Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

15 lipca 2017

Partnerka

1

            Było słychać koguty policyjne, które mknęły przez ulice wielkiego miasta, aby pomóc Rzadzymowi i Paulinie w pościgu pedofila. Mężczyzna wbiegł do wielkiego korporacyjnego budynku, strasząc pracowników bronią. Strzelał na oślep, żeby ustąpili mu miejsca, raniąc przy tym kilka osób. Para policjantów rozdzieliła się. Radzym biegł po schodach, a Paulina jechała windą. Przestępca znalazł się na dachu, a za nim wbiegła kobieta, celując do niego bronią. Kazała mu odłożyć broń, lecz ten ją tylko wyśmiał. Jej partner dał znak, że znajduje się po drugiej stronie i zajdzie go od tyłu. Kobieta grała na czas, negocjując z nim. Wiedziała, że był inteligentny i potrafił przewidzieć każdy ruch. Mijały sekundy, jej serce biło coraz szybciej. Bała się o Radzyma. I wtedy…

            – No co, Walicki? – policjant przygniótł go swoim ciałem, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Paulina szybko podbiegła do nich i założyła kajdanki na ręce przestępcy.
            – Teraz w więzieniu będziesz się zabawiał z chłopcami. – ukucnęła, patrząc mu prosto w oczy, kiedy Radzym podniósł go do postawy klęczącej.
            – Zobaczymy, kto będzie się bawił, suko. – zaśmiał się szyderczo.
            – Uważaj na słowa! – policjant krzyknął na niego.
            Komisarz wraz z funkcjonariuszami wbiegli na dach. Komisarz pogratulował parze i kazał zabrać zakutego mężczyznę. Zamienił z nimi jeszcze kilka słów i zostawił ich samych.
Paulina zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech, a Radzym długo przyglądał się jej w milczeniu z tajemniczym uśmiechem.
            – Teraz przyda się nam długi urlop. – rzekł.
            – Taaak. Jakieś Bahamy, coś.
            – Jedziemy?
            – A masz bilety? – spojrzała na niego.
            – Zawsze można kupić. – podszedł do niej i pogłaskał ją po policzku.
            – Hmm… To co mam ze sobą zabrać?
            – Siebie. – szepnął, zbliżając się do jej ust.
            Obydwoje usłyszeli strzał. Radzym spojrzał na Paulinę i zobaczył bladą twarz, po której spływały stróżki krwi. Patrzyła wprost w jego oczy i wpadła w jego ramiona, przewracając go. Mężczyzna nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą się wydarzyło. Trzymał dziewczynę w swoich ramionach i patrzył na nią oniemiały. Po jego twarzy spłynęły łzy. Na jej czole widniała rana po postrzale. Wziął głęboki oddech i z całych sił wydał z siebie okrzyk.
            Kiedy się uspokoił, zadzwonił na policję i opowiedział co się stało. Po kwadransie na miejscu znalazł się komisarz wraz z prokuratorem i lekarzem, którzy przeprowadzili oględziny zwłok. Mężczyzna opowiedział o całym zdarzeniu. Technik dochodzeniowy stwierdził, że kula należała do broni snajperskiej, więc strzelec musiał strzelać z jakiegoś budynku. Musiał również wiedzieć, że znajdą się na dachu o danej porze.
            Radzym Koner patrzył w monitor i zastanawiał się, jak doszło do tragedii, w której stracił ukochaną osobę. Partnerami w pracy byli od ponad sześciu lat, a związek tworzyli od czterech. Mieli dużo planów na życie, które czekały na ich realizacje. Para również starała się o dziecko, ale okazało się, że kobieta nie mogła zajść w ciążę, więc poddała się terapii.
Na ich wspólnym zdjęciu Paulina uśmiechała się szeroko. Byli wtedy na Majorce. To był ich pierwszy wyjazd. Po nim oznajmili wszystkim, że są para. A teraz... Został sam. Ciągle nie mógł uwierzyć, że nie usłyszy jej głosu, śmiechu, nie poczuje jej dotyku, zapachu. Wiele razy odsłuchiwał wiadomości, które nagrała mu na poczcie.
Pogrzeb odbył się kilka dni później. Komendant przedstawił cały życiorys swojej podopiecznej, a następnie konwój odprowadził zmarłą na miejsce spoczynku. Radzym po uroczystości pojechał na komisariat zabrać rzeczy ukochanej. Szef kazał mu wziąć urlop, ale mężczyzna odmówił. Chciał pracować, a raczej utonąć w pracy, żeby zapomnieć o wszystkim. Nie zastanawiał się nad tym, czy będzie pracował sam czy dostanie kogoś do pomocy. Wolał jednak to pierwsze. Nikt nie był, według niego, tak dobrym partnerem jak Paulina. Zabrał karton i pojechał prosto do domu. Był silnym mężczyzną, ale strata kobiety życia spowodowała, że zmiękł.
Tydzień po pogrzebie, mężczyzna wrócił z przymusowego urlopu. Dni, które spędził w mieszkaniu, doprowadzały go do szaleństwa. Dla ostrożności, odebrano mu broń. Jego matka martwiła się o niego, ale on nie chciał nikogo widzieć.
Kiedy wszedł na komisariat, wszyscy byli zaskoczeni jego widokiem, ale przywitali go ciepło. Zajął swoje miejsce i włączył komputer. Komisarz, widząc go, wyszedł zły ze swojego gabinetu i poprosił go do siebie. Mężczyzna wziął głęboki oddech i wszedł poważny, siadając naprzeciwko niego.
– Jesteś na urlopie.
– A ty wytrzymałbyś sam w domu, w którym mieszkałeś ze swoja żoną, którą ktoś postrzelił? Chyba jednak nie.
– Może i masz rację, ale powinieneś odpocząć.
– Nie chcę odpoczywać, chcę pracować. Zaczynam wariować! – uderzył w biurko.
– Uspokój się.
Długo debatowali nad jego urlopem, ale Koner nie dał się przekonać, więc komisarz musiał zgodzić się na jego powrót. Martwił się o swojego podopiecznego. Mężczyzna był najlepszym policjantem.
– Kto w ogóle prowadzi śledztwo? – zapytał po kłótni z szefem.
– Jak na razie nikt.
– Jak to?! To przydziel mi je.
– Nie mogę, a tak poza tym dobrze znasz procedury. Nie prowadzimy go. Prokurator Staszek wyznaczy kogoś do tego.
– Dlaczego on musi prowadzić sprawę Pauliny?
– On nie poprowadzi jej. Wyznaczy kogoś. – powtórzył wyraźnie.
– Swojego, który nic mi nie powie.
– Radzym, takie procedury. Musisz to zrozumieć. Pracujesz już dziesięć lat w policji. Nawet ty sam nie udzielałeś informacji, więc czego oczekujesz od innych?
– Powinienem wiedzieć o każdym szczególe śledztwa!
– To jedź do prokuratury i tam krzycz. A teraz wyjdź.
Mężczyzna wstał i wyszedł bez słowa. Był wściekły, że wszyscy olewali morderstwo jego ukochanej. Postanowił jechać do prokuratury, żeby się czegoś dowiedzieć. Nie mógł przetrawić słów komisarza. Najpierw pojechał na siłownie, a potem do prokuratora Staszka. Wolał wyładować energię na worku treningowym niż na nim.
Łukasz Staszek siedział w swoim gabinecie i czekał na osobę, której przydzieli śledztwo w sprawie morderstwa Pauliny Suszyńskiej. Kiedy przeglądał akta sprawy, sekretarka poinformowała go, że ma gościa. Nie spodziewał się, że do środka wejdzie Radzym. Nie był zadowolony jego widokiem. Mężczyźni nie przepadali za sobą, a Łukasz wiedział, że policjant nie odpuści i będzie chciał wiedzieć o każdym jego postępie.
– Dlaczego nikt nie zajmuje się sprawą Pauliny? – nachylił się, opierając się dłońmi o jego biurko.
– Witaj Radzymie. Może usiądziesz?
– Odpowiadaj.
– Za chwilę przyjedzie osoba, której powierzę tę sprawę.
– Lepiej mi ją przydziel.
– Znasz przecież procedury.
– Od postrzału minęły dwa tygodnie, a ty nic nie ruszyłeś!
– Mam wiele spraw na głowie.
– Ale sprawą zamordowania policjantki mógłbyś się najpierw zająć.
– Nie rzucę spraw sprzed miesiąca, bo ty tak chcesz.
Na korytarzu zrobił się hałas. Drzwi do gabinetu otworzyły się na oścież. Sekretarka próbowała powstrzymać gościa, lecz ten nic z tego nie robił. Chciała również przeprosić swojego pracodawcę, ale została powstrzymana ostrym spojrzeniem człowieka, stojącego obok niej. Mężczyźni spojrzeli w kierunku drzwi i oniemiali, widząc… 
– Róża. – Łukasz szepnął pod nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz