij się w końcu!” Chodził w kółko po pokoju i w kółko powtarzał jedno i to samo, a Krystian obserwował to i naśmiewał się z niego.


– Może w końcu przestaniesz gadać do siebie i ubierzesz się w coś?


– Co? – jakby te słowa go obudziły. – Co?


– Może się w końcu ubierzesz? – ze śmiechem powiedział brat.


              Mateusz spojrzał na siebie i zobaczył przystojnego, dobrze wysportowanego mężczyznę w slipkach.


– Nie wiem w co mam się ubrać.


– Nie bądź babą. Załóż koszulę, marynarkę, dżinsy i trampki. Dziewczyna poleci na Ciebie.


– Nieee…


– Tak, one teraz lubią jak faceci chodzą tak ubrani. Przecież sam powinieneś wiedzieć co teraz jest trendy. – zaśmiał się, odchodząc.


             Mateusz posłuchał starszego brata i ubrał się tak jak ten kazał.


            Pojechał na spotkanie z Beatą. Zauważył ją już z dala. Była ubrana w białą, obcisłą sukienkę i szpilki. „Jednak to randka” – pomyślał. Wysiadł z auta i podszedł do niej.


– Cześć. Chyba się nie spóźniłem? Byliśmy umówieni na dwudziestą, prawda?


– Hej. Nie. To ja przyszłam za wcześnie. – przywitała go z uśmiechem i pocałowała go lekko w policzek. – To idziemy do kina?


– Tak, oczywiście. – został wyrwany z transu. – Chodźmy.


              Weszli do kina, kupili bilety i weszli do sali. Rozpoczął się seans filmu „Odrobina nieba”. Po zakończeniu, opuścili budynek i jeszcze długo komentowali film.


– Może Cię odwieźć do domu? – zaproponował Mateusz.


– Jeśli nie będzie to dla Ciebie kłopot. – powiedziała z uwodzicielskim uśmiechem.


– Nie, nigdy. – otworzył jej drzwi od samochodu.


– Szarmancki jesteś. – zaczęła go kokietować.


– Jak na mężczyznę przystało. – pochylił się nad nią i z łobuzerskim spojrzeniem uśmiechnął się. Zajął miejsce za kierownicą i ruszyli w drogę.


– Może jutro pójdziesz ze mną na imprezę do Maćka? – zapytał Mateusz.


– Pewnie.


             Mateusz był zaskoczony, że tak szybko się zgodziła. Myślał, że mu odmówi i będzie musiał ją długo namawiał na to, żeby z nim poszła, a tu od razu pozytywna odpowiedź.


– O której?


– O osiemnastej. Przyjechać po Ciebie?


– Tak, jeśli chcesz ze mną iść, to razem musimy się pokazać.


             Podwiózł ją pod sam dom. Na pożegnanie lekko pocałowała go w usta.


            Mateusz wrócił do domu. Długo myślał o tym co zaszło w samochodzie. Nic takiego, a jednak podnieciło go to. Kręcił z najgorętszą laską w szkole. Mogła mieć każdego, tak jak on każdą. Uważał, że pasują do siebie. Obydwoje bawili się uczuciami innych. Nigdy nie byli w długotrwałych związkach. Najdłuższy związek Mateusza z dziewczyną przetrwał niecałe trzy tygodnie, przespał się z nią i porzucił. Czy seks był najważniejszy? Chociaż on miał to w poważaniu, ale dla tej dziewczyny było to coś ważnego. To był jej pierwszy raz, a on okazał się prawdziwym dupkiem.Wszedł do kuchni, gdzie znajdował się Krystian.


– Jak się udała randka? – zapytał z uśmiechem.


– Dobrze. A jak miało być? – odpowiedział obojętnie.


– Nie wiem. Zawsze wracałeś po pierwszych randkach podniecony, a teraz...


– Nieprawda, nie wracałem podniecony po spotkaniach z dziewczynami. – zaprzeczył. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie i zarazem złość na brata, że znowu go wypytuje jak się udała randka.


– Zawsze. – uśmiechnął się i poszedł do swojego pokoju.


            Mateusz również udał się do swojego. Ściągnął marynarkę i rzucił ją na krzesło. Położył się na łóżko i przed oczami ukazała się Klaudia. Nie wiedział skąd się wzięła się w jego myślach. Przypomniało mu się popołudniowe zdarzeniu, gdzie o mało jej nie potrącił. Musiał jej przyznać rację, nie powinien jeździć szybko, ale nie byłby wtedy sobą. Kim naprawdę był Mateusz? Co krył pod tą maską? Jakie były jego prawdziwe uczucia?


            Klaudia obudziła się z dziwnym uczuciem, że tego dnia coś się wydarzy. Tego dnia również mijała rocznica śmierci jego brata. Czuła tęsknotę za nim. Nie wiadomo jakby się potoczył czas, gdyby żył. Może dalej droczyliby się ze sobą i dogryzaliby sobie czy jednak zostaliby najlepszymi przyjaciółmi? Ubrała się i zeszła na dół.


– Dzień dobry. – ucałowała rodziców. – Smacznego.


– Dziękujemy. – odpowiedziała mama.


             Zasiadła przy stole i zaczęła szykować sobie śniadanie.


– Co dzisiaj zamierzasz robić? – nieoczekiwanie zapytał ją ojciec.


– Przecież to wiadomo, pójdę z wami na mszę za Pawła. A dlaczego pytasz? – była w szoku. Ojciec spojrzał na nią spod gazety.


– Tak po prostu. A po mszy nie idziesz się z kimś spotkać?


– Tato, o co Tobie chodzi?


– Tak się pytam, nie mogę. Może interesuję się życiem mojej kochanej córuni. – złapał ją za dłoń i uśmiechnął się do niej, puszczając oczko. Całą sytuację obserwowała Marzenia, podśmiechując się cicho.


– To dobrze, że interesujesz się moim życiem, ale nie mam żadnych planów na dzisiejszy wieczór. Jeśli chcecie spędzić razem wieczór, to powiedzcie, ulotnię się i zostawię dla was wolny dom. – wstała, żeby zalać sobie herbatę i usiadła, spoglądając na zaskoczonych rodziców.


– Nie chodzi o to, a tak po prostu jak co roku na mszę przyjeżdżają dziadkowie i tak czy tak, nie będziemy sami…


– To o co chodzi? – przerwała Robertowi. – Chcę z wami spędzić dzisiejszy dzień, jak dla mnie i dla was jest on ważny.


– Bardzo się cieszymy, że chcesz z nami spędzić ten dzień. – mama przerwała tę drętwą rozmowę, która i tak do niczego nie prowadziła. 

              Marzena dobrze znała Roberta, chciał wiedzieć czy jego malutka Klaudia ma chłopaka, ale bał się zapytać o to wprost, i zawsze rozpoczynając rozmowę owijał w bawełnę, po której to ona kończyła.


– O której jest msza? Tak jak zwykle o osiemnastej?


– Tak. – odpowiedział tata.


– To pójdę posprzątać pokój, odrobię lekcje, może poczytam książkę, uszykuję się i pójdziemy na mszę. – z uśmiechem łagodnie poinformowała jakie ma plany na ten dzień.


– Dobrze. – Marzena odwzajemniła uśmiech.


            Klaudia poszła do swojego pokoju i zaszyła się w nim cały dzień.


– Czy Ty nie potrafisz się odważyć i zapytać ją o to, co chodzi Ci po głowie? – zapytała żona, kiedy usłyszała zamykane drzwi.


– Gdybym zapytał wprost, to na pewno nic by mi nie odpowiedziała albo by mnie wyśmiała.


– Przecież powiedziałeś jej, że interesujesz się jej życiem, a ona była nawet z tego zadowolona.


– Albo tylko udawała zadowolenie.


– Weź przestań. Ona jest przeciwieństwem Pawła. Zawsze jak zapytałeś o coś, odpowiadała, a Paweł? Odburknął coś i szedł dalej.


– Paweł, Paweł, Paweł… On był chłopakiem i zachowywał się jak każdy, a Klaudia jest dziewczyną i jak na nią przystało, trzeba być miłym.


– Nieprawda, nie każda dziewczyna taka jest. Po prostu jest dobrze wychowana i tyle. A co do Pawła, też mogliśmy go lepiej wychować i tamtego dnia nie puszczać na tę cholerną imprezę. – w oczach Marzeny pojawiły się łzy. Powróciły okropne wspomnienia.

6 komentarzy:

  1. Zaciekawiło mnie to opowiadanie. Czekam na ciąg dalszy 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobre, ale musisz popracować nad układami zdań i tego typu rzeczami.
    ''Gdybym zapytał wprost na pewno nic by nie odpowiedziała albo mnie wyśmiałaby.'' Powinno być: Gdybym zapytał wprost, na pewno nic by nie odpowiedziała albo mnie wyśmiała/ wyśmiałaby mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wezmę to pod uwagę przy pisaniu kolejnych opowiadań :)

      Usuń
    2. hehe :) mi by się tez przydał ktoś tak dokładnie czytający na wytykanie błędów w moich tekstach ;)
      pozdrawiam i zapraszam do mnie w wolnej chwili :)
      opowiadaj-mi.bloog.pl
      szczerzy recenzenci zawsze są potrzebni :)

      Usuń
    3. Hehe, nie ma sprawy, mogę robić Ci za pomoc :D :)

      Usuń
  3. Zgadzam się z Pepsoniq. Jeśli poprawisz składnię, zmienisz gdzieniegdzie szyk to opowiadanie wiele zyska. Dzięki temu bardziej będzie można skupić się na fabule. Mi w takich sytuacjach pomagają dwie rzeczy: czytanie książek oraz ponowne przeczytanie napisanego teksu. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń