Minął rok od
śmierci Mateusza. Klaudia spędziła ten dzień z jego matką. Ponownie
opowiedziała jej jak się zaczęła widzieć Mateusza, za to Ewa pokazywała jej
jego zdjęcia. Matka chłopaka jeszcze nie pozbierała się po jego śmierci, za to
jego ojciec, Mariusz, ułożył sobie na nowo życie, co bardzo ją bolało. Natomiast
Krystian wyjechał do Londynu w poszukiwaniu pracy. Kobieta została sama, więc
Klaudia poprosiła swoją mamę, aby odwiedzała ją, kiedy ona będzie na studiach.
Marzena zgodziła się. Dla dziewczyny, Ewa stała się kimś ważnym, niczym druga
matka. Miała z nią świetny kontakt. Spotykała się z nią nie tylko, żeby
powspominać Mateusza, ale również na pogaduchy przy kawie, chodziły razem na
zakupy oraz jeździły na krótkie wycieczki. Również poprawiły się relacje ojca z
dziadkiem. Klaudia była szczęśliwa, że jej rodzina w końcu jest pełna. Marek dobrze
dogaduje się z Marzeną. Sam stwierdził, że to świetna kobieta i na miejscu syna
sam by tak postąpił. Dziewczyna była gotowa, aby zacząć kolejny etap w swoim
życiu. Zamieszkała w wynajętym mieszkaniu razem z Martą, które znajdowało się
jakieś dziesięć minut od uniwersytetu.
Mijały dni,
tygodnie, miesiące. Klaudia pozytywnie zaliczała egzaminy. Podobało jej się na
uczelni. Wykładowcy, choć byli wymagający, dobrze i ciekawie prowadzili swoje
zajęcia. Atmosfera na wykładach była bardzo przyjemna. Każdy był dla siebie
miły, ale też zdarzały się wyjątki. Najbardziej podobały jej się ćwiczenia.
Odbywały się zazwyczaj poza uczelnią. Poznała dużo ciekawych i interesujących
ludzi, dzięki którym przestała myśleć o Mateuszu. Nowi ludzie, nowe miejsca
odciągnęły ją od tego.
– Już się tak nie ucz. – Marta cisnęła na nią.
– Jutro mam ostatni egzamin.
– Egzamin, egzamin, egzamin. W kółko to słyszę. Uczysz się
już od kilku dni. Mogłabyś choć raz oderwać się od nauki i pójść ze mną na
zakupy.
– Obiecuję Ci, jak zaliczę, to pójdziemy i spędzimy cały
dzień w sklepach.
– Trzymam Cię za słowo. Nie odpuszczę Tobie. – pokazała na
nią palcem. – Ja idę. Cześć kujonko.
– Tylko nie kujonko. – zaśmiała się. – Idź i się nakup.
Przyjaciółka
poszła na zakupy, a Klaudia wróciła do książek. Dzień minął szybko. Marta
wróciła pod wieczór. Chwaliła się swojej lokatorce co kupiła. Dziewczynę za
bardzo to nie interesowało, bo była zmęczona i chciała jak najszybciej położyć
się spać, ale było jej głupio przerywać Marcie. Kiedy ta przestała opowiadać
jak spędziła dzień, dziewczyna poszła wziąć szybki prysznic i od razu zasnęła.
Nazajutrz musiała wcześnie wstać, aby jeszcze powtórzyć sobie cały materiał.
Egzamin miała o jedenastej. Kiedy szykowała się do wyjścia, Marta ją zatrzymała.
– Chodź tu, musisz dostać kopniaka na szczęście.
– Nieee… – próbowała uciec, ale jej się nie udało. – Auuu…
– Teraz możesz iść i zaprezentować temu profesorkowi swoją
wiedzę.
– Trzymaj kciuki.
– Trzymam. – pokazała dłonie.
– Idę. – wzięła głęboki wdech i wydech. – Cześć.
– Zadzwoń!
Zdenerwowana
czekała przed salą. Było jeszcze dwóch studentów przed nią. Raz chodziła w
jedną i drugą stronę, a raz siadała na parapecie. Zauważyła, że jakiś chłopak
ją obserwuje. Przyjrzała mu się ukradkiem. Był wysoki o ciemnej karnacji, włosy
miał lekko na żel. Bardziej jej uwagę przyciągnął jego łobuzerski uśmiech.
Chwilę przyglądała się jego sylwetce. Zauważyła, że ma szerokie, umięśnione
ramiona. „Na pewno dużo trenuje.” – pomyślała. Był ubrany w czarną, obcisłą
bluzkę, przez którą przebijał się jego kaloryferek. Zobaczyła, że udaje się w
jej kierunku, więc szybko odwróciła głowę i patrzyła gdzieś przed siebie.
– Zdajesz u Schuchardta? – podszedł do niej i zagadał.
– Tak.
– Współczuję.
– Dlaczego? Znasz go?
– Tak. Zdawałem u niego. Prawie mnie oblał. Ostry i
wymagający gość. – widział na jej twarzy malujące się przerażenie. – Ale nie
martw się, zdasz.
– Tak sądzisz? Przecież sam mówiłeś, że…
– Nie przejmuj się moimi słowami. Jak zobaczy taką dziewczynę
jak Ty, to od razu ulegnie.
– Przestań. – zarumieniła się.
– Uwierz mi. Jeszcze nigdy nie widziałem takiej dziewczyny
jak Ty. – spojrzała mu w oczy. Było w nich coś znajomego.
– Przesadzasz.
– Nie. Jesteś bardzo atrakcyjna. – uśmiechnął się tajemniczo.
– Przepraszam za moje maniery. Jestem Karol. – podał jej rękę.
– Klaudia. – odwzajemniła uśmiech i podała mu dłoń. Zaskoczył
ją, kiedy ucałował jej dłoń.
– Miło Cię poznać, Klaudio. – powiedział niskim głosem.
Dziewczyna straciła na chwilę oddech i jeszcze bardziej się zaczerwieniła. –
Może jak już będziesz po egzaminie to dasz się namówić na małą kawę?
– Ja? – ciągle była w szoku. – Nie mogę.
– Proszę. Nie odmawiaj mi.
– No dobrze, ale pod jednym warunkiem.
– Jakim? – spojrzał jej głęboko w oczy, oczekując czegoś
szczególnego.
– Że puścisz moją rękę. – obydwoje zaczęli się śmiać. Karol
miał coś w sobie, ale nie wiedziała co to takiego.
– Klaudia Michalska. – usłyszała jak woła ją dziewczyna.
– Muszę już iść.
– Trzymam kciuki. – uśmiechnęła się do niego. Jeszcze przed
wejściem spojrzała w jego stronę. Patrzył na nią uśmiechnięty i uniósł dłonie.
Wzięła dwa
wdechy i podeszła do biurka. Zdziwiło ją, bo mężczyzna był bardzo młody. Mógł
mieć trzydzieści lat. Kiedy ją przepytywał, dostawał ciągle jakieś smsy. Był na
skraju cierpliwości. Dziewczyna bała się, że może nie zaliczyć. Zadał jeszcze
kilka pytań i wpisał piątkę do indeksu.
– Gratulacje. – podał i uśmiechnął się. Szczęśliwa wyszła z sali.
– I jak? – zapytał Karol.
– A jak myślisz?
– Że zdałaś na piątkę. – uśmiechnął się szczerze.
– Skąd wiedziałeś?
– Bo taka dziewczyna jak Ty zasługuje na piątki, a nawet
piątki z plusem.
Objął ją ramieniem i udali się do
kafejki, która znajdowała się na uniwersytecie. Zajęli wolny stolik i zamówili
kawę. Klaudia opowiedziała Karolowi co działo się w sali, kiedy podszedł do
nich mężczyzna, który stanął za plecami dziewczyny.
– O co Tobie chodziło z tymi smsami „Zalicz jej”? Czy Ty już
całkiem zwariowałeś? – patrzył na niego z szeroko otwartymi oczami. – Spodobała
się Tobie kolejna dziewczyna i na pewno ją nabrałeś na swoje sztuczki jaki to
ja jestem zły i nie dobry. – Karol chciał się zapaść pod ziemię.
– Dzień dobry po raz kolejny. – wstała. – To on ciągle do
pana wypisywał?
– Tak. – na jej widok zaśmiał się. – Zbajerował Cię, prawda?
– Tak, napędził mi strachu. Jeszcze te smsy, które pan
dostawał. Widziałam jaki pan był zły.
– Pan, pan, pan. Kuba jestem, brat tego bajeranta.
– Miło mi, Klaudia. – podali sobie dłonie.
– Nie martw się. To dobry chłopak. Na jego bajery nabierają
się dziewczyny, a kiedy się dowiadują, że jestem jego bratem, zrywają z nim
znajomość.
– Tylko dlatego, że je okłamywał?
– Dokładnie. Powtarzam mu, żeby tego nie robił, ale on dalej
swoje.
– Myślałam, że jesteś inny, ale niestety. Myliłam się. –
wzięła torbę, puściła oczko do Kuby i wyszła z kafejki.
– Co Ty najlepszego zrobiłeś? Straciłem szansę u tak fajnej
dziewczyny.
– Co ja zrobiłem? Mówiłem Ci tyle razy, żebyś ich nie
nabierał na swoje sztuczki, bo kłamstwo ma krótkie nogi.
– Dobra, skończ już z tą swoją filozoficzną mową. – ukrył
twarz w dłoniach.
– Dlaczego Ty jeszcze tu siedzisz? Idź za nią.
– Po co? I tak już straciłem szansę.
– Podobno jest fajną dziewczyną.
– Jest, ale już nie dla mnie.
– Wątpię. Idź za nią. Może jeszcze ją dogonisz.
– Człowieku nie rozumiesz? Nie mam u niej szans.
– Ale Ty jesteś pesymistą. Ona mi wyglądała na inną
dziewczynę, niż te, które od razu Cię rzucały. Idź za nią. – spojrzał na brata
niepewnie. – Chociaż raz mnie posłuchaj.
Karol wybiegł z kafejki i pobiegł w
kierunku wyjścia. Wybiegł na dziedziniec, ale nigdzie jej nie było. Pobiegł
jeszcze do bramy, rozejrzał się dookoła i już stracił nadzieje, kiedy usłyszał
znajomy głos.
– Gdzie tak się spieszysz? – Klaudia opierała się
uśmiechnięta o murek.
– Do Ciebie. Przepraszam, nie chciałem Cię okłamać. Wybacz
mi.
– Nie znoszę kłamców. Już w pierwszy dzień naszej znajomości
oszukałeś mnie. Nie wiem czy Ci wybaczę.
– Klaudia, proszę. Zacznijmy od nowa. Teraz przyrzekam, że
już nie będę kłamał. – prawą rękę położył na sercu, a lewą uniósł do góry. –
Przyrzekam. – Klaudia jeszcze przytrzymała go w niepewności.
– Okej. Wybaczam Ci i od dzisiaj przestajesz bajerować
dziewczyny.
– Dobrze. Obiecuję to Tobie. – uścisnęli sobie dłonie. – To
zaczynamy od nowa naszą znajomość?
– Tak. – uśmiechnęła się.
– Karol.
– Klaudia.
Chłopak
wziął ją pod rękę i oprowadził po mieście, opowiadając jego historię. Bardzo jej
się spodobała. Obiecał, że któregoś dnia weźmie ją do muzeum, aby lepiej ją
poznała. Chodzili tak do końca dnia, potem odprowadził ją pod blok.
– Dziękuję za miło spędzony czas. – rzekła.
– Też się cieszę, że mogłem go spędzić z Tobą. – dziewczyna
lekko się zarumieniła. – Może spotkamy się jutro?
– Jutro?
– Yhym…
– Obiecałam przyjaciółce, że pójdę z nią na zakupy.
– Jeśli nie jutro, to może pojutrze?
– Dobrze.
– To jesteśmy umówieni.
– Tak. – podała mu rękę, lecz on dał jej całusa w policzek.
Dziwne uczucie ogarnęło jej ciało. Czuła jakby już go znała. Pożegnała się i poszła
do mieszkania.
– Kim jest ten chłopak? – Marta obserwowała chłopaka jak
odchodzi.
– Karol.
– Gdzie go poznałaś?
– Na uczelni.
– Może rozwinęłabyś swoje wypowiedzi? – przyjaciółka była
ciekawa, więc ta opowiedziała jej całą historię. – Niezłe ciacho z niego.
– To prawda. Jest bardzo przystojny. – uśmiechnęła się i
rozmarzyła.
– No dobra marzycielko, zdałaś? – Klaudia podała jej indeks.
– Musimy to opić. – wyciągnęła wino i nalała do kieliszków. – To za kolejny
zdany egzamin i za miłość.
– Jaką miłość?
– Z Karolem.
– Przestań. To tylko znajomy i na pewno nic z tego nie
wyjdzie.
– Skąd możesz wiedzieć? Nie wiesz kiedy i gdzie Cię ona
dopadnie, więc wypijmy i za nią. Za miłość.
– Żebyś w końcu ją znalazła i przestała marudzić, że nie masz
chłopaka. – stuknęły kieliszkami. – Dlaczego akurat z Karolem?
– Gdy tak patrzyłam przez okno na niego, wydał mi się inny od
tych wszystkich. Dobrze mu się z oczu patrzy, prawda?
– Ma coś takiego. Nie wiem dlaczego, ale czuję jakbym go
znała długi czas, choć dopiero znamy się jeden dzień. Omówiliśmy wiele tematów.
Złapałam z nim wspólny język, taki jaki miałam z… – Marta nie wiedziała o jej
tajemnicy. Nikt, oprócz Ewy.
– Z kim?
– Nieważne. Nie chcę o tym mówić. – widziała jak Marta
otwiera usta. – Proszę, nie chcę.
– Dobrze.
– Jestem zmęczona. Idę spać. Dobranoc. – dopiła wino i poszła
do pokoju.
Wróciło do
niej wspomnienie o Mateuszu. Nie tylko przez rozmowę z Martą, ale także przez spędzony
dzień z Karolem. Czuła jakby on był blisko niej. Wróciło uczucie sprzed prawie
dwóch lat. Od myśli o Mateuszu przeszła do Karola. Kiedy podszedł do niej
poczuła dziwne ukłucie w brzuchu. Jego spojrzenie sparaliżowało ją. Miał ciemne
oczy. Na początku nie określiła jego koloru, dopiero po jakimś czasie dobrze
się przyjrzała. Były brązowe. Spojrzenie miał głębokie, czuła jakby patrzył w
głąb jej duszy. Coś w tym było, bo ją pociągało. Jakiś magnes musiał w nich
mieć, bo nie mogła oderwać od niego swojego wzroku. Nie tylko oczy ją
pociągały, ale i długie rzęsy. Nawet ona takich nie ma. „A tu proszę. Ma
dłuższe ode mnie. Jak to możliwe?”. Dużą uwagę przyciągał jego uśmiech.
„Łobuz.” Tylko to jej przychodziło na myśl. Zaśmiała się. Choć szczękę miał
kwadratową, podobał się jej. Podczas rozmowy z nią ciągle się uśmiechał. Lekki
zarost podkreślał jego urodę. Drugą uwagę przykuły jego pośladki. „Cholera.
Jaki on ma seksowny tyłek.” Uniosła dłonie do góry i w wyobraźni zaczęła je
pieścić. „Tak. Takie jędrne. Aaa… Muszę z tym skończyć. To wszystko przez hormony.
Jak widzę faceta to zawsze dostaję szału. Klaudia! Uspokój się! Ale ten
tyłeczek to ma seksowny i jeszcze jak nim kręci…” Przewróciła się na brzuch i
schowała twarz w poduszkę. Trzecią i ostatnią uwagą była klatka piersiowa. Po
ramionach stwierdziła, że musi dużo ćwiczyć. „I ten kaloryfer. Ciekawe jak on
wygląda bez niej?” Ponownie odwróciła się na plecy.
Jego osoba bardzo ciekawiła dziewczynę.
Na początku wydał jej się otwarty, ale pod koniec był już tajemniczy. Coś ją
ciągnęło do Karola. Czuła się przy nim bezpiecznie, tak jak przy Mateuszu. Choć
to było dopiero pierwsze spotkanie, już bardzo go polubiła. Spodobał jej się.
Dwie uwagi:
OdpowiedzUsuń- wykrzyknienie imienia Klaudia to nie Klaudiu tylko Klaudio
- pierwsze zdanie w ostatnim akapicie - sens.
Tak trzymaj i pisz dalej :)
Dziękuję za uwagi ;)
Usuń