Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

24 marca 2017

Jestem przy Tobie

13

            Obudził ją straszliwy hałas dobiegający z korytarza. Założyła na siebie szlafrok i wyszła sprawdzić co się dzieje. Zobaczyła, że Marta kłóci się z sąsiadem z dołu. Nie wiedziała o co chodzi, bo kiedy mężczyzna ją zobaczył, pożegnał się i odszedł.
– Palant! – Marta zamknęła drzwi z krzykiem.
– Co się stało? – poszła do kuchni zrobić sobie herbatę.
– Przyszedł i zaczął mnie wielce wyzywać, że zalałam mu łazienkę.
– Bo zalałaś.
– Nieprawda.
– Prawda. Chcesz herbaty?
– Nie, piłam już. Nie zalałam mu łazienki!
– Zalałaś, bo w nocy jak weszłam do łazienki to zostałam tam powódź. Teraz to przesadziłaś z tą kąpielą.
– Musiałam się zrelaksować.
– To się chociaż przyznaj do błędu. Dobrze wiesz, że ludzie nie będą Cię szanowali za Twoje błędy, do których się nie przyznajesz.
– Skończyłaś?
– Tak.
– To ubieraj się i idziemy na zakupy. – podskoczyła z radości i udała się w kierunku swojego pokoju.
– Nie tak szybko. Pójdziesz i przyznasz się do błędu. Przeprosisz i zapytasz się ile wyniosły straty.
– Ale Klaudia…
– Nie ma żadnego „ale”. Albo pójdziesz albo nici z zakupów.
– Nie poznaję Ciebie. Kiedyś byłaś inna, a teraz…
– A teraz jestem jaka jestem.
– Zmieniłaś się.
– I dobrze. Zrobisz to?
– Tak, już idę. – ruszyła smętnym krokiem do drzwi. Zatrzymała się jeszcze i chciała coś powiedzieć, ale przyjaciółka skarciła ją tylko wzrokiem. Nie miała wyjścia, musiała iść.
            Dziewczyna cieszyła się, że przyjaciółka jej posłuchała. Nigdy jej nie rozumiała, bo dobrze wiedziała o swoich popełnionych czynach, ale nigdy nie przyznawała się do nich. Denerwowało ją to. Marta wróciła dwudziestu minutach z wiadomością, że go przeprosiła. Mężczyzna nie chciał pieniędzy, ale jak jeszcze raz to się powtórzy to poniesie konsekwencje. Klaudia cieszyła się z tego, a następnie udały się na zakupy. Spędziły tam prawie cały dzień. Nie miała już siły, ale przyjaciółka ciągle gdzieś ją ciągnęła. Miała ochotę wrócić do mieszkania, obejrzeć to co kupiła, wziąć gorącą kąpiel i obejrzeć jakiś film, ale ta ciągle chciała czegoś więcej. A to buty, a to sukienki, bluzki, spodnie, kolczyki, wisiorki… Klaudia miała dosyć. Wróciły dopiero po dziewiętnastej do domu. „Nigdy więcej takich zakupów.” – poszła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko. „Nie! Wysiadam…” – powiedziała do siebie.
– Oglądamy rzeczy? – Marta niespodziewanie wparowała do pokoju.
– Kobieto, daj mi chwilę odpocząć. Nie mam siły.
– Przesadzasz.
– Błagam. Daj mi odpocząć.
– No dobra. Jak Ci się za chce, to jestem w swoim pokoju.
– Dobrze. – „Nigdy do Ciebie nie przyjdę! Nigdy z Tobą nie pójdę na zakupy! Nigdy! Przez Ciebie nie czuję nóg!”
Chciała jej to powiedzieć prosto w twarz, ale nie mogła tego zrobić. Zraniłaby jej uczucia. Długo pracowała nad tą przyjaźnią, aby teraz ją stracić. Wzięła kąpiel, rozpakowała zakupy, chciała je obejrzeć, ale zmęczenie wzięło górę i szybko zasnęła.
            Obudziła się zdyszana i przerażona. Miała dziwny sen. Długa patrzyła w sufit, aż w końcu wstała i spojrzała na zegarek. Była dopiero piąta czternaście. Udała się do łazienki, a potem do kuchni. Zrobiła sobie kawę i wyszła na balkon. Patrzyła jak słońce budzi się do życia. Przypomniała sobie sen.
            Pracowała biurze. Szła po schodach, kiedy dokumenty wypadły jej z rąk. Ukucnęła, aby je pozbierać i wtedy pojawił się jakiś mężczyzna. Powoli podnosiła głowę, lustrując go, aż  w końcu spojrzała mu w twarz. Trzymał piękny bukiet róż. Klaudia wstała, nie zbierając dokumentów.
– Co Ty tutaj robisz? – zapytała zaskoczona.
– Przecież Ci mówiłem, że się spotkamy. – odpowiedział uśmiechnięty.
– Przecież Ty nie żyjesz.
– To, że nie mam serca, nie znaczy, że nie żyję. – odchylił koszulę i pokazał bliznę. – Żyję.
– Nie, to jest niemożliwe. To nie może się znowu powtórzyć. Nie! – ominęła go i zaczęła uciekać. Kiedy wybiegła na ulicę, zobaczyła jak samochód nadjeżdża.
            Patrzyła przed siebie, popijając kawę. Myślała co oznaczał jej sen. O co w nim chodziło. Dopiła napój i poszła się położyć, choć długo nie mogła zasnąć, a kawa zawsze ją nużyła, lecz tym razem było inaczej.
            Popołudniu spotkała się z Karolem. Nie mogła się skupić na rozmowie. Ciągle myślała o swoim śnie. Zastanawiała się nad tym co Mateusz powiedział.
– Klaudia!
– Tak? – spojrzała nieprzytomnie.
– Wszystko okej? Jesteś jakaś nieobecna.
– Jest dobrze, tylko miałam ciężką noc.
– A co takiego robiłaś? – zaśmiał się.
– Nie to co myślisz.
– A skąd wiesz co myślę?
– Domyślam się.
– Chociaż był dobry w tym co robił?
– Kto? – zaskoczyło ją pytanie chłopaka.
– No Twój chłopak.
– Nie mam chłopaka. – zaśmiała się.
– Ale wtopa. Przepraszam. – opuścił głowę w dół.
– Wiedziałam, że o tym myślisz.
– Nieprawda. Ja… Ja… Ja… Ja…
– Co Ty kura, że jaja znosisz? – zaśmiali się obydwoje.
– Czy ja wyglądam na kurę?
– Nie, ale zawsze możesz wyglądać jak ten kurczak. – pokazała na jakiegoś dzieciaka, który był przebrany i chodził w kółko, aby zachęcić ludzi, żeby poszli do przydrożnej knajpki.
            Śmiali się długo z tego jakby to on wyglądał i zachowywał się, aby zachęcić ludzi. Potem udali się na spacer po parku miejskim. Karol uwielbia dużo opowiadać o swoim mieście i właśnie tym dzielił się z nią. Za to ona lubiła słuchać jego. Opowiadał bardzo ciekawie z nutą humoru. Bardzo podniecał ją jego niski głos, a kiedy zbliżał się do niej i mówił szeptem, czuła jak ciarki przechodziły po jej ciele. Nie wiedziała co się dzieje, ale chciała aby ten stan trwał długo. Lubiła też jak patrzy swoimi cudownymi oczami. Tę chwilę przerwał telefon od mamy.
– Cześć córeczko, jesteś w domu?
– Cześć. Nie, a co się stało?
– Właśnie stoimy pod drzwiami i czekamy aż ktoś nam otworzy.
– A Marty nie ma?
– Nie, a Ty gdzie jesteś?
– Zaraz będę. Pogadamy w domu. – rozłączyła się.
– Przepraszam Cię, ale moja mama przyjechała i czeka pod drzwiami.
– Nie masz za co przepraszać. – uśmiechnął się.
– Dziękuję za opowieści. Były bardzo ciekawe.
– Wiem, bo ja je opowiadam. – zaśmiali się.
– Muszę już iść.
– Ale nie chcesz. – spojrzał jej głęboko w oczy.
– Chyba czytasz w moich myślach.
– Widziałem po Twojej minie. Chciałabyś zostać dłużej…
– I posłuchać Twoich ciekawych opowieści, ale…
– Musisz iść. Nie zatrzymuję Cię, opowiem następnym razem.
– Co robisz jutro? – zapytała.
– Jutro?
– Yhym…
– Nie wiem, a co? Chcesz spędzić czas ze mną? – uśmiechnął się tajemniczo.
– I posłuchać opowieści. – schowała ręce w tylne kieszenie, przechyliła głowę na bok i uśmiechnęła się. Karol zbliżył się do niej. Lekko otworzyła usta.
– Nic takiego jutro nie robię. Możemy się spotkać. – powiedział zniżonym głosem. Kolejne ciarki. Klaudia raz patrzyła mu w oczy, a raz na usta.
– Bardzo się cieszę. – wydukała. Teraz on zaczął robić to co ona.
– To o której?
– O której tylko chcesz. – zbliżali się powoli do siebie.
– To może o czternastej?
– Dobrze. – Klaudia czuła przyspieszony puls, gorąco jakie zalewa jej ciało. Byli już bardzo blisko, ich usta miały już się spotkać, kiedy Karol powędrował w kierunku policzka i ją ucałował.
– Idź, bo Twoja mama będzie zła. – sprowadził ją do rzeczywistości.
– Tak, masz rację. To cześć. – odwróciła się na pięcie. Przeszła kilka kroków. „Co ja głupia sobie myślałam? Że taki chłopak jak on mnie pocałuje? Głupia!
– Klaudia! – zawołał ją, a ona szybkim ruchem odwróciła się do niego.
– Tak?
– Nie mam Twojego numeru. Podasz mi?
– Oczywiście. – odpowiedziała z radością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz