Radzym zaparkował przed komisariatem,
gdy usłyszał znajomy dźwięk nadjeżdżającego auta, odwrócił się, rozkładając
ręce i uśmiechając się szeroko.
– Róża. – leniwie wypowiedział jej
imię. – Byłem prędzej od ciebie.
– Chodziło mi o biuro, a nie przed
komisariatem.
– Co to za różnica?
– Ogromna. Co tam znalazłeś?
– Coś bardzo ważnego.
– Koner!
– To lepiej chodźmy na górę, bo zanim
zacznę tłumaczyć, to zadasz milion pytań.
– Nie zdołałabym zadać tylu w ciągu
tygodnia, a co dopiero dnia.
– Dlaczego jesteś taka sarkastyczna?
Myślałem, że po wybudzeniu Staszka, będziesz miała lepszy humor.
– Mam humor.
– Tylko nie taki pozytywny jakbym
przypuszczał.
Róża spojrzała na niego lodowatym
wzrokiem i wcisnęła guzik windy. Myślała o swoim byłym. Cieszyła się, że
obudził się, lecz było „ale”. Wyznanie przez niego miłości do niej, wywołało u
niej napad paniki. Bała się powrotu do przeszłości, a może tego, że jej uczucia
względem niego jednak się zmieniły. Nie czuła już tego co osiem lat temu. Czy
jeszcze go go kochała?
Czuwała przy nim, bała się o jego
życie, ale czy robiła to z miłości czy z potrzeby obowiązku? Nie potrafiła
odpowiedzieć sobie na to pytanie. Z toku myślenia wyrwała ją dzwoniąca komórka
jej partnera.
– Czekamy na windę, a co? – Koner
odpowiedział rozmówcy i zamknął oczy. – Dobra, już jedziemy.
– Co jest?
– Foltynowicz wzywa nas na kolejne
miejsce zbrodni.
– Gdzie?
– Do opuszczonych murów starego domu
pod lasem.
– Powiało grozą.
– Będzie ciekawie.
Dotarli na miejsce, gdzie było już
wielu funkcjonariuszy. Dom wyglądał okropnie. Z dachu spadała dachówka przy
lekkim wietrze. Widok był jak z horroru, przez wyobraźnię Doft przemknęło kilka
scen z filmów zgrozy. Weszli do środka budynku.
– Morderca wybrał idealne miejsce na
zabójstwo. – usłyszeli głos prokuratora, który mówił do Norberta.
– Co tym… O Boże! – Radzym zatrzymał
się w półkroku, powodując wpadnięcie Róży na jego plecy.
– No co robisz?! – zbulwersowała się
jego zachowaniem i wyminęła go. – Kurwa… – patrzyła z otwartymi ustami.
– To co widzicie jest rzeczywistością
i lepiej się otrząśnijcie. – rzekł Robert.
– Co za świr to zrobił?
Młoda dziewczyna wisiała na cienkim
sznurze. Miała obitą twarz i podcięte gardło. Morderca zadał również kilka
ciosów w brzuch ciężarnej.
– Dziewczyna broniła się. Pod
paznokciami ma naskórek sprawcy. Poddamy go ekspertyzie i będziemy wiedzieć,
kto to zrobił. – rzekł Norbert.
– Znaleźliście jakieś dokumenty?
` – Nie.
Policjanci z psami przeszukują teren.
– Dzięki. – prokurator kiwnął głową
do policjanta. – Ciało zostało przywleczone. Gdzie indziej dokonał na niej
mordu.
– Zgon nastąpił jakieś dziesięć
godzin temu. – dodał technik.
– Róża, dobrze się czujesz? – Koner
podszedł do niej.
– Tak. – odwróciła się na pięcie i
opuściła budynek.
– Co z nią? – Foltynowicz spojrzał na
śledczego.
– A co cię to obchodzi?
– Martwię się o nią.
– To martw się o siebie.
Koner ruszył za swoją partnerką,
która szła w stronę lasu. Obydwoje milczeli. Róża skupiła się na terenie,
szukając jakichkolwiek poszlak, które pomogą rozwiązać zabójstwo dziewczyny.
Weszli w głąb lasu. Kobieta stanęła na środku drogi i zamknęła oczy. Radzym
podszedł do niej bliżej, chcąc o coś zapytać.
– Uciekała przed nim. Skręciła w
lewo, bo stwierdziła, że tam jej nie znajdzie.
– Ona była w ciąży, więc nie mogła
biegać.
– A on jest kulawy. I to od kilku
lat.
– Skąd to wiesz?
– Wiem kto to jest. – spojrzała na
niego. Koner zmarszczył brwi. – Chodźmy tam.
Partnerzy udali się w głąb
zarośniętego lasu, przebijając się przez gałęzie i krzaki. Rozglądali się
dookoła, szukając jakichkolwiek śladów. Radzym był już zdeterminowany, lecz
Róża ponaglała go, aby szedł dalej.
– Tu nic nie ma. Chodźmy stąd.
– Wiem, że on ją tutaj… – zamilkła,
widząc coś w oddali.
– Róża, tu naprawdę nic nie ma.
– Tam. – ruszyła biegiem w kierunku
widzianej rzeczy.
– Róża!
Pobiegł za nią, docierając do
miejsca. To co ujrzał, przeraziło go jeszcze bardziej, powodując torsje
żołądka. Partnerzy wymienili ze sobą spojrzenia, a następnie wrócili wzrokiem
na ślady mordu. Koner zadzwonił po ekspertów, żeby zabezpieczyli miejsce
zbrodni.
– Co te dziewczyny mu zrobiły, że on
się tak na nich mści? – rzekł Radzym, kiedy zakończył rozmowę przez telefon.
– Może one nie są niczemu winne,
tylko ktoś z ich otoczenia z nim zadarł.
– Niby kto?
– Gdowski rozprowadzał narkotyki.
Może to ona ma coś wspólnego z mordercą?
– Musimy z nim ponownie porozmawiać.
– I znaleźć bliskich tej dziewczyny.
Kiedy partnerzy planowali co mają
zrobić w dalszym dochodzeniu, na miejscu zjawili się eksperci wraz z
prokuratorem.
– Co to za sadysta?! – oburzył się
Norbert. – Nienormalny człowiek.
– Najpierw ją zadźgał, a następnie
rozciął i wyjął płód.
– Znaleźliśmy torebkę z dokumentami.
– Kto to jest? – Robert wstał i
podszedł do policjanta.
– Monika Zamenhoff.
– Córka biznesmena, który prowadzi
firmę naprzeciwko komisariatu. – wyjaśnił Koner.
– Miałby wnuczkę. – wtrącił
technik. – Nie miała żadnych szans z tym
psychopatą.
– Musimy go znaleźć. – Robert
spojrzał na Różę. – To bardzo poważna sprawa. Muszę odłożyć dochodzenie w
sprawie Łukasza. Tu są zagrożone kolejne kobiety.
Doft kiwnęła głową, choć dobrze
wiedziała kto stoi za pobiciem jej byłego męża, lecz nie chciała nic mówić, dopóki
dopóty sama się nie upewni.
Partnerzy
wrócili na komisariat, aby dołączyć kolejne dowody do akt i opracować kolejne
kroki w dochodzeniu. Kiedy przeanalizowali punkty planu, Koner pokazał rzeczy,
które znalazł w mieszkaniu zamordowanej.
– To jest notes Magdy. Są w nim
kontakty do wpływowych ludzi.
– Myślisz, że tu może znaleźć się
morderca?
– Nie wiem, ale mam jeszcze listy
adresowane do Kamila.
– Czytałeś?
– Nie. Wolałem z tym zaczekać na
ciebie.
– Myślisz, że będzie tam coś
romantycznego? – uśmiechnęła się słodko.
– Czytamy je czy przekazujemy
Gdowskiemu?
– Tam mogą być ważne informacje.
– To otwieraj.
Koner i Doft podzielili się kopertami
i czytali listy ofiary do swojego ukochanego. Raz za razem odkładali kartki,
nie dowiadując się niczego. Kiedy skończyli, wymienili informacje, które
wyczytali z listów, z których jednak nie uzyskali żadnej odpowiedzi na pytania
dotyczące śledztwa.
Partnerzy przez kilka dni byli w
martwym punkcie. Nie mieli żadnych dowodów, które pomogłyby im w dalszym
prowadzeniu śledztwa. Kiedy stali przy tablicy i patrzyli na zdjęcia, do środka
wszedł mężczyzna, który spowodował zaskoczenie u pozostałych funkcjonariuszy.
Śledczy odwrócili się w jego kierunku, będąc zaciekawieni ciszą, która nastała.
– Dzień dobry. – przywitał się z
nimi. – Chciałbym porozmawiać z panią Różą.
– Czego pan chce? – warknął Radzym.
– Spokojnie. Zapraszam za mną.
Wskazała na kuchnię, kiwając
porozumiewawczo do swojego partnera, aby się uspokoił. Kobieta zaproponowała mu
coś do picia, lecz ten jej odmówił.
– Byłem u Łukasza.
– Po co?
– Dowiedzieć się co z jego stanem. –
zobaczył jej zaskoczoną minę. – Też przyjeżdżał do mojej córki, aby być na
bieżąco.
– No i co? – była wściekła na
mafiosa. – Potrzebuje pan pieniędzy? Mógł pan do mnie przyjść, niż denerwować
Łukasza.
– Nie chcę pieniędzy.
– Więc o co chodzi?
– Wiem kto pobił Łukasza i wysłał
zdjęcia.
– Medyk. – szepnęła, oddychając
szybko.
– Tak.
– O Boże… – zamknęła oczy i zakryła
twarz dłońmi. – Kilka dni temu dowiedziałam się, że uciekł z więzienia.
– Ale to jeszcze nic. To on stoi za
zdjęciami, które ja dostałem sześć lat temu, a pani teraz.
– Skąd on je miał?
– Nie mam pojęcia. Ale to nie my za
tym stoimy.
– To on zamordował te dziewczyny,
prawda? – Róża spojrzała prosto w oczy Law’a.
– Myślę, że tak, ale nie mam na to
dowodów.
– A na pobicie Łukasza?
– Tu jest nagranie. – podsunął jej
płytę. Widząc jej zaskoczoną minę, zaczął tłumaczyć. – Mam mieszkanie
naprzeciwko kancelarii Łukasza. Zainstalowałem kamerę, która nagrywała go,
kiedy przebywał w pracy i kiedy ją kończył.
– Dlaczego pan obserwował Łukasza?
– Dobrze go znamy i wiemy do czego
jest zdolny, pani Różo.
– No tak, w każdej chwili mógł uciec.
– Tak, a my nie lubimy jak ktoś nie
wywiązuje się ze swoich obowiązków.
– Czyli jakby uciekł, to zabilibyście
go?
– Zna pani odpowiedź. – wstał i
uśmiechnął się do niej. – Życzę miłego dnia. Do widzenia.
Róża spojrzała na płytę, którą
przyniósł jej Law. Schowała ją i wróciła na swoje miejsce pracy. Pozostali
śledczy patrzyli na nią jak na przestępcę. Radzym nachylił się, aby dowiedzieć
się co chciał mafioso, lecz jego partnerka zbyła go krótką odpowiedzią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz