Jestem przy Tobie

Partnerka

Partnerka II

Partnerka III

15 września 2017

Partnerka

6

Róża brała prysznic, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Owinęła się i wściekła, ruszyła zobaczyć gościa.
Kto o tej porze przychodzi w odwiedziny?
– Łukasz, co ty tutaj robisz o tej porze? Wiesz która jest godzina? – wytknęła głowę za drzwi, nie ukazując sylwetki.
– A ty jeszcze nie śpisz? – mężczyzna uniósł brwi. – Przyniosłem tobie wniosek o widzenie.
– Mogłeś wysłać mi SMS–a, jutro z samego rana przyjechałabym po to do kancelarii.
– Musimy jeszcze o czymś porozmawiać. Mogę wejść?
– Nie. Nie może to zaczekać do jutra?
– Chodzi o narzeczoną Adama Kortiny. Wpuść mnie. – Róża zacisnęła mocno szczękę i otworzyła szerzej drzwi, żeby wpuścić go do środka. – Sprawdziłem…
– mężczyzna zlustrował i wszedł do środka, goszcząc się. – Miał narzeczoną, ale z nią zerwał.
– Jak to?
– Sama możesz to sprawdzić. Edyta Holisz. Tu masz namiary. – położył kartkę na stół i przyglądał jej się z rozmarzonym wzrokiem.
– Nawet o tym nie myśl. – rzuciła ostro.
– Zawsze doprowadzałaś mnie do szaleństwa.
– Jeszcze masz coś mi do przekazania? – spojrzała na niego lodowato.
– Nawet nie wiesz ile… – wyszeptał, podchodząc do niej blisko. Kobieta, cofając się, zatrzymała się na zimnej ścianie.
– Wyjdź stąd.
– Róża…
– Łukasz, wyjdź stąd!
– Różyczka… – próbował ją dotknąć, lecz ta ciągle odtrącała jego dłoń. – Proszę cię.
– To ja cię proszę. Wyjdź stąd, za nim dojdzie do czegoś, co będziemy potem żałować.
– Jesteś tak samo słaba jak ja. – wyszeptał jej prosto do ucha, biorąc głęboki wdech, żeby poczuć jej zapach. – Przestań udawać.
– Wynoś się stąd! – odepchnęła go. – Wynocha! – wskazała mu na drzwi.
Spojrzał na nią ostatni raz i z wielkim bólem opuścił jej mieszkanie. Kobieta pobiegła do drzwi, żeby je zamknąć.
Tylko nie płacz. Tylko nie płacz.
Oparła się czołem, a po jej policzkach spłynęła łza. Chciała uderzyć mocno w drzwi, ale powstrzymała się. Powrót do miasta wiązał się z bolesnymi wspomnieniami, które wróciły do niej z dwojoną siłą.
Beata spisywała raport z poprzedniego dnia, kiedy do biura wszedł jej partner. Zlustrowała go i wróciła do swojej pracy. Mężczyzna zajął swoje miejsce i przyglądał się kobiecie.
– Podobam się tobie? – zapytała, nie odrywając wzroku od klawiatury.
– Co?
– Przyglądasz mi się tak, jakbyś pierwszy raz mnie widział.
– Możemy porozmawiać?
– A mamy o czym?
– O wczorajszym dniu. Nie powinienem się tak zachowywać.
– Czyżby sumienie cię ruszyło, za to, że zostawiłeś mnie w połowie drogi?
– Nie lubię rozmawiać o Paulinie.
– Rozumiem, ale to cię nie usprawiedliwia. – przerwała pracę i spojrzała na niego. – Musisz zaakceptować to, że już jej nie ma, a kiedy ktoś o niej wspomni, przemilczeć to. Złość nie pomoże tobie zwalczyć bólu po stracie ukochanej, bo nie tylko ranisz siebie, ale i swoje otoczenie.
– Przepraszam cię. – wstał i poszedł do łazienki.
– Wybaczyłam tobie, Radzymie. – szepnęła, odprowadzając go wzrokiem.
Róża z samego rana pojechała do więzienia, żeby zobaczyć się z Walickim. Strażnicy byli zaskoczeni jej widokiem. Po przeprowadzeniu rewizji, jeden z funkcjonariuszy zaprowadził ją do sali. Rozejrzała się dookoła. Już kilku osób przyszło odwiedzić swoich bliskich. Przy jednym stoliku siedziała kobieta. Mężczyzna całował i przytulał jej dłonie do swojej twarzy. Przez swoje błędy płacił największą cenę – rozstanie ze swoją ukochaną.
– No proszę. Któż to mnie odwiedza? Sama Róża Doft. Czyżby Koner nie radził sobie z moją sprawą?
– Koner już nie prowadzi twojej sprawy.
– Och… Załamał się śmiercią ukochanej?
– Nie, czuje się świetnie. Pracuje dla twojej wiadomości.
– To dlaczego pani tu siedzi?
– Dlaczego akurat dach?
– Nie rozumiem. – zmarszczył czoło.
– Już dobrze rozumiesz. Skąd snajper, który zabił Paulinę, wiedział, że dasz się złapać na dachu? Czyżbyś wiedział kim on jest?
– Nawet jakby, to co?
– Radziłabym powiedzieć kim on jest.
– A co z tego będę miał?
– Mniejszy wyrok. – Walicki zaśmiał się. – Więc jak?
– Ni jak. Nie powiem kto to.
– Czyli wiesz kto zabił?
– Oczywiście. Szkoda mi tylko pani Pauliny, bo myślałem, że celownikiem jest Koner.
– Co? – Róża otworzyła szeroko oczy.
– Wybaczy mi pani, ale muszę już iść.
Wstając, popukał palcem w środek stołu. Uśmiechnął się i odszedł. Kobieta długo siedziała, analizując całą rozmowę. Zabrała swoje rzeczy i zrobiła kilka kroków, ale coś ją zatrzymało. Odwróciła się i spojrzała na stolik. Uklęknęła i zajrzała pod spód.
Podsłuch.
Zawołała policjanta, żeby pomógł jej odwrócić mebel. Odcięła kabelki i zapakowała podsłuch. Sprawdziła jeszcze kilka stolików, ale niczego nie znalazła. Podziękowała mężczyźnie i pojechała prosto do kancelarii, gdzie zastała wychodzącego prokuratora.
– Nie teraz. – rzekł, kiedy zobaczył ją w drzwiach.
– To jest ważne.
– To może zaczekać do szesnastej.
– Nie może. Byłam u Walickiego i znalazłam to. – wyjęła paczkę z torebki. – Było tylko jedno. Sprawdziłam resztę, ale nic. Policjant, który wskazał mi miejsce, gdzieś przepadł. Nie mogłam go znaleźć.
– A Walicki?
– Nie przyznał się, bo wiedział o pluskwie. To on mi ją wskazał.
– Czyli wie, kto zabił.
– Tak.
– Pojadę od razu po rozprawie i przepytam go jeszcze raz. Może mnie się przyzna.
– Informuj mnie o wszystkim.
– Dobrze. – odwróciła się i chciała odejść. – Róża.
– Tak?
– Idziesz jutro na przyjęcie?
– Jadę do Krakowa odnaleźć tę dziewczynę.
– Może jednak przełożysz to i przyjdziesz?
– Nie lubię zmieniać planów, dobrze o tym wiesz.
– Wiem, ale komendantowi bardzo zależy na tym, żeby się z tobą spotkać.
– Komendantowi?
– Tak. Tylko jemu. – rzekł poważnym tonem, obchodząc samochód i wsiadając za kierownicę.
– Nienawidzę cię, Staszek.
Radzym wraz z Beatą patrolowali teren. Dostali zgłoszenie, aby sprawdzili centrum handlowe, w którym doszło do bójki między młodymi mężczyznami. Od razu tam pojechali. Funkcjonariusze policji byli już na miejscu. Partnerzy przepytali świadków o całe zajście. Jedna z dziewczyn przyznała się, że to z jej powodu się pobili. Koner dał jej pouczenie i kazał wrócić do domu. Po sprawdzeniu miasta, para wróciła na komisariat i każdy zajął się swoją pracą.
Późnym popołudniem Róża otrzymała wiadomość od Łukasza, żeby stawiła się w kancelarii. Zdziwiła się tym, ale szybko wybiegła ze swojego mieszkania i pojechała do prokuratora. Weszła odważnym krokiem do jego gabinetu. Mężczyzna siedział w swoim fotelu i przyglądał jej się z poważnym wyrazem twarzy.
– Chciałeś mnie widzieć.
– Siadaj.
– Mów i mnie już nie ma.
– Lepiej usiądź.
– Łukasz, nie mam czasu.
– To prawda, nie masz czasu.
– Możesz przestać owijać w bawełnę?
– Walicki został zamordowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz