Było słychać
koguty policyjne, które mknęły przez ulice wielkiego miasta, aby pomóc
Rzadzymowi i Paulinie w pościgu pedofila. Mężczyzna wbiegł do wielkiego
korporacyjnego budynku, strasząc pracowników bronią. Strzelał na oślep, żeby
ustąpili mu miejsca, raniąc przy tym kilka osób. Para policjantów rozdzieliła
się. Radzym biegł po schodach, a Paulina jechała windą. Przestępca znalazł się
na dachu, a za nim wbiegła kobieta, celując do niego bronią. Kazała mu odłożyć
broń, lecz ten ją tylko wyśmiał. Jej partner dał znak, że znajduje się po drugiej
stronie i zajdzie go od tyłu. Kobieta grała na czas, negocjując z nim.
Wiedziała, że był inteligentny i potrafił przewidzieć każdy ruch. Mijały
sekundy, jej serce biło coraz szybciej. Bała się o Radzyma. I wtedy…
– No co,
Walicki? – policjant przygniótł go swoim ciałem, uniemożliwiając jakikolwiek
ruch. Paulina szybko podbiegła do nich i założyła kajdanki na ręce przestępcy.
– Teraz w
więzieniu będziesz się zabawiał z chłopcami. – ukucnęła, patrząc mu prosto w
oczy, kiedy Radzym podniósł go do postawy klęczącej.
– Zobaczymy,
kto będzie się bawił, suko. – zaśmiał się szyderczo.
– Uważaj na
słowa! – policjant krzyknął na niego.
Komisarz
wraz z funkcjonariuszami wbiegli na dach. Komisarz pogratulował parze i kazał
zabrać zakutego mężczyznę. Zamienił z nimi jeszcze kilka słów i zostawił ich
samych.
Paulina zamknęła oczy i wzięła
głęboki oddech, a Radzym długo przyglądał się jej w milczeniu z tajemniczym
uśmiechem.
– Teraz
przyda się nam długi urlop. – rzekł.
– Taaak.
Jakieś Bahamy, coś.
– Jedziemy?
– A masz
bilety? – spojrzała na niego.
– Zawsze
można kupić. – podszedł do niej i pogłaskał ją po policzku.
– Hmm… To co
mam ze sobą zabrać?
– Siebie. –
szepnął, zbliżając się do jej ust.
Obydwoje
usłyszeli strzał. Radzym spojrzał na Paulinę i zobaczył bladą twarz, po której
spływały stróżki krwi. Patrzyła wprost w jego oczy i wpadła w jego ramiona,
przewracając go. Mężczyzna nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą się
wydarzyło. Trzymał dziewczynę w swoich ramionach i patrzył na nią oniemiały. Po
jego twarzy spłynęły łzy. Na jej czole widniała rana po postrzale. Wziął
głęboki oddech i z całych sił wydał z siebie okrzyk.
Kiedy się uspokoił,
zadzwonił na policję i opowiedział co się stało. Po kwadransie na miejscu znalazł
się komisarz wraz z prokuratorem i lekarzem, którzy przeprowadzili oględziny
zwłok. Mężczyzna opowiedział o całym zdarzeniu. Technik dochodzeniowy
stwierdził, że kula należała do broni snajperskiej, więc strzelec musiał
strzelać z jakiegoś budynku. Musiał również wiedzieć, że znajdą się na dachu o
danej porze.
Radzym Koner
patrzył w monitor i zastanawiał się, jak doszło do tragedii, w której stracił
ukochaną osobę. Partnerami w pracy byli od ponad sześciu lat, a związek
tworzyli od czterech. Mieli dużo planów na życie, które czekały na ich
realizacje. Para również starała się o dziecko, ale okazało się, że kobieta nie
mogła zajść w ciążę, więc poddała się terapii.
Na ich wspólnym zdjęciu Paulina
uśmiechała się szeroko. Byli wtedy na Majorce. To był ich pierwszy wyjazd. Po
nim oznajmili wszystkim, że są para. A teraz... Został sam. Ciągle nie mógł uwierzyć,
że nie usłyszy jej głosu, śmiechu, nie poczuje jej dotyku, zapachu. Wiele razy odsłuchiwał
wiadomości, które nagrała mu na poczcie.
Pogrzeb odbył się kilka dni później.
Komendant przedstawił cały życiorys swojej podopiecznej, a następnie konwój odprowadził
zmarłą na miejsce spoczynku. Radzym po uroczystości pojechał na komisariat zabrać
rzeczy ukochanej. Szef kazał mu wziąć urlop, ale mężczyzna odmówił. Chciał pracować,
a raczej utonąć w pracy, żeby zapomnieć o wszystkim. Nie zastanawiał się nad
tym, czy będzie pracował sam czy dostanie kogoś do pomocy. Wolał jednak to
pierwsze. Nikt nie był, według niego, tak dobrym partnerem jak Paulina. Zabrał
karton i pojechał prosto do domu. Był silnym mężczyzną, ale strata kobiety życia
spowodowała, że zmiękł.
Tydzień po pogrzebie, mężczyzna wrócił
z przymusowego urlopu. Dni, które spędził w mieszkaniu, doprowadzały go do szaleństwa.
Dla ostrożności, odebrano mu broń. Jego matka martwiła się o niego, ale on nie chciał
nikogo widzieć.
Kiedy wszedł na komisariat, wszyscy
byli zaskoczeni jego widokiem, ale przywitali go ciepło. Zajął swoje miejsce i włączył
komputer. Komisarz, widząc go, wyszedł zły ze swojego gabinetu i poprosił go do
siebie. Mężczyzna wziął głęboki oddech i wszedł poważny, siadając naprzeciwko
niego.
– Jesteś na urlopie.
– A ty wytrzymałbyś sam w domu, w którym
mieszkałeś ze swoja żoną, którą ktoś postrzelił? Chyba jednak nie.
– Może i masz rację, ale powinieneś odpocząć.
– Nie chcę odpoczywać, chcę pracować.
Zaczynam wariować! – uderzył w biurko.
– Uspokój się.
Długo debatowali nad jego urlopem,
ale Koner nie dał się przekonać, więc komisarz musiał zgodzić się na jego
powrót. Martwił się o swojego podopiecznego. Mężczyzna był najlepszym
policjantem.
– Kto w ogóle prowadzi śledztwo? –
zapytał po kłótni z szefem.
– Jak na razie nikt.
– Jak to?! To przydziel mi je.
– Nie mogę, a tak poza tym dobrze
znasz procedury. Nie prowadzimy go. Prokurator Staszek wyznaczy kogoś do tego.
– Dlaczego on musi prowadzić sprawę
Pauliny?
– On nie poprowadzi jej. Wyznaczy
kogoś. – powtórzył wyraźnie.
– Swojego, który nic mi nie powie.
– Radzym, takie procedury. Musisz to
zrozumieć. Pracujesz już dziesięć lat w policji. Nawet ty sam nie udzielałeś
informacji, więc czego oczekujesz od innych?
– Powinienem wiedzieć o każdym
szczególe śledztwa!
– To jedź do prokuratury i tam
krzycz. A teraz wyjdź.
Mężczyzna wstał i wyszedł bez słowa.
Był wściekły, że wszyscy olewali morderstwo jego ukochanej. Postanowił jechać
do prokuratury, żeby się czegoś dowiedzieć. Nie mógł przetrawić słów komisarza.
Najpierw pojechał na siłownie, a potem do prokuratora Staszka. Wolał wyładować
energię na worku treningowym niż na nim.
Łukasz Staszek siedział w swoim gabinecie
i czekał na osobę, której przydzieli śledztwo w sprawie morderstwa Pauliny
Suszyńskiej. Kiedy przeglądał akta sprawy, sekretarka poinformowała go, że ma
gościa. Nie spodziewał się, że do środka wejdzie Radzym. Nie był zadowolony
jego widokiem. Mężczyźni nie przepadali za sobą, a Łukasz wiedział, że
policjant nie odpuści i będzie chciał wiedzieć o każdym jego postępie.
– Dlaczego nikt nie zajmuje się
sprawą Pauliny? – nachylił się, opierając się dłońmi o jego biurko.
– Witaj Radzymie. Może usiądziesz?
– Odpowiadaj.
– Za chwilę przyjedzie osoba, której
powierzę tę sprawę.
– Lepiej mi ją przydziel.
– Znasz przecież procedury.
– Od postrzału minęły dwa tygodnie, a
ty nic nie ruszyłeś!
– Mam wiele spraw na głowie.
– Ale sprawą zamordowania policjantki
mógłbyś się najpierw zająć.
– Nie rzucę spraw sprzed miesiąca, bo
ty tak chcesz.
Na korytarzu zrobił się hałas. Drzwi
do gabinetu otworzyły się na oścież. Sekretarka próbowała powstrzymać gościa,
lecz ten nic z tego nie robił. Chciała również przeprosić swojego pracodawcę,
ale została powstrzymana ostrym spojrzeniem człowieka, stojącego obok niej.
Mężczyźni spojrzeli w kierunku drzwi i oniemiali, widząc…
– Róża. – Łukasz szepnął pod nosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz