5
Tak jak w
każdy piątek dziewczyna po pracy jechała razem z Karolem do jego mieszkania. Po
upojnej chwili, którą spędzili od przyjazdu, leżeli zmęczeni, nie odzywając się
do siebie. Mężczyzna gładził jej włosy, przyglądając się jej z boku. Aleksandra
była zamyślona. W jej głowie krążyły myśli o Patryku. Wspominała spojrzenie,
którym obdarował ją na pożegnanie i uśmiech…
– Ja już skończyłam swoją pracę. –
weszła do jego biura i poinformowała, że wychodzi. – Życzę miłego weekendu.
– Dziękuję i wzajemnie. – spojrzał na
nią z uśmiechem, który dodawał mu uroku. Jego spojrzenie było łagodne i radosne,
ale później zauważyła smutek i żal. – Spędzisz go razem z Karolem?
– wstał i
stanął na środku gabinetu z rękoma w kieszeni.
– Tak, właśnie miałam iść po niego.
– Chociaż ty mile spędzisz ten
weekend. – odwrócił się i spojrzał na biurko.
– Dlaczego? Chyba nie zamierzasz
przez cały czas pracować? – weszła do środka, zamykając drzwi.
– Nie, no coś ty. – wyraz jego twarzy
był tajemniczy.
– To dlaczego twój też nie ma być
miły?
– Rodzinne spotkania.
– Których nie lubisz. –
dopowiedziała.
– Dokładnie. Teraz wałkują w kółko
tylko jeden temat.
– Ślub.
– To nie dla mnie. Ciągle rozmawiamy
tylko o tym, jak to ma wyglądać, ilu gości ma być, gdzie w ogóle ma się odbyć.
– A ustaliliście datę ślubu? – Ola
nie mogła sobie przypomnieć czy ktoś o tym wspominał.
– Właśnie o to chodzi, że nie.
– Przygotowania do czegoś, co nie
jest jeszcze ustalone. Dobre. – zaśmiała się.
– Masz piękny uśmiech. Karol ma
szczęście, że jest z tobą. – spojrzał na nią rozmarzony.
– Właśnie muszę iść do niego. –
odwróciła się do drzwi i kiedy wychodziła, spojrzała na szefa.
– Spędzicie go mile. – uśmiechnął
się, puszczając oczko.
Wtuliła się jeszcze
mocniej w ramiona Karola. Od powrotu z urlopu szef był inny. Przed nie zauważał
jej, a od kiedy dowiedział się, że jest z jego przyjacielem, zmienił się.
– O czym myślisz? – przerwał jej
rozmyślania.
– A jak myślisz? – spojrzała na niego
z uśmiechem.
– Myślę, że mi powiesz. – przybliżył
twarz i potarł nosem o jej.
– To źle myślisz. – powiedziała niski
tonem.
– Uuu… Powiedz.
– Nie e.
– No dalej. – zaczął ją łaskotać.
– Nie! Proszę, nie rób tego. Aaa! –
krzyk mieszał się ze śmiechem.
– Jak powiesz to przestanę.
– Dobrze, dobrze, tylko przestań.
Proszę. – Karol wysłuchał jej próśb.
– Słucham. O czym myślałaś?
– O tobie.
– O! I co takiego wymyśliłaś?
– Nic, bo mi przerwałeś. –
przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Kochali się całą noc.
Patryk
wrócił do swojego mieszkania, gdzie czekała na niego Amanda.
– W końcu jesteś. Weź szybki prysznic
i ubierz się w garnitur.
– Znowu w garnitur? Bez przesady.
Dosyć, że przez cały dzień w pracy muszę być tak ubrany, to jeszcze na kolację.
– Dobrze, nie kłóćmy się. Ubierz co
chcesz, ale żebyś wyglądał jak człowiek.
Mężczyzna był
wściekły na swoją narzeczoną. Zawsze wszystko musiało być po jej myśli, ale jak
sprzeciwił się jej wyborom, często dochodziło do kłótni. Wziął zimny prysznic i
poszedł do sypialni się ubrać. Założył jeansy, białą koszulę, czarną marynarkę
i buty. Wyszedł i pokazał się dziewczynie.
– Dobrze?
– Tak. Możemy już jechać? – stała
wściekał, oparta o ścianę.
– Możemy.
– W końcu. – ruszyła szybkim krokiem
do samochodu.
Otworzył jej
drzwi i zamknął je z trzaskiem. Nie miał ochoty jechać do rodziców i
wysłuchiwać ich rozmów na temat ślubu i urlopu. Wsiadł do auta, a Amanda
zaatakował go z krzykiem, ale ją zignorował. Nie podobało się jej zachowanie
narzeczonego w stosunku do niej.
Amanda
Wylegała to dwudziestopięcioletnia, niebieskooka brunetka. Była wysoką i
szczupłą kobietą. Od dwóch lat była związana z Patykiem, a kilka miesięcy temu
oświadczył się jej. Z radością go przyjęła. Uwielbiała zakupy i imprezy. Nie
opuściła żadnej, na której znajdowali się fotografowie. Sławę zdobyła jako
modelka. Od kilku lat pracowała ze znanymi projektantami mody i występowała w
ich pokazach. Nie była jednak zadowolona. Nie lubiła swojego nazwiska, a ślub z
Patrykiem otworzyłby jej drzwi do wielkiego świata mody.
Podczas
drogi do rodziców, kobieta ciągle mówiła, ale mężczyzna jej nie słuchał. Był
myślami gdzie indziej. Minął dopiero tydzień, kiedy pojawił się w firmie, a już
wiele rzeczy się wydarzyło. Najbardziej zadziwił go związek Karola z jego
asystentką. Miał przed oczami jej postać. Trochę zazdrościł swojemu
przyjacielowi.
– Patryk! Hamuj! – krzyknęła Amanda.
Mężczyzna
szybko zahamował przed światłami. Był tak zamyślony, że nie widział czerwonego
światła. Wjechałby na środek skrzyżowania i spowodowałby wypadek, ale jego
narzeczona w odpowiednim momencie oderwała wzrok od komórki i przestała mówić
co dzieje się na portalu społecznościowym.
– O mało nas nie zabiłeś! Co się z
tobą dzieje?! Gdybym nie krzyknęła…
– Skończyłaś? – zapytał z nutą
sarkazmu.
– O co ci chodzi? O mało nas nie
zabiłeś.
– Skończyłaś to swoje biadolenie czy
dalej będziesz mówiła o czymś co mnie nie interesuje? – zacisnął z wściekłości
pięści na kierownicy.
– Jak cię to nie interesuje? Mówiłam
o rzeczach na nasz ślub.
– Jaki ślub? Nawet daty nie mamy
ustalonej, a ty ciągle tylko o jednym.
– No musimy ustalić…
– To najpierw to zróbmy, a potem
omawiajmy przygotowania do niego.
– Ale wiesz ile rzeczy jest do
zrobienia…
– Proszę cię. Najpierw data, potem
przygotowania. Ne chcę już nic więcej słyszeć.
Ruszyli w
dalszą drogę. Był wściekły na siebie, bo o mało nie przejechał na czerwonym
świetle. Amanda nie odezwała się ani słowem. Była zła na Patryka, że ją
uciszył. Planowała najważniejszy dzień w ich życiu, żeby był jak najlepszy i
zapadł wszystkim w pamięć, a on nie chciał rozmawiać z nią na ten temat. Ale
zbytnio się tym nie przejęła, bo wiedziała, że z jego matką będzie mogła o tym
porozmawiać.
Dotarli do
posiadłości państwa Rozenberg. Patryk otworzył bramę i wjechali na posesję. Wokół
ogrodzenia rosły tuje, trawnik był równiutko skoszony, a przy domie posadzone
były różne rodzaje róż. Lokaj otworzył drzwi i zaprosił ich do środka. Hol był
duży, w kształcie koła. Po lewej stronie były szerokie schody, które prowadziły
do sypialni. Pod nimi znajdował się gabinet pana domu. Po prawej było wejście
do jadalni, a na wprost do salonu.
Lokaj zaprosił ich do salonu. Nad kominek
wisiała duża fotografia. Halina siedziała, trzymając na rękach półmiesięczną
Julką, obok niej stał siedmioletni Patryk, a za nimi Wojciech. Z obrazu biła
miłość i radość. Na środku stała biała sofa, a po bokach dwa fotele, które
otaczały szklany stoliczek. W pomieszczeniu był też regał zapełniony różnymi
książkami. W środowej części regału znajdował się barek z alkoholem różnego
typu. Balkonowe drzwi prowadziły na ogromny taras.
Na parę czekali już rodzice Patryka
wraz z jego siostrą. Julia ucieszyła się na widok brata i podbiegła do niego,
przytulając się mocna.
– W końcu przyjechałeś. Tęskniłam za
tobą!
– A ja za tobą nie. – dziewczyna
oderwała się od niego.
– Kłamiesz w żywe oczy. Nieładnie
tak. Jak cię mama wychowała? – obydwoje spojrzeli z uśmiechem na Halinę.
– Bardzo dobrze. Nawet lepiej niż
ciebie.
– Ach tak. Co ty nie powiesz? –
uniosła brwi do góry, kładąc ręce na biodrach. Patrzyli na siebie, ale po
chwili zaczęli się śmiać.
– Oczywiście, że za tobą tęskniłem,
marudo. – przyciągnął ją do siebie i przytulił.
Następnie
przywitał się z rodzicami, a za nim Amanda. Siostra mężczyzny nie lubiła
narzeczonej brata, ale akceptowała jego związek, tłumacząc sobie, że miłość
jest ślepa. Wymienili kilka słów i Wojciech zaprosił ich do jadalni, gdzie
znajdował się długi stół.
W
pomieszczeniu stały kredensy, a w nich różne zastawy i kieliszki. W kącie stał
stolik z alkoholem i szklankami do niego przeznaczonymi.
– Napijesz się czegoś? – zapytał
ojciec.
– Nie, dziękuję. Prowadzę.
– Amanda może poprowadzić z powrotem…
– No nie wiem. – Patryk odpowiedział
sobie.
– Amando, pojedziesz z powrotem
samochodem? Chciałbym się napić z synem. – wręczył mu szklankę z whisky.
– Oczywiście. – odpowiedziała z
uśmiechem, wracając do rozmowy z Haliną.
– Widzisz, wszystko załatwione.
Możesz pić. – zaśmiał się. – To opowiadaj jak było na Majorce.
– A jak miało być? Dobrze. – wziął
łyk napoju.
– Ale dużo się dowiedziałem. –
pokręcił głową, robiąc zdziwioną minę.
– Dobrze wiesz, że nie lubię
opowiadać.
– Właśnie wiem. Myślałam, że jednak
coś z ciebie wyciągnę, ale nic z tego.
– Tato nie martw się. Wystarczy, że
zapytasz Amandę. Ona wszystko tobie opowie, ze szczegółami.
– Mamie opowiada, to się wszystkiego
dowiem. Mów, co w firmie?
– Wszystko po staremu. Ola, moja
asystentka, dobrze się nią zajęła. – spojrzał na ojca i widział, że jest
zaskoczony. – …razem z Karolem, oczywiście.
– Powinieneś jej to jakoś
wynagrodzić.
– I wynagrodziłem. Dałem jej
podwyżkę.
– Moja krew. Trzeba doceniać starania
i wkład pracowników. Gdyby nie oni, tej firmy nie byłoby.
– Wiem tato. Zawsze mi to powtarzałeś
i powtarzasz.
– I powtarzać będę, tacy ludzie jak…
Jak ona ma na imię?
– Ola.
– Właśnie. Aleksandra. Piękne imię,
bardzo mi się podoba. Szkoda, że nie mam jeszcze jednej córki… – rozmarzył się,
ale po chwili wrócił do rzeczywistości. – Mniejsza z tym. Tacy jak Ola, powinni
być doceniani.
– Cieszę się, że jesteś zadowolony z
mojej decyzji.
– Jakbym nie mógł być zadowolony z
ciebie? Jesteś moim synem i akceptuję, każdą twoją decyzję. – położył rękę na
jego ramieniu. – Nie jesteś czasami głodny?
– Jestem i to bardzo. – zaśmiał się.
– Mario! – zawołał kucharkę. –
Możecie podawać do stołu.
– Tak, proszę pana. – skłoniła głowę
i szybko schowała się w kuchni.
Wojciech i
Halina Rozenberg byli szczęśliwym małżeństwem z długoletnim stażem. Kiedy się
poznali, nie przypadli sobie do gustu. Halina zatrudniła się jako asystentka w
firmie, której szefem był Wojciech. Na początku nie znosiła go, ale musiała
pracować, żeby utrzymać się w wielkim mieście. Jej ojciec zmarł, jak była mała.
Wychowywała ją matka wraz z babcią. Wykształciła się na księgową, więc łatwo
było jej znaleźć dobrze płatną pracę. Wtedy znalazła ją w firmie R&O Property. Była bardzo pilną
asystentką, co podobało się Wojciechowi. Po kilku miesiącach pracy zaczął z nią
romansować. Na początku nie podobało się to jego ojcu.
Romans z asystentką?
Nie! Musisz to zakończyć i to jak najszybciej!
Halina na
początku odrzucała zaloty szefa, ale później zaczęło w niej kiełkować to samo uczucie.
Jak tylko rodzice Wojtka zaakceptowali ją, szybko się oświadczył i wzięli ślub.
Po dziewięciu miesiącach na świecie pojawił się Patryk, a siedem lat później, Julia.
Choć mieli ciche dni, zawsze dochodzili do rozejmu.
Wojciech po
oddaniu firmy w ręce syna, wybudował stajnię i zajął się hodowlą koni.
Zwierzęta były jego pasją, a kiedy pracował, nie mógł jej zrealizować. Dopiero
po przejściu na emeryturę, dokonał zmiany w swoim życiu. Przy tym miał pełne
wsparcie żony.
Po kolacji,
Amanda zaczęła swój monolog na temat ślubu. Wszyscy włączyli się w temat, ale
po kilku minutach Patryk poszedł na taras. Trzymał w dłoni szklankę z whisky, jego
wzrok był skierowany gdzieś w dal, a w głowie miał postać Oli.
Po kilku
godzinach pobytu w domu, Patryk z Amandą wrócili do mieszkania. Mężczyzna był
pod lekkim wpływem alkoholu, co złościło kobietę. Nie lubiła, kiedy on był
pijany. Wszedł chwiejnym krokiem do środka. Śmieszyło go wszystko co zobaczył
albo zrobił. Amanda zaciągnęła go do salonu i usadziła na sofie. Kiedy chciała
odejść, Patryk przyciągnął ją do siebie.
– Kochajmy się. – delikatnie całował
jej szyję.
– Nie. Najpierw wytrzeźwiej. –
zerwała się, ale ten ją zatrzymał, kiedy chciała odejść.
– Zawsze musi być tak jak ty chcesz?
Nigdy nie liczyłaś się z moim zdaniem. – stanął naprzeciwko niej i spojrzał jej
w oczy. – Chociaż raz.
– Jesteś pijany. Idź się połóż.
– Wole się upić w trupa. – puścił jej
rękę i podszedł do stolika, gdzie był alkohol.
– Nie waż się więcej pić.
– Nie będziesz mi mówiła co mam
robić! – wziął łyk czystej. – Jestem dorosły! Mogę robić co mi się podoba,
nawet cię zdradzić. – udał się z butelką do sypialni.
– Nigdy mnie nie zdradzisz! Nie
zostawisz mnie dla jakiejś wywłoki!
Krzyczała,
ale Patryk jej nie słuchał i zamknął drzwi z trzaskiem. Usiadł w fotelu,
popijając wódkę. Myśli krążyły najpierw wokół dziewczyny, a natępnie znowu
zaczął myśleć o związku Oli z Karolem.
– Jak ona może z nim być? Nie zasługuje
na takiego palanta jak on. Zniszczy sobie życie. Jest zbyt piękna,
inteligentna, uparta… Cholera. O kim ja myślę? Nie mogę! Muszę przestać. –
wstał i zachwiał się. – Olu, co ty ze mną robisz? Przez ciebie wpadnę w
alkoholizm. – spojrzał na łóżko. – Teraz on cię trzyma w swych ramionach, a ja
muszę się użerać tą… – skwasił się. –
Dlaczego? Co ja w niej widzę? Ale kocham ją… Nienawidzę jej. Rujnuje mi życie…
Kocham ją. Chcę z nią spędzić resztę życia. To będzie matka moich dzieci… –
wziął kolejny łyk.
Chciał podejść do okna, ale nie dał rady.
Na drodze stanęło mu łóżko, o które zahaczył i przewrócił się. Patryk
przeklinał swój upadek. Na ostatnich siłach wszedł na łóżko i zasnął.
Obudził się
przed południem. Leżał na brzuchu w ubraniu. Myślał, że głowa mu eksploduje.
Zastanawiał się co działo się wieczorem. Coś mu świtało, że znowu kłócił się z
Amandą. Rozebrał się i poszedł wziąć prysznic. W trakcie ubierania, usłyszał,
że ktoś wszedł do mieszkania. Podciągnął spodnie i wziął białą koszulkę, ale
jej nie włożył. Wyszedł z sypialni i udał się do kuchni, gdzie zastał
dziewczynę.
– Witaj kochanie. – rzuciła się na
niego, ale on ją odepchnął. – Co się stało? – zapytała z piskliwym głosem.
– Możesz tak nie krzyczeć? Głowa mnie
boli. – podszedł do lodówki i wyciągnął sok.
– Przepraszam…
– Gdzie byłaś? – spojrzał na nią ze
złością, nalewając sobie napój do szklanki.
– U mamusi…
– Po co?
– Byłeś pijany, a poza tym
pokłóciliśmy się i…
– To jak będę pijany i będziemy się
kłócić jako małżeństwo, to zawsze będziesz uciekała do mamusi?
– Nie, ale…
– Co ale, co ale?! Ja już mam
dość. Na początku byłaś inna. Kogoś innego pokochałem, a teraz? Jesteś mi obca.
Nie poznaję cię. – chciał odejść, ale zatrzymała go.
– Przepraszam cię za wszystko.
Możliwe, że się zmieniłam. Kariera, ślub, to tak szybko się wydarzyło.
– Właśnie. Nie masz dla mnie czasu.
Oddaliliśmy się od siebie.
– Patryk, przepraszam, ale to nie
jest tylko moja wina. Ty ciągle siedzisz w tej pracy i tylko firma się dla
ciebie liczy.
– Musze się czymś zajmować, jak ty
nie masz dla mnie czasu.
– No tak, wszystko to moja wina. –
odeszła kilka kroków od niego i rozłożyła ręce. – Za to ty jesteś tu
niewiniątkiem.
– Nie! Ja też jestem winnym, ale się
nie zmieniłem tak jak ty. Teraz dla ciebie liczy się kariera, a ja jestem na
drugim planie.
– Modeling to moja praca i jest dla
mnie tak samo ważna jak firma dla ciebie, więc nie mów mi, że coś jest
ważniejsze od ciebie, bo ja też tak samo się czuję.
– Może lepiej będzie jak zrobimy
sobie przerwę.
– Jaką przerwę? A ślub?
– I tak nie mamy daty. Muszę wszystko
przemyśleć.
– Co przemyśleć?
– Nie wiem czy jesteś tak głupia i
nie rozumiesz, czy udajesz.
– Nie pozwolę, żebyś ode mnie
odszedł.
– Mogę robić do chcę. – założył
koszulkę i wyszedł.
– Cholera jasna. Nie możesz mnie
zostawić. Nie możesz! Dzięki tobie wejdę na szczyt. Zdobędę sławę. Dasz mi
nazwisko i show–biznes jest mój! Nie możesz teraz odejść. Muszę walczyć o to
nazwisko.
Po kilku
godzinach pobytu w domu, Patryk z Amandą wrócili do mieszkania. Mężczyzna był
pod lekkim wpływem alkoholu, co złościło kobietę. Nie lubiła, kiedy on był
pijany. Wszedł chwiejnym krokiem do środka. Śmieszyło go wszystko co zobaczył
albo zrobił. Amanda zaciągnęła go do salonu i usadziła na sofie. Kiedy chciała
odejść, Patryk przyciągnął ją do siebie.
– Kochajmy się. – delikatnie całował
jej szyję.
– Nie. Najpierw wytrzeźwiej. –
zerwała się, ale ten ją zatrzymał, kiedy chciała odejść.
– Zawsze musi być tak jak ty chcesz?
Nigdy nie liczyłaś się z moim zdaniem. – stanął naprzeciwko niej i spojrzał jej
w oczy. – Chociaż raz.
– Jesteś pijany. Idź się połóż.
– Wole się upić w trupa. – puścił jej
rękę i podszedł do stolika, gdzie był alkohol.
– Nie waż się więcej pić.
– Nie będziesz mi mówiła co mam
robić! – wziął łyk czystej. – Jestem dorosły! Mogę robić co mi się podoba,
nawet cię zdradzić. – udał się z butelką do sypialni.
– Nigdy mnie nie zdradzisz! Nie
zostawisz mnie dla jakiejś wywłoki!
Krzyczała,
ale Patryk jej nie słuchał i zamknął drzwi z trzaskiem. Usiadł w fotelu,
popijając wódkę. Myśli krążyły najpierw wokół dziewczyny, a natępnie znowu
zaczął myśleć o związku Oli z Karolem.
– Jak ona może z nim być? Nie zasługuje
na takiego palanta jak on. Zniszczy sobie życie. Jest zbyt piękna,
inteligentna, uparta… Cholera. O kim ja myślę? Nie mogę! Muszę przestać. –
wstał i zachwiał się. – Olu, co ty ze mną robisz? Przez ciebie wpadnę w
alkoholizm. – spojrzał na łóżko. – Teraz on cię trzyma w swych ramionach, a ja
muszę się użerać tą… – skwasił się. –
Dlaczego? Co ja w niej widzę? Ale kocham ją… Nienawidzę jej. Rujnuje mi życie…
Kocham ją. Chcę z nią spędzić resztę życia. To będzie matka moich dzieci… –
wziął kolejny łyk.
Chciał podejść do okna, ale nie dał rady.
Na drodze stanęło mu łóżko, o które zahaczył i przewrócił się. Patryk
przeklinał swój upadek. Na ostatnich siłach wszedł na łóżko i zasnął.
Obudził się
przed południem. Leżał na brzuchu w ubraniu. Myślał, że głowa mu eksploduje.
Zastanawiał się co działo się wieczorem. Coś mu świtało, że znowu kłócił się z
Amandą. Rozebrał się i poszedł wziąć prysznic. W trakcie ubierania, usłyszał,
że ktoś wszedł do mieszkania. Podciągnął spodnie i wziął białą koszulkę, ale
jej nie włożył. Wyszedł z sypialni i udał się do kuchni, gdzie zastał
dziewczynę.
– Witaj kochanie. – rzuciła się na
niego, ale on ją odepchnął. – Co się stało? – zapytała z piskliwym głosem.
– Możesz tak nie krzyczeć? Głowa mnie
boli. – podszedł do lodówki i wyciągnął sok.
– Przepraszam…
– Gdzie byłaś? – spojrzał na nią ze
złością, nalewając sobie napój do szklanki.
– U mamusi…
– Po co?
– Byłeś pijany, a poza tym
pokłóciliśmy się i…
– To jak będę pijany i będziemy się
kłócić jako małżeństwo, to zawsze będziesz uciekała do mamusi?
– Nie, ale…
– Co ale, co ale?! Ja już mam
dość. Na początku byłaś inna. Kogoś innego pokochałem, a teraz? Jesteś mi obca.
Nie poznaję cię. – chciał odejść, ale zatrzymała go.
– Przepraszam cię za wszystko.
Możliwe, że się zmieniłam. Kariera, ślub, to tak szybko się wydarzyło.
– Właśnie. Nie masz dla mnie czasu.
Oddaliliśmy się od siebie.
– Patryk, przepraszam, ale to nie
jest tylko moja wina. Ty ciągle siedzisz w tej pracy i tylko firma się dla
ciebie liczy.
– Musze się czymś zajmować, jak ty
nie masz dla mnie czasu.
– No tak, wszystko to moja wina. –
odeszła kilka kroków od niego i rozłożyła ręce. – Za to ty jesteś tu
niewiniątkiem.
– Nie! Ja też jestem winnym, ale się
nie zmieniłem tak jak ty. Teraz dla ciebie liczy się kariera, a ja jestem na
drugim planie.
– Modeling to moja praca i jest dla
mnie tak samo ważna jak firma dla ciebie, więc nie mów mi, że coś jest
ważniejsze od ciebie, bo ja też tak samo się czuję.
– Może lepiej będzie jak zrobimy
sobie przerwę.
– Jaką przerwę? A ślub?
– I tak nie mamy daty. Muszę wszystko
przemyśleć.
– Co przemyśleć?
– Nie wiem czy jesteś tak głupia i
nie rozumiesz, czy udajesz.
– Nie pozwolę, żebyś ode mnie
odszedł.
– Mogę robić do chcę. – założył
koszulkę i wyszedł.
– Cholera jasna. Nie możesz mnie
zostawić. Nie możesz! Dzięki tobie wejdę na szczyt. Zdobędę sławę. Dasz mi
nazwisko i show–biznes jest mój! Nie możesz teraz odejść. Muszę walczyć o to
nazwisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz