Karol mając dziesięć
lat, jego rodzice postanowili kupić tę posiadłość. Na początku był to stary,
zniszczony dom. Włożyli w niego nie tylko dużo pieniędzy, ale też dużo serca.
Chłopakom się podobało, ale kiedy Kuba poszedł na studia, wyprowadził się i
Karol został sam z rodzicami. W miejscowości, w której mieszkali było kilka
szkół średnich. Kiedy skończył szkołę, dostał się na uniwersytet, w którym
wykładowcą był teraz jego brat. Pierwszy rok zaliczył na piątkę, ale drugi
musiał zawiesić z powodu wypadku.
Po jeździe konnej
poszli się odświeżyć. Piotr oprowadził Klaudię po domu i opowiadał tak samo
ciekawe historie jak Karol.
– Na pewno jesteście głodni, pójdę przygotować kolację. –
rzekł, kiedy skończył opowiadać.
– Klaudia dobrze gotuje. – powiedział Karol.
– Ja? Nie. – próbowała się wymigać od tego, co właśnie
powiedział chłopak.
– Jeśli dobrze gotujesz, jak to mówi mój brat, to zrobisz coś
dla nas, prawda?
– Nie chciałabym kręcić się po kuchni najlepszego kucharza w
tym domu.
– Oj, daj spokój moje dziecko. – podszedł do niej i objął ją
ramieniem. – Będę zaszczycony spróbować Twoich potraw.
– A ja Tobie pomogę. – Karol wyrwał ją z objęć ojca i
zaprowadził do kuchni.
– Zwariowałeś. Nie umiem gotować. – odwróciła się do niego,
ale on jej nie słuchał.
– Szefowo, co podamy tym jakże dostojnym osobnikom, którzy
czekają na coś do jedzenia?
– Może Ty coś zaproponujesz, mój dostojny pomocniku? –
stanęła tak blisko, że poczuła ciepło jego ciała. Jego spojrzenie i uśmiech
robiły swoje. Klaudia słyszała jak krew płynie w jej żyłach.
– Hmm… niech pomyślę. Może coś słodkiego. – błądził wzrokiem
po jej twarzy. Odgarnął włosy spadające na jej czoło, potem dłonie przeniósł na
szyję. Kolejne ciarki przeszły po plecach Klaudii.
– To może zrobimy omlet cesarski, a na deser czekoladowy
suflet?
– Doskonały pomysł. – jego twarz była blisko niej. Klaudia
myślała, że ją pocałuje, ale nie. Szybko poprawiła bluzkę i doprowadziła się do
ładu emocjonalnego.
– To Ty zrób omlet, a ja suflet.
– Ale ja nie umiem.
– A od czego masz tu mnie?
– Żebyś mi mówiła co mam robić. – uśmiechnął się szeroko. –
To od czego mam zacząć, szefowo?
Klaudia
mówiła mu jak ma przygotowywać omlet krok po kroku, za to ona zabrała się za
deser. Kiedy skończył wyrabiać ciasto na omlet, czekał, aż ona skończy.
Przyglądał się jej pracy. Była bardzo skupiona na tym co robi. Kiedy i ona
skończyła, spojrzała się na niego.
– Dlaczego nie smażysz?
– Wolałem zaczekać na Ciebie.
– I patrzyć na mnie?
– Tak. Byłaś bardzo skupiona, nawet nie słyszałaś jak Cię
wołałem.
– To wołałeś za cicho. – podchodziła do niego powoli.
– Nieprawda.
– Dobrze wiesz, że nie lubię jak ktoś mnie obserwuje.
– Ale to był taki piękny widok.
– Wiem, że to był piękny widok. – z uśmiechem rzuciła w niego
garść mąki. – Teraz też jest piękny widok.
– Za co?
– Już dobrze wiesz za co.
– Ach tak. A masz!
– A ja za co?
– Musiałem się jakoś zrewanżować.
– A to już nie można rzucić w Ciebie?
– Nie można.
– Książę się znalazł. – kolejna garść mąki poszła w ruch. –
Paryski piesek, oh… ah… – udawała panienkę, ale Karol nie dawał za wygraną.
Biegali
dookoła kuchni, rzucając mąką, cukrem, kakaem, czym się tylko dało, aż wszedł
Kuba.
– Co tu się dzieje? – stanął w drzwiach, a przed nim Klaudia.
Spojrzała na niego, uśmiechnęła się szczerze i rzuciła pyłem.
– Wojna. – uciekła ze śmiechem.
– Tak? – i on dołączył się do zabawy.
Cała trójka goniła się wokół blatu i
stołu. Kuba złapał Klaudię i obracał ją wokół własnej osi, za to ona krzyczała
ze śmiechu. Do kuchni wszedł Piotr z przerażoną miną. Wszyscy ucichli na jego
widok.
– Co się stało z moją kuchnią?
– Wszystko wytłumaczę. – powiedziała Klaudia.
– Nie! – opuścił głowę i pokazał dłoń. – Wy obaj posprzątacie
tutaj, a Klaudia pójdzie… – spojrzał na nią i zmierzył od stóp do głów.
– A ja pójdę się przebrać.
– Tak i zejdziesz do mnie. – uśmiechnął się.
– Ale tato… – Karol zawołał go, kiedy wychodzili.
– Bez dyskusji! Sprzątajcie.
– Bracie, teraz to kobiety rządzą tym światem. – Kuba uwiesił
się mu na ramieniu.
– Dziękuję. – odpowiedziała, uśmiechając się szczerze i
puściła do niego oczko, po czym wyszła.
– Zabierajmy się do pracy.
Gdy
zobaczyła siebie w lustrze, o mało nie krzyknęła. Wyglądała jak jakiś duch.
Cała była w mące. Z uśmiechem spojrzała na wannę. „Teraz Cię wykorzystam.”
Rozebrała się i weszła do niej. Wzięła szybką kąpiel, bo ich ojciec czekał na
nią. Szybko wysuszyła włosy i doprowadziła swoją twarz do porządku, aby
naturalnie wyglądała. Założyła niebieską sukienkę i granatowe baleriny. Prysnęła
się odrobiną perfumu i zeszła na dół. Piotr czekał na nią w salonie. Kiedy z
nim przebywała, chłopacy już kończyli sprzątać.
– Skończone. – odetchnął z ulgą Kuba.
– A teraz mi pomóż.
– W czym?
– W przygotowaniu kolacji. – odpowiedział Karol.
– Przecież to działka Klaudii i… Twoja.
– A widzisz gdzieś tu Klaudię?
– No nie. Co mam zrobić?
– Mi kazała usmażyć omlety, a to chyba trzeba włożyć do
piekarnika.
– Na ile?
– Skąd mam to wiedzieć?
– Ohhh… – Kuba włożył suflety do piekarnika i pomógł smażyć
bratu omlety. – Nie nadajesz się na kucharza.
– Wiem. – zaśmiał się Karol.
– Klaudia to fajna dziewczyna. Jesteście ze sobą?
– Nie, ale może w niedalekiej przyszłości będziemy.
– O! Tylko nie zmarnuj takiej szansy. Widać, że ojcu się
podoba.
– I to bardzo. Tym razem ułożę sobie życie. I tą dziewczyną
będzie Klaudia.
– Życzę Ci tego. Tylko jej nie skrzywdź, bo będziesz miał ze
mną do czynienia. Naprawdę, to świetna dziewczyna. Sam bym chciał mieć taką.
Nie tylko piękna, ale też inteligentna.
– Hej, hej, hej. Pohamuj się. Klaudia jest już zarezerwowana,
ale za to ma ładną przyjaciółkę. Musisz ją poznać.
– Dobra, dobra. Powiedziałeś Klaudii…
– O czym? – obydwoje usłyszeli jej głos. Podeszła do niech,
aby zobaczyć jak im idzie przygotowywanie dań.
– Ooo… – Kuba się zawahał.
– O klubie Burda. Nie, nie mówiłem, bo Klaudia nie lubi
takich klimatów.
– A to ciekawe.
– Nie za bardzo. – odpowiedziała Kubie z uśmiechem. – Idźcie
się przebrać, bo wyglądacie… okropnie, a ja dokończę i przygotuję kolację.
Chłopacy
poszli się doprowadzić do normalnego stanu, a w tym czasie Klaudia nałożyła
omlety i udekorowała je listkami mięty. Sprawdziła czy ciasto się upiekło, ale
jeszcze było surowe, więc zaniosła danie do jadalni, gdzie czekał już Piotr.
Wróciła do kuchni po deser. Kiedy wyciągała suflety z foremek, do pomieszczenia
wszedł Kuba.
– Pomóc w czymś?
– Macie może lody waniliowe?
– Zaraz sprawdzę. – szukał w zamrażarce. – Są
śmietankowo-truskawkowe. Mogą być?
– Tak, daj.
– Masz tu łyżkę do lodów.
– O, dziękuję. – uśmiechnęła się do niego. – Chyba siedzisz w
mojej głowie.
– Dlaczego? – zaśmiał się.
– Bo wiedziałeś o czym myślę. – pokazała mu łyżkę.
– Daj spokój. Chyba każdy wie, że jak są lody to łyżka jest do
nich potrzebna.
– No nie każdy. Uwierz mi. – zaśmiali się obydwoje.
– Fakt. To prawda, że nie lubisz takich imprez?
– To nie mój styl imprezowania, wolę coś spokojniejszego w
gronie znajomych.
– Aha.
– A co? Chcesz mnie zaprosić? – zaśmiała się.
– Może tak, może nie. Jadę tam jutro, to pomyślałem, że może
też pojedziesz, ale jak nie lubisz, to nie będę naciskał.
– A może jak ładnie poprosisz to się zgodzę? – ich rozmowę
usłyszał Karol, który stał w drzwiach tak, aby Klaudia go nie zobaczyła.
Widział jak zachowuje się przy jego bracie. Czuł się o nią zazdrosny.
– Proszę. – Kuba złożył ręce, tak jakby się modlił i zrobił
maślane oczy.
– Okej, przekonałeś mnie. A Karol się zgodzi?
– Pewnie. On lubi takie imprezy.
Klaudia
nałożyła lody na suflety i poprosiła Kubę, aby pomógł jej zanieść jedzenie do jadalni.
Karol zauważył, że idą, więc szybko uciekł. Kiedy spróbowali, Piotr chwalił
Klaudię za to, że tak dobrze gotuje, za to ona poinformowała go, że omlet
zrobił jego syn.
– Lubisz podróżować? – zapytał się Piotr.
– Uwielbiam, ale zbytnio nie mam czasu.
– Rozumiem. Karol mówił Tobie jak byliśmy we Włoszech?
– Nie, nic takiego nie mówił. – spojrzała na niego z smutna
miną.
– To piękny kraj. Powinieneś zabrać tam Klaudię.
– Może kiedyś. – odpowiedział, biorąc łyk wody.
Klaudia
poczuła się jeszcze bardziej smutna. Karol od przyjazdu traktował ją obojętnie,
albo był zły albo nic nie mówił.
Po zjedzeniu
pomogła posprzątać Piotrowi. Widziała, że bracia wyszli na werandę i rozmawiali
o czymś. Nie chciała im przeszkadzać, podziękowała mężczyźnie i udała się do swojego
pokoju. Zadzwoniła do Marty i zdała jej relację z całego dnia. Natomiast na
dole bracia dalej prowadzili rozmowę.
– Udało mi się przekonać Klaudię, aby jutro pojechała z nami
do klubu.
– To super. Tobie od razu powiedziała tak, a mnie ciągle
odmawia. Masz coś w sobie. – Kuba usłyszał złość w głosie brata.
– Jesteś zły?
– Nie, a dlaczego miałbym być zły?
– Jesteś o nią zazdrosny.
– Nieprawda. Jest wolna i może robić co chce.
– Wolna, ale zarezerwowana. Weź się w garść i powiedz jej co
do niej czujesz, a nie droczysz się z nią już od trzech miesięcy. Na pewno ona
też ma dość czekania, aż w końcu się zdecydujesz. Jak tego nie zrobisz, to ktoś
może Ci zwinąć ją sprzed nosa.
– A tym kimś możesz być Ty. Weź skończ tą swoją filozoficzną gatkę.
Jestem zmęczony. Idę spać. Dobranoc.
Przed
pójściem do pokoju, pożegnał się z ojcem. Stanął przed drzwiami Klaudii, chciał
wejść, ale się wahał. Oparł głowę o drzwi i usłyszał ciszę. Wszedł do swojego
pokoju, wziął gorącą kąpiel i położył się. Długo myślał o Klaudii i dzisiejszym
dniu. „Dlaczego ona tak się zachowuje? Chce mi zrobić na złość? Tak bardzo chcę
z Tobą być, a Ty mnie ranisz. Może pokazujesz swoje prawdziwe oblicze? Och,
Klaudio. Co ty ze mną robisz?”
Zaglądam, czytuje :) jestem bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania;)
opowiadaj-mi.bloog.pl
Oczywiście czytam i śledzę w miarę bieżąco. Co raz lepiej sobie radzisz, tak trzymaj! Do poprawki. Pierwsze zdanie nie ma sensu, a z kakałem ... kakao się nie odmienia. :D
OdpowiedzUsuń