Wieczorem
goście zjawili się aby pożegnać Olę. Karol przyniósł drogie czerwone wino,
natomiast Julia chciała przekazać dziewczynie łańcuszek z wisiorkiem w
kształcie czterolistnej kończyny. Para spotkała się przed drzwiami, kiedy
dziewczyna miała nacisnąć dzwonek, na schodach pojawił się mężczyzna. Julka
wyraziła swoje niezadowolenie, ale w duszy bardzo się cieszyła, a Karol widząc
ją, uśmiechnął się szeroko i podszedł blisko niej, patrząc głęboko w oczy.
– Dobry wieczór. – przywitał się
zniżonym głosem.
– Cześć. – chciała go ominąć i
zadzwonić, ale ten zagrodził jej drogę.
– Kto by pomyślał, że tu się
spotkamy.
– Ola nas zaprosiła, to trudno nie
było się domyślić, że się spotkamy.
– To prawda, ale mi chodziło o to, że
przed jej drzwiami cię spotkam.
– Tak, to bardzo dziwne, że jesteś
punktualnie.
– Julka.
– Odsuń się albo sam zadzwoń.
– Już się tak nie denerwuj, bo złość
piękności szkodzi. – pstryknął ją w nos.
– Zaraz tobie zaszkodzi.
– Dlaczego jesteś taka niemiła? –
zapytał głosem dziecka.
– Niemiła? A jeszcze się dziwisz
dlaczego?
– Julka. – próbował ją dotknąć, ale
ta uderzyła jego rękę.
– Zostaw! Odsuń się! – przepchnęła
się obok niego i dotknęła dzwonka.
Aleksandra
otworzyła zaskoczona widokiem pary. Zauważyła złość Julii i rozbawienie Karola.
W salonie czekali na nich Paweł z Dagmarą, a z kuchni wyłoniła się Anna z
kieliszkami szampana. Dziewczyna przedstawiła swoją mamę Julce, a następnie
wszyscy zasiedli przy stole. Dagmara z Pawłem siedzieli obok siebie, Karol obok
brata przyjaciółki, następnie miejsce zajęła Anna, Ola i Julia, tak, że
siedziała naprzeciwko swego ukochanego. Ten obserwował ją z uśmiechem,
rozmawiając z matką lokatorów. Kobieta opowiedziała jak żyje się w miasteczku.
Dziewczyny chwilę się przysłuchiwały, ale Ola zauważyła naburmuszoną sąsiadkę.
– Co się stało? Dlaczego jesteś zła?
– Zobacz go. Śmieje mi się prosto w
twarz.
– Kłóciliście się przed drzwiami?
– Wymieniliśmy kilka zdań.
– Na pewno nie należało to do
przyjemnych. – wtrąciła Dagmara.
– Do niego nie dociera, że jestem
zła. Teraz na siłę chce się do mnie zbliżyć.
– Może powinnaś dać mu szansę?
– Kolejną? Nie, Ola. Limit już się
dawno wyczerpał.
– Ostatnia szansa.
– Co masz na myśli?
– Nie odrzucaj go. Jeśli chce z tobą
porozmawiać, to pozwól mu mówić.
– Ja się pierwsza do niego nie
odezwę.
– Nie musisz, sam przyjdzie. –
spojrzały na niego.
– Kiedy?
– Bądź cierpliwa, bo do takich świat
należy.
– Ola niedługo zacznie głosić swoją
filozofię. – zaśmiała się Daga.
– Którą ty tak bardzo uwielbiasz.
– Jest bardzo szczera. Do bólu.
– Bardzo prawdziwa.
– Bardzo interesująca.
– Bardzo pouczająca. – wtrącił Karol.
– A ty co podsłuchujesz? – Ola
podejrzliwie się uśmiechnęła.
– Głośno rozmawiacie. – uśmiechnął
się do Julii.
– To nie oznacza, że masz słuchać. – burknęła
dziewczyna.
– Jeśli coś mnie ciekawi, to temu się
przysłuchuję.
– Dobrze wiesz, że to jest
niekulturalne.
– Wiem, ale nauczyłem się tego od
ciebie.
– Wypraszam sobie, nigdy nie
podsłuchiwałam czyjejś rozmowy.
– Nie, nigdy. – odpowiedział jej z
sarkazmem, robiąc dziubek.
– To, że raz słyszałam twoją rozmowę
z Patrykiem, nie oznacza, że podsłuchuję za każdym razem.
– Nie podsłuchujesz, ale wszystko
wiesz.
– Zazdrościsz mi mojej wiedzy?
– Niczego ci nie zazdroszczę. Tylko
jestem zazdrosny o ciebie.
Wszyscy byli
zaskoczeni wyznaniem Karola i wymienili ze sobą spojrzenia, natomiast para
patrzyła na siebie z poważnymi minami.
– Może podam deser? – Aleksandra
wstała od stołu i zaczęła zbierać talerze po zjedzonych przekąskach.
– Pomogę ci. – rzekła Julia.
Wzięła od
niej talerze i udała się do kuchni. Po chwili zjawiła się druga dziewczyna.
Julka chodziła w kółko. Ola przyglądała się jej z boku. Nie odzywała się do
niej, ponieważ chciała, aby się trochę uspokoiła.
– Słyszałaś go? On chce mnie
doprowadzić do szału. Jestem zazdrosny o
ciebie. – próbowała naśladować jego głos. – Teraz? Mógł być zazdrosny kilka
lat temu.
– Julia, uspokój się.
– Jak mam się uspokoić, kiedy ten
prowokuje mnie na każdym kroku.
– Nie zwracaj na niego uwagi.
– Łatwo ci mówić, kiedy on mnie tak
lustruje. Po prostu mnie chłonie, tymi swoimi niebieskimi oczkami.
– Och Julka… – zaśmiała się. – Może
usiądziesz na moim miejscu. Mama cię jakoś zasłoni.
– Może to dobry pomysł, ale będę
blisko niego.
– Nie zachowuj się jak rozkapryszona
nastolatka.
– Nie zachowuję się. – oburzyła się
jej słowami.
– Zachowujesz. Podoba ci się chłopka,
ale boisz się do niego zagadać, a kiedy on to robi, ty zaczynasz wariować. Masz
syndrom fenyloetyloaminę endorfiny.
– Jaki syndrom? – zmarszczyła brwi.
– Syndrom zakochania. Nasze
podwzgórze wytwarza tę substancję i przekazuje do gruczołów dokrewnych i innych
narządów, co wywołuje w naszych organizmie stan emocjonalnego odurzenia. – wytłumaczyła
jej pojęcie. – No więc, noradrenalina przyspiesza nasze myślenia, serotonina
wytwarza radosny nastrój, a dopamina uruchamia fantazję i wyobraźnię, co z tego
wynika, że serce bije mocniej, ręce się pocą, tracisz apetyt, co świadczy o tym
dzisiejsza kolacja.
– Yyy… Co miałaś z biologii? – Julka
patrzyła na nią z szeroko otwartymi oczami.
– Bardzo dobry.
– To teraz wiem skąd tyle wiesz o
miłości.
– Wczoraj przeczytałam artykuł
jakiegoś Austriaka, który opisał, że jego profesor wynalazł chemiczny wzór na
miłość.
– I jaki on jest?
– Nie pamiętam, ale mogę sprawdzić.
– Nie! Nie chcę wiedzieć jak wygląda
to co wydzielam. – zaśmiały się.
– Ale przyznasz, że nauka o człowieku
jest bardzo ciekawa.
– Tak, a zwłaszcza psychologia.
Poznanie psychiki i zachowanie człowieka jest bardzo ciekawe. – Julia wskazała
na nią palcem.
– Interesujesz się tym, więc dlaczego
nie poszłaś na psychologię? – zapytała Ola.
– Rodzice mieli duży wpływ na wybór
moich studiów, a zwłaszcza ojciec. Chciał, abym skończył te same studia co
Patryk, a ja na to się zgodziłam. Lubię architekturę, tworzenie różnych
projektów budynków, ale nie wiem czy chcę to robić.
– Psychologię możesz zrobić jako
dodatkowe studia.
– Mogę, ale czy będzie mi się
chciało. Najpierw od tego trzeba zacząć.
– Jesteś bystra i dasz radę. Lubisz
przecież wyzwania.
– Może i lubię… A Ty? Co zamierzasz?
Chcesz rozpocząć studia w Hiszpanii?
– Muszę przemyśleć co chcę tam robić.
– Jeśli wszystko przemyślisz, to może
podałabyś deser. Wszyscy czekają na niego. – do kuchni przyszła Dagmara,
przynosząc resztę naczyń.
– Już podaję, głodomorom.
Z lodówki
wyciągnęła pucharki, a z szafki babeczki i je rozłożyła na talerzach. Dziewczyny
pomogły jej zanieść wszystko do salonu. Julia usiadła na miejscu Oli, co bardzo
zdziwiło siedzących przy stole. Karol próbował porozumieć się wzrokowo z
przyjaciółką, ale dziewczyna go nie rozumiała.
– Powinnaś otworzyć restaurację. –
rzekł mężczyzna.
– Dlaczego tak sądzisz?
– Przepyszne dania przygotowałaś.
– Cieszę się, że tobie smakowało.
– Masz talent kulinarny.
– Dziękuję.
– Na pewno pani była najlepszym
nauczycielem Oli. – zwrócił się do Anny.
– Od małego lubiła przebywać w kuchni
i robić różne rzeczy.
– Jak się podlizuje. – bąknęła Julia.
– Szkoda, że nie mogłem dobrze poznać
tego talentu.
– Karol…
– Ale teraz jesteśmy przyjaciółmi. Wznieśmy
toast za przyjaźń. – uniósł kieliszek do góry.
– Za przyjaźń. – odpowiedzieli
wszyscy, stukając się nimi.
Karol
wymyślał różne tematy i zagadywał wszystkich, oprócz Julii. Śmiali się z jego
żartów, popierali niektóre wypowiedzi. Dziewczyna siedziała naburmuszona,
popijając wino. Nie wytrzymała i odeszła od stołu, wychodząc na balkon.
Mężczyzna chciał iść za nią, ale Ola go powstrzymała i sama udała się do niej.
– Nie potrafię zwracać na niego
uwagę. Zaczyna tematy, które najbardziej mnie drażnią i ma wielką satysfakcję,
widząc moją złość.
– Julka, uspokój się. Pogadam z nim…
– Nie. Najlepiej będzie jak już sobie
pójdę.
– Proszę, nie.
– Jest już późno, a jutro muszę
wcześnie wstać.
– Praca?
– Tak. Mamy jakieś ważne spotkanie i
muszę być wyspana.
– No dobrze. – rzekła ze smutkiem. –
Dziękuję, że przyszłaś.
– Mam coś dla ciebie. – razem poszły
na korytarz, gdzie na półce leżała torebka dziewczyny. Wyjęła z niej pudełko. –
To jest na szczęście. Chcę, abyś zawsze to nosiła. Ten wisiorek pomoże ci w
podejmowaniu ważnych decyzji i uwierz mi, będziesz zadowolona z każdego wyboru.
– Skąd to wiesz?
– Babcia mi go podarowała, kiedy
byłam mała. Zawsze miałam go przy sobie w trudnych chwilach i pomógł mi.
Wierzę, że tobie też pomoże tam, gdzie teraz będziesz.
– Dziękuję ci, kochana jesteś. –
przytuliła się do niej.
– Mam nadzieję, że będziesz do mnie
dzwonić.
– Oczywiście. Muszę być na bieżąco z
waszą sprawą.
– Naszą?
– Twoją i Karola. Muszę wiedzieć, czy
jesteście ze sobą czy nie.
– Nigdy do tego nie dojdzie.
– Dojdzie i to jeszcze w tym
tygodniu.
– Co? – wybuchnęła śmiechem. – On
nigdy się ze mną nie zwiąże.
– Chcesz się założyć?
– O co?
– Jeśli poprosi cię w tym tygodniu o
chodzenie…
– Chodzenie było w podstawówce.
– Nie bądź taka mądra.
– Bo co? – spojrzała na nią
podejrzliwie.
– Przyjedziecie do Hiszpanii w
odwiedziny.
– A jeśli nie będziemy ze sobą?
– Nie wiem czego oczekujesz ode mnie.
– Wrócisz do Polski i pójdziesz na
studia, bo o powrót do mojego brata nie mogę cię prosić, bo postanowił się
ożenić z Amandą.
– A jednak?
– Wczoraj ponownie jej się
oświadczył. Nie wiem co mu odbiło. Przecież był przeciwny temu.
– Tak będzie najlepiej. Stworzą
dziecku rodzinę.
– Rodzinę, która się nie kocha.
– Miłość przyjdzie z czasem.
– Oby nie. Wybacz, ale musze już iść.
– Bardzo ci dziękuję.
– To ja dziękuję za zaproszenie i tak
dobrą kolację. Baw się dobrze w tej Hiszpanii i nie szalej tak z tymi gorącymi
Hiszpanami.
– A dlaczego mam nie szaleć?
– Nie chcę, żebyś wróciła tu z kimś.
– dotknęła jej brzucha, śmiejąc się przy tym.
– Dobrze mamusiu, wrócę sama.
– Przecież się śmieję. Spotkaj tam
swoją prawdziwą miłość.
– Jak spotkam, to cię od razu
poinformuję.
– Trzymam cię za słowo. A teraz
naprawdę muszę iść, bo ciągle mnie zagadujesz i nie mogę stąd wyjść.
– Dobrze, już nic nie powiem. –
przejechała palcami przez usta, udając, że je zakluczyła.
– No weź. Nie powiesz już żadnego
słowa? – Ola pokręciła głową. – Dobrze, to bez słowa pożegnania wyjdę. – wzięła
torebkę i otworzyła drzwi.
– Julka.
– A jednak się odezwałaś.
– Będę za tobą tęsknić.
– Ja też. Będzie mi brakować twojej
filozofii. – przytuliła ją.
– A mi twojej złości na Karola. –
zaśmiały się.
– Trzymaj się tam. I daj znać jak
tyko wylądujesz.
– Dobrze. Wyślę grupowego SMS–a.
– Do zobaczenia. – pocałowała ją w
policzek.
Pomachała
jej jeszcze na schodach i weszła do środka, zamykając drzwi. Spojrzała na
siebie w lustrze i otarła łzę, płynącą po jej policzku. Dołączyła do
pozostałych siedzących przy stole, tłumacząc wyjście Julii.
Dagmara z
Pawłem udali się na wieczorny spacer, a Anna sprzątała po kolacji, pozwalając
córce na rozmowę z przyjacielem. Para wyszła na balkon, obserwując w ciszy
niebo.
– Nie wyjeżdżaj. – rzekł Karol.
– Muszę.
– Nic nie musisz. Przecież nie chcesz
wyjeżdżać.
– Obiecałam już babci, że przyjadę,
więc muszę dotrzymać obietnicy.
– Obiecaj mi, że wrócisz.
– Nie mogę tego zrobić. Za to ty
możesz mi coś obiecać.
– Co takiego?
– W tym tygodniu pójdziesz do Julii i
porozmawiasz z nią. Wyznasz jej, że ją kochasz i chcesz z nią być.
– Ale ona nie chce ze mną rozmawiać.
Widziałaś jak się dzisiaj wściekała na mnie?
– Prowokowałeś ją.
– Ja? Nic z tych rzeczy.
– Przyznaj się. Drażniłeś ją,
zaczynając te wszystkie tematy. Po co to robiłeś? Dobrze wiedziałeś, że ją to
boli.
– A mnie boli to, że ona mnie
odrzuca.
– Jak ty ją odrzucałeś przez te
wszystkie lata.
– Nie chciałem jej zranić.
– Powtarzasz się. Zmieńmy lepiej
temat.
– Na jaki?
– Może ty coś zaproponujesz, bo
godzinę temu byłeś jeszcze dobrym wodzirejem rozmów przy stole.
– Na pewno Julia tobie powiedziała o
Patryku.
– Powiedziała.
– Wszyscy są zaskoczeni jego decyzją.
Amanda znowu się panoszy w firmie, a…
– Możemy o nich nie rozmawiać?
– Dobrze.
– Dzięki, że przyszedłeś.
– Jakby mogło mnie tu zabraknąć.
Przecież jestem twoim przyjacielem. – rozłożył ramiona, a Ola wtuliła się w
nie.
– Będzie mi ciebie brakować.
– Mi ciebie bardziej. Kto mi teraz
będzie dogryzać?
– Julka. – spojrzała na niego z
uśmiechem.
– Nie zastąpi mi ciebie. Będę musiał
umówić się na wizytę u psychiatry.
– Nie mów tak. Będzie dobrze. Musisz
na spokojnie jej wszystko wyjaśnić.
– Spróbuję.
– Trzymam cię za słowo. Chcę
sprawozdanie.
– Dostaniesz je.
– Przyjmuję tylko pozytywne.
– To chyba nie dostaniesz.
– Karol. – dała mu kuksańca w brzuch.
– Ała. Postaram się, ale nie
obiecuję.
– Chcę zobaczyć w tobie pozytywne
nastawienie. – odsunęła się od niego i przyglądała się mu.
– Przecież jestem pozytywnie
nastawiony.
– Nie, tym razem się poddałeś.
Odpuściłeś. Nie walczysz o to, co tak najbardziej pragniesz.
– Julia…
– Julia cię chce i wystawia cię na
próbę. I ty teraz musisz ją przejść.
– A jeśli nie przejdę?
– Nie ma takiej opcji. Uda ci się.
Zawsze ci się udawało. – uśmiechnęła się.
– Głupi zawsze ma szczęście.
– To prawda. – zaśmiali się.
– Jutro ktoś cię odwozi na lotnisko?
– Chyba pojadę taksówką.
– Przecież mogę cię odwieźć. O której
masz lot?
– O czternastej.
– To urwę się z pracy i przyjadę po
ciebie.
– Lepiej nie. Patryk może się
domyślić, a ja nie chcę, żeby wiedział o moim wyjeździe.
– Julia może mu powiedzieć.
– Prosiłam ją, aby tego nie robiła.
– To Patryk o niczym się nie dowie.
Możesz być bezpieczna. Julka zawsze dotrzymuje obietnicy.
– Może wiesz, kiedy ma się odbyć
ślub?
– Jakoś na początku września, bo
Amanda nie chce, żeby brzuch był widoczny. Może nawet go przyspieszą.
– Cała Amanda. Musi pięknie wyglądać.
– Przecież kobiety w ciąży też
pięknie wyglądają.
– Tak, ale nie ona. – sparodiował ją.
– Będę się już zbierać. Jest późno, a nie chcę się jutro spóźnić do pracy.
– Potrącona pensja? – zaśmiała się.
– Nie, ale nie chcę mi się siedzieć
do późna w firmie. Dzięki za zaproszenie. Zadzwoń jutro. Odwiozę cię.
– Dobrze, jak nie będę miała
kierowcy, to zadzwonię.
– Okej, a jak wylądujesz w Hiszpanii,
to…
– Tak, tak, tak. Wyślę grupowego SMS–a.
– zaśmiała się.
Ola
odprowadziła Karola do drzwi. Mężczyzna otarł łzy dziewczyny, pocałował w czoło
i odszedł. Kobieta weszła do salonu, gdzie wszystko zostało posprzątane. Udała
się do kuchni, gdzie zastała matkę. Podziękowała jej za wszystko co dla niej
zrobiła tego dnia.
Aleksandra
usłyszała trzaśnięcie drzwi. Otworzyła oczy i spojrzała na zegarek. Ósma
trzydzieści siedem. Paweł i Dagmara byli już w pracy, więc tylko Anna była w
domu, ale ona nigdy nie zachowywała się głośno. Zdezorientowana wstała i wyszła
z pokoju. W przedpokoju stał starszy mężczyzna i uśmiechał się do niej.
– Tata? – do jej oczu napłynęły łzy.
Nie mogła uwierzyć, że go widzi.
– Córeczko. – rozłożył ramiona, a ona
podbiegła i wtuliła się w nie.
– Tata.
– Córuś. – ucałował jej włosy.
– Co ty tutaj robisz?
– Podobno chcesz wyjechać, więc
postanowiłem przyjechać i pożegnać się, bo na pewno cię nie przekonam do
pozostania w kraju. – spojrzała na niego. – Jesteś uparta tak samo jak twoja
mama. – wyszeptał.
– Słyszałam. – Anna odezwała się z
kuchni.
– Ona po ciebie zadzwoniła, żebyś tu
przyjechał?
– Idź się ubierz, to pogadamy. –
dotknął palcem wskazującym jej nosa.
Odwróciła
się i Agata stanęła przed nią. Siostry uścisnęły się. Wymieniły kilka zdań i
Ola udała się do swojego pokoju, przebrać piżamę w bluzkę i spodnie. Córka
skarciła matkę, że nic jej nie powiedziała o przyjeździe ojca i siostry, ale
bardzo cieszyła się z niespodzianki.
Po pobyciu
razem, Jan poprosił córkę, aby poszła z nim na spacer. Do dziewczyny wróciły
wspomnienia z dzieciństwa, jak ojciec zabierał ich na długie spacery. Mężczyzna
zapytał ją jaki jest jej powód wyjazdu. Na początku próbowała się wymigać od
odpowiedzi, ale w końcu uległa i opowiedziała mu całą historię. Jan nie był
zadowolony z sytuacji, w której znalazła się jego córka, ale zaakceptował jej
wybór i obiecał jej, że będzie ją wspierał. Aleksandra zauważyła, że Jan się
zmienił i nie jest już tak zawistnym człowiekiem jakim był kilka lat temu.
Kiedy
wrócili do domu, dziewczyna zadzwoniła do Karola, poinformować go, żeby nie
przyjeżdżał. Wytłumaczyła mu, że jej rodzice ją odwiozą. Był zaskoczony
przyjazdem jej ojca, bo wiedział jakie są jego relacje z dziećmi. Mężczyzna
życzył jej spokojnej podróży.
Aleksandra
ostatni raz rozejrzała się po mieszkaniu i ze łzami w oczach je opuściła.
Dotarli na lotnisko. Rodzina pożegnała się z córką i kazała jej się odezwać od
razu po wylądowaniu samolotu. Obiecała im to i udała się do terminalu, gdzie
czekała, aż wywołają jej lot. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Ludzie biegali,
mijali, spieszyli się, a ona siedziała spokojnie. W końcu poinformowali, że
samolot jest gotowy, więc wszyscy pasażerowie udali się do odprawy. Ostatni raz
obejrzała się za siebie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz