Kilka
słów wstępu. Cieszę się, że podoba się Wam moje opowiadanie, które zostało
napisane 5 lat temu. Postaram się je udostępniać jak najczęściej. Jeśli tego
nie będę robić, wybaczcie mi, ale życie pracującego studenta nie jest łatwe,
ale lubię wyzwania i mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z dalszych części :)
4
„A
jednak ktoś mnie widzi. Ale dlaczego to
Klaudia, a nie ktoś inny. Dlaczego ona?” – siedział przy swoim łóżku i rozmyślał nad tym. – „Może ona
mi pomoże rozwiązać ten problem. Muszę z nią porozmawiać. Co mam zrobić?”. Zastanawiał się, gdy wpadł na pomysł, aby do niej napisać. Udał się do swojego domu. Poszukał laptopa i
otworzył skrzynkę. Miał pełno nieodczytanych wiadomości. Otworzył okno nowej wiadomości i długo myślał co ma do niej
napisać, aż w końcu zaczął:
„Cześć,
Może to dla Ciebie dziwne, ale dla mnie też.
To co się dzisiaj wydarzyło, było naprawdę. Widziałaś mnie. Nie chciałem Cię
przestraszyć, myślałem, że nikt mnie nie widzi i Ty również. Ale jednak się
myliłem, zobaczyłaś mnie. Musisz mi pomóc. Proszę, spotkajmy się. Nie bój się
mnie, nic Tobie nie zrobię. Przyjdę do Ciebie jutro, kiedy Twoi rodzice będą w
pracy. Chcę tylko, żebyś ze mną porozmawiała i możesz mi nawet pomóc. Proszę!
Mateusz.”
Klaudia
sprawdzała wieczorem skrzynkę odbiorczą. Miała kilka nieodczytanych
wiadomości. Większość były to reklamy, ale zauważyła jedną wiadomość.
Odczytała ją i była w szoku. „Przecież leży w szpitalu. Ale chwilka… widziałam
go, czyli on jest duchem. Boże! To jest niemożliwe. Duch? Nie!
Nie! Ale jak to jest możliwe? Nikt go nie widzi, tylko ja. Ale jak…? On jutro
przyjdzie, nawet nie wiem o której. Co mam zrobić?” –
Klaudia wzięła gorącą kąpiel, myśląc o wiadomości, którą
dostała. „Czy to się dzieje naprawdę?” – zadawała sobie to pytanie co jakiś
czas.
Tej
nocy mało spała. Ciągle myślała o wiadomości od chłopaka. Przecież to była
zjawa, jakieś wyobrażenie, on nie może być duchem, przecież żyje. Od samej
myśli rozbolała ją głowa. Wykonała poranne czynności i zeszła na dół. Rodzice byli w pracy. Dzisiaj miała spotkać się z Martą, ale nie powie jej, że widziała ducha chłopaka.
– Cześć Marta, słuchaj nie możemy
się dzisiaj spotkać. – zadzwoniła do niej, aby ją poinformować.
– Ale dlaczego? – była
zaskoczona. – Przecież umawiałyśmy się dzisiaj na zakupy i plotki.
– Coś mi wypadło. Przepraszam
Ciebie, ale może jutro pójdziemy?
– Klaudia… jutro spotykam się z
Adamem, zapomniałaś? Dzisiaj miałyśmy coś fajnego wybrać. Proszę Cię… – zachęcała ją, ale Klaudia musiała spotkać się z… no właśnie z kim?
– Naprawdę, wybacz mi Marta, ale
wypadło mi coś ważnego. Spotkamy się w piątek, dobrze? Opowiesz mi jak poszło.
– Ale…
– Nie mogę naprawdę – przerwała
jej. – Spotkamy się w piątek. Pa. – szybko się pożegnała i rozłączyła, bo
wiedziała, że przyjaciółka będzie nalegała.
Klaudia
nie wiedziała o której Mateusz może się zjawić. Szybko posprzątała kuchnię i poszła się ubrać. Myślała co na siebie założyć. Musiała
przecież dobrze wyglądać, żeby zrobić na nim dobre wrażenie. Ale po co?
Przecież go nienawidziła, za to co zrobił, a jednak czuła ścisk w brzuchu. Takie samo uczucie przeżywała na widok Krzyśka –
chłopka z równoległej klasy. Chodzili razem na kółko fotograficzne. Był jednym
z nie wielu chłopaków, który był przystojny. Wysoki, brązowooki brunet, o ciemnej
karnacji, dobrze zbudowany, pochodzący z zamożnej rodziny. Dobry kandydat na męża,
nie takie coś jak Mateusz, za którym szalały prawie wszystkie dziewczyny ze
szkoły, nawet te które już porzucił. Myślały, że jednak coś mu się
odwróci i będzie z nim, ale nigdy tak się nie stało. A Krzysiek? To był
chłopak, którego chciałaby poznać, może z nim chodzić, a później założyć
rodzinę. Zamyślona weszła do pokoju. Otworzyła szafę, wyjęła z niej sukienkę i
położyła na łóżko.
Mateusz
szedł do domu dziewczyny. Zastanawiał się jaka będzie jej reakcja. Może teraz się
go nie przestraszy. Przecież ją poinformował, że nie miała żadnych zwidów.
Wszedł do środka. Na dole nikogo nie zastał, więc udał się do jej pokoju. Wszedł
i jej widok go zaskoczył.
– No, no. Zawsze wiedziałem na
czym zawiesić oko. – z wrażenia nie mógł się nadziwić jej kobiecemu pięknu.
Klaudia
stała w bieliźnie na środku pokoju. Wystraszyła się go. Nie wiedziała kiedy i
jak znalazł się w jej pokoju. Krzyknęła, szybko zasłaniając się ubraniami,
które miała pod ręką.
– Mógłbyś chociaż
zapukać, a nie wparowujesz tutaj jak duch. – krzyczała ze zdenerwowania.
– Przecież jestem duchem,
zapomniałaś już? – oparł się o komodę i dalej mierzył ją namiętnym wzrokiem. –
Kiedy już wrócę do swojego ciała, schrupię Cię słodziutka. – uśmiechnął się
szatańsko i puścił do niej oczko.
– Jak wrócisz. – ta odpowiedź
zaskoczyła Mateusza. Nie spodziewał się. Czy ona coś wie, co z jego stanem się
dzieje?
– Co masz na myśli? Może wiesz co
się ze mną dzieje? – szybko się wyprostował i zbliżył się do niej.
– To Ty nie wiesz, co się z Tobą
dzieje?
– Nie, może mi powiesz z łaski
swojej.
– Powiem, ale najpierw się ubiorę.
– Nie, zdejmij to co masz pod
spodem. Nie obrażę się. – znowu uśmiechnął się łobuzersko. Klaudia nie lubiła
tego uśmiechu, bo powodował w niej ścisk w dołku.
– Spadaj. Odwróć się.
– Ale po co? Przecież i tak nic
Ci nie zrobię. Jestem duchem, a przy okazji nacieszę oko.
– Jeśli jesteś duchem, to możesz
iść do burdelu i tam nacieszyć swoje oczęta. – odpowiedziała na jego zaczepki z
ironicznym uśmieszkiem. Od razu poprawił jej się humor. Odgryzała się
szkolnemu podrywaczowi. Była z siebie dumna.
– A wiesz, że posłucham Twojej
rady i tam pójdę. – przez dłuższą
chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. – Dobra, już się ubierz.
– Nie podglądaj. – Klaudia szybko
założyła na siebie zwiewną sukienkę. – Teraz możemy porozmawiać. – złożyła ubrania, kiedy Mateusz się odwrócił i znowu stanął dęba. „Co ta
dziewczyna w sobie ma, że mnie tak pociąga?” – pomyślał.
– Yyy… Więc tak… Mieliśmy
porozmawiać o… – patrzył jak się krząta po pokoju.
– Właśnie o czym? – odwróciła się
w jego stronę, a on mierzył ja od stóp po sam czubek głowy. Kiedy się
zorientował, że patrzy, ocknął się.
– O czym? – wybudzony z transu,
nie wiedział co ma mówić. – A tak. Jesteś moim wybawieniem. Tylko Ty jedyna
masz zaszczyt mnie widzieć i słyszeć, więc proszę pomóż mi.
– Ale w czym mam Ci pomóc?
– Dowiedzieć się, dlaczego krążę
po tym świecie jako duch, a nie w swoim ciele.
– A sam się nie możesz o tym
dowiedzieć, tylko ja mam Ci pomóc? – była zdziwiona tym, że Mateusz prosi ją
o pomoc.
– Proszę Cię Klaudia, zakopmy ten
topór wojenny i pomóż mi.
– Łatwo Ci mówić, zakopmy topór
wojenny i zapomnijmy o wszystkim, ale tak się nie da. – usiadła na łóżku i
spojrzała na niego. – Dlaczego się nie przyznałeś? Dlaczego?! Wiesz jak
cierpieliśmy przez to, a zwłaszcza mama. Długo nie mogła się pogodzić z utratą
syna. Nie wiesz jak to jest stracić bliską Ci osobę. – łzy napłynęły jej do
oczu i prawie traciła głos. Nie chciała wspominać tej wiadomości, którą
usłyszała od ojca dwa lata temu.
– Przepraszam. – tylko tyle
potrafił wydobyć z siebie.
– Wyjdź stąd, nie chcę Cię
widzieć. Nie obchodzi mnie to czy Ty jesteś żywy czy nie. Mam to gdzieś. –
rozpłakana wskazała na drzwi. Mateusz wiedział, że dzisiaj nic nie wskóra,
będzie musiał spróbować kiedy indziej.
Klaudia
usiadła przy ścianie, wspominając ten dzień, w którym dowiedziała się, że to
Mateusz prowadził ten samochód, który uderzył w auto, gdzie znajdował się jej
brat. „Cholerny szczeniak. Kto dał mu ten samochód?” – myślała. Choć minęło
dopiero albo już półtora roku od tego, nie przeszło. Mogłaby mu
wybaczyć, ale jeszcze czuła do niego urazę. Nie mogła z nim swobodnie
rozmawiać, bo zawsze dochodziło do kłótni i wracała wspomnieniami do tego
momentu.
Mateusz
wrócił do szpitala. Usiadł naprzeciwko łóżka i zaczął myśleć o wypadku.
Krystian tego dnia miał go nauczyć jeździć samochodem. Mateusz nie mógł się
doczekać. Cały czas chodził, aż brat go w końcu weźmie. Naukę rozpoczęli
dopiero popołudniu.
– Idziesz czy nie? – zapytał
wściekły.
– Idę. – szybko założył trampki i
wybiegł z domu za bratem.
Obydwoje
wsiedli do auta.
– Odpal, naciśnij sprzęgło, wrzuć
jedynkę i ruszamy. – Mateusz wykonał polecenie. Kilka razy zgasł mu samochód
albo przy jeździe szarpał.
– Kurwa jak Ty jeździsz
szczeniaku! Chcesz mi rozwalić samochód?! – krzyczał Krystian.
– Nie chcę, ale co mam zrobić. To
jest moja pierwsza jazda, chyba wiesz o tym, nie? – brat prawie zabił go
wzrokiem.
– Jesteś za młody, masz dopiero
szesnaście lat. Rozumiałbym jakbyś zdawał prawko, a teraz, po co to Tobie?
– Po to, aby umieć jeździć!
Jedziemy! – wdusił gaz i ruszyli. Kilka razy jeszcze stanął, a Krystian był już
na skraju nerwów.
– Kurwa wysiadaj, mam dosyć! Jak
będziesz zdawał prawko, wtedy będę Cię uczyć, a nie teraz. Wysiadaj! –
krzyczał rozwścieczony.
– O co Ci chodzi? Tylko kurwa,
kurwa i kurwa. Co jest?
– Gówno Cię to obchodzi!
– A obchodzi, bo to na mnie się
wyżywasz, a nie na tej swojej dziuni.
– Dziuni? To pierdolona szmata.
– Jak szmata? Co Ci zrobiła?
– Puszcza się z jakimś kolesiem z
dyskoteki, a ze mną była dla kasy. Ta kurwa myślała, że będę jej fundował
wszystko co sobie zażyczy. – oparli się o maskę.
– To nieźle stary, wpakowałeś
się.
– No, jeszcze zaczęła mi wkręcać,
że jest ze mną w ciąży. Suka pierdolona, puściła się z nim to teraz niech ma
bachora. Ja za nieswoje płacić nie będę.
– Nawet jakbyś miał z czego
zapłacić. – poinformował go Mateusz.
– Ojciec by płacił, a potem
musiałbym mu oddać.
– Myślisz, że stary dałby kasę
na swojego wnuka. – parsknął śmiechem. – Chyba w to nie wierzysz? Stary jest
bardziej chytry na kasę niż ja. Ani centa by nie dał.
– A w dupie to mam. To nie jest
mój bachor.
– Skąd to wiesz?
– Bo chyba wiem z kim sypiam. –
stanął naprzeciwko brata, z rękoma w kieszeni.
– No nie wiem. Nie znam Twojego
życia seksualnego. – zaśmiał się z kpiną.
– Zobaczymy jaki Ty będziesz,
młody. Czy będziesz spokojny i ulokujesz swoje uczucia w jednej dziewczynie czy
będziesz takim chujem jak stary, co miał codziennie inną babę.
– Skąd to wiesz? – zaciekawiło to
Mateusza.
– Skąd, skąd? Przecież mieszkam z
nim to wiem. Niezły był z niego bajerant. Chociaż do dzisiaj jest. Chyba ma
romans ze swoją nową sekretarką.
– Co? Tą młodą? – brat pozytywnie
kiwnął głową. – Nie wierzę w to. Taka młoda ze starszym... Nie
wierzę…
– A widzisz. Wszystko jest
możliwe. Stary ma niezłe branie. Lepiej opowiadaj jak tam u Ciebie?
– Jak ma być, po staremu.
– Po staremu? Słyszałem od matki,
że miałeś jakąś dziewczynę. Opowiadaj.
– I to nie jedną.
– No nie wierzę, zamieniasz się w
ojca?
– Nie, po prostu samo tak
wychodzi. – chciał się wymigać, ale dobrze wiedział, że jest taki sam jak
ojciec.
– Samo wychodzi. Przestań,
bajerujesz dziewczyny jak stary. Ile już miałeś?
– Nie wiem, chyba dziesięć.
– Nieźle. To co ile wymieniałeś?
– Przestań. To nie jest śmieszne.
Nie chcę być taki jak ojciec.
– Ale jesteś. Przyznaj się do
tego.
– Nie, nie przyznam się.
– Mateusz zapatrzył się przed siebie. Brat z powrotem wrócił na miejsce obok
niego. – Jest jedna dziewczyna, która bardzo mi się podoba, ale mnie ciągle
odpycha, więc muszę się zadowolić innymi.
– Jak ma na imię?
– Czy to ważne i tak nic z tego
nie wyjdzie.
– Dalej mów, jak? – popchnął go.
– Klaudia.
– Ładnie. Jeśli chcesz zrobić na
niej wrażenie, to przestań bajerować inne dziewczyny. Tylko zajmij się nią.
– Ona na moje bajery nie leci.
– I dobrze. Może jednak sobie
odpuścisz?
– Nigdy. Ona będzie moja.
Mateusz
wsiadł do samochodu, a Krystian tylko popatrzył i pokręcił przecząco głową. Wrócili do domu. Kiedy starszy brat szykował się na imprezę, młodszy stanął w drzwiach i przyglądał się mu.
– Jedziesz ze mną? - zaproponował mu.
– No pewnie. Może wyrwę jakąś
laskę.
– Wątpię. One lecą na takich jak
ja.
– Taaa… Zobaczysz, wyrwę jakąś. –
Mateusz chciał założyć się z bratem, ale ten mu odmówił.
O
ósmej wyjechali z domu. Klub był na obrzeżach miasta, jakieś 15 minut jazdy
samochodem. Zamówili taksówkę. Kiedy zajechali było już trochę ludzi. Krystian
kupił bratu piwo i wysłał go na podryw, chciał zobaczyć jak Mateusz zarywa do
dziewczyn. „No popatrz. Chłopak ma branie.” – zaśmiał się pod nosem.
– Hej. Można się dosiąść? – jakaś
dziewczyna podeszła do Krystiana.
– Cześć. – zlustrował ją. „Ładna” – pomyślał. – Pewnie, siadaj. Co taka dziewczyna
jak Ty, tu robi?
– Pewnie to samo co Ty. –
uśmiechnęła się, pociągając łyka coli.
– Pijesz colę? Może wypijesz jednak
coś mocniejszego?
– Nie, dzisiaj jestem kierowcą.
– Rozumiem, trzeba być trzeźwym.
Skąd jesteś? – ich rozmowa trwała dość długo, aż nie przerwał jej Mateusz.
– Mogę kolejne piwko?
– Chyba już dużo wypiłeś, co? –
zapytał, ale jednak kupił mu.
– Kim jest ten chłopak? –
zapytała, kiedy on odszedł.
– To mój młodszy brat. Zapatrzony
w siebie, myśli że wszystkie dziewczyny są jego.
– Może tak myśli, bo każda na
niego leci. – uśmiechnęła się szeroko. „Jaki ona ma
piękny uśmiech. W ogóle to ona cała jest piękna.” – myślał, wyobrażając ją
sobie w swoich ramionach.
– Też byś na niego poleciała
– Nie, tacy bajeranci jak on mnie
nie interesują.
– Ufff… Już myślałem, że mam
konkurencję. – zaśmiał się. – Mogę prosić do tańca?
– Pewnie.
Poszli na
parkiet i tańczyli do białego rana. Krystian zapomniał o bracie, więc nie wiedział co się
z nim dzieje.
Chłopak
poprosił swojego brata, którego odnalazł wśród tańczących par, o kluczyki do samochodu.
Ten był trochę zdziwiony po co są mu potrzebne, ale kiedy zobaczył dziewczynę
za nim, już wiedział. Dał mu to, o co prosił, z myślą: „A co tam, niech się chłopak
zabawi.”
Mateusz wyszedł z Anką, zapoznaną przez siebie
dziewczyna. Wsiedli do auta i chłopak zaczął się do niej dobierać.
Najpierw niewinny pocałunek, potem dotyk, masaż ud, aż w końcu wsunął rękę
pod bluzkę.
– Co Ty robisz? – dziewczyna
odepchnęła go.
– Nie chcesz? – był zdziwiony, że
go odtrąca.
– Nie, myślałam że zawieziesz
mnie gdzieś w spokojniejsze miejsce, a Ty chcesz się pieprzyć pod klubem. Weź
spadaj, koleś. – wysiadła z samochodu i wróciła do klubu.
Mateusz patrzył jak się oddala. Siedział pół godziny w aucie,
myśląc czy tam wrócić. Dobrze wiedział, że jego brat i bez niego
świetnie się bawi. Odpalił samochód i odjechał. Droga przez las nie była
oświetlona. Mateusz był po kilku piwach, jeszcze dobrze nie potrafił jeździć autem, więc odbijał się od jednej krawędzi do drugiej, z dość szybką prędkością. Z nad
przeciwka jechał samochód, światła oślepiły go i było jeszcze gorzej.
Auto znad przeciwka chciało go wyminąć, ale niestety samochód kierowany przez
Mateusza uderzył w stronę pasażera, mocno wgniatając drzwi. Szybko zahamował.
Drugi samochód odbił się od niego i wpadł do rowu. Był przez dłuższą chwilę
ogłuszony. Nie wiedział co się stało. Wysiadł z samochodu, poszedł zobaczyć czy
z tamtymi ludźmi jest wszystko w porządku, ale zobaczył, że nikt nie jest
przytomny, spanikował. Nie wiedział co ma robić. Wsiadł do samochodu i
odjechał. Auto schował u swojego najlepszego kumpla, Błażeja.
– Stary, nikomu nie mów, że
tutaj jest to auto.
– Spoko, a co się stało, że tak
wygląda? – był ciekawy, jeszcze nie widział tak zmasakrowanego samochodu.
– Miałem wypadek. Może kiedy
indziej Ci opowiem. Teraz nie jestem w stanie.
– Może Cię odwieźć do domu? –
zaproponował mu.
– Nie, przejdę się.
– Jak chcesz.
Szedł
chodnikiem, kiedy spostrzegł, że jest koło domu Klaudii. Pomyślał sobie, że ona
teraz mogłaby mu pomóc, porozmawiać z nim, przytulić. „Nie! Przecież ona mnie
nie chce! Muszę stad iść!” Szybkim krokiem udał się w stronę domu.
Wziął zimny prysznic. Zamknął oczy i widział ten moment. Moment, w którym
uderza w samochód. Moment, w którym widzi zakrwawione twarze. Moment, w którym ucieka! Nawet im nie pomógł! Nie wezwał pomocy! Uciekł! Zachował się
jak dzieciak! Zaczął płakać. Dlaczego jechał tym samochodem, kiedy dobrze nie potrafił? Po co on to zrobił? Co powie bratu, gdy zapyta gdzie jest jego samochód?
Cholera! Położył się. Długo nie mógł zasnąć. Dręczyły go
wyrzuty sumienia. Ciągle widział te światła, krew, czuł strach. Zadzwonił na
policję i pogotowie, informując ich o wypadku. W końcu zasnął. Przed dwunastą się obudził,
zszedł na dół. Krystian coś opowiadał mamie.
– …staliśmy w tym korku, więc się
pytam kierowcy co się stało, a on, że był ciężki wypadek. Dwie osoby zginęły na
miejscu.
– A co dokładnie się stało?
– Nie wiem, ale chyba musiał być
jeszcze jeden samochód, ale kierowca uciekł z miejsca wypadku.
– Boże, jaka tragedia.
– Wiem, że tam był syn Michalskich.
Zginął na miejscu.
„Brat Klaudii.
Zabiłem brata Klaudii. Jak się o tym dowiedzą, to mnie zabiją!
Nie! Nie! Nie! Nikt się o tym nie dowie, nikt!” Wrócił do swojego pokoju.
Długo myślał o tym. Sprawa zrobiła się głośna. Poszukiwali kierowcę drugiego
samochodu, ale go nie znaleźli. Po dwóch miesiącach sprawa ucichła, ale chłopak
u którego był samochód zażądał niezłą kasę w zamian za milczenie. Mateusz
wyciągnął od ojca pieniądze, ale ten niechętnie chciał je dać, bo i tak nie
znał powodu, po co mu było tyle kasy.
Minęło
pół roku od wypadku. Nie wiadomo jak, nie wiadomo skąd, Klaudia
dowiedziała się, że to on. Na początku zaprzeczał, ale w końcu się przyznał.
Dziewczyna chciała iść z tym na policję, ale ją jednak przekonał, żeby tego nie
robiła. Po co ma komplikować sobie, jej rodzinie i jemu życie. Przedstawił
sytuację jaka panuje w jego domu. Dziewczyna długo się zastanawiała nad tym czy
pójść. W końcu dobrze przemyślała sprawę. Gdyby miała taką samą
sytuację w domu, gdzie rodzice są rozwiedzeni, ojca widuje raz na jakiś czas,
matka ma go głęboko w dupie, tylko kumple są dla niego jak rodzina. Jak by się
wtedy zachowywała? Nie poszła, ale miała do niego urazę, aż do teraz.
Mateusz
siedząc na kanapie, patrząc na swoje ciało, myślał jaki on był głupi, po co to
zrobił, mógł już wtedy być innym człowiekiem, ale nie. Musiał się przecież
wyszaleć, i tak szalał, aż w końcu zabił. Teraz musi dobrze pomyśleć
nad tym jak ubłagać Klaudię, żeby mu pomogła. Tylko jak?
Klaudia
siedziała pod oknem i płakała. Jak to możliwe? Najpierw Paweł zginął, dopiero
co się pozbierała z tego, a teraz Mateusz. Jak to możliwe, że widzi jego duszę?
To nie mogła być rzeczywistość, to był jakiś sen. Może powinna go odwiedzić w
szpitalu? Wstała i zaczęła chodzić po pokoju. Zastanawiała się
czy pójść. Raz sobie odpowiadała tak, a raz nie. W końcu się przełamała. Wzięła
torbę i wyszła. Podczas drogi rozmyślała czy dobrze robi, aż w końcu dotarła na
miejsce, długo stała pod budynkiem, ale ostatecznie odważyła się wejść do niego.
– Dzień dobry, mogłaby mi pani
powiedzieć gdzie leży Mateusz Karpiński?
– A kim pani jest dla niego? –
zapytała recepcjonistka.
– Yyy… Jego przyjaciółką. –
kobieta spojrzała się na nią pytająco. – Proszę mi powiedzieć co
z nim się dzieje.
– No dobrze. Leży w pokoju czterdzieści osiem, na
trzecim piętrze.
– Dziękuję bardzo. – z uśmiechem
odeszła i poszła szukać pokoju.
Gdy
już znalazła, ponownie zawahała się czy wejść. Czuła dziwny ścisk w brzuchu.
Dłuższą chwilę stała pod drzwiami, jakby się modliła, więc jeden z pielęgniarzy
się nią zainteresował i podszedł do niej.
– Może w czymś pani pomóc? –
zapytał, a ona odskoczyła jak oparzona.
– Nie dziękuję, właśnie miałam
wejść. – odpowiedziała z uśmiechem i spławiła pielęgniarza.
Klaudia
odprowadziła pielęgniarza wzrokiem. Nacisnęła
klamkę i otworzyła drzwi. Widok leżącego Mateusza zaparł jej dech w piersiach. Zrobiła kilka kroków, kiedy jego duch ją zauważył.
– Co Ty tutaj robisz? – zapytał ją
Mateusz.
– Jezu, nie strasz mnie. –
kolejny raz się go wystraszyła. „Jeszcze dzisiaj zejdę na zawał.” – pomyślała.
– Przepraszam. Możesz mi
odpowiedzieć.
– Chciałam zobaczyć…
– …czy nie kłamię? – spojrzał na
nią pytająco. Odpowiedź zobaczył w jej oczach. – Jak widzisz, nie kłamię. Moje
ciało leży przed Tobą, a dusza rozmawia. Teraz mi wierzysz?
Klaudia
raz patrzyła na ciało, a raz na ducha. Nie mogła uwierzyć, że to prawda. Widziała
go, rozmawiała, to nie był sen.
– Nie wiem co powiedzieć. Jestem
w szoku. – stała tak wpatrzona w jego śpiącą twarz.
– Jednak coś powiedziałaś. –
przyglądał się jej. Był też zaskoczony, że przyszła do szpitala. Nie spodziewał
się tego, a jednak. Bardzo się cieszył.
Mateusz siedząc na kanapie, patrząc na swoje ciało, myślał jaki on był głupi, po co to zrobił, mógł już wtedy być innym człowiekiem, ale nie. Musiał się przecież wyszaleć, i tak szalał, aż w końcu zabił. Teraz musi dobrze pomyśleć nad tym jak ubłagać Klaudię, żeby mu pomogła. Tylko jak?
Zaglądam tu co jakiś czas i sobie poczytuje ;) fajnie że często dodajesz coś nowego ;) ciekawa historia :)
OdpowiedzUsuńNiedawno zaczęłam i wrzucam swoje opowiadania do siebie na bloga i również zapraszam :) szczere opinie zawsze są w cenie :)
Ania ;) opowiadaj-mi.bloog.pl
Staram się, choć nie jest łatwo znaleźć chwili czasu :)
UsuńDziękuję za zaproszenie. Na pewno wpadnę i poczytam Twoje historie :)