Rankiem Annę
obudził telefon. Dzwonił do niej Jan, pytając się gdzie jest. Kobieta
wytłumaczyła mu, że jest w mieście i poinformowała, że jeszcze tego dnia wrócą
z córką do domu. Mężczyzna kazał im się nie spieszyć, co bardzo ją zdziwiło.
Obudziła Agatę, spakowały swoje rzeczy i pojechały taksówką do mieszkania Oli i
Pawła, aby się pożegnać.
– Już wyjeżdżacie? O której macie
pociąg?
– Za godzinę.
– Ojciec dzwonił? – zapytał syn.
– Tak. I wydał się bardzo dziwny.
Kazał nam się nie spieszyć z powrotem.
– Może chciał, abyście się
zrelaksowały.
– To nie w typie taty. – rzekła
Agata.
– Podobno się zmienił. – rzekł z
sarkazmem. – Jeśli chcecie jechać, to jedźcie, ale jeśli on kazał wam zostać,
powinnyście skorzystać z tego.
– Następnym razem.
Pożegnali
się i taksówka ruszyła w kierunku dworca, a Ola z Pawłem udali się do swojej
pracy. Dziewczyna była smutna wyjazdem matki. Bardzo chciała z nią spędzić
więcej czasu.
Aleksandra
podczas pracy myślała o swoich rodzicach. Zastanawiała się, jakie argumenty
ojciec wymyśli, żeby wyjaśnić swój kilkudniowy wyjazd. Postanowiła, że wieczorem
zadzwoni do mamy, z zapytaniem o Jana. Z rozmyślań wyrwało ją przyjście Karola.
Z jego twarzy schodziły już sińce.
– Patryk u siebie? – zapytał.
– U siebie. Wracasz do pracy?
– Tak. Ile można siedzieć w domu?
– Zdjęli ci szwy.
– Właśnie wracam ze szpitala.
– Byłeś u Julii? – stanęła
naprzeciwko niego, opierając się o biurko.
– Jeszcze nie. Chciałem się
doprowadzić do porządnego stanu, aby jakoś wyglądać.
– Nie wygląd się liczy, lecz czyny.
– Ostatniego czasu bardzo mnie
irytujesz.
– Ty też. I ja z kimś takim mogłam
być? Mógłbyś się w końcu zdecydować co chcesz od życia.
– Nie wtrącaj się w moje sprawy.
– Kiedyś te sprawy były też moje.
– Kiedyś, ale wybrałaś Patryka, więc…
– Znowu się kłócicie? – szef wyszedł
ze swojego gabinetu.
– Nie – odpowiedzieli równo.
– Nie? – spojrzał na nich lodowato. –
Karol do mnie. A ty wracaj do pracy.
Ola zrobiła
naburmuszoną minę, a zadowolony mężczyzna wszedł do środka, odwracając się do
niej, puszczając jej oczko i uśmiechając się chytrze. Dziewczyna wytknęła na
niego język i usiadła na swoje miejsce.
– Już się dobrze czujesz? – Patryk
zapytał, siadając przy biurku.
– Tak. Rana się goi. – dotknął
szramy.
– Ale będziesz miał bliznę.
– Lekką. Jest to oznaka walki o moją
miłość.
– Chyba o swoją głupotkę. –
powiedział do siebie mężczyzna. – Właśnie. Byłeś u Julki?
– Ty też?
– Co ja też? – spojrzał na niego
zaskoczony.
– Ola zadała dokładnie to samo
pytanie. Zmówiliście się czy co?
– No wiesz, jeszcze nie zdążyła mi
powiedzieć, jaka jest odpowiedź na to pytanie, więc?
– Nie, nie byłem. Jeszcze w tym
tygodniu pójdę do niej i z nią porozmawiam.
– Żeby cię tylko wysłuchała.
– Dlaczego miałaby tego nie zrobić?
– Nie wiem, zaatakowałeś jej chłopaka
i nie słusznie oskarżyłeś o zdradę.
– Bo on…
– Skończ. – przerwał mu. – Od jutra chcesz
wrócić do pracy?
– Chciałbym już dziś.
– Powinieneś jeszcze odpocząć.
– Ile można?
– Tak ci spieszno do pracy? Nie
poznaję cię.
– Nie mam co robić w domu. Mama
ciągle u mnie przesiaduje. Mam już dość. Wolę pracować.
– Chyba będę musiał zapisać w
kalendarzu twoje słowa, albo najlepiej je nagrać.
– I ustawisz sobie jako dzwonek.
– To jest bardzo dobry pomysł.
– Więc jak to będzie? Mogę wrócić do
pracy czy nie, szefie?
– Firma również należy do ciebie.
– Ale ostatnie słowo masz ty.…
– Wróć od jutra. Dzisiaj daj jeszcze
nacieszyć się twojemu ojcu.
– Ojcu?
– Poprosiłem go, żeby cię zastąpił na
te kilka dni. Bardzo się ucieszył.
– Jeszcze ten dzień jakoś przetrwam,
ale od jutra wracam. Czas na mnie. Nie będę zajmował ci cennego czasu pracy. –
wstał i podał mu rękę.
– Nie mogę uwierzyć, że nadeszła ta
chwila. Mój wspólnik rwie się do pracy. Jak nigdy.
– Widzisz. Chyba dojrzałem.
– Czas najwyższy. – zaśmiali się.
– Dobra, lecę. Muszę jechać jeszcze
na przegląd samochodu.
– Przecież ostatnio byłeś.
– W naprawie był. Klocki musiałem w
nim wymienić.
– Najlepiej byłoby gdybyś sobie kupił
nowy.
– Jak szef da mi podwyżkę, to sobie
kupię.
– Dobra, dobra. Już jedź na ten
przegląd.
Karol
wyszedł z gabinetu. Widział, że dziewczyna stoi do niego tyłem. Podszedł do niej
po cichu i złapał ją mocno w talii. Ola podskoczyła i krzyknęła. Odwróciła się
wściekła na sprawcę.
– Co ty sobie myślisz?! – uderzył go
w ramię.
– Ała. Taka skupiona jesteś, więc
postanowiłem, że trzeba cię wyciągnąć z tego transu. Chodź na kawę.
– Na kawę? – powtórzyła po nim jak
echo. – Co ty taki zadowolony jesteś? Dostałeś kolejny tydzień wolnego?
– Nie, od jutra wracam do pracy.
– I z tego tak się cieszysz?
– Tak.
– Przecież ty nie lubisz pracować.
– Gdybyś siedziała tyle w domu co ja,
to byś pokochała pracę.
– Tylko, że ja lubię pracować, nie to
co ty.
– Te te te. – zmarszczył nos i
pokiwał głową. – To idziesz na tę kawę czy pracujesz dalej?
– Do bufetu. – wzięła portfel i
ruszyli do windy. – A ciebie co tak od razu wzięło na pogaduchy?
– Kto powiedział, że na pogaduchy? Po
prostu chcę się napić kawy ze swoją przyjaciółką.
– Przyjaciółką? Od kiedy my…? –
wskazała na niego i siebie.
– Czy to ważne? – wyszeptał do ucha.
– Och Karol.
– Tak? – uśmiechnął się tajemniczo.
Mężczyzna
wypił kawę z dziewczyną, a następnie pożegnał się z nią i pojechał do warsztatu
samochodowego. Po rozstaniu, Oli przypomniało się, że miała powiedzieć mu o
swojej matce i Grzegorzu. Miała jeszcze kilkanaście minut przerwy, więc udała
się do ukochanego. Patryk przeglądał papiery i pisał coś na laptopie.
Dziewczyna podeszła do niego i zamknęła notebooka. Mężczyzna chciał coś
powiedzieć, ale usiadła mu na kolana, przodem do niego i pocałowała namiętnie.
– Powinieneś zrobić sobie przerwę.
– Właśnie ją mam, i to dzięki tobie.
– chciał ją pocałować, ale odsunęła się od niego.
– Co będziemy robić po pracy? Mama
wyjechała, więc mamy cały wieczór dla siebie. – masowała jego klatkę piersiową.
– Zjemy kolację. U mnie.
– Yhym… A potem? – wtuliła się w jego
szyję i ocierała nosem o nią.
– Obejrzymy jakiś film.
– Tak, a potem?
– Pójdziemy na spacer.
– A następnie? – przygryzła jego
ucho.
– Odwiozę cię do domu.
– Co?! – spojrzała na niego poważnie.
– To co słyszałaś. – uśmiechnął się
tajemniczo.
– Chyba nie mówisz tego poważnie?
– Jak najbardziej poważnie. –
pocałował ją.
Po pracy
para udała się na zakupy, a następnie do mieszkania Patryka. Mężczyzna
przygotowywał sam kolację dla nich, a swojej ukochanej kazał się zrelaksować.
Dziewczyna udała się do łazienki, aby napełnić wannę. Wsypała sól do kąpieli,
rozebrała się i weszła do wody. Natomiast Patryk kroił warzywa. Na kolację miał
podać frittatę z ziemniakami i papryką z tartym serem oraz świeżym tymiankiem,
a na deser serwował pudding czekoladowy.
Kiedy
zjedli, zasiedli na sofie i obejrzeli film. Patryk tak jak obiecywał, zabrał
Olę na długi spacer. Szli przez park, gdzie znajdował się plac zabaw.
Dziewczyna chciała tam iść, ale mężczyzna odmówił, więc sama się udała, mówiąc,
że nie wróci z nim do domu, a jej rzeczy ma przynieść na drugi dzień do firmy.
Patryk długo stał i wpatrywał się jak ta huśta się. Uśmiechnął się do siebie,
widząc widok zadowolonej Oli. Uległ i poszedł do niej. W domu mężczyzna
otworzył butelkę wina, nalał do kieliszków i podał dziewczynie.
– Czy nie miałeś czasem mnie odwieźć
do domu? – zapytała, uśmiechając się zadziornie.
– Jeśli tego chcesz, mogę to zrobić.
– A kto powiedział, że chcę?
Przypominam tylko twoje słowa, które mówiłeś w firmie. – Patryk uśmiechnął się
łobuzersko i ją pocałował.
Karol
przyglądał się swojej twarzy w lustrze. Ubrał się, zjadł śniadanie i wyszedł ze
swojego mieszkania. Na jego nieszczęście, samochód nie chciał odpalić.
– Przecież byłeś na przeglądzie. –
rzekł do auta. – No dalej, odpal.
Silnik nie
załapał. Wściekły właściciel zadzwonił po lawetę, aby zabrała jego samochód do
warsztatu, a do firmy pojechał taksówką. Spóźnił się godzinę do pracy. Kiedy
wszedł do gabinetu, na jego miejscu siedział Patryk. Zdziwił się jego widokiem,
ale nie okazał tego.
– Wczoraj tak rwałeś się do pracy, a
dzisiaj się spóźniasz. Co masz na swoje usprawiedliwienie?
– Samochód nawalił.
– Mówiłem, żebyś sobie kupił nowy.
– A ja, żebyś dał mi podwyżkę.
– Zamiast podwyżki, to będziesz miał
potrąconą pensję za spóźnienie.
– Szefie, tylko… – spojrzał na
zegarek. – Godzinkę się spóźniłem.
– I tak za wiele. Masz być punktualny
co do sekundy.
– Dobrze, poprawie się. Jutro będę
punktualnie.
– Sprawdzę cię.
– Tak jest. – zasalutował.
– Dzisiaj podpisujemy kolejną umowę z
Niemcami.
– Masz pietra? – zaśmiał się.
– Nie. Ciągle te same warunki, nikt
nie protestuje, nic się nie dzieje.
– To zmień je. Patryku, czyżby Ola
tak na ciebie wpłynęła?
– Może.
– Dziewczyna lubi być zaczepna, ale
żeby przeszło na ciebie? Niezły ma wpływ. Mnie nie otumaniła, a byłem z nią
jakiś czas.
– Byłeś z nią tylko dla seksu, a ja
jestem z miłości.
– Nie byłem…
– Wracaj do pracy – uśmiechnął się
złośliwie.
Wstał i
wyszedł z gabinetu. Zadowolony, szedł do siebie. Dobrze wiedział, że
zdenerwował swojego przyjaciela. Jego siostra i związek z Olą jest dla niego
bardzo wrażliwym tematem. Aleksandra zauważyła zadowolenie ukochanego. Miał
odsłoniętą roletę, i kiedy zasiadł przy biurku, obserwował ją z łobuzerskim
uśmiechem. Ola podniosła słuchawkę i wybrała numer do szefa.
– Tak, Aleksandro? – zamruczał.
– Co takiego się wydarzyło, że szef taki zadowolony?
– Wejść komuś na dumę, zawsze zadawala.
– Co takiego zrobił Karol?
– Spóźnił się do pracy. Godzinę.
– Uuu…
– A tak się wczoraj rwał.
– Właśnie, a dzisiaj takie spóźnienie. – mówiła poważnie.
– Będę musiał mu potrącić z pensji.
– Własnemu wspólnikowi?
– Też pracownik.
– Patryk!
– No co? Muszę być surowym szefem, żeby być ceniony.
– Nie poznaję cię. Co ci się stało? – zmarszczyła brwi.
– Czy musiało się coś stać?
– Nigdy taki nie byłeś.
– Jaki?
– Właśnie taki. Sobie też będziesz potrącał pensję?
– Oczywiście. Muszę być sprawiedliwy. Będą potrącane pensje
za każde spóźnienie.
– Patryk, przemyśl jeszcze tę decyzję.
– Już przemyślałem. Teraz czas ją wdrożyć. – uśmiechnął się
łobuzersko.
– Chyba zwariowałeś?! – rzuciła słuchawką i weszła do jego
gabinetu. – Chyba nie mówisz poważnie?
– Och… – rozsiadł się wygodnie na fotelu i patrzył z szerokim
uśmiechem na asystentkę. – Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Myślisz, że
wprowadziłbym takie coś tutaj?
– Ostatnio jesteś zdolny do wszystkiego.
– Nie jestem taki głupi. Wiem jakich mam pracowników i znam
każdą ich historię. Nigdy nie wprowadziłbym tej zasady w życie tej firmy.
– To dlaczego to powiedziałeś?
– Chciałem zobaczyć twoją reakcje. – zaśmiał się. – Uwielbiam
jak się złościsz.
– Dupek. – rzuciła mu słowo i wyszła obrażona z gabinetu.
Patryk zaśmiał się na cały głos.
Ola zabrała
się do pracy, nie zwracając uwagi na Patryka. W południe zjawili się niemieccy
współpracownicy, aby podpisać kolejną umowę. Po wszystkim, Aleksandra udała się
do wspólnika. Ten zadowolony zaprosił ją do środka. Na początku opowiedział co
się wydarzyło podczas podpisywania umowy.
– Patryk oszalał.
– Co? – spojrzała na niego zaskoczona.
– Chciał zmienić warunki umowy. Niemcy trochę się
wystraszyli, ale Patryk rzekł, że to tylko żart. Nawet ja byłem
zdezorientowany, bo mówił to tak poważnie.
– Patryk zawsze tak robi.
– To jest jego największa wada. Powinnaś mu to uświadomić.
– Ja?
– A co ja?
– Ty jesteś jego przyjacielem.
– A ty dziewczyną.
– On ciebie posłucha.
– Prędzej ciebie.
– A ty już na ploteczki poleciałaś? – do środka wszedł
Patryk.
– Zazdrosny? – uśmiechnęła się szeroko do Karola.
– O czym rozmawiacie?
– O twojej dziwnym poczuciu humoru. – oznajmiła asystentka.
– Już przyszłaś się poskarżyć. – usiadł koło niej.
– Nie, przyszłam oznajmić jakiego głupiego wspólnika ma
Karol.
– Czy ja jesteś głupi? – zwrócił się do przyjaciela.
– Ależ skąd. – Ola spiorunowała go wzrokiem. – Bardzo dobrze
prowadzisz firmę.
– I to się rozumie. – mężczyzna poprawił włosy ukochanej i
pocałował ją w dłoń.
Karol
patrzył na parę i uśmiechał się. Wyobrażał sobie jak to on siedzi z Julią na
ich miejscu i kłoci się z nią o bzdety.
Po pracy
mężczyzna pojechał do rodziców na obiad. Nie mógł odmówić swojej mamie. Zyta
bardzo troszczyła się o swoich synów, co niekiedy bardzo ich to irytowało, ale
nigdy jej tego nie mówili, bo nie chcieli jej ranić.
Wieczorem
pojechał do kwiaciarni i do mieszkania Julii. Wszedł po schodach, poprawił
koszulę i zadzwonił do drzwi. Dziewczyna otworzył z szerokim uśmiechem, ale
szybko znikł z jej twarzy. Zlustrowała chłopaka. Zdziwiło ją jego widok z
bukietem.
– Możemy porozmawiać?
– Wejdź. – wpuściła go do środka.
– To dla ciebie. – wręczył jej
kwiaty.
– Urodziny miałam w sobotę. –
spojrzała na niego lodowato. – Które spieprzyłeś. – ominęła go i poszła włożyć
kwiaty do wazonu.
– Julia, chciałem cię przeprosić, ale
widok tego palanta…
– Ma na imię Marcin i jest moim
chłopakiem.
– Który cię zdradza.
– Nie zdradza mnie!
– Tak!
– Nie! – patrzyli na siebie wściekłym
wzrokiem.
– To kim były te kobiety?
– Jego znajomymi. A tak w ogóle, to
co cię to obchodzi?
– Troszczę się o ciebie.
– Lepiej troszcz się o siebie.
– Julia, proszę cię.
– Jeśli przyszedłeś rozmawiać o
Marcinie, jego znajomych i oskarżać go o zdradę, to najlepiej będzie jak stąd
wyjdziesz.
– Julka, on nie jest ciebie wart.
– Według ciebie nikt nie jest mnie
wart, a ten który tak sądzi, nawet mnie nie chce.
– Julia, to nie tak.
– A jak? Od zawsze traktowałeś mnie
jak siostrę. – powoli podchodziła do niego, stając blisko. – Dobrze wiedziałeś
co do ciebie czuję, ale odpychałeś mnie jak tylko mogłeś, wiążąc się z innymi
kobietami. Raniłeś mnie przy tym cholernie. I byłeś tego świadomy! Teraz poznałam
fantastycznego chłopaka. Świetnie się z nim dogaduję i on mnie rozumie. Nie
krytykuje niczego co zrobię, tak jak ty! Kocham go. – rzekła przez zaciśnięte
zęby. – Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
– Nie. Życzę ci szczęścia z tym
pajacem.
– Wynoś się stąd! – wskazała na
drzwi.
– Będziesz cierpieć po nim.
– A ty wtedy przyjdziesz i mnie
pocieszysz.
– Nie tym razem.
– Zobaczymy jeszcze.
– To ty przyjdziesz do mnie.
– Ty pierwszy znajdziesz się pod
moimi drzwiami.
– Ten palant aż tak cię zmienił?
– Marcin! – poprawiła go. – Już twoje
piękne oczy na mnie nie działają.
– Julka. – chciał ją objąć, ale
cofnęła się i podeszła do drzwi.
– Do widzenia. – otworzyła, nie
patrząc na niego.
Karol
jeszcze chwilę stał i przyglądał się dziewczynie. Idąc, przystanął przy niej.
Spojrzała na niego pustym wzrokiem. Zrezygnowany, zwiesił głowę i wyszedł.
Przez całą drogę myślał o Julii. Natomiast ona po jego wyjściu, rozpłakała się.
Długo nie mogła dojść do siebie. Kiedy stała tak blisko niego, chciała go
przytulić i pocałować, ale musiała być silna i dać mu do zrozumienia, że mu nie
ulegnie. Była dumna z siebie, że powiedziała to co czuje do niego, ale musiała
go dalej oszukiwać w sprawie Marcina.
Karol wpadł wściekły do jej
mieszkania i coś mówił, ale Julia nie mogła go zrozumieć. Nie wiedziała co się
dzieje. Mężczyzna podszedł do niej i zaczął ją namiętnie całować. Na początku
odpychała go, ale on nie dawał za wygraną i zaciągnął ją do sypialni.
Dziewczyna obudziła się w środku
nocy, zdyszana i cała zlana potem. Wstała i poszła napić się wody. Wyszła na
balkon, przyglądając się śpiącemu miastu. Od czasu do czasu przejeżdżał jakiś
samochód. Julia myślała o swoim śnie. Znała Karola bardzo dobrze i wiedziała do
czego on jest zdolny, ale nigdy nie tknąłby jej fizycznie, jeśli ona na to by
nie pozwoliła.
Moja podświadomość płata mi figle.
Karol po
powrocie do mieszkania, zrobił sobie mocnego drinka. Ciągle myślał o Julce.
Zadawał sobie różne pytania, na które nie potrafił odpowiedzieć.
Dlaczego tak mnie potraktowałaś? Ten palant już cię zmienił? Nastawił cię
przeciwko mnie? Nie możesz go kochać. To jest niemożliwe. Jak mogłaś się w kimś
takim zakochać? Przecież to widać, że on nie jest ciebie wart. Co się ze mną
dzieje? Ona ma wielką rację. Odpychałem ją.
– Tak, Julia, odpychałem cię dla
twojego dobra. – rzekł, patrząc w sufit. – Nie chciałem cię wykorzystać. Jesteś
zbyt cenna dla mnie.
Kiedy zasnął,
we śnie pojawiła się uśmiechnięta dziewczyna w białej sukni, która kroczyła w
jego kierunku. Zauważył, że nie patrzy na niego, lecz na kogoś obok. Marcin.
Ksiądz. Rodzina. Wszyscy się cieszyli ze ślubu. Próbował przerwać, ale nie mógł
nic wypowiedzieć. Szczęśliwa para przyrzekła sobie miłość. Mężczyzna zerwał się
i myślał o dziewczynie. Tak samo jak ona, napił się wody i wyszedł na balkon.
Obserwował śpiącą okolicę. Próbował nie myśleć o spotkaniu z Julią i o tym co
mu się śniło.
– Jeśli mnie już nie chcesz, to nie. Bądź
szczęśliwa, Julio.
Aleksandra obudziła się w złym
nastroju. Miała tego dnia dużo pracy i musiała zostać w firmie. Zjadła
śniadanie i od razu pojechała, nie żegnając się ze swoimi współlokatorami.
Wchodząc do budynku, zobaczyła Karola. W windzie próbowała nawiązać luźną
rozmowę, lecz mężczyzna był niedostępny. Odpuściła sobie. Udała się na swoje
stanowisko i od razu wzięła się do pracy. Patryk od czasu do czasu próbował jej
przerwać. Popołudniu szef przyniósł jej obiad i nakazał zjeść wszystko.
Patryk
chciał zostać dłużej ze swoją asystentką, ale ona go wygoniła z biura,
obiecując, że po skończeniu wszystkiego, przyjedzie do niego. Mężczyzna
posłuchał i pojechał prosto do mieszkania. Kiedy przygotowywał dania, które
miał zjeść z ukochaną, usłyszał dzwonek do drzwi. Wytarł ręce i poszedł
otworzyć.
– Cześć Patryk. – kobieta przywitała
go z uśmiechem na twarzy.
Ola włożyła
kartki do teczki, wyłączyła komputer i udała się do windy. Sprawdziła jeszcze
komórkę i pojechała do mieszkania ukochanego. Zaparkowała przed budynkiem i
wjechała na ostatnie piętro apartamentowca. Zadzwoniła do drzwi i czekała, aż
Patryk jej otworzy. Stała kilka minut, kiedy mężczyzna pojawił się. Dziewczyna
weszła do środka, głośno mówiąc.
– Przyniosła tobie te papiery, które… – spojrzała na kobietę,
siedzącą w salonie.
– Cześć Ola. – przywitała się z nią.
– Amanda. – wyszeptała.
– Właśnie Amanda przyszła… – za nią pojawił się mężczyzna.
– Przyszłam przekazać Patrykowi wspaniałą wiadomość. – podeszła
blisko do dziewczyny. – Zostanie tatusiem. – pogłaskała się po brzuchu. – Tak
bardzo się cieszę, że urodzę mu syna.
– Gratuluję. – rzekła, patrząc na jej brzuch.
– Dziękujemy. – objęła ją mocno.
– Pójdę już. Na pewno chcecie zostać sami.
– Nie będziesz z nami świętować?
– Przykro mi, ale już się umówiłam. Przyniosłam tylko papiery
szefowi.
– Nigdy tego nie robiłaś.
– To są bardzo ważne papiery.
– Szkoda, że z nami nie zostaniesz.
– Jeszcze raz gratuluję. Cześć.
– Do zobaczenia. – krzyknęła za nią, kiedy ta szybkim krokiem
szła do drzwi.
– Ola. – Patryk udał się za nią. – Ola, proszę cię. Zatrzymaj
się. – chwycił ją za rękę, ale wyrwała mu ją.
– Zostaw! – nacisnęła guzik windy.
– Wysłuchaj mnie, proszę.
– Nie mam czego słuchać. – łzy płynęły po jej policzkach. –
Będziesz ojcem. Gratuluję. Życzę ci szczęścia. Z Amandą. – weszła do windy. –
Bądź dobrym ojcem.
– Ola…
– Patryk. – drzwi się zamknęły. – Kocham cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz