Zabolało. Bardzo zabolało, kiedy
mężczyzna wypowiedział jej imię z nazwiskiem prokuratora. Radzym i Adam byli
zaskoczeni jego zachowaniem. Doft nigdy nie przyjęła nazwiska męża, choć Łukasz
bardzo tego chciał. Wagner zaprosił go do swojego gabinetu.
– Powiesz mi kto to jest? – Koner
nachylił się.
– Ktoś.
– Róża.
– Nie mam czasu rozmawiać. Muszę
dokończyć raport.
– Jeśli myślisz, że wymigasz się od
tego, to się grubo mylisz. Nie dam ci spokoju.
– Grozisz mi? – uniosła jedną brew do
góry.
– Ostrzegam.
Uśmiechnęła się i zaczęła sporządzać
dokument. Po dobrej godzinie, mężczyzna wraz z komisarzem opuścili gabinet.
– Moi mili, przedstawiam wam nowego
prokuratora, który zastąpi Łukasza do jego powrotu, Robert Foltynowicz.
– Mam nadzieje, że będzie mi się z
państwem miło pracowało. – uśmiechnął się tajemniczo do Róży.
– Nie podoba mi się ten prokurator. –
Radzym szepnął do ucha swojej partnerki.
– Staszek, z tego co mi wiadomo, też
ci się nie podobał.
– On to co innego. Ale ten… Co miałaś
z nim wspólnego?
– Nie odpuścisz?
– Nie. – odpowiedział stanowczo.
– To mój były. – odwróciła się i
udała do kuchni, nie słuchając tego co mówi prokurator.
– Nie wierzę. Ty to masz jakiś pociąg
do tych prokuratorów. – wszedł za nią i zajął miejsce przy stole.
– Byłam z nim jeszcze przed jak
został prokuratorem.
– Chodziliście razem do szkoły?
– Nawet mieszkaliśmy obok siebie.
– Miłość z piaskownicy?
– Można tak powiedzieć.
– To co się stało, że się
rozstaliście?
– Radzym… – jęknęła. – Ciekawość to
pierwszy stopień do piekła.
– Jak cieplutko będę miał po śmierci.
– założył sobie ręce za głowę i spojrzał rozmarzonym wzrokiem w sufit.
– Wariat. – zaśmiała się.
– No i?
– Zdradzał mnie z moją najlepszą
przyjaciółką pod moim nosem. Byli siebie warci.
– Byli?
– Yhym… Kiedy wszystko wyszło na jaw,
rzuciła go. Prosiła mnie o wybaczenie, ba, błagała. Przysyłała czekoladki i
takie duperele…
– Ale nic z tego.
– Jak ty dobrze mnie znasz.
– Nie wybaczasz tak łatwo. –
przyglądali się sobie w milczeniu.
– Czy my się wcześniej nie
spotkaliśmy? – Róża przymrużyła oczy.
– Trzy miesiące temu, w gabinecie
Łukasza. Wleciałaś jak torpeda do środka.
– Nie. Już wcześniej. – podeszła do
niego.
– Nic mi się nie przypomina. Jedynie
ja oglądałem cię w telewizji.
– Nie. – kręciła głową przecząco,
przygryzając wargę.
– I co tak myślisz?
– Bo jesteś jedyną osobą, której tak
szybko zaufałam.
– Mam to coś w sobie. – puścił do
niej oczko.
– Jasne. – bąknęła.
– A może jestem twoim aniołem
stróżem?
– Jak na razie to ja twoim.
– Wiem, wiem. Mam nadzieję, że już
nigdy nie będziesz musiała tego robić.
– No mam nadzieję.
– Tu jesteś. – do środka wszedł
Robert.
– To ja wracam do pracy. – Koner
ostatni raz spojrzał na partnerkę i wyszedł z kuchni.
– Musimy porozmawiać.
– Nie mamy o czym rozmawiać. –
próbowała go ominąć, ale ten zagrodził jej drogę.
– Chodzi o twojego męża. Nie interesuje
cię, kto prowadzi śledztwo w sprawie z pobicia Łukasza.
– Kto?
– Ja.
– Świetnie. – udała entuzjazm.
– Znasz procedury.
Spojrzała na niego lodowatym wzrokiem
i odeszła kilka kroków, odwracając się ponownie.
– Łukasz nie jest już moim mężem,
więc nie nazywaj go tak.
Robert był zaskoczony nowiną, którą
usłyszał z jej ust. Będąc u Adama, mężczyzna wspominał, że jego była nie nosiła
nazwiska męża, ale nie o ich rozwodzie. Z jednej strony cieszył się, ale z
drugiej zastanawiał się, dlaczego już nie są razem. Od czasu do czasu widywał
ich, kiedy bywał w mieście, choć od kilku lat nie spotkał pary. Odkąd sięgał
pamięcią, byli nierozłączni. Zawsze uśmiechnięci, zakochani. Zazdrościł Staszkowi,
że był z Różą. Mógł spędzać z nią każdą wolną chwilę, patrzeć w jej
jasnoniebieskie oczy, dotykać jej ciała, smakować ust… Był świadomy o swojej
winie. Teraz miał szansę, aby się do niej zbliżyć. Czy to zrobi? Sam nie miał
pojęcia.
Róża umówiła się ze sekretarką Staszka,
aby opowiedziała jej wszystko, co wydarzyło się tamtego wieczora. Po pracy
pojechała do restauracji, gdzie kobieta już na nią czekała.
– Dzień dobry. – przywitała się z
nią. – Przepraszam za spóźnienie.
– Byłam wcześniej.
– Dziękuję, że pani chciała się ze
mną spotkać.
– Zrobiłabym to wcześniej, ale miałam
zabieg.
– Wiem. Pani mąż mi o wszystkim
powiedział. Jak się pani czuje?
– Dziękuję, dobrze.
Była zaskoczona reakcją Doft. Kiedy
pierwszy raz ją zobaczyła, bała się jej. Łukasz wiele razy wspominał o niej,
opisując, że jest energiczną osobą, ale teraz odbierała ją inaczej.
– Może od razu przejdźmy do sedna
sprawy. – zaproponowała śledcza.
– Dobrze. – sekretarka wzięła głęboki
oddech. – Wróciłam do kancelarii, bo zapomniałam teczki ze swoimi badaniami.
Wbiłam ponownie kartę, bo musiałam dostać się do szafki. Mamy zrobione to na
kody, żeby ktoś zewnątrz nie mógł się dostać do tego. Zauważyłam, że w
gabinecie się świeci. Myślałam, że ciągle państwo tam są, ale wydawało mi się
zbyt cicho. Może pan Łukasz zapomniał wyłączyć światła, więc weszła i
zobaczyłam… Jego… Leżał na podłodze i… – zamknęła oczy. – Podeszłam do niego.
Był cały we krwi. Potrzebowałam chwili, aby pomyśleć, co robi się w takiej
sytuacji. Sprawdziłam najpierw tętno, a potem oddech. Żył. Poczułam ulgę. I
wtedy szepnął: „On uciekł”. Kiedy
zapytałam się, kto mu to zrobił, powiedział: „Chroń Różę”. I stracił przytomność. Zadzwoniłam po karetkę i na
policję…
Róża odwróciła głowę w kierunku okna
i pozwoliła, aby łzy spłynęły po jej policzkach. Długo milczały. Doft
analizowała każde słowo, które kobieta wypowiedziała. Przypomniała sobie
również sytuację z tamtego wieczora. Opuściła jego gabinet i zostawiła go samego.
Czuła wyrzuty sumienia. Zastanawiała się, kim mógł być mężczyzna i jak dostał
się do kancelarii.
Podziękowała sekretarce i pojechała
prosto do szpitala. Weszła do sali i usidła przy pacjencie, biorąc jego dłoń w
swoje. Spojrzała na niego i próbowała powstrzymać łzy, ale nie dała rady.
– Kto ci to zrobił? – szepnęła.
Pielęgniarka podeszła do niej i
chciała umyć pacjenta, ale Róża poprosiła ją, aby pozwoliła jej samej to
zrobić. Kobieta przekazała informacje śledczej jak ma zajmować się osobą, która
jest w śpiączce. Kiedy wykonała wszystkie ćwiczenia z Łukaszem, udała się do
lekarza prowadzącego.
– Pan Łukasz będzie długi czas w
śpiączce farmakologicznej, bo jego organizm dość powoli dochodzi do zdrowia.
Większość nerwów obumarła, więc trudno jest mi stwierdzić, kiedy pan Łukasz wróci
do nas w pełni sprawny. Nawet jeśli wyjdzie z tego, to już nie będzie normalnie
funkcjonował. Musi pani przygotować się na najgorsze. Nie będę pani okłamywał,
ani zbywał. Jest naprawdę źle.
– Ale jest szansa, że może wyjść z
tego.
– Procent jest bardzo niski, ale są
przypadki na świecie, które wyszły z tego stanu.
– A ich życie?
– Nie jest już takie jak przedtem.
Może nie chodzić, mówić, pamiętać przeszłości.
– Ile osób z tego wyszło?
– Tylko i aż dwie. Organizm jest
bardzo zniszczony, że trudno będzie doprowadzić go do zdrowia. W takich
przypadkach trzeba prosić tego najwyższego o cud.
Róża opuściła gabinet lekarza i
usiadła na krześle, ukrywając twarz w dłoniach. Jej nadzieja osłabła, choć
postanowiła się nie poddawać.
– Znajdę tego, co ci to zrobił. –
otarła mokre policzki i wyszła z budynku.
Następnego dnia Robert zjawił się na
komisariacie, aby przesłuchać Doft. Kobieta była zdziwiona, ale bez słowa udała
się z nim do sali przesłuchań.
– Rozmawiałem ze sekretarką Łukasza i
powiedziała mi, że byłaś ostatnią osobą, która była w jego gabinecie.
– Podejrzewasz mnie, że to ja mogłam
go doprowadzić do takiego stanu?
– Nie. Sekretarka wspomniała, że
kiedy znalazła Łukasza, on był przytomny i powiedział, że to mężczyzna, ale nie
wspomniał kto. Musiał pojawić się po tobie. Czy zauważyłaś kogoś jak
opuszczałaś budynek?
– Nie. Nikogo nie było.
– Jesteś pewna?
– Tak! – zamilkła, chodząc w kółko. –
A zapisy z kamer?
– Nie było kamer w kancelarii, a z
ulicy nie działają.
– Jak to nie działają?
– Już od jakiegoś czasu. Mieli
wymienić, ale wiesz jak to jest…
– Nie wierzę… Kto mógł to zrobić?
– Nie mam żadnych podejrzanych. Na
pewno nikogo nie zauważyłaś? To musiało stać się od razu po twoim wyjściu, bo
sekretarka pokazywała mi kartę, której użyła do otwarcia szafki. Od zamknięcia
i ponownego otwarcia minęło niecałe półtora godziny.
– Nie wiem ile mogłam być w
gabinecie. Pół godziny? Może nawet nie. Nie mam pojęcia. – zamknęła oczy.
– Pokłóciliście się?
– Tak, ale nie miałabym tyle siły,
aby go pobić. – od razu wyjaśniła.
– To musiał być ktoś silniejszy i
wyższy od Łukasza.
– Tylko kto? – szepnęła do siebie.
– To tyle. Jesteś wolna. Jak coś ci
się przypomni, to masz tu mój numer.
– Naprawdę sam prowadzisz tę sprawę?
Nikt ci nie pomaga?
– Nie. Ta sprawa jest zbyt poważna,
żeby powierzał ją komuś. – wstał i chciał opuścić salę, kiedy coś mu się
przypomniało. – O co się pokłóciliście?
– O nic. – poruszyła się nerwowo.
– Dziwne.
– Nie interesuj się.
– Dlaczego się rozstaliście? –
podszedł do niej, patrząc głęboko w oczy.
– Cześć.
Omijając go, chwycił ją mocno za
rękę, przyciągając do siebie. Zbliżył swoją twarz do jej i wpatrywał się w jej
oczy. Jej myśli krążyły wokół Łukasza. I to dziwne uczucie jakby go zdradzała.
Radzym zauważył, że jego partnerka
była zdenerwowana po rozmowie z prokuratorem. Ciekawość wzięła górę i udał się
za nią do kuchni. Stała oparta rękoma o zlew i patrzyła gdzieś przed siebie.
Koner podszedł do niej, oparł się o szafki i milczał razem z nią.
– Jakiś mężczyzna go pobił. Nie było
kamer w kancelarii, a te z ulicy nie działają, więc nie wiadomo kto to był.
– A co ze stanem Łukasza?
– Jest bardzo źle. Lekarz karze
modlić się o cud. – załamała się.
– Spokojnie. Nie trać wiary, Łukasz
wyjdzie z tego. – przytulił ją do siebie.
– Jeśli nawet, to nie będzie już
funkcjonował normalnie.
– Ważne, żeby żył.
– Akurat teraz? – płakała. – Może to
sprawka mafii? – spojrzała na niego, kiedy uspokoiła się.
– Dopiero też zaczęliby się mścić?
Nieee…
– Wszystko jest możliwe. Muszę jechać
do szpitala, w którym ona leży.
– Ale po co? Niech Robert się tym
zajmie.
– Nie. Nikt nie może się dowiedzieć
co Łukasz zrobił, musimy milczeć.
– Róża, nie pakuj się w to.
– Muszę znaleźć tego, co zrobił to
Łukaszowi.
– Pomogę tobie. Razem znajdziemy
tego, co pobił Łukasza.
Uśmiech jego partnerki, sprawił, że
poczuł się lepiej. Potrzebowała go i on doskonale o tym wiedział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz